Byłam niegrzeczną dziewczynką (II)
7 października 2015
Byłam niegrzeczną dziewczynką
Szacowany czas lektury: 20 min
Cieszę się, że moje opowiadanie zostało przyjęte tak ciepło! Na chwilę obecną rozplanowuję już trzecią część. Jednak na danie główne przyjdzie do owej trzeciej części poczekać :)
Mam nadzieję, że ta spełni Wasze oczekiwania!
Wychodząc z jej pokoju przyuważyłem kątem oka ten nieznaczny ruch jej dłoni. Czyżbym po raz pierwszy w życiu przyłapał ją na masturbacji? Musiałem zacisnąć zęby, by nie odwrócić się i najzwyczajniej zapytać. Wolnym krokiem zszedłem po schodach, jak zwykle bujając w obłokach. Cóż, odkąd nasze życie powoli szło ku dobrobytowi, wiodło nam się przednio. Dzięki stanowisku kierowniczemu stać nas było na zakup własnego, choć małego domu, jak i na ubrania dla Marty, a musiałem przyznać, że ubierała się dość przeciętnie jak na nastolatkę, choć jej kształty były piękne. Chciałem jej kupować sukienki, spódniczki, nawet jeśli ona za nimi nie przepadała. Wiedziałem, po prostu wiedziałem, że wyglądałaby w nich jak jej matka. Ba, nawet teraz mi ją przypomina. Matka Martusi, moja zmarła żona Agnieszka, była cudowną kobietą, nawet jeśli nie mogłem w łóżku z nią się czuć tak swobodnie. Gdy byłem dzieckiem, zauważyłem w sobie chęć dominacji. Wszystko musiało być po mojemu, inaczej w domu rozstawiałem wszystkich po kątach. Jak o tym tak teraz pomyślę, to całkiem zabawne. Wyobraźcie sobie małego chłopca, który krzyczy na swoich rodziców i starszą siostrę, a Ci posłusznie uciekają z podkulonymi ogonami. Gdy Marta się urodziła, nie posiadaliśmy się z radości, choć nasze finanse ledwo starczały nam na nasze utrzymanie. Mimo to obiecaliśmy sobie, że się nie poddamy i wychowamy naszą córeczkę. Jednak Agnieszka zmarła dwa lata później, po długiej walce z rakiem trzustki, a ja zostałem sam. Wtedy zacząłem zauważać, że ta mała słodka kuleczka z roku na rok zamieniała się w swoją matkę jeszcze bardziej. Siedząc któregoś razu na kolejnej stronce pornograficznej, przeczytałem o wychowaniu w domu. Jak ono wpływa na późniejsze przeżycia. I to było przepustką do uwolnienia moich cholernych seksualnych fantazji. Nie myślcie sobie o mnie źle. Z resztą gdybym zapytał, który z was tatuśków, choć raz poczuł niesamowitą przyjemność z dania niegrzecznemu dziecku klapsa, zapewne znalazłoby się parę takich osób.
Tak więc od najmłodszych lat Marta wychowywana była metodą nagród i kar. Za zbicie szklanki – kara, za nie odrobienie lekcji – kara, ale i za pozmywanie naczyń – nagroda, za pomoc w domu – nagroda. System działał całkiem nieźle, dopóki nie zacząłem odkrywać, że chcę więcej. Że pożądam własnej córki. Dalibyście wiarę? Włożyłem wiele pracy w utrzymanie młodego, świeżego wyglądu, choć biorąc pod uwagę pracę, do najłatwiejszych to nie należało, ale ona i tak nie potrafiła na mnie spojrzeć. A mógłbym mieć każdą. MÓGŁBYM to doskonałe słowo, ponieważ jak głupek przez wiele lat wierzyłem, że któregoś dnia moja córeczka spojrzy na mnie jak na mężczyznę, nie jak na ojca.
Miała jakoś siedemnaście lat, gdy pierwszy raz kazałem jej opuścić majtki do kary. Była skrępowana myślą o tym, a blade policzki pokrywały się czerwienią. W takim momencie mogłem tylko marzyć o rzuceniu jej na łóżko, o związaniu nadgarstków i oddaniu się dzikiej rozkoszy.
