Sąsiadka. Runda druga
2 maja 2016
Szacowany czas lektury: 15 min
Tekst nadal i wciąż dedykowany J. Z podziękowaniem za inspirację ;)
Pierwsze co poczuła Alicja po przebudzeniu, to chłód, ciągnący od uchylonego okna w sypialni. Musiałam spać dłużej, niż zamierzałam – pomyślała. Odwróciła głowę, i jej wzrok padł na stojący na szafce przy łóżku budzik. Dziewiętnasta trzydzieści. W jednej chwili oprzytomniała. Wpół do ósmej, Dorota może być lada chwila, a ona nie ma żadnej kolacji, nawet nie jest ubrana! Zerwała się na równe nogi, i popędziła do łazienki.
Na widok swojego odbicia w lustrze wzdrygnęła się. No tak, zasnęła z mokrymi włosami... Włączyła do prądu prostownicę, i owinięta tylko w ręcznik popędziła na dół - większość ubrań miała jeszcze w walizkach. Gorączkowo przerzucała rzeczy w walizce, szukając odpowiedniego stroju. Nie chciała się przesadnie stroić, to w końcu tylko spokojny wieczór w domu z nową sąsiadką, to nie żadna randka, jednak chciała wyglądać dobrze. Tak, żeby Dorocie oczy na wierzch wyszły, pomyślała i zachichotała. Znalazła swoja ulubioną bieliznę – komplecik z czarnej i turkusowej koronki, po czym po chwili poszukiwań chwyciła czarne leginsy z koronkową wstawką na szwie i zwiewną turkusowo – szarą tunikę. Tak, to będzie dobre, wygodnie, kobieco, ładnie, pomyślała i pokiwała głową z uznaniem dla swojego wyboru.
Gorączkowo wrzuciła resztę rzeczy do walizki, i zaniosła ja na górę. W sypialni zorientowała się że wybrany zestaw ubrań porzuciła na dole, więc znów rzuciła się biegiem, niemal przy tym spadając ze schodów. Złapała pośpiesznie ubrania, i skierowała się w stronę schodów, kiedy rozległ się brzęczyk, zwiastujący nadejście gościa. Z ubraniami w ręce podbiegła do domofonu.
- Tak? - rzuciła w słuchawkę zdyszanym głosem.
- Hej, tu Dorota – rozległ się głos z słuchawki.
Bez komentarza nacisnęła guzik zwalniający zamek w furtce, i starając się uspokoić oddech podeszła do drzwi.
Dorota miała na sobie obcisłe czarne dżinsy i dopasowaną czarną koszulę, w ręku trzymała butelkę wina.
- Widzę, że przyszłam za wcześnie – skomentowała wygląd Alicji.
- Nie, nie za wcześnie, to ja... - zająknęła się Alicja. Pomyślała o chwili kiedy widziała ją poprzednio, stojącą na balkonie, ona sama jeszcze rozogniona po orgazmie, i zaczerwieniła się jak piwonia. - Położyłam się dosłownie na chwilkę, i przespałam całe popołudnie. - tłumaczyła gorączkowo, unikając wzroku sąsiadki. - Daj mi chwilkę, ogarnę się szybko i zaraz przygotuję nam jakąś kolację. Chciałam coś zamówić, ale tutaj prawie nikt nie dowozi jedzenia...
Dorota nachyliła się, podnosząc leżący na podłodze, zapomniany w ferworze przygotowań beżowy biustonosz Alicji.
- Spokojnie, dziewczyno. Idź się ubrać czy co tam jeszcze chcesz ze sobą zrobić, a ja tymczasem zorientuję się w stanie twoich zapasów i spróbuję coś przygotować. Jeśli nie masz nic przeciwko.
- Ale to tak nie wypada... - zafrasowała się Alicja, chociaż prawdę powiedziawszy nie była najlepszą kucharką i potrafiła przyrządzać tylko najprostsze potrawy. Myślała o wrzuceniu do piekarnika jakiejś mrożonki, bo jako słaba kucharka zawsze trzymała w odwodzie gotowe, zamrożone dania.
- Nie stresuj się tak – uśmiechnęła się Dorota. - Ja zajmę się kuchnią, a ty idź i zrób się na bóstwo – mrugnęła okiem. - Twój stanik – dodała wręczając Alicji zgubę.
