Cudzołożnica
25 lutego 2015
Szacowany czas lektury: 31 min
Podparłam ręką brodę i beznamiętnym, tępym wzrokiem wpatrywałam się w skąpaną deszczem, bladoniebieską szybę. Mąż w pracy, dziecko w przedszkolu, a ja miałam nieco czasu dla siebie. Na stoliku stała przede mną gorąca, parująca, aromatyczna kawa. Wypiłam spory łyk i moje myśli zaczęły krążyć wokół otaczającej mnie rzeczywistości. Zastanawiałam się nad moim z pozoru szczęśliwym, kilkuletnim małżeństwem. Niby wszystko w porządku, a jednak ciągle czegoś mi brakowało. Mąż uważał, że skoro dużo zarabia, to już nic więcej kobiecie do szczęścia nie potrzeba.
W pewnej chwili moje myśli skruszył rozdzierający dzwonek telefonu. Sięgnęłam po komórkę i leniwie przystawiłam ją do ucha.
- Halo - wydukałam.
- Możesz rozmawiać? - zapytał Ben.
- Tak, siedzę w domu.
- Dzwonię, żeby ci powiedzieć jakie plany mam na sobotni wieczór. Zostałem zaproszony na imprezę pracowniczą.
- Ok, a gdzie to ma się odbyć? - zapytałam.
- W klubie „Mystery”. Firma wynajęła catering i będą też tańce. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko?
- Oczywiście, że nie. O której dzisiaj wrócisz?
- Nie czekaj na mnie, bo mam sporo pracy i wrócę dość późno - odparł. - Pa.
- Pa.
Wiedziałam, że czeka mnie kolejny samotny wieczór, a na domiar złego nie miałam żadnych planów na sobotę. Powiedziałam Benowi, że nie mam nic przeciwko jego wyjściu na imprezę, a w rzeczywistości byłam „wkurzona”, że idzie bawić się beze mnie.
Wstałam, poszłam do kuchni i wyjęłam z lodówki butelkę żubrówki oraz sok jabłkowy. Zrobiłam sobie drinka z lodem i posypałam go niewielką ilością mielonego cynamonu. Upiłam spory łyk i poczułam jak przyjemne ciepło rozchodzi się po moim ciele. Wypiłam do końca i czując lekkie odrętwienie poszłam po telefon. Wystukałam numer mojej najlepszej przyjaciółki.
- Karen? Cześć. Niedawno dzwonił do mnie Ben i oznajmił, że w sobotę idzie na imprezę pracowniczą. Nie chcę siedzieć sama w domu. Może miałabyś ochotę wyskoczyć ze mną do miasta?
- Pewnie, że chcę. Mogłybyśmy pójść potańczyć do klubu „Red” .
- Super. Muszę tylko zadzwonić do opiekunki i poprosić, żeby popilnowała w weekend Grega - odparłam.
- To może skoczymy teraz kupić jakieś fajne kiecki na wyjście? Chcesz? - zapytała Karen.
- Tak, tylko musiałabyś po mnie przyjechać, bo wypiłam drinka i nie mogę prowadzić.
- Ok. Będę za pół godziny. Pa
- Pa.
Poszłam do łazienki uczesać się i poprawić makijaż przed wyjściem. Patrząc na swoje odbicie w lustrze, zamyśliłam się. Zrobiło mi się smutno. Z Karen przyjaźnimy się od pięciu lat, a jej mąż jest najlepszym kumplem Bena. Czasami w weekendy przychodzą do nas wraz z dziećmi na barbecue. Za każdym razem, kiedy patrzę na nią i Johna odnoszę wrażenie, że są dla siebie stworzeni. Idealna, szczęśliwa para. Dlaczego ja i Ben nie jesteśmy tacy jak oni? Może ideały nie istnieją i zawsze trzeba z czegoś zrezygnować. Nigdy nie spotkałam mężczyzny, który byłby jednocześnie świetny w łóżku i w codziennym życiu. W tym momencie zobaczyłam przez okno w łazience jak srebrny range rover podjechał pod dom. Poszłam do holu, włożyłam szpilki i czerwoną, skórzaną kurtkę, która bardzo dobrze kontrastuje z czernią moich długich włosów. Chwyciłam torebkę, klucze i po paru chwilach mocowania się z zamkiem drzwi wejściowych, byłam już koło samochodu Karen.
Jak zwykle przywitała mnie ciepłym, serdecznym uśmiechem. Usiadłam na miejscu obok kierowcy, zapięłam pasy i ruszyłyśmy w kierunku naszego ulubionego butiku. W międzyczasie deszcz zelżał i przeobraził się w drobną mżawkę, która delikatnie zraszała szyby samochodu.
- Od kiedy w ciągu dnia popijasz sobie drinki? - zapytała Karen.
- Tylko jednego strzeliłam sobie dla rozluźnienia - odparłam.
- A co cię tak zestresowało? Przecież wzięłaś kilka dni z urlopu.
- Dobija mnie ta sytuacja z Benem. W ogóle nie czuję, że jestem mężatką. Jestem raczej singielką z dzieckiem. Nigdy go nie ma. Dzisiaj też powiedział, żebym na niego nie czekała, bo wróci późno.
- Wiem, że to jest przykre, ale coś za coś. Ben pracuje tak ciężko, żeby zapewnić tobie i dziecku życie na wysokim poziomie i na dodatek macie dość spore raty kredytu za dom - powiedziała Karen.
- Sugerujesz, że nie wiem na jakim świecie żyję? Zdaję sobie sprawę, że pieniądze są ważne, ale do cholery nie najważniejsze. Nawet nie masz pojęcia jaka czuję się samotna. Dziecko też jest stęsknione i ciągle pyta, kiedy tata przyjedzie. Muszę coś z tym zrobić, bo tak dłużej być nie może.
- Co zamierzasz? - spytała Karen.
- Muszę z nim poważnie porozmawiać i zapytać się go jak wyobraża sobie dalej nasz związek.
- To dobry pomysł. Uważam, że powinniście sobie szczerze wyjaśnić pewne kwestie. Dobra, a teraz patrz za jakimś miejscem do parkowania - mówiąc to, wjechała w ogromna kałużę.
