Część pierwsza: Iwona

26 listopada 2020

Szacowany czas lektury: 18 min

Poniższe opowiadanie znajduje się w poczekalni!

Jest to pierwsza część cyklu opowiadań powiązanych ze sobą, jednak na tyle luźno, że można je czytać osobno.
Jeśli opowiadanie spotka się z pozytywnym oddźwiękiem opublikuję tu kolejne.

Jako dodatkowy smaczek dodam, że część wydarzeń opisanych w treści wydarzyła się naprawdę. Jak duża część, a co literacką fantazją - pozostawiam sobie...

Mieszkam w małym apartamentowcu, ot, 8 apartamentów. Jedne mniejsze, inne po 100m2.
Właśnie taki kolos jest tuż obok mojego. W zasadzie drzwi w drzwi. Do niedawna mieszkała tam starsza rodzina, dwa pokolenia, ale żarli się między sobą i chyba postanowili sprzedać mieszkanie i się rozdzielić.
Przez jakiś czas mieszkanie stało puste, taki metraż z takim standardem nie znajduje szybko nabywców.
W sumie mnie to cieszyło, ciszej tak jakoś... No i większy komfort - ich i nasz taras są tak położone, że praktycznie na upartego możemy sobie zajrzeć w okna. Z moją partnerką lubimy chodzić nago, dzieci nie ma w domu, więc dlaczego nie...

Sielanka nie trwała długo jednak - po kilku tygodniach usłyszałem hałas na korytarzu - dyskretny look przez wizjer - oooo, nowi sąsiedzi się wprowadzają.
Przez kilka dni nie było okazji przyuważyć kto to taki, natomiast w garażowcu dało się zauważyć trzy nowe auta. Tak właśnie - trzy. Mini, Focus RS (!!!) oraz Bentley. Jaki Bentley to nie wiem, nie moja liga... 
Jednak w końcu minęliśmy się z tym jak mi się wydawało małżeństwem na schodach. On zwyczajny czterdziestoparolatek, ona zgrabna na oko trzydziestka+. Czy miała w sobie coś? Nic co normalnie przykułoby uwagę. Owszem, wysoka, zgrabna, uroda trudna do ocenienia z powodu dość mocnego makijażu i przelotnego mijania się. Włosy starannie upięte. Na pewno zwracająca swoim ubiorem uwagę - szyk i klasa. Pani prawnik? Lekarka z własną praktyką? Cholera wie.
I tak się mijaliśmy, przyglądałem się coraz bardziej i stwierdziłem, że jest naprawdę spoko. Kręcił mnie jej styl ubierania się. Nawet na tarasie nie widziałem jej w porozciąganych ciuchach.
Dodatkowo mocno kręciło mnie to, że po domu chodzi w szpilkach albo co najmniej na obcasach, wolnym, zmysłowym krokiem. Stuk stuk stuk stuk. Chwila przerwy. Znów stuk stuk stuk... Wyobrażałem sobie, że w obcisłej spódnicy i białej obcisłej koszuli, kołyszącym krokiem idzie przed lustro, pochyla się do niego wypinając pośladki i wysuwając dla równowagi jedną nogę przed siebie poprawia makijaż.
Ten makijaż jak to oceniłem na początku nie był wcale taki mocny, po prostu wyraźny. Ewidentnie lubowała się w wyraźnych kolorach, mocna czerwień na ustach, błękit na powiekach... Z czasem zacząłem przez te stuk stuk o niej fantazować, wyobrażając sobie jej szminkę na moim kutasie.
I tak sobie się mijaliśmy z tygodnia na tydzień, ot zwyczajowe "dzień dobry" i nic poza tym. Tylko zza ściany stuk stuk stuk. No i zauważyłem ze zdziwieniem, że Mini jeździ jej mąż a ona ujeżdża Bentleya. To mi się dodatkowo spodobało.

