Porwanie (II). Początki
24 marca 2015
Szacowany czas lektury: 7 min
Moje drugie opowiadanie, mam nadzieję, że widać poprawę.
Dedykuje je pewnej osobie, która dawała mi bardzo cenne wskazówki podczas pisania.
Miłego czytania, pozdrawiam,
W.
Przebudził się, nie miał pojęcia, która jest godzina. Dokuczał mu głód, nie jadł pewnie od 20 godzin. Zawołał tajemniczą brunetkę, bardzo głośno krzycząc. Weszła lekko poddenerwowana.
- Mogłabyś mi wyjaśnić o co tutaj chodzi?
- Kiedyś się dowiesz, nie mam zamiaru ci się tłumaczyć.
- No dobra, ale co ja mam z tym wspólnego?
- Nie mam zamiaru ci się tłumaczyć! – powtórzyła ostrzejszym tonem.
Usiadł bez słowa, pragnął uciec, nie wiedział co ma robić, potwornie się bał.
- Jestem potwornie głodny, dawno nie jadłem...
- Coś ci zaraz przyniosę.
Wyszła z pokoju, wróciła po 10 minutach, przyniosła mu jajecznicę podaną na ładnym talerzu, lekko się zdziwił, myślał, że dostanie co najwyżej kromkę chleba.
- Smacznego – rzuciła krótko, po czym wyszła
Zjadł ją ze smakiem, była dobrze przyrządzona, choć to jajecznica, jej się chyba nie da zepsuć. Zawołał ją, żeby zabrała talerz, do tego miał kolejną prośbę.
- Już najedzony? – spytała z udawanym miłym tonem, mocno ironicznym
- Tak – odpowiedział, właściwie parsknął tak samo ironicznie jak ona. – Muszę skorzystać z toalety, poza tym chciałbym się odświeżyć
- No dobrze, pójdziemy, tylko spróbuj cokolwiek a przestrzelę ci kolana – powiedziała ostrym tonem pokazując kaburę z pistoletem
Wyszli z pokoju, rozejrzał się, był w jakimś domku, najprawdopodobniej letniskowym, przez okno ujrzał tylko las i basen przed domem, wszystko było ładnie wykończone, z gustem. Wszedł do łazienki, ona za nim.
- Eee, nie żebym był jakiś wstydliwy czy coś ale chciałbym mieć trochę prywatności.
- Nie ma mowy, co najwyżej się odwrócę
Odetchnął rozczarowany, liczył, że w między czasie znajdzie coś, co będzie mu mogło posłużyć za broń.
Skorzystał z toalety, przemył twarz, zerknął na swoją „opiekunkę”
- Możesz się odwrócić? Chciałbym się umyć...
- Tak, jasne – uśmiechnęła się, co go zdziwiło, bo od momentu gdy tu jest zgrywała zimną i twardą sukę.
Zdjął koszulkę, spodenki, skarpetki i na chwilę się zatrzymał. Spojrzał na kobietę, była odwrócona.
Zdjął bokserki, spojrzał na swoje krocze z satysfakcją, dzień przed wyjazdem je wygolił, więc było idealnie gładkie.
Odkręcił wodę, po kilku sekundach czuł odpowiednią temperaturę, wszedł pod prysznic, zamknął szklane, przezroczyste drzwi i zaczął namydlać ciało. Podniecał go fakt, że jest nagi przy tak pięknej kobiecie, przypomniał sobie o jej biuście i idealnym tyłeczku. Bał się jej, lecz powodowało to jeszcze większy poziom podniecenia, dostał erekcji. Wziął szampon do głowy i myjąc włosy zamknął oczy. Gdy je otworzył po spłukaniu zobaczył, że nieznajoma mu się przygląda, speszył się lekko, lecz nadal miał wzwód. Wyszedł mokry z kabiny i spytał jej zawstydzony czy mu poda ręcznik. Dała mu go ociągając się i dokładnie oglądając jego młode i wysportowane ciało.
- Jesteś prawiczkiem? - spytała go śmiejąc się pod nosem i podając mu ręcznik
- A właściwie to co cię to obchodzi? – odparł sucho, z nutką pretensji w głosie i owinął się ręcznikiem
Zniknął uśmiech z jej twarzy. – Grzeczniej dzieciaku - uderzyła go z liścia - Chyba za pewnie się poczułeś, pytam, bo wyglądasz na mocno podnieconego – położyła mu rękę na kroczu po czym przesuwając palcem przejechała mu po całym ciele.
– Ciasteczko z ciebie – znów się uśmiechnęła i puściła mu oczko.
- Przyniesiesz mi moją torbę? Mam tam świeże ubrania
- Sam po to pójdziesz, z moją eskortą, nie ufam ci
- Mam paradować po domu owinięty ręcznikiem?
- Dla mnie możesz i bez – zaśmiała się
Lekko poirytowany powoli ruszył. - Tu po lewej są Twoje rzeczy, wchodź – otworzył drzwi do pokoju przy łazience, zobaczył ładny pokój, z widokiem na pole, tu właściwie nie było nic, dom musiał stać na kompletnym odludziu. Po za tym znajdowały się tu ładne, nowoczesne meble, spory telewizor i duże podwójne łóżko. Rozpoznał swoją torbę i wyciągnął po nią rękę.
- A co z moim telefonem, tabletem? - spytał przy okazji
- Bardzo mi przykro, po drodze wywaliłam je przez okno w aucie, nie chciałam by cię namierzyli, cukiereczku – powiedziała z ironią i zaczęła się śmiać
- Zajebiście... - wziął torbę do ręki i odwrócił się do niej, dalej owinięty ręcznikiem, czuł się idiotycznie
- Wyrażaj się, nie lubię wulgarnych chłopców – powiedziała przez śmiech, choć trochę spoważniała
- A co z moją ciocią?
