Chłopka w wielkim mieście II RP (I)

31 maja 2022

Szacowany czas lektury: 11 min

Poniższe opowiadanie znajduje się w poczekalni!

Wracam po dłuższej przerwie i tak jak prosiłem w wcześniejszych tekstach: proszę o wszelkie opinię co do opowiadania, nawet jeśli wiązałyby się one z zrównaniem tekstu z błotem!

Życzę miłego czytania!

***

Zawsze słyszałam, że chłopskie dziewki to podobno miały tę fantazyję, połączoną ze swojską, niepowtarzalną urodą. Do takiego samego wniosku musiał dojść mój pożal się Boże ojciec: na podrzeszowskiej wsi spotkał chłopkę, która zakręciła w jego ćwierć inteligenckiej główce. Czy była to z jego strony chłopomania, spowodowana przesytem miejskim trybem życia?

Zdecydowanie!

Ojczulek po kilku miesiącach życia na wsi, złapał piętra i zostawił moją matkę w ciąży. Moja matka miała prawo do całkowitego załamania się, lecz Bogu dzięki, nie zrobiła tego. Przeprowadziła się do rodziny, u której musiała ciężko pracować na swoje utrzymanie.

Takie to były i są ciężkie czasy na wsi: w żadnym wypadku nie było lekko! Jednak gehenna skończyła się niespodziewanie prędko, gdy do naszej zagrody zajechała grupa młodych “Strzelców”: jeden z nich na zabój zakochał się w pełnej uroku matce. Ten oto chłopak, który należał do młodzieńczej organizacji paramilitarnej, zabrał kobietę ze sobą, do swoich rodzinnych stron. 

Urodziłam się właśnie tam: w podwarszawskim szlacheckim dworku, który należał do mojego “prawdziwego” ojca, którego nigdy nie poznałam. Wszystko zaczęło się ponownie układać, lecz wtedy książe Ferdynard został zamordowany w Sarajewie przez grupę serbskich zamachowców. To niby niepozorne wydarzenie, było bezpośrednią przyczyną jednej z największych hekatomb w dziejach ludzkości, zwanej dzisiaj mianem “Wielkiej Wojny”.

Mój ojciec wyruszył na front, lecz jego tata opiekował się nami jak członkami własnej, biologicznej rodziny: to właśnie od niego w bardzo młodym wieku nauczyłam się pisać i czytać. Czasy wojennej zawieruchy bezpiecznie przeczekaliśmy, lecz bynajmniej nie był to koniec naszych problemów, a wręcz ich nowy początek.

Nowo odrodzona Polska po stu dwudziestu trzech latach, musiała walczyć z Sowietami, którzy nadciągając ze wschodu, chcieli swoimi szponami, zakończyć nasz krótki sen o niepodległości. Mojego przybranego ojca już nigdy nie zobaczyłam. Podobnie było z jego tatą, który zdecydował się zgłosić na ochotnika do wojska.

Miałam cztery latka, gdy się ze mną żegnał, ale mimo to, zapamiętałam to pożegnalne zdanie na zawsze.

- Jaguś, tyś ambitną dziewczynką jesteś i nie bój się sięgać po swoje cele, nie patrząc na wszystko, rozumiesz?

Pokiwałam energicznie moją dziecięcą główką, a następnie mężczyzna wybrał się na front. W okopach wojny polsko-bolszewickiej zginął ojciec i syn, którzy potraktowali mnie i moją matkę jak swoich. Niestety nie miałyśmy tyle szczęścia z bratem mojego dziadka, który wygnał nas precz. Na zawsze zapamiętałam jego paskudną mordę, która wyrzuciła nas na bruk.

Nadchodził ciężki czas powojennej odbudowy, a kto by się zainteresował dwoma bezdomnymi chłopkami? Na pewno nie chciwi właściciele ziemscy, którzy tylko obrastali tłuszczem, kosztem najbiedniejszych.

Matka postanowiła wrócić na “stare śmieci”, kierując się niczym syn marnotrawny do swojej rodziny, która przyjęła ją bez zająknięcia. Wiązało się to jednak z tym, że razem z mamusią pracowaliśmy od bladego poranka do świtu w polu. O szkole mogłam pomarzyć, każda para rąk była potrzebna do roboty na roli.

