Ilustracja: Taylor Harding

Zdobywając męża przyjaciółki

22 listopada 2023

Szacowany czas lektury: 15 min

Historia uwiedzenia męża przyjaciółki. Taką jestem dziwką.

Zdobycie go było dla mnie prawdziwym wyzwaniem. Zachęcenie uśmiechem, wzrokiem. Delikatnym dotknięciem ręki, niby przypadkowym muśnięciem penisa poprzez spodnie. Dłuższym kontaktem wzrokowym. Gdy zaczęłam go uwodzić, wiedziałam o nim tylko tyle, że jedna z moich najlepszych przyjaciółek znalazła w nim świetnego męża. Lubiła też chwalić się, że ma nieziemskiego penisa, to sprawiło, że postanowiłam go zdobyć. Chciałam go od siebie uzależnić, do tego stopnia, by zaryzykował dla mnie swoje szczęśliwe życie rodzinne, po to tylko by móc zerżnąć moją gorącą cipkę. By móc się ze mną pieprzyć.

Wiedziałam, że już zbliżamy się do siebie. Czułam, że nie spuszcza ze mnie wzroku. Żartował ze mną z delikatnymi podtekstami, próbował przesunąć granicę między nami. Badał, jak daleko może się posunąć. Sprawdzał, na co mu pozwolę. Wyczuwaliśmy rodzącą się między nami chemię. Jednak wciąż wahał się, jakby nie mógł uwierzyć, że byłam chętna na jego zaloty. W końcu zdecydowałam. W piątek. Na imprezie u nich, jeśli tylko uda mi się go odciągnąć od żony na dłużej, pokaże mu, jak bardzo jestem chętna.

Byłam potwornie napalona, gdy dotarłam na imprezę. Przez cały dzień w myślach układałam plan. Miałam na sobie skąpe, koronkowe majteczki, które dodatkowo drażniły i tak już wilgotną cipkę. Również cycki dostarczały mi doznań, twarde, wyraźnie przebijały się przez bluzeczkę. Może i nie byłam ubrana odpowiednio na tę imprezę, ale miałam to gdzieś. Przecież miałam misję do wypełnienia.

Od razu po przybyciu wyłowiłam go spośród gości. Po jego wzroku wiedziałam, że i on mnie szukał. Kilka drinków później rozmawialiśmy już na uboczu. Ostrożnie i powoli. W czasie rozmowy poczułam jego dłoń na ramieniu. Nasze ciała zbliżyły się do siebie. Raczej trochę za bardzo jak na rozmowę z mężem przyjaciółki. Zapytał, czy dobrze się bawię. Odpowiedziałam zalotnym spojrzeniem, nieśmiałym uśmiechem.

Zapytał, czy chcę zobaczyć jego nowe kino domowe, które właśnie zamontował w piwnicy. Zgodziłam się, chociaż tak naprawdę wcale mnie to nie interesowało. Wymknęliśmy się niezauważeni do ciemnej, pustej piwnicy. Ledwo zeszliśmy na dół, przycisnął mnie gwałtownie do ściany. Z ustami przy moim uchu i z ręką wplątaną w moje włosy, nazwał mnie puszczalską. Powiedział, że wie, czego oczekuję, że jestem zdzirą. Nie mylił się.

Nasze usta zatańczyły w zgodnym, szalonym tańcu. Chwycił mnie za głowę, mocno przycisnął moje usta do swych, pogłębiając pocałunek. Oddychałam ciężko. Z pasją starałam się zedrzeć z niego koszulę. Miesiące kipiącego we mnie pożądania wybuchły właśnie nieokiełznanym płomieniem.

Całował mnie długo i namiętnie. Następnie przeniósł usta w dół ku mojej szyi, wdychając zachłannie zapach moich perfum. Płonęłam z podniecenia, wygięłam się w łuk. Poprzez bluzkę obmacywał moje piersi. W końcu udało mu się zsunąć bluzeczkę z moich ramion i opadła ona swobodnie na podłogę. W ten sposób odsłonił biały, koronkowy, prawie przezroczysty stanik. Natychmiast jego usta znalazły się na sutku. Ssały go mocno poprzez materiał. Jęknęłam głośno i przycisnęłam się do niego. Desperacko pragnęłam doznać więcej. Bez opamiętania ssał mi cycki. W tym ciemnym pustym pomieszczeniu odległe odgłosy imprezy kontrastowały z odgłosami lizania, sprawiając, że czułam się, jakbym właśnie grała w filmie porno.

Umieścił dłoń na moim udzie, nie przerywając ssania sutków. Westchnęłam głęboko. Podciągnął wysoko spódniczkę, aż owinęła mi się wokół talii. Swoimi długimi, smukłymi palcami błądził wokół zewnętrznej strony majtek. Czując to, przesunęłam się delikatnie. Rozsunęłam nogi, dając mu lepszy dostęp do siebie. Zaznawałam cudownej rozkoszy, zaspokajana przez niego. Pragnęłam go wciąż bardziej.

Nagle ukląkł. Wciąż trzymał dłonie na moich udach. Zachłannie wpatrywał się w moją cipkę, jakby umierał z pragnienia. Jak mężczyzna, który od miesięcy marzył, by spróbować tej soczystej pizdy. Wszystko szło tak, jak sobie to zaplanowałam.

Dłuższą chwilę wpatrywał się między moje nogi, zahipnotyzowany widokiem okrytej białą koronką cipki z doskonale widoczną plamą wilgoci, której zresztą on sam był przyczyną. Wiedziałam, że był już całkowicie mój. Ten oddany, kochający mąż właśnie miał posmakować obcej, zakazanej mu cipki pierwszy raz, od kiedy ślubował swojej żonie wierność. Czułam się wspaniale. Jak rasowa zdzira.

W końcu zanurzył twarz między moimi nogami. W odpowiedzi przywaliłam głową o ścianę, piszcząc głośno. Miał niesamowity język. Ssał i gryzł mnie poprzez materiał majtek. Nie dbałam o to, że teraz ktoś mógłby wejść do naszej piwnicy. Wiłam się i jęczałam na całego. Jedynym, co mnie zajmowało, były jego palce odsuwające właśnie materiał majtek na bok i język, który wnikał między fałdki mojej delikatnej, gorącej cipki.

Robił to niewiarygodnie dobrze, z odpowiednią siłą, lizał i podskubywał, aż straciłam panowanie nad sobą. Z zamkniętymi oczami i miękkimi nogami oddawałam się tej cudownej rozkoszy. Jego żona mówiła mi, że był w tym naprawdę dobry. Następnym razem, gdy będzie się nim przechwalała, będę z satysfakcją przypominała sobie, jak i przede mną padł na kolana, pragnąc mnie.

Nie wiem, jak długo mnie lizał, po prostu w pewnej chwili poczułam, że zaraz dojdę. Pochyliłam się, chwyciłam go za głowę i przycisnęłam mocno do cipki. Przejęłam kontrolę nad ruchami. Teraz to ja ocierałam się o jego twarz, a fale błogości porywały mnie raz za razem. W końcu odsunął się, dysząc ciężko, z twarzą zalaną moimi sokami. Spodnie opinały mu nieprzyzwoicie sterczącego kutasa. Patrzyłam na tego mężczyznę, który klęczał przede mną i teraz to ja pragnęłam go posmakować.

Przecież od tego to wszystko się zaczęło. Kilka miesięcy temu jego żona pochwaliła się jakiego wielkiego kutasa ma jej mąż i jak się nim wspaniale posługuje. Właśnie od tamtej chwili chciałam go spróbować. W końcu dostałam swoją szansę. Gdy orgazm minął, osunęłam się na kolana i sięgnęłam do jego rozporka. Leżał już wyczekująco na podłodze. Rozpięłam go i ściągnęłam z niego spodnie. Uwolniony kutas wyskoczył z majtek, długi i gruby, dokładnie taki jak opowiadała jego ukochana. Twardy jak skała ukoronowany na szczycie sokiem.

