Była na niego zła (I)
4 lipca 2023
Szacowany czas lektury: 7 min
Była na niego zła.
Jej obcasy głośno stukały o kostkę brukową, kiedy szła alejką prowadzącą do jego mieszkania w ciepły, letni wieczór. Mijający ją ludzie nie zwrócili uwagi na chłodny wyraz twarzy, ale ktoś, kto znał ją lepiej, wiedziałby.
Była na niego naprawdę zła.
Nawet nie dlatego, że odwołał ich poprzednie spotkanie, ale dlatego, że poczuła się pominięta, przesunięta na drugi plan, bez wyjaśnienia.
Była zła i chciała dać mu to odczuć.
Zwolniła przed samym wejściem. Stukot wysokich obcasów był niczym krople spadające w głębokiej jaskini, w całkowitej ciszy. Dzisiaj będzie inaczej, pomyślała. Dziś będzie musiał ją przeprosić według jej standardów.
Kiedy wchodziła do windy, jej oddech był spokojny. Poprawiła kasztanowe, sięgające za ramiona włosy i popatrzyła w lustro. Miała na sobie prostą, dobrze dopasowaną sukienkę, idealną dla jej smukłej sylwetki, która sięgała lekko nad kolano, odsłaniając zgrabne łydki. Podobała się sobie i wiedziała, że spodoba się i jemu. Ale nie to było w tej chwili najważniejsze. W tej chwili czuła coś innego i było to widać w jej zielonych oczach. Nie uśmiechała się. Nie dziś.
Dziś była na niego zła.
Była na niego zła.
Wiedział o tym od kilku dni i wiedział też, że ma powód. Tak pochłonęły go sprawy firmowe, że wszystko inne zeszło na dalszy plan. W tym ona. Zależało mu na relacji z nią i nie chciał, żeby się na niego złościła. Ten pociąg niestety już odjechał. Umówili się na ten wieczór, żeby porozmawiać, żeby sobie wyjaśnić parę rzeczy. Wiedział, że to nie będzie jeden z miłych wieczorów, które spędzali ze sobą jakiś czas wcześniej. Ta rozmowa będzie trudna, być może trudniejsza niż prowadzone przez ostatni miesiąc negocjacje biznesowe. Wiedział, że ta rozmowa będzie…
Z zamyślenia wyrwał go stukot obcasów w korytarzu. Usłyszał pukanie do drzwi. Powoli otworzył je i spojrzał jej w oczy. Miał rację.
Była na niego zła.
Kiedy otworzył drzwi, popatrzyła na niego zimnym wzrokiem. Nie było w nim wściekłości, jedynie chłód. Znała go i wiedziała, że wściekłość, rozpacz, wszelkie skrajności na niego nie zadziałają. Nie na niego. Są ludzie, na których działa płacz, są tacy, którzy nie mogą znieść krzyku. Znała go i wiedziała, że on zniósłby wszystko. Chłód daje jej przewagę, bo jest niejednoznaczny, niezdefiniowany i może kierunkować się w dowolną stronę… A ona wiedziała, w jaką stronę chce dzisiaj iść.
Weszła do przedpokoju bez słowa. Przywitała go lekkim muśnięciem ust w policzek, a nie w usta jak zwykle. Zamknął za nią drzwi i tak stali w milczeniu przez kilka długich sekund.
– Co u ciebie? – powiedział, przerywając napiętą ciszę. Nie wpadł na nic lepszego. Nie szukał niczego lepszego. Wiedział, że nie powie nic odkrywczego i że to ona w tej chwili zadecyduje, jak potoczy się ten wieczór.
Nie odpowiedziała mu, tylko minęła go, wchodząc dalej do mieszkania, co zbiło go z tropu.
