Rywalki
4 września 2012
Szacowany czas lektury: 10 min
Fragment historii pewnej nieoczekiwanej przyjaźni...
Wieczorem, przebrana już w koszulę nocną, Weronika postanowiła odwiedzić Izabelę.
Zakradła się do pokoju młodej dziennikarki i stanęła na progu. Dziewczyna musiała zapomnieć zamknąć drzwi.
Weronika uchyliła je nieco i zajrzała do środka.
Izabela leżała na łóżku, na wpół przykryta pościelą. Widać było jej nagie ramiona, smukłą alabastrową szyję i aureolę czarnych loków okalającą twarz. Nogi miała lekko ugięte, a kołdra co jakiś poruszała się delikatnie w górę i w dół. W pewnym momencie dziennikarka zmrużyła oczy i zagryzła wargi.
Ciemnoskóra tancerka cofnęła się o kilka kroków, a potem ruszyła przed siebie, wyraźnie dając o tym znać. Zapukała kilka razy, płynnym ruchem otworzyła drzwi i beznamiętnym tonem oznajmiła:
- Chciałam porozmawiać.
Iza, cała czerwona, usiadła, jednocześnie zakrywając się kołdrą i ściągając kolana pod brodę.
- O co chodzi? – powiedziała na wpół zła, na wpół wyraźnie zawstydzona. Jak dziecko przyłapane na kradzieży słodyczy. Oczywiście próbowała udawać, że sytuacja jest jej obojętna, ale wyszło to marnie.
- Och, wybacz, nie przeszkadzam? - Weronika przyjrzała się jej z troską i usiadła gdzieś obok.
- Zawsze tak się wpychasz do ludzi bez zaproszenia? – prychnęła.
- Tylko jeśli robią coś ciekawego – odparła z szelmowskim uśmiechem. – Myślałaś wtedy o nim? – miała na myśli Roberta, mężczyznę, o którego walczyły, ale zadała pytanie tonem kogoś, kto zastanawia się, ile jajek powinien wbić do ciasta.
- Nie wiem o kim mówisz – odparła dziewczyna, ale głos się jej załamał.
- No dobrze, obie doskonale nie wiemy, o kogo chodzi. Ale wiesz, sądzę, że on jest z tych, co wolą się przyglądać i napawać widokiem rozpalonego, gibkiego ciała, wijącego się i pragnącego doznać zaspokojenia – mówiąc to, Weronika przyglądała się uważnie dziennikarce, nawet z pewną dozą nachalności. – Ale, ale... Nie o tym miałam mówić.
Dziewczyna speszyła się jeszcze bardziej, a uczucie rodzącego się w podbrzuszu ciepła zaczęło dominować jej myśli.
- Tak więc... Chciałam zakopać między nami topór wojenny. Zwłaszcza teraz, ciągłe kłótnie z praktycznego punktu widzenia są, no cóż, zbędne. Mogą przysporzyć więcej problemów niż korzyści. Gdybyśmy się poznały w innych okolicznościach, na pewno by to wyglądało inaczej. Tym bardziej, po co mamy się sprzeczać o jednego mężczyznę, skoro on nas obu nie chce. Taka jest przykra prawda, Izabelo. Ale to nie jest tak, że on nie chce ciebie, bo woli mnie. To nie jest też tak, że on nie chce mnie, bo woli ciebie. On nie chce nas, bo jest palantem – Weronika powoli przysunęła się do drugiej kobiety i objęła czule jej ramię. Miał to być gest współczujący i pocieszający, tylko, że był nieco zbyt subtelny i zmysłowy.
Dziennikarka drgnęła, ale nie wydusiła z siebie nawet słowa. Krążyły w niej sprzeczne uczucia, ale najsilniejszym z nich było pożądanie. Izabela – zaskoczona i zarazem przerażona swoim odkryciem - uświadomiła sobie nagle, że w tej chwili niczego nie pragnie bardziej od dotyku tej obcej, jeszcze niedawno skłóconej z nią kobiety. Bliskość Weroniki stawała się nieznośna, a perspektywa uprawiania miłości z Robertem coraz mniej pociągająca. Umysł Izabeli dominowały wizje, w których jej przeciwniczka wodzi palcami po wilgotnych płatkach jej kobiecości.