Pewnego dnia wróciłem z pracy, mojej partnerki jeszcze nie było, miałem ponad 2 godziny dla siebie jak mi się wydawało. Włączyłem muzykę, wszedłem pod prysznic, jaka ulga po całym dniu pracy. Kończyłem, gdy ktoś zadzwonił do drzwi. Dziwne, mieszkam w apartamentowcu, nikt nie ma ot tak dostępu, żadne ulotki ani domokrążcy. OK, musi być coś ważnego, może zalewam kogoś z dołu? Szybko się wytarłem i okręciłem ręcznikiem i szybko poszedłem do drzwi, bo dzwonek się powtórzył.

Na korytarzu stała ona. Jak zwykle elegancka, ale teraz do tego doszło zaskoczenie widokiem nieomal półnagiego kolesia, jeszcze mokrego i w sumie też zaskoczonego, nawet lekko zmieszanego. Różnica która od razu rzuciła mi się w oczy to włosy - w końcu rozpuszczone, opadające falami na ramiona, dłuższe niż mi się wydawało, że ma.
Chwilowa konsternacja minęła i lekko łamiącym się głosem przeprosiła za najście.
- Mam problem, bo w całym mieszkaniu ma prąd tylko nie w kuchni i chciałam poprosić o rzucenie okiem, ale nie chcę przeszkadzać.
- Nie przeszkadzasz, już teraz nie mam nic do roboty.
I od razu mi przemknęło przez myśl jakim jestem chamem że od razu na "ty" przeszedłem. Ona zdawała się nie zwrócić na to uwagi.
- Ale nie chcę robić kłopotu.
- Nie robisz, daj mi chwilę się ogarnąć i podejdę, OK?
- Dobrze, wejdź bez pukania.
"Wejdź bez pukania" wyobraźnia robi sobie ze mnie żarty...
Poszła do siebie a ja trochę zgłupiałem, bo zajarzyłem, że wygląda dokładnie tak jak to sobie wyobrażałem gdy robiła stuk stuk - wąska spódnica do kolan, jasna obcisła koszula, szpilki. No i te rozpuszczone włosy...
Poczułem, że pod ręcznikiem zaczyna ciś się odbywać, rozgoniłem kosmate myśli i zabrałem się za ubieranie.