- Jest w podobnym miejscu, też ma swoją opiekunkę
- Coś jej zrobiliście?
- Nie, po prostu jest częścią całego planu.
- Jak długo tu zostanę? - powiedział zmierzając w kierunku łazienki
- Jeszcze nie mam pojęcia, dosyć tych pytań
Wszedł do łazienki. – Możesz się odwrócić? Nie jesteś profesjonalistką w tych sprawach, mam wrażenie, że ze mną flirtujesz.
- Zwykle dostawałam do opieki jakiś pryszczatych grubasów albo dziewczyny, jesteś pierwszym przystojniakiem, nad którym mam opiekę, ale nie radzę ci ze mną zadzierać
- Jasne, rozumiem, ale możesz się odwrócić? - spytał lekko poirytowany
- Nie, przebieraj się albo zaraz wywalę ci te rzeczy i cały ten okres przesiedzisz nagi w tamtej dziurze.
Opuścił ręcznik, nie miał już wzwodu, założył świeżą bieliznę, spodenki sportowe i kolorowy podkoszulek.
- Teraz mnie zamkniesz w tamtym pokoju?
- Wyłaź – wskazała mu ręką na drzwi, wyszedł posłusznie, znów wrócili do ciemnego pomieszczenia.
- Ciemno tu i nudno – marudził
Weszła i zamknęła drzwi. Podeszła do niego, znów przejechała mu paznokciem po policzku
- Lubię sprawiać ludziom ból, zazwyczaj tamtych pryszczatych zostawiałam do bicia chłopakom, ale nad dziewczynami znęcałam się ja, mdlały z bólu – mrocznie wyszeptała mu do ucha, zrobiła krok i usiadła na kanapie, on stał oparty o parapet, milczał przestraszony.
- W tym przypadku zajęłabym się tobą, popamiętasz mnie chłoptasiu
- Chciałbym wiedzieć o co tu tak naprawdę chodzi – po czym urwał, bo zobaczył jej groźną minę
- Nie zrozumiesz, po prostu mam słabość do bólu, lubię go sprawiać, chodź, pokażę ci coś, podeszła do drzwi i je otworzyła – Śmiało, wychodź
Zeszli po schodach, przeszli przez drzwi do czegoś w rodzaju garażu, tylko on na pewno nie służył do przetrzymywania narzędzi czy samochodu. Podłoga była wyłożona miękką wykładziną, w pierwszej kolejności jego uwagę przykuła mała klatka, potem zauważył pokaźną kolekcję przeróżnych ostrzy, pejczy, biczów i przeróżnych akcesoriów typu maski i kajdanki. W rogu stało łóżko, podobne do tego z sypialni, lecz było przystosowanie do wiązań. Na suficie znajdowały się haki różnego rodzaju.
Popchnęła go żeby wszedł do środka, bardzo się przeraził, powrócił mętlik w głowie. Przewijało mu się tysiące myśli. Pierwszy raz w życiu bał się, potwornie się bał.
- Rozbierz się i nie każ mi długo czekać – powiedziała podchodząc do stolika z pejczami
Z przerażenia nawet nie dyskutował, zrzucił koszulkę i spodenki najszybciej jak potrafił.
- Już – wymamrotał pod nosem
Ona się odwróciła i od razu podniósł jej ciśnienie. – Bieliznę też, miałeś mnie nie drażnić! – krzyknęła z biczem w dłoni, wymierzyła mu mocny strzał w udo – No szybciej, ruszaj się! Chłopak zwinął się z bólu i ściągnął pozostałe części „garderoby”.
Przyglądała się ciału chłopaka, bardzo jej się podobało, bliski ideału.
- Na łóżko! Już! – krzyknęła tak głośno, że aż się odbiło echem
Posłusznie podszedł do łóżka i się na nie położył, podeszła z tym samym biczem co przed chwilą. Zanim się obejrzał dostał strzał prosto w wyrzeźbiony tors, piekło niemiłosiernie.
- Mówiłam, że masz się położyć na brzuchu! – Nie odważył się zaprzeczyć, położył się na obolałym torsie.
Przyczepiała metalowe obręcze do nóg i rąk tak mocno, że czuł jak się wrzynały. Zaczął szlochać, mimowolnie, ból z każdą chwilą narastał i wiedział, że będzie go jeszcze więcej. Odeszła od niego, odetchnął z ulgą, odchylił głowę w bok i widział jak podchodzi do stolika z akcesoriami. Wymieniła bicz na skórzany gruby pas, przełknął resztki śliny i mocno zacisnął zęby. Podchodziła wolnym krokiem, jakby chciała, żeby jak najdłużej czuł strach przed pierwszym ciosem.
- Dostaniesz pięć razy, za każdy jęk, słowo czy cokolwiek co się wydostanie z twoich ust naliczam dwa dodatkowe uderzenia, zrozumiałeś?
- Tak – odpowiedział drżącym głosem
- Chyba jednak nie, bo teraz już masz siedem ciosów.
Uderzała mocno, po każdym ciosie z satysfakcją obserwowała ślady powstałe na jego ciele. Po oddaniu siedmiu ciosów wyszła z „sali tortur” bez słowa. Dwa razy krzyknął za co dostał z podwójną siłą, jęczał cicho z bólu, lecz to zignorowała.
CDN.
brak komentarzy