Awatar
4 września 2020
Szacowany czas lektury: 28 min
Tekst niniejszy jest próbą, nie wiem, czy udaną pogodnego pisania o sytuacji, która zazwyczaj kojarzy się ze scenami brutalnymi... których nie lubię.
Opowiadania ma związek z wcześniejszymi moimi tekstami s-f: "Córka faraona" i "Sissi – kosmitka (IV) – bukiet fiołków"
Zjechałam z autostrady i podążałam teraz drogą przez las. W każdy czwartek zmierzałam tędy późnym wieczorem na uczelnię, gdzie pracuję przez cały weekend. Lubię te wyjazdy. Prowadząc seminaria z informatyki, elektroniki i sztucznej inteligencji mam kontakt z młodzieżą. Cenię sobie te pogaduszki z osobami młodszymi ode mnie o kilka lat.
Miałam do celu jeszcze około trzydziestu kilometrów. Dzisiaj mrok rozświetlała pełnia księżyca, co powodowało, że mijany zagajnik wyglądał jakoś upiornie. Reflektory samochodu podświetlały gęste tu zarośla. Trasa wiodła przez bezludny teren. Przede mną nie widziałam dzisiaj świateł innych samochodów.
Roztrząsałam to, co napotkam jutro na uczelni, kiedy to nagle z zamyślenia wyrwał mnie widok dziwnych świateł. Sto metrów przede mną ktoś machał latarką, rzucającą jaskrawe czerwone światło. To chyba policja – pomyślałam. Co oni tu robią, na tym pustkowiu, o tej porze. Zdecydowane ruchy latarką nakazywały mi zjazd na pobocze, a właściwie zjazd na istniejący tu parking, oddalony nieco od drogi, położony na skraju lasu.
Dostrzegłam dwie zakapturzone postacie, a za nimi dziwną, nietypową, fosforyzującą barierkę blokującą drogę. Nie miałam wyjścia, musiałam zjechać na pobocze. Gdy wyhamowałam, natychmiast jakiś obcy mężczyzna gwałtownym szarpnięciem otworzył drzwi mojego samochodu i wrzasnął:
– Wysiadać!
Napastnik szarpnął mnie za rękę i zmusił do wyjścia z samochodu. Był postawny, silny. Zmusił mnie do marszu w kierunku owego, usytuowanego w lesie parkingu. Idąc tam, ujrzałam zdumiewającą scenerię. Stało tam coś wielkiego, większego niż TIR. Był to jakiś dziwny, pojazd, emanujący niebieskawe światło.
Drugi z napastników wsiadł do mojego samochodu i wjechał na parking, ustawiając auto na skraju zagajnika. O dziwo, ów tajemniczy mężczyzna otworzył bagażnik mojego samochodu, wyjął z niego moją torbę podróżną i przytargał ją pod burtę ogromnego, osobliwego pojazdu.
Wkrótce, nastąpiło otwarcie włazu, tak iż ujrzałam scenę przypominającą mi fragment, oglądanego dawno temu filmu „E.T”. Miałam nieodparte wrażenie, że toczą się tutaj podobne wydarzenia. Tak jak na owym filmie, opuszczony fragment burty utworzył platformę, którą teraz oświetlono jaskrawym, żółtym światłem.
Stojący koło mnie mężczyzna, chyba jakiś kosmita – bo nie wiem, jak to określić – nakazał mi stanowczym głosem:
– Proszę wejść na pokład.
Ten drugi zbir wciągnął po opuszczonej kładce moją torbę podróżną. Wkrótce właz został zamknięty, po kilku krokach znalazłam się na środku ni to holu, ni to korytarza.
Rozejrzałam się i zrozumiałam, że jestem na statku obcych istot. Światło miało tu dziwny żółtawo-zielonkawy koloryt. Z holu wiodły drzwi do kilku pomieszczeń. Nad drzwiami widniały wymyślne znaki. Przypominały pismo staroegipskie. Lśniło tu czystością. Naprzeciwko mnie stali dwaj postawni mężczyźni, którzy mnie tu przywiedli. Ich skóra nie była całkowicie biała. Wyglądali jak kolorowi Amerykanie, trochę tak, jak Latynosi.
Odezwał się mężczyzna, który wcześniej miał w rękach owo czerwone źródło światła. W kilku zdaniach wyjaśnił mi, co się tu dzieje:
– Witamy, na pokładzie. Nie jesteśmy stąd. Głos, który słyszysz w twoim języku, pochodzi z tłumaczących syntetyzatorów. Tym samym sposobem zrozumiemy, co do nas powiesz.
Nie musisz się nas bać. Robimy eksperymenty, ale ludzi nie zabijamy.
– Miło mi usłyszeć, że nie zabijacie kobiet, ale co z nimi robicie?
– Studiujemy waszą osobowość i ciała. Już od dawna, od czasów pierwszych wizyt tu u was, w czasach, jak to nazywacie, starożytnego Egiptu jesteśmy zafascynowani waszą zmysłowością. Chcemy nauczyć nasze samice tego, co dla was jest proste. Jeszcze nie rozumiemy tego w pełni. Dlatego porwaliśmy cię, bez twojej woli. Jeśli będziesz jednak uczynna, to nic ci się złego nie stanie.
– Co ze mną zrobicie? Jak długo będziecie mnie tu trzymać?
– Jak masz na imię. Mów do mnie Totmes. Mój przyjaciel ma na imię Ramzes.
– Nie odpowiadasz na moje pytanie! – odparłam.
– Jak masz na imię? – tym razem odezwał się ten drugi.
– Cindy! – podoba ci się?
– Imię też… jesteś piękną, zgrabną kobietą. Podobają mi się twoje długie, jasne włosy. Będziesz nam potrzebna z rana i wieczorem, wtedy będziemy cię wzywać. Właśnie zapadł zmrok – kontynuował Ramzes.
– Wejdź tutaj. Zapamiętaj symbol pomieszczenia. To jest komnata „druga", tak zwana "złocista". Czasami usłyszysz głos nakazujący ci, aby się tu pojawić – mówiąc to Totmes, otworzył drzwi i wepchnął mnie, do jakiejś kabiny.