Po kilku minutach udało nam się zaparkować. Wysiadłyśmy i żwawym krokiem ruszyłyśmy do drzwi butiku, w którym byłyśmy stałymi klientkami. Przeglądanie wieszaków z sukienkami na chwilę odsunęło ode mnie ponure myśli.
- Zobacz. Ta jest niezła. Widzisz mnie w niej? - zapytała Karen, pokazując mi krótką do kolan, błękitną sukienkę.
- Przymierz. Muszę zobaczyć jak na tobie leży.
Karen wyglądała bardzo atrakcyjnie w tej dość obcisłej sukience, która podkreślała jej krągłe, wystające pośladki i duży, jędrny biust. Na dodatek kolor błękitny idealnie kontrastował z jej długimi blond lokami. Nigdy nie uważałam siebie za brzydką, choć moja uroda jest dość nietypowa : składa się na nią pomieszanie cech azjatyckich z białą rasą. Mój dziadek był Japończykiem i dzięki niemu moje oczy są lekko skośne, a tęczówka wyjątkowo ma kolor niebieski. Niestety moje ciało nie jest tak ponętne jak przyjaciółki. Moje średniej wielkości piersi i małe pośladki nie mogą konkurować z krągłościami Karen. Zazdroszczę jej, ale nie w negatywnym tego słowa znaczeniu. Często patrzę na nią z podziwem.
- Maddie? Znowu bardzo posmutniałaś. Może miałabyś ochotę pójść pogadać z jakimś dobrym psychologiem? - zapytała Karen.
- Jak pomyślę, że miałabym pójść do jakiegoś obcego człowieka i się przed nim uzewnętrzniać, to ciarki mnie przechodzą.
- Twój obniżony nastrój może okazać się początkiem jakiejś depresji. Uważam, że powinnaś skonsultować się z lekarzem. Jeśli chcesz, to mogę dać ci namiary na mojego znajomego. Jest dobrym specjalistą.
- Ok. Zastanowię się nad tym.
- Chodź i przymierz to cudo - mówiąc to, Karen pomachała mi przed oczami skrawkiem czerwonego materiału.
Sukienka okazała się być wyzywająco krótka, bo sięgała mi do połowy ud. Góra sukienki była bez ramiączek, z dużym dekoltem i do tego czarny pasek opinający talię. Wyglądałam w miej wyjątkowo ładnie. W tym momencie spojrzałam na zegarek i moje myśli powróciły do szarej rzeczywistości.
- Powinnyśmy się zbierać, bo muszę Grega odebrać z przedszkola - powiedziałam.
- Ok. Zakupy zrobione, to możemy zmykać.
Przy kasie zapłaciłyśmy za sukienki i ruszyłyśmy na parking. Na zewnątrz przejaśniło się, mżawka ustała, delikatnie wiał wilgotny i ciepły wiatr. Wsiadłyśmy do samochodu i pojechałyśmy do przedszkola oddalonego o dziesięć minut drogi. W tym momencie usłyszałam dźwięk mojej komórki. Na wyświetlaczu zobaczyłam, że dzwoni mama.
- Cześć mamo. Co słychać? - zapytałam.
- Wszystko w porządku. Tata jest tylko trochę przeziębiony, ale to nic poważnego. Dzwonię, bo mam dla ciebie propozycję. Pomyślałam, że skoro masz teraz urlop, to może przywiozłabyś dzisiaj Grega do nas na parę dni. Miałabyś trochę czasu dla siebie. Ostatnio wyglądasz na przemęczoną.
- Mamo, nie chcę wam robić kłopotu.
- To żaden kłopot. Mamy tylko jednego wnuczka i cieszymy się, kiedy możemy spędzić z nim trochę czasu.
- Ok. Wieczorem go przywiozę.
- To do zobaczenia.
Ucieszyłam się, że mama weźmie małego do siebie. Będę miała trochę czasu, żeby zastanowić się jak rozwiązać sytuację z Benem i nie będę musiała na sobotę zatrudniać opiekunkę.
Odebrałam synka z przedszkola i Karen zawiozła nas do domu. Kiedy wysiadałam z samochodu, dała mi wizytówkę do psychologa. Pomyślałam, że może jednak warto spróbować. Jeśli mi nie pomoże, to na pewno nie zaszkodzi. Od razu wykręciłam numer do gabinetu i umówiłam się na wizytę. Powołałam się na znajomość z Karen i dzięki temu lekarz zobowiązał się znaleźć dla mnie trochę czasu już na następny dzień. Miał miły, ciepły głos i wydawał się być sympatyczny. Byłam ciekawa jak będzie.
Po wejściu do domu zajęłam się dzieckiem, a potem spakowałam rzeczy małego do torby podróżnej. Wieczorem zawiozłam go do mamy moim chevroletem. Po powrocie zrobiłam sobie mocnego drinka dla rozluźnienia i poszłam do łazienki nalać wody do wanny. Ciepła kąpiel zawsze działa na mnie niezwykle kojąco. Tej nocy wyjątkowo szybko usnęłam i nawet nie wiedziałam o której Ben wrócił do domu. Rano już go nie było, ale wygnieciona pościel po drugiej stronie łóżka świadczyła o tym, że spał obok mnie. Wstałam, zjadłam śniadanie, wzięłam szybki prysznic, umalowałam się i włożyłam na siebie biały t-shirt oraz jeansy. W holu założyłam szpilki i kurtkę. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze i uznałam, że wyglądam na wypoczętą. Długi, mocny sen dobrze mi zrobił. Złapałam torebkę i ruszyłam do samochodu.
Po trzydziestu minutach stałam już pod gabinetem i czułam tremę. A może wycofać się? Pomyślałam przez chwilę, ale szybko wybiłam sobie z głowy ten niedorzeczny pomysł. Zapukałam do drzwi i weszłam do środka. Gabinet był duży i przestronny. Ściany w jasnozielonym kolorze, dębowe meble, beżowa kanapa i fotel, a podłoga z jasnego drewna. Przy biurku siedział mężczyzna mniej więcej dziesięć lat starszy ode mnie. Duży, szeroki w barkach, z krótkimi, ciemnymi włosami przyprószonymi gdzieniegdzie siwizną.
- Dzień dobry - powiedziałam nieśmiało.