Wyczuwając to, Weronika wsunęła rękę pod kołdrę i opuszkami palców zaczęła przesuwać po udzie rywalki. Przylgnęła do niej, a jej druga dłoń zaczęła delikatnie gładzić sutek dziennikarki.
- To jak, pogodzimy się? – szepnęła do ucha Izabeli. Jakby na to nie patrzeć, seks był dla Weroniki idealnym środkiem do zjednoczenia się z drugim człowiekiem. I nie tylko na polu czysto cielesnym. Chodziło o coś więcej: bliskość dusz, zjednoczenie podparte dotykiem i ekstazą.
Weronika polizała szyję Izabeli.
Dziewczyna jęknęła z rozkoszy, chwyciła dłoń Weroniki i mocno przycisnęła ją do swojej piersi.
- Proszę – wyszeptała poddając się pragnieniu, jej duma przestała mieć znaczenie, myślała jedynie o jednym, o spełnieniu i przyjemności, którą dawała jej druga kobieta. – Nie przestawaj.
Weronika zaczęła bawić się piersią Izabeli, to ją ściskając, to znów puszczając i zataczając palcami okrężne ruchy wokół jej sutka. Kiedy był już odpowiednio twardy, chwyciła go między kciuk a palec wskazujący. Sumiennie dbając o dostarczenie jak największej rozkoszy dziewczynie, równocześnie wodziła językiem po jej szyi, a potem wyżej, po uchu. Następnie oddaliła się od niej i przycisnęła palec do jej ust.
Dziewczyna popatrzyła na nią nieśmiało, a widząc w jej oczach przyzwolenie czy może wręcz nakaz, zaczęła wodzić po nim językiem, a potem spragnionymi wargami. W końcu, cała rozpalona wsunęła go do ust, ssąc łapczywie. Wyciągnęła dłonie do ciała Weroniki i zaczęła błądzić nimi po jej ciemnej skórze.
Weronika płynnym ruchem ściągnęła kołdrę z dziewczyny i stanęła przed nią na czworakach. Zdjęła z siebie koszulę i została w samych spodenkach. Stanęła nad nią jak zwierz gotowy do ataku, przysunęła głowę do jej twarzy. Jedną ręką gładziła ciało dziennikarki i powoli schodziła coraz niżej. Pocałowała ją delikatnie w usta i w tym samym momencie dłonią dotknęła jej łona. To wszystko - nie pieściła wilgotnych rejonów dziewczyny, po prostu je dotykała, wzmagając w młodej dziennikarce pożądanie.
Izabela wierciła się nie mogąc znaleźć ukojenia. Wpijała się w usta Weroniki, lizała jej wargi, co chwila ocierała się policzkiem o jej policzek. Pojękiwała przy tym i ciężko oddychała. Czasami wypowiadała krótkie, urywane prośby o więcej pieszczot, całkowicie oszołomiona tym co się dzieje, zatracona w cielesności. Zapadła w stan podobny do transu, całą siebie oddała ciemnoskórej tancerce, która dobrze wiedziała, że mogła teraz zrobić z Izabelą wszystko na co miała ochotę. A była prawdziwą mistrzynią miłosnych gier, znała doskonale wszystkie najczulsze punkty na ciele kobiety, opanowała dziesiątki technik służących do zadawania przyjemności, a co więcej, jej niemal nadprzyrodzony instynkt pozwalał bezbłędnie wyczuć czego potrzebuje kochanka.
Dziennikarka czuła zażenowanie całą sytuacją, ale to tylko wzmagało i tak już ogromne podniecenie.
Nigdy w życiu nie doznała tak wielkiej rozkoszy.
Dotknęła dłoni, która obejmowała jej kobiecość, dłoni Weroniki, i zaczęła głaskać nią swoje łono.
Weronika chwyciła jej mokre wargi między palec środkowy i wskazujący, a kciukiem zaczęła pocierać łechtaczkę Izy. Oddaliła nieco głowę, by móc przypatrzeć się, jak twarz jej kochanki wykrzywia się w grymasie rozkoszy. Następnie znów przylgnęła do niej ustami i zaczęła całować jej szyję.