Ów salon złocisty był raczej sypialnią, stało tu bowiem duże łoże, trzy foteliki i przestawne, duże lustro. Wiodły stąd uchylone teraz drzwi, za którymi zobaczyłam prysznic, całą wręcz łazienkę.
Chwilowo byłam tu sama, sparaliżowana przerażeniem. Panowała cisza. Mój umysł wytwarzał potworne obrazy. Przecież oni mogą mnie tu torturować i na końcu zabić. Mijały minuta za minutą, lecz nic się nie działo. Powoli uspokajałam się. Usiadłam na brzegu łoża i zaczęłam intensywnie myśleć. Przypominałam sobie wszelakie dane o uprowadzeniach, jakie kiedykolwiek przeczytałam. Z tego, co wiem, owi domniemani kosmici z reguły nie byli seryjnymi mordercami. Wiele świadków uprowadzenia, osób uwolnionych, twierdziło, że odwiedzający tutejszą planetę kosmici mają jakiegoś hopla na punkcie seksu. Tak, jak gdyby, eksplorowali tą akurat dziedzinę. Interesują ich w szczególności kobiety. Za każdym razem, gdy czytałam o tym, zadawałam sobie pytanie, skąd może się to brać.
Miałam pecha, los padł na mnie, zapewne mam więc szansę, aby uzyskać odpowiedź na to pytanie. Gorączkowo kontynuowałam analizowanie mojej sytuacji. Czy oni będą mnie tu gwałcić. Kiedyś przeczytałam, że gwałt to niedokończone morderstwo. Zapewne tak to jest dla wielu młodych dziewcząt, które wpadły w sidła naszych rodzimych złoczyńców.
Z drugiej strony, każda z nas może przypomnieć sobie niezbyt wyszukane żarty na ten temat, z których wynikałoby, że niektóre niewyżyte, starsze kobiety tylko czekają na to, aby zgwałcił je jakiś przystojny, młody mężczyzna. No właśnie to jest rzecz względna. Pomyślałam sobie, że czasami odczucia mogą zależeć od przyjętego sposobu interpretacji wydarzeń. Przecież, jeśli popatrzeć na zachowanie tych wszystkich młodych dziewcząt, a także starszych kobiet, zgłaszających się na tak zwany erotyczny casting, to można dostrzec, że nie odbierają one wyżywających się na nich mężczyzn jako gwałcicieli. Odczucia mogą więc zależeć od przyjętej postawy – pomyślałam sobie. W świetle tego, co ci dziwaczni napastnicy powiedzieli mi, być może, taka taktyka będzie najlepsza. W swoich myślach próbowałam ustalić, jak mam zachować się, aby wyjść z tego cało.
Drzwi otworzyły się nagle. Do pomieszczenia wszedł tylko jeden z nich, ten, który przedstawił się jako Ramzes. Odezwał się brutalnie:
– Połóż się, zdejmij majtki, rozchyl nogi!
Nie drgnęłam, z przerażeniem patrzałam na kosmitę, który nie wiedzieć dlaczego, przybrał sobie staroegipskie imię i kazał się tak przezywać w XXI wieku naszej ery.
– Cindy! Mówię do ciebie! Bądź posłuszna.
Mój umysł z niebywałą szybkością dokonywał analizy sytuacji i szukał optymalnego rozwiązania. Po chwili skrystalizował się w mojej głowie pewien pomysł. Wykorzystam wiedzę, jaką pozyskałam, oglądając seanse produkowane przez znane kalifornijskie firmy. Co prawda te filmy nie są wytwarzane dla kosmitów, ale chyba do nich pasują. No właśnie, oglądają je tutejsi Ziemianie, jakkolwiek chyba tacy, którzy mają podobne upodobania jak ci dwaj, którzy mnie uprowadzili. Zrobię im pokaz, taki jaki się spodziewają. Może wyjdzie mi to na dobre. Może mnie wtedy wypuszczą. Podjęłam decyzję. Odpowiedziałam:
– OK… ale ostrożnie proszę, bo ugryzę!
Położyłam się na wznak na tym szerokim łożu i przejmując inicjatywę, odezwałam się pierwsza:
– Pokażę wam, jak się onanizuje gorąca Ziemianka!
Zaczęłam wiernie odtwarzać zachowanie pewnej, ulubionej przeze mnie aktorki, imieniem Cadence. Utrzymując uda maksymalnie rozchylone, zaczęłam wodzić palcami wpierw po skórze pachwin, ud, zbliżając się do warg. Głaskałam precyzyjnie łechtaczkę, ściskałam swoje wilgotne już płatki. W końcu wsunęłam swoje palce do pochwy. Wsuwając je tam i z powrotem zmysłowo wzdychałam, jęczałam. Wkrótce odgłosy te, stawały się, że tak powiem szczere, gdyż ogarniało mnie coraz większe, autentyczne podniecenie. Wynikało to zapewne stąd, iż patrząc na twarz Ramzesa, dostrzegłam przyjazny uśmiech i jego kolosalne zainteresowanie moją osobą.
– Podoba ci się? – zapytałem.
– Bardzo a bardzo – odparł – z tym jego dziwnym akcentem i wyczuwalnym psychicznym spięciem.
Zapewne z powodu przejęcia się widokiem tego, co mu pokazywałam, jego skóra twarzy przybrała ciemniejszy, powiedziałabym metaliczny kolor. Kosmiczny Egipcjanin zbliżył się do mnie i bez ceregieli chwytając moje ciało za biodra, przyciągnął mnie na brzeg łoża. Uklęknął przede mną i zaczął pieścić moją cipkę. Już po chwili wsunął mi swoje palce głęboko do pochwy, drażniąc moje wnętrze. Robił to tak skutecznie, iż już po chwili byłam blisko szczytowania.
Ramzes najwyraźniej sycił się widokiem mojej twarzy. Gdy dojrzałam to jego upodobanie, zaczęłam z premedytacją grać na jego emocjach. Moje gesty, miny, ton głosu, zmysłowe westchnięcia, ruchy ciała były chyba majstersztykiem. Zastanawiałam się, czy on będzie chciał wejść we mnie, czego się obawiałem, mimo mojej wrodzonej odwagi i brawury.