W takich warunkach dorastałam: były okropne! Całą rodziną spaliśmy w jednej izbie, a jak szła zima, to musieliśmy ten mały kawałek miejsca, dzielić z trzodą! W głębi duszy, było mi brak podwarszawskiego dworku, w którym miałam moje własne łóżeczko, nie wspominając już o osobnym pokoiku!

Gdy miałam siedemnaście lat, postanowiłam wziąć sprawy we własne ręce…

 

***

1936 rok, gdzieś pod rzeszowską wsią.

***

 

Pomimo ciężkiego życia na wsi, od czasu do czasu dało się tutaj rozerwać. Szczególnie krótko po zebraniu plonów: właśnie wtedy w okolicach, odbywały się festyny, na których można było oderwać się od ciężkiej rzeczywistości katorżniczej pracy. Tańcowaliśmy z kim popadnie, flirtowaliśmy ze sobą jak to młodzi ludzie, no i jak sprzyjała okazja, to się szło na siano z atrakcyjnymi chłopakami.

Jednak na takie wiejskie uroczystości często przyjeżdżali panowie z miasta, którzy pragnęli się rozerwać w towarzystwie chętnej chłopki. Byli oni zazwyczaj ubrani w eleganckie fraki i większość z nich, miała te zabawne cylindry na głowie. Można było ich wypatrzeć z daleka, zresztą: specjalnie nie kryli się ze swoim wysokim stanem!

Może to i dobrze…właśnie potrzebowałam takiego bogatego jegomościa, który wyrwałby mnie z tej wiejskiej biedy. Wiedziałam, że jeśli w młodym wieku nie uda mi się stąd wyrwać, to zostanę tutaj na zawsze. 

Miałam ogromne ambicję i wiejski styl życia mi zdecydowanie nie odpowiadał, co to, to nie!

Była godzina siedemnasta, gdy lipcowym popołudniem, pojawiłam się na festynie. To wydarzenie działo się w chacie Sołtysa: tam wszystkie pary tańczyły aż żywo, a na zewnątrz były rozstawione ławy ze stołami, przy których można było się porządnie najeść, czy napić kufla zimnego piwa.

Ubrana byłam w zbyt luźną białą sukienkę, na której rozkwitały przeróżne kwiaty. Posiadała ona ogromny dekolt, w którym mieścił się mój jędrny biust. Po wsiach gadano, że urosły mi największę piersi, więc moi rówieśnicy oczywiście z tego powodu musieli mi nadawać różne, wymyślne przezwiska. Był to przejaw ich frustracji, gdy odpierałam ich nieudolne, końskie zaloty.

Już taką to kobietą byłam…

Teraz bezczelnie chciałam wykorzystać moje ciało, aby wyrwać się z tej wiochy zabitej deskami! Może i po wsi będą wyzywali mnie od kurew, ale nie miało to dla mnie już żadnego znaczenia. Już miałam dość tej morderczej roboty na roli, która nie dawała mi żadnych perspektyw na przyszłość.

Byłam naprawdę gotowa na wszystko, nawet jeśli stawką byłoby ludzkie życie…

- Ależ coś pan wygaduję! Przyszłość Rzeczypospolitej może opierać się tylko na chłopach i robotnikach, którzy razem z ojczyzną światowego proletariatu…

- Chcesz pan powtórki z tego co się działo przed dziesięcioma latami?! Pan do reszty oszalał! – oznajmił oburzony mężczyzna, który znajdował się w zasięgu mojego wzroku.

Trójka starszych chłopów “przeszkadzała” jednemu z elegantów, który pod ścianą spokojnie pił piwo. Rozmowy o polityce po procentach, zdecydowanie nie były dobrym pomysłem. Zawsze na wsi kończyło się to rękoczynami, szczególnie jeśli nie zgadzałeś się ze swoim dyskusyjnym adwersarzem.

- Nie wierzy pan w komunizm, co? To dzięki nam, obrastasz tłuszczem, bo masz co żreć, przeklęty filistrze, ty…

Jedynie mrugnęłam, a chłopi już podwinęli rękawy do mordobicia. Zapewne spodziewali się “delikatnego frajera”, którego mogliby bez konsekwencji sprać do nieprzytomności. Jednak ten mężczyzna, jednym zwinnym ruchem, wyciągnął pistolet, który wymierzył wprost w czoło chłopa, który awanturował się z nim najbardziej.