Właśnie stałem jak ten kołek w kuchni, gdy weszła do niej. Dziś była niedziela, a więc nie musiałem się martwić, że ucieknie mi do szkoły. Bardzo chciałem porozmawiać z nią o wczorajszym dniu, ale co mogłem powiedzieć? Zostałem zdemaskowany! W nocy, gdy Marta już spała, doprowadziłem się do trzech potężnych wytrysków. Gdzie ja to wszystko mieszczę?! Nigdy nie sądziłbym, że ta dziewczyna, moja córka, aż tak na mnie podziała.
- Tato, możesz mi nalać soku? Jest w lodówce. – Poprosiła łagodnym tonem. Odwróciłem się uprzejmie, aby odpowiedzieć, że owszem i w tym momencie po prostu zamilkłem. Była ledwo po kąpieli. Długie blond włosy opadały falami na blade, choć piękne ramiona. Owinęła się ręcznikiem i jak przypuszczałem tylko nim. Widząc psotny uśmieszek na jej ustach, musiałem się powstrzymać od nawet lekkiej uwagi. Poczułem, że w spodniach robi się nieco ciasno, więc tylko przekląłem w duchu. Z jakiegoś powodu miałem wrażenie, że mnie prowokuje. A jeśli faktycznie tak było – to była wojna, ponieważ ja nie jestem typem osoby, która przegrywa.
- O-och, jasne córeczko. Mogłabyś się ubrać. – Rzuciłem nieco chłodno, choć początkowe zająknięcie wskazywało na zakłopotanie. A niech to, właśnie przyznałem jej punkt. Wyciągnąłem sok z lodówki i nalałem go do szklanki, stojącej nieopodal, po czym położyłem na stole. Dziś przygotowałem dla niej omlet, ponieważ go uwielbia. Przez żołądek do serca, tak?
- Przepraszam tatusiu, ale jest tu dość gorąco, dlatego się nie ubrałam. Zrobię to jak wrócę na górę. A może... - Uniosłem szklankę z kawą do ust, przymykając oczy. Nie rozpraszaj się, nie przegrasz z nią.
- Może... powinnam ściągnąć ręcznik, żebyś dokończył wczorajszą karę? Żebyś mnie zbił? – Co jest do cholery? Zacząłem się miarowo krztusić i drżącymi rękoma odłożyłem szklankę z kawą na stół. W spodniach było już naprawdę ciasno. Zerknąłem na jej pusty już talerz, a potem na nią. Uśmiechała się wesoło, jakby miała z tego niezły ubaw. Już ja Ci pokażę...
- A co jeśli odpowiedź jest twierdząca? – Podszedłem do stołu i pochyliłem się nad nią. W jej oczach widziałem fascynację. Może liczyła na kolejny pocałunek?
- Więc ściągnij go ze mnie i... i mnie ukarz. – Oblizała usta. Było to tak cholernie seksowne, że drżącą dłoń położyłem ją na jej policzku.
- Nie chcesz tego. – Wyszeptałem i musnąłem czule ustami jej czoło.
- Chcę! Inaczej bym o tym nie wspomniała prawda? Moje wczorajsze słowa były prawdziwe. Pokaż mi swój świat. Jeśli masz znaleźć sobie ofiarę z którą będziesz to robił, to chcę to być ja. Tylko ja. – Ona właśnie zadeklarowała, że chce bym wprowadził ją w świat bdsm. Cholera! Właśnie otwierałem usta, by powiedzieć jej, że widzę ją za pięć minut w mojej sypialni, kiedy to zadzwonił telefon. Westchnąłem ledwo dosłyszalnie i odsunąłem się na moment od niej. Telefon Marty nie przestawał dzwonić.
- Powinnaś odebrać. – Rzuciłem luźno i zabrałem talerz. Widziałem, że jest wściekła. Ale z jakiegoś powodu, jest wtedy równie piękna. Odebrała telefon, rzucając nieco gniewnym „halo” i wyszła do salonu, a ja zabrałem się za zmywanie po wczorajszej imprezie. Choć może powinienem zatrudnić na ten okres sprzątaczkę? Tak, chyba tak zrobię. Wyciągnąłem telefon i zacząłem szukać odpowiedniego numeru.
