Bezdomny
19 września 2015
Szacowany czas lektury: 29 min
Codziennie mijamy bezdomnych na ulicach. Większość z nich jest bardzo brudna, wszyscy mężczyźni są zarośnięci, a kobiety zaniedbane. Często są pijani, bo cóż innego im pozostało? W czasie, gdy szumi im w głowie, a świat wiruje, jakby nierzeczywisty, jest im kompletnie wszystko jedno, czy tej nocy zamarzną, czy nie. Jednych bezdomni denerwują, w innych wzbudzają współczucie. Gracja zdecydowanie przynależała do tej drugiej grupy. Za każdym razem, gdy mijała bezdomnych, to kuło ją serce, z żalu, z współczucia. Zawsze się z nimi dzieliła, tym co miała, chociaż sama posiadała niewiele. Miała dobre serce, co wyróżniało ją spośród wszystkich tych, których znała, co było dla niej przykre. Wydawało jej się, że należy do wymarłego gatunku...
Gdy pewnego poranka Gracja wychodziła ze swojego mieszkania zauważyła mężczyznę, który z wyraźnie przygnębioną miną przeglądał w śmieciach, jakie resztki wyrzucili z pobliskiej restauracji. Widać było, że stracił dom niedawno, bo jego zarost był góra dwutygodniowy, a ubranie nie było w aż tak złym stanie. Dodatkowo wydawał się trzeźwy.
– Strasznie mnie to zawstydza... Pierwszy raz ktoś widzi, jak to robię, to okropne uczucie, naprawdę... – powiedział, gdy zauważył, jak kobieta mu się przygląda. Cofnął rękę, czując straszny żal do siebie. Los zmusił go nawet do poszukiwania jedzenia w śmieciach. Miał wrażenie, jakby coś porządnego jadł ze sto lat temu, o ile nie dłużej.
– Potrafię to zrozumieć. Chyba niedawno straciłeś dom... – odpowiedziała Gracja, przyglądając się nieznajomemu. Mężczyzna był przystojny, co ją zdziwiło. Miał oczy, których barwa przypominała wieczorne niebo... Dziewczyna odchrząknęła sama do siebie, przywołując się do porządku.
– Tak, przyjechałem z Rosji... Byłem tu dopiero kilka dni, gdy mnie doszczętnie okradli, z wszystkiego, co tutaj miałem. Kompletnie wszystkiego. A jestem takim idiotą, że numery telefonu do swojej rodziny miałem zapisane tylko w telefonie, a w głowie już nie. Och, pewnie nie chcesz słuchać tej żenującej historii – mężczyzna wydawał się być jeszcze bardziej zawstydzony, ze względu, że zaczął się żalić.
– Jest mi strasznie przykro z twojego powodu... Pewnie musisz być głodny. Jak ci na imię? – zapytała Gracja, czując sympatię do nieznajomego. Sięgnęła do swojej torebki i zaczęła w niej szukać kanapki na drugie śniadanie.
– Dymitr, a jak tobie? – mężczyzna patrzył na czystą, pachnącą dziewczynę, czując się przy niej jak kompletny śmieć. Z całej siły próbował zdusić w sobie tę małą iskierkę nadziei, że rozmówczyni chce się podzielić czymś do jedzenia. Jakże nisko upadł...
– Gracja, miło mi cię poznać. Proszę, kanapka... Wiem, że chcesz jeść. Masz jeszcze kilka drobnych, kupisz sobie coś jeszcze na później – powiedziała, niemal czule podając mężczyźnie kawałek chleba z masłem i serem, który dla niego pewnie jest największą ucztą od kilku dni... Przez chwilę miała wrażenie, że dostrzegła jego łzy, gdy powoli brał od niej drobne i kanapkę owiniętą w folię aluminiową. Nie była pewna, czy te łzy to oznaka wstydu, czy wdzięczności. – Chętnie porozmawiałabym z tobą dłużej, ale muszę iść do pracy...
– Ach, tak, tak, idź Gracjo. Ja... Dziękuję ci. Naprawdę – powiedział i dopiero wtedy kobieta dostrzegła, jak seksownie niski i ochrypły jest jego głos. Wydawało jej się, że ta chrypka nie wynikała z pijaństwa, tylko była naturalna. Zbyt dobrze się patrzyło mu z oczu, żeby podejrzewać, że przesadzał z alkoholem. Jego oczy były smutne, duże, a usta pełne, w tej chwili lekko wygięte z drobnej radości. Gdyby nie fakt, że jest bezdomny byłby bardzo pociągający. Po tej myśli Gracja zmarszczyła brwi, krótko się uśmiechnęła i odeszła, nie patrząc za siebie. Czuła wzrok Dymitra na swoich plecach, dopóki nie skręciła w inną alejkę, prowadzącą do kawiarni. Z jednej strony była z siebie dumna, bo znów pomogła, ale z drugiej zaczęła intensywnie zastanawiać się nad tym, o czym pomyślała.
Po kilku godzinach w pracy i kilku małych awanturach ze strony szefa postarała się skupić na swoich zadaniach. Dzisiaj wyjątkowo źle jej szło, bo rozlała już dwie kawy i stłukła talerzyk na deser. Była wytrącona z równowagi, chociaż starała się nie myśleć o nieznajomym, którego spotkała rano. Gdy wyszła z pracy szybko wróciła do domu, ale Dymitra nigdzie nie było. Może to i lepiej... Wchodząc wieczorem do do łóżka mogła wreszcie pomyśleć o tym, co nie dawało jej spokoju. Miała ochotę mocno zbesztać siebie za to, co wypowiedziała w myślach. Pomyślała nieskromnie o sobie, jako o kimś, kto bardzo dba o cudze dobro i właśnie dobro w ludziach ceniła. Jak mogła w ogóle pomyśleć, że Dymitr jest gorszy, biorąc pod uwagę tylko to, że jest bezdomny? Liczyło się to, co ma w sercu, nie w kieszeni. Zwłaszcza, że dobro od niego wręcz biło. Widać to było w jego wdzięczności, w języku ciała. Był serdeczny, chciał rozmawiać i otwarcie mówił o swoich uczuciach. Chciał być zrozumiany. To czyniło go dobrym człowiekiem, Gracja była o tym przekonana.