Dla porządku zanim wszedłem do niej jednak zapukałem, odczekałem kilka sekund i wszedłem. Wyszła mi z salonu (salonu? to stodoła jest...) naprzeciw. Ubranie te samo, przynajmniej z zewnątrz. Ale moje bystre zboczone oko wyłapało świeżą dawkę makijażu, zwłaszcza czerwonej, wilgotnej szminki.
- To w czym problem?
- Może zacznijmy jeszcze raz - Iwona jestem.
Hmmm, Iwona. Nie kojarzy mi się jakoś spektakularnie, ale niech jej będzie.
- Miło, Michał. Przepraszam, że od razu przeszedłem na "ty".
- No coś Ty, jesteśmy w podobnym wieku.
Schlebiła mi, bo wydaje mi się, że jestem starszy od niej o kilka lat, albo ona się tak dobrze konserwuje.
- Ale nie powinienem tak od razu na "ty" wyjeżdżać.
- Daj spokój nic się nie stało. Ale fajnie, że są jeszcze dżentelmeni, którzy wiedzą o co chodzi.
- E tam, coś moim rodzicom udało się wpoić Michałkowi.
- Napijesz się czegoś?
- Jak masz to sok jabłkowy.
- Mam, chodź do kuchni, zresztą tam jest problem.
Kilka kilometrów i kilkanaście "stuk stuk" później doszliśmy do "aneksu" kuchennego, który jakby go odgrodzić ścianą od salonu mógły robić za małą kawalerkę. Ona faktycznie chodziła tak jak sobie to wyobrażałem. DOstojny kołyszący krok, biodra płynnie prawo-lewo, stopa za stopą. Jak modelka na wybiegu. Ciśnienie się lekko podniosło.
Dostałem sok i zabrałem się za oględziny.
Faktycznie - wszędzie wokół był prąd, ale w kuchni nie. 
- Gdzie masz tablicę z bezpiecznikami?
Iwona wybałuszyła oczy.
- Co mam?
- No taką skrzynkę gdzie schodzi się cała elektryka i są tam bezpieczniki.
- A nie mam pojęcia, możesz się rozejrzeć?
- Dobra, poszukajmy.
Oczywiście zacząłem szukać tam, gdzie zazwyczaj są takie rzeczy, czyli koło szachtu wod-kan. Ale przy okazji zlustrowałem sobie apartament. No mój jakiś ostatni nie jest, ale tan to była klasa wyżej. Piękne panele, meble widać, że nie robione po taniości, wszystko ze smakiem, utrzymane w jasnych kolorach. Jedyne ciemne akcenty to były czarno-białe zdjęcia. A to kobieta na koniu, a to kobieta na molo w jakimś egzotycznym miejscu. Zaraz zaraz... Dotarło do mnie, że to przecież Iwona! Pięknie zrobione, wykadrowane zdjęcia.
Znalazłem skrzynkę, zajrzałem, nic - wszystkie bezpieczniki w górze, prawidłowo.
- Wiesz co, to na pewno nie bezpieczniki. 
- O rany, i co teraz?
- Nie wiem jak tu była kładziona elektryka, trudno powiedzieć.
- To może daj spokój, Radek zadzwoni po elektryka jak wróci?
- Radek? A, mąż?
- No... niezupełnie mąż.
Zanim zdążyłem się ugryźć w jęzor palnąłem:
- Jak nie mąż to kto?
- Mieszkamy razem, ot i to wszystko.
Zaskoczyła mnie, raz, że powiedziała to na smutno, dwa, że mogła zamknąć temat mówiąc, że np. jest partnerem. I tyle.
- Dobra, będę uciekał, przykro że nie pomogłem.
- A nie chcesz pogadać, mijamy się tylko na schodach, a jesteśmy sąsiadami.
Jednocześnie zaczęła iść w głąb salonu stronę beżowej skórzanej sofy, jakby decyzja, że zostanę była już przesądzona. Rany boskie, jak wstęp do pornosa, a niech tam, może się ziści?
- Jasne, mam jeszcze sporo czasu zanim moja partnerka wróci.
- Partnerka, czyli wy też nie?
- No nie, papierek nam niepotrzebny.
Iwona usiadła na sofie, jaka gracja, wskazując mi jednocześnie dłonią moje miejsce. Nie za daleko, ale też nie za blisko. Rzuciłem okiem na palce - no z pewnością jej manikiurzystka nie cierpi biedy, zrobienie takich pazurków musi kosztować.
- U mnie jest trochę inaczej, na początku myślałam tak jak ty, ale z czasem to minęło i układ u nas już jest zupełnie inny. Mieszkamy z Radkiem, pokazujemy się wśród ludzi, uśmiechamy do siebie, ale to już nie to...
Znów zaskoczyła mnie otwartością, niestety okraszoną sarnimi oczami (dopiero teraz się przyjrzałem i zanotowaem jakie one są piękne...) oraz takim specyficznym bólem w głosie.