Zamarłam na chwilę, bardzo chciałam go posmakować. Jednak w tej chwili stał idealny do ujeżdżenia. Ta myśl przeważyła. Podjęłam decyzję. Kucnęłam nad nim. Cycki zakołysały się, przykuwając jego wzrok. Chwyciłam kutasa w dłoń, przesunęłam nią po nim kilka razy, po czym zlizałam jego sok z palców. Smakował cudownie. Dosiadłam go. Wszedł we mnie, twardy jak skała. Czułam, jak pokryty żyłkami penis wypełnił mnie. Rozciągnął mokrą cipkę, wszedł po same jaja. Zamarłam, nie byłam pewna czy to, co czułam, było jeszcze rozkoszą, czy już bólem. Z trudem oddychałam, czując go wbitego głęboko w siebie.

Po dłuższej chwili, która zdawała się być wiecznością, zaczęłam go ujeżdżać. Poruszałam gwałtownie biodrami, z zamkniętymi oczami, ogarnięta niesamowitymi odczuciami. Rękoma opierałam się o jego klatkę piersiową, drażniąc mu sutki. Czułam, jak drżał z bólu i podniecenia. Podskakiwałam na nim. Włosy pływały mi wokół twarzy, cycki skakały w zgodnym rytmie. Łechtaczką ocierałam się o jego włosy łonowe za każdym razem, gdy nabijałam się na niego. Sięgnął dłońmi ku memu przezroczystemu stanikowi i zdjął go ze mnie. Wziął w dłonie moje piersi, gdy dziko go rżnęłam. Wiedziałam, że było mu wspaniale, wchodził we mnie głęboko, wypełniał mnie do granicy bólu. Jęczałam całkowicie pochłonięta doznaniami, rżnąc go jak prawdziwa kurwa.

Nagle, w jednej chwili przejął kontrolę. Dotąd to ja dobrze się bawiłam, teraz przyszła kolej na niego. Chwycił mnie w talii, uniósł, z kutasem wciąż wbitym głęboko we mnie, i pchnął na podłogę jak lalkę. Przez krótką chwilę, przeraziłam się jego gwałtownością. Szybko zdjął spodnie, ustawił się i pchnął ostro, aż jego łono uderzyło w moją biedną, zmaltretowaną już łechtaczkę. Wygięłam się w łuk. Usiłowałam stłumić swój krzyk dłońmi, gdy doszłam, nie kontrolując się.

On jednak jeszcze nie miał zamiaru kończyć. Pieprzył mnie, podczas gdy szczytowałam. Był całkowicie skoncentrowany na swych ruchach, wbijał się we mnie ostro. Wtedy właśnie chyba odleciałam całkowicie. Stałam się jego lalką do ruchania. Dziwką do zabawy dla jego wielkiego, grubego kutasa. A także dla jego zwinnych palców trzymających moje cycki i mocno je ugniatających. Oj, jutro będę cała posiniaczona.

Pochylił się nade mną. Poczułam, jak jego kutas wbił się we mnie jeszcze głębiej. Trzymał mnie w ramionach, spotkały się nasze usta. Nie był to prawdziwy pocałunek, byliśmy zbyt rozpaleni, oddychaliśmy sobą nawzajem, mieszając oddechy, ciała i pot.

Wyszedł ze mnie. Uniósł i obrócił. Padłam na kolana, z wystawionym tyłkiem i cipką kapiącą sokami na podłogę. Poczułam jego usta na tyłku, dłonie gładzące moją spoconą skórę. Pchnął mnie w dół tak, że głowę musiałam oprzeć na podłodze, a tyłek unieść wysoko w górę, stał się przez to dla niego idealnym celem. Ponownie we mnie wszedł. Tym razem powoli i z pełną kontrolą. Widocznie ta mała przerwa przywróciła mu kontrolę na sobą.

Ponownie, niemal natychmiast, doszłam. Kąt, pod jakim klęczałam, spowodował, że straciłam oddech, jedyne, co mogłam robić, to drżeć, gdy mnie pieprzył. Poczułam, jak chwyta mnie za ramiona i przyciąga do siebie. Brał mnie od tyłu, a moje piersi podskakiwały przy każdym pchnięciu, gdy posuwał moją mocno już obolała cipkę. Biodrami pracował w stałym rytmie. Pomimo że byłam już na wpół nieprzytomna, zdobyłam się na myśl, o tym, co by się stało, gdyby jego żona weszła w tym momencie i zobaczyła, jak jej mąż z tak wielkim oddaniem rżnie moją cipkę. Usłyszała te wszystkie, sprośne słowa wymykających się właśnie z jego ust. Wyznania miłości do mnie, zachwyty nad moimi cyckami, cipą, tyłkiem. Obietnice tego, co zrobi ze mną następnym razem, kiedy znów się spotkamy i znów będzie mógł wbić we mnie swojego wielkiego kutasa. Przecież wiedząc, że w każdej chwili możemy zostać nakryci, ryzykował swój szczęśliwy dom i małżeństwo, tylko po to, żeby mnie wyruchać.

Znowu używał mnie jak lalki, wbijał się bezlitośnie kutasem, a ja to wszystko przyjmowałam. Piersi skakały mi dziko przy każdym jego wejściu. To było jak nieustanny orgazm, uczucie dzikie i jednocześnie bolesne. Dodatkowych doznań przynosiła pozycja, w której się znajdowałam, na kolanach z ramionami wyciągniętymi do tyłu. W żaden sposób nie mogłam go powstrzymać, nawet gdybym chciała.

Poczułam jak, zaczął gubić rytm, był bliski dojścia. Próbował jeszcze opóźnić to, co miało nieuchronnie nadejść, delikatnie zwalniając i wysuwając się ze mnie. Jednak i tak po chwili wbił się we mnie z głośnym krzykiem aż po jądra. Zaczął znów posuwać mnie gwałtownie, trzymając mnie mocno za ręce. Spiął się. Jego kutas pulsował, strzelając spermą głęboko we mnie. Wydawało się, że zamarliśmy w tej pozycji na wieczność. Czułam głęboko w sobie jego gorącą spermę. Jęknął mi do ucha, że było wspaniale.

Puścił moje ręce i opadł. Poleciałam w przód, wciąż drżąc, również doszłam. Wciąż czułam jego gorącą spermę wylewającą się z mojej pochwy. Dotknął moich warg sromowych, zebrał nasze soki i wtarł je w moje uda. Mogłam jedynie próbować uspokoić oddech, po mijającym właśnie intensywnym orgazmie.

Wiedziałam, że chciałam od niego jeszcze jednego podarunku. Nie wiedziałam jednak jak go o to poprosić.

– Kutas – wydusiłam z siebie. – Chcę possać twojego kutasa.

Usłyszałam jego śmiech, gdy odwrócił się do mnie.

– Proszę bardzo kochanie, założę się, że jesteś świetna i w te klocki, prawda?

Miał rację, uwielbiam ssać kutasy. Jednak po trzech orgazmach i kilku bardzo intensywnych ruchaniach nie byłam już w najlepszej formie. Mimo to zajebiście pragnęłam, owinąć ustami jego męskość. Chciałam spróbować naszych zmieszanych soków, więc podczołgałam się do miejsca, gdzie leżał rozciągnięty i wzięłam go do ust jak grzeczna, mała dziwka, którą przecież byłam. Był przepyszny. Kiedy go ssałam, znowu zaczęłam się rozpalać. Zastanawiałam się, kiedy będę mogła go doprowadzić do wytrysku w ten sposób. Kiedy będę mogła udławić się jego wielkim kutasem, pieprzącym moje usta.