Serce biło mi jak szalone. Moja prowokacja się udała, a chwilę potem ten nieszczęsny telefon wszystko popsuł! A może w tym momencie Waldek ściągałby mój ręcznik i wodził po łydce, czy udzie swoją delikatną dłonią. O Boże! Ktokolwiek to jest, jemu definitywnie nawet ja dałabym klapsa.
- Halo?
- Och, Marta, to Ty? Tu Anka. Pamiętasz, chodziłyśmy do jednej klasy w poprzedniej szkole. Byłyśmy przyjaciółkami, ale gdy się przeprowadziłaś i zmieniłaś szkołę, kontakt się urwał. Masz może dziś trochę czasu?
- Przykro mi, dziś odpada. Jutro dopiero. Kończę lekcje o czternastej. Odpowiada Ci ta godzina? – Mruknęłam, wyraźnie dając jej do zrozumienia, że jestem teraz bardzo zajęta.
- Tak, jasne. Cieszę się, że chcesz się ze mną spotkać. Bałam się, że mi odmówisz.
- Nie no, Anka, znamy się od szóstej klasy podstawówki, kiedy się przeniosłaś, głupio by było mi odmówić Ci spotkania. – Uśmiechnęłam się lekko. W sumie to lubiłam Ankę. Zawsze była miła dla mnie i nawet kiedy po incydencie z tą świnią Konradem zmieniłam się nie do poznania, nawet wtedy przy mnie była. A muszę przyznać, że ten okres był ciężki. Z Konradem chodziliśmy ze sobą dwa lata. I to z nim straciłam dziewictwo. Jednak potem było gorzej. Podczas któregoś stosunku, gdy dochodził wykrzyczał imię „Magda”. Już wtedy podejrzewałam, że mnie zdradza, ale prawdziwy szok przeżyłam dopiero, gdy przyszłam do niego w jego urodziny, aby mu zrobić niespodziankę. Kupiłam mu replikę jakiegoś starego samochodu, o którym tak często mówił. Nie należała do najtańszych, ale może dzięki temu zrozumiałby, że mi na nim zależy. Otwierając drzwi słyszałam miarowe pojękiwania wprost z salonu, a gdy się tam udałam zobaczyłam jak posuwa jakąś rudą kurwę, która bezwładnie rozwala się na łóżku i krzyczy „Więcej kotku, więcej”! A potem on dochodząc krzyczał „Magda, och Magda, jesteś niesamowita. Kurwa jak cudownie”. Upuściłam pudełko z prezentem, słysząc brzdęk łamanych części. Iście łamanych, jak moje serce. Wiecie, oczekiwałam, że powie, że przeprasza, że to jednorazowe, ale wiecie co usłyszałam? „Och, więc już wiesz? A teraz wynoś się stąd. Dla mnie jesteś już tylko zużytą zabawką.”
Potem sama zaczęłam się nimi bawić. Tymi świniami. Pieprzyłam się z każdym. Uwodziłam nawet tych, którzy byli w związkach, a potem dostarczałam ich dziewczynom dowodów na zdradę. Właśnie wtedy Anka zauważyła, że coś jest definitywnie nie tak i powiedziała, że powinnam iść na terapię. Oczywiście robiłam to w tajemnicy przed ojcem. W końcu wybrałam mniejsze zło. Wolałam przerzucić się na oglądanie, niż na branie udziału w aktach seksualnych. Ale to już zamknięty rozdział. A Konradowi już nigdy nie wybaczę. Nie ważne jak bardzo by mnie błagał. Poza tym, nie potrafiłabym zranić ojca. Sądzę, że po wczorajszym dniu naprawdę się w nim zakochałam i chciałam więcej. Dziś ma wolne, więc może coś uda mi się osiągnąć.
- Marta, Marta? – Usłyszałam zmartwiony głos dziewczyny.
- Będę kończyć, przepraszam.
- Jasne, trzymaj się, do jutra!
- Jasne, papa! – Rozłączyłam się. W drzwiach stał ojciec i spoglądał na mnie. Dopiero teraz zrozumiałam, że ręcznik zaczął opadać, odsłaniając moje plecy i fragment tyłeczka. Rzuciłam telefon na kanapę i zasłoniłam się. Policzki znów robiły się czerwone, a serce biło coraz szybciej.
- C- co jest?