Czerwona jak burak dziewczyna złapała stanik i pobiegła na górę.
Prostownica już się nagrzała, więc najpierw zajęła się włosami, potem zrobiła lekki makijaż – odrobina podkładu i tuszu do rzęs zawsze dodawała jej pewności siebie. Wreszcie założyła przygotowane ubrania, z uznaniem oceniając efekt w lustrze. Długie nogi wyeksponowane w obcisłych czarnych legginsach, luźna tkanina tuniki kusząco podkreślająca pełne piersi, prosty łódkowy dekolt i starannie wyprostowane jasne włosy, opadające lśniącą falą na plecy – całość prezentowała się, zdaniem Alicji, kusząco i kobieco. Miała nadzieję że to właśnie spodoba się Dorocie.
Przez chwilę zastanowiła się nad sąsiadką – ciekawa była, czy Dorota jest biseksualna, jak ona sama, czy może jest lesbijką. Przypuszczała, że raczej to drugie.
Z drugiej strony, jakie to ma znaczenie – powiedziała sobie. Miała nadzieję że ten wieczór zakończą wspólnie w sypialni. Tak dawno już nie była z kobietą... Z mężczyzną w sumie też, uświadomiła sobie. Jej pożycie z Mariuszem obfitowało w częste rozstania, z powodu jego wyjazdów, krajowych i zagranicznych. Nie wymagali od siebie nawzajem wierności – a jedynie dyskrecji. W sumie byli zgodnym małżeństwem, nawet jeżeli w ich związku brakowało namiętności. Łączyły ich podobne upodobania, i szczere przywiązanie. A także wspólne interesy.
Otrząsnęła się z zamyślenia, i szybkim krokiem udała się na dół. Od strony kuchni dobiegał już kuszący zapach, usłyszała też muzykę.
Dorota stała przy kuchence, mieszając coś w garnku, na stole leżał i-pod, z którego dobiegały dźwięki skrzypiec i fortepianu, i tęskny kobiecy głos śpiewający coś po angielsku. Alicja podeszła do Doroty, zaglądając jej przez ramię.
- Co tam pichcisz? - zapytała, wciągając w nozdrza zapach potrawy. - Pachnie fantastycznie.
- Risotto al funghi – odpowiedziała kobieta. - Znalazłam mrożone pieczarki w twojej zamrażarce. Pełno tam gotowych potraw, za to składników do własnej twórczości kulinarnej jak na lekarstwo. Czy ty w ogóle gotujesz coś sama, czy polegasz tylko na mrożonkach? - zapytała ciekawie.
- Przyłapałaś mnie! - roześmiała się Alicja.- Jestem fatalną kucharką, pieczarek używam głównie do jajecznicy... To jedyne danie, które zawsze mi dobrze wychodzi.
- To jak ty sobie poradzisz z tym przyjęciem w maju! -zdziwiła się Dorota.
- Istnieje coś takiego jak catering. - wyjaśniła Alicja. - W zamawianiu potraw jestem świetna!
Obie roześmiały się swobodnie.
- Otworzyłam już wino, jest na stole – Dorota machnęła ręką w stronę kuchennego stołu – mogłabyś nam obu nalać, i nakryć do stołu? Zjemy w kuchni, czy wolisz zrobić użytek z tego wielgachnego stołu w jadalni?
- Może tutaj, będzie bardziej przytulnie – odparła Alicja, i zabrała się za nakrywanie do stołu. Na szczęście większość naczyń i codziennej zastawy już rozpakowała parę dni wcześniej, kiedy przywiozła pierwszą partię rzeczy do domu.
Rozlała wino do kieliszków. Z uznaniem przyjrzała się etykiecie – wino było czerwone, włoskie. Nero D'avola. Lubiła, chociaż Mariusz gustował raczej we francuskich winach.
Zajrzała do lodówki – szczęśliwie zaopatrzyła ją już poprzedniego dnia - i wyciągnęła opakowanie włoskich przystawek. Powinny pasować do risotto, pomyślała, wykładając na biały porcelanowy półmisek faszerowane papryki i oliwki.
Na szczęście pamiętała, w którym kartonie zostawiła świeczki, wyjęła cztery duże białe świece i rozstawiła je na porcelanowych podstawkach po dwóch stronach stołu. Będziemy miały romantyczną atmosferę, zaśmiała się w duchu.