Na mój widok odsunął krzesło, wstał i podszedł do mnie. Pomyślałam tylko: Boże, jaki on wielki. Wzrostu miał z pewnością ponad sto dziewięćdziesiąt centymetrów. Sięgałam mu do klatki piersiowej i musiałam zadrzeć głowę do góry, aby móc spojrzeć w jego twarz. Miał ładne, symetryczne rysy, a kiedy się do mnie uśmiechnął, w policzkach pojawiły mu się dołeczki.
- Witam, nazywam się Michael Longman - mówiąc to, podał mi rękę.
Miał ciepłą, lekko szorstką i wyjątkowo dużą dłoń.
- Madeleine Steel - odparłam.
- Zapraszam. Proszę spocząć na kanapie - dodał.
Usadowiłam się na wygodnym siedzisku, opierając się plecami o miękkie poduszki. On usiadł naprzeciw mnie w fotelu.
- Chciałbym panią bliżej poznać - mówiąc to, patrzył mi prosto w oczy łagodnym, szczerym spojrzeniem. - Czy pracuje pani zawodowo? - zapytał.
- Tak, jestem tłumaczką japońskiego.
- O, to ciekawe. A czy ma pani japońskie korzenie? Pytam, ponieważ zaintrygowały mnie pani lekko skośne oczy - mówiąc to, uśmiechnął się do mnie promiennie, a ja po raz kolejny zobaczyłam jego urocze dołeczki.
- Tak, mój dziadek był Japończykiem.
- Często odwiedza pani ten kraj?
- Byłam tam kilka razy. Za pierwszym razem spędziłam tam trzy lata, a potem przyjeżdżałam na krótko podczas urlopu, głównie z synkiem, bo mąż ma dość zajmującą pracę i był z nami tylko dwa razy.
- Od jak dawna jest pani mężatką?
- Od pięciu lat, ale męża praktycznie w ogóle nie ma. Już od dłuższego czasu nam się nie układa - mówiąc to, poczułam smutek, a jednocześnie zdziwienie, że tak otwarcie mówię o tym obcemu człowiekowi. Nigdy nie byłam zbyt wylewna i mówienie otwarcie o własnych uczuciach jest dla mnie dość trudne. Pomyślałam jednak, że ten lekarz mnie nie zna i w związku z tym będzie mógł obiektywnie ocenić moją sytuację. Może mi coś doradzi?
- Jak układają się pani relacje z mężem? Proszę się nie krępować i szczerze mówić o wszystkim. Wszystko pozostanie między nami. Miał tak przekonywujący głos i szczere spojrzenie, że opowiedziałam mu o wszystkich dręczących mnie problemach.
- Mój mąż całe dnie spędza w pracy i coraz mniej czasu dla mnie poświęca. Brakuje mi bliskości i uczucie, które kiedyś do niego żywiłam, zaczęło z czasem przygasać .Boję się, że on sobie kogoś znajdzie. Nasze życie seksualne praktycznie nie istnieje. Bardzo różnimy się pod względem temperamentu i fantazji erotycznych. Współżyjemy raz, czasami dwa razy w miesiącu. Ben tłumaczy to, zmęczeniem i zbyt dużym stresem w pracy. Kiedy dochodzi między nami do zbliżenia, to zawsze jest ten sam schemat: najpierw głaszcze moje ramię, co ma sygnalizować chęć odbycia stosunku; następnie delikatnie całuje mnie w usta, a potem szybko wsuwa rękę między moje uda i powoli wchodzi we mnie, pytając czy mnie nie boli. Próbowałam namówić go na ostrzejsze zabawy, ale stwierdził, że niezbyt mu to odpowiada. Powiedział, że nie chce mi robić krzywdy. Nasze stosunki bardzo się oziębiły. Brakuje miedzy nami „ognia”. W sypialni zrobiło się bardzo monotonnie, a ja jestem coraz bardziej sfrustrowana. Przestałam czuć się jak kobieta, choć mam zaledwie trzydzieści lat. Jestem tylko niańką i pomocą domową. Nawet moja mama kiedyś stwierdziła, że ja i Ben nie pasujemy do siebie i prędzej czy później rozstaniemy się. Według niej ja jestem jak ogień, a on jak woda
Poczułam niesamowitą ulgę, kiedy wszystko z siebie wyrzuciłam. Po wysłuchaniu moich zwierzeń, Michael przez chwilę zamyślił się, a potem powiedział:
- Przez kilka sesji popracujemy sami, a następnie będę prosił, aby przyszła pani z mężem. Postaram się pomóc. Proponuję spotkanie w poniedziałek o tej samej porze. Czy ten termin pani odpowiada? - zapytał.
- Tak, jak najbardziej - odparłam.
Wstałam z kanapy, aby się z nim pożegnać, a on w tym czasie podniósł się z fotela i stanął tak blisko mnie, że czułam jego oddech na twarzy. Wyciągnęłam do niego rękę, a on ją uścisnął i dość długo przytrzymał, patrząc mi przy tym głęboko w oczy. Poczułam wtedy coś wyjątkowego. Całe moje ciało przeszył dreszcz. To było jak porażenie prądem.
Nawet nie wiem jak udało mi się prowadzić samochód i zrobić wszystkie niezbędne zakupy w markecie, tak bardzo byłam rozkojarzona. Po powrocie do domu postanowiłam pójść trochę pobiegać, bo to zawsze działa oczyszczająco na moje skołatane myśli.
Chłodne, wilgotne powietrze kłuło mnie w płuca, a głośna rockowa muzyka nadawała rytm moim nogom. Po godzinie byłam skonana i zlana potem, ale napięcie ze mnie zeszło. W domu napełniłam wannę gorącą wodą z dodatkiem olejku pettit grain i naga zanurzyłam się po szyję. Moje ciało odprężyło się, a mięśnie rozluźniły. Wciągnęłam głęboko w nozdrza zapach gorzkiej pomarańczy i oczami wyobraźni zobaczyłam Michaela. Czułam jego zapach i szorstkość skóry dłoni. Słyszałam niski tembr głosu głęboki i męski. Poczułam lekki ucisk w podbrzuszu i moja ręka bezwiednie zaczęła dotykać piersi. Stwardniały mi sutki. Pocierałam je delikatnie opuszkami palców aż do momentu, w którym cicho westchnęłam z rozkoszy. Dawno nie czułam się tak dobrze. Byłam rozluźniona, a jednocześnie bardzo pobudzona seksualnie. Jedną dłonią zaczęłam masować podbrzusze, lekko je uciskając, a drugą rozwarłam wargi sromowe i z pasją pieściłam małą, okrągłą łechtaczkę. Stawała się coraz twardsza. Było mi cudownie. Całe moje ciało zaczęło drżeć, a palec coraz intensywniej pocierał sztywny guziczek. Głośno jęczałam :
- Tak, Michael, o tak.
