Czerwone pomarańcze w oranżerii (I). Początek zniewolenia
31 stycznia 2024
Czerwone pomarańcze w oranżerii
Szacowany czas lektury: 8 min
Rodział II jest już napisany i pewnie zaraz go dodam. Jestem ciekawy oceny jak to w ogóle się składa i czy ma jakiś potencjał.
- Idź prosto, ścieżką z kamieni aż nie dojdziesz do oranżerii. Przed wejściem zdejmij buty i przejdź przez strumyk – powiedział pospiesznie.
Dziewczyna uważnie słuchała każdego słowa i ruszyła zgrabnym krokiem, prawie że przeskakując z kamienia na kamień.
Sam ogród ciężko opisać znanymi ludzkości słowami. Wchodząc do niego, czujemy się jakbyśmy wchodzili do ogrodów bogów. Na progu można było poczuć życiodajną atmosferę.
Dzięki skrupulatnie dobranym roślinom aromat, który unosił się w powietrzu, potęgował wizualne doznania a całość w promieniach słońca sprawiała wrażenie, że znajdujemy się w innym świecie, w świecie który nie jest światem śmiertelników. Zawieszone nad rozłożystymi kwiatami trzmiele cicho pobrzekiwały wprawiając odwiedzających w błogi spokój.
Dziewczyna zwolniła swój chód. Idąc w przód po wytyczonej ścieżce, tworzyła rytmiczny dźwięk uderzając obcasami po gładkich lekko błyszczących kamieniach tworzących drogę.
Jej oddech stawał się spokojniejszy, ale im była bliżej oranżerii, jej serce zaczynało bić szybciej.
Zatrzymała się przed wejściem, było wysokie a zaglądając z zewnątrz do środka można było zauważyć dość sporych rozmiarów drzewo pomarańczy.
Spojrzała w dół i zauważyła płynąca rzeczkę w wykutym marmurze, który był ścieżkami w oranżerii.
Schyliła się na wyprostowanych nogach wypinając swoje krągłe pośladki, by odpiąć sprzączkę uwalniając delikatne stopy z jednego obcasa, a następnie z drugiego.
Powoli weszła do środka schylając się by nie zahaczyć o przysłaniająca wejście gałąź przechodząc przez lodowaty strumyk.
Wchodząc do wody przeszedł ja lekki dreszcz od góry do samego dołu kręgosłupa.
- Idź dalej – usłyszała głos za sobą.
Serce biło jej coraz szybciej, nie wiedziała czego się spodziewać, mniej więcej była świadoma, na co się piszę, ale znała tylko ogólny zarys tego pomysłu.
W środku było również majestatyczne, choć w porównaniu do ogrodu można było odczuć większy chaos, oranżeria była duża i wysoką jednak było tu tak gęsto od roślin, że potrzebne były dodatkowe oświetlenie wewnętrzne.
Gdy dziewczyna znalazła się już na środku na czarny wielkim kawałki marmuru rozejrzała się wokoło.
Wszędzie na około rosły rośliny, sprawiało to wrażenie jakbyś znajdował się w środku dżungli były trzy ścieżki, jedna, z której przyszła prowadząca do ogrodu, druga ginąca w kolejnych roślinach i trzecia prawdopodobnie do domu, bo można było zauważyć drzwi na końcu.
Nie wiedziała gdzie iść więc odwróciła się i spytała.
- Dokąd teraz?
- Idź w prawo.
Poszła więc i weszła tak jakby do kolejnego pomieszczenia, w środku była kanapa narożna stolik oraz dwa czarne stylowe krzesła.
Na jednym z tych krzeseł siedziała ona.
Jej nowa pani.
Spojrzała jej w oczy, po czym szybko opuściła wzrok. Niepewnie rozglądała się po pomieszczeniu.
Lodówka na wino z różnymi napojami.
Na stole zauważyła popielniczkę, paczkę papierosów, ceramiczny słoik i pudełko.
Obok kanapy stała czarna szafka, średnich rozmiarów.
Usiądź powiedziała kobieta strzepując popiół z papierosa umieszczonego w lufce z kości słoniowej. Lewa ręka wskazała jej miejsce na kanapie.
Dziewczyna, powoli szla w jej kierunku.
Poczekaj, zdejmij ubrania i włóż je do szafki a dopiero później usiądź. – dodała nawet na nią nie patrząc.
Dziewczyna zaczęła się więc rozbierać, dopiero teraz poczuła jak w tym pomieszczeniu jest ciepło, serce waliło jej coraz szybciej i przeszedł ja przyjemny dreszcz.