- Nic, Martusiu. Stwierdziłem, ze nie opłaca nam się sprzątać tego bałaganu, więc zadzwoniłem do firmy sprzątającej. Będą tu za dwadzieścia minut. A ponieważ mam dziś wolne, zabieram Cię do kina i na obiad. Co Ty na to? Może nawet kupię Ci ładną sukienkę?
- Naprawdę? Dziękuję tatusiu! – Uśmiechnęłam się promiennie, nie zdając sobie sprawy, że tak niewiele mi trzeba do szczęścia. Tylko taty, kina i więcej taty.
- Więc leć do góry się ubierać mała. Najlepiej jakoś ładnie. Nie chcę, by po firmie krążyły plotki, że mam przeciętną córkę. – Zaśmiał się i przeczesał kosmyki blond włosów. Chcąc nie chcąc, tego dnia byłam skazana na sukienkę.
- Lecę tato! – Wykrzyczałam radośnie i ruszyłam biegiem do góry, aby zacząć przeszukiwać najgłębsze zakątki mojej szafy, w poszukiwaniu sukienek.
Piętnaście minut później zauważyłem ją schodzącą ze schodów. Wyglądała pięknie. Ubrała tą czarną, kloszowaną sukienkę, której podobno tak nie znosiła, bo jej tyłek wyglądał w niej grubo, włosy wysuszyła i upięła w kok na środku głowy i założyła czarne szpileczki, dzięki którym byliśmy niemalże równi. Mieć taką córkę to skarb. Właściwie to miałem już nawet mały plan. Chciałem ją prosić o to, aby zwracała się do mnie po imieniu, gdy jesteśmy sami. Ale to dopiero wieczorem, kiedy wrócimy do naszego czystego mieszkania. Ubrałem swój czarny garnitur, niebieską koszulę, a włosy zaczesałem w tył.
- Już jestem. Przepraszam, że tak długo, ale nie potrafiłam sama poradzić sobie z kokiem. – Kiwnęła głową przepraszająco. Nie mogąc się powstrzymać, pochyliłem się i pocałowałem jej czoło.
- Nic się nie stało panienko. Chodźmy. – Otworzyłem jej drzwi, a gdy wyszła, podałem klucz pracownikowi firmy sprzątającej.
- O dziewiętnastej powinno być skończone, więc proszę wrócić w tym czasie.
- Naturalnie. Dziękuję. – Wyciągnąłem z kieszeni stówkę i wręczyłem mężczyźnie.
- To zaliczka. Mam nadzieję, że dom będzie wysprzątany na błysk. – Zaśmiałem się.
- Oczywiście proszę Pana.
Wsiedliśmy do mojego samochodu i ruszyliśmy w kierunku kina. Wtedy jednak moja panienka zaproponowała coś innego.
- A może zamiast do kina, pojedziemy do teatru? O czternastej wystawiają sztukę Romeo i Julia, a bardzo chciałam ją zobaczyć, choć moje koleżanki nie przepadają za teatrem, więc nie miałabym z kim iść.
- Romeo i Julia, tak? – Uśmiechnąłem się nieznacznie, skręcając na drugi pas, prowadzący do teatru. Wygląda na to, że zakazany romans zakwitł w jej głowie na dobre. Ale nie miałem nic przeciwko. W końcu uświadomiłem sobie, że kocham ją, choć nie jak córkę, a jak dojrzałą kobietę. Wiem, że zapewne jeśli ona wejdzie w ten układ, będzie nam ciężko zachować to w tajemnicy. Ale jest w tym swego rodzaju niewinność. Po tym krótkim czasie i nagłych zwrotach akcji... nie jestem pewien, czy potrafiłbym oddać Martusię innemu mężczyźnie.
- W takim razie nie mam wyjścia i pojadę z Tobą. Dlaczego tak przepadasz za tą sztuką? – Zapytałem, spoglądając w lusterko. Jej twarz była lekko zaczerwieniona. Speszyła się. Wiedziałem, że interesuje ją taka literatura, aczkolwiek rzadko to okazywała. Marzyło jej się dostać na psychologię, aby pomagać innym, choć nigdy nie potrafiła pomóc sobie. Gdy się przewróciła, gdy coś rozlała. Zawsze wtedy mazgaiła się i wołała mnie. Potrafiłem najpierw ją sprać, aby po chwili ją przytulić i otrzeć jej łezki. W końcu też mam serce, choć działa ono na nieco innej zasadzie.
