Biurowe igraszki
6 listopada 2016
Szacowany czas lektury: 9 min
EDIT:
Czytelniku.
Skoro zamierzasz poświęcić 11 minut swojego cennego czasu na przeczytanie poniższej historii przeznacz proszę kilka dodatkowych na pozostawienie komentarza. To dla mnie cenna informacja, której nie zastąpią gwiazdki czy ilość kliknięć per opowiadanie.
Dziękuję.
Autor.
Pieprzone piątki. Nienawidzisz ich. Teoretycznie to powinien być twój ulubiony dzień, zbliża się weekend, dwa dni wolnego i wszechobecna jest już atmosfera zbliżającego się końca tygodnia, a w perspektywie sobota i niedziela, czyli czas, w trakcie którego będziesz robić co ci się żywnie podoba. Ale piątków nienawidzisz. Dlaczego? Bo w każdy, no prawie w każdy ostatni pracujący dzień tygodnia twój szef regularnie wrzuca ci sprawy, które teoretycznie mogą zaczekać do poniedziałku, ale oczywiście dyrektor potrzebuje ich już kurwa na teraz! Na CITO jak to on mówi. Raport wyląduje w szufladzie i zajrzy do niego przelotnie za jakiś tydzień, po czym odłoży go do biurka, a do pliku na dysku sieciowym nawet nie zerknie.
Cholerna biurokracja.
Siedzisz wkurzona i nabuzowana przy biurku. Wściekła i napięta, na zewnątrz panuje upierdliwy upał, jest duszno, pochmurno i parno, a w dodatku w biurze zepsuła się klimatyzacja. Od godziny gapisz się bezmyślnie w monitor mając przed sobą otwarty plik excel z raportem, z którego cyferki rozmazują ci się przed oczami, a jedyne na co masz ochotę to mieć go w sobie. Twardego, wsuwającego się w ciebie rytmicznie i bezlitośnie, coraz głębiej i mocniej, obijającego twoje pośladki jak robot, zaprogramowany na mechaniczne rżnięcie, nie zwracający uwagi na twoje prośby, jęki i dotyk. Chcesz poczuć mocny uścisk dłoni na biodrach, na piersiach, zostawiających czerwone ślady, które po kilku godzinach zmienią się w przyjemnie bolące miejsca przypominające przeżytą rozkosz. Mokra w środku, wściekła w sobie pragniesz jedynie, żeby ten dzień po prostu się już skończył. Wrócić do domu, zdjąć z siebie ubranie i położyć się w wannie z letnią wodą. Schłodzić ciało i umysł.
Tak, to świetna myśl.
Szkoda, że możliwa do zrealizowania dopiero za kilka godzin.
Koleżanki w biurze rajcują jak przekupki na bazarze nie zważając na twój kiepski nastrój, takie pieprzenie trzy po trzy „tiu, tiu, tiu, a widziałaś wczoraj na bazarku te sweterki za dwie dychy? Nie, za to była promocja w Lidlu na rękawiczki za cztery”. Zwykle nawet jeśli nie uczestniczysz w ich dysputach to przynajmniej im się przysłuchujesz i raz na jakiś czas wtrącasz komentarz. Dzisiaj marzysz jedynie o wyjściu. Rzygać ci się chce słysząc to słodkie pierdzenie.
Walczysz ze sobą kolejny kwadrans.
Twarda, bezlitosna batalia z własną psychiką. Zostać i męczyć się do późnego popołudnia czy wziąć urlop na żądanie i pierdolnąć drzwiami?
Wygrywasz.
Dzielna dziewczynka.
I kiedy w wreszcie udaje ci się przemóc negatywne emocje i zamierzasz zadowolona z siebie zabrać się do pracy wyczuwasz ruch pod biurkiem.
Ktoś tam wszedł?! – myśl natychmiast pojawia się w głowie – W jaki sposób w ogóle dostał się do pokoju?!
Delikatny, czuły dotyk dłoni przesuwa się po wierzchniej części twoich stóp. Ktokolwiek znalazł się w ich okolicy doskonale zdaje sobie sprawę z tego, co cię kręci.
Nie, to niemożliwe, przecież zauważyłabym go natychmiast!
A jednak ktoś tam jest i po chwili uświadamiasz sobie, kim jest niespodziewany gość.
- O kurwa! – Adrenalina buzuje w organizmie, a dłonie pocą się nerwowo – Nie wierzę!
Masz już stuprocentową pewność co do personaliów intruza. Osoba, która znajduje się na wprost twoich najgłębszych tajemnic absolutnie nie powinna być widziana u ciebie w pracy, a tym bardziej pod twoim biurkiem między nogami. I kiedy zamierzasz schylić się i zajrzeć pod blat wyczuwasz delikatny uścisk dłoni na kostce tuż powyżej stopy, najpierw na lewej, a potem na prawej. Jesteś tak napięta, że nawet dalekie od erotyki dotknięcia powodują u ciebie drżenie ciała i zaciśnięcie ręki na myszce, leżącej obok klawiatury.
