Znikające penisy
21 listopada 2010
Szacowany czas lektury: 7 min
Żadna chyba sprawa z rozwiązanych przez mojego przyjaciela, słynnego londyńskiego detektywa Herlocka Szelmsa, nie była tak zagmatwana i tak bardzo erotyczna jak tajemnica znikających penisów. Wszystko zaczęło się pewnego mglistego poranka, gdy siedzieliśmy razem z moim przyjacielem przy tradycyjnym angielskim śniadaniu podanym przez naszą niezastąpioną panią Fjutson.
- Och drogi Łydsonie - odezwał się niespodziewanie Szelms. - Czy mógłbyś otworzyć drzwi naszemu gościowi.
Co prawda nikt nie pukał, ale znałem mojego przyjaciela już od lat i wiedziałem, że pewnie wydedukował, iż za chwilę ktoś nas odwiedzi i jak zwykle wyprzedza fakty. Tak rzeczywiście było. Gdy tylko otworzyłem drzwi, zauważyłem dziwnego jegomościa, który podnosił dłoń, by zapukać. Napisałem "dziwnego", choć nasz gość był po prostu Japończykiem w tradycyjnej japońskiej sukni. Mały gość wbiegł szybko do naszego pokoju i krzyknął:
- Ja-szo czi-ła.
Potem zaczął biegać w kółko pokoju. Zauważyłem, że na moim słynnym przyjacielu nie wywarło to najmniejszego wrażenia. Ale nic w tym dziwnego: Szelms był przykładem typowego flegmatycznego Anglika, a poza tym wiadomo jest powszechnie, że Japończycy wciąż biegają i krzyczą. Ponieważ jednak my nie jesteśmy przyzwyczajeni do takiego zachowania, mój przyjaciel powiedział:
- Niech pan siada i mówi po angielsku, tak byśmy mogli pana zrozumieć. I proszę się tak nie wydzierać. O!
- OK. I’m so sorry, ale jestem strasznie przejęty i zapomniałem się - odpowiedział gość nadal krzycząc i zaciągając końcówki zdań. - Sprawa, która mnie sprowadza jest przerażająca: Mój penis zniknął!
Nasz gość nagle wstał i podniósł suknię. Faktycznie, między nogami miał tylko dwa obwisłe jądra. Między nimi nic nie było. Zauważyłem, że Herlock odruchowo chwycił się za krocze, by upewnić się, że jego własny członek jest na miejscu. Ja nie musiałem tego czynić, bo już dawno, będąc rannym podczas wojny afgańskiej, musiałem poddać się operacji amputacji. Czasami tego żałowałem, szczególnie wieczorami, gdy mój przyjaciel siadając na fotelu, przy herbatce, rozpinał spodnie i delikatnymi ruchami zaczynał pieścić swojego ptaszka. Potrafił tak kilka godzin, zanim się spuścił. Nie ma się jednak czemu dziwić. Mamy rok 1896 i telewizję wynajdą dopiero za około 50 lat, kino już powstało, ale jeszcze jest mało popularne, a teatry i opery już nam się znudziły. Jak więc samotny kawaler ma spędzać wieczory? Tylko samogwałt daje odrobinę zadowolenia. Ja zaś mogłem jedynie się nudzić obserwując Szelmsa. Ale wróćmy do naszego gościa.
- Jak to się stało - spytał go Szelms.
- Właśnie nie wiem. Po to przychodzę do pana. To nie jest pierwszy taki przypadek. Należę do sekty Przyjaciół Japonii i od pewnego czasu członkom Zgromadzenia zaczęły zdarzać się takie przypadki. Do tej pory lekceważyłem opowiadania kolegów, ale wczoraj w nocy i mi się to przydarzyło, więc postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce i zgłosić się do pana, jako do słynnego detektywa.
- No cóż, postaram się zrobić co w mojej mocy, by panu pomóc - powiedział mój przyjaciel.
Musiał być bardzo poruszony, bo wciąż trzymał się za krocze.
- Czy zdarza się to zawsze w nocy, podczas snu? - zapytałem.
- Tak. I w dodatku zawsze podczas pełni. Zresztą zapraszam panów do nas. Wypytacie wtedy wszystkich poszkodowanych. Gość podał adres i wyszedł, a Szelms zawołał:
- Pani Fjutson, proszę natychmiast przysłać mi swoją córkę.
Barbara - córka pani Fjutson była dwudziestką o blond włosach i już od pięciu lat trudniła się prostytucją. Niestety była bardzo droga i Herlock nie mógł sobie na nią zbyt często pozwolić. Teraz jednak był mocno wzburzony. Nigdy go jeszcze takim nie widziałem. Oczy miał błędne, usta otwarte, a wystającego ze spodni penisa mocno naprężonego. Patrzyłem na niego zdziwiony, gdy złapał Basię i pchnął ją mocno na kanapę, a potem całym ciężarem wskoczył na nią i zaczął brutalnie gwałcić.
- O kurwo, jak cię przelecę, to ci moje jaja uszami wyjdą - wołał.
Dziewczyna przeżyła kilka orgazmów, a on wciąż nie miał dość. Obracał nią na wszelkie możliwe sposoby i pozycje, jakby nie był typowym Anglikiem, a jurnym Niemcem z Bawarii. Wreszcie zmęczył się, spuścił Baśce na piersi i twarz litrami spermy, oklapły usiadł na fotelu, zapalił fajkę i zaczął grać na skrzypcach.