„Co dalej?” – pomyślał. Jednak zanim zdążył zadać kolejne pytanie…
– Przeprosisz mnie dzisiaj. Przeprosisz mnie tak, jak sobie tego zażyczę, a wtedy być może posłucham twoich wyjaśnień. Zrozumiałeś? – widziała zdziwienie na jego twarzy. O to chodziło. Teraz scena należy do niej i może z niej korzystać.
– Zrozumiałeś?
– Tak – odpowiedział.
– Nalej mi wody i postaw na stole – rzuciła zdecydowanie i poszła usiąść na kanapie.
Kiedy wrócił z wodą, był mocno zdezorientowany. Próbował usiąść obok niej, ale zatrzymała go. Jej plan na dzisiejszy wieczór jest inny.
Planowała to już od dawna, rozmawiali kiedyś o tym, ale nigdy nie znajdowała w sobie odpowiedniego stanu emocjonalnego, żeby faktycznie to zrealizować. Dziś jednak było inaczej, dziś była na niego zła i zamierzała to wykorzystać do spełnienia jednej ze swoich fantazji.
Dziś on musi ją przeprosić, a ona będzie miała nad tym pełną kontrolę.
Kiedy nalewał jej wody, widział kątem oka jak siada w salonie. Pomyślał, że bardzo ładnie wygląda. Tylko te jej zimne oczy. Zamyślił się. Szklanka była już pełna. Zakręcił butelkę i wrócił do salonu. Postawił szklankę na stole obok niej i chciał usiąść obok. Zatrzymała go.
– Ty zostań tutaj – powiedziała i wskazała na podłogę przed sobą. Tego się nie spodziewał…
Wzięła łyk wody, potem drugi i odstawiła szklankę.
– Uklęknij przede mną.
Zaskoczyła go. Widziała w jego oczach mieszaninę zdziwienia, niepewności, może ekscytacji.
– Zdejmij mi buty – szpilki zdecydowanie nie były jej już potrzebne.
– Pomasuj mi stopy.
– Ale…
– Nie odzywaj się nieproszony.
Ściągnął jej szpilki i zaczął powoli masować jej stopy. Wiedział jak to robić, naciskał dokładnie tam, gdzie powinien. Od razu poczuła, jak się odpręża.
Wymasował jej prawą stopę i zaczął masować lewą.
– Chcesz może… – nie pozwoliła mu dokończyć tego zdania.
– Powiedziałam, że masz się nie odzywać. Jeśli nie słyszałeś, to może tak zrozumiesz – jej stopa zatrzymała się na jego ustach. Był tak zaskoczony, że przerwał zajmowanie się lewą stopą.
– Masuj… – nie krzyknęła, ale powiedziała to tak dobitnie, że od razu wrócił do masażu.
– Otwórz usta… – nie była pewna czy wykonuje rozkaz, czy otworzył usta ze zdziwienia, ale nie miało to znaczenia. Kiedy tylko otworzył usta, jej palec znalazł do nich drogę. Chwilę później drugi i trzeci.
– Ssij moje palce.
Czuła jak jego usta zamykają się na jej palcach i jak zaczyna je ssać. Odchyliła głowę z satysfakcją, a następnie popchnęła stopę jeszcze dalej. Teraz czuła jego język pod swoimi palcami, kiedy wszystkie już znalazły się w jego ustach.
Wyjęła stopę i podała mu drugą.
– Teraz lewa. Może to nauczy Cię, żeby się nie odzywać niepotrzebnie.
Podała mu drugą stopę i delektowała się jeszcze przez chwilę jak jego język zwinnie przemieszczał się między jej palcami. Wyjęła ją i stanęła przed nim. Widziała, jak klęczy przed nią i na nią patrzy. Jego głowa była tuż przy niej, prawie opierała się o jej sukienkę. Złapała go za włosy i lekko przycisnęła do siebie.
Czuła jego przyspieszony oddech i jak jego twarz odwraca się do jej łona.
– Nic z tego. Na to musisz sobie zasłużyć.