Czułam, że zaraz zsikam się z rozkoszy. Lustro w łazience było tak zaparowane, że pojawiły się na nim zacieki. Coraz szybciej oddychałam i nagle zapragnęłam czegoś więcej. Sięgnęłam ręką do znajdującej się pod umywalką szafki i wyciągnęłam z niej plastikowe etui od cygara. Używam go czasami do zabawy, bo jego falliczny kształt idealnie mi pasuje. Wsunęłam go delikatnie do środka i poczułam jak ciepła woda wlewa się we mnie. Powoli, rytmicznie posuwałam nim do przodu i do tyłu. Cudownie pocierał moje wnętrze. Coraz szybciej, coraz mocniej i po kilku minutach zaczęłam głośno jęczeć. Uniosłam biodra do góry i tak się trzęsłam z rozkoszy, że prawie cała zanurzyłam się pod wodę. Nie pamiętałam, kiedy ostatni raz miałam tak silny orgazm. Tej nocy spałam jak zabita.
Rano wywabił mnie z łóżka zapach świeżo zaparzonej kawy. Poszłam do łazienki doprowadzić się do porządku, a następnie do kuchni. Ben stał przy kuchennym blacie i usłyszawszy kroki, odwrócił się do mnie.
- Dzień dobry - mówiąc to, pocałował mnie w policzek. Kiedyś często całował mnie w usta, ale te czasy dawno już minęły.
- Jest sobota. Czemu zerwałeś się tak wcześnie? - zapytałam.
- Umówiłem się z Johnem na siłownie, a potem pójdę do fryzjera. Mam prośbę, abyś uprasowała mi różową koszulę. Chciałbym ją założyć na dzisiejszą imprezę.
- Ok. Ja i Karen też dzisiaj wychodzimy.
- To bawcie się dobrze. Tylko nie pij za dużo - powiedział.
- O co ci chodzi?
- Zauważyłem, że ostatnio w barku ubywa alkoholu w butelkach.
- Oszalałeś! Wypiłam tylko kilka drinków dla rozluźnienia. Nie rób ze mnie pijaczki - mówiąc to, czułam jak wysokie ciśnienie rozsadza mi skronie.
- Dla mnie to nie jest normalne - odparł.
- A pomyślałeś choć przez chwilę, że to przez ciebie!
- Przeze mnie? - zapytał zdziwiony.
- Tak. Nigdy cię nie ma w domu. W ogóle nie spędzasz ze mną czasu. Nawet nie wiesz jaka czuje się samotna. Mieszkamy ze sobą jak współlokatorzy, a nie jak małżeństwo. Nie widzisz tego?
- Nie przesadzaj. Wiesz, że mam dużo pracy, ale dzięki temu zarabiam konkretne pieniądze. Ciesz się z tego co masz - odparł.
Zatkało mnie. W ogóle nie rozumiał o co mi chodzi, albo nie chciał zrozumieć. Miał w nosie moje potrzeby. Byłam na niego tak wściekła, że odetchnęłam z ulgą kiedy w końcu wyszedł z domu. Zajęłam się sprzątaniem, aby uspokoić nerwy. Ugotowałam obiad i uprasowałam mu koszulę. Miałam ochotę przypalić ją żelazkiem. Pooglądałam trochę telewizję, a potem poszłam pobiegać. Kiedy wróciłam Ben był w domu i szykował się do wyjścia. Na mój widok powiedział tylko:
- Wychodzę wcześniej, bo mam jeszcze parę spraw do załatwienia. Pa - mówiąc to minął mnie i po chwili usłyszałam lekkie trzaśnięcie drzwiami.
A niech idzie w cholerę. Poszłam do łazienki wykąpać się, a potem powoli szykowałam się na wieczór. Po czterech godzinach zadzwoniła moja komórka. Dostałam wiadomość od Karen: „Jestem w taksówce i zaraz będę u ciebie”. Zeszłam do holu i włożyłam na siebie czarny, elegancki płaszcz. Pod pachę wsadziłam kopertówkę i wyszłam przez dom.
Po chwili podjechała taksówka i zwiozła nas do klubu „Salsa”. Już z daleka widać było świecący na czerwono neon, który zachęcał klientów do odwiedzenia tego przybytku rozrywki. Weszłyśmy do środka przez duże drewniane drzwi i oddałyśmy płaszcze do, znajdującej się po lewej stronie, szatni. Zgromadzeni tam mężczyźni namolnie zerkali w naszym kierunku. Karen w niebieskiej sukience wyglądała jak chodząca obietnica spędzenia namiętnej nocy. Wnętrze lokalu było przyciemnione, a z głośników sączyła się latynoska muzyka. Część osób siedziała przy barze, a część na skórzanych kanapach ustawionych pod ścianami wraz ze stolikami. Po środku znajdował się parkiet, na którym sporo par tańczyło salsę. Karen złapała mnie pod rękę i pociągnęła w kierunku przystojnego barmana.
- Na co masz ochotę? - zapytała.
- Na coś mocnego - odparłam.
Zamówiłyśmy dwie tropikany i poszłyśmy usiąść na ciemnobrązowej kanapie obok baru. Po wypiciu drinka nieco rozluźniłyśmy się, a po kolejnych dwóch, mocno rozbawione, poszłyśmy zatańczyć „Lambadę”. W pewnym momencie do przyjaciółki podszedł jakiś wysoki blondyn i pocałował ją w policzek. Wymienili ze sobą parę słów, po czym Karen zwróciła się do mnie:
- To jest Eryk. Mój kolega.