Wkrótce zasiadły do posiłku.
Rozmawiały głównie o ogrodzie Alicji, dziewczyna była pod wrażeniem pomysłów i rozwiązań proponowanych przez zdolną projektantkę.
- Musisz bardzo lubić swoją pracę – powiedziała, przyglądając się szkicom przyniesionym przez Dorotę. - Widać, że jesteś w niej świetna.
- Nie narzekam – Dorota uśmiechnęła się pogodnie. - Pod szkicami masz kosztorys. Nie ma dużo czasu, więc jak tylko się zdecydujesz, daj mi znać. Podpiszemy umowę, i jeszcze w tym tygodniu mogłabym zacząć pracę nad twoim ogrodem.
Alicja skupiła się na projektach. Nie było to dla niej łatwe, obecność Doroty rozpraszała ją. Cały czas znajdowała się w stanie niesłabnącego podniecenia, jednak starała się kontrolować.
- Jeśli chodzi o front, chciałabym mieć te donice w kolorze miedzi – powiedziała, wskazując na jeden ze szkiców. - I podoba mi się twój pomysł z doniczkami na tarasie, gdzie mogłabym mieć zioła i pomidory. Chociaż i tak ich nie będę używać! - roześmiała się rozbrajająco – Ale będą tworzyły taki domowy, trochę rustykalny klimat.
- Zawsze możesz ich użyć do dekoracji swoich zamrożonych specjałów! - odpowiedziała z humorem Dorota.
Omówiły szczegółowo cały ogród, Dorota sporządziła notatki, obiecując że gotowy projekt wraz z wizualizacją i umową dostarczy następnego dnia przed południem.
Alicji zaschło w gardle, sięgnęła po swój kieliszek, i ze zdziwieniem zauważyła że jest już prawie pusty, podobnie jak butelka.
Dorota również to zauważyła.
- Myślę, że już najwyższy czas na mnie – rzuciła. - Wino się skończyło, godzina coraz późniejsza...
Alicji wino już trochę szumiało w głowie, wstała chwiejnie.
- Ja przyniosę wino! - oznajmiła dziarsko. - Wieczór jest taki miły, nie ma sensu kończyć tak wcześnie.
Nieco niepewnym krokiem ruszyła w stronę piwniczki, i wkrótce wróciła triumfalnie dzierżąc dwie butelki czerwonego Bordeaux.
- Popatrz, co tu mam! - zawołała wesoło.
Dorota zręcznie przejęła butelki, ustawiając je na stole. Alicja złapała swój kieliszek, w którym jeszcze było kilka łyków wina, żeby go opróżnić. Straciła równowagę, i cała zawartość jej kieliszka znalazła się na jej ubraniu.
Dorota odebrała jej kieliszek, i postawiła na stole.
- O rany, to moja ulubiona bluzka! - lamentowała Alicja, przyglądając się plamom z czerwonego wina.
Dorota nie straciła głowy.
- Zdejmij to szybko, zasypiemy solą i namoczymy w zimnej wodzie, zobaczysz że plamy zejdą – pocieszyła sąsiadkę.
Alicja ośmielona czerwonym winem szybko ściągnęła tunikę przez głowę, i wręczyła koleżance. Równie szybko zdjęła legginsy, które także ucierpiały od czerwonego wina, i w samej bieliźnie stanęła przed Dorotą.
- To ja teraz idę się przebrać! - rzuciła radośnie.
Dorota, widząc chwiejny krok gospodyni złapała ją za ramię.
- Jak teraz pójdziesz się przebierać, to wrócisz za godzinę – zażartowała. Szybko zdjęła koszulę i podała Alicji. - Załóż to, i usiądź jeszcze chwilę ze mną.
Alicja założyła koszulę, zapinając dwa guziki. Nie miała zamiaru zbytnio zasłaniać swojej bielizny. Widząc, że Dorota zaczyna sprzątać ze stołu złapała jeden z pozostałych półmisków zamierzając jej pomóc. Jednak wpływ wypitego alkoholu znów dał o sobie znać, i zawartość półmiska zamiast w lodówce wylądowała na spodniach Doroty.
