Czy coś z tego będzie? (I)

23 lutego 2017

Szacowany czas lektury: 5 min

Poniższe opowiadanie znajduje się w poczekalni!

Kamila poznałam prawie rok temu na jednym z wyjazdów służbowych. Na co dzień pracował w innym mieście, ale widywaliśmy się przy okazji różnych konferencji czy szkoleń. Nie był przystojny według ogólnie przyjętych kanonów piękna, ale miał w sobie to coś, błysk w oku, uśmiech, ton głosu i tą nie pasującą do jego typowo męskiego sposobu bycia delikatność, którą okazywał kobietom podczas rozmowy. Początkowo nie zwróciłam na niego uwagi, jednak gdy przyszło nam wspólnie pracować i poznałam go bliżej w mojej głowie pojawiło się coś, co za każdym razem wywołuje u mnie zarówno ekscytację, jak i przerażenie. Nie, to nie prawda. Nie mogłam się w nim zakochać. Zakochują się nastolatki, nie dorosłe kobiety. Bardzo długo wypierałam to ze swojej świadomości, było mi wstyd przed samą sobą przyznać się do tak dziecinnego, według mnie, uczucia. Tak jak wspominałam wcześniej pracowaliśmy w różnych filiach, więc po powrocie do domu moje uczucie prawie całkowicie wygasło, ot tak, typowe zauroczenie.

Po kilku tygodniach rozpoczęłam nowy projekt, w realizacji którego miał mi pomóc nie kto inny jak Kamil. Co prawda miałam konsultować się z nim tylko telefonicznie, ale na dźwięk jego imienia moje serce zaczęło bić mocniej. Postanowiłam, że zadzwonię do niego w czasie przerwy i wprowadzę go w temat. Jestem pewna siebie i nie pokazuję swoich emocji, więc nie było obaw o to, że mój pomocnik domyśli się co do niego czuję, jednak przed pierwszym telefonem towarzyszyło mi łaskotanie w brzuchu, jak za każdym razem, gdy byłam zdenerwowana.

- Cześć Kamil co słychać?

- Sonia, cześć! W porządku, a u ciebie? Słyszałem, że masz projekt do zrobienia.

- Tak. Nareszcie mogę sama czymś pokierować. Dziękuję, że zgodziłeś się mi pomóc.

- Nie ma sprawy, wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć. Powiedz mi tylko czego dokładnie ma dotyczyć.

- Mam przygotować kampanię reklamową sieci komórkowej. W końcu doczekałam się czegoś innego niż karma dla kotów.

- Ha ha, no tak. W takim razie zdzwonimy się jutro i omówimy szczegóły.

- Dobrze. Może być dziesiąta rano.

- Jak najbardziej. To do usłyszenia.

- Do jutra. Pa.

- Pa.

Miałam ochotę uśmiechnąć się tak szeroko, że wszyscy dookoła spokojnie mogliby zobaczyć moje zęby mądrości, ale w porę przypomniałam sobie gdzie jestem. Opanowałam emocje i wróciłam do swojego biurka. Reszta dnia minęła jak zwykle. Zebrałam informacje o produkcie, którym mam się zająć i spisałam wstępne pomysły na kampanię. O siedemnastej wyszłam z biura, po drodze do domu zrobiłam zakupy, zjadłam obiad i znowu zajęłam się pracą. Chciałam następnego dnia zrobić jak najlepsze wrażenie na Kamilu. Gdy wreszcie położyłam się do łóżka nie mogłam przestać o nim myśleć. Wyobrażałam sobie, że leży obok, przytula mnie do siebie i razem zasypiamy. Mimo że to tylko marzenia, czułam się tak bezpiecznie i spokojnie.

Kolejne dni mijały mi na pracy. Co kilka dni konsultowałam swoje postępy z Kamilem, a on dawał mi wskazówki co do samego projektu, jak i zarządzania moim nowym zespołem. Mimo że pracował o wiele dłużej niż ja i miał ogromne doświadczenie nigdy nie traktował mnie z góry. Zawsze rozmawialiśmy jak równy z równym. Bardzo mi się to spodobało i zastosował to również w moim teamie. Czasami oboje mieliśmy tyle rzeczy na głowie, że zdzwanialiśmy się dopiero wieczorem, wtedy rozmowy nie dotyczyły już jedynie pracy. Rozmawialiśmy o sobie, o tym co lubimy robić, gdzie byliśmy na wakacjach, jakie mamy plany na przyszłość. Z każdym dniem coraz bardziej się do siebie zbliżaliśmy. Jak to zazwyczaj w życiu bywa nic co dobre nie trwa wiecznie. Po kilku tygodniach kampania była dopięta na ostatni guzik. Szef był zachwycony, tak samo jak klient. Z jednej strony bardzo się cieszyłam, z drugiej nie wiedziałam co dalej z moją znajomością z Kamilem. Niby w każdej chwili mogłam do niego zadzwonić, ale przecież nigdy nie robiłam tego tak zupełnie prywatnie. Może zadzwoni, żeby mi pogratulować? Z rozmyślań wyrwał mnie głos managera.