Następnego dnia chciała wyjść do pracy trochę wcześniej, mając nadzieje na zrobienie szybkiego spaceru dla orzeźwienia. Przez rozmyślania nie mogła zasnąć, więc rano nie mogła się dobudzić, mimo wypicia mocniejszej kawy, niż zwykle. Wyszła z budynku, instynktownie się rozglądając. Znów zobaczyła Dymitra, który zaglądał do śmieci. Nie wiedziała, czy do niego zagadać, czy po prostu odejść. Miała chęć się odwrócić, zażenowana intensywnym rozmyślaniem na jego temat zeszłej nocy, ale jej dobre serce na to nie pozwoliło.
– Miałem nadzieję, że jak pojawię się tu wcześniej, to się miniemy... Nie chciałbym, żeby to tak wyglądało, że ciągle liczę na twoją pomoc – zaczął się tłumaczyć, a jego smutne oczy zrobiły się jeszcze większe i okrągłe, co dowodziło o jego niewinności. Gracja uśmiechnęła się ze współczuciem i sięgnęła po jedzenie.
– Spokojnie... Proszę, jedz. Chociaż tyle mogę teraz dla ciebie zrobić – powiedziała, wyciągając do niego kanapkę, tym razem z kawałkiem mięsa i serem. Zrobiła ją, bo miała cichą nadzieję, że zobaczy Dymitra i będzie mogła dać mu coś bardziej pożywnego. Mężczyzna długo się wahał nim sięgnął po jedzenie.
– Czuję, że nie powinienem zabierać ci jedzenia... Jest mi strasznie przykro. Wstyd mi za siebie. Gracjo, jesteś taka dobra – powiedział prosto, patrząc głęboko w orzechowe oczy dziewczyny. Ona miała wrażenie, że w ten sposób dotknął jej duszy, zobaczył ją nagą od środka. Wydał jej się jeszcze przystojniejszy, niż wcześniej. Jego twarz o łagodnym kształcie, duże ciemnoniebieskie oczy i pełne usta... Chociaż nie, to nie o to chodziło. Utwierdziła się w przekonaniu, że on też jest dobry, chociaż naiwny. To wewnętrzne piękno przede wszystkim biło z czystości jego serca.
– Staram się dzielić tym, co mam. Jedz, spróbuj nie myśleć o tym w ten sposób. Uwierz, że jeszcze może być lepiej – Gracja starała się mówić z przekonaniem. Czuła potrzebę uściskania Dymitra, ale gdy dyskretnie spojrzała na zegarek zauważyła, że jest już spóźniona. Obiecała sobie, że jeśli wieczorem go spotka, zaprosi go do swojego mieszkania, chociaż, żeby się umył, najadł... Tyle mogła dla niego zrobić. – Wybacz, muszę już iść...
– Idź, wybacz, że cię zatrzymałem. Jeszcze raz dziękuję za jedzenie... Żałuję, że nie mam jak ci się odwdzięczyć – powiedział, przyciskając zawiniątko z jedzeniem do serca, jakby nigdy nie miał niczego droższego. Ten widok sprawił, że Gracja poczuła jeszcze silniejsze współczucie. Tym razem, gdy odchodziła to obejrzała się za nim i zauważyła piękny uśmiech pełen wdzięczności, który chwycił ją za serce.
Dymitr usiadł z dala od kontenera na śmieci i powoli, z namaszczeniem rozwinął z folii kawałek chleba. Wgryzł się w niego, a po jego policzkach popłynęły łzy. Jedzenie było pyszne i przyjemnie wypełniało ściśnięty żołądek. Mężczyzna żałował, że poza dobytkiem nie ukradli mu też honoru, który odzywał się za każdym razem, gdy brał drobne, czy jedzenie. Czuł się żałośnie, a fakt, że inni bezdomni mówili mu tylko, że przywyknie wcale nie poprawiał mu nastroju. Gdy już zjadł stwierdził, że się zdrzemnie, żeby wolniej trawić. Wyjątkowo udało mu się zasnąć szybko i śnił o przyjemnościach, o tym, co miałby, gdyby znów był w Rosji. Chciał, aby ten sen trwał już zawsze... Jednak trwać nie mógł, bo ktoś go obudził.
Po wyjściu z pracy Gracja niemal pobiegła do kamienicy, w której mieszkała. W pierwszej chwili nie zauważyła Dymitra, przez co poczuła ukłucie żalu, ale zauważyła, jakieś obute stopy wystające zza kontenera. Podeszła tam szybko i zobaczyła Rosjanina, który był najprawdopodobniej nieprzytomny, a brzuch miał zakrwawiony. Wystraszyła się nie na żarty i ukucnęła przy nim, próbując go ocucić. On po dłuższej chwili otworzył oczy i nerwowo rozejrzał się.
– Co się stało? – zapytała od razu Gracja, pomagając mężczyźnie wstać. On podciągnął się, krzywiąc i łapiąc za brzuch. Zmarszczył brwi i zauważył, że ma zakrwawioną koszulkę, właśnie w okolicach gdzie go boli. – Dymitr, Ty krwawisz!
– Gracjo, spokojnie. To tylko zadrapanie – powiedział, odsłaniając zaskakująco zgrabny brzuch. Niestety krew za mocno okalała ranę i nie dało się określić, czy na pewno nie jest to niegroźna rana.