- Ależ ze mnie niezdara... - zrzędziła Alicja. Uznała w duchu że to świetna okazja, i zabrała się za rozpinanie dżinsów rozbawionej sąsiadki. - Trzeba szybko zaprać te plamy, najlepiej płynem do naczyń! - oznajmiła, a Dorota z rozbawieniem połączonym z rezygnacją pozwoliła się rozebrać.
Miała na sobie już tylko czarną bawełnianą bokserkę i również czarne majtki. Męskie bokserki z logo Calvina Kleina. Alicja szybko, choć niezbyt pewnymi ruchami zaprała plamy na spodniach koleżanki.
- Może nalejesz nam jeszcze trochę wina? - rzuciła przez ramię.
- Nie wiem czy to dobry pomysł... - odparła Dorota z przekąsem. - Na moje oko ty już masz dość na dzisiaj.
- Oj nie bądź taką sztywniarą! - w głosie Alicji słychać było przekorę. - Żyje się raz! Nalewaj.
Rozwiesiła spodnie na oparciu krzesła, i wypiła duszkiem zawartość świeżo napełnionego kieliszka, po czym ponownie go napełniła.
- Zwolnij trochę, dziewczyno! - Próbowała ją zmitygować Dorota. - Chyba nie chcesz skończyć wieczoru pod stołem!
- Hej, bawimy się, prawda? - odpowiedziała rozbawiona i rozochocona Alicja. - Nie myśl tyle. Chodź! - złapała ją za rękę i pociągnęła w stronę części wypoczynkowej.
Pilotem włączyła sprzęt grający, popchnęła Dorotę na kanapę, a sama zaczęła tańczyć. Wino coraz bardziej szumiało jej w głowie, więc dla wzmocnienia efektu wychyliła kolejny kieliszek.
Na efekty nie trzeba było długo czekać - zatopiona w ekspresyjnym tańcu Alicja straciła równowagę i wylądowała na kanapie, na kolanach Doroty. Rzecz jasna zupełnym przypadkiem.
- Och jejku! - sapnęła zaskoczona, po czym postanowiła wykorzystać dogodną pozycję, objęła ramiona sąsiadki i zbliżyła usta do jej warg. Pocałowała ją zachłannie, wciskając język między jej wargi, rozchylając je i pogłębiając pocałunek.
Nieoczekiwanie Dorota przerwała pieszczoty, chwytając Alicję za włosy na karku i odciągając jej głowę do tyłu.
- Zwolnij! - rzuciła. - Jesteś pijana, i nie wiesz czego chcesz.
- Chcę ciebie! - jęknęła Alicja. - Myślałam o Tobie dzisiaj. Wtedy w łazience. Wiesz...
Dorota gwałtownie wciągnęła powietrze, przymykając oczy.
- Nie wykorzystuję pijanych dziewczyn, i nie pieprzę się z mężatkami! - powiedziała stanowczo.
- To dla mnie zrobisz wyjątek! - odparła Alicja zuchwale, wiercąc się na kolanach Doroty. - Bo chcę ciebie, i ty też mnie chcesz, jak cholera!
Tego ostatniego nie była wcale pewna, Dorota była tak opanowana. Ale zawsze można mieć nadzieję...
- Nie bzykam się z pijanymi, bo wolę żeby moja kobieta czuła wszystko, co jej robię! - oznajmiła Dorota, wyplątując się z ramion Alicji.
- Przeciesz jestem czuła, o sso ci chozzzi? - zdziwiła się Alicja, również wstając z kanapy. Zachwiała się i musiała się oprzeć o niższą kobietę.
- Kochanie, nie chcę się z tobą bzykać, kiedy jesteś pijana, bo wolałabym mieć pewność, że wszystko zapamiętasz – roześmiała się Dorota. - Ależ ty masz słabą głowę...
- To się postaraj, żebym zapamiętała! - rzuciła prowokacyjnie Alicja, zrzucając z siebie koszulę. Rozpięła stanik i pozwoliła spaść mu na podłogę. Dorota z sykiem wciągnęła powietrze na widok jej nagich piersi. Zachęcona jej reakcją Alicja zsunęła szybko figi.
- Na co czekasz! - Prowokowała. - Jestem twoja. Zrób ze mną, co chcesz!
Niestety, efekt jej słów zepsuło mało eleganckie czknięcie, i kolejne zachwianie równowagi.
Dorota złapała ją.
- Nic z tego, mała – westchnęła. - Zaprowadzimy cię teraz do łóżka, i położymy spać.