- Soniu, jeszcze raz gratuluję.

- Dziękuję.

- Mam dla ciebie propozycję. Na początku miesiąca odbędzie się szkolenie w Warszawie. To dla ciebie duża szansa. Chciałbym, żebyś na nie pojechała.

- Oczywiście. Bardzo się cieszę. - wiedziałam, że jeśli pojadę na to szkolenie dostanę kolejny poważny projekt do zrealizowania, a za jakiś czas może nawet awans.

- Świetnie. Szczegóły przekażę ci w przyszłym tygodniu. No i będziesz mogła osobiście podziękować Kamilowi. Muszę wracać do pracy. Miłego dnia.

Po tych słowach moje serce znalazło się w okolicach przełyku. Perspektywa spotkania Kamila była niemal spełnieniem marzeń. Oczywiście bałam się jak to będzie, ale radość była o wiele silniejsza.

Wieczorem zadzwonił mój telefon. Gdy zobaczyłam kto to, prawie skakałam z radości. Wzięłam głęboki oddech i odebrałam.

- Słucham?

- Cześć, Soniu.

- Cześć.

- Gratuluję tak wspaniałego projektu. Zostałaś gwiazdą marketingu.

- Dziękuję. Tak naprawdę, gdyby nie twoja pomoc nie wiem co by z tego było. Jeszcze raz bardzo ci dziękuję.

- Nie ma za co. Ja tylko mówiłem co myślę o twoich pomysłach. A tak z innej beczki, słyszałaś o szkoleniu w Warszawie?

- Tak. Dostałam propozycje wyjazdu na nie. Nawet nie wiesz jak się cieszę.

- Ja też tam będę. Wreszcie będziemy mogli się spotkać i na spokojnie porozmawiać - powiedział to takim głosem, że aż poczułam ciepło na sercu.

- Już nie mogę się doczekać - odpowiedziałam takim samym tonem, pewniejsza niż kiedykolwiek tego, że nie jestem mu obojętna.

- Już późno idź spać. Dobranoc.

- Dobranoc.

Siedziałam na łóżku i rozmarzonym wzrokiem patrzałam przed siebie. Czy to się dzieje naprawdę, czy już zasnęłam? Nie czułam się w ten sposób od czasów liceum. Wiem, że to głupie, ale przez moment wyobrażałam sobie nasze przyszłe życie, ślub, a nawet dzieci.

Zastanawiałam cię czy to możliwe, że coś z tego będzie.

Ten tekst odnotował 8,197 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 8.93/10 (7 głosy oddane)

Komentarze (3)

0
0
Właściwie tytuł jest pytaniem „czy coś z tego [opowiadania] będzie”? Nie potrafię odpowiedzieć, bo jest to bardzo krótki fragment, będący ledwie wstępem do dłuższej całości. Jednakże jeśli Autorce nie zabraknie wyobraźni i jeśli zdecyduje się poprawić błędy, to ten „pączek” może się rozwinąć w ciekawe opowiadanie. A te błędy to:

Może być 10 rano
O 17 wyszłam


Liczby należy zapisywać słownie, chyba że są duże.
Może być dziesiąta rano
O siedemnastej wyszłam


Mimo, że to tylko marzenia
Mimo, że pracował


„Mimo że” (nie rozdziela się przecinkiem).

Chciałbym[,] żebyś na nie pojechała
Tak naprawdę[,] gdyby nie twoja pomoc


Brakuje przecinka.

@imagination, ponieważ to Twoje prawie pierwsze opowiadanie, jeśli rozważysz wniesienie poprawek, masz mój głos za opuszczeniem poczekalni 🙂 . Zobaczymy co będzie dalej.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Indragor dziękuję za opinię.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Nieźle. Publikowanie krótkich fragmentów ma tę zaletę, że można zebrać więcej szczegółowych opinii/krytyk niż gdy się wrzuca całość.
Ten wstęp składa się z 2 części: 1. projekt z Kamilem, 2. Zapowiedź szkolenia.
Wielkim błędem jest brak akapitu przed

Jak to zazwyczaj w życiu bywa nic co dobre nie trwa wiecznie.

Samo zdanie bym skrócił, np. do "Nic jednak nie trwa wiecznie.", "Nic co dobre, nie trwa wiecznie." "Wszystko co dobe, kiedyś się kończy."
Sugerowałbym odchudzenie dialogu w 2. części. Można zamienić kilka zdań dialogu na skrótowy opis treści. Czytać się będzie bardziej wartko. Wygospodarowane miejsce można spożytkować na rozbudowanie scen łóżkowych, kiedy bohaterka leży i myśli.

Nie czułam się w ten sposób od

Byłoby świetnie, jabyś w kilku zdaniach opisał/opisała to samopoczucie.

Oceny na razie nie wystawiam i niczego nie obiecuję. Życzę natomiast natchnienia i wytrwałości.
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.