Okazało się jednak wkrótce, że czeka mnie coś innego. Kosmita otworzył wbudowaną tu w ścianę szafę i wyjął kilka narzędzi. Były to wibratory różnych kształtów i rozmiarów. Przeraziłam się, co ów Egipcjanin od razu dostrzegł. Widać zależało mu jednak na współpracy ze mną, gdyż odezwał się przymilnie i powiedział krótko i sucho:
– Nie bój się! Nic złego ci nie zrobię. Chcę jedynie popatrzeć na ciebie.
Po takim zapewnieniu postanowiłam kontynuować moją taktykę kontrolowanej aprobaty. Ramzes, już po chwili dotknął mojego krocza białą, drgającą głowicą.
Przyznaję, że przepadam za potęgowaniem przyjemności wibratorem przytkniętym do łechtaczki. Odczuwam wtedy świdrujący potok impulsów, który podąża od mojej nabrzmiałej perły do pochwy i rozlewa się po całej miednicy, brzuchu, a potem wzdłuż rdzenia dociera do mózgu i mi go… resetuje. Zawsze boję się wtedy, że mogę stracić przytomność.
Przeniosłam się myślowo do mojej sypialni i wywołałam z pamięci obrazy dotyczące niedawnego baraszkowania z zaproszonym do siebie znajomym, hm… Jonaszem… takim to moim przyjacielem od spraw łóżkowych… Chyba stąd wzięło mi się teraz bardzo swobodne zachowanie. Zachowywałam się głośno:
– Oh… euu... uaa… uaa… – i nagle dodałam – włóż mi teraz twoje palce, najpierw jeden, potem dwa. Drażnij powoli każdą ściankę mojej pochwy… docieraj do samego dna…
Patrzałam w oczy kosmity. Dojrzałam, że ma dziwne oczy, jego źrenice nie były okrągłe, lecz takie jak u kota. Pomyślałam sobie, że nie do końca upodobnili się do nas Ziemian.
Ramzes także patrzał mi w oczy. Byłam cała spocona i drżałam. Widział, że jestem już blisko orgazmu. Czułam, że jestem mokra… płyn z mojej pochwy, spływał mi po pupie.
Do pomieszczenia nagle wszedł ów drugi kosmita, który wprowadzając mnie tutaj, przedstawił się jako Totmes. Od początku robił na mnie wrażenie osoby bardziej przyjaznej niż wyższy od niego kolega. Teraz także dość zabawnie mrużył oczy i przyjacielsko uśmiechał się do mnie. Mimo mojej rozpaczliwej sytuacji nabrałam więc nieco otuchy.
Wtem, nie wiedzieć dlaczego, przypomniała mi się pewna, przeczytana niegdyś historyjka. Odnalazłam ją w mojej pamięci zapewne dlatego, że dotyczyła także kosmitów. Co prawda opowieść dotyczyła nieco innej sytuacji, gdyż było to o kobietach przybyłych z innej planety, lecz pamiętam, że wtedy, gdy ją czytałam, bardzo mnie ta bajka rozgorączkowała. Tytuł był jakoś o bukiecie fiołków, a główna bohaterka sugestywnie opisywała doznania w trakcie seksu z przybyszami z kosmosu, którzy oddziaływali również poprzez substancje euforyzujące, wydzielane tuż po orgazmie.
Przypomniało mi się, że bohaterka opowiadania o owym bukiecie fiołków skarżyła się, że spotkani przez nią przybysze z kosmosu uzależniają od siebie kobiety, gdyż ich sperma wchodzi w jakąś niezwykłą reakcję chemiczną z płynem pochwy. Pamiętam, że drobiazgowo relacjonowała, iż odczuwała ciepło, gorąco wewnątrz siebie, a potem podekscytowanie, euforię i odurzenie. Pisała o kocich oczach, narkotycznym oddechu, pochwie w pręgi, chemii oraz piskach i jękach, oraz gadaniu, na okrągło o seksie.
Pomyślałam sobie, a nuż przeżycie z Totmesem mogłoby podobne jakoś zwiększyć moją kontrolę nad tym, co się tu dzieje. Dość szybko przeszłam od pomysłu do czynów. Zwróciłam wzrok na mojego wybrańca, uśmiechnęłam się do niego przyjaźnie i powiedziałam.
– Cieszę się, że znowu jesteś. Patrz na mnie, nie pożałujesz. Zobacz, ja potrafię ułożyć się tak, że stopy sięgają mojej głowy.
Zmieniłam pozycję, zgiętymi w łokciach rękoma przytrzymałam uniesione, szeroko rozchylone uda i dodałam:
– Podłóż poduszkę pod moją pupę, to będziesz miał pełny dostęp. Wkładaj mi palce. Liż mnie. Ssij moją łechtaczkę i wargi, najpierw jedną, potem drugą. Wkładaj palce głęboko i łechtaj powoli każdą ścianę, tą od góry, na boki i tą od dołu i dookoła szyjki. Chcę tak długo, aż będę się pocić jak mysz. Będę głośno krzyczeć. Wytrysnę jak fontanna. Jeśli chcesz, to połykaj mój sok.
Zakładałam, że widok kobiety w takiej pozycji będzie dla mojego kosmity zniewalający. Wymyśliłam sobie, że zapewne nie widział jeszcze ciała kobiety w tak lubieżnej pozycji.
Kosmita docenił to i wykorzystał. Nachylił się i zaczął mnie lizać. Po dłuższej chwili odezwałam się wyzywająco:
– Pokażę cię jeszcze coś przyjemnego! Włóż mi palec do pupy… najpierw jeden, a potem dwa.
– Gdy kochanek skorzystał z tego intymnego zaproszenia, postarałam się, aby zniewolić go mimiką mojej twarzy, westchnieniami i jękami. Zapewne Egipcjanin nie wiedział, że kobieta może upajać się seksem. Gdy poprosiłam go, aby włożył mi jeden palec do cipki, a drugi do pupci i poruszając nimi, dalej mnie lizał, wtedy doszłam pierwszy raz z tym obcym mi mężczyzną. Fala spazmów ogarnęła moje ciało. Mięśnie podudzi drżały. Wiedziałam, że zaczynam go hipnotyzować. Egipcjanin był w siódmym niebie, gdy patrzał na moje drżące, spocone ciało. Odgadłam właściwą sekwencję bodźców, która zwolna wytwarza telepatyczną więź. Doskonaliłam procedurę, która stała się moim wynalazkiem, rodem z kosmosu. Ogarnęła mnie euforia, powiedziałam:
– Jestem już podniecona do granic możliwości i bardzo mokra, wejdź we mnie natychmiast.