- Dasz mi spokój? – zapytał spokojnym tonem, z którego wylewał się chłód.

Trójka agresorów spojrzała na samych siebie porozumiewawczo, a następnie skinęła zgodnie głowami. Tak szybko jak pojawił się problem, tak szybko po chłopach nie było choćby najmniejszego śladu. Zaatakowany mężczyzna odetchnął z ulgą, a następnie jednym łykiem dopił nieskończone piwo.

Odstawił je na stół i zamierzał opuścić teren…nie mogłam na to pozwolić!

- Przepraszam pana, niech pan poczeka!

- Czego chcesz? – zapytał zniecierpliwiony, zatrzymując się niechętnie przede mną.

Przystanęłam wyprostowana, a następnie wyeksponowałam mój biust tak mocno jak się dało. Położyłam dłonie na moich plecach, a następnie uśmiechnęłam się do gustownego jegomościa.

W tym samym momencie badaliśmy się nawzajem wzrokiem: ja zwróciłam uwagę na jego stylowy ubiór, pod którym musiało się kryć dobrze zbudowane ciało, a on naturalnie wlepił swoje spojrzenie w jędrne piersi.

- Chciałam osobiście przeprosić pana za tę trójkę chamów, bez przerwy są z nimi problemy!

- Doprawdy?

- No jak Boga kocham! Pijaczki zaczepiają, niczego winnych gości, a następnie ich napastują! Takich gnojów, to trzeba rozebrać do naga i chłostać, aż miło! 

Mężczyzna wybuchnął gromkim śmiechem, który natychmiast odmienił jego oblicze: przed chwilą był nadal naburmuszony, lecz mój wywód spowodował, że napięcie zniknęło w mig.

- Panienka jest tak we wszystkich bezpośrednia?

- Jak najbardziej, do usług szanownego pana – oznajmiłam, kłaniając się z szacunkiem.

W tej chwili wiedziałam, że już go mam: nie mógł się oprzeć mojej urodzie i pewności siebie, która zawsze przyciągała rozochoconych facetów. Nieznajomy rozejrzał się wpierw w prawo i lewo z taką estymą, jakby sprawdzał, czy aby na pewno zza rogu zaraz nie wyskoczą moi rodzice.

Następnie odkłonił mi się i spojrzał wprost w zieleń moich oczu.

- Zwą mnie Tadeusz i myślę, że miło by było znaleźć jakieś odosobnione miejsce.

- A mnie Jagna i znam idealnie miejsce na schadzkę – oznajmiłam dumna z siebie, a następnie złapałam za dłoń mojego towarzysza.

W taki oto sposób, udało mi się zdobyć bilet do uwolnienia się z tego zadupia! Skierowaliśmy się na wiejską drogę, którą szliśmy dobre dziesięć minut, zanim dotarliśmy na pola uprawne. Stamtąd była już połowa drogi do pokonania, którą spędziliśmy na swobodnej rozmowie.

Z niej dowiedziałam się, że Tadeusz jest kupcem, któremu w Rzeszowie wiedzie się dobrze. Galanteryjny biznes zawsze był opłacalny, szczególnie, gdy nie miało się żadnej szczególnej konkurencji w okolicy. Pomimo powszechnego kryzysu, mężczyzna ostatnio otworzył drugi sklep, który potroił jego zarobki!

Już wtedy wiedziałam, że miałam ogrom szczęścia, trafiając na takiego biznesmena z krwi i kości!

- To tutaj – oznajmiłam krótko, pokazując widok, który zdecydowanie zadzuwił Tadeusza.

Przed nami znajdował się bunkier, który sprawiał wrażenie, jakby sam Bóg o nim zapomniał: stał pośrodku lasu, a brak odpowiedniego zadbania o instalacje, był widoczny gołym okiem. Pomimo tego, większość moich rówieśników wybierała to miejsce, aby właśnie tutaj uprawiać dyskretny seks.

- Dosyć specyficzne miejsce. Nie moglibyśmy to zrobić na sianie, w jakiejś stodole? – zapytał Tadeusz z nadzieją w głosie.