Weronika nie mogła się zdecydować, co o tym wszystkim myśleć. Z jednej strony, Izabela jeszcze do niedawna była jej rywalką. Między nimi dochodziło dotychczas do samych zgryźliwości i słownych potyczek. Teraz miała ją całą; całkowicie posłuszną, gotową zrobić wszystko dla kolejnej pieszczoty. Weronice podobało się to, wreszcie czuła nad Izabelą wyższość, mogła ją z łatwością upokorzyć. Z drugiej strony cieszyła się, że daje jej przyjemność. Ona również zatracała się w tym wszystkim i nie chciała już myśleć logicznie. Na to przyjdzie czas później, potem, kiedyś... Ważne jest tylko tu i teraz. Ważne jest to, żeby czuć ciepło i zapach drugiego ciała, by zatracić się i zapomnieć o codziennych problemach. By wspólnie przeżyć cudowną chwilę wytchnienia i jedności.
Izabela wygięła się, wydając z siebie głośny jęk. Po chwili przysunęła się bliżej do Weroniki, wciąż czując jej palce między udami i sama dosięgła jej wilgotnych warg. Palce dziennikarki drżały, kiedy zaczęła pieścić tancerkę, widać było, że nigdy wcześniej nie uprawiała miłości z kobietą i była w tym pewna rozkoszna niezdarność. Izabela co chwila spoglądała na Weronikę, szukając aprobaty dla swoich zabiegów. Właściwie to chciała, by Weronika sama pokierowała jej dłonią.
Ciemnoskóra kobieta uśmiechnęła się z wyższością. Otuliła dłoń Izabeli swoją dłonią, pokazując dziewczynie, co ma robić. Zgięła jej palce tak, aby tylko dwa z nich pozostały wyprostowane, po czym wsunęła je w siebie. Patrzyła na twarz dziewczyny i zagryzła wargi, czując przechodzące ją dreszcze. Westchnęła głośno.
- Poruszaj nimi... O tak, w ten sposób - tłumaczyła dziennikarce, a potem sama wsunęła w nią swoje palce.
- Tak jest lepiej, czujesz? - zaczęła pieścić ją od środka. - Powiedz mi, lepiej?
- T-tak – wydusiła z siebie dziewczyna i zaczęła naśladować kochankę. Drugą dłonią wodziła po ustach tancerki, na zmianę dotykając ich opuszkami i całując. Spojrzała na Weronikę zachwycona. Zaczerwieniła się mocniej, jeszcze bardziej zawstydzona niż przedtem.
- Weronika... - wymamrotała. - Chcę... chcę cię spróbować... - zamilkła czekając na reakcję kobiety.
Tancerka uśmiechnęła się słysząc tę cudowną nieśmiałość w jej głosie.
- Poczekaj - powiedziała. - Powiedz mi najpierw, jak często to robisz? Ze sobą - ponownie zagłębiła palce w jej wnętrzu. Dziennikarka wydała z siebie głębokie westchnienie. Nigdy nie opowiadała nikomu o tak intymnych fragmentach swojego życia. Ale nie mogła odmówić Weronice, zwłaszcza, że ta zaczęła coraz szybciej poruszać w niej palcami.
- Czasami... rzadko... - wyrzucała z siebie pojedyncze słowa pomiędzy głośnymi jęknięciami. - Dlaczego? Chcesz... Wiedzieć? - Tym razem przyjemność i podniecenie stały się na tyle silne, że Izabela musiała krzyknąć.
- Po prostu, z ciekawości... - mówiła uwodzicielsko Weronika - Czy marzyłaś kiedyś, że robisz to ze mną? - przerwała, dając dziewczynie kilka sekund odpoczynku.
- Kiedyś - przyznała się nie bez wahania. - Sama przed sobą nie chciałam się do tego przyznać, ale jest w tobie coś takiego, że od początku pragnęłam cię dotknąć i poczuć.
To wyznanie ponownie wznieciło w niej podniecenie. Zaczęła dotykać dłonią swoich piersi, powoli zsuwając ją coraz niżej, aż w końcu dotarła do pieszczącej ją Weroniki. Pogładziła dłoń Weroniki, musnęła wilgoć zbierającą się na jej wargach, a po chwili zawstydzenia zlizała ją z palców.
Tancerka obserwowała dokładnie każdy ruch dziewczyny, niemal chłonąc jej podniecenie.