– Chodź, opatrzę cię, nie chcę, żeby ci weszło jakieś zakażenie. Chodź, powiesz mi co się stało. Umyjesz się i w ogóle – Gracja była naprawdę zdenerwowana, więc nie bacząc na ukrwawione dłonie mężczyzny złapała go i pociągnęła w kierunku swojego mieszkania. On nie protestował, skusiła go wizja umycia się i ogólnego poczucia się znów jak człowiek.
Mieszkanie kobiety było małe, bardzo skromne, ale jednocześnie zadbane. Było przytulne, dzięki czemu Dymitr na chwilę poczuł się, jakby znów był w domu. Było to naprawdę przyjemne uczucie, chciał je utrzymać, ale z rozmarzenia wytrąciła go Gracja, która zaczęła zachęcać go, żeby usiadł w fotelu i ściągnął koszulkę. On posłusznie ściągnął ubranie, czując lekkie zawstydzenie, bowiem wiedział, jak bardzo brudny jest. Kobieta jednak zdawała się tego nie zauważać, była zbyt przejęta jego raną. Po pobieżnym obejrzeniu cięcia pomknęła do kuchni, a wróciwszy położyła na stoliku apteczkę. Na czystą szmatkę nalała spirytusu i bardzo delikatnie dotknęła nim brzucha mężczyzny, chcąc go oczyścić z pół zakrzepłej krwi. Była zaskoczona, że przy oczyszczaniu ranny nawet nie jęknął. Dopiero, gdy upewniła się, że rana rzeczywiście nie wymaga szycia przypomniała sobie, żeby zapytać o wydarzenia, które przyczyniły się do krzywdy mężczyzny. Dymitr najpierw westchnął ciężko, a potem wyjaśnił, że jakiś typ wyraźnie nielubiący bezdomnych go zaatakował, krzycząc, że ulży mu i zakończy jego nędzny żywot.
– Ten facet musiał być pod wpływem narkotyków. Zamachnął się na mnie nożem, ale odskoczyłem, przez co się potknąłem i rąbnąłem głową o beton. Zemdlałem, a tamten musiał pomyśleć, że nie żyję i uciekł z miejsca. Całe szczęście nie upewniał się, czy jestem martwy... – mężczyzna uśmiechnął się lekko. Gracja odwzajemniła uśmiech, wyraźnie zadowolona z tego, że Dymitrowi nic nie jest. Nagle zrobiło się jakoś dziwnie intymnie, bo patrzyli na siebie, czując niezwykły magnetyzm.
– Cieszę się, że jesteś cały... A teraz chodź, umyjesz się. Mój brat jest trochę od ciebie większy, ale jego ubranie powinno być na ciebie dobre. Wiem, że się nie pogniewa, pewnie nawet nie zauważy. Na szczęście pojechał na jakąś wycieczkę – zaśmiała się, starając rozluźnić atmosferę. Zaczęła się krzątać, przygotowując rzeczy dla mężczyzny. Wzięła zapasowy ręcznik, nową szczoteczkę do zębów, czystą gąbkę, golarkę i (niestety dla Dymitra) żel do golenia o kwiatowym zapachu. Wszystko rozłożyła w łazience, żeby mężczyzna od razu zauważył gdzie co jest.
– Wiesz, nie musisz... – zaczął Dymitr, ale gdy zauważył, że kobieta uśmiecha się, po prostu szczęśliwa z tego, że mu pomaga, to przestał próbować jej odmówić. Chciał jej sprawić radość, więc nie przerywał przygotowań.
– Okej. Tutaj masz szampon, tutaj żel do mycia. Korzystaj ile potrzebujesz. Jakbyś chciał się ogolić to przygotowałam ci wszystko, mam nadzieję, że nie przeszkadza ci, że pianka do golenia jest damska – powiedziała, zapraszając Dymitra do łazienki i pokazując mu wszystko. Zagryzła wargi z radości widząc, że oczy mężczyzny zabłysły, chociaż twarz pozostała spokojna. – Zostaw ubrania na koszu, wypiorę ci je. A tymczasem idę przygotować coś do jedzenia.
– Och nie, Gracjo, robisz dla mnie za dużo, nie chcę cię wyk... – zaczął protestować, ale kobieta położyła dłoń na jego miękkich ustach, uciszając go.
– I tak mam wrażenie, że robię za mało... Proszę, pozwól mi. Egoistycznie proszę, żebyś mi sprawił tę radość i został na noc. Rano pomyślimy co dalej począć, okej? Ale proszę, zostań... – powiedziała, odejmując dłoń od jego ciepłych warg. Otworzyła szeroko oczy starając się przybrać minę szczeniaczka. Bardzo jej zależało, żeby pomóc. Dymitr wzdychał i próbował odmówić, kręcąc głową, unikając jej wzroku, ale słowa nie chciały mu przejść przez usta. Nie chciał sprawić przykrości Gracji, zwłaszcza, że zrobiła dla niego tak dużo.
– W porządku... Dziękuję, jesteś cudowna – powiedział i uśmiechnął się, gdy zobaczył lekki rumieniec na jej policzkach. Dziewczyna zawstydziła się, odchrząknęła i też się do niego uśmiechnęła.
– To ja dziękuję. W porządku, nie krępuj się, posiedź w wannie, zrelaksuj się. Korzystaj ile potrzebujesz, naprawdę. Ja zrobię coś do jedzenia – powiedziała na odchodne i zamknęła za sobą łazienkę, zostawiając w środku Dymitra. Dotknęła swoich policzków, czując, że są ciepłe. Cholera, tak jej się podobał... A kompletnie nic o nim nie wiedziała.