- A może napijesz się czegoś mocniejszego? Bo ja sobie naleję, zresztą już coś tam wypiłam zanim przyszedłeś.
- Hmmm, innym razem, jak Beata wyczuje, że coś piłem będzie się dopytywać gdzie i z kim. Ale ty się nie krępuj.
- No to co, powiesz jej.
- No wiesz, jesteśmy bardzo otwarci ale mogłaby być zazdrosna.
- No, jesteście - zachichotała Iwona a w jej oczach błysnęła iskra.
- O co ci chodzi?
- Nic nic. Mój Radek nawet jakbym potargana do domu wróciła to by nie zauważył.
- Ja bym zauważył. A jeśli mogę spytać to czym się zajmujecie?
- Mamy kancelarię prawną. To znaczy w sumie on ma, ja mu pomagam. I dlatego nie bardzo mogę odejść, wszystko jest na niego, ja w zasadzie nic nie mam.
Pomyślałem sobie "i dobrze ci tak, takie trochę kurestwo, jestem z nim dla kasy".
- No to niekomfortowa sytuacja, faktycznie. U nas jest prościej, apartament jest mój, ona ma mały domek. Będziemy chcieli się rozejść, to każde odejdzie w swoją stronę i już.
- A chcecie się rozejść?
- A niby dlaczego? Pasujemy do siebie, mamy podobne charaktery, upodobania, a w seksie to przez całe życie nie miałem lepszej partnerki.
Iwona ponownie uzupełniła swój kieliszek. Zaczęła taż bawić się włosami a nogi wyciągnęła przed siebie. Łał. Teraz byłem już mocno nakręcony.
- No wiem przecież.
- Coooo????
- No dobra, powiem ci. Jak macie uchylone okno to was doskonale słychać.
- O matko, przepraszam.
- Daj spokój, zazdroszę wam tego. My z Radkiem to już rzadko, ot tak na odstresowanie czasem. A ja to lubię.
- Ale w czym problem, jesteś bardzo atrakcyjna.
Iwona poczerwieniała, nie wiem czy od komplementu czy wina, ale widać było że sprawiłem jej przyjemność.
- To małe miasto, mógłby się dowiedzieć.
- No w sumie fa...
Tyle tylko zdążyłem powiedzieć, bo nagle przysunęła się do mnie a jej dłoń spoczęła na moim udzie.
- Co chciałeś powiedzieć?
- Że w sumie fakt z tym małym miastem i wszyscy się znają.
- Nie wszyscy, my się nie znamy. To znaczy teraz już tak, ale jeszcze pół godziny temu nie.
Jej dłoń nie napotkawszy oporu zaczęła przesuwać się w stronę krocza. A mój mózg osiągnął 120% normy prędkości przetrawiania informacji i generowania możliwych scenariuszy.
- A te zdjęcia to ty jesteś - palnąłem.
- Ja. Ale te są grzeczne, chcesz zobaczyć takie mniej grzeczne?
Zaczął z niej wychodzić diabełek.
- To ty masz coś niegrzecznego? Nawet auto masz grzeczne, Bentley. A twój Radek ma fajne zabawki.
- Bentley jest do pracy. A ten focus to nie jego, ja nim jeżdżę, on się boi.
- Łoooo, no to kiedyś musisz mnie zabrać na przejażdżkę.
- Odważny jesteś, grubo nim jeżdżę. To chodź.
Zrzuciła szpilki (szkoda!) ale to nie odbiło się zbytnio na jej zgrabności. Poszła w głąb mieszkania, a ja jak cielak za nią.
Stanęła przed drzwiami.
- To jest sypialnia, nikt tu nie ma wstępu.
- No to może nie, daj spokój...
- No co ty, chodź, nie robimy nic złego.
Ale ton tego co mówiła wręcz krzyczał "chcę innego faceta i to już!!!".
Weszła do sypialni a ja za nią. Piękny jak i reszta mieszkania.
Centralne miejsce zajmowało łoże. Jeszcze jak wysokiego nie widziałem. A na ścianach wisiały akty Iwony. Akty to mało powiedziane, to było wręcz soft porno. Pozbawiona jakiegokolwiek odzienia poza szpilkai i biżuterią. Iwona tyłem na kolanach. Iwona siedząca przodem na podłodze atelier, z rozstawionymi nogami i lizakiem w ustach.
Na tym drugim widac było doskonale jej cipkę - elegancko przystrzyżona z pozostawionym pionowym paseczkiem.
Zrobiło mi się sucho w ustach i ciasno w spodniach.
- No w sumie nie wiem co mam powiedzieć.
- A co masz mówić? Podobają ci się?
- Zdjęcia? Średnio, ale fotografowany obiekt bardzo - zażartowałem.
- No weź, nikt przed tobą tu tych zdjęć nie widział.
- To czym sobie zasłużyłem?