Nazajutrz była pełnia i tę noc postanowiliśmy spędzić w klasztorze Japończyków. Szelms profilaktycznie założył stalowy ochraniacz penisa zamykany na kłódkę i ruszyliśmy dorożką pod pozostawiony przez gościa adres.
- Wiesz Łydsonie - zagadnął mnie mój przyjaciel podczas nudnej poniekąd jazdy. - Czytałem ostatnio w gazecie o doktorze Chujowstawie, który przeprowadza operacje penisów. Może coś ci pomoże na twojego amputanta.
- Ee, po co? - zapytałem.
- No wiesz! I przyjemność masturbacji będziesz mógł czasami przeżyć i odlać się do pisuaru będziesz mógł. Już nie będą na ciebie dziwnie patrzeć w damskich toaletach.
- O! I tu masz jak zwykle rację. Zastanowię się, ale tymczasem jesteśmy chyba na miejscu.
- Niezaprzeczalnie tak jest - zgodził się ze mną mój przyjaciel i sprawdziwszy stan kłódki w ochraniaczu wyskoczył z dorożki. Podeszliśmy do bramy i zapukaliśmy. Otworzyła nam piękna siedemnastoletnia Japonka. Mała, jak to Japonki. Pomyślałem, że, gdyby nie moje kalectwo, byłaby idealną żoną dla mnie. Mogłaby, na przykład na przystanku, stanąć koło mnie i, bez zwracania uwagi schylaniem, tak mi obciągnąć, że... Ale co ja się tak zastanawiam? Przecież to czysta fikcja.
- Proszę za mną - powiedziała Japonka.
Zaprowadziła nas do gabinetu "prezesa".
- O! Witam was panowie - powiedział Japończyk, którego poznaliśmy wczoraj. - Cieszę się, że zdecydowaliście się jednak przybyć. Nawet dobrze się składa, że dzisiaj, bo właśnie dziś przypada wieczór przed pełnią, wieczór, w którym oddajemy cześć naszemu bóstwu płodności, wieczór, po którym znikają penisy.
Potem gospodarz zabrał nas do miejsca, w którym miały odbyć się obrzędy. Herlock miał także wziąć w nich udział, a ja stałem z boku z tymi, których penisy już zniknęły. Wszyscy uczestnicy rozebrali się do naga. Nawet Szelms zdecydował się ściągnąć swój ochraniacz. Potem położyli się w kółko i każdy chwycił prawą ręką członka sąsiada. Mój przyjaciel zastępował mistrza ceremonii i leżał w środku koła.
Nagle salę wypełniła muzyka orientalna oraz delikatny, wonny dym. Szelms rozłożył ręce i nogi, a przy jego kroczu przyklęknęła dziewczyna poznana przy bramie i wzięła w usta jego penisa. Podłoga z leżącymi w środku zaczęła kręcić się w prawo, a Japończycy na zewnątrz wirowali w lewo. W tym czasie uczestnicy obrzędu zaczęli się wzajemnie masturbować. Najpierw powoli, w rytm delikatnej muzyki. Potem jednak muzyka przyśpieszyła tempo i ruch dłoni się wzmógł. Również Japonka obciągała Szelmsowi ze zdwojoną prędkością i siłą. Wtem zmienił się kolor światła z szarego na czerwony i para pośrodku zmieniła położenie.
Tym razem dziewczyna leżała, ściskając rękoma piersi, a Szelms wkładał swojego naprężonego penisa między nie. Pośród uczestników słychać było jęki rozkoszy. Podłoga wirowała coraz szybciej. Niektórzy nie wytrzymywali i spuszczali się. Wreszcie, gdy już wszyscy przeżyli orgazm, Herlock chlusnął spermą na twarz Japonki, która dokładnie oblizała jego członka.
Kręgi podłogi powoli zwolniły. Salę wypełnił usypiający dym. Począłem zasypiać, gdy nagle koło mnie pojawił się mój przyjaciel.
- Zakładaj to - krzyknął wręczając mi maskę tlenową. Sam również taką założył.
- To nasza jedyna szansa - powiedział, gdy dym opadł. - Oni teraz wszyscy śpią. Musimy położyć się i też udawać uśpionych. Gdy tajemniczy złodziej penisów przyjdzie, złapiemy go na gorącym uczynku.
Tak też zrobiliśmy. I udało się. Po godzinie pojawił się zamaskowany typ z nożem. Podszedł do jednego z leżących i ciał. W tym momencie Szelms rzucił się na niego i wykręcił dłoń, w której tamten trzymał skradzionego penisa.
- Mam cię bratku - powiedział i zdarł mu maskę. - O! pan Chujowstaw. Już wiem jak pan robił te swoje cudowne operacje. Po prostu kradł pan penisy jednym i przyszywał innym. Oj nieładnie.
To mówiąc Herlock zdarł schwytanemu spodnie i jednym ruchem oderwał mu członka razem z jądrami. Gość zawył z bólu i wściekłości, ale już było za późno. Mój przyjaciel wręczył mi swoją zdobycz.
- Masz mój drogi Łydsonie. Przyszyj go sobie. W końcu jesteś chirurgiem. I nie przejmuj się swoim miłym ofiarodawcą. Tyle razy pomógł ludziom w twojej sytuacji cudzym kosztem, że niech teraz raz pomoże swoim.
I tak zakończyła się sprawa "Znikających penisów", a ja już nie musiałem się nudzić, podczas, gdy Herlock Szelms walił konia. Ja mogłem robić to samo.
brak komentarzy