Boże, co on tam robi?! Jak się tam dostał?! Jakim cudem nie zauważyłam go siadając przy biurku?! Przecież to jakiś absurd! Zamierza zrobić to tutaj, w obecności ich wszystkich?! Nie dam rady powstrzymać się od jęków – myśli jak szalone przebiegają przez głowę, w której kołaczą się dwie sprzeczności.
Z jednej strony chcesz, aby zniknął bo zdajesz sobie sprawę, że jeśli ktoś zorientuje się, co wyrabiacie będziesz miała poważne problemy. A jednocześnie twoja druga połowa gorąco pragnie i pożąda, aby jego dłonie przesunęły się w górę i dotykały twojego ciała. Robiły to, o czym marzysz od rana, rozładowały to pieprzone napięcie i dały mu ujście. Tak, aby ciepło i rozkosz rozlały się po całym ciele.
Twoje biurko ma tylną ściankę przed miejscem na stopy, poza tym stoi przodem do wejścia i jesteś zasłonięta ogromnym, sztucznym kwiatem stojącym tuż przed tobą, więc każdy kto wejdzie do pokoju lub porusza się po nim musiałby podejść bliżej, żeby cię zobaczyć. Jesteś ukryta i to jedyny argument przemawiający na twoją korzyść. Masz jednak z tyłu głowy myśl, że jeśli ktokolwiek zorientuje się, co robisz masz przesrane.
I ten fakt dodatkowo działa na twoje podniecenie.
Dłonie opuszczają kostki i kiedy masz cichą nadzieję, że dotyk był tylko halucynacją i omamem wracają dużo wyżej, na wysokości ud. Obejmują całą ich powierzchnię od wewnątrz i zakreślają coraz szersze koła, powoli, systematycznie, tak jakby postępowały zgodnie z założonym wcześniej planem.
Masz ochotę jęknąć, ale w porę udaje ci się powstrzymać. Rozglądasz się czujnie dookoła sprawdzając, czy ktokolwiek coś spostrzegł. Na twoje szczęście koleżanki są zajęte rozmową, więc instynktownie rozchylasz uda czekając, aż ręce przesuną się wyżej.
W jej kierunku.
Chcesz więcej. Pragniesz, by te pożądliwe palce znalazły się w tobie, w mokrym i gorącym środku.
Opuszki krążą po gładkiej skórze, za nimi podążają mokre wargi, całujące każdy jej cal dotknięty wcześniej przez dłonie i wilgotny, śliski język, zostawiający ścieżkę śliny niczym ślad zbrodni. Twój oddech przyspiesza, dłonie nerwowo zaciskają się na brzegu biurka. Sutki, twarde, napięte i mocno ukrwione boleśnie wbijają się w materiał biustonosza, żądając twojego dotyku.
Radio! – Przypominasz sobie o nim, kiedy zaczyna odgrywać reklamy. Zwiększasz głośność, tak aby zagłuszyć ewentualne odgłosy, kiedy dłonie docierają do niej podciągając jednocześnie luźną sukienkę do góry i obejmują twoje biodra sunąc po podbrzuszu. Drżysz.
Tylko cicho, musisz powstrzymać się od jęku – upominasz się w myślach i kiedy jesteś niemal pewna, że twoje wysiłki nie pójdą na marne, że dasz radę wyczuwasz gorący oddech między nogami, a po sekundzie palec pocierający twoje rozpalone i mokre miejsce przez materiał stringów. Instynktownie wsuwasz się nieco pod biurko, i zerkasz w górę – nikt nie jest tobą zainteresowany, tak jakby nie było cię w pokoju. Jakby koleżanki nagle zapomniały o twojej obecności.
To nie mój problem!
Ale jestem mokra!
Nachylasz głowę i każdy, kto wszedłby do pokoju pomyślałby, że bardzo mocno zastanawiasz się nad poważnym problemem wpatrując się uporczywie w ekran monitora. Tymczasem ty, cała napięta i rozpalona z zamkniętymi oczami schowanymi za grzywką, zagryzionymi niemal do krwi wargami i dłońmi trzymającymi nerwowo krawędź biurka czekasz, aż jego palec i język dotkną cię, wsuną się w ciebie i będą cię pieścić, lizać i dawać rozkosz. Zręczne dłonie uchylają cienki materiał stringów i kiedy spodziewasz się, że dotkną wyczekującego pieszczot guziczka twardy i śliski język gwałtownie wjeżdża w ciebie całą swoją długością.
Taran w bramę.
Przełamuje pierwszą i ostatnią linię obrony.