Blondyn uścisnął mi rękę , przeszywając mnie przy tym na wskroś spojrzeniem lodowo błękitnych oczu, a potem obdarzył uśmiechem podchmielonego podrywacza.
- Miło mi. Jestem Maddie.
- Ja i Eryk znamy się ze studiów. Chodźmy może do stolika na spokojnie porozmawiać - powiedziała Karen.
- Ok. Wy już idźcie, a ja skoczę do toalety.
Chciałam dać przyjaciółce i jej towarzyszowi nieco czasu na prywatną rozmowę, skoro znają się ze szkolnych czasów. Przed lustrem starannie poprawiłam włosy i makijaż. Na sam koniec podkreśliłam krwistoczerwoną szminką wydatne usta. Efekt moich zabiegów robił wrażenie. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia i wyszłam z toalety. Przedzierając się przez zatłoczony parkiet w kierunku stolika, zobaczyłam coś, co wprawiło mnie w niemałe osłupienie. Na kanapie siedziała Karen wraz z Erykiem, a obok nich Longman. Cała trójka wesoło ze sobą rozmawiała. Poczułam, że nogi mam jak z waty. Serce tłukło mi się w piersi i pierwszą rzeczą jaką chciałam zrobić, to uciec stąd jak najdalej. Oczywiście po chwili dotarło do mnie, że byłoby to niedorzeczne. Zebrałam się w sobie i powoli ruszyłam w ich kierunku. Na mój widok Michael wstał i podał mi dłoń. Gestem zachęcił mnie, abym usiadła obok niego. Podsunął mi drinka, którego zamówiła dla mnie Karen. Na stole stała również butelka wódki, którą wraz z Erykiem popijali z kieliszków. Byłam mocno skrępowana.
- Proszę nie myśleć o tym, że jest pani moją pacjentką. Tutaj jesteśmy prywatnie i mam nadzieję, że będziemy się razem dobrze bawić - mówiąc to, uśmiechnął się do mnie.
W tym momencie przypomniałam sobie jak ostatnio dobrze bawiłam się w wannie, myśląc o nim. Poczułam, że moje policzki płoną i prawdopodobnie zrobiłam się czerwona jak burak. Zauważył moje zmieszanie i przez chwilę wpatrywał się w moją twarz, milcząc. Sprawiał wrażenie, jakby potrafił czytać w myślach. Po chwili zapytał:
- Często bywa pani w tego typu lokalach?
- Rzadko. Nie mam zbyt dużo wolnego czasu.
- Lubi pani tańczyć?
- Tak.
- Zatańczymy? - zapytał i wyciągnął do mnie rękę przypominającą swoim rozmiarem bochenek chleba.
Na parkiecie objął mnie w pasie i przyciągnął mocno do siebie. Poczułam subtelny zapach wody po goleniu i ciepło jego ciała. Moje serce zwiększyło tempo z galopu w cwał i nie chciało się uspokoić. Kołysaliśmy się powoli w rytm muzyki. Jeszcze nigdy nie wiedziałam, żeby jakikolwiek facet potrafił tak poruszać biodrami jak on. Podnieciło mnie to. Mimowolnie zaczęłam lekko napierać na niego. Po pewnym czasie przychylił się tak, że czułam jego oddech na mojej szyi. Przez ułamek sekundy miałam wrażenie, że dotknął ustami mojej skóry. W lokalu było gorąco , a mnie przeszywały dreszcze na całym ciele. Majtki miałam tak mokre, że mogłabym je wykręcić. Nie poznawałam samej siebie. Nigdy nie czułam tak silnego pożądania, nawet w stosunku do męża. To był jakiś metafizyczny zwierzęcy magnetyzm. W tym momencie mógłby zrobić ze mną wszystko, co tylko zechce. Zapragnęłam być z nim sam na sam, z dala od otaczających nas ludzi. Powiedziałam mu do ucha :
- Sporo wypiłam, jest mi duszno i pora już, abym zbierała się do domu.
- W takim razie odprowadzę panią.
Na taką odpowiedź właśnie liczyłam. Poszliśmy w kierunku stolika, aby pożegnać się z Karen i jej znajomym. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu przyjaciółka całowała się namiętnie z Erykiem, który ochoczo obmacywał jej obfity biust. Widziałam, że Michael jest równie skrępowany jak ja.
- Hmmm - odchrząknął. - Zostawmy ich w spokoju. Pewnie nawet nie zauważą, że nas nie ma -powiedział.
- Ok - odparłam.
Wyszliśmy na zewnątrz. Rześkie powietrze nocy nieco mnie otrzeźwiło. Zacisnęłam poły płaszcza, pod które zawiewał chłodny wiatr.
- Jest pani zimno - mówiąc to, podszedł do mnie i objął ramieniem.
Dlaczego ciągle zwraca się do mnie per pani? Tym bardziej ,że jestem od niego sporo młodsza.
- Mów do mnie Maddie, proszę.
- Jak sobie życzysz Maddie - powiedział i uniósł dłonią do góry mój podbródek. Pocałował mnie delikatnie, a jego wargi były miękkie i ciepłe. Cała drżałam, bardziej z podniecenia, niż zimna.
- Chodźmy do mnie. Mieszkam niedaleko stąd - powiedział, a ja się zgodziłam i nie obchodziło mnie to, że być może wyjdę na łatwą. Nie potrafiłam mu się oprzeć.
Złapał mnie za rękę. Szliśmy powoli, a stukot moich obcasów i jego miarowe kroki odbijały się echem po opustoszałej ulicy. Po około piętnastu minutach byliśmy już na miejscu. Staliśmy pod dość ekskluzywnym apartamentowcem. W sumie mogłam się tego spodziewać. Jest prywatnym psychologiem i zapewne przyjmuje dość majętnych pacjentów. Wjechaliśmy windą na ósme piętro. Jego mieszkanie okazało się być duże, przestronne i bardzo nowocześnie urządzone. Nie zdążyłam się dobrze wszystkiemu przyjrzeć, gdyż stanął naprzeciw mnie i powiedział, abym zdjęła płaszcz i powiesiła go na wieszaku.
- A teraz odwróć się do mnie tyłem i oprzyj ręce o drzwi - powiedział. Jego oczy pociemniały, a wargi zastygły w tajemniczym półuśmiechu.