- W sumie nie wiem. Ale będę z tobą szczera - często jak jestem sama i słyszę jak się kochacie to siadam przy oknie i wyobrażam sobie, że to mnie kochasz. 
- Tylko wyobrażasz?
- No nie tylko, paluszki idą w ruch. 
Teraz już wiedziałem, że nie wiem co musiałbym zepsuć, żeby nie dała się przelecieć. Kutasa miałem twardego jak dawno nie miałem, myśli galopowały, a Iwona była jeszcze bardziej pąsowa niż do tej pory.
- A chcesz się ze mną kochać - spytałem.
- Nie. Chcę, żebyć mnie zerżnął tak jak czasami rżniesz swoją kobietę. Słyszę jak to robisz i chcę tak.
Fakt faktem czasem z moją partnerką się kocham, ale czasem po prostu ona chce, żeby ją zerżnąć, po prostu to lubi. Chce mi się oddać w 100% i nie oczekuje rewanżu.
- Jesteś pewna? - spytałem jednocześnie odbierając jej kieliszek i napierając na nią lekko ciałem.
- Tak. Ale nie tutaj. W sypialni nie chcę. Sypialnia jest dla niego.
OK, niech jej będzie, te mieszkanie ma duuuuży potencjał poza sypialnią.
Zbliżyłem swoją twarz do jej, brak szpilek spowodował, że pozostając zgrabna zrobiła się filigranowa. Wyszeptałem:
- Niech będzie, ale ja też mam warunki.
- Jakie? - spytała z lekkim lękiem.
- Nic takiego. Założysz szpilki i poprawisz szminkę na ustach. Kręci mnie to.
Pocałowałem lekko Iwonę w usta a ona z westchnieniem odwzajemniła pocałunek. Spojrzała mi w oczy jak dawno nikt nie patrzył. Jej wzrok krzyczał "chcę, chcę, chcę!!!".
Wziąłem Iwonę za rękę i poprowadziłem z powrotem do salonu na sofę. Usadłem i pociągnąłem ją na siebie. Walczyła z wąską spódnicą, aż w końcu podciągnęła ją wysoko. A mi stanął jeszcze bardziej chyba bo zobaczyłem przepiękne majteczki z bordowej koronki i zmysłowy tatuaż na udzie.
- Dziara u tak eleganckiej kobiety? - zażartowałem.
- To tylko fasada, tęsknię za odrobiną szaleństwa.
- No to zaszalejmy, idź poprawić usta. I nie zapomnij butów.
Wzięła grzecznie szpilki w ręce, puściłą oko i chciała odejść, ale złapałem ją za dłoń. Zaskoczona się zatrzumała stojąc przede mną w rozkroku. Moje palce obchyliły skrawek jej majtek i moje palce poczuły gorąco i wilgotno. Zaskoczyło ją to trochę ale za chwilę to ja byłem zaskoczony, bo ona się wręcz na palce nadziała. Zabrałem dłoń.
- Leć. Jak wrócisz ja będę gotowy.
Iwona zniknęła w łazience a ja zrzuciłem z siebie ubranie, rozsiadłem się na sofie i zastanawiałem się co zrobić, żeby za szybko nie wystrzelić.
W końcu Iwona wyszła z łazienki. Nago. O matko i córko. Widać, że nigdy dzieci nie miała. Płaski brzuch, jędrne piersi, szczupłe nogi, długa szyja, pięknie wymalowane błyszczącą pomadką usta. O bogowie.
Zrobiłe trzy kroki w moją stronę, ale ją powstrzymałem.
- Nie, nie, nie. Idź powoli, tak jak zwykle chodzisz po domu. Słyszę to i fantazjuję, nie psuj tego.
- Co fantazjujesz?
- Że idziesz powoli do lustra, wypinasz się i poprawiasz makijaż?
- O tak? 
Odwróciła się do mnie tyłem ukazując jeszcze jeden tatuaż na lewej łopatce, podeszła do ściany i udając, że się maluje wypięła tyłeczek w moją stronę. Wysokie czerwone szpilki wydłużały jej nogi do niebotycznych wartości. Dokładnie tak to sobie wyobrażałem, ale nie miałem w najśmielszych snach pojęcia, że ona jest tak zgrabna. Aż prosiło się podejść i posiąść. Ale nie tak chciałem.
- Wystarczy tego, chodź do mnie, ale zmysłowo, nie mamy całego dnia.
W tym momencie dotarło do mnie, że wyszedłem z domu zostawiając drzwi otwarte a moja partnerka niedługo miała wrócić. Która godzina? Jest zegar na ścianie, ok, mam godzinę, może niecałą.
Iwona odwróciła się do mnie i zaczęła się zbliżać. Ale nie tak jak chciałem. Opadła na kolana. Długie włosy opadły na podłogę a ona zaczęła pomału iść do mnie na czworakach.
- Na co czekasz, zabawiaj się swoim kutasem - rozkazała.
- Ej, to ja miałem dyktować warunki.
- Już podyktowałeś, buty i szminka, teraz ja.

