Życiowe igraszki (I)
18 października 2009
Szacowany czas lektury: 11 min
Osoby występujące w pierwszym rozdziale:
Tomek - narrator, 43 lat
Martyna - żona Tomka, 39-cio letnia długonoga, długowłosa blondynka
Marcin - syn Martyny i Tomka, 17 lat, nieśmiały licealista, chłopak Izy
Artur Michalczuk - przyjaciel Tomka, 37 lat, sportowiec hojnie obdarzony wiadomą częścią ciała. Ma też grubego, 20 centymetrowego penisa
Asia - żona Artura, 35-cio letnia czarnowłosa sexbomba, wierna mężowi
Iza - córka Asi i Artura, dziewczyna Marcina, podobna do mamusi we wszystkim, łącznie z apetytem seksualnym
Ewa - sekretarka Tomka, zawsze blondynka, zawsze spięta w kok i zawsze w okularach. Zawsze gotowa i w pełni oddana
Andrzej - twardogłowy szef wszystkich szefów, w tym Tomka, wiek nieznany
Sabrina - 18-sto letnia prostytutka, ognistowłosa często odwiedzana przez Tomka w domu publicznym
Katrina - doświadczona deluxe edition call-girl. Tylko na specjalne okazje
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Kiedy pierwszy raz przyszła do mnie do pracy, nie wiedziałem, że to tylko początek. Może powinienem przeczuwać, takie rzeczy nie zdarzają się przecież codziennie. Dlatego też musiało to pociągnąć za sobą stosowne konsekwencje. Siedziałem wygodnie za biurkiem we własnym biurze. Moja oaza prywatności w zabieganym budynku była dla niektórych fatamorganą. Nie wierzyli albo nie chcieli wierzyć, że w pracy można też odpoczywać. Tyle, że aby znaleźć się w pozycji gwarantującej pewne przywileje, jak np. godzinną przerwę na lunch (tak by to nazywali w młodzieżowych serialach, ja wolę określenie - na drugie śniadanie), trzeba było bardzo długo i bardzo ciężko pracować.
Odwijałem właśnie kanapkę, szczelnie zapakowaną przez moją uroczą i opiekuńczą małżonkę. Lampka na telefonie stacjonarnym zasygnalizowała rozmowę przychodzącą z pomieszczenia obok. Po chwili krótki, piskliwy dźwięk upominał się w imieniu aparatu o uwagę. Nacisnąłem przycisk i usłyszałem głos swojej prywatnej sekretarki:
- Panie Toku, Iza Michalczuk do Pana. Chwila zdziwienia. Chwila na skojarzenie nazwiska. Iza Michalczuk. Izka! Bingo - dziewczyna mojego syna. Była umówiona, raczej na wizytę prywatną.
- Jasne, wpuść ją.
Przez chwilę zastanawiałem się czy Ewa - moja sekretarka siedząca naprzeciw biura znowu rozłoży nogi tak, bym widział jej majteczki, kiedy ktoś otwiera drzwi. Nie zrobiła tego. Iza zamknęła je za sobą i przywitała mnie sympatycznym uśmiechem.
Wszystko było ustalone. Powiedziałem jej wczoraj, że nie przepadam za rozbudowaną konwersacją. Wciąż nie podnosząc się zza biurka, przyjrzałem się jej. Młoda, niewysoka. Nie miała też dużego biustu. Ale jej twarz wynagradzała wszystko. Była spełnieniem marzeń. Wyglądała na starszą niż rzeczywiste 17 lat. Biały uśmiech rozweselał jej przenikliwe spojrzenie. Spojrzenie, które za każdym razem mówiło "mam ochotę Cię wypieprzyć". Piegi na twarzy i wąskie, ciemne usta dodawały jej tylko zadziornego uroku. Przesunęła przyciętą grzywkę czarnych farbowanych włosów z czoła i mrugnęła fioletową powieką.
- Jak się Pan czuje? - powiedziała słodko, przerywając na moment powolne żucie gumy.
- Dzięki Izka, jakoś daję radę. - po chwili milczenia dodałem - Masz rewelacyjną spódniczkę, pozwalają Wam nosić takie krótkie w szkole?
Miała niezwykłą spódniczkę. Mogę przysiąc, że gdyby schyliła się podnieść zarobione pieniądze z podłogi widziałbym jej majteczki w całej okazałości.
- To dla Ciebie. To wszystko dla Ciebie - zbliżyła się do mnie na niebezpieczną odległość wpatrując się głęboko w moje oczy. Nie zauważyłem nawet jak zwinnie zsunęła z siebie majteczki. Przełożyła je przez nogi i podała mi do potrzymania. Ugniatałem różowe stringi licealistki, którą zaraz będę ostro pieprzył. Nie wiem skąd to się wzięło, nigdy wcześniej tego nie robiłem, lecz nie mogłem się powstrzymać przed przystawieniem ich do nosa i głębokim wdechu. Zapach był zniewalający. Czułem się prawie jak liżąc tą małą zboczoną dziewuchę.