Gracja pomknęła jak na skrzydłach do kuchni, by przygotować tani makaron z sosem ze słoika. Może nie było to wykwintne danie, ale lubiła je przygotowywać, zwłaszcza, że było szybkie do zrobienia i sycące. Gdy mieszała sos w garnku bardzo starała się nie wyobrażać sobie mężczyzny nagiego, w wannie, zaledwie kilka metrów od niej, za ścianą. Fantazje bardzo chciały ją porwać, ale przeciwstawiała się im, próbując sobie to wytłumaczyć tym, że bardzo mało wiedziała o Dymitrze i dlatego nie powinna się jeszcze do niego zbliżać. Wyłączyła gaz, nakładając przykrywkę na garnki, żeby sos nie wystygł i usiadła na krześle w kuchni oczekując Rosjanina. Cieszyła się, że mama nauczyła jej sztuczki, żeby nie odcedzać makaronu od razu, tylko zostawiać go na chwilę w gorącej wodzie. Dzięki temu mocniej nasiąkał wodą i był bardziej sycący, chociaż mniej zdrowy. Dymitr wyszedł z łazienki, a gdy Gracja go zobaczyła, szczęka jej opadła. Sama nie wiedziała, czy dlatego, że miał „na sobie” tylko mały ręcznik zasłaniający strategiczne części ciała, czy może dlatego, że bez brudu, z gładką twarzą i czystymi, potarganymi włosami, wyglądał jak młody bóg.
– Wybacz, że się upominam, ale zapomniałaś mi zostawić bieliznę i ubrania... – powiedział skrępowany, starając się nie patrzeć na kobietę. Ona zaczęła go gorąco przepraszać i szybko poszła do pokoju, gdzie przygotowała ubrania, których zapomniała zanieść. Wzięła je i dała Dymitrowi, starając się nie zerkać na jego ręcznik. On skinął głową w podzięce i zniknął na chwilę, żeby się ubrać. Gdy był gotów wrócił do kuchni, gdzie zobaczył plecy Gracji, która trzymała się za twarz.
– Och, wróciłeś... W porządku, usiądź do stołu, nałożę ci jeść – zaszczebiotała, udając, że nic się nie dzieje i sięgnęła po talerze. Nałożyła makaronu, obficie polała sosem i postawiła przed mężczyzną, który mrużąc oczy zaciągnął się zapachem. Zjedli razem, po cichu, jakby się przed sobą krępując. Oboje wyczuwali napięcie, które było związane z obustronnym pociągiem. Ona próbowała przekonać siebie, że nie powinna się temu poddawać, bo za słabo go zna. On miał wrażenie, że w ten sposób by ją ostatecznie wykorzystał i tylko skrzywdził. Gdy skończyli jeść Dymitr zaproponował, że pozmywa, na co kobieta przystała i poszła do łazienki. Obmyła twarz zimną wodą i spojrzała w swoje orzechowe oczy, ogarnęła wzrokiem rozczochrane, rudawe włosy i stwierdziła, że pewnie i tak nie podoba się swojemu gościowi, a to dziwne uczucie to zwykłe skrępowanie, bez cienia pociągu. Nastawiła pranie z brudnymi ubraniami mężczyzny, starając się nie skupiać na niczym konkretnym. Wróciła do salonu i zastała tam Dymitra, który siedział na kanapie. Przyłączyła się do niego. Miała wrażenie, że powietrze w pokoju jest zagęszczone... Jednak się pomyliła. Wyraźnie ich do siebie ciągnęło. Nie chciała się jednak przyznać do tego, że wie co się dzieje.
– Gracjo, czy ty się mnie boisz? – zapytał prosto mężczyzna, wpatrując się w oczy dziewczyny. Ona widząc jego spojrzenie, w którym było i poczucie winy i wstyd tylko westchnęła, kręcąc głową.
– Nie... Nie o to chodzi – powiedziała niepewnie, chociaż jej niepewność wynikała nie z tego o czym pomyślał Dymitr.
– Jeśli, źle się czujesz z tym, że tu jestem, mogę iść – zaproponował, chociaż w głębi duszy wcale nie chciał odchodzić. Wręcz przeciwnie, chciał być jeszcze bliżej. Gracja bardzo go pociągała, bo miała czyste serce i twarz anioła. Wiedział, że wkrótce się podda pragnieniu... Od pierwszej chwili, w której ona zwróciła na niego uwagę, patrzył na nią, pragnąc jej powiedzieć, że jest bardzo piękna, zarówno cieleśnie, jak i duchowo.
– Nie, nie idź, proszę. Zostań – powiedziała szybko kobieta, kładąc rękę na dłoni Dymitra. On spojrzał na jej rękę i łagodnie swoją wysunął spod niej. Ujmując ją w dłoń pogładził kciukiem małe kłykcie, uśmiechając się lekko, tęsknie.
Spojrzeli na siebie, czując, że bariera pęka. Mężczyzna wolną ręką sięgnął do policzka Gracji i pogładził go, po czym łagodnie przyciągnął jej twarz do swojej, czując, że dziewczyna od razu mu ulega. Ostatni raz spojrzał w jej zielono-piwne, pełne zaufania oczy i pocałował ją, łagodnie dotykając wargami jej ust. Całował ją delikatnie, słodko, chcąc ją rozpalić od środka. Chciał jej sprawić przyjemność, chociaż pocałunkiem. Nie liczył na więcej, chciał po prostu odwdzięczyć jej się za to, co dla niego zrobiła. Skoro nie mógł zrobić dla niej tego samego, przynajmniej da jej pocałunek. Był to dość egoistyczny pomysł, ale było to bardziej namacalne niż zwykłe słowo „dziękuję”. Gracja łagodnie wyplątała dłoń z ręki mężczyzny i objęła go za szyję, jednocześnie rozchylając usta i pogłębiając pocałunek. Uwielbiała całować się z języczkiem, bo zawsze towarzyszyła jej przy tym gromada motyli, które zawzięcie trzepotała jej w brzuchu. Dodatkowo Dymitr całował bardzo delikatnie, czule i powoli, rozkoszując się jej ustami. To było po prostu niebo... Gdy jednak za bardzo zaczął się wczuwać i mocniej przytulać do siebie Grację zrozumiał, że sprawy toczą się za szybko. Przeczesał palcami jej włosy, ucałował jej wargi ostatni raz i odsunął się od niej, zostawiając ją zaskoczoną.
