Zimowy ogień

19 czerwca 2012

Szacowany czas lektury: 6 min

Zbyt dużo czasu minęło od naszego ostatniego, a zarazem pierwszego spotkania. Na zewnątrz panował przenikliwy chłód, wdzierający się w najmniejszą nawet szczelinkę. Długie noce dawały dostatecznie wiele czasu, aby się znudzić wszystkim dookoła. Tylko wspomnienie, dotyczące Ciebie, pozwalało utrzymać się przy zdrowych zmysłach. Podczas krótkiej rozmowy telefonicznej oznajmiłeś, że dziś wieczorem będziesz u mnie. Zaskoczenie jakie zawładnęło przez chwilę myślami ustąpiło miejsca radości. Wiedziałam, że mam niewiele czasu, żeby wszystko przygotować. Wiele razy już wyobrażałam sobie, jak będzie wyglądać Twoja wizyta. Podświadomie postępowałam według planu.

Kiedy o dwudziestej wszystko było gotowe, zaczęłam się niecierpliwić. Spacerowałam po pustym domu, nie mogąc doczekać się Twojego pocałunku. Sypialnia na górze była już przygotowana - świeża pościel i lekki aromat wanilii w powietrzu. Wiedziałam, że to tylko otoczka, jednak chciałam, żebyś czuł się dopieszczony w każdym, nawet najmniejszym aspekcie dzisiejszej nocy. Na schodach jasno płonęły świece, ustawione co kilka stopni, w szklanych świecznikach. Stół w salonie nakryty dla dwóch osób, wino czekające na otwarcie. W kuchni już czekała uczta, przygotowana specjalnie dla Ciebie. Jednak mijało coraz więcej czasu, a Ciebie nadal nie było. Właśnie sięgałam po telefon, gdy rozległo się stanowcze pukanie. To musiałeś być Ty. Otworzyłam, chcąc od razu rzucić Ci się w ramiona. Na szczęście tego nie zrobiłam, bo nie stałeś tam sam. Obok stał mój sąsiad, podobnie jak Ty, cały zaczerwieniony i zdyszany.

Wpuściłam Was do środka, chcąc dowiedzieć się, co się stało. Jedyne, czego się dowiedziałam, to to, że pośród panującej na zewnątrz zadymki mój sąsiad wpadł prosto na twój samochód, wyjeżdżając ze swojego podjazdu. Strach minął, gdy powiedziałeś, że udało się uniknąć wypadku. Pan Staszek, bo tak właśnie nazywał się mój sąsiad, postanowił odprowadzić Cię i w obawie, że gwałtowne hamowanie mogło wywołać lekki szok. Zaproponowałam, żeby wszedł dalej i zjadł z nami, jednak on grzecznie odmówił. Jego wzrok taksujący mój wygląd sprawiał, że czułam się skrępowana. Ty także mierzyłeś mnie wzrokiem. Dopasowana, karminowa sukienka opinała dokładnie moje ciało. Wysokie, czarne szpilki, zgrabne nogi, wyraźnie podkreślone, pełne piersi. Do tego prowokujący nachalne spojrzenia wisiorek, którego koniec opadał w zagłębienie pomiędzy piersiami. Długie do ramion, kasztanowe włosy opadające swobodnie na odkryte ramiona lekko połyskiwały w świetle lamp. Pociągnięte krwisto - czerwoną szminką usta zdawały się kusić każdego, kto na nie spogląda. Po chwili niezręcznej ciszy pan Staszek uścisnął Ci rękę, następnie nonszalancko ucałował moją dłoń i wyszedł.