- Słucham? Czy to jakaś zabawa? - spytałam, nie mogąc uwierzyć w to co słyszę.
- Jesteśmy w moim mieszkaniu, więc chciałbym, aby gra odbywała się na moich zasadach. Zrób to o co cię proszę - powiedział to tonem nie uznającym sprzeciwu. Wzdłuż kręgosłupa przebiegły mnie ciarki, a w uszach zaczęło dzwonić pod wpływem gwałtownie wzrastającego ciśnienia. Z jednej strony miałam ochotę otworzyć drzwi i uciec, a z drugiej czułam ogromną ciekawość tego, co się wydarzy i przyjemny dreszcz podniecenia. Duża ilość alkoholu, który wypiłam sprawiła, że zrobiłam się bardziej przystępna i pożądanie wzięło górę nad strachem. Odwróciłam się do niego plecami i oparłam dłonie o drzwi wejściowe.
- Grzeczna dziewczynka - powiedział. - A teraz podciągnij sukienkę do pasa i porządnie wypnij pośladki.
Zrobiłam to, o co mnie prosił i w tym momencie uświadomiłam sobie, że włożyłam dziś czerwone przeźroczyste majtki, przez które wszystko widać jak na dłoni. Zapanowała długa niezręczna cisza. Nie wiedziałam co on sobie teraz o mnie myśli?
- Rozchyl nogi - mówiąc to, podszedł do mnie.
W lekkim rozkroku, mocno wypięta czekałam na jego dotyk, a on tylko stał i patrzył na mnie. Napięcie między nami było tak duże, że jedna, mała iskra mogłaby wywołać wybuch. Moje majtki zrobiły się nieprzyzwoicie mokre.
- A skąd ta wielka, mokra plama na bieliźnie? - zapytał.
W tym momencie poczułam, że twarz mi płonie ze wstydu. Bez słowa chwycił za materiał majtek i zsunął mi je do kostek. Przykucnął tuż za mną i położył dłonie na moich pośladkach. Po chwili zrobił coś, czego kompletnie się nie spodziewałam. Między wargi sromowe wsunął mi gorący, sztywny koniuszek języka, który zaczął bawić się z moją łechtaczką. Ocierał się o nią, badał dookoła aż nabrzmiała i stwardniała. Mimowolnie zaczęłam cicho pojękiwać z rozkoszy. Wtedy polizał mnie po całej długości szparki aż do odbytu i tam zatrzymał się na dłużej. Myślałam, że oszaleję. Zapragnęłam, żeby natychmiast wszedł we mnie, ale nie zdobyłam się na odwagę, żeby mu o tym powiedzieć. Powoli zaczął wsuwać palec w moją analną dziurkę. Było to dla mnie nowe, zaskakujące doświadczenie, które niezwykle mnie podnieciło. Jednocześnie włożył mi dwa palce do pochwy i zaczął nimi intensywnie poruszać. Obie dziurki miałam dobrze wypełnione. Przymknęłam powieki i łzy pociekły mi po policzkach. Z ledwością byłam w stanie ustać na drżących nogach. Nagle przestał, odsunął się ode mnie i rozkosz odeszła równie szybko jak się pojawiła. Oszołomiona nie wiedziałam co się dzieje.
- Teraz przejdziemy do salonu - oznajmił i ręką wskazał mi drogę. - Zdejmij majtki - dodał, widząc, że usiłuje je na powrót założyć.
Salon okazał się być duży, przestronny i dobrze oświetlony. Od razu uderzył mnie w nozdrza zapach skórzanych obić mebli. Designerskie wnętrze robiło wrażenie. Staliśmy naprzeciw siebie, mierząc się wzrokiem pogrążeni w absolutnej ciszy. Głębokie spojrzenie szarych oczu przeszywało mnie na wskroś, podnosząc mi ciśnienie. Czułam, że za moment serce wyskoczy mi z piersi. Zastanawiałam się co teraz chodzi mu po głowie? W tym momencie uśmiechnął się do mnie aż w policzkach ukazały się dołeczki. Bez żadnego wstępu oznajmił:
- A teraz rozbierz się do naga.
Twarz zaczęła mnie piec i prawdopodobnie zrobiłam się czerwona. Widząc moje zmieszanie, podszedł do mnie, przycisnął mocno do siebie i zaczął całować. Najpierw delikatnie muskał moje usta, a potem wsunął mi język głęboko do buzi i oplótł nim mój. Lizaliśmy się coraz bardziej zachłannie i namiętnie. Uda miałam coraz bardziej mokre z podniecenia. Miałam wrażenie, że chce mnie zjeść. W tym momencie uświadomiłam sobie, że zrobię dla niego wszystko o co mnie poprosi. Nie byłam w stanie mu się oprzeć. Sięgnęłam dłońmi do ramiączek sukienki i zsunęłam je z ramion, a następnie czerwony materiał przecisnęłam przez biodra aż upadł na podłogę. Nie miałam na sobie stanika. Majtek pozbyłam się już wcześniej. Stałam przed nim kompletnie naga.
Odsunął się nieco ode mnie i zmierzył wzrokiem od stóp do czubka głowy, wydając przy tym z siebie cichy pomruk zadowolenia.
- Czuje, że bardzo niegrzeczna z ciebie dziewczynka. Mam rację? - zapytał.
- Ja, yyy... – nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Nikt nigdy nie mówił do mnie w taki sposób. Gra, którą ze mną prowadził zaczynała mi się coraz bardziej podobać. Miałam ochotę najzwyczajniej w świecie dać się ponieść i poczuć w tej zabawie perwersyjną przyjemność.
- Kiedy w domu nie ma męża, to na pewno brzydko się ze sobą zabawiasz - powiedział.
- Tak - odparłam. Moja odpowiedź nieco go zaskoczyła, a po chwili dodał:
- Usiądź na fotelu. Zrobiłam to, o co mnie prosił, a on usiadł naprzeciwko mnie na kanapie.
- A teraz szeroko rozłóż nogi i przerzuć je przez oparcia fotela.
Jeszcze nigdy nie siedziałam w ten sposób przed żadnym mężczyzną. To było dla mnie zupełnie nowe, ale bardzo podniecające doświadczenie. Byłam naga, mocno rozkraczona i chętna spełnić każdą jego wyuzdaną zachciankę.