– Dlaczego przestałeś? – zapytała z niepokojem, zupełnie zapominając o tym, co było nieodpowiednie w tej sytuacji. Przez chwilę nie liczyło się nic, tylko uczucie, pragnienie, potrzeba bliskości.
– Nie sądziłem, że chcesz... – powiedział znacząco zawieszając głos, przez co na policzki Gracji spłynął gorący rumieniec wstydu. A więc wyszła na puszczalską. Miała ochotę zerwać się z kanapy i ukryć w swojej sypialni, ale gdy wstała Dymitr złapał ją za rękę. – Poczekaj, przepraszam. Chodziło mi o to, że nie sądziłem, że będziesz chciała się zbliżyć z bezdomnym... Która kobieta chciałaby takiego śmiecia, jak ja?
– Nie, proszę cię, nie mów tak... Nie jesteś śmieciem! Co z tego, że tymczasowo nie masz się gdzie podziać? Jakby to się liczyło... Wcześniej obiecałam ci, że rano pomyślimy co począć z twoją sytuacją. Dlaczego nie możemy miło spędzić tego czasu do rana? Poznać się lepiej i w ogóle... Wiem, że czujesz to samo co ja. Podobamy się sobie, czujemy do siebie pociąg i chcemy to zrobić. To znaczy mam taką nadzieję. Więc... Jeśli mnie chcesz, to prostu to zróbmy – wyrzuciła z siebie Gracja. Dopiero, gdy dotarło do niej, że powiedziała co myśli poczuła, że jej serce przyspieszyło z nerwów.
– Dobrze. Przepraszam... Chodź tu – powiedział prosto, wyciągając do niej ręce. Pierwszy raz od dłuższego czasu poczuł pełnie szczęścia. Nie liczyło się to, że stracił to, co miał przy sobie, ani to, że jeszcze nie wiedział, jak wróci do kraju. Miał przy sobie piękną kobietę, która go pragnęła, takim jaki jest. Łagodnie przyciągnął ją do siebie i niemo zachęcił, żeby usiadła mu przodem na kolanach. Gracja poczuła dziwny spokój, więc usiadła na Dymitrze, zbliżając się do niego. Oczekiwała długiego, pełnego namiętności i pasji pocałunku, ale zamiast tego poczuła ciepłe ramiona, które otuliły ją całą. Wtuliła się ufnie w mężczyznę, czując na nim swoje ulubione zapachy, co było dosyć nietypowym, acz przyjemnym doświadczeniem. Zrobiło jej się niesamowicie błogo, ogarnęło ją wspaniałe poczucie bezpieczeństwa. Odrobinę zmieniła pozycję, obejmując rękoma szyję Rosjanina. Wplotła jedną dłoń w jego wilgotne jeszcze włosy, a drugą dotknęła gładkiego policzka Dymitra.
– Chyba jednak wolałam cię z krótkim zarostem... – zaśmiała się cicho, seksownie, na co mężczyzna przytulił ją mocniej. Nie wiedział co powiedzieć, więc po prostu ją pocałował. Po krótkim wstępie rozchylił jej usta językiem i wsunął go, by pieścić nim jej język. Ona westchnęła zadowolona, jak za każdym razem czując silniejsze uderzenie serca, wraz z pierwszym zetknięciem się języków. Otarła się lekko o niego, czując, że jego erekcja przyjemnie uwiera ją w pachwinę. A więc naprawdę mu się podobała...
Dymitr z każdą chwilą czując się pewniej, zsunął dłonie na pośladki kobiety, które łagodnie zgniótł. Były jędrne, plastyczne, jednocześnie rozkosznie wypukłe. Westchnął cicho, odrywając się od miękkich warg. Przelotnie spojrzał na delikatną twarz i wpił się w smukłą szyję, obejmując skrawek skóry ciepłymi ustami. Posmakował jej i łagodnie przesunął po niej zębami, żeby sprawdzić, czy Gracji się to spodoba. Zależało mu na tym, aby sprawić jej przyjemność, więc wypatrywał wszelkich sygnałów. Zachęcony jej pomrukiem wsunął dłonie pod jej bluzkę, dotykając nieco szorstkimi dłońmi jej nagich pleców. Jej skóra była rozkosznie ciepła, delikatna. Gładził ją całymi rękoma, powoli, z namaszczeniem, jednocześnie ustami schodząc na dekolt. Czuł, jak Gracja, jak za dotknięciem różdżki wyginała się i dostosowywała do jego ruchów, wypinając piersi wprost do jego gorących warg. Dla Dymitra największą pieszczotą było to, że czuł z tyłu głowy smukłe, kobiece palce, które co rusz zaciskały się na jego kruczoczarnych włosach. Gdy język mężczyzny zanurzył się między piersiami, Gracja aż zadrżała ze zniecierpliwienia. Miała ochotę przycisnąć go do siebie mocniej, ale była zbyt oczarowana jego pieszczotami. Dopiero gdy niecierpliwy, wilgotny język zaczął wsuwać się pod jej stanik próbując sięgnąć do sutka oprzytomniała. Łagodnie przerwała, uśmiechając się do Rosjanina i ściągnęła z siebie bluzeczkę, a po niej stanik. Dymitr chyba nigdy nie widział tak pięknych piersi... Chociaż były nieduże, to jednak pełne, a średniej wielkości sutki sterczały zachęcająco. Mężczyzna z zachwytem sięgnął do żeber Gracji dłońmi, które przesunął do góry, by wreszcie ująć w ręce jej piersi. Zakrył je całe i uścisnął łagodnie palcami, patrząc, jak kobieta aż mruży oczy z przyjemności. Zachęcony przesunął kciukiem po sztywnej brodawce, czując, że cała Gracja aż garnie się do pieszczot. Nie chciał jej dłużej dręczyć, więc jedną dłoń położył na jej plecach, by ją przytrzymać, a palcami drugiej zaczął drażnić jej sutek. Nachylił się i ujął w usta drugi, natychmiast trącając go językiem. Łagodnie ssał go, przesuwał po nim zębami, skupiając się na westchnięciach pieszczonej.