Była już blisko, ale posłusznie chwyciłem kutasa i zacząłem powoli go masować. Serio - nie pamiętam kiedy był tak twardy.
Oparła dłonie na moich udach.
- Czy taka ilość szminki jest wystarczająca?
- Idealna...
- Lubisz ostro czy delikatnie, mokro?
- Wyuzdana jesteś wiesz? Nie wyglądasz na taką.
- Nie jestem. A przynajmniej do dziś nie byłam, nie wiem co się dzieje.
Wyglądała na taką co mówi prawdę.
- No to bądź, zaszalej.
W tym momencie jej usta zamknęły się na moim kutasie i zrobiło się błogo.
Zaczęła delikatnie rozsmarowując czerwoną szminkę na prawie całej długości członka. Odchyliłem głowę do tyłu i poczułem, że przestała.
- Co się stało.
- Nic. Ale nie patrzysz mi w oczy, masz mi patrzeć.
O kurwaa, ale jazda, zazwyczaj laski nie chciały, żeby patrzeć "bo je to krępuje".
No dobra, skoro ma takie życzenie...
Zebrałem jej włosy w garść, ponownie mój członek zaczął znikać w jej ustach. Na początku powoli i pod jej dyktando, lecz w pewnym momencie poczułem, że chce abym to ja narzucił jej styl. Lekko przyspieszyłem tempo i mocniej docisnąłem jej głowę, niech spróbuje głębiej. Przyjęła bez zająknięcia, więc poszło jeszcze głębiej. Już teraz dało się poczuć, że to jej max. Chwilę tak mnie pochłaniała, po czym zabałem jej głowę i dałem oddech. 
- Podoba mi się - uśmiechnęła się szeroko. Chyba po raz pierwszy dzisiaj.
- No to teraz też ci się powinno spodobać.
Wstałem ciągle trzymając ją za włosy i na stojąco wpakowałem jej kutasa bez ostrzeżenia w usta. Tym razem posuwałem ją ostro, wychodząc z założenia, że skoro nie protestuje to chce.Widok z góry był boski. Mój kutas w jej ustach, ociekający śliną, jej włosy w mojej garści, pośladki kształnie układające się na podkulonych nogach, ciągle w szpilkach. Nie mogłem tego kontynuować, bo wiedziałem, że długo tak nie pociągnę.
Zabrałem kutasa z jej ust.
Ciągle trzymając ją za włosy zmusiłem do zajęcia pozycji na czworaka i zaszedłem od tyłu.
- O tak - wyszeptała.
Piękną miała cipkę, dokładnie taką jak na zdjęciach w sypialni. Głym okiem było widać jak błyszczy mokra od soków.
Bez ogródek wpakowałem się w nią na pieska, westchęła z rozkoszy. Kilka ruchów i odciągnąłem za włosy jej głowę do tyłu. Widok jej w takiej pozycji był bardzo apetyczny, tym bardziej, że pofantazjowałem o jej bardzo ładnym odbycie.
Wydała z siebie gardłowe "ooo, taaak".
Ale to nie miało byc tak. Wyszedłem z głośnym chlupnięciem z niej za co zostałem skarcony wzrokiem.
Podniosłem ją i wręcz rzuciłem na sofę. Teraz ja uklękłem i wbiłem język w jej cipkę. Przepyszna, mokra, pachnąca. Aż żal ukrywać przed światem. 
- Bardzo dobrze smakujesz... - wymamrotałem.
Jednak długo to nie trwało, zasugerowała, że to nie jej bajka. Złapałem ją za kostki podniosłem nogi wysoko do góry rozszerzyłem i wszedłem do samego końca. Chyba trafiłem idealnie bo wstąpił w nią diabeł. Wiła się i jęczała z rozkoszy, a ja walczyłem ze sobą, żeby nie skończyć jeszcze. Całowałem jej łydki, nogi w butach wyglądały obłędnie. Iwona zaczęła pieścić cipkę całą dłonią. Najpierw powoli potem coraz szybciej, jej długie palce dodatkowo wydłużone pazurkami wyglądały nieziemnsko. Jej biodra wykonywały szalony taniec, w końcu wychrypiała "rżnij mnie mocno, zaraz będę miała". Dwa razy mi powtarzać nie trzeba, zacząłem mocno uderzać swoimi biodrami o jej mocno uderzając w sklepienie miednicy. W jej gardła wydobyło się głośne "oooooccccchhhhh", przez ciało przeszedł dreszcz a jej cipka stała się jeszcze bardziej mokra, jej soki spływały mi po udach. Jej uda drżały z wysiłku, orgazmu i pożądania. Wyszedłem z niej z bardzo głośnym chlupnięciem, miłe dla ucha.