- Pokaż mi jak się dotykasz, kiedy w domu nie ma męża - powiedział.
Położyłam dłonie na piersiach i lekko je ścisnęłam. Opuszkami palców zaczęłam podrażniać sutki, czując jak pęcznieją. Podszczypywałam je i ciągnęłam raz po raz cicho, jęcząc z rozkoszy. Spod półprzymkniętych powiek widziałam jak Michael patrzy na mnie i jak coraz większy wzwód wypycha jego spodnie ku górze. Przesunęłam ręce w dół, przez chwilę masując sobie brzuch, a następnie rozszerzyłam płatki warg sromowych i zaczęłam pieścić łechtaczkę. Robiłam to kolistymi ruchami, co chwilę zwiększając tempo. Zrobiła się mocno nabrzmiała i jeszcze bardziej wrażliwa na dotyk. Byłam tak mokra, że pomoczyłam nieco fotel.
- Lubisz wkładać sobie palce do cipki? - zapytał.
- Tak, bardzo - odparłam.
- Pokaż mi jak to robisz. Chcę zobaczyć jak bardzo potrafisz być niegrzeczna - dodał.
Powoli wsunęłam dwa palce w gorące, mokre wnętrze. Wkładałam je i wyjmowałam, coraz szybciej i coraz bardziej gwałtownie. Zapragnęłam czegoś więcej i włożyłam sobie kolejne dwa palce. Tak mocno wypełniona w środku zwiększyłam tempo pchnięć. Zaczęłam coraz głośniej jęczeć.
- Dobrze ci? - zapytał, ściskając przez spodnie sztywnego penisa.
- Jest mi cholernie dobrze - odparłam, głośno sapiąc.
Po kilku chwilach poczułam jak pochwa zaciska się na moich palcach i faluje. Szczytowałam, mocno drżąc na całym ciele. Z oczu pociekły mi łzy.
- Chodź do mnie - mówiąc to rozpiął zamek spodni i wyjął dużego, naprężonego członka.
Domyśliłam się czego ode mnie oczekuje. Zbliżyłam się do niego i uklęknęłam na kolanach. Chwyciłam penisa u nasady i powoli, dokładnie zaczęłam go lizać milimetr po milimetrze. Michael odchylił głowę do tyłu, wydając przy tym z siebie ciche westchnienie. Podobał mi się jego męski zapach. Smakował mi. Koniuszkiem języka polizałam sam czubek penisa, a następnie objęłam porządnie ustami i wsadziłam go sobie głęboko do buzi. Podobało mi się to, że sprawiam mu tym ogromną przyjemność. Coraz głośniej pojękiwał, a ja ssałam go i lizałam z dziką pasją. W pewnym momencie chwycił za członka i skierował go na mój biust, tryskając przy tym obficie białą zawartością.
- Gdzie jest łazienka? - zapytałam. - Muszę się wytrzeć.
- Prosto i na prawo - mówiąc to, wskazał mi ręką kierunek.
Łazienka była bardzo duża, nowoczesna, aczkolwiek dominował w niej minimalizm. Mężczyźni w przeciwieństwie do kobiet raczej nie przepadają za przepychem oraz zbędnymi ozdobami. Odkręciłam wodę w umywalce i zmyłam z piersi spermę, a następnie osuszyłam ręcznikiem. Patrząc na swoje odbicie w lustrze, doszłam do wniosku, że całkiem mi do twarzy z mocno zaróżowionymi policzkami. Poprawiłam włosy i skorzystałam z toalety, bo od dawna dość mocno odczuwałam potrzebę. Kiedy wyszłam z łazienki w kierunku salonu nie zastałam tam Michaela. Postanowiłam go poszukać. Skręciłam w lewo, podejrzewając, że korytarz może prowadzić do sypialni. Nie myliłam się. Na ogromnym łóżku leżał nagi mężczyzna, przypominający swoim wyglądem grecki posąg. Na mój widok wstał i podszedł. Musiałam wysoko do góry zadrzeć głowę, aby móc dojrzeć jego twarz. Spojrzał mi w oczy w taki sposób, że poczułam dreszcz podniecenia. Objął mnie w pasie, przyciągnął do siebie i zachłannie wpił w moje usta. Lizał mnie bardzo namiętnie i wulgarnie, aż przewróciliśmy się na łóżko. Położył się na mnie i docisnął ciężarem ciała do materaca. Wilgotnym czubkiem penisa pozostawił mokry ślad na moim udzie. Czułam pomiędzy nogami jak duży ma wzwód. Ocierał się nim o moje wejście do pochwy i czekał, patrząc mi głęboko w oczy.
- Co chciałabyś, żebym ci teraz zrobił? - zapytał.
- Wejdź we mnie - odparłam zniecierpliwiona.
- Nie. Ty tak naprawdę nie chcesz, żebym w ciebie wszedł. Wiem, że chcesz, żebym to zrobił inaczej. Powiedz czego pragniesz? Nie bój się być wulgarna.
Z wrażenia aż przygryzłam dolną wargę, ale w końcu wydusiłam z siebie to, co od dawna skrywałam.
- Zerżnij mnie najostrzej jak potrafisz. Marzę o tym - odparłam.
- Właśnie to chciałem usłyszeć - mówiąc to, wbił się we mnie aż po nasadę członka.
Wygięłam ciało w łuk, a z moich ust wydobył się głośny jęk rozkoszy. Głęboka, bezwstydna penetracja, podczas której straciłam kontrolę nad swoim ciałem. Idealnie mnie w środku wypełniał. Mocne, intensywne pchnięcia doprowadzały mnie do szaleństwa. Zaczął wodzić językiem po mojej szyi, a kiedy dotarł do ucha przygryzł jego płatek. Chwycił dłonią moją pierś i opuszkiem palca zaczął masować sutek, który momentalnie stwardniał. Wykonywał ruchy, podczas których dość mocno ocierał się o mój wzgórek łonowy. Na całym ciele czułam dreszcze, a łechtaczka zaczęła pulsować. Zaczęłam coraz głośniej jęczeć, nie mogąc nad tym zapanować.