Wiedziałam, że nie teraz. Gospodarz nie mógł niezauważony zniknąć z własnego przyjęcia na tak długo. Zresztą i tak to był cud, że nikt nas do tej pory nie nakrył. Ubraliśmy się, wymieniliśmy spojrzenia i ostatni, namiętny pocałunek. Starałam się doprowadzić choć trochę do porządku włosy, wyglądające obecnie dokładnie tak jakbym właśnie została porządnie wyruchana. Następnie udałam się na górę. On dołączył kilka minut później. Nikt nie zauważył, że nas nie było. Jego żona wciąż wzorowo wywiązywała się z roli gospodyni. Odbyłyśmy kilkuminutową, cudowną pogawędkę. Przytuliła mnie jeszcze, gdy wychodziłam. Przez cały ten czas sperma jej męża wyciekała z mojej nabrzmiałej, zaczerwienionej cipki i wciąż czułam smak jego kutasa w ustach. Boże, jestem prawdziwą dziwką.

Opuściłam imprezę, dostałam to, po co tam pojechałam. Wróciłam do domu Uberem. Moim kierowcą był szczupły facet. Podszedł, żeby mi otworzyć drzwi, z bezczelnym uśmiechem, jakby wiedział, co właśnie zrobiłam. Zapytał mnie, jak minął wieczór, a ponieważ wciąż brakowało mi adrenaliny, opowiedziałam mu wszystko. Po drodze do domu zatrzymaliśmy się na uboczu drogi. Pozwoliłam mu wyssać spermę kochanka z cipki, a on dał mi posmakować swojego ślicznego, twardego kutasa. Pozwoliłam zerżnąć mu się w usta, klęcząc na żwirze przy drodze. Wyzywał mnie niesamowicie, przez co znowu poczułam się jak tania kurwa.

Nie wiem, kiedy znowu zobaczę swojego dzisiejszego gospodarza. Może następnym razem powiem mu, żeby dał mi majtki żony, żebym mogła je założyć i poujeżdżać jego usta. Przejdą moimi sokami i takie wrzuci jej do prania. Chyba jednak będzie lepiej jak powiem mu, żeby znalazł majtki, które założyłam na imprezę. Przez przypadek zapomniałam je założyć i wyszłam bez nich.

Ten tekst odnotował 35,954 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 8.69/10 (94 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Komentarze (45)

+4
-9

Chciałam go od siebie uzależnić, do tego stopnia by zaryzykował dla mnie swoje szczęśliwe życie rodzinne, po to tylko by móc zerżnąć moją gorącą cipkę. By móc się ze mną pieprzyć.


Interpunkcja.

Czułam, że nie spuszczał ze mnie wzroku.


spuszcza

wcale mnie to mnie interesowało


Literówka.

Z ustami przy moim uchu, z ręką wplątaną w moje włosy, nazwał mnie puszczalską.


Interpunkcja.

udało mu się zsunąć bluzeczkę moich ramion


Literówka.

Jedynym co mnie zajmowało, były jego palce


Interpunkcja.

Robił to niewiarygodnie dobrze


Nie wiadomo, co robił "niewiarygodnie dobrze". Dowiadujemy się o tym potem, zamiast przedtem.
---
Te błędy wynotowałem z pierwszej połowy opowiadania. Nie one jednak najbardziej rzutują na przyjemność z czytania – tę utrudnia brak wcięć, osławione dywizy w dialogach i brak jakiegoś suspensu albo nawet sensu. Autor zapragnął oddać wyłącznie seks i jego bohaterka zachowuje się jak mężczyzna-gwałciciel. Że ma cipę i żeńskie końcówki w narracji pierwszoosobowej, to nic nieznaczący, a może nawet przeszkadzający czytelnikowi, szczegół.
Reasumując – przeczytałem z obowiązku CLA. Przyjemności nijakiej w tym nie znalazłem.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+5
-2
Ostatni akapit to wstęp do kolejnej części i motyw przewodni?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+4
-5
Zajeb....końcówka. czekam na II
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
-2
@Tomp ! Na prawdę brak wcięć i dewizy są tymi elementami, które, Twoim zdaniem, najbardziej wpływają na tę niesamowitą historię?
Na prawdę - tylko ktoś tak lekkomyślny, że ocenił te dzieło jedynie po przeczytaniu połowy- mógłby wysnuć tak krzywdzący wniosek!
Osobiście uwarzam, że dzieje się tu na prawdę wiele, a z letkością zadzieżgnięte losy bohaterów spinają się w seksowny i wyjątkowo seksowny wątek! Masz rację - nie ma tu miejsca na czcze rozważania, gadanie gupot czy inne opisy, ale jest tu za to to, co jest tu tym, co jest tym najważniejszym tu. Pewnie nie dociera to tam tu do niekturych, przez te różne dewizy, ależ otuż jest tu seks. Nie chciałbym rozpraszać twojej uwagi, skupionej na wcięciach, ale mamy tu nie tyko seks, ale nawet nagie cipy (szt. 1) i kutasy (szt. 2), serio, no i jeszcze seks jest!
Som rzeczy, kture z natury rzeczy, muszą zachwycać, co nie raz poeta dowiód, a tutaj nie rzondzi ten poeta, tylko seks, czego niedostrzegasz?
Aż chciałoby się powiedzieć "kurwa" ale się na rzecz autora powstrzymam, by nie psuć wrażenia...

Dobra, a teraz na serio, bo czasem sobie żartujemy... Warsztat! Mnie nie przerażają wcięcia i odstępy, ale takie postacie płaskie, brak logiki czy choćby minimalnego powiązania z rzeczywistością... I, cholera, rozumiem, że może się podobać... no, coś w tej historyjce... zwłaszcza... no, tak, ta końcówka... Ale jak ją zarżniesz słowem prostym tak, jak tą tutaj, tę... literacką abominację, no to... ech... niewybaczalne. 😀
Jeśli chcesz sobie sam, dla siebie pisać - robisz to dla siebie i nic komu do tego. Jeśli chcesz, żeby inni czytali - musisz więcej próbować moim skromnym zdaniem. 🙂)
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
@PokątnieUściski

tylko ktoś tak lekkomyślny, że ocenił te dzieło jedynie po przeczytaniu połowy


Skąd ta insynuacja?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@Tomp Z nie przeczytania rycenzji dokońca? 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
0
Super opowiadanie kiedyś tutej więcej było takich że się chciało wiadomo co czytając może jeszcze więcej się będzie pojawiać tego typu jest nadzieja
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
@Tomp oczywiście masz rację. Sporo błędów mi się wkradło. Weryfikowałem i sprawdzałem tekst kilka razy, a i tak są błędy. Wskazane poprawiłem. Nie zgodzę się co do ostatniej sugestii.
"Nie wiadomo, co robił "niewiarygodnie dobrze". Dowiadujemy się o tym potem, zamiast przedtem."
We wcześniejszym zdaniu jest napisane, co robił i czym...
Średnia ocen jednak pokazuje, że takie teksty są pożądane przez "pospolitych czytaczy" tego portalu.
Może warto zweryfikować swoje podejście do oceniania tekstów? To taka nieśmiała sugestia.

@Pokątnie uściski oczywiście są błędy, jednak najwidoczniej tekst się innym podoba. Myślę, że sporo już tekstów tutaj umieściłem i średniej ocen raczej wstydzić się muszę. Sugestia do poprzedniego oceniająca również i tutaj ma zastosowanie.