- Żeby jakiś gospodarz nas kosą pogonił? Okropny pomysł, zresztą słoma wszędzie wchodzi i ten smród…

Środek bunkra został zaaranżowany na mały pokoik: znajdowały się w nim drewniane łóżko, które stało na czerwonym dywanie. Zadziwiająco łóżko prezentowało się dosyć godnie. Szczególnie dobre wrażenie zrobiła świeża pościel, która swoją czystością, aż zachęcała do grzechu…

- Ty tę kryjówkę wymyśliłaś? – zapytał zszokowany mężczyzna, który zaczął już się rozbierać.

- Między innymi…

Tadeusz prędko zrzucił swój szykowny frak, pozostając w samej bieliźnie. Trafnie go z dala oceniłam: mógł mieć maksymalnie trzydzieści parę lat, a pomimo tego faktu, jego sylwetka nie ustępowała niczym moim nastoletnim rówieśnikom. Pomimo sporej różnicy wiekowej, pociągał mnie w najbardziej zwierzęcy sposób, do którego człowiek mógłby się posunąć.

Nie sądziłam, że połącze przyjemne z pożytecznym…dosłownie!

Tadek rozsiadł się na łóżku, które skrzypiąc, wyraziło w sposób dosadny swoje niezadowolenie. Ze swoją zawadiacką miną, wyglądał jak rozwydrzony panicz, o którego sama miałam się wręcz zabiegać!

Po krótkiej chwili namysłu, musiałam przyznać mu rację…

Usiadłam po turecku przed nim, a następnie spojrzałam w błękit jego oczu.

- Zdejmij… – poleciłam krótko.

Mężczyzna delikatnie się uniósł w górę, wypełniając posłusznie moją prośbę. Spodziewałam się raczej flirtrownego odwlekania, lecz mój zawód przyniósł mi więcej pociechy, niż rozczarowania. Obnażył się całkowicie przede mną w moment, ukazując penisa bogacza i…

Będąc zupełnie szczera, to za duży, to to on nie był!

Niezrażona tym faktem, chwyciłam go oburącz, a następnie zaczęłam go subtelnie masować. Utrzymywałam jednocześnie kontakt wzrokowy z moim kochankiem, który przymknął swoje oczy. Jego oddech zaczął galopować, gdy moje usta płynnym ruchem połknęły jego członka. Zajmowałam się dokładnie jego penisem: oblizywałam każdy zakamarek przyrodzenia, które po chwili intensywnych pieszczot, osiągnęło swój docelowy rozmiar. 

Rzeczywiście nie było ono pokaźnych rozmiarów, lecz grubość penisa sprawiała, że na samą myśl o penetracji, robiło mi się mokro…

- Pierwszy raz tak kobieta ci dogadza? – zapytałam prowokująco, uśmiechając się lubieżnie do Tadka.

- Wy wiejskie dziewki to macie fantazyję… 

Mimochodem wybuchnęłam śmiechem, a następnie ucałowałam czule główkę penisa.

- Chcesz we mnie wejść?

- Pewnie.

Tadek natychmiast wstał i jednym ruchem, pozbawił mnie mojej kwiatowej sukienki. Stałam przed nim całkowicie naga, lecz wstyd, który wypływał z bycia obnażoną przed facetem, zniknął już dawno. W wieku trzynastu lat rozdziewiczył mnie o kilka lat starszy kolega, a po tym zdarzeniu, uprawiałam już seks regularnie. Nauczyłam się dwóch rzeczy: jest on cholernie przyjemny, a wpływ czynności na rozum mężczyzny, był wręcz ogromny!

Wiedziałam, że drogę na szczyt częściowo pokonam właśnie tą drogą…

Tadek przyciągnął mnie tanecznym gestem do siebie, a następnie namiętnie pocałował, kładąc swoje dłonie na talii. Całował się w sposób wyrafinowany i subtelny, co najmniej jakbym miała do czynienia z łóżkowym dżentelmenem! Dosyć zabawnie to kontrastowało z moją wizją zwierzęcego, intensywnego seksu, któremu daleko było do dwornych manier.

Jednak cały animusz kultury runął, gdy objął swoimi dłońmi mój jędrny biust.

- Są naprawdę olbrzymie! – oznajmił, zassysając jedną z piersi.