Gracja czuła, jakby w środku brzucha ktoś zawiązał jej węzeł, który wraz z pieszczotami zacieśniał się coraz mocniej i mocniej. Sama nie wiedziała kiedy zaczęła ze zniecierpliwieniem poruszać biodrami, by ocierać się o twardego penisa, który był wciąż uwięziony pod spodniami. Nagle, ku jej uciesze, Dymitr przytrzymał ją mocniej i przełożył ją tak, żeby leżała pod nim. Ściągnął koszulkę, tym razem bez wstydu widząc, że jego łagodnie wyrzeźbione ciało podoba się kobiecie. Spojrzenie mężczyzny miało w sobie pełno namiętności, pożądania. Oczy błyszczały, więc tęczówki o barwie wieczornego nieba zdawały skrzyć się gwiazdami. Jednak po chwili Dymitr wydał się jakby niepewny.
– Na pewno chcesz to ze mną zrobić? – zapytał, mimo że Gracja wydawała się być całkowicie gotowa. Uśmiechnęła się do niego czule, ale wyszła spod niego i udała się do swojej sypialni, zostawiając mężczyznę mocno zaskoczonego. Siłą ignorując zawstydzenie przyszła znów do salonu i na stoliku do kawy położyła prezerwatywę.
– Czy to cię upewnia, że ja tego chcę? – odpowiedziała pytaniem, siadając obok niego, starając się zachowywać swobodnie. Dymitr z niechęcią spojrzał na kondom.
– Wiesz, nie za bardzo przepadam za robieniem tego w gum... – zaczął lekko się krzywiąc, ale gdy zauważył, że brwi kobiety zbliżają się do siebie w wyrazie oburzenia, zamknął usta. Przełknął ślinę i uśmiechnął się lekko. – Ale rozumiem, tak jest bezpieczniej. I owszem, upewnia mnie.
Gracja skinęła głową i krótko ucałowała usta mężczyzny, zachęcając go do dalszych pieszczot. Pomyślała, że całe szczęście, że Rosjanin w ostatniej chwili się zreflektował, bo zupełnie by się zniechęciła. Nie chciała tego roztrząsać, w końcu pierwszy raz od dawna poczuła się przy kimś na tyle pewnie, żeby wpuścić go w siebie. Położyła się i ściągnęła z siebie spodnie, razem z bielizną, odsłaniając się całkiem przed bezdomnym. On kilka sekund tylko patrzył na nią w zachwycie, nie będąc pewnym, co chce zrobić najpierw. Zaczął od pocałunku, łagodnego, który szybko przerodził się w erotyczny taniec języków. Chciał ją znów rozpalić, żeby zapomniała o faux pas z kondomem. Przestał dopiero, jak na ramionach poczuł jej paznokcie, które wbiły się mu w skórę. Dymitr zrozumiał, że podniecenie wygrało, gdy nie umiał się powstrzymać przed zejściem od razu między jej uda. Bez skrępowania rozłożył szeroko jej nogi, żeby wyeksponować jej krocze nim przystąpił do pieszczot. Oblizał się, żeby zmiękczyć wargi i zbliżył do niej twarz. Jej zapach był wręcz odurzający, kobiecy, z nutą kwiatów, zapewne pozostały po jakimś kosmetyku, czy proszku do prania. Mężczyzna nie mógł się napatrzeć na różowe, nabrzmiałe już wargi, które w delikatnym świetle błyszczały od pokrywającego ich śluzu. Mała łechtaczka zdawała się aż pulsować z podniecenia, ale Rosjaninowi trudno było poznać, czy tak naprawdę się dzieje, czy ma omamy. Wysunął język i dotknął językiem małej, śliskiej perełki, smakując jej, jak nowy rodzaj słodyczy. Nie umiejąc się powstrzymać, ba! Nie chcąc się powstrzymywać przesunął całą powierzchnią języka od spodu pochwy, aż do czubka łechtaczki, którą zaczął szybkimi ruchami trącać językiem. W odpowiedzi usłyszał rozkoszny jęk, który zachęcił go do pójścia dalej tą samą drogą. Gdy zapamiętale lizał ją wzdłuż, spoglądał w jej oczy, próbując uchwycić jej spojrzenie. Niecierpliwymi dłońmi błądził po bokach, brzuchu, żebrach, szukając miejsc, których dotykanie sprawi jej przyjemność. Zniżył nieco twarz i mrużąc oczy z zadowolenia wsunął w nią prawie cały język, który zaczął zagłębiać drobnymi ruchami.
Gracja gwałtownie zaczerpnęła powietrza zupełnie nie spodziewając się takich pieszczot. Jednocześnie podniosła ręce nad głowę, zaparła się nimi o oparcie kanapy, żeby utrzymać równowagę w czasie ponętnego poruszania biodrami i nadziewania się na język Dymitra. Była zbyt zniecierpliwiona, żeby czekać na swój orgazm, chciała już ugościć w sobie kochanka. Miała nadzieje, że jej ruchy go zachęcą do przyspieszenia toku wydarzeń. Rosjanin z trudem nadążał za falującymi wręcz ruchami miednicy kobiety, ale gonił ją językiem, czując, że po całej twarzy rozsmarowuje mu się jej gorący śluz. Był jednak zbyt podniecony, żeby przejmować się tym w jakikolwiek sposób.