- Mocniej, jeszcze mocniej - mówiąc to, złapałam go za pośladki i docisnęłam do siebie. Pragnęłam, aby był we mnie jak najgłębiej. Jeszcze nigdy nie czułam do żadnego mężczyzny takiej „chemii” i takiego pożądania. W tym momencie liczył się dla mnie tylko on i przyjemność, którą sobie nawzajem dawaliśmy. Fala orgazmu spłynęła na mnie bardzo gwałtownie, zmywając napięcie, które przed chwilą mnie rozsadzało.
- Zerżnę cię teraz od tyłu - powiedział.
Kiedy podniosłam się na łóżku zauważyłam, że prześcieradło jest bardzo mokre. Zawstydziło mnie to, że z rozkoszy zmoczyłam pościel. Michael nic sobie z tego nie robił. Złapał mnie za biodra, przysunął do siebie i pomógł ustawić w dogodnej pozycji na czworakach. Ponownie gwałtownie wdarł się we mnie jego duży, gorący i twardy jak skała członek. Jedną ręką złapał mnie za włosy i pociągnął, sprawiając, że moja głowa odchyliła się do tyłu. Ujeżdżał mnie jak dziką, narowistą klacz.
- Lubisz tak? - zapytał.
- Tak. Cholernie mnie to kręci - odparłam zgodnie z prawdą.
Przy żadnym mężczyźnie nie byłam taka mokra jak przy nim. Dosłownie ciekło mi po udach. Już po kilku pchnięciach poczułam przyjemne mrowienie między nogami i ucisk w podbrzuszu. Na chwilę zatrzymał się. Zaczął pieścić ustami i językiem mój kark aż dostałam „gęsiej skórki”. Złapał mnie za biust i przed dłuższą chwilę ściskał go i masował, a potem podszczypywał moje sutki aż zrobiły się zaczerwienione i nabrzmiałe. Wyszeptał mi do ucha:
- Przy mnie przekonasz się co to znaczy ostro się pieprzyć.
Położył dłonie na moich biodrach i ponownie zaczął się we mnie intensywnie poruszać. Wkładał go i wyjmował, coraz szybciej, coraz mocniej. Po około dziesięciu minutach oboje byliśmy spoceni i głośno jęczeliśmy z rozkoszy. Wtedy złapał w dwa palce moją łechtaczkę i zaczął ją pocierać. Tego było już za wiele. Łzy pociekły mi po policzkach, a krzyk rozdarł usta. Szczytowałam, a spazm wstrząsnął moim ciałem. Po chwili Michael eksplodował we mnie nasieniem aż cala zawartość zaczęła się ze mnie wylewać. Zmęczeni położyliśmy się na łóżku, tuląc się do siebie. Objął mnie swoim wielkim, silnym ramieniem. Czułam jego intensywny, męski zapach i bardzo mi się to podobało. Delikatnie pocałował mnie w czoło i nawet nie wiem kiedy usnęłam.
Otworzyłam oczy, a za oknem nadal panował półmrok. Po cichu wyślizgnęłam się z łóżka, zabrałam z podłogi swoje rzeczy i poszłam do łazienki ubrać się oraz jako tako doprowadzić do ładu rozczochrane włosy. Kiedy byłam już gotowa do wyjścia przemknęłam do drzwi wejściowych i bezszelestnie zamknęłam je za sobą, aby nie obudzić Michaela. Narzuciłam na siebie płaszcz, zaciągając poły i wyszłam z budynku. Na zewnątrz chłodny wiatr uderzył z całą mocą w moją rozpaloną, zaróżowioną twarz. Przeszył mnie dreszcz. Wyciągnęłam z torebki komórkę i zadzwoniłam po taksówkę. Sama nie wiem dlaczego zostawiłam Michaela w środku nocy? Nie potrafiłam sobie wyobrazić wspólnego poranka i śniadania. Musiałam spojrzeć prawdzie w oczy. Miałam „kaca moralnego”, bo przecież byłam mężatką. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu i na spokojnie przeanalizować swoja sytuację. Jedno nie ulegało wątpliwości, a mianowicie musiałam odbyć z Benem poważna rozmowę na temat naszego związku.
Podjechała taksówka i dość szybko zwiozła mnie pod dom. Wysiadłam i spostrzegłam w oknach domu zapalone światło. Czyżby Ben wrócił już z imprezy? Ogarnęło mnie jakieś dziwne przeczucie. Wyjęłam klucz, przekręciłam zamek w drzwiach i po cichu weszłam do środka. Zdjęłam szpilki i zaczęłam skradać się bezszelestnie w kierunku salonu. Widok, który ukazał się moim oczom wprawił mnie w osłupienie. Przez chwilę zamarłam i wstrzymałam oddech. Zobaczyłam nagiego Bena z grymasem rozkoszy na twarzy, a przed nim klęczała Karen, trzymając w ustach jego penisa. Wszystko stało się dla mnie jasne. Zebrałam się w sobie i podeszłam do nich.
- Nie przeszkadzajcie sobie. Przyszłam tylko po swoje rzeczy - powiedziałam.
Nie dźwięk mojego głosu momentalnie przerwali erotyczne igraszki. Karen zerwała się na równe nogi i nieudolnie próbowała się wytłumaczyć.
- Maddie, ja ci wszystko wytłumaczę. To zdarzyło się przez przypadek. My tego nie planowaliśmy.
- Nie musisz się tłumaczyć, bo już nie jesteśmy przyjaciółkami. A co do ciebie Ben, to wiedz, że przespałam się ze swoim psychiatrą. Jesteśmy kwita - odparłam.
Nie wiem dlaczego wyznałam mężowi zdradę? Chyba chciałam mu dopiec i udało mi się tego dokonać. Jego mina mówiła sama za siebie.
Poszłam na gorę spakować swoje rzeczy i wtedy dotarło do mnie z całą mocą, że moje małżeństwo właśnie przestało istnieć. Z resztą przyjaźń też. Z dwiema walizkami w ręku pojechałam do rodziców. Dobrze, że w trudnych chwilach zawsze mogę na nich liczyć.
Po rozwodzie zaczęłam spotykać się z Michaelem, a jego terapia seksem zdziałała cuda. Nabrałam pewności siebie i poczułam przy nim, że jestem kobietą. Co będzie dalej między nami? Czas pokaże...