Iza wyjęła gumę z ust i przykleiła ją delikatnie do biurka. Patrząc się wprost na mnie klęknęła przede mną i położyła ręce na moim przyrodzeniu. Zaczęła je ugniatać i ściskać. Powoli rozsunęła rozporek i nie rozpinając spodni wyjęła mój sprzęt na wierzch. Złapała go prawą dłonią i ścisnęła. Czułem sporych rozmiarów obrączkę, wbijającą się napletek i każdego tipsa drażniącego skórę.
- Wejdź pod biurko. Mówiłem Ci, że mnie kręci.
Trzymając mnie za chuja przesunęła wraz ze mną fotel i ukryła się pod pulpitem biurka. To była najbardziej podniecająca mnie fantazja. Rozłożyłem nogi i rozluźniłem się. Wtopiłem wzrok w czarnowłosą kurewkę masującą nabrzmiałego kutasa. Najpierw jedną ręką, potem dwoma. Potem przerwa, na wyciągnięcie spod spodni jąder. Masowała je delikatnie, jakby troszczyła się o prawdziwy skarb. Wysunęła język i dotknęła drobnych włosków na piłeczkach. Przycisnęła mocniej, zlizując z nich delikatną wilgoć i ruszyła językiem w górę. Przytrzymała dłonią prącie by nawilżyć dokładnie całą stronę mojej pałki. Gdy zwinny języczek dotarł do czubka, poczułem ciemnoczerwone wargi zaciskające się na główce. Po chwili, miłe zasysanie wprawiło mojego małego przyjaciela w drganie. Iza wsunęła kutasa trochę głębiej, by móc owinąć język na czubku i drażnić wędzidełko. Męska łechtaczka, jak to mówią. Działało. Wystarczyło kilka sekund, żeby mój penis osiągnął graniczne rozmiary. Zaczęła poruszać ręką, jednocześnie wsuwając go coraz głębiej. Jej usta przechodziły na przemian w górę i w dół, by po trzech, czterech turach zetknąć się moim podbrzuszem. Wtopiła nos w przystrzyżone włoski. Czułem jak zaczyna się delikatnie krztusić. Jednocześnie jednak zdołała wysunąć język spomiędzy warg, a penisa i polizać moje jądra. Nagle podniosła głowę nabierając powietrza i niemal nie uderzając się o pulpit biurka. Zobaczyłem swojego kutasa całego mokrego i gotowego do pracy. Wystarczyło kilkanaście sekund, żeby zaczął wydzielać soki sygnalizując, że najchętniej zanurzyłby się teraz w tej młodej cipce. Jednak nie tak się umawialiśmy.
Gdy Iza zadzwoniła do mnie wczoraj byłem o wiele bardziej nieśmiały niż podczas naszych dzisiejszych igraszek. Powiedziała wprost, że wie o moich zabawach z prostytutkami. Od kilku miesięcy mam stałą towarzyszkę uciech. Młoda cipka Sabriny była wymarzonym odpoczynkiem dla mojej męskości. Była wąska, różowiutka z idealnie przystrzyżonymi czerwonymi włoskami. Dywan pasował do zasłon, jak mawiają. Uwielbiałem przychodzić do niej i nic nie mówiąc brać się do dzieła. Klientów przyjmowała w wynajętym mieszkaniu, co była znacznie bardziej komfortowe od obskurnych agencji towarzyskich. Bez słowa kładłem ją na łóżko i ściągałem stringi. To jedna z moich ulubionych pozycji. Trzymałem jej biodra złączone i wpychałem się między ściśnięte, mokre wargi. Uwielbiałem jak krzyczy i wije się z rozkoszy. Nie interesowało mnie zresztą ile z tych odgłosów i pikantnych zachęt zawdzięczam swoim ruchom, a ile pokaźnej sumie pieniędzy zostawianych tu co tydzień.
Teraz mogłem tego pożałować. Byłem pewien, że Iza zacznie mnie szantażować. Mały kurwiszon. Myśli, że jest dziewczyną mojego syna i córką mojego najlepszego przyjaciela, to może sobie pozwolić na wszystko. Nie znalazłem więc początkowo słów na jej propozycję.
- Sabrina jest moją znajomą. Wiem, że bierze 250zł za godzinę. Nie zdecyduje się na sex, ale mogę zaproponować loda na każde wezwanie za pięć dych. Z połykiem i bez gumki.