O dziwo, wszystko toczyło się już teraz zgodnie z wyczytanymi kiedyś relacjami o uprowadzeniach. Ów obcy mężczyzna, do którego się odezwałam, miał chyba rzeczywiście takie oczekiwania i zamiary. Szybko rozebrał się do naga i stanął przy brzegu łoża, na wprost mnie. Patrzałam na jego muskularne ciało o nieco odmiennym kolorze skóry. Odnosiłam, wrażenie, że jest podobny do Hindusa albo Mulata o jasnej karnacji. Niesamowite było to, iż chwilami odcień jego skóry przybierał koloryt metaliczny, nieco zielonkawy, co sprawiało, że przypominałam sobie ponownie sceny z filmu Awatar. Kosmita przyglądał mi się, wlepiał we mnie wzrok. Zapewne z tego powodu, jego kutas był coraz bardziej naprężony. Jego członek w pełnym, wzwodzie był potężny. Oceniłam jednak, że nie jest zbyt duży. Czułam, że moje wnętrze staje się bardzo śliskie.
Gdy Totmes po chwili wsunął swojego potężnego kutasa we mnie, poczułam, iż moje rozgorączkowanie narasta. Błona śluzowa pochwy oblepiała szczelnie jego koguta.
Poczułam wkrótce, że coś jest nie tak… jakoś inaczej. Odnosiłam wrażenie, że dzisiaj mój śluz zawiera jakiś wyciąg z pieprzu lub papryki. Było to jednak przyjemne. Powolne, rytmiczne ruchy działały jak iniekcja jakiego narkotyku. Oszołomienie i przyjemność narastały.
Mimo roznamiętnienia mój mózg nadal intensywnie pracował. Przypomniałam sobie o, wmontowanym w ścianę, ogromnym lustrze. Przez mój umysł przemknęła pewna nowa idea. Być może, te dziwne, zmysłowe oddziaływania chemiczne zachodzą w obydwie strony. Powiedziałam więc raptownie:
– Chcę teraz usiąść na tobie.
Kosmita okazał się posłusznym. Gdy położył się na wznak, uklękłam w rozkroku nad jego biodrami i powolutku wsunęłam sobie jego kutasa w siebie. Pieprząc się w ten sposób, obserwowałam twarz kosmity. Patrzałam także od czasu do czasu, kątem oka w lustro. Zadbałam o podniecający wyraz twarzy w trakcie stosunku. Byłam skupiona na czymś niewidocznym… zapewne na docierających bodźcach. Jednocześnie byłam rozmarzona i uśmiechałam się filuternie. Ujeżdżanie trwało długo, w końcu jednak powiedziałam:
– Teraz będzie ciąg dalszy. Dam ci coś. Usiądę ci na twarzy i spuszczę się ci do ust. Będziesz mógł spróbować jaki smak ma mój sok.
Zrobiłam to, co zapowiedziałam. Przesunęłam się w górę i objęłam udami głowę mężczyzny. Klęcząc, wsunęłam dłoń, dotknęłam krocza, rozchyliłam palcami płatki swojej cipki i nakierowałam ją na usta Totmesa. Wprawiłam biodra w dyskretne ruchy. Kosmyki moich włosów zasłaniały mi trochę widok. Zaledwie wyczuwalne doznania stopniowo kumulowały się w moim mózgu, doprowadzając do maksymalnego podniecenia. Czułam, że wtryskuję mu mój płyn w jego usta. To przeniknie mu do mózgu i powinno na niego wpłynąć. Powinnam uzyskać z nim kontakt telepatyczny.
W końcu uniosłam ciało znad jego głowy i popatrzałam z góry. Skórę twarzy miał zaczerwienioną i mokrą. Sądzę, że mój płyn jest pieprzowy i ma aromatyczny smak, przypominający egzotyczne owoce. Mój własny zapach upajał mnie. Chyba tym razem także zaistniała owa nieziemska reakcja chemiczna. Zapytałam sympatycznego Egipcjanina:
– A więc jaki smak ma sok dziewczyny z innej planety? Czy taki jak waszych kobiet?
Nie usłyszałam odpowiedzi, ale nie było to potrzebne. Zorientowałam się, że czytam w myślach Totmes bez jego woli. Uzyskałam wgląd w jego umysł. Mój analityczny sposób wnioskowania podsuwał mi możliwość, iż oni tu są przede wszystkim duchowo, a ich ciała są jedynie awatarami.
Przez chwilę leżeliśmy obok siebie na tym szerokim łożu. Kosmita zerwał się jednak wkrótce i warknął coś do swojego kolegi, który gapił się na to wszystko jak urzeczony.
Dostrzegłam, że zapewne obydwaj dręczyciele chwilowo nasycili się mną. Myć może wzywały ich jakieś obowiązki. Byłam wykończona. Cała dygotałam. Czułam drgania mięśni ud. W lustrze widziałam moje zmierzwione włosy, zaczerwienioną szyję i żywe rumieńce na twarzy.
Totmes, chwycił mnie za rękę i wyprowadził na korytarz. Pociągnął mnie kilkanaście kroków. Stanęliśmy przed drzwiami pomieszczenia, oznaczonego kartuszem Izydy. Kosmita nacisnął przycisk nietypowego zamka, po czym wepchnął mnie bez słowa do wnętrza nieznanej mi jeszcze kabiny, zamknął za mną drzwi i się oddalił. Gdy rozejrzałam się, zbaraniałam. Ujrzałam tu piękną dziewczynę, siedzącą na brzegu łóżka, która także robiła wrażenia kompletnie zaskoczonej.
Dygotałam… usiadłam na jednym z dwóch dostępnych tu foteli, wybałuszyłam oczy na więzione tu dziewczę i zapytałam:
– Kim jesteś? Co tu robisz?
– Hm… sądzę, że jestem towarzyszką twojej doli, mam na imię Dafne.
– Też ciebie porwali? Jak długo tu jesteś?
– Przetrzymują mnie tutaj już od dwóch tygodni. Mam już dość – odparła dziewczyna.