– Wejdź już we mnie... – wyjęczała dziewczyna, nie panując nad swoim pożądaniem. Oblizała wargi, które przez ciężki oddech zrobiły się suche. Miała jednak na tyle rezonu, że patrzyła, czy mężczyzna sięga po prezerwatywę. Gdy się od niej odsunął, szybko pomogła mu ściągnąć spodnie razem z bielizną. Była bardzo ciekawa, jaki jest penis Rosjanina. W czasie, gdy on sięgał i odpakowywał kondoma, ona dłonią łagodnie gładziła go, odkrywając jego nierówności i sprawdzając twardość. Bardzo satysfakcjonowało ją to, że mimo iż nie był wyjątkowo długi, to jednak był gruby, o dużej, błyszczącej główce. Odsunęła dłonie, gdy zauważyła, że Dymitr jest gotowy do nałożenia prezerwatywy. Znów ułożyła się na plecach, zachęcająco rozkładając nogi. Już nie mogła się doczekać...
Rosjanin z ukrywaną niechęcią nałożył gumkę i wciąż trzymając penisa w dłoni nakierował się na rumianą, ociekającą kobiecość. Przyłożył główkę do wejścia i potarł je delikatnie, by po chwili rozewrzeć je i wypełnić całym sobą. Trudno mu było uwierzyć, że kobiece wnętrze może przylegać aż tak ściśle, otaczając członek gorącą waginą ze wszystkich stron. Wpatrzył się w twarz Gracji, szukając na nich grymasu bólu, ale jej twarz wyrażała po prostu błogość. Poruszył się w niej pierwszy raz ostrożnie, niezbyt głęboko, nadal obserwując reakcje dziewczyny. Dopiero gdy upewnił się, że wszystko jest w porządku zaczął poruszać się szybciej i głębiej, pozwalając sobie na skupienie swojej uwagi na przyjemności.
Gracja czuła się cudownie wypełniona, ale chciała czuć więcej, więc parła dłońmi o oparcie, poruszając się pod Rosjaninem. To jednak nie było to... Zarzuciła ręce na szyję mężczyzny i podniosła się na nim, wprawiając go w zupełne osłupienie. Uśmiechnęła się i pocałowała go krótko, chociaż czule. Pchnęła go, żeby się położył i podniosła biodra, żeby mógł wyprostować nogi. Gdy już to zrobił swobodnie, bez użycia rąk nadziała się na niego, wsuwając go w siebie całego. Nacisk na dno pochwy wywoływał bardzo silną przyjemność, wręcz graniczącą z bólem. Mimo to poruszyła się na nim raz, powoli, najpierw wysuwając go z siebie, a następnie na powrót go połykając. Oparła dłonie po bokach twarzy Dymitra, na której nadal malowało się zaskoczenie.
– To co robisz jest nieziemskie... – wyszeptał, a jego duże, niebieskie oczy znów rozbłysły jak wieczorne niebo. Pełne usta były zaróżowione i jeszcze wilgotne po pieszczotach i pocałunkach. Gracja uśmiechnęła się tylko w odpowiedzi.
Dość było kobiecie czekania na przyjemność, więc postanowiła się rozpędzić. Zamknęła oczy, wypięła pierś i zaczęła ujeżdżać Rosjanina, niczym zawodowa dżokejka. Jej biodra poruszały się w szybkim, jednostajnym rytmie, przez co jej pochwa raz za razem połykała penisa, który uginał się pod wpływem ujeżdżania. Gracja była wdzięczna, gdy po oprzytomnieniu z szoku wywołanego jeszcze jedną niespodzianką, Dymitr zaczął z nią współpracować, jakimś cudem dotrzymując jej tempa. Ich zespolenie wydawało mokre dźwięki, co pieściło uszy obojga, niczym wyjątkowo ekscytująca muzyka. Kobieta zagryzła wargi, czując, że orgazm zbliża się do niej w ekspresowym tempie. Nagle, niespodziewanie, wcześniej niż powinna nastąpiła eksplozja. Gracja podskoczyła, zostawiając w sobie połowę penisa, a jednocześnie odsłaniając się, by ładunek wytrysku mógł rozlać się na brzuchu Rosjanina. Próbując opanować oddech opadła na niego, zupełnie nie przejmując się tym, że teraz wszystko w pobliżu jest mokre.
– Słodki Boże... – westchnął Dymitr, gdy odzyskał mowę. – Chcę tak jeszcze raz.
– Och... Chętnie – zaśmiała się Gracja i najpierw pochyliła się do ust mężczyzny, żeby pocałować je krótko, chociaż głęboko. Gdy się wyprostowała uśmiechnęła się zawadiacko, znów opierając dłonie po bokach twarzy Rosjanina. Starała się patrzeć mu w twarz w momencie, w którym zaczynała się poruszać, ale przyjemność zwyciężyła, złączając jej powieki. Tym razem Gracja wydała z siebie długi, łamiący się pisk, gdy jej biodra poruszały się jak tłok w maszynie ustawionej na największą prędkość. Za każdym razem, jak opadała dało się słyszeć głośne plaśnięcia, które ledwo były zagłuszone przez połączone jęki kochanków. Sposób, w jaki były drażnione wszystkie najwrażliwsze miejsca w pochwie kobiety zapędzał ją wprost w gwałtowny, intensywny orgazm, który powitała podkulając dygoczące wręcz uda. Znów trysnęła, jednak objętość ejakulatu nie była tak duża, jak poprzednia porcja. Nie zmieniało to faktu, że Dymitr wysilił się i wygiął, aby zobaczyć to niesamowite zjawisko. Wąski, choć silny strumień wystrzelił z cewki moczowej, rozlewając ciecz na wszystko, jego brzuch, tapiserię kanapy, nawet podłogę.