Czy kiedykolwiek wyobrażałem sobie, że 17-sto letnia dziewczyna mojego syna robi mi loda? Oczywiście, że tak. Ale nawet w marzeniach sennych nie liczyłem na tak dogodną okazję. Nie interesowało mnie jak często i z iloma facetami to robi. Chciałem tylko żeby moja twarda pałka zniknęła w jej ustach. Wytłumaczyłem jej wszystkie zasady. Opowiedziałem co lubię, a czego nie. Co ma mówić i jak się ubierać, gdy będzie przychodziła do mnie do pracy.
Dzisiejszy dzień był pierwszym testem dla mojej nowej koleżanki. Obciągała bosko. Po pięciu minutach z fiutem dotykającym na przemian jej noska, warg i gardła czułem, że mogę eksplodować w każdej chwili. Dopiero myśl, że te same usta mogły niedawno pieścić kutasa mojego syna na chwilę mnie przystopowały. Iza wyczuła moją niepewność. Zamiast poddać się i wyjść, owinęła dłoń na kutasie i szybkimi ruchami zaczęła mnie masturbować. Nie wytrzymałem. Nie myślałem. Trysnąłem spermą pod biurko. Część trafiła na drewno, część uroczo zatrzymała się na grzywce Izy. Ostatnie powolne krople spłynęły na dłoń dziewczyny, zakrywając fioletowe tipsy. Odchyliłem głowę do tyłu w geście ulgi, ale już po chwili przyglądałem się mojej nowej koleżance. Iza wydostała się spod biurka i poprawiła ubranie. Podałem jej w pośpiechu chusteczki jednorazowe, ale zamiast wytrzeć spermę z własnych włosów, zaczęła czyścić mojego penisa i wycierać plamy ze spodni. Gdy skończyła z doprowadzaniem mnie do czystości, odsunęła krzesło wraz ze mną i klęknęła pod biurko wypinając dupcie w moim kierunku. Nie było to oczywiście zaproszenie, choć spódniczka nie ukrywała nic przede mną. Widziałem jej ogoloną cipkę, wypięte wargi i lekki błysk soczków. Miałem ochotę ją wylizać i poczuć smak młodej kurewki. Jednak nie mogłem, nie taka była umowa. Ze zdziwieniem spojrzałem, co ona właściwie robi. Okazało się, że posłusznie wyciera resztki spermy z mojego biurka. Dopiero gdy skończyła, wstała i zajęła się sobą. Zebrała palcami moje soki z włosów i włożyła je do buzi, całe oblizując. Czułem, że mój kutas znów się podnosi. Iza nie zdążyła tego jednak zobaczyć. Zabrała swoje majteczki z blatu i pośpiesznie nałożyła. Spojrzała się mi prosto w oczy. O nic nie prosiła, wręcz przeciwnie - wydawała się bardzo zadowolona z siebie i miłym uśmiechem dawała i znać, że nawet sprawiło jej to przyjemność. Szybko sięgnąłem do szuflady biurka i wyciągnąłem portfel. Nie szukałem nawet ustalonej pięćdziesiątki. Wyciągnąłem do niej rękę z pełną setką i lekko się zacinając, podziękowałem i stwierdziłem, że zasłużyła.
- Do usług. Jak tylko będziesz miał ochotę na powtórkę - zadzwoń. - uśmiechnęła się i uciekła z gabinetu kręcąc jędrnym tyłeczkiem.
Potrzebowałem chwili by wrócić do siebie. Czy właśnie dziewczyna mojego syna zrobiła mi loda w moim własnym gabinecie? Schowana pod biurkiem i zlizując resztki spermy z własnych włosów? Potrzebowałem dłuższej chwili, by wrócić do siebie. Nacisnąłem na przycisk na telefonie łączący mnie z sekretarką. Ewa szybko odpowiedziała na moje wezwanie.
- Słucham szefie?
- Możesz tu przyjść na moment? - poprosiłem.