Jakiś czas później dotarliśmy do teatru, kupiliśmy bilety i zajęliśmy wyznaczone miejsca. Jej twarz wyglądała bardzo spokojnie. Niespodziewanie, gdy światła przygasły, poczułem jej dłoń na swojej, nawet jeśli dookoła było pełno ludzi. Ścisnąłem jej dłoń, gładząc ją. Im bardziej oglądałem spektakl, tym bardziej ponure stawały się moje myśli. Co jeśli ktoś nas odkryje? Jeśli ktoś się o tym dowie? Bycie znienawidzonym przez społeczeństwo, kosztem kazirodczej miłości. Czy to było tego warte? Jednak ta mała dłoń Marty, którą mogłem teraz ująć dawała mi do zrozumienia, że dla miłości warto ryzykować. Nie mogę się zachowywać jak gówniarz. Muszę wziąć za to odpowiedzialność. Marta była teraz pogrążona w radości i smutku mogąc oglądać ten wyśmienity spektakl, w którym brały udział sławy polskiego teatru. W prawdzie nie potrafiłem cieszyć się tym widowiskiem tak samo jak ona, ale kiedy pozwolono nam wyjść po długim spektaklu, rozchmurzyłem się.
- Trochę późno, co nie? Więc jak, obiad? Pójdziemy do tej dobrej włoskiej restauracji, którą tak lubisz.
- Naprawdę? Ale tam jest strasznie drogo... – Speszyła się nieco i dłonie położyła na pasku od torebki.
- Nie martw się, zostawiłem trochę pieniędzy, więc mam na takie wypadki jak ten. No już, chyba nie chcesz być głodna? – Silne burczenie w jej brzuchu idealnie potwierdziło moje słowa, więc nie wytrzymałem i zaśmiałem się pogodnie. Kiedy to ostatni raz śmiałem się tak swobodnie, zamiast patrzeć na nią z gniewem i obarczać o kolejną źle zrobioną rzecz?
- Nie chcę. Niech będzie tato, jedźmy. Ale masz mi potem nie narzekać, że Cię naciągam! – Zachichotała i wszystko stało się milsze.
Kolacja była naprawdę udana, wypiliśmy trochę wina, zaszumiało nam w głowie, ale nie przeszkadzało nam to. Właściwie wydaje mi się, że do późniejszych wydarzeń by nie doszło, gdyby nie ta odrobina alkoholu, która dodała nam odwagi.
Po powrocie do domu, odebraliśmy od firmy sprzątającej klucze. Dopłaciłem kolejne kilka stówek i weszliśmy do środka. Muszę przyznać, że byłem mile zaskoczony, bo dom lśnił. Wszystko było poukładane, w kuchni zaś pozmywane. Ład i porządek. Wróciłem do Marty stojącej przed wejściem i pomogłem jej zdjąć buty, ponieważ troszkę się chwiała.
- Trzeba przyznać, że firma odwaliła dobrą robo... – Zamilkłem w momencie, gdy ta mała dosłownie rzuciła się na mnie i wpiła w moje usta. Jej tęczówki błyszczały znajomym blaskiem. Pragnęła mnie. Tu i teraz. Nasze języki splatały się w radosnym tańcu walcząc o dominację, choć wygrywałem tę walkę.
- Tatusiu... Dłużej już nie wytrzymam. Ja chyba się w Tobie zakochałam. – Przełknęła ślinę i spuściła głowę, zachowując się jak pięciolatka. Z jakiegoś powodu było to tak słodkie, że temu uległem. Wziąłem ją na ręce i pocałowałem ten czerwony policzek.
- Chodź Martusiu, spełnię Twoją poranną prośbę. Pokażę Ci skrawek mojego świata. – Uśmiechnąłem się do niej i ruszyłem na piętro.
Nareszcie się stało. To miał być wieczór w którym miałam zrobić to pierwszy raz z ojcem. Podniecenie buzowało we mnie. Nie musiałam wsuwać dłoni w majtki, by potwierdzić, że dosłownie ociekam tam na dole.