- Połóż się - nakazała.
Izabela natychmiast wykonała polecenie. Weronika nachyliła się nad nią, tak że dziewczyna miała przed oczami jej krocze.
- Powiedz, często fantazjowałaś o Robercie? - przesunęła koniuszkiem palca po łechtaczce dziennikarki.
Izabela była już tak mocno ogarnięta przyjemnością i podnieceniem, że przestała kontrolować to co mówi. Co więcej, Weronika wyczuwała, że jej kochanka zbliżała się coraz szybciej do finału.
- Wielokrotnie! - wyrzuciła z siebie dziewczyna czując nadchodzący orgazm. - Pragnęłam go tak mocno, chciałam żeby brał mnie i pieścił, żeby wsuwał się we mnie i rozsadzał pchnięciami swojego prącia! - znowu krzyknęła, a jej ciało napięło się jak struna. - Chciałam być jego, do końca!
- Poliż mnie teraz - nakazała łagodnie Weronika i zaczęła raz po raz wsuwać swoje palce do jej wnętrza. - Ja chciałam, żeby patrzył się na mnie, kiedy się pieszczę. Żeby podziwiał każdy ruch mojego ciała... A potem, żeby wodził dłońmi i językiem po mojej skórze. Chciałam, żeby kazał mi zadawać sobie rozkosz, a potem, żeby wziął mnie od tyłu i sam zaspokoił... - szeptała w podnieceniu Weronika.
Język dziennikarki zanurzał się między wargami Weroniki, Izabela zaczęła bawić się kobiecością kochanki, pieszcząc jej płatki. Zamykała swoje usta na jej łechtaczce i łapczywie ssała. Języczek Izabeli drgał i wykonywał coraz bardziej subtelne ruchy zadziwiając tancerkę tym jak szybko dziewczyna uczyła się miłosnych sztuczek. Nie można było odmówić jej zapału, a co więcej widać było wyraźnie, że zależy jej na sprawieniu Weronice jak najwięcej przyjemności. Izabela wsunęła znowu swoje palce głęboko między nogi tancerki. Przerwała pieszczoty ustami i tak jak i wcześniej łamiącym się głosem zapytała:
- Czy nie mogłabyś namówić go, żeby wziął nas obie? Zmusić go do tego? Nie pragnę teraz niczego bardziej niż żebyś pieściła mnie, kiedy jego męskość znajdzie się we mnie i żebym sama mogła zobaczyć jak robi to z tobą, żeby móc całować i lizać twoje usta, kiedy jego członek wbijałby się między twoje nogi.
Weronika musiała przyznać, że w jej umyśle zrodził się podobny obrazek, jednak gdy słyszała słowa dziennikarki nie mogła powstrzymać gwałtownego uczucia żalu, które przeszyło jej serce. Zdawała sobie sprawę, że coś takiego po prostu nie mogło się wydarzyć. Co jak co, ale jeśli miałaby wybrać przymiotniki nie pasujące do Roberta, w samej czołówce znalazłby się "namiętny".
W tym momencie Izabela naprawdę popisała się sprawnością palców, ciąg nieprzyjemnych myśli urwał się, a Weronika przeciągle jęknęła. Sapiąc, odpowiedziała:
- Chciałabym... - stęknęła i zaczęła z większą niż dotychczas pasją pieścić dziennikarkę.
Nagle Izabela zaczęła krzyczeć, szarpiąc się w spazmach gwałtownego orgazmu. Kolejne fale rozkoszy wstrząsały dziewczyną, w końcu odbierając jej dech. Weronika nie mogła zapanować nad wyrywającym się ciałem dziennikarki, która w pewnym momencie chwyciła jej dłoń i ścisnęła tak mocno, że tancerka poczuła ból.
Weronika zmieniła pozycję i przytuliła Izabelę mocno do piersi. Zaczęła głaskać jej włosy, uspokajając ją, dając jej wytchnąć. Odczekawszy dłuższą chwilę sięgnęła po kołdrę i przykryła je obie. Zasnęła z błogim poczuciem ciepła ogrzewającego jej nagie ciało.
Wreszcie, przynajmniej tej nocy, Weronika nie była samotna i nie musiała ściskać poduszki.