Staliśmy tak przez chwilę, patrząc sobie głęboko w oczy. Wziąłeś mnie w ramiona, przytulając mocno. Poczułam dotkliwe zimno bijące od Ciebie. Wtedy zdałam sobie sprawę, że nadal stoisz w kurtce. Zachęciłam Cię do zdjęcia jej, zapraszając do salonu. Zrobiłeś to przyglądając mi się bacznie. Nie rozmawialiśmy wiele. Pomogłeś mi zanieść kolację na stół, a później pałaszując z uśmiechem. Nie mogłam się już doczekać tego, co będzie później. Kiedy nalałeś nam wina, w Twoich oczach widać już było magiczne ognie, zwiastujące kolejne zdarzenia. Już po jednym kieliszku wstałeś od stołu, podchodząc do szafki z wieżą. Przejrzałeś płyty, wybierając płytę Lisieckiego. Kiedy popłynęły ciche dźwięki, poprosiłeś mnie do tańca. Byłam zaskoczona, jednak nie odmówiłam. Stanowczo chwyciłeś mnie w ramiona, dając do zrozumienia, że to Ty będziesz prowadził. Oparłam głowę na Twoim ramieniu, wdychając zapach fantastycznych, męskich perfum. Odurzyły mnie na chwilę, jednak nie na tyle, by nie dostrzec Twojej dłoni sunącej po moich włosach, a następnie po plecach i zatrzymującej się na pośladku. Mruknęłam cicho, prosto do Twojego ucha, trącając je lekko czubkiem nosa. Zatańczyliśmy kilka kawałków, po których niespodziewanie wziąłeś mnie na ręce. Wpiłeś się w moje usta. Wszystko w mojej głowie zawirowało. Czułam niebiańskie drżenie, gdy powoli niosłeś mnie w swoich silnych ramionach po schodach. Na korytarzu oderwałeś się od moich ust, z pytaniem gdzie masz iść dalej. Wskazałam drzwi sypialni. Wtedy wszystko zaczęło być bardziej intensywne.

Delikatnie ułożyłeś mnie na łóżku, sunąc dłońmi po moich biodrach. Hamując własna pożądliwość powoli zsuwałeś z moich stóp szpilki, a następnie pończochy. Twoje usta zaczęły błądzić, całując moje łydki, a później uda. Składałeś na nich na przemian krótkie muśnięcia i głębokie pocałunki. Chwilami przesuwałeś po skórze miękkim językiem. Kiedy nadszedł czas na pozbawienie mnie sukienki przerwałam Ci. Pragnęłam Twoich ust. Wstałam, delikatnie pchając Cię na łóżko, a później kładąc się na Tobie. W szaleńczej namiętności całowałam Twoje usta, spijając ich słodki smak. Patrzyłam Ci głęboko w oczy, które uśmiechały się do mnie swoimi gorącymi płomykami. Po ostatnich doznaniach, jakie przeżyłam w Twoim mieszkaniu, nie mogłam doczekać się kolejnych. Zaczęłam rozpinać Twoją koszulę, nieświadomie urywając kilka guzików. Z pasją pieściłam nagi tors, szyję i uszy. Za każdym razem, gdy czułeś na nich mój gorący oddech, drżałeś. Z niebywałą łatwością rozpinałeś powoli suwak sukienki, która systematycznie odkrywała kolejne partie mojego ciała, aż w końcu wstałam, by wyzwolić się z niej do końca. Twoje spojrzenie sunęło niespokojnie po ukrytych w staniku piersiach. Niewypowiedziane dotąd pragnienie zaczęło być tak palące, że stojąc tak poprosiłam : "Zrób to po męsku". Odpowiedział mi radosny uśmiech. Więcej nie trzeba Ci było mówić. Wstałeś, jednym silnym ruchem zrywając ze mnie stanik. Haftki pękły, z brzdękiem opadając na podłogę. Przeniosłeś mnie pod ścianę, mocno przygniatając do niej. Twoje pocałunki były jak ogień. Zostawiały drżące w uniesieniu westchnienia. Całowałeś usta, w pewnym momencie rozcinając lekko swoimi zębami skórę warg. Oblizałeś spływającą powoli krew i przeszedłeś dalej. Piersi znalazły się w Twoich dłoniach, gdzie doznawały silnych i stanowczych pieszczot, które wywoływały okrzyki rozkoszy, gdy silne palce zaciskały się na ich powierzchni. Ukląkłeś przede mną, ale tylko po to, by rozerwać w strzępy delikatne, koronkowe stringi i rzucić je przez ramię na ziemię.