- Czy abyś mnie Tadku nie pomyliłeś z krową? – zapytałam retorycznie, a następnie wybuchnęłam głupiutkim śmiechem.

Postanowiliśmy zacząć od tradycyjnego misjonarza, który jest idealnym przedsionkiem do dalszych harcy. Łóżko było wystarczająco spore dla nas, więc bez najmniejszego problemu, objęliśmy się w miłosnym uścisku. Tadek zaczął mnie pomału penetrować, a swój wzrok tępo wlepił w ścianę bunkra. Chwyciłam go mocno za szyję, aby odzyskać kontakt wzrokowy z kochankiem, który spontanicznie postanowił mnie pocałować.

Z naszych splecionych ust wydobywały się jęki, które sukcesywnie narastały i stawały się coraz to głośniejsze. Czułam, że ta zabawa nie potrwa zbyt długo i niestety, nie myliłam się. Nie minęła chwila, a Tadzik głośno stęknął i następnie poczułam, jak gorąca sperma wypełnia mnie po brzegi.

- Jesteś boska… – oznajmił mężczyzna, nie ukrywając swojego szczerego zachwytu.

Szczerze mówiąc, czułam się wtedy…zawiedziona? Zdecydowanie nie wyobrażałam sobie tego w taki sposób, ba! Z miasta miał przyjechać “książę na białym koniu”, który wybawi mnie ze wsiej katorgi, przy okazji doprowadzając mnie do fali spazmów z przyjemności…

A ten filister nawet porządnie nie zaczął, a już skończył!

- Do usług – odpowiedziałam krótko, siląc się na szeroki uśmiech.

Od razu sięgnęłam po moją suknie cicho wzdychając, gdy Tadzik złapał mnie za ramię. Spojrzałam w jego oczy, w których ogniki podniecenia tańczyły ze zdrowym rozsądkiem. Musiał toczyć ze sobą wewnętrzny bój, który nie trwał dłużej niż kilka sekund.

- Chcesz się stąd wyrwać, tak?

Chciałam od razu wypalić twierdzącą odpowiedź, lecz zawahałam się. Tutaj: na “błogiej wsi” posiadałam rodzinę, znajomych i przyjaciół. Może i często przymieraliśmy głodem i żywot nie należał do najłatwiejszych, ale mimo wszystko w całym łajnie taplaliśmy się razem.

I teraz miałam wybór: rzucić to wszystko, idąc w ciemno z pierwszym lepszym facetem wprost w nieznane, albo zostać na wsi. Wiedziałam, że ten drugi wybór nie da mi żadnych perspektyw na dalsze życie, a idąc za głosem ambicji, mogłam łatwo stracić wszystko, co aktualnie miałam.

I właśnie wtedy zadzwonił mi głos mojego dziadka, jak dzwon, który pomógł mi w sekundę podjąć właściwą decyzję.

- Tak, zabierajmy się stąd…

 

***

 

Ten tekst odnotował 9,950 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 8.46/10 (24 głosy oddane)

Komentarze (5)

+4
0
Cześć, Autorze!
Równać z błotem na pewno nie będę, bo pomysł na historię zataczającą koła: co pokolenie to ta sama historia, nie zasługuje na takie traktowanie.

Pomijając przecinki, coś mi się nie klei. Na wojnę z bolszewikami ojczym bohaterki mógł wyruszyć najwcześniej w 1919 roku. Bohaterka miała wtedy 4 lata. 1931-1919=12, więc w 1931 mogła mieć 12 lat (lub 11-10), ale nie 17!

Biust dwunastolatki (lub 11-latki) wielkim raczej nie bywa. Więc to zdanie, umieszczone w roku 1931, średnio pasuje: Ubrana byłam w zbyt luźną białą sukienkę, na której rozkwitały przeróżne kwiaty. Posiadała ona ogromny dekolt, w którym mieścił się mój jędrny biust.
Coś by chyba wypadało zmienić: matematykę albo biologię. 😉

Poza tym drobiażdżków parę:
Jaguś, tyś ambitną dziewczynką jesteś
O jedno ś za dużo: "ty ambitną dziewczynką jesteś" albo "tyś ambitna dziewczynka".