- Nie chcę szpacz... - marudziła Alicja, postępując za Dorotą.- Chczę się kochacz...
Dorota zaśmiała się i szybko pocałowała ją w usta.
- Jesteś słodka, taka pijana. I świętego mogłabyś skusić.
Alicja, wyczuwając słabość Doroty znów przypuściła atak, rzucając się na sąsiadkę, i usiłując zdjąć jej koszulkę. Materiał pękł z trzaskiem pod rękami Alicji.
- Szlag by to! - zaklęła pod nosem Dorota. - Naprawdę lubiłam tą koszulkę!
Alicja pożerała wzrokiem nagie piersi niższej kobiety. Były niewielkie, jędrne i sterczące. Sutki, duże i ciemne były już twarde.
Przywarła gorączkowo do Doroty, znów usiłując ją pocałować. Dorota z pasją odpowiedziała na pocałunek, przesuwając się wraz z Alicją w stronę dużego stołu w części jadalnej. Alicja poczuła twardą krawędź na pośladkach, i w chwilę później została usadzona na stole. Oplotła nogami biodra kochanki.
- Pieprz się ze mną! - wydyszała gorączkowo w jej usta.
Dorota pchnęła ją lekko, tak że opadła plecami na dębowy blat.
- Chyba nie mam wyjścia – rzuciła, również ciężko dysząc. - Czy jak cię teraz przelecę, dasz mi się położyć do łóżka i odeśpisz grzecznie to wino?
- O tak – westchnęła Alicja. -Wszystko, co chcesz.
Dorota delikatnie rozplątała nogi Alicji, tak że zwisły swobodnie ze stołu, oparła dłonie o kolana kochanki i nachyliła się głęboko, przytulając twarz do jej szyi.
Alicja westchnęła, czując na skórze pieszczotę oddechu i języka, a potem syknęła, gdy Dorota chwyciła delikatnie zębami skórę w tym miejscu, gdzie szaleńczo łopotało tętno.
Dorota nie zamierzała się śpieszyć. Usta wędrowały po skórze Alicji, po szyi, obojczykach, przesuwały się w dół po dekolcie, aż dotarły do rozkosznego zagłębienia pomiędzy piersiami. Wzięła głęboki wdech, zaciągając się zapachem gospodyni, zapachem potu, podniecenia, wina i cytrusów, przemieszanych ze sobą, tworzących uderzającą do głowy mieszankę.
Przesunęła usta tak, aby znalazły się nad prawą piersią Alicji. Dmuchnęła lekko na naprężony sutek, potem zaczęła pocierać go zaciśniętymi wargami. Alicja prężyła się pod nią, wypychając pełne piersi na spotkanie jej ust. Dorota rozchyliła wargi, pozwalając, aby sutek wniknął między nie, delikatnie trąciła go językiem, i nagle gwałtownie przycisnęła twarz do piersi Alicji, zasysając ją do wnętrza ust, pieszcząc sutek gwałtownymi ruchami języka.
Alicja zaciskała palce na krótkich włosach sąsiadki, wychodząc naprzeciw pieszczocie. Pojękiwała z podniecenia.
Dłonie Doroty mocnym, zdecydowanym ruchem przesuwały się po wnętrzu ud podnieconej dziewczyny, kciuki zagłębiły się w pachwinach, bardzo blisko warg sromowych. Zataczały tam malutkie kółeczka, masując i ugniatając wrażliwą skórę, podczas gdy Dorota krótkimi, metodycznymi liźnięciami wyznaczała ścieżkę do lewego sutka kochanki. Jej język zataczał kręgi na delikatnej skórze, co chwilę trącając napięty sutek. Uchwyciła go w zęby, wywołując tym cichy okrzyk Alicji.
Kciukami ścisnęła lekko wargi sromowe kochanki, przesunęła się wzdłuż nich do góry. Nacisnęła na wzgórek wenery, wywołując kolejny jęk pieszczonej, po czym wsunęła palec pomiędzy miękkie płatki, rozdzielając je.
- Mmmm, ależ ty jesteś mokra... - zamruczała nad piersią gospodyni.
- Proszę... - jęknęła Alicja.
Dorota zaśmiała się cicho, i zaczęła kąsać lekko jej żebra, potem brzuch, by w końcu chwycić zębami skórę na kolcu biodrowym. Alicja wyprężyła się, w oczekiwaniu dalszych pieszczot.