Mężczyzna usiadł na krześle obok dziewczyny i przysunął słoik oraz pudełko na krawędź stołu blisko siebie.
Otworzył je i wyciągnął akcesoria do skręcania papierosów. Następnie otworzył wieko słoika a przyjemny słodki zapach marihuany powoli zaczął wypełniać powietrze, była to nietuzinkowa odmiana, o bardzo intensywnym zapachu, lecz nie było czuć w nim mocnego przeszywającego zapachu zioła.
Wyciągnął bibułkę, filtr przygotowany już wcześniej i młynek do kruszenia następnie włożył rękę do słoika i zaczął wybierać odpowiednich rozmiarów topa. Zaczął kręcić blanta.
Dziewczyna w tym czasie zdążyła się już rozebrać i usiadła na skórzanej kanapie, skora delikatnie ją zmroziła, przez co dostała gęsiej skórki a jej sutki nabrzmiały. Odruchowo chciała zasłonić się ręką, ale zauważyła, że oni nawet na nią nie patrzyli. Na razie…
Mężczyzna pochłonięty był skręcaniem blanta.
Kobieta wydawała się strasznie zamyślona nagle powiedziała w jego kierunku.
- Nie wiem, czy to jest dobry pomysł. – zaciągnęła się papierosem.
- Sam tego nie wiem, ale umówiliśmy się, że spróbujemy. – Oblizując bletkę pierwszy raz popatrzył na nagą dziewczynę, której wzrok spoglądał to raz na niego, a raz na kobietę.
- Nie jest za późno, żebyśmy zrezygnowali i udawali, że to nigdy nie miało miejsca. – powiedział kończąc skręcać blanta.
Dziewczyna nie wiedziała, czy chce coś powiedzieć, sama nie była pewna czy nie chce zrezygnować, ale nie spodziewała się, że oni też mają wątpliwości, wydawało jej się, że to nie jest ich pierwszy raz, a jeśli to nie jest pierwszy raz i to z niej chcą zrezygnować? Postanowiła więc spytać:
- Chodzi o mnie?
Kobieta i mężczyzna popatrzyli na nią.
- Nie, chodzi o nas, nie wiemy, czy oboje tego chcemy, oczywiście Ty też masz prawo do wątpliwości i dla Ciebie to też nie za późno, żeby się wycofać.
Dziewczyna cicho tylko przytaknęła i dalej siedziała patrząc to na niego to na nią.
- Więc jak? – spytał kobietę, a następnie odpalił blanta i zaciągnął się nim głęboko, po chwili podał kobiecie.
Wzięła go i również się zaciągnęła.
Spróbujmy, każdy z nas ma pełne prawo do wycofania się w każdym momencie – powiedziała, a następnie podała blanta dziewczynie.
Klaudia, bo tak się nazywała, zazwyczaj nie paliła marihuany, ale zazwyczaj też nie siedziała naga na kanapie naprzeciwko dopiero co poznanych ludzi a w dodatku przez internet, była studentka 2 roku mechaniki kwantowej, nie często chodziła na imprezy, bo miała dość na głowie, żeby się jeszcze użerać się z adoratorami, chciała osiągnąć światowy sukces, jako kobieta naukowiec. Jednak znalazła się tutaj, bo czegoś jej w życiu brakowało i chciała dowiedzieć się czego. Sięgnęła więc po blanta i wzięła małego bucha, wiedziała jak palić i wiedziała, że nie powinna palić dużo.
- Paliłaś kiedyś? – spytał ja mężczyzna
- Tak, ale nie dużo.
- Spokojnie, to bardzo delikatne zioło ma mało THC oraz jest z dodatkami, na przykład z suszona mięt dlatego ma taki inny smak, powinno nas lekko zrelaksować. – Odpowiedział mężczyzna, wyciągając rękę po blanta, wtedy pierwszy raz jej dotknął, tylko muśnięcie palcami, ale udało mi się zauważyć jej delikatne dłonie.
Przeszła jeszcze jedna kolejka aż w końcu mężczyzna zapytał na głos.
- Czyli co, robimy to? – spojrzał na kobietę na krześle.
Tak, więc słuchaj – spojrzała na dziewczynę.
Wiesz, po co tutaj cię zaprosiliśmy, prawda?
- Tak, pani mąż… mi wytłumaczył. - zaczęła niepewnie.
- Tak to mój mąż, pisaliśmy razem więc, a raczej on z Tobą pisał, ale doskonale wiem o czym. Jesteś pewna, że chcesz tego spróbować?