dwoma bezdomnymi chłopkami
dwiema

Ojczulek po kilku miesiącach życia na wsi, złapał piętra i zostawił moją matkę w ciąży.
Pomijając nadmiarowy przecinek, co to za idiom "złapać piętra"? Pierwszy raz się z nim spotykam.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
0
Dziękuję za twoje trafne spostrzeżenie co do pomyłki w dacie MrHyde! Po prostu zapomniałem zmienić rok: pierwotnie miał być to rok 1931, ale ostatecznie akcja się dzieje w lecie 1936 roku. Dziękuję również za pozostałe uwagi i pędzę skorygować moje błędy, pozdro!
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0

Na zawsze zapamiętałam jego paskudną mordę, która wyrzuciła nas na bruk.


Tę perełkę zapiszę w swoim kajeciku

Byli oni zazwyczaj ubrani w eleganckie fraki


Na wiejskim festynie we fraku!? ktokolwiek by to nie był - do kajecika;
Byli zazwyczaj w eleganckich frakach (jak już)

Była godzina siedemnasta,


W dwudziestoleciu międzywojennym chłopka na zapadłej podrzeszowskiej wsi znała godzinę? Chyba od tych panów z miasta dostała złoty zegarek. A to przepraszam...

pojawiłam się na festynie. To wydarzenie działo się w chacie Sołtysa:


Festyn w chacie sołtysa!? Sporą chatę musiał mieć ten sołtys.

Kto chce niech bawi się dalej w wyszukiwanie podobnych perełek. Ja mam dość 🙁
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@Krystyna Ależ się czepiasz sołtysa 😀 Skoro to był Sołtys pisany wielką literą, to i chatę musiał mieć adekwatną. Aż strach pomyśleć o jego narządach 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Ja mam kilka uwag technicznych i jedną ogólną:

- po pierwsze: zapis dialogów. Powinng być od długiego myślnika, a nie krótkiego dywiza, a i didaskalia żyją własnym życiem. Polecam przeczytać instruktaż ich tworzenia na stronie fantazmaty.pl

- po drugie: przecinki. Odsyłam do narzędzi typu sentencechecker.com / ortograf.pl, które co prawda nie są idealne, ale jednak są. A jeśli, szanowny autorze, niezbyt radzisz sobie ze zdaniami wielokrotnie złożonymi i niepozbawionymi wtrąceń, to staraj się ich unikać. Bo potem wyskakują takie kwiatki jak:

"Nowo odrodzona Polska po stu dwudziestu trzech latach, musiała walczyć z Sowietami, którzy nadciągając ze wschodu, chcieli swoimi szponami, zakończyć nasz krótki sen o niepodległości" - tu się zgadza chyba tylko ten przed "którzy", a reszta wygląda jak postawiona całkowicie losowo.

- i trzecia rzecz, najważniejsza. Ja wiem, że czasami kusi napisanie czegoś w historycznym anturażu, ale to najprostsza droga do strzelenia sobie w kolano. A może i od razu w głowę. Owszem, możemy pojechać po linii najmniejszego oporu i przenieść dzisiejsze realia o 50, 100 czy 500 lat wstecz, ale wyjdzie z tego gigantyczny kaszan. Z kolei gdyby chcieć zrobić to dobrze... to jest dosłownie orka na ugorze. Zależności społeczne, konwenanse, wartość pieniądza, stroje, wyposażenie domu, no studnia bez dna. A im głębiej chcesz wejść, tym problemów będzie więcej.
Podam banalny przykład: w jednym z moich opowiadań, dziejących się właśnie w czasie międzywojnia, bohaterka miała kupić dzieciom prezent w postaci puszki wedlowskiego ptasiego mleczka. Tyle że okazało się (zwrócił mi na to uwagę znajomy redaktor i gzyby nie on, to ten błąd prześlizgnąłby się do finalnej wersji), że w tym konkretnym roku jeszcze go nie produkowano. Niby banał, ale dla kogoś, kto ma pojęcie o temacie, nagle burzy całą spójność opowieści. I na serio trzeba pilnować dosłownie każdego zdania, żeby nie palnąć głupoty.

W sumie - doceniam próbę, ale na przyszłość albo odsyłam na długie godziny do źródeł, albo zmianę tematyki. I to na serio jest dobra rada.

Powodzenia! 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.