Patrzałam z ogromnym zaciekawieniem na nową koleżankę. Dafne była zgrabną, szczupłą dziewczyną o ciemnych, sięgających ramion włosach. Nerwowo gładziła długie kosmyki. Wyostrzone rysy twarzy i blask w jej oczach wynikał zapewne z targających nią emocji.
– Opowiedz mi wszystko, co wiesz. Co nas czeka? – poprosiłam. .
– Przeszłam to, co ty dzisiaj. Wiem więc, że jesteś już wtajemniczona – odparła Dafne.
– Główkujesz tu już od dwóch tygodni, więc powiedz mi, co o tym myślisz – zapytałam.
– Byłaś ze złocistej komnacie, więc już wiesz, co nas czeka. Jesteśmy tu seksualnymi niewolnicami. Jestem narwana i mam temperament, ale nie spodziewałam się, że coś takiego spotka mnie na tym świecie – ze smutkiem odezwała się Dafne.
– To nie jest ten świat. Jesteśmy w miejscu eksterytorialnym.
– Pocieszam się tym, że nie odlatują stąd. Stoją przy tej szosie. To jest jakaś stacja pomocnicza. Główny ich statek jest gdzieś tam – dodała Dafne.
– Podejrzewam, że to nie przypadek, iż ciebie tu zastałam. Odnoszę wrażenie, że jesteś w jakimś sensie podobna do mnie.
– Celne spostrzeżenie. W pewnym sensie to ja jestem przyczyną, że oni uprowadzili cię, tak iż w końcu znalazłaś się na pokładzie tego pojazdu – stwierdziła Dafne.
– Nie wiem, dlaczego przypisujesz to sobie?
– Poznałam ich psychikę. Ich można przekupić. To znaczy, według mnie oni skłonni są wynagrodzić nawet osoby, które pojmali, jeśli dostaną coś w zamian. Po długich rozmyślaniach doszłam do wniosku, że być może wypuszczą mnie stąd, jeśli im dostarczę tego, co tak łakną – dodała Dafne.
– Sądzisz, że skoro mnie złapali, to teraz wypuszczą cię?
– Oni bez trudu mogą uprowadzić, kolejną osobę, to nie o to chodzi. Ja im obiecałam, to co lubią, czyli nowe podniety. Wymyśliłam, że jak znajdą odpowiednią, zmysłową, inteligentną kobietę, to zrealizuję z nią podniecający seans, pokażę im powtarzalny scenariusz i wtedy, w nagrodę wypuszczą nas na wolność – wyjaśniała nadal Dafne.
– Wiele karkołomnych założeń poczyniłaś. Ciebie może wypuszczą, ale mnie mogą zostawić.
– Mam plan awaryjny, skoro jesteśmy tu już we dwie, to nasze szanse znacznie wzrosły – stwierdziła Dafne. .
– Powiedziałaś, że zamiast wyżywać się na tobie, powinni uprowadzić jeszcze jedną kobietę, ale co dalej… co miałaś na myśli, a raczej co im obiecałaś? – zapytałam.
– Zapewne się domyślasz. Przecież wiesz, że dwie zmysłowe, utalentowane kobiety są w stanie zrobić bardzo podniecający show – stwierdziła Dafne.
– Owszem, to jest możliwe, ale twój zamysł mógłby się ziścić, jeślibyś znalazła jakąś nimfomankę, bardzo szczególną, gorącą kobietę. Skąd oni wiedzieli, że mają uprowadzić mnie, lub kogoś w moim typie?
– Masz rację, działanie na ślepo nie doprowadziłoby szybko do właściwych rezultatów. Musiałam im podsunąć dodatkowy pomysł, aby ustalili sposoby na wyszukanie kobiety właściwej – Dafne kontynuowała wyjaśnienia.
– Ty się na wszystkim znasz? – zapytałam.
– Nie, jednak gdy trzeba się ratować, to człowiek myśli szybko i się stara! – odparła Dafne.
– Zastosowaliście jakieś specjalne technologie?
– Ja mam wykształcenie humanistyczne, to oni dopracowali szczegóły – odparła Dafne.
– Dlaczego padło więc na mnie i jakim sposobem znaleźliście mnie?
– Ja tu nie spiskuję, ja próbuję się stąd wyrwać. Szukanie ciebie w moim planie było jedynie szczegółem… Rzuciłam tylko kilka pomysłów, a oni zastosowali odpowiednie technologie. Cóż są w tym dobrzy. Sama zresztą też byś tyle wymyśliła! – odpowiedziała mi Dafne.
– To ciekawe, a więc jak to było?
– Bardzo proste, zaczęli monitorować to, co dziesięć tysięcy kobiet, w tej okolicy, ogląda i pisze na swoich smartfonach. Wyróżnili grupę kobiet najbardziej napalonych. Ściągnęli zdjęcia, nagrania głosu i kazali mi wybrać pierwszą kandydatkę. Potem ustalili dane o twoim rutynowym przemieszczeniu się. Wiedzieli, że co tydzień przejeżdżasz swoim samochodem na tej trasie. Czekali tu dzisiaj na ciebie. Pojmali cię i oto tu jesteś.
– Sprytne! Rozumiem. Jaki jest twój szczegółowy plan. Co zrobimy? – zapytałam.
– Myślę, że na razie oni nasycili się widokiem twojego ciała. Dzisiaj dadzą nam spokój. Będą czekać do jutra, aż wypoczniesz. Przyjdą po nas jutro – odparła Dafne.
– Co zrobimy więc jutro, gdy po nas przyjdą?
– Nie będziemy uzgadniać szczegółów. Odstawimy im nasz show spontanicznie. Postaramy się, aby pokaz był poruszający. Czy będziesz ze mną współdziałać?
– Nie mam innego wyjścia. Jest to intrygujące! Masz rację, teraz muszę spać.
W naszym pomieszczeniu, które nazwaliśmy sypialnią, rozległ się głos. Było dla nas oczywiste, że podglądają i podsłuchują nas tutaj permanentnie i mają tu też zamontowane głośniki.
– Dzień dobry, mówi Totmes – czekamy na was w komnacie złocistej.
Przeszliśmy jasno oświetlonym korytarzem, do pomieszczenia, w którym więziono mnie wczoraj. Było tu znów bardzo jasno. Na ścianach wyświetlono natomiast inne, bardziej subtelne obrazy.