- Nie jestem, znaczy dalej się zastanawiam, trochę to wszystko takie dziwne. – dziewczyna czuła, że się zarumienią.
- Nie przejmuj się dla nas to też nowość i jak zauważyłaś sami się zastanawiamy czy to dobry pomysł. Jesteśmy już tak długo ze sobą, że stwierdziliśmy, że może być to ciekawe urozmaicenie naszego życia. – kobieta przerwała na chwilę i zaciągnęła się końcówka blanta.
- Więc tak, zanim zaczniemy musimy ustalić kilka rzeczy -powiedział mężczyzna.
- Poprosiłam Cię, żebyś się rozebrała, żebyś zdała sobie sprawę co będziemy tu robić, żebyś wiedziała, do czego to zmierza, żebyś mogła poczuć się dobrze, albo nie dobrze i moc zrezygnować, jeśli to nie dla Ciebie. – Powiedziała kobieta prawie że na jednym wdechu.
Klaudia nic nie mówiła, stawała się przekonana, że chce to zrobić.
- Musimy ustalić sobie czas, zakładam, że na początek tydzień jest dobrym rozwiązaniem. Po tygodniu znów się tu spotkamy i będziemy mogli przedyskutować wszystko, co się wydarzyło przez ten czas. W każdym momencie każde z nas może to przerwać, wystarczy powiedzieć słowo klucz, pomarańcza. W tym momencie kończymy co robiliśmy, spotykamy się tutaj albo i nie i się rozchodzimy. Jesteś gotowa?
- Tak – dziewczyna przełknęła ślinę.
- No to zaczynajmy, od teraz jestem Twoją panią a Ty jesteś moją służącą, a właściwie to nawet niesłużąca jesteś całą moja i ode mnie zależy co z Tobą zrobię, będziesz jadła, piła, kiedy Ci pozwolę, będziesz na moje każde wezwanie. I zrobisz wszystko, co Ci powiem, rozumiesz?
- Tak – dziewczyna popatrzyła na nią trochę przerażonymi oczami.
Kobieta wstała, można było teraz dostrzec, że jest prawie tak wysoka, jak jej mąż.
Ubrana była w zieloną ołówkową sukienkę z czarnymi botkami. Stanęła przed dziewczyną i popatrzyła na nią.
- Jeżeli Cię o coś pytam, będziesz odpowiadała „Tak, Pani”. – Podeszła do niej bliżej i stanowczo powiedziała.
- Teraz wstań, chcę Ci się przyjrzeć.
Dziewczyna wstała i znów poczuła przyśpieszone bicie serca w klatce piersiowej, dodatkowe odczucia potęgowała marihuana, którą przed chwilą paliła i miała uczucie, że rozpływa się w świecie i nie do końca wie gdzie się znajduje, ale z drugiej strony w jej głowie pojawiały się myśli co teraz będzie się działo i wiedziała, że właśnie tu chcę być.
- Przyznam, że nawet jesteś ładna. – Kobieta położyła rękę na jej talii i zmusiła ją do obrócenia się.
- Dobrze, zaczniemy od czegoś łatwego – Wróciła na swoje poprzednie miejsce i usiadła wygodnie, i wyciągnęła kolejnego papierosa.
- Idź się najpierw umyć, mój mąż Cię zaprowadzi. – Kobieta popatrzyła na niego i uśmiechnęła się po chwili dodała.
- Mam nadzieje, że zdążysz wrócić, zanim spalę, ostentacyjnie wyciągnęła zapalniczkę i odpaliła papierosa.
Mężczyzna wstał i nie czekając na dziewczynę poszedł w kierunku drzwi do domu.
Dziewczyna pośpiesznie, najpierw chcąc zabrać ubrania, ale gdy tylko popatrzyła na swoją nową Pani cofnęła się i poszła za jej mężem.
Weszli do domu a następnie mężczyzna pokazał jej łazienkę jednak gdy dziewczyna do niej weszła on wszedł za nią.
- Masz tutaj wszystko przygotowane, ręcznik, ubrania, szczoteczkę i pastę do zębów, ta łazienka jest do Twojej dyspozycji.
Dziewczyna popatrzyła na niego i zapytała:
- Czy teraz coś się będzie działo? – Wyglądała na bardzo zestresowaną.
- Teraz? Teraz się umyjesz i do nas przyjdziesz, jedną z zasad jest to, że nie masz prawa nic robić bez zgody swojej Pani a ja nie zamierzam zdradzać żony. Jesteś jej własnością, a nie moją. – Mężczyzna wyszedł zamykając za sobą drzwi.