Nie planuję kolejnej odsłony tej opowieści, ale na pewno coś nowego wkrótce opublikuję. Tak do poczytania dla "zwykłych, szarych czytaczy", którzy nie mają gustu, o zgrozo, również błędy im nie przeszkadzają w odbiorze całości 🙂
Przepraszam, że kpię, jednak widzę, że to broń często tutaj używana.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-2
Najpierw odniosę się do Twojego głosu sprzeciwu wobec "robienia dobrze". Przyjrzyjmy się temu fragmentowi:

Wiłam się i jęczałam na całego. Jedynym, co mnie zajmowało, były jego palce odsuwające właśnie materiał majtek na bok i język, który wnikał między fałdki mojej delikatnej, gorącej cipki.

Robił to niewiarygodnie dobrze,


Czy w zdaniu poprzedzającym opinię bohaterki ("Robił TO niewiarygodnie dobrze") możemy przeczytać, że mężczyzna cokolwiek ROBIŁ?
Moim zdaniem – nie.
Co mówią czasowniki?
"Wiłam się" (ja, czyli kobieta), "jęczałam" (ja, czyli kobieta), "mnie zajmowało" (a więc kobietę), i wreszcie: "język wnikał" (w domyśle "jego", czyli mężczyzny).
Skoro jednak twierdzisz, że chciałeś włożyć w usta bohaterki stwierdzenie, że to "język wnikał między fałdki mojej delikatnej, gorącej cipki niewiarygodnie dobrze", to nie będę dyskutował, bo mimo ułomności stylistycznej takiego opisu, gramatycznie jest on OK. Ale wątpię, by o to Ci chodziło, stąd moja – różna od Twojej – opinia. Bo moim zdaniem chciałeś raczej wyrazić, że mężczyzna "lizał i podszczypywał niewiarygodnie dobrze, bo z odpowiednią siłą".

Robił to niewiarygodnie dobrze, z odpowiednią siłą, lizał i podskubywał, aż straciłam panowanie nad sobą.


Co do grona czytelników, masz rację. Liczba odsłon pokazuje, że jesteś czytany. Twoje teksty mają liczne grono zwolenników. Moim zdaniem powinno to być dla Ciebie podnietą do doskonalenia warsztatu, bo jest dla kogo.
Co do przesłanek, którymi kieruję się w ocenie (raczej w komentarzach, bo ocena jest liczbowa), to odsyłam do mojej DEKLARACJI JAKOŚCI (forum: pomysły i inspiracje; DEKLARACJA JAKOŚCI...). Zawarłem tam kryteria, które biorę pod uwagę w ocenie każdego tekstu. Jest to wykaz dość jasny i konsekwentnie staram się tej Deklaracji przestrzegać. Jeżeli są autorzy konsekwentnie nieprzejmujący się zaleceniami portalu pokatne.pl dla publikujących (i np. nie robią wcięć i używają dywizów w dialogach), to i ja mam prawo do bycia konsekwentnym. Tym bardziej, że moja konsekwencja ma służyć poprawie jakości publikowanych tekstów. W moim pojęciu służy.
Wg mnie obrażasz czytelników portalu, twierdząc, że "nie mają gustu i błędy im nie przeszkadzają". Przeciwstawianie jakichś "zwykłych szarych" (w domyśle "tych dobrych") innym (nie-szarym i nie-zwykłym) stwarza niepotrzebne podziały. Śmierdzi mi to. ): Ten portal nie jest portalem politycznym.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@Tomp
Tak, zgadłeś. Chodziło mi o jego operowanie językiem. Może i trzeba się domyśleć tego, ale jak widać, da się. Nie chciałem stosować powtórzenia. Nie chciałem zaciemniać bardziej odbioru. Wydawało mi się, że łatwo odczytać, co chciałem wyrazić. Pozostanę przy swoim.
Staram się doskonalić. Dowodem jest to, że nigdy nie zostawiam wytkniętych mi błędów. Staram się je poprawiać. Chyba że się z nimi nie zgadzam 😉

Odpowiadam na komentarze. Publikuję kolejne teksty. Trzymam też chyba niezły poziom. Jeśli jakieś opowiadanie odstaję od pozostałych ocenami, to zwykle wyjaśniam w komentarzu, co miałem na myśli, pisząc je i dlaczego według mnie ma inny odbiór. To chyba wystarczający dowód, że poważnie podchodzę do czytelników.

Co do dywiz, to faktycznie mój błąd, od przyszłego opowiadania obiecuję ich używać.

Co do wcięć. Uczono mnie, że jak używa się odstępów, to nie powinno się używać wcięć. Stąd w tym opowiadania ich brak. Może to błąd. Doczytam, douczę się, wyciągnę wnioski na przyszłość.

Nikogo, nigdy nie obrażałem. Nie robię tego również teraz. Stąd dodałem ostatnie zdanie, bo obawiałem się, właśnie takiego odbioru. Pokątnie uściski zaczął od tonu kpiarskiego w swoim komentarzu. Ja również użyłem tej formy wypowiedzi, nie by obrazić czytelników, lecz by pokazać, że nie wszystko musi podobać się Wam, recenzentom, ma się podobać tym właśnie "zwykłym czytaczom". Dla nich piszę, dla nich moje teksty mają mieć sens i nieść im przyjemność z czytania.

Jak pisałem wyżej, błędy poprawiam. Doceniam krytykę błędów i dziękuję za nią. Żadnego czytającego nie pozostawiłem bez odpowiedzi w komentarzach. W ten sposób każdemu okazuję szacunek. Mam prawo natomiast używać recenzentów broni, kpiny 🙂 Zwłaszcza gdy piszecie, że tekstowi brak logiki (w domyśle sensu?), a oceniony jest na ponad 8,5 gwiazdek. To, jak dla mnie nie jest już wskazywanie błędów, recenzja. To jest stwierdzenie, że tak jest i koniec kropka. Recenzent wydał wyrok, nie opinię.
Kto w ten sposób stwarza podziały? Kto nie okazuje szacunku użytkownikom portalu wystawiającym oceny? Ja?
Ja jedynie pozwoliłem sobie na odrobinę kpiny z Was, recenzentów. Doceniam jednak Wasze trudne i często niewdzięczne zadanie. Zawsze dziękuję za krytykę. Zawsze staram się wyciągać wnioski. Myślę, że dzięki temu moje teksty są tak dobrze oceniane.

Starałem się tylko bronić tych wystawiających "zbyt wysokie" oceny 🙂 Właśnie tych "zwykłych szarych" czytaczy.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0

Co do dywizów, to faktycznie mój błąd, od przyszłego opowiadania obiecuję ich używać.

Co do wcięć. [...]. Może to błąd. Doczytam, douczę się, wyciągnę wnioski na przyszłość.


Tak trzymać.
Cieszę się, że możemy merytorycznie porozmawiać o tekstach. Bez zjadliwości, bez urazy. 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Autorze może jednak warto pomyśleć o kontynuacji?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-1
@Tomp - poprawiłem dywizy oraz wcięcie. Mam nadzieję, że poprawi to komfort czytania tekstu.
@Mat - raczej nie. Za to będzie kontynuacja cyklu Młoda żona 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-1
Zaznaczam na samym początku, to moje zdanie: Za dużo seksu w tym seksie; szczególnie, że to tylko kwadrans czytania. Jednak, co kto lubi.

Właśnie ze względu na ten ,,nadmiar" odpuściłabym tę scenkę z taksówkarzem. Niczego nie wnosi, a daje jedynie przesyt. Samo zakończenie jest wystarczającym podsumowaniem.
Teraz kilka uwag:

Również cycki dostarczały mi doznań, twarde, przebijały się przez bluzeczkę.