- Martusiu, jedna prośba. Jeśli naprawdę tego chcesz, proszę abyś zwracała się do mnie po imieniu. Jakoś mi z tym dziwnie, gdy wołasz tatusiu. Zgoda?
- Dobrze ta... Walduś. – Uśmiechnęłam się łagodnie. Kiedy dotarliśmy do jego sypialni, postawił mnie ostrożnie na ziemi. Był tak blisko. Mogłam poczuć jego perfumy, oraz jego zapach. Kusił, uwodził. Był dojrzałym owocem w zasięgu mojej ręki. Położyłam delikatnie dłonie na jego marynarce, powoli zsuwając ją z jego ramion. Przełknęłam ślinę i zsunęłam marynarkę jego umięśnionych ramion. Odrzuciłam ją na krzesło stojące przy biurku i pośpiesznie położyłam dłonie na jego koszuli. Nie odepchnął mnie, nie wziął dłoni. Pozwolił brnąć mi dalej. Dopiero gdzieś przy czwartym guziku usłyszałam...
- Stop. Nie rozpinaj jej dalej. Ponieważ chciałaś to zrobić to po mojemu, będę wydawał Ci rozkazy. Będziesz w stanie ich słuchać?
- Tak będę. – Wyszeptałam, jak zahipnotyzowana patrząc w jego piękne szare oczy.
- Więc odwróć się, oprzyj o biurko i podnieś sukienkę do góry, tak abym widział Twoje pośladki. – Cholera. Więc zamierza mnie sprać. Ale nie jestem na to gotowa. Jestem zbyt podniecona, by myśleć o bólu jak o czymś złym. Chyba właśnie to próbował osiągnąć, gdy sugerował, że ból może sprawiać przyjemność. Posłusznie podeszłam do biurka, podniosłam sukienkę do góry i oparłam się o biurko, wypinając tyłek w jego stronę. Było to bardzo żenujące, ale jego dłoń na moim pośladku rozwiała wszystkie wątpliwości. Gładził go, niemalże pieścił. Pochylił się, składając pocałunek na mym odsłoniętym karku, a ciało przeszły przyjemne dreszcze.
- Byłaś wczoraj bardzo niegrzeczną dziewczynką – Wymruczał mi do ucha. Po chwili na pośladek spadł lekki i podniecający klaps. Dołączył do niego drugi, mocniejszy, ale równie przyjemny.
- Przepraszam za zorganizowanie imprezy pod Twoją nieobecność. – Powiedziałam, ze skruchą, czując jak po udach, przez majtki wydostają się soki. Nigdy żaden chłopak nie doprowadził mnie do takiego stanu. Chciałam czuć się poniżoną przez tego dorosłego mężczyznę. Chciałam by mnie związał i kochał się ze mną tak jak lubi.
- Ponieważ byłaś niegrzeczna, czeka Cię kara. Sama wybierzesz czym. – Naprawdę miałam wybór? Zanim się zorientowałam majtki opadły do kostek, a on gładził mnie po moim nagim tyłeczku.
- A co mam do wyboru? – Wyszeptałam i przełknęłam ślinę. Szybkim ruchem wyciągnął klamrę, która trzymała moje włosy ku górze, a gęste kosmyki włosów opadły na ramiona.
- Palcat, drewnianą linijkę, dłoń, pas. – Wyrecytował jednym tchem, jakby tę kwestię miał opanowaną do perfekcji. Tego dnia zdecydowałam się na bycie niegrzeczną uczennicą, którą należy ukarać.
- W- więc drewniana linijka. – Odparłam speszona. Policzki niesamowicie piekły i odniosłam wrażenie, że przybierają odcień purpury. Ciekawe, czy mój tyłeczek też taki będzie jak już z nim skończy. Odwróciłam głowę w tył i spojrzałam jak wyciąga coś z szafy. To była wielka, metrowa, drewniana linijka! Pierwszy raz widziałam, by coś takiego trzymał w domu. Byłam zaskoczona, choć oczekiwałam dalszego biegu wydarzeń.
- Jesteś gotowa panienko? – Wyszeptał mi do ucha, od czego aż przeszły mnie przyjemne ciarki.