Dorota zsunęła się z niej całkowicie, uklękła przed stołem, Alicja objęła nogami jej plecy, usiłując przyciągnąć ją jak najbliżej do siebie. Dorota przesunęła usta na wewnętrzną stronę uda kochanki. Prawą ręką ugniatała wzgórek łonowy, podczas gdy palec wskazujący lewej ślizgał się po szczelinie pochwy.
Powoli zagłębiła palec wskazujący w wilgotnej, gorącej szczelinie, rozciągając ją lekko, krążąc. Język polerował wrażliwą skórę pachwiny, Alicja czuła gorący oddech kochanki pieszczący jej kobiecość, do palca wskazującego dołączył środkowy, zataczając w jej wnętrzu kręgi, przesuwając się lekko.
Jęknęła głośno, gdy usta Doroty objęły jej łechtaczkę, zasysając ją, podczas gdy dwa palce rozpoczęły swój rytmiczny taniec w jej pochwie, rozciągając, krążąc, naciskając. Chwyciła blat stołu, jęcząc głośno, emocje zalewały ją, grożąc zatonięciem.
Dorota przyśpieszyła, język okrążał łechtaczkę w dzikim, szalonym rytmie, do dwóch penetrujących ją palców dołączył trzeci, posuwając ją mocno, nieustępliwie.
- Taak, oooooch, taaaak! - krzyczała Alicja, czując, że to już, już prawie.
Całym jej ciałem wstrząsały drgawki, wyginała się w niekontrolowanych spazmach, wewnętrzne mięśnie zaciskały się wokół palców kochanki, palce u stóp zwinęły się, dłonie zacisnęły kurczowo na krawędzi stołu.
I nagle ogarnął ją orgazm, z ust wydarł się nieokreślony skowyt, wydawało się jej że spada, palce Doroty nadal niestrudzenie posuwały ją, pomnażając doznawaną rozkosz, język wylizywał łapczywie dowody przeżywanego uniesienia.
Leżała na stole, bezwładna niczym szmaciana lalka. Oddech powoli się uspokajał. Dorota klęczała przed nią z głową opartą o jej udo.
Alicja uniosła się na łokciach spoglądając na zarumienioną twarz kochanki.
- Och Boże, to było... - przerwała, nie mogąc znaleźć słów na opisanie niedawnych przeżyć.
- Tego chciałaś? - zapytała Dorota rzeczowym tonem. Alicja spłoszyła się, jednak lekki uśmiech czający się w kącikach ust sąsiadki ją uspokoił.
- Tak – potwierdziła, podciągając się do pozycji siedzącej. - Chodź do mnie teraz. Chciałabym choć trochę ci się odwdzięczyć.
Dorota podniosła się z kolan, i stanęła przy kochance obejmując ją lekko.
- Nie musisz się rewanżować – powiedziała lekko, całując ją w skroń.
- Ale chcę. - oznajmiła stanowczo Alicja. - Chodź ze mną na górę. Stół już mamy zaliczony, teraz chcę cię w łóżku.
Zsunęła się ze stołu, jednak alkohol i zmęczenie przeżytą rozkoszą dały o sobie znać. Zakręciło się jej w głowie, zatoczyła się na Dorotę. Zanim ogarnęła ją ciemność usłyszała jeszcze głos sąsiadki.
- No i co ja mam z tobą...
Świadomość wracała jej powoli.
Była naga, we własnym łóżku. Przez okna wpadało jasne światło poranka.
Tępy, pulsujący ból głowy przypomniał jej o wypitym poprzedniego wieczoru winie.
Wspomnienia zalały ją gwałtowną falą, wywołując rumieniec na policzkach i mrowienie w podbrzuszu.
Jej spojrzenie spoczęło na leżącej na stoliku nocnym kartce złożonej na czworo.
Powoli rozłożyła ją, starannie rozprostowując zagięcia.
Co teraz, pomyślała raz za razem odczytując krótką wiadomość napisaną zdecydowanym, zamaszystym pismem.
Zadzwoń jak się obudzisz. Mamy sporo do obgadania.
D xxx
i poniżej szereg dziewięciu cyfr.
Z sercem tłukącym się jak oszalałe Alicja sięgnęła po telefon.