To zdanie jest nielogiczne. ...przebijały się przez bluzeczkę? robiły w niej dziurki czy co? Może raczej prześwitywały, wypychały ją... Sam wymyśl.
I jeszcze jedno, co zwróciło moją uwagę. Dotyczy to tego zdania i jeszcze kilku. Lubisz pisać zdania złożone zbudowane w ten sposób, ale popełniasz przy tym błąd w jego zapisie. Zamiast przecinka po wyrazie doznań powinien być średnik. Nie ty jeden popełniasz taki błąd, dlatego jedynie o nim wspominam, co nie znaczy, że nie możesz tego poprawić.
Generalnie średnik odchodzi w zapomnienia, a szkoda. To taki sympatyczny znak interpunkcyjny.

Uważam, że ten tekst spokojnie może wyjść na główną. Jestem ZA.

Krystyna
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@Krystyna - dziękuję za uwagę, poprawiłem.
Masz rację długie, złożone zdania to mój problem. Walczę z tym, z różnym skutkiem 🙂
Dziękuję za głos.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-1
@Krystyna Co do zanikania średnika pełna zgoda. Jakiś (liczony w latach) czas temu przeczytałem, że w obecnych powieściach pojawia się on średnio 1,5 raza na stronę, podczas gdy w literaturze przedwojennej 5 razy.
Wytknęłaś tylko cycki przebijające się przez bluzeczkę, a takich i gorszych kwiatków w tekście jest więcej. Są i literówki, a miałem Cię za mistrzynię w ich postrzeganiu.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
@Tomp, po pierwsze, widziałam całą litanię wypisaną przez ciebie i myślałam (miałam nadzieję), że wypisałeś wszystko - w końcu to tylko 15 min czytania.
Po drugie, bardzo chcę usiąść i zwyczajnie przeczytać opowiadanie, zadając sobie tylko jedno pytanie: Podobało mi się czy nie.
A po trzecie i najważniejsze i o tym wspomniałam w komentarzu; największym ,,błędem" dla mnie w tym tekście jest za dużo seksu, za dużo orgazmów.

Podtrzymuję swoje zdanie: Jestem ZA 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@Tomp i @Krystyna poprawiłem błędy, które znalazłem. Mam nadzieję, że teraz będzie lepiej się czytało.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+4
0
Cztery tygodnie dyskusji o pierdołach, autor dwoi się i troi, żeby wprowadzić wszystkie poprawki (a widać, że nie dlatego nie napisał od razu lepiej, bo nie chciał, ale najzwyczajniej nie potrafił), a tymczasem opowiadania nadal wisi w poczekalni. Nie wiem, czy niektórzy nie chcą doceniać cudzego zaangażowania, czy po prostu nie ma komu głosować, czy i jedno, i drugie, ale jestem za. Mimo że nie do końca są to moje klimaty, co wyraźnie zaznaczam. Natomiast mam już serdecznie dość tego, co się tutaj ostatnio dzieje, a co ewidentnie odbija się na Bogu dupę winnych autorach i autorkach.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
-2
Cześć, darkosik! Gratuluję wejścia na główną. Napisałeś krótki, bezpretensjonalny tekst, który nie udaje czegoś więcej. Kilka zwrotów (oddychanie sobą nawzajem; włosy wyglądające jak po ruchaniu) naprawdę mi się spodobało i żałuję, że zostały one zasypane gruzem sztampy. Ilość rżnięcia, cipek i ssania przytłacza. Jak przystało na porządny opowiadus eroticus, nie brakuje też słów-kluczy, takich jak błądzenie. Nie czepiam się żadnego ze słówek z osobna, ale w grupie tworzą obraz, który mi się nie podoba.

Przy lekturze nie trzeba wiele główkować, bo od początku do końca wiemy, co czeka narratorkę. Mimo to nie czytało mi się lekko. Jest coś w szyku zdań, co sprawia, że przy czytaniu się zacinam. Nie wiem czy to formalnie błędy, czy po prostu jesteśmy z innych stron Polski, ale oprócz tego wydaje mi się, że czasem używasz kropki zamiast przecinka lub na odwrót. Na pewno podniósłbyś swój warsztat, gdybyś traktował nadchodzące po sobie zdania jak puzzle, które muszą do siebie pasować. Pytanie, czy masz wystarczająco chęci.

Nie wiem czy masz zepsutą klawiaturę, czy palce drżały Ci na myśl o komentarzach Loży, czy nie chcę wiedzieć co, ale wkradło Ci się bardzo dużo (10) podwójnych spacji. Możesz je sobie odkryć kombinacją ctrl+f (wpisz w okienku dwie spacje).

Moim zdaniem tekst byłby całkiem dobry, gdyby nie zakończenie. Mam przez nie wrażenie, że autor jest dużo młodszy, niż pewnie jest. Myślę jednak, że szóstkę mogę dać, bo tekst faktycznie OK 🙂

Po drugie, bardzo chcę usiąść i zwyczajnie przeczytać opowiadanie, zadając sobie tylko jedno pytanie: Podobało mi się czy nie.


Jejku, naprawdę zdarza Ci się czytać z innym zamiarem? Krystyno, natychmiast to zmień 😉

Agnesso, co Ty ostatnio tak wojowniczo nastawiona? Pokątne nie mają (chyba?) żadnej definicji na poczekalnię i główną, więc Loża interpretuje to sobie po swojemu. Mnie się zawsze wydawało, że na główną mają trafiać dopracowane teksty, tak by niedzielny czytelnik dostawał to, co najlepsze, ale pewnie niektórzy interpretują to sobie nieco inaczej. Odpowiadam na Twój komentarz, bo odnoszę wrażenie, że jest zupełnie inaczej i Loża opuszcza poprzeczkę, tak by więcej tekstów wychodziło z poczekalni. Niedawno na główną zawitał tekst, który w pierwszej wersji miał błędy wszędzie i został wyciągnięty staraniami Tompa. Mimo niewątpliwych starań darkosika, jego opowiadanie na głównej (moim zdaniem!) będzie lekko odstawać, choć kolejnymi pewnie podniesie poziom.
Na pokątnych da się nie zważając na poprawność, publikować teksty w poczekalni i cieszyć się sporym gronem zwolenników.

Proszę, nie traktujmy poczekalni jak miejsca dla trędowatych, przecież tak nie jest 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@Agnessa Novvak
Za każdą uwagę dotyczącą mojego tekstu dziękuję. Z każdej wyciągam wnioski. Nie jest ważne jak długo muszę korygować. Pozawala mi to szlifować swój warsztat. Jeśli tak można nazwać moją pisaninę 🙂
@Vee
Dziękuję za opinię.
To nie jest pierwszy mój tekst, który będzie na głównej.
Dzięki Waszym podpowiedzią mogę szlifować swój warsztat. Wiem, że jeszcze dużo pracy przede mną. Lubię pisać i myślę, że już są tutaj czytelnicy, którzy poznali i polubili moje teksty.
Podwójnych spacji nie zauważyłem, już je wychwyciłem i poprawiłem. Mogą być efektem tego, że często wycinam i wklejam fragmenty tekstu celem skorygowania w różnych "sprawdzarkach".
Jeśli mogę odnieść się do Twojej uwagi o randze poczekalni. Pewnie, że jest tutaj dużo tekstów więc i czytelników, jednak skok na główną jest pewnego rodzaju nobilitacją. Jednak poczekalnia to nie to samo.
Co do tekstów na głównej, wydaje mi się, że jednak trochę za trudno tam się dostać. Trzeba uważać by poczekalnia nie stała się popularniejsza niż główna.
Jak napisałem wyżej nie jest to mój pierwszy tekst, który trafia na główną, więc chyba nieraz to pisanie mi jakoś wychodzi. 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+4
-1
@Vee - wiem o wszystkim, o czym piszesz i nie mam najmniejszego zamiaru nikogo do niczego przymuszać. Ale o ile nadal popieram starania o nie tylko utrzymanie, ale wręcz podnoszenie poziomu Pokatnych, o tyle uważam, że to już idzie za daleko i stajemy się (staliśmy?) karykaturą Najlepszej Erotyki. A to bardzo, baaardzo zły kierunek.