Drzwi otworzyły się bezszelestnie i mogłem podziwiać moją sekretarkę z pełni wdzięku. Wstałem zza biurka ze stojącym kutasem na wierzchu. Ewa uśmiechnęła się. Wskazałem jej biurko. Grzecznie podeszła do niego, pozostawiając po sobie dźwięk szpilek i zapach ostrych, wiosennych perfum. Oparła się rękami o pulpit i wypięła tyłeczek. Niemal podskoczyłem do niej. Podciągnąłem spódnicę i przesuwając materiał majteczek, wsadziłem jej palec do szparki. Nie była tak wilgotna jak usta młodej Izy, ale musiała wystarczyć. Wyjąłem pośpiesznie prezerwatywę z kieszeni marynarki i założyłem ją na prężącego się kutasa. Złapałem Ewę za włosy i delikatnie szarpałem jej głową w dół i w górę. Wsunąłem śliniącego się w kapturku penisa do jej cipki. Początkowy opór sprawił, że musiałem wysunąć go na chwilę i nawilżyć śliną. Splunąłem na gumkę i roztarłem ślinę po całym przyrodzeniu. Teraz było łatwiej. Wszedłem głęboko. Ewa jęknęła. Nie z bólu, a z zadowolenia. Przyzwyczaiła się do tej pozycji i do tego, że nie zawsze mam czas na rozgrzanie jej norki. Wsuwałem chuja coraz szybciej i mocniej. Brzmi to jak banał, ale chciałem po prostu dojść. Wyobrażałem sobie, że posuwam Izkę. Że to jej piersi teraz ugniatam, że to ona ssie mój palec. Tak bardzo chciałem ją wyruchać. Pieprzyłem tymczasem własną sekretarkę, nieziemsko atrakcyjną blondynkę. Nie skupiałem się jednak na jej cudownej urodzie, sporym, jędrnym biuście czy zgrabnym tyłeczku. Pieprzyłem ją od tyłu, myśląc o dziewczynie mojego syna. W głowie rypałem Izę. Niemal widziałem jej czarne włosy i za krótką, zadartą spódniczkę. Jeszcze tylko kilka pchnięć. Mocniej. Głębiej. Szybciej. Gumka zapełniła się moimi sokami. Drugi dzisiejszego dnia wytrysk przyszedł równie szybko jak pierwszy. Wepchnąłem kutasa w cipkę Ewy jeszcze raz, jakby na dokładkę, po czym wyjąłem miękkiego chuja na zewnątrz. Ewa dyszała ciężko. Poprawiła spódnicę i odwróciła się do mnie. Wbiła swój język w moje usta. Lizała mnie przez kilka sekund, po czym złapała za pośladek i wbiła mi paznokcie w które, przebijając się przez materiał spodni. Poczułem przypływ gorąca. Wiedziała, że lubię jak jest ostra. Pocałowała mnie jeszcze raz i wyszła. Odetchnąłem głęboko. Zdjąłem prezerwatywę i wyrzuciłem z 7 piętra przez otwarte okno. Zapiąłem suwak i spełniony usiadłem przed komputerem.
Moje stosunki (dosłownie) z żoną Martyną są bez zarzutu. Dwa razy w tygodniu pozwalamy sobie zaszaleć. Ale jak to w małżeństwie, z czasem ogień zaczyna przygasać. Dlatego coraz częściej po prostu wyładowuje swoją agresję seksualną, spuszczam się w cipkę Martyny i idę spać. Co gorsza, zauważyłem że jej to nie przeszkadza. Zdarzają się noce, kiedy wchodzi na mnie i ujeżdża aż oboje padniemy ze zmęczenia. Jednak w większości przypadków po prostu każdy z nas robi swoje i błogo zasypia.
Chociaż powinienem być zmęczony spuszczeniem się w słodkie usteczka młodej Izy i pieprzeniem mojej sekretarki, kiedy wróciłem do domu mój penis wciąż miał nadzieję na dokładkę. Po obiedzie i rozmowie z synem (okazało się, że Iza w godzinę po tym jak kończyła połykać moją spermę była już na spotkaniu z moim synem), szybko przygotowałem się do snu tłumacząc się ciężkim dniem w pracy. Na szczęście Martyna podzieliła mój pomysł i jak para staruszków o 8-ej po południu zaczęliśmy już zasypiać. Gdyby tylko faktycznie chciało mi się spać. Odwróciłem się w stronę żony i zsunąłem jej spodnie od pidżamy. Nie zareagowała. Mój kutas prężył się, gdy chociaż przez chwilę pomyślałem o Izie. Wepchnąłem go, śliniącego się już, prosto w cipkę. Martyna tylko cicho jęknęła, w sposób okazujący akceptację, ale brak chęci do zaangażowania. Układ idealny. Nie myślałem o żonie, ale podobnie jak pieprząc sekretarkę - marzyłem o ruchaniu młodej cipki Izy. Moja żona nie pamięta chyba kiedy ostatni raz pieprzyłem ją z taką siłą. Po kilku minutach zaczęła głośno stękać. Jeszcze tylko parę pchnięć... mocnych uderzeń... we wnękę Izy... Nie wytrzymałem. Myśl o spojrzeniu spod fioletowych powiek i jej ustach na moim kutasie doprowadziła mnie do kolejnego wytrysku. Resztki dzisiejszej spermy przelewały się do cipki mojej żony. Nie zauważyłem nawet, że i ona szczytowała. Nie obchodziło mnie to. Nawet, gdy zaczęła się do mnie przytulać, wciąż myślałem o mojej młodej dziwce.