Witajcie, z tej strony Staszek.
Proszę o wyrozumiałość, dla mojego pierwszego w życiu, pisemnego uzewnętrznienia się. Czuje potrzebę, z nie do końca zrozumiałych dla mnie samego przyczyn, podzielenia się swoja historią. Niedawno rozstałem się z dziewczyną, ale nie jest to smutna historia o rozstaniu. W rzeczywistości samo rozstanie przebiegło dosyć dojrzale, bez zbędnych dramatów, jednakże najważniejsze jest to, co byłej partnerce zawdzięczam. Otóż dzięki wzajemnemu zrozumieniu i szacunkowi moja była pomogła mi o wiele lepiej zrozumieć samego siebie. Pomogła mi bezboleśnie zrozumieć i zaakceptować fakt, że (w dużym uproszczeniu) jestem biseksualny. I nie - nie było to powodem rozstania. "W" akceptowała mnie i wspierała, co spowodowało brak "rys w głowie", z braku lepszego określenia. Jednakże teraz, jako singiel z klarownym obrazem własnego wyzwolenia w głowie, zrozumiałem również co mnie najbardziej podnieca. Co powoduje we mnie najbardziej intensywną satysfakcję, dosłownie i w przenośni. Dotychczas wydawało mi się, że najmocniej pożądam możliwości oralnego zaspokajania kobiet, mniej intensywnie oczekując samej penetracji. Owe "nowozaakceptowane ja" pomogło mi zrozumieć prawdę.
Teraz wiem, że największą satysfakcję i przyjemność sprawia mi, jakkolwiek by to nie brzmiało, dawanie satysfakcji, sprawianie przyjemności i ogólne pieszczenie partnera/ki/ów. Jasne jest już dla mnie teraz, że gdy słyszę, widzę, czuję i smakuję choćby najmniejsze przejawy rozkoszy u partnera w łóżku to zaczynam przecieka a te niekontrolowanie, pierwsze soczki, chociaż zwiastują potencjalnie dalsze zaspokojenie - są tym najbardziej intensywnym, najprzyjemniejszym z możliwych dla mnie do osiągnięcia doznań. W ten sposób odkryłem, że niemalże każdy fetysz oraz prawie wszystkie okoliczności są dla mnie właściwe - dopóki słyszę, widzę, czuję i smakuję dowody na skuteczność swojego udziału w pieszczotach.
A skoro słowo się rzekło...
... ktoś miałby ochotę poświntuszyć?
PS.: Online/pisemnie też mi odpowiada, zawsze mogę sobie pomóc rączkami ;) ;**
PPS.: Starałem się odnaleźć ewentualne błędy, za wszystkie niedociągnięcia przepraszam, obiecuje poprawę i proszę o rozgrzeszenie ;) :D
Proszę o wyrozumiałość, dla mojego pierwszego w życiu, pisemnego uzewnętrznienia się. Czuje potrzebę, z nie do końca zrozumiałych dla mnie samego przyczyn, podzielenia się swoja historią. Niedawno rozstałem się z dziewczyną, ale nie jest to smutna historia o rozstaniu. W rzeczywistości samo rozstanie przebiegło dosyć dojrzale, bez zbędnych dramatów, jednakże najważniejsze jest to, co byłej partnerce zawdzięczam. Otóż dzięki wzajemnemu zrozumieniu i szacunkowi moja była pomogła mi o wiele lepiej zrozumieć samego siebie. Pomogła mi bezboleśnie zrozumieć i zaakceptować fakt, że (w dużym uproszczeniu) jestem biseksualny. I nie - nie było to powodem rozstania. "W" akceptowała mnie i wspierała, co spowodowało brak "rys w głowie", z braku lepszego określenia. Jednakże teraz, jako singiel z klarownym obrazem własnego wyzwolenia w głowie, zrozumiałem również co mnie najbardziej podnieca. Co powoduje we mnie najbardziej intensywną satysfakcję, dosłownie i w przenośni. Dotychczas wydawało mi się, że najmocniej pożądam możliwości oralnego zaspokajania kobiet, mniej intensywnie oczekując samej penetracji. Owe "nowozaakceptowane ja" pomogło mi zrozumieć prawdę.
Teraz wiem, że największą satysfakcję i przyjemność sprawia mi, jakkolwiek by to nie brzmiało, dawanie satysfakcji, sprawianie przyjemności i ogólne pieszczenie partnera/ki/ów. Jasne jest już dla mnie teraz, że gdy słyszę, widzę, czuję i smakuję choćby najmniejsze przejawy rozkoszy u partnera w łóżku to zaczynam przecieka a te niekontrolowanie, pierwsze soczki, chociaż zwiastują potencjalnie dalsze zaspokojenie - są tym najbardziej intensywnym, najprzyjemniejszym z możliwych dla mnie do osiągnięcia doznań. W ten sposób odkryłem, że niemalże każdy fetysz oraz prawie wszystkie okoliczności są dla mnie właściwe - dopóki słyszę, widzę, czuję i smakuję dowody na skuteczność swojego udziału w pieszczotach.
A skoro słowo się rzekło...
... ktoś miałby ochotę poświntuszyć?
PS.: Online/pisemnie też mi odpowiada, zawsze mogę sobie pomóc rączkami ;) ;**
PPS.: Starałem się odnaleźć ewentualne błędy, za wszystkie niedociągnięcia przepraszam, obiecuje poprawę i proszę o rozgrzeszenie ;) :D
Jak Ci się podobało?