Po wejściu Dafne natychmiast podjęła działania, które próbowałam naśladować. Moja przyjaciółka zbliżyła się do kosmity, który przedstawił mi się wczoraj jako Ramzes
i stojąc przed nim blisko, niemal dotykając jego ciała, zaczęła mówić do niego przymilnym głosem:
– No więc masz nas teraz obydwie. Możecie rozbić z nami, co chcecie. Sądzę jednak, że nie macie pojęcia, co można od nas uzyskać. Musimy wam to pokazać. Cindy, choć tutaj stań tu koło nas. Sprawimy, aby naszemu przyjacielowi jego błękitna krew się zagotowała.
Podjęłam rolę zgodnie z moim wyczuciem, świetnie rozumiejąc zamiary Dafne. Znam ją dopiero od kilku godzin, lecz spostrzegłam, że czytam w jej myślach. Rozwiązałam złoty sznur, jakim przewiązałam rano podarowaną mi białą tunikę i po chwili zsunęłam ją na podłogę. Stałam przed owym dziwnym mężczyzną całkowicie naga. Po chwili stanęłam w lekkim rozkroku. Ujęłam dłoń Ramzesa, pociągnęłam ją ku sobie i przytknęłam do swojego krocza. Obcy mi mężczyzna zrozumiał mój gest i rozpoczął pieszczoty. Wodził palcami wzdłuż rowków pomiędzy wargami i płatkami mojej cipki, odnalazł moje clitoride.
Dojrzałam po chwili, że Dafne ujęła ramię drugiego kosmity, który stwierdził wczoraj, że ma na imię Totmes. Nakazującymi gestami ustawiła go także pod ścianą kabiny tuż obok mnie. Z rozmysłem małpowała moje działania. Zrzuciła swoją tunikę i przylgnęła do obcego. On także włożył swoją dłoń pomiędzy jej uda. Takie bezwstydne działania stojącej koło mnie pary podziałały na mnie stymulująco. Ogarniała mnie fala podniecenia. Ekscytację wzmagały głośne westchnięcia mojej nowej kumpelki.
Dafne przechodziła samą siebie. Odepchnęła lekko Totmesa i przytuliła się do mnie całym ciałem, całując mnie namiętnie w usta. Wczoraj wieczorem nie tknęła mnie, dopiero dzisiaj na oczach tych kosmitów potraktowała mnie jak lesbijkę. Przesadziłam… wiem, że jest podobna do mnie i zapewne lubi się pieprzyć z chłopakami, a dziewczyny są dla niej uzupełnieniem. Muszę przyznać, że jej zaloty odebrałam korzystnie. Moje rozgorączkowanie się nasiliło. Ta dziewczyna bardzo mi odpowiadała.
Przytulając się do mnie Dafne, ujęła dłonią fiuta Totmesa, a po chwili zaczęła ściskać mu jądra, po czym, odezwała się do mnie:
– Zrób Ramzesowi to samo, oni czekają na atmosferę wulgarnego seksu grupowego. Sądzę, że miętolące się kobiety są u nich absolutną nowością. Stój tu z nim, koło łoża i szeptaj mu do ucha, to co trzeba.
Spiskująca dziewczyna demonstracyjnie, nieco teatralnie, padła teraz na wznak na łoże
i szeroko rozchyliła uda. Ujrzałam ją w całej okazałości. Jest tak szczupła, że gdy podciągnęła kolana ku górze owe wklęsłości nad ścięgnem przywodzącym uda, na które zawsze gapią się mężczyźni, wyglądały ponętnie. Jej ciemne włosy łonowe układały się pięknie. Sięgnęła dłonią do swojego łona i zaczęła się masturbować. Okazało się, że Dafne robi to dokładnie, tak jak ja mam to w zwyczaju. Wkładała sobie, w swoją kobiecość głęboko dwa, a potem trzy palce, wzdychając przy tym głęboko.
– Totmes, podoba ci się to – zapytałam – no tak… już ją oglądałeś… już ją miałeś, ale dzisiaj będziesz miał też mnie. Porównasz sobie. Ustalisz, która z nas ma pochwę bardziej aksamitną. Popatrz na mnie. Podobam ci się?
Mówiąc to, odkleiłam się od niego i padłam, na łoże tuż obok mojej przyjaciółki. Postarałam się wyglądać równie zmysłowo. Także szeroko rozchyliłam nogi. Ponownie odezwałam się do facetów, którzy nas tu uwięzili:
– Ty Ramzes siadaj tam, na brzegu łóżka i patrz na nas. Potem przyjdzie na ciebie kolej. A ty Totmes chodź tutaj i zajmij się moją przyjaciółką. Ona chce, abyś, bez żadnych ceregieli wszedł w nią. Zacznij ją rżnąć.
Realizowałam swój, znany mi z przeszłości scenariusz na erotyczną zabawę. Gdy mężczyzna zaczął dziarsko posuwać moją koleżankę, zajęłam się jej stanem psychicznym. Całowałam ją od czasu do czasu w usta, pieściłam jej piersi. Czasami ujmowałam dłońmi jej głowę. Przede wszystkim jednak przemawiałam do niej czule i wypytywałam o szczegóły tego, co odczuwa. Dafne była mi wdzięczna. Odpowiadała na każdą moją odzywkę. Nasiliłam więc moje oddziaływania. Odezwałam się wulgarnie.
– Rozpustna jesteś, zachowujesz się jak dziwka.
– Jestem dziwką, lubię się pieprzyć, nawet z kosmitami – odparła Dafne.
– Mów mu więc, co chwilę, co czujesz… steruj nim… mów mu… mocniej... szybciej!
– Gosh… co on mi robi! Wypełnia mi pizdę całkowicie… Jest mi dobrze! Coraz lepiej!
Widziałam, że moja przyjaciółka jest pod coraz większym napięciem. Chcąc zwiększyć jej doznania, wsunęłam dłoń pomiędzy podbrzusze mężczyzny i jej łono. Drażniłam jej łechtaczkę. Mężczyzna uderzał swoim ciałem w biodra dziewczyny coraz silniej. Odczuwałam dłonią ich rytmiczne, synchronizowane ruchy. Podpowiadałam:
– Powtarzaj za mną: „chcę więcej”, „wspaniały kutas”… mów co chwilę: „fuck… fuck”.