Iwona zakryła twarz w dłoniach. Płacze?
- Co się stało?
Zabrała dłonie i zobaczyłem, że jest przeszczęśliwa.
- Nic baranie, zrobiłeś mi tak dobrze jak dawno nie miałam. 
- Cała przyjemność po mojej stronie.
- Przyjemność to dopiero będziesz miał. Jak chcesz mnie jeszcze? Ale anal odpada, nie fantazjuj. Może kiedyś, ale jeszcze nie.
Po pierwsze skąd wiedziała, że fantazjowałem o analu? A te "jeszcze" brzmiało jak obietnica...
- Zaskocz mnie.
Usiadła na sofie (ciekawe jak doczyści mokre ślady...) rozkładając szeroko nogi, przyciągnęła mnie do siebie i ponownie wzięła mojego członka do ust. Spojrzała mi wymownie w oczy i wiedziałem o czym myśli. Przejąłem inicjatywę, złapałem jej głowę w obie ręce i zacząłem ostro posuwać ją w usta. Momentami pozwalałem jej odetchnąć, w czasie jednej z takich przerw wykrztusiła "faktycznie dobrze smakuję, po raz pierwszy czuję swój własny smak".
Kiedy już czułem, że długo to nie potrwa podniosłem ją z sofy i poprowadziłem do okna na taras. Ma w nich rolety całkowicie zasłaniające okna, tak, że widać ze środka co dzieje się na zewnątrz, ale z zewnątrz nie da się zobaczyć szczegółów wewnątrz.
Postawiłem ją przodem do okna, rozstawiłem szeroko nogi, ręce skierowałem na framugę.
- Nie widać nas?
- Ja cię z mojego tarasu nigdy nie widziałem, to chyba nia widać.
- To mnie zerżnij.
Nie pozostawiła mi wyboru, wszedłem w nią od tyłu. Była tak mokra, że musiałem uważać, aby z niej nie wyjść. Trzymałem za piersi i pośladki na zmianę. Z każdym pchnięciem Iwona pochylała się coraz bardziej wypinając tyłeczek mocniej i mocniej. Już nie mogłem dosięgnąć piersi, trzymałem mocno za biodra i uderzałem coraz mocniej czując, że one odpowiada na każde moje pchnięcie coraz mocniej.
- Tak, nie przerywaj, rżnij mnie, mocno, znów będę miała, o tak, mocniej, o taaaakkkk!!!
Takie słowa działają na mnie jak płachta na byka, kiedy poczułem u niej skurcz orgazmu sam oksplodowałem wewnątrz jej przewilgotnej cipki mocno dopychając kutasa. Iwona błyskawicznie uciekła sprzede mnie, odwróciła się i wzięła mnie całego do ust, wysysając każdą kroplę, choć sporo tego chlapnęło na podłogę.
W tym momencie zobaczyłem prze roletę, że na moim tarasie krząta się moja partnerka.
- O kurwa - wyrwało mi się.
- Co się stało? - wystraszyła się Iwona.
Wskazałem pacem przez roletę, spojrzała i mruknęła "warto było".
- Zbieram się, wybacz.
- Rozumiem, zobaczymy się jeszcze?
- Obiecałaś anala, więc jasne.
Poczerwieniała i usłyszałem:
- Wiesz co robić, umiesz to robić i robisz to świetnie. Więc i anala z tobą zaryzykuję, choć nigdy wcześniej nie próbowałam.
Poczułem, że znowu mógłby mi stwardnieć, ale stres z powrotu do domu wziął górę.
Zostawiłem Iwonę nagą, rozczochraną, bez szminki. Ale zadowoloną.
Wróciłem do domu "a w garażu byłem, to drzwi nie zamykałem".