Owszem, opowiadanie @Darkosika nie jest ani dobre, ale nie jest też złe. Można powiedzieć, że jest średnie 😉 A już na pewno należy docenić starania autora, który przynajmniej próbuje poprawić siebie i swoje pisanie. Dlatego wypuszczam z poczekalni na zachętę, by widział, że warto się starać, a nie tylko czytać piętrowe komentarze "przecinek w złym miejscu".
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
-3
I bdb 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
-5
@Agnessa Czy Ty przeczytałaś moją recenzję? Całą? To przeczytaj jeszcze raz (zwłaszcza ostatnie akapity) i zauważ, że nie błędy językowe uznałem tu za decydujące. Twoja mania antygramatyczna przyćmiewa zdolność percepcji?
Cytuję więc to, co uznałem za najistotniejsze w opowiadaniu

Nie one [błędy] jednak najbardziej rzutują na przyjemność z czytania – tę utrudnia brak wcięć, osławione dywizy w dialogach i brak jakiegoś suspensu albo nawet sensu. Autor zapragnął oddać wyłącznie seks i jego bohaterka zachowuje się jak mężczyzna-gwałciciel. Że ma cipę i żeńskie końcówki w narracji pierwszoosobowej, to nic nieznaczący, a może nawet przeszkadzający czytelnikowi, szczegół.


A autorowi (@Darkosik) gratuluję wyciągania wniosków z komentarzy, podziwiam pracowitość i komunikatywność. Takie podejście sprzyja poprawie warsztatu. 🙂 .
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+9
0
@Tomp - to dla odmiany też uważnie przeczytaj mój. Nie ma w nim niczego o tym, że "gramatyka jest zła", ale o bardzo złej tendencji, z którą mamy od pewnego czasu do czynienia na Pokątnych.

Daliście autorowi sugestie, co ma ulepszyć? Tak. Wprowadził zmiany? O ile widzę, w większości tak. Czy opowiadanie nadal ma wady? Owszem. Czy zostaną one poprawione? Raczej wątpię. Może autor nie potrafi napisać tego tekstu lepiej, może nie chce, nieważne. Osiagnęliscie wspólnie najlepszy rezultat, jaki był możliwy. Dlaczego więc nie nagrodzić autora wyjściem z poczekalni za jego starania?

Może i opowiadanie jest jest ani wybitne, ani nawet dobre (dla mnie też jest średniakiem i taką dostało ocenę), natomiast weźcie pod uwagę nigdy takowe nie będzie. Jeśli @darkosik napisze nowe, to może wtedy wzbije sie na wyżyny literackie i wszyscy będziemy klaskać dupami z zachwytu, ale teraz nie. Natomiast po pierwsze: znacznie gorsze teksty wychodzą na główną tylko dlatego, że ich autorzy należą do LA, po drugie: autor postarał sie, jak tylko mogł i należałoby go za to pochwalić, a po trzecie, naprawde nie widzicie, co się ostatnio dzieje z Pokątnymi?

Ja wiem, że to zabrzmi jak "kurła kiedyś to było" ale naprawdę nie tak dawno toczyły sie tutaj dyskusje miedzy czasami nawet kilkunastoma osobami o bohaterach, stylistyce, osobistych wrażeniach itp. A dzisiaj? Dwie, maksymalnie trzy osoby przerzucaja się cytatami ze słownika. Że o ograniczeniu aktywności jednych komentujacych i zupełnym wycofaniu się innych nie wspomnę. Bardzo wątpię, czy to jest kierunek rozwoju, o który nam wszystkim chodzi.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+10
0
@Agnessa Novvak, najczęściej mamy różne zdanie, tym razem podpisuję się pod twoim komentarzem i to obiema rękami.


Jedną pod tym, co napisałaś o opowiadaniu @darkosik. Nie jest na dychę, można by jeszcze je szlifować, ale spełnia swoją funkcję. Bezsprzecznie jest erotyczne i zapewne wielu czytelników czyta je z wypiekami na twarzy.

Co zaś dotyczy drugiej sprawy... Chciałabym, bardzo bym chciała się z tobą nie zgodzić; wtedy jednak skłamałabym. I mówię to nie tylko tobie i nie dopiero teraz. Powtarzam od jakiegoś czasu. Te ,,komentarze" pod tekstami... wiem, powiem brzydko, ale dla mnie, to zwyczajne onanizowanie się komentujących. Odechciewa się wchodzić i dołączać o tej szopki!
Nie dlatego wielu autorów z Loży się wycofało? Też bywałaś na czacie, kiedy ten temat był poruszany i wiesz, że taka jest prawda.

Takie króciutkie pzemyślenia w to zimne, ponure niedzielne popołudnie 🙁
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+10
-1
@Krystyna @AgnessaNovvak Mam podobne do Was przemyślenia. Poprawa, staranna polszczyzna to ważna rzecz. Na portalu z opowiadaniami erotycznymi, często pornograficznymi nie jest to jednak sprawa pierwszorzędna. Nie bójmy się pisać po imieniu. W ostatnim czasie to głównie @Tomp i @MrHyde „zabijają” Pokatne.
Paranoiczne dyskusje ciągle o tym samym pod większością opowiadań już doprowadziły do tego, że część autorów z najdłuższym stażem, nie chce mieć przez nich nic wspólnego z LA. Nowi autorze też mniejszy entuzjazm przejawiają, no bo po przeczytaniu kretyńskich komentarzy w stylu, że ktoś nie może sobie wyobrazić pozycji, w której ona on TO robią, większość normalnych ludzi zniechęca się. Nie bardzo rozumiem tylko założyciela. @Marc czy o taki kierunek zwijania Pokątnych rzeczywiście Tobie chodzi? Tu był kiedyś fajny adres z bezpretensjonalymi tekstami o ruchanku w różnych konfiguracjach. Teraz jest adres, pod którym dwie osoby, z tego jedna chyba nawiedzona, psują zabawę pozostałym. Jakieś pomysly na uratowanie Pokątne? Ktoś? Coś?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
-5
Wyszło na to, że Wielcy i Milczący twierdzą, że kiedyś było fajnie, bo były dyskusje. A dziś ich nie ma, bo ja je zabijam. Jestem niemal jedynym komentującym, a na pewno jedynym, który komentuje KAŻDE opowiadanie w poczekalni. I to moje komentowanie zniechęca... niekomentujących. I zapewne nieczytających, a to już trudno sobie wyobrazić.
Przecież nie ma obowiązku czytania. Czegokolwiek, a komentarzy w szczególności.
Jeśli ja wszystko zepsułem, to szybko mi poszło, bo na pokatne jestem w zasadzie od dziewięciu miesięcy, a jako CLA od lipca tego roku, a więc mniej niż 5 miesięcy.
Ponieważ nie jest miłe być uznanym (Przez kogo? Przez tych, co wybrali splendid isolation?) za czarną owcę, postawię sprawę jasno:
1) Jeśli @Marc napisze, że mam przestać komentować, zrobię to.
2) Jeśli jakikolwiek autor zaznaczy w preambule, że nie życzy sobie komentarza, lub nie życzy sobie go ode mnie, to go nie dostanie. Był już taki precedens i podporządkowałem się. Skutek? Ów autor wycofał opowiadanie po tygodniu. Mam wrażenie, że nie o to @Agnessie, @Krystynie i paru (jeszcze) mniej udzielającym się chodzi.
Uważam za nieuzasadnione (delikatnie mówiąc) obarczanie mnie winą za wycofanie się @MrHydea i @Indragora z pokatne, gdyż nastąpiło to ZANIM włączono mnie do LA, a zatem zanim zacząłem na serio działalność komentatora.
Mam dwie prośby: jeśli ktoś chce kontynuować te utyskiwania na wrednego Tompa, który zabija portal, to:
1) Niech przeniesie dyskusję na forum, by nie zaśmiecać przestrzeni pod opowiadaniem Bogu ducha winnego @darkosika.
2) Druga prośba jest do @Marca, by zabrał w tej sprawie głos. Na temat postaw komentujących (szczególnie mojej) i pretensji kierowanych personalnie wobec osób, a nie merytorycznie wobec tekstów.
A @Sasy, który zarejestrował się wczoraj, niczego nie opublikował, ale pierwszym komentarzem dziś wywołuje Admina do tablicy i chce w ten sposób ratować portal z dwudziestoletnim stażem, portal żyjący z autorów, nie wygląda wiarygodnie.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
-2
Ja się wycofałem z LA z prostego powodu: moja wizja LA jako ciała pracującego na rzecz jakości publikowanych tu tekstów zderzyła się z rzeczywistością, w szczególności z postawą właściciela strony Pokatne — rekomendowaniem tekstów i autora-CLA będących/będącego przedmiotem gorących kontrowersji i moim nieskromnym zdaniem niezasługujących na rekomendację. Poczułem się nie na właściwym miejscu.
Poza tym ludzkość już dawno dopracowała się takiej fajnej rzeczy jak kadencyjność. Gremia decyzyjne o czymkolwiek powinny się zmieniać, choćby z uwagi na zmęczenie, znużenie, znudzenie, wypalanie się, trwałe zmiany zdrowotne i dziesiątki innych okoliczności. Mój czas w LA minął.