To co stało się potem przerosło moje oczekiwania. Rzuciłeś mnie na łózko, szybko zdejmując z siebie resztę ubrań. Potem jednym pewnym ruchem pojawiłeś się we mnie. Przez chwilę bolało, nadal nie przyzwyczaiłam się do jego wielkości. Na szczęście każdy Twój następny ruch przynosił już tylko rozkosz. Gdy tak zatapiałeś się po brzegi w ciepłej jaskini, przyciskając moje nogi do łózka, co odbierało mi możliwość ruchów, wyglądałeś jak mitologiczny bohater, zdobywający kolejne ziemie. Władczy, stanowczy i tak wspaniale męski... Jednak nie mogłam zbyt długo myśleć o Twojej wspaniałości, ponieważ po chwili czułam już zapowiadające orgazm napięcie. Widząc to zwolniłeś. Teraz każdy Twój ruch był wolny, ale pełny. Dociskałeś się do dna, tak daleko jak było to możliwe. Każdy ruch wywoływał mój jęk, jednak Ty nie okazywałeś emocji. Z kamienną twarzą przysparzałeś mi doznań. Po chwili niespodziewanie rozszalał się w Tobie drapieżnik. Kąsałeś moje piersi, jednocześnie prowadząc szaleńczy galop. W jednej chwili świat zamarł. Instynktownie uniosłam biodra, krzycząc głośno. Było już tylko jedno - wspaniałe uczucie, rozchodzące się po całym ciele i krew uderzająca do głowy. Jak przez mgłę czułam, że Ty też doszedłeś. Nie wiem, jak długo trwało przywracanie mojej świadomości, jednak gdy zdołałam już sensownie myśleć, Ty leżałeś obok, głaszcząc moje piersi. Kilka uśmiechów wystarczyło za podsumowanie, ale Ty i tak powiedziałeś swoje. To co płynęło z Twoich ust powodowało dodatkowe rumieńce na moich policzkach. Zakończyłeś namiętnym pocałunkiem, do którego włączyły się ochoczo nasze języki. Zamruczałam w przypływie kolejnej fali pożądania. Usiadłam na Twoich biodrach, czując, że znów jesteś gotowy do zabawy. Z przeciągłym jękiem nabiłam się na Twojego sztywnego i twardego do granic możliwości rycerza. Kolejne ruchy wykonywałam już podświadomie, delektując się uniesieniem i rozkoszą na Twojej twarzy. Sama ściskałam własne piersi, podczas gdy Ty nadawałeś mi rytm, trzymając mnie silnie za biodra. Pracowałam systematycznie, z małymi przerwami na kolejne, już niższe fale szczytowania. Skończyłam dopiero, gdy z Twoich ust wyrwało się moje imię przerwane długim jękiem. Kiedy opadałam na Twoje rozgrzane ciało słyszałam bicie Twojego serca. Wiedziałam już, że będziesz jedynym, z którym będę przeżywać rozkosz.

perlistą wstążką znaczysz

drżący ślad

pomiędzy kolejnymi twierdzami

dążąc na szczyt

zostawiasz za sobą

płonące grody

krzyczące w uniesieniu

litościwie gasisz płomień

kroplami potu

zmęczonym oddechem

uśmiechniętych ust

Ten tekst odnotował 15,806 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.69/10 (5 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Komentarze (4)

0
0
Była jesień, teraz zima. Szkoda tylko, że rok ma tylko cztery pory roku.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Rok ma cztery pory roku, co nie znaczy, że skończe na 4 opowiadaniach 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Świetne! Czekam na kolejne części🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Obie części wspaniałe, czekam na kolejne!
Mam nadzieję, że w innych opowiadaniach będzie ta sama forma - czyli dwoje ludzi i ich namiętność, a nie trójkąty, czworokąty czy inne. 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.