– Ja więcej nie dam rady... – sapnęła, nadal jednak siedząc na biodrach mężczyzny, z jego penisem w swoim wnętrzu.
– Ale ja jeszcze nie doszedłem – Dymitr przyznał zawstydzony, ale uspokoił się, gdy zauważył, że kobieta się uśmiecha.
– Nie dam rady w tej pozycji. Jaką lubisz najbardziej? – zapytała otwarcie i prosto, wpatrując się w Rosjanina pod sobą. Zeszła z niego, powoli wysuwając z siebie penisa.
– Od tyłu – powiedział i wstał, w czasie gdy Gracja ustawiała się wygodnie. Sama też lubiła tę pozycję, więc wypięła pupę, klęcząc na kanapie, a łokciami opierając się o oparcie.
Dymitr kilka razy poruszył dłonią po penisie, który pokrywała cienka warstwa lateksu. Miał ochotę się jej pozbyć, ale nie chciał zawodzić zaufania tak cudownej kobiety. Tym razem wszedł w nią szybko, bez zbędnych ceregieli, ale aż zamknął oczy czując, jak bardzo ciasna jest w tej pozycji. Wiedział, że nie wytrzyma zbyt długo dlatego zaczął powoli, łagodnie przytrzymując biodra Gracji. Jednak nie umiał powstrzymywać się długo, dlatego stopniowo przyspieszał, wsłuchując się z przyjemnością w coraz to głośniejsze jęki kobiety. W tej pozycji uwielbiał to poczucie dominacji, podboju. Kusiło go, aby przytrzymać nadgarstki Gracji na plecach, ale nie był pewny, czy by jej się to spodobało. Mimowolnie zaczął napierać na biodra kobiety zniżając ją w ten sposób. Nie wiedział, że uda mu się trafić w ten punkt, który sprawił, że ona znowu tryśnie, wypuszczając z ust łamiący się krzyk rozkoszy. Bardziej to usłyszał strumień ejakulatu niż poczuł, ale i tak dało mu to satysfakcję.
– Teraz już do końca, szybko... – poprosiła Gracja, będąca już na skraju wyczerpania. Seks był cudowny, ale bardzo męczący, zwłaszcza, że bardzo łatwo udawało jej się osiągnąć orgazm. Usłyszała potwierdzenie mężczyzny i aż krzyknęła, gdy ponowił ruchy, tym razem dużo silniejsze niż wcześniej. Wiedziała, że on teraz dąży na oślep do swojego orgazmu i nie miała mu tego za złe. Zagryzła się na swojej ręce, czując, że rozkosz jest tak silna, że niebezpiecznie ociera się o granicę bólu, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że penis wręcz odbijał się od dna jej pochwy. Jej nogi drżały od wysiłku, a głos załamywał się. Spod zaciśniętych powiek popłynęły łzy, które poprzedził szloch. Mimo to z radością powitała to, że Dymitr za nią zastygł w bezruchu, a jego penis drgał w niej intensywnie i zaskakująco długo. Gdy już się wypompował poruszył się w niej ostatni raz i wyszedł, od razu siadając obok. Zrobiło mu się aż słabo z nerwów, gdy dostrzegł łzy Gracji.
– Gracjo? Co się dzieje? Dlaczego płaczesz? – przysunął się do niej, patrząc, jak ona z trudem siada, próbując opanować drżenie nóg. Przygarnął ją do siebie, zupełnie nie myśląc o tym, że z penisa zwisa mu flak wypełniony spermą. Bał się, że ją skrzywdził, że sprawił jej ból. Zajrzał jej w oczy, a ona uśmiechnęła się promiennie, mimo łez osiadłych na delikatnej skórze policzków.
– Wszystko dobrze... Czasem tak mam, jak jest mi zbyt przyjemnie. Jesteś chyba jedynym mężczyzną, który się tym przejął – powiedziała gorzko, ale przytuliła się, odsuwając złe wspomnienia. Czuła się taka bezpieczna... Jednak gdy przypomniała sobie, że dobrze by było, jakby się trochę ogarnęli zaśmiała się krótko. – Ja przyniosę coś, żeby wytrzeć ten bałagan, a ty... no wiesz.
– Och, tak, jasne – zaśmiał się i zdjął kondom, a gdy przyszła Gracja poszedł do łazienki trochę się obmyć. Wspólnie posprzątali, ubrali się, rozwiesili jego mokre ubrania na suszarce i położyli, mimo wszystko, do jednego łóżka. Kobieta stwierdziła, że skoro wpuściła go w najintymniejszy zakątek swojego ciała, to mogła spać razem z nim w jednym łóżku.
Następnego dnia wypili razem kawę, zjedli śniadanie, zupełnie, jakby się znali od lat. Obojga dziwiło, że nie było między nimi tego dziwnego poczucia, że źle się zachowali. W końcu byli dorośli. Późnym popołudniem Gracja zasiadła z Dymitrem na kanapie, która posmakowała ich współżycia i ustaliła z nim plan organizacji funduszy i powrotu do Rosji. Miała cichą nadzieję, że ich znajomość nie zakończy się tylko tym, że przeżyli intensywny romans i udali się w swoje strony. Gdy mijały kolejne dni nadzieja stawała się coraz cichsza, a w dzień odjazdu Dymitra zamilkła już zupełnie. Po trzech dniach od odjazdu Gracja była już pewna, że to była dla niego tylko przygoda. Jednak tydzień później jej telefon zadzwonił.
– Przyjedź do mnie, proszę – z ust jej Rosjanina, przez telefon padły słowa, które bardzo pragnęła usłyszeć...