- Gotowa. – Wyszeptałam i oparłam mocno dłonie o blat biurka. Wtedy zaczął uderzać. Raz za razem. Jednak jedyne, o czym teraz myślałam to to, że właśnie bierze mnie tu, na biurku, przy czym daje klapsy. Podwójna rozkosz. Z każdym kolejnym uderzeniem traciłam kontrolę. Jęki bezwiednie wydobywały się z moich ust. Ale nagle przestał. Przycisnął do mojego tyłeczka biodra, aż poczułam na nim jego twardą erekcję. Musiało go to nieźle podniecić.
- Widzisz co ze mną robisz Marto? Musisz wziąć za to odpowiedzialność. – Wyszeptał i zaczął ponownie uderzać raz jeden, raz drugi pośladek linijką.
- Och, Marto, jest tak cudownie czerwony. Masz wspaniały tyłeczek – Niemalże wyjęczał. Widzieć Waldka w takim stanie. Kiedy mnie pragnie. Kiedy jego bokserki są rozrywane przez członka, podczas gdy on leje mnie jak niegrzeczną uczennicę. Kiedy przestał, pogładził tyłeczek dłonią. Byłam już bliska orgazmu.
- Jest już purpurowy, a więc wystarczy. Ściągnij do końca majteczki. Widzę, że jesteś bliska dojścia. Pomogę Ci. – Szybkim ruchem odgarnął włosy z pleców i rozpiął zamek sukienki. Poprosił mnie bym wstała, więc toteż zrobiłam. A już miałam krzyczeć, że zostawia mnie z niedosytem. Co on sobie myślał? Że rozpali mnie do czerwoności i zostawi ot tak? Całe szczęście jednak postanowił mi pomóc. Zsunął sukienkę z moich ramion, a ta dołączyła do majtek, znajdujących się na podłodze. Podniosłam ubrania i odłożyłam na krzesło, stojąc przed nim zupełnie naga. Wstydziłam się swej nagości, biorąc pod uwagę, że stałam naga przed ojcem.
- Połóż się na łóżku. – Jak kazał tak też zrobiłam. Rozpiął do końca koszulę i zrzucił ją z siebie. Dopiero teraz zauważyłam jak bardzo był umięśniony. Uniosłam dłoń i pogładziłam nią te wspaniałe mięśnie, zupełnie zapominając o byciu posłuszną. Obudził mnie orzeźwiający klaps na udo.
- Nie pozwoliłem – Pocałował moją szyję i zaczął schodzić niżej. Zacisnęłam dłonie na pościeli, gdy zbliżał się do pierwszej intymnej sfery jaką były moje piersi. Pogładził je dłonią i pocałował. Myślałam, że zwariuję. Chciałam położyć dłoń na swojej kobiecości i dokończyć dzieła, ale trzymały mnie jego rozkazy. Niesamowite uczucie. Jego usta sprawnie objęły mój sutek, ssąc go i delikatnie przygryzając, czym doprowadzał mnie na skraj przytomności. Wyrywały mi się ciche jęki, jeden za drugim. Wplotłam dłoń w jego włosy, przyciągając go bliżej siebie, podczas gdy on bawił się sutkami i ściskał mocno piersi.
- Proszę, nie drocz się ze mną. – Wypaliłam w końcu i zasłoniłam purpurową twarz dłońmi. Wtedy uniósł głowę i uśmiechnął się tajemniczo.
- Więc chcesz bym od razu przeszedł do sedna? Wedle życzenia panienko. – Nim zdążyłam zaprzeczyć, lub zrobić cokolwiek, rozłożył moje nogi i wpatrzył się w mój największy skarb – moją kobiecość. Zawsze dbałam o higienę intymną, więc była dokładnie wygolona, tak ze trudno było znaleźć chociaż najmniejszy włosek. Położył na niej dłoń, a przez ciało przeszedł długi dreszcz.
- Nie jesteś już dziewicą od dawna, prawda?
- Skąd...? – Spytałam zdziwiona i otworzyłam usta, formując je w zgrabne kółeczko, kiedy poczułam jak jego palec wdziera się do środka kobiecości, a drugi męczy moją łechtaczkę.