Odsunęła jego głowę, bo chciała czegoś innego. Odkryła to jakiś czas temu i do dziś nie rozumie czemu tak późno.
Uklęknęła na kanapie tyłem do niego, jej sukienka idealnie opinała zgrabne pośladki, którym się przyglądał, wiedziała to, ale nie to ją interesowało. Przycisnęła do nich jego twarz. Mocno. Kiedyś pomyślałaby, że może za mocno, ale dzisiaj była na niego zła. I tak właśnie chciała. Musi ją przeprosić.
Po chwili drugą ręką podciągnęła sukienkę, odkrywając zgrabną pupę, ubraną w koronkowe stringi. Przycisnęła jego twarz.
- Przywitaj się ładnie. Całuj ją.
Poczuła, jak zaczyna całować jej pośladki na zmianę. Na początku od boków, ale im dłużej ją całował tym bardziej zbliżała jego twarz do środka. Aż w końcu wcisnęła ją między nie. Czuła jego usta szukające kontaktu, czuła jego nos opierający się o pasek od stringów. Wiedziała czego chce dalej. Odsunęła jego głowę na moment. Jej druga ręka sięgnęła znowu za plecy, żeby odsunąć przeszkadzający pasek.
– A teraz wyliżesz mój tyłeczek – powiedziała i wypięła się do niego, otwierając pełen dostęp do jej dziurki.
Poczuła, jak ją całuje, ale nie o to jej chodziło.
– Chcę tam poczuć twój język. Natychmiast! – i poczuła… Poczuła jak najpierw liże ją od dołu do góry, jak zatacza kółka przy wejściu, a potem docisnęła jego głowę do siebie i poczuła, jak jego język wsuwa się do środka. Tak, tego właśnie chciała.
– O tak, pieprz mój tyłek swoim językiem – A on spełnił ten rozkaz bez wahania. Czuła jak porusza się w niej i czuła jak rozpływa się po niej niesamowita przyjemność. Zastanawiała się, czy dałaby radę tak dojść… Nadziewała się na jego język i delektowała się rozkoszą.
– Dość. A teraz się połóż na plecach – Wiedziała, że oboje są w amoku, ale to ona miała kontrolę i wiedziała czego chce dalej…
Był w szoku. Spodziewał się, że będzie musiał wyjaśnić, przeprosić, wytłumaczyć się… Ta sytuacja całkowicie go zaskoczyła i niesamowicie podnieciła. Lubił jej stopy i uwielbiał jej tyłek. To, jak trzymała go za włosy, nadziewając się na jego język, doprowadzało go do szaleństwa. W pewnym momencie puściła jego włosy i kazała się położyć na plecach.
Kiedy się przenosił na kanapę, widział tylko jak wstaje i staje nad nim. Patrzył na jej zgrabne nogi łączące się pod sukienką i widział jej ręce, które właśnie ściągały stringi, które swobodnie opadły na jego twarz. Już wiedział, że nie należy ingerować w plan swojej pani, więc czekał cierpliwie.
Poczuł, jak klęka z nogami po obu stronach jego głowy. Jak dotyka jego twarzy, na której wciąż leżała jej bielizna. Zauważył, że robi się ciemniej jak jej sukienka dotknęła jego głowy na chwilę przed tym, jak jej cipka zbliżyła się na centymetry od jego twarzy. Znowu złapała go za włosy, ale tym razem trzymała go na odległość. Delektowała się tą chwilą, czuł to. Usłyszał polecenie:
– Wystaw język.
Nie zamierzał walczyć. Wystawił. Poczuł, jak opuszcza się na niego i od razu podnosi. Czuł jej słodki smak i wiedział, że nie chodzi o droczenie się z nim. Ona droczyła się z samą sobą, a on był tylko narzędziem. I bardzo go to kręciło…
– A teraz mnie wyliżesz – usłyszał w chwili, kiedy siadała na jego twarzy.
CDN?