"Ja wiem, że to zabrzmi jak "kurła kiedyś to było" ale naprawdę nie tak dawno toczyły sie tutaj dyskusje miedzy czasami nawet kilkunastoma osobami o bohaterach, stylistyce, osobistych wrażeniach itp. A dzisiaj? Dwie, maksymalnie trzy osoby przerzucaja się cytatami ze słownika." Agnesso, Krystyno, komentujcie. Ktoś Wam broni? Podzielcie się z Darkosikiem uwagami odnośnie stylistyki, konstrukcji bohaterów, waszymi osobistymi wrażeniami. Właściewie już to uczyniłyście, pisząc, że ten tekst wam się nie podoba, ale na pewno można więcej. I bez wchodzenia w dyskusje słownikowe. Mnie też się ten tekst nie podoba, przede wszystkim technicznie, nie porywa i nie wzbudza sprzeciwu/reakcji obronnych, nie porywa. W takim stanie rzeczy raczej milczę. No bo o czym wszczynać dyskusję, kiedy wszczynaczowi jest wszystko jedno.

SaSy'ku jednodniowy, może i zabijam Pokatne, ale Tobie nic do tego. Od Tompa też bym radził się odpierdaczyć. Zrób najpierw 1/100 tego co on: opublikuj jakiś tekst, skomentuj, doradź coś innemu autorowi. Zademonstruj niekretyńską krytykę i nieparanoiczną dyskusję. Pochwal Darkosika, odnieś się do tekstu, pod którym walisz we mnie, Tompa, Marca i onanizujesz się (nie wiem, co to znaczy, ale na pewno coś zacnego @Krystyna) pod wypowiedzi Krystyny i Agnessy.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+11
-5
@Tomp @MrHyde
„Lepiej jest nie odzywać się wcale i wydać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.”
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+4
-2
@SaSy zadaniem wpisów nie jest obrażanie kogokolwiek, nawet w zawoalowanej formie.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+5
-2
Rozdzielę mój komentarz na trzy, jeden ogólny a drugi odnoszący się do polemiki z konkretnymi dyskutantami, bo wyjdzie z tego textwall. Po kolei więc:

Od lat toczy się dyskusja, w jaki sposób mają działać Pokątne. Toczyła się przed moim przyjściem i będzie toczyć po moim odejściu. Swoje pomysły prezentowały i zarówno osoby z wieloletnim stażem i kilkunastoma (jak nie lepiej) opublikowanymi opowiadaniami, jak i całkowite świeżaki. I co? I z jednej strony strona naprawdę się rozwija pod względem technicznym - i trzeba być albo ślepym, albo głupim, żeby tego nie widzieć - ale z drugiej podstawowe problemy wciąż wracają jak ten przysłowiowy bumerang. Czy więc powinniśmy próbować dalej? Tak. Natomiast jeśli robimy coś raz, drugi i dziesiąty i nadal wynik nie jest zadowalający, to może zmieńmy sposób działania? Nie wiem, czy Einstein faktycznie to powiedział, ale "Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów" - a tutaj ewidentnie mamy z taką sytuacją do czynienia.

Z mojej perspektywy wygląda to tak, że chcemy dbać o jakość publikowanych tutaj opowiadań. I bardzo słusznie. Tyle że dajemy autorom w gruncie rzeczy nie te porady, które powinni dostać. Od pewnego czasu sugestie dotyczące ogólnego odbioru tekstu, przebiegu fabuły, konstrukcji bohaterów, płynności dialogów, czy wreszcie pisania scen erotycznych tak, by podniecały, a nie wywoływały śmiech lub zażenowanie (a czasami i jedno, i drugie), ustąpiły szkolnemu wytykaniu błędów warsztatowych. Dlaczego? Bo działa to (zazwyczaj, o czym później) zero-jedynkowo: albo jakieś wyrażenie jest poprawne, albo nie. I albo jedna strona ma rację, albo druga, co jest łatwo udowodnić. A w przypadku treści tekstu często sami nie wiemy, w jaki sposób mamy cos uzasadnić - widzimy i czujemy, że coś jest nie tak, ale w jaki sposób przekazać to autorowi? Co właściwie miałby zmienić? Czy wystarczy dopisanie kilku zdań, akapitu czy nawet sceny, a może trzeba przemeblować całe opowiadanie? I co z tym zrobi sam autor? A tak wystarczy rzucić kilka cytatów z SJP, dopisać "dywizy złe, myślniki dobre" i po temacie.

I żeby było jasne: tak, staram się dbać o jakość tekstów zarówno własnych, jak i (w miarę możliwości) próbować poprawiać cudze, które moim subiektywnym zdaniem są warte poprawy i się do niej nadają. Bo zdecydowanie - czy komuś się to podoba, czy nie - nie na każdy z nich warto tracić czas. Ale jeżeli już tekst jest perspektywiczny, a autor wyraża chęć do współpracy, to warto byłoby docenić rezultat wspólnej pracy? A tymczasem @darkosik (bo pamiętajmy, że to pod jego opowiadaniem dyskutujemy) zrobił to, co kazano mu zrobić. I co? I nic. Dlaczego musiał dostać głos ode mnie, mimo że "Zdobywając męża przyjaciółki" jakoś wybitnie mi nie leży? To jest takie samo podejście jak w szkole / pracy, gdzie nauczyciel / kierownik każe uczniowi / pracownikowi zapierd***, a na koniec mówi "no mogłeś postarać się bardziej, więc lepszej oceny / podwyżki nie dostaniesz". A potem zdziwienie, że uczniom nie chce się uczyć, a pracownicy rzucają papierami.