- Gdy zmienialiśmy szkołę dyrektorka powiedziała mi o powodzie, dla którego taka była Twoja decyzja. Byłem zszokowany, słysząc o tym, ale nigdy nie wspominałem, że wiem. Nie chciałem Cię martwić. – Do pierwszego palca dołączył drugi, silnie uciskając mój punkt G. Wiłam się po łóżku, krzyczałam, czując, że jeśli nie przestanie przeżyję najlepszy i najdłuższy orgazm w moim życiu. Jego palec znajdujący się na łechtaczce zastąpiły usta, które ssały i natarczywie lizały czuły punkt. Łóżko w natychmiastowym tempie zrobiło się mokre.
- Waldek, dochodzę, o Boże dochodzę! – Donośny krzyk było słychać w całym domu. Przez ciało przebiegł niesamowicie długi, potężny dreszcz, aż wyciągnęłam język, niczym rasowa kobieta z pornoli. Gdy już opadłam na łóżko, pochylił się i bezczelnie wpił w moje usta, nie pozwalając mi na chwilę odetchnienia. Nasze języki splatały się wzajemnie, tańczyły w ustach. Oderwał się ode mnie zostawiając mnie nagą i bezbronną, nawet jeśli nadal nie doszłam do siebie, po tak silnym orgazmie.
- Może mi się odwdzięczysz? – Wziął moje nieco drżące dłonie i położył na swoich spodniach. Bez zbędnych słów odpięłam guzik spodni i rozporek, prosząc, aby wstał. Zsunęłam spodnie do kostek i zaczęłam toczyć bój z bokserkami, na których widniało wyraźne wybrzuszenie. Uklękłam przed nim i powoli opuściłam jego bokserki, a na powitanie wyskoczył już jego członek. Był mniejszy niż te, które do tej pory widziałam, nawet jeśli był w pełnej erekcji, aczkolwiek nie przeszkadzało mi to. Właściwie to nie przepadałam za dużymi członkami. Sprawiały większy ból przy penetracji dla mnie, więc teraz byłam mile zaskoczona. Nie umknął mi także fakt, że był zadbany tak samo jak i ja. Włosy dobrze wydepilowane, czysto i pachnąco. Oblizałam pełne wargi i przejechałam po całej długości członka językiem, wprawiając go w drżenie. Ojciec wplótł dłoń w moje włosy, a na jego twarzy malowała się przyjemność i ekscytacja. Położyłam dłoń na członku i zaczęłam posuwać nią w górę i w dół. Powoli, ale mocno i zdecydowanie. Lubiłam droczyć się z mężczyznami. Prawdziwe zaskoczenie zawitało na twarzy Waldka, gdy wsunęłam główkę członka do ust i zaczęłam mocno ssać i drażnić językiem. Członek pulsował z coraz mocniej i mocniej, jakby był bliski spełnienia.
- Gdzie chciałbyś dojść tatusiu? – Dodałam i spojrzałam na niego lubieżnie.
- W Twoich ustach córeczko – dodał i chwycił moją głowę. Zaczął posuwać moje usta coraz szybciej i głębiej. Już dawno nauczyłam się techniki głębokiego gardła, co teraz wyszło na jaw, powodując, ze był coraz bliższy końca. Jego oddech przyspieszył, zaczął cicho pojękiwać, a ruchy moją głową, którą sterował stały się bardziej chaotyczne.
- Boże... – wyjęczał i doznał spełnienia w moich ustach, które pomieściły każdą, nawet najmniejszą kropelkę spermy. Przełknęłam ją, oblizując się. Była słodka ku mojemu zaskoczeniu, choć ojciec twierdził, że nie przepada za słodyczami. Chyba wczorajszego dnia po tym, jak położył mnie spać miał ananasową ucztę. Na tę myśl zachichotałam cicho i podniosłam się.
- I jak? – Zapytałam, odgarniając włosy za ucho.
- Jesteś niesamowita. – Mocno mnie w siebie wtulił i pocałował w czoło. Spojrzałam na godzinę. Dochodziła już dziesiąta, więc robiło się późno.
- Kocham Cię córeczko – Wyszeptał mi do ucha, tym czułym ojcowskim tonem.
- I ja Cię kocham tatusiu – Pocałowałam czule te miłe usta, które doprowadziły mnie do orgazmu.
Moglibyśmy tak stać w nieskończoność, gdyby nie niespodziewany dzwonek do drzwi. W tamtym momencie, gdy otworzyłam drzwi po prostu zamarłam. Tego gościa zupełnie się nie spodziewałam...