A wieczorem znów usłyszałem "stuk stuk stuk". I znów mi stanął ;-)

Ten tekst odnotował 11,676 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.01/10 (26 głosy oddane)

Komentarze (8)

+1
-1
Tytuł dziwny, ale to Ty jesteś autorem 🙂 . Sam pomysł i fabuła przyzwoite, ale niedopracowany tekst. Dużo błędów interpunkcyjnych, literówek, a i błędy stylistyczne się trafiają. Przesadzasz z zaimkami, kontroluj to. Przesadzasz też z wtrąceniami w nawiasach – to powinny być wyjątki. Cudzysłowów też mogłoby być mniej.
„No coś Ty” – „ty” małą literą. Liczby należy pisać słownie. Usuń emotikon na końcu. Proponuję poprawić tekst przy pomocy tego narzędzia: https://www.ortograf.pl/. To tylko automat więc nie zwalnia z myślenia 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Tytuł został nieznacznie przeze mnie poprawiony. W oryginale było: "I. Część pierwsza: Iwona", co już kompletnie nie miało sensu.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Indragor, jak ten ortograf.pl działa? Wklejam swój tekst, klikam Sprawdź tekst i nic się nie dzieje...
„No coś Ty” - wybacz, ale mówię małą literą. Gdy piszę do kogoś to jak najbardziej wielką.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Zaimki osobowe w języku polskim z reguły pisze się małą literą. Zwyczajowo dużą literą tylko w korespondencji. W tym przypadku jest to dialog, a nie list czy pismo urzędowe.
Jeśli masz problem z Ortografem, to spróbuj tu (tylko ustaw j. polski): https://sentencechecker.com/
Błędy powinieneś mieć podkolorowane, jak klikniesz takie pole, dostaniesz podpowiedź, co może być nie tak.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0

Jest to pierwsza (z kilkunastu póki co) części połączonej ze sobą stanowiącą ciągłość.


First things first, jak mawiali brytyjscy Rzymianie. Proponuję więc zacząć od pierwszego zdania. Wskazówka: https://pl.wikipedia.org/wiki/Rozbiór_logiczny
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
ciekawe.. podoba mi się to "stuk stuk...stuk" ale sporo literówek typu "tan"zamiast "tam" itd itp...
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Kolejne sprawdzam podwójnie, literówek już być nie powinno. No chyba, że słownik nie wyłapie, np. będzie "tam" zamiast "tak" :-)
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Nie znam opowiadania ale taka uwaga, która może przydać się też w tekście ,,chyba że" zapisuje się bez przecinka, przecinek stawia się przed całym wyrażeniem czyli: No, chyba że słownik nie wyłapie...
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.