Za każdym razem, gdy spostrzegałam, iż uniesienie Dafne narasta, całowała ją po twarzy, szyi, w usta i mówiłam, że ją kocham, o czym byłam, zresztą, coraz bardziej przekonana.
– Pozwolisz mu wejść też tam niżej? Dasz mu dupy? – zapytałam.
– Będę musiała, on mi zrobił to już wielokrotnie. Za chwilę się przekonasz, gdy on weźmie się za ciebie – odparła Dafne.
Nie mogłam dokończyć spokojnie mojej opieki nad przyjaciółką, gdyż drugi z kosmitów, ów Ramzes, gapiąc się, do tej pory intensywnie, postanowił dołączyć. Obszedł łoże i usiadł obok mnie. Po chwili popchnął mnie tak, że znalazłam, się w pozycji na wznak. Zaczął dotykać moich piersi i wodzić dłońmi po całym ciele. Wepchnął mi palce do pochwy i sprawnie odnalazł to wrażliwe miejsce. Sprawnie jeździł mi po przedniej ścianie pochwy, tak iż wkrótce byłam napalona i pogodzona, że będzie mnie rżnął. Lubię czuć się czasami ladacznicą. Byłam zachwycona sytuacją. Gdy w końcu Ramzes wszedł w moje ciało, odczułam ulgę. Po kilkunastu głębokich, silnych wtargnięciach w moje ciało, sięgających dna, poczułam, że jestem już w takim samym stanie psychicznym, jak jęcząca obok mnie Dafne.
Wkrótce obydwie krzyczałyśmy, dając wyraz doznawanej przyjemności. Trwało to długo. Byłam spocona jak mysz. Przyjemność rozlewała się po całym ciele. Już dawno nie syciłam się tak mocnymi doznaniami. Nie zdziwiło mnie zbytnio, że dbając o eskalację wyuzdania, Dafne zdecydowanie stwierdziła:
– Zmiana… Ramzes i Totmes… zróbcie teraz to samo, ale z tą drugą. Będzie wam jeszcze lepiej.
Moja przyjaciółka się nie myliła. Mężczyźni zwinnie przemieścili się na łóżku. Całym ciężarem ciała położył się na mnie teraz Totmes. Po chwili posuwał mnie więc ten drugi.
Wrażenie było nieco inne. Bardziej korpulentny, o nieco ciemniejszej karnacji, ponadczasowy Egipcjanin był w moim odbiorze urokliwy. Byłam usatysfakcjonowana, że teraz to on mnie bzykał. Powtórka z rozrywki była atrakcyjna. Lubię mieć w sobie dwóch facetów, po kolei, jednego dnia.
Westchnienia i jęki leżącej obok mnie koleżanki, jej powtarzające się dotknięcia były przesympatyczne i urzekające. Byłam coraz bardziej rozochocona. Z podbrzusza, wzdłuż kręgosłupa promieniowały w górę owe przyjemne mrowienia, a w mózgu narastało owe hipnotyczne rozedrganie. Chciałam, aby już to wybuchło. Wykrzyknęłam:
– Zróbmy to razem, jednocześnie!
– Cindy... tak chcę… Totmes i Ramzes… dziesięć mocnych ruchów prosimy... we mnie i w nią!
Trwało to jeszcze trochę, zanim poczułam pulsowanie kutasa i gorąco, powodowane przez zapełnianie mojej pochwy piekącą nieco substancją. Totmes wtrysnął mi ogromną porcję i wypełnił mnie do pełna swoim lepkim płynem. Było to niezwykłe. Byłam mu wdzięczna za przyjemność, jaką mi sprawił. Niepokoiło mnie jedynie to, że Dafne, tuż obok przeciągle kwiliła. Zapytam ją, czy ją coś zabolało. Okazało się, że jest kompletnie odurzona. Mnie także szumiało w głowie jak po trzech drinkach whisky. Powoli jednak pozbierałyśmy się.
Popołudnie miałyśmy wolne. Dali nam spokój. Po powrocie do naszej kabiny położyłyśmy się w łóżku, przytulone do siebie. Spałyśmy trzy godziny.
Po przebudzeniu piłyśmy, z pozostawionych tu szklanych butelek, jakiś gęsty słodkawy płyn odżywczy, który miał nas zachować przy życiu. Dafne wróciła do rozważań naszych losów.
– Można przypuszczać, że tak to będzie, jak widziałaś. Oni są nienasyceni. Mogą nas gwałcić co kilka godzin… i tak wiele kolejnych dni… Musimy stąd zbiec!
– Łatwo powiedzieć. To zamknięta kapsuła, naszpikowana nieznaną nam technologią – zauważyłam.
– Zdradzę ci teraz drugi powód, dlaczego tu jesteś. Może się domyślasz. Gdy oni wyszukali owe dziesięć gorących, napalonych kobiet, wśród których byłaś, miałam możność wskazania kandydatki. Prosiłam ich, aby ustalali także dane o wykształceniu i miejscu pracy. Owszem jesteś chętna, seksowna, wyuzdana, lecz ponadto masz techniczne wykształcenie. Jesteś elektronikiem i wprawnym informatykiem. Jeździsz tedy co tydzień na uczelnię, gdzie wykładasz na wydziale nauk technicznych. W dwójkę damy radę!
– Dafne, moje kochanie, wiem nieco o tutejszych, ziemskich technologiach. Jesteśmy jednak na statku kosmicznym nieznanej, zaawansowanej cywilizacji.
– Ja tu jestem od miesiąca, musiałam ich zadowalać seksualnie cały czas. W końcu jednak prócz dawania im dupy zaczęłam ich przepytywać. Ustaliłam już kluczowe sprawy. Posłuchaj mnie. Mamy szansę, aby stąd zwiać.
– Jaki masz plan? – zapytałam.
– Słuchaj więc. Możesz poczuć się nieprzyjemnie, ale Totmes i Ramzes to nie są prawdziwi mężczyźni. To są awatary. Byłaś na filmie „Awatar”. Tu jest mniej więcej w ten sposób, dość podobnie. Widziałaś symbole nad każdym pomieszczeniem. W sali „Delta” jest owa przymierzalnia. Tam leżą ich ciała, ich awatary. Oni przybywają tu z zewnątrz, to znaczy ich dusze są teleportowane i przywdziewają te ciała, które widziałaś. Licho wie, jak oni wyglądają u siebie – objaśniła mnie Dafne.