Zachłystujesz się powietrzem i robi się ciemno przed oczami. Uczucie jest tak intensywne, że nie jesteś w stanie powstrzymać się od cichego jęku, a ręce nerwowo krążą po oparciu fotela. Przestajesz zwracać uwagę na otoczenie, najważniejsze dla ciebie stają się jego dłonie i język. Tak, język, wijący się jak nieokiełznany wąż, kręcący szalone kółka, esy floresy i inne dzikie figury, rozpychający cię w środku. I usta, spijające twoją wilgoć i rozkosz, która z ciebie wypływa. Niemal wyobrażasz sobie, jak smakuje twoją rozkosz, a drugą dłonią dotyka siebie, sunie zaciśniętymi na nim palcami wzdłuż jego powierzchni. Od nasady przez pokryty wypustkami i żyłami trzon do czerwonej i spuchniętej główki. Ściągając w dół skórę i naciągając ją z powrotem. W powolnym, leniwym tempie, jakby celowo drażnił się z tobą i ze swoim ciałem, odwlekając nieuchronne.
Na myśl o tym kolejny spazm wstrząsa twoim ciałem. Zaczynasz nerwowo drżeć oczekując zbliżającego się orgazmu, kiedy język niespodziewanie znika, by po chwili zaatakować łapczywie razem z ustami twój guziczek. Nie dajesz rady powstrzymać się od jęku, wkładasz palec do ust i przygryzasz zębami. Boli jak diabli, ale jeśli tego nie zrobisz całe biuro za chwilę dowie się, że jesteś bliska szczytowania. Jeszcze kwadrans temu kompletnie niespodziewanego, a teraz nadciągającego jak tornado, niczym trąba powietrzna widoczna na dalekim horyzoncie. W trakcie pracy, siedząc w fotelu przed monitorem z plikiem excel zawierającym raport dla dyrektora.
Tym razem ten podstępny wąż, niczym Szatan w Edenie nie krąży jak w tobie w środku, tylko całą powierzchnią przesuwa się od góry do dołu, jak walec po stygnącym asfalcie.
Nachylasz się jeszcze bardziej w kierunku monitora, twoje usta rozchylają się w niemym krzyku, a uda drżą niczym w delirium. Żeby było mało za chwilę czujesz palec, który wjeżdża w ciebie niczym nóż w gorące masło. Miękko, szybko i do samego końca. On dopycha go bez litości mając świadomość, jaki skutek przyniesie pieszczota. Krzyk, jęk oraz inne, niepożądane w miejscu, w którym się znajdujesz reakcje, a mimo to nie zważa na potencjalne konsekwencje. Jego twardy, szorstki zarost drapie wnętrze twoich ud.
Orgazm nadchodzi nieubłaganie, jak lawina w górach, wzbudzona przez nieostrożnego turystę. Brakuje już tylko jednego kroku, kiedy zęby przygryzają bardzo delikatnie twoje najbardziej czułe miejsce.
Wybuchasz. Eksplozja. Całkowite i nieodwracalne wyłączenie wszelkich procesów myślowych. Cała ty przestawiona na jeden tryb – odbiór rozkoszy i niekontrolowanych, radosnych skurczy. W niemym szczycie, ukryta za biurkiem, monitorem i sztucznym kwiatkiem. Obecna ciałem, ale nie duchem. Twoje uda zaciskają się mocno na jego głowie i palcach, które nie zważając na przeżywaną przez ciebie rozkosz uporczywie pracują potęgując doznania.
Jeszcze, jeszcze! – Myśl krąży wewnątrz ciebie odbijając się niczym piłka od ścian na korcie squashowym. Wsuwasz lewą dłoń pod biurko w wbijasz paznokcie w jego głowę. Mocno, na pewno go boli, ale niech wie, jak jest ci dobrze. Jak intensywna była rozkosz i jak wiele ci dał.
Po dłuższej chwili dochodzisz do siebie, uspokajasz oddech i otwierasz oczy. W pokoju nikogo nie ma, wszystkie koleżanki zniknęły, a ty nie zorientowałaś się nawet kiedy to się stało. Jego palce i język wysuwają się z ciebie i mimo, że czujesz się względnie zaspokojona zaczynasz odczuwać pustkę. I pragniesz dalszych pieszczot. Więcej i więcej.
Mrucząc pod nosem i uspokajając oddech schylasz się pod biurko i otwierasz usta.
- Zrób to jeszcze r... – Głos grzęźnie ci w gardle. Pod blatem jest... pusto.
Co...? Jak...?
Boże!
Co jest do cholery? Co się właśnie stało?
Kompletna pustka w głowie. Czarna dziura, niewidzący wzrok i pulsujące ciepłem, rozchodzącym się z podbrzusza ciało.
Uświadamiasz sobie, że to był tylko sen. Halucynacja, ułuda, fantazja, urojenie. Przyjemny, rozkoszny i erotyczny sen. Jedyne, co po nim pozostało to uczucie ulgi, częściowego spełnienia i mokry od twojej rozkoszy materiał fotela biurowego.
Wrócę do domu i dam mu siebie, taką jaką mnie lubi – uśmiechasz się, przeciągasz leniwie i zabierasz za raport. Niech ten pieprzony dyrektor dostanie to co chce, a wreszcie da mi święty spokój...