– O cholera! Co dalej? Jak można się stąd wydostać?
– Trzeba zlokalizować odbiornik teletransmisji i go wyłączyć. Wtedy oni znikną, a raczej nie pojawią się. Potem już tylko trzeba znaleźć przyciski sterowania śluzą. Otworzyć luk, no i w nogi! Jest więc szansa! Wszystko w twoich rękach! – stwierdziła Dafne.
– Cholera… na razie nie mam pojęcia, co zrobić… trafiłaś jednak na osobę upartą. Będę myśleć. Motywuje mnie to, że chcę cię. Chcę pojechać z tobą na wakacje. Siedź teraz cicho i nic nie mów. Będę leżeć i szukać w myślach rozwiązania.
Mam przedziwny organizm. Wtedy, gdy inni trzęsą się ze strachu, ja potrafię zapaść w odrętwienie, a potem zasnąć. Tak się też stało tym razem. Odwróciłam się plecami i nie zważając na przyjaciółkę, spałam kolejne dwie godziny. W trakcie snu mój mózg coś znalazł. Nie mamy sposobu, aby dostać się do odbiornika teletransmisji. Nie jest to jednak potrzebne. Wystarczy, aby zakłócić jego działanie. Prosta sprawa. Wystarczy wiedzieć jedynie, iż teletransmisja ma się zacząć. Trzeba wtedy znacznie obciążyć zasilanie. Mówiąc krótko, trzeba zrobić wtedy spięcie. No powiedzmy nie całkiem spięcie, lecz zwiększyć tak znacznie natężenie w sieci elektrycznej statku, aby mówiąc potocznie "wybiło im korki".
Zerwałam się na równe nogi i obrazowo przedstawiłam mojej przyjaciółce istotę pomysłu. Hasło "wywołamy spięcie, tak aby wybiło korki" było dla Dafne zrozumiałe. Nawet dziewczyna po filologii angielskiej to zrozumiała, gdyż przytomnie zapytała:
– Chyba nie zdołamy zrobić tego gołymi palcami?
– Zgadza się, pokaż, co masz w twoich rzeczach. Pozwolili ci wziąć ze sobą jakieś osobiste drobiazgi? Ja mam moją torbę podróżną! Wysypmy wszystko, co mamy na to łóżko!
Wkrótce zaczęliśmy przegląd. Owszem były pilniczki do paznokci i inne drobne przybory. Oglądając nasz dobytek, wrzasnęłam uradowana.
– Uff... ty masz lokówkę, to się przyda. Zrobimy z niej mega-opornik. Kiedy zaczynamy?
– Przybywają wieczorem. Lubią zabawiać się w nocy. Zróbmy skok już dzisiaj, bo mam już tego dosyć – odparła Dafne.
– Jestem za tym, przygotuję instalację, rozmontujemy tę boczną lampę i podłączymy się do sieci. Znaczne obciążenie sieci może trwać jednak tylko minutę lub dwie.
– Jest więc problem, jak ustalić ten moment. Skąd mamy wiedzie, że właśnie przybywają? – zapytała Dafne.
– Biorę to na siebie. Intuicyjnie, telepatycznie czuję, że on Totmes jest blisko. To się bierze chyba stąd, że on się we mnie zakochał. Jego mózg generuje potężne impulsy, które odczuwam w swojej głowie, gdy się zbliża – wyznałam szczerze.
– Co zrobisz, aby właz się otworzył?
– Patrz uważnie, statek jest zbudowany racjonalnie i funkcjonalnie. Po prawej stronie, u dołu każdych drzwi mają przycisk. Tak to zaplanowali, aby instrukcje obsługi dla każdej kolejnej załogi były możliwie proste. One są więc też jasne i prosta dla nas – objaśniłam przyjaciółce szczegóły planu.
– Czekamy więc – odparła Dafne.
Relacja Dafne
Leżeliśmy obok siebie, zerkając na bulaje kabiny, oczekując w napięciu na nadejście zmroku. Wtem, wszystko potoczyło się błyskawicznie. Odnosiłam wrażenie, że patrzę na film o napadzie na bank. Cindy zerwała się z łóżka gwałtownie. Skoczyła w kierunku przygotowanej, własnoręcznie wykonanej, dziwnej instalacji elektrotechnicznej. Coś w niej przestawiła. Zauważyłam, że światła przygasły. Po chwili rozległ się dźwięk alarmowy. Drzwi kabiny o dziwo rozwarły się. Dobiegłyśmy w pobliże włazu. Trzy kopnięcia w widoczny tu duży, dolny przycisk, oznaczony na czerwono, dały spodziewany efekt. Właz, czyli wygięta część ściany statku opadła, przemieniając się w kładkę dotykającą ziemi. Nie dowierzałam, iż wszystko może pójść to tak sprawnie.
Doznałam wtedy olśnienia. To byłoby niemożliwe, gdyby Cindy nie skołowała Totmesa. Ona chyba mu coś obiecała, aby nas wypuścił lub przynajmniej zdradził sposób otwierania włazu.
To jest niepokojąca dziewczyna. Przeraziła mnie myśl, że Cindy zaprzedała duszę diabłu lub uczyniła coś analogicznego. Wtedy możemy tu mieć wkrótce najazd kosmitów.
Biegłam jednak posłusznie za nią w kierunku szosy. Patrzałam na jej zdecydowane działania zmierzające do zatrzymania jakiegoś przygodnego samochodu.
Odetchnęłam z ulgą, gdy stojąc koło poznanej wczoraj dziewczyny, w oczekiwaniu na jakichś podróżujących tędy, Cindy przytuliła się do mnie i powiedziała:
– Cieszę się, że cię poznałam. Zachwyca mnie, że będziesz moją przyjaciółką. Zapewne pomożesz mi wyrównać rachunki z Totmesem.
– Imponujesz mi! Zadziwiasz mnie bardziej niż kosmici. Skoro tego chcesz, to będę z tobą. Obiecałaś mi już przecież wczoraj, że pojedziesz ze mną na wakacje.