Poza tym czy poprawnie postawiony przecinek, długość myślnika czy zgodność z regułą profesora Wańka-Wstańka jest naprawdę najważniejsza przy pisaniu? Otóż nie. Owszem, jest istotne i każdy pisarz powinien się starać, by poprawiać swój warsztat, ale czy zarzucanie autora, zwłaszcza początkującego, pierdylionem regułek ze słownika, a tym bardziej ocenianie jego pracy jedynie na podstawie poprawności językowej jest słuszne? Uczciwe? Czegokolwiek go nauczy? Nie, nie i jeszcze raz nie. A jak chcecie przykładu, to na spójrzcie na mnie - co z tego, że na ten moment moje opowiadania wymagają jedynie ogólnego szlifu redakcyjno-korektorskiego (a w gruncie rzeczy na stronach takich jak Pokątne nie wymagają go w ogóle), skoro do dziś nie potrafię pisać dialogów? Albo scen akcji? Albo brakuje mi wrażliwości i takiego "flow pisarskiego", że siadasz, czytasz i nie potrafisz się oderwać bo tekst "sam wchodzi"? No i (mimo wielokrotnych starań) wyniki odsłon moich opowiadań na Pokątnych czy LOL są najwyżej przeciętne, a żadne moje opowiadanie nie ukazało się nigdy w żadnym wydawnictwie. Tymczasem znam nadto autorek, które maja wywalone na rzeczy, za które dostałyby na Pokatnych opierdziel w pierwszym komentarzu pod pierwszym opowiadaniem, a ich teksty nabijają odsłony, o jakich mogę pomarzyć, a książki stoją na półkach księgarń. Firmowane przez tradycyjne, rozpoznawalne wydawnictwa, a nie vanity czy self-puby. Czemu? Bo widocznie to one mają rację i ich podejście jest lepsze. Nie moje. I najwyraźniej nie tych, którzy sprowadzają pisanie do nikomu niepotrzebnego perfekcjonizmu.

I na koniec: czy ja mam rację, a wy nie, i dlatego macie zrobić to, co wam każę? NIE! I ponownie mój przykład mówi sam za siebie, a konkretnie moje błędne, złe i jeszcze gorsze decyzje, które doprowadziły mnie donikąd. I dlatego nie brnijcie uparcie z bzdury, w które nadal brniecie i nie atakujcie autorów (zwłaszcza początkujących) cytatami z SJP i nie wmawiajcie im, że o wartości ich pracy świadczy zgodność z zasadami interpunkcji czy gramatyki, bo tak nie jest. Na poziomie darmowych stron jak Pokątne, LOL czy Wattpad zdecydowana większość czytelników ma na nie wyj***ne na takie rzeczy, a w przypadku publikacji na przykład na Najlepszej Erotyce czy dostania się pod opiekę wydawnictw, to właśnie one zapewnią pomoc redaktorsko-korektorską. Najważniejsze jest to, by romans wzruszał, thriller trzymał w napięciu, a erotyka podniecała. By dialogi były płynne a nie wyjęte żywcem z paradokumentów, działania bohaterów miały cokolwiek wspólnego z logiką, sama historia nie nudziła i tak dalej. Ale udzielanie takich porad wymaga już czegoś więcej niż tylko skopiowania linka z poradni językowej. Wybaczcie.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+5
-2
I teraz: @Tomp - powtarzam po raz nie wiem, który: wbrew temu, co o mnie myślisz, uważam, że robisz bardzo dobrą robotę. Że masz wiedzę, jakiej inni mogliby Ci tutaj pozazdrościć i może jedna, może dwie osoby mogą stawać z Tobą w szranki zawiłości językowych. Ale masz o wiele za bardzo kategoryczne podejście do tego, co robisz i uważasz, że jeśli ktoś się z Tobą nie zgadza, to od razu zupełnie nie szanuje Twojej pracy i w ogóle to niech spada na drzewo, bo przecież poprawna polszczyzna to najważniejsza rzecz na świecie. I nawet Twój ostatni komentarz o tym świadczy.

I tak, owszem, ja też nie lubię, kiedy inni mają gdzieś moją pomoc i mój poświęcony dla nich czas. I dlatego od jakiegoś czasu z zasady nie poprawiam nikomu tekstów, bo mimo solennych obietnic autorów zbyt wiele mojej pracy poszło do kosza. Dlatego rozumiem Twoje podejście, bo i moja duma (i dupa) została nieraz urażona, ale najzwyczajniej nie przesadzajmy. Świat się od tego nie zawali. I niezaprzeczalny faktem jest, że wnosisz do Pokątnych wiele dobrego, ale także i złego, czego nie chcesz lub nie potrafisz dostrzec.

I tu podam przykład: czy byłeś ostatnio na jakimś oprowadzaniu w muzeum lub na wycieczce z przewodnikiem, na prelekcji połączonej z panelem dyskusyjnym albo czymś podobnym? Bo ja bywam i to dość regularnie. I praktycznie zawsze trafia się tam ktoś, kto chce się tylko i wyłącznie popisać swoją wiedzą lub przynajmniej jej pozorami. Co chwila przerywa prowadzącemu, komentuje i burzy harmonogram BO ON WIE LEPIEJ. Tyle że w pewnym momencie to już nie ma znaczenia, czy naprawdę tę wiedzę ma, bo wszyscy chcą tylko tego, żeby się wreszcie, kur*a, zamknął i dał innym słuchać.

Nie bądź kimś takim, @Tompie. Za dobry jesteś na to. Jeśli ktoś będzie chciał pomocy, to Cię o nią poprosi - jak na przykład ja, bo przecież poprawiałeś mój tekst. I nieuwzględnienie wszystkich Twoich poprawek nie było z mojej strony wyrazem braku szacunku, ale najzwyczajniej bardziej pasowała mi (np. stylistycznie) moja wersja. Czy była poprawna? Była. I w takiej sytuacji naciskanie na użycie Twojej nie świadczyło już o chęci poprawienia błędu, a po prostu narzucenia własnego zdania. I nie jest to prztyczek w stosunku do konkretnie Ciebie, natomiast widzę z perspektywy czasu, że wielu redaktorów właśnie narzuca autorowi swoją wizję, zamiast poprawiać jego. I nie, nie zawsze autor ma rację (wprost przeciwnie), ale jeśli upiera się przy swojej wersji, to odpuść. Po prostu. I nie bierz tej odmowy do siebie.

Oczywiście sam możesz proponować pomoc, bo dlaczego nie? Jeśli zobaczysz, że może autorka takiego wsparcia potrzebuje, ale na przykład wstydzi się zapytać (co nie jest niczym dziwnym, bo zwłaszcza początkujący nie muszą wiedzieć, jakie panują na Pokątnych obyczaje), to zaproponuj. Natomiast uważaj z wciskaniem pomocy na siłę, a już na pewno unikaj podejścia w rodzaju "ja wiem, a ty nie, to masz się mnie słuchać". Bo to robisz. Zapewne nieświadomie, ale robisz. Wykorzystujesz ogromną wiedzę (bo taką masz i nie ma sensu zaprzeczać), by udowadniać, że jesteś od kogoś lepszy. I te wszystkie piętrowe komentarze i przerzucanie się linkami z jednego czy drugiego słownika służą nie temu, by jakiś autor lepiej pisał, ale żebyś Ty sam udowodnił, że masz rację. Chcesz iść z kimś w polemikę? Masz PW, maila, messengera. Tylko tam nie będziesz miał publiczności, więc najwyraźniej Cię to nie interesuje. Swego czasu nawet założyłeś temat na forum z powodu jednego cytatu z mojego opowiadania (tego o "drżeniu") i idącego za nim pytania, kiedy tak naprawdę nawet mnie przestało to interesować. Po co? No właśnie nikt nie wiedział poza Tobą samym.

I takie właśnie podejście i takie dyskusje zniechęcają innych, chcących zamieścić tutaj jakiś komentarz. Bo jak to wtedy wygląda? Dziesięć komentarzy "profesor X mówi to, a doktor Y co innego", potem jeden "drogi autorze, moim zdaniem opowiadanie jest spoko, podoba mi się w nim bohaterka, ale scena seksu numer 2 jest za krótka" a po chwili kolejny łańcuszek o poprawności językowej. Naprawdę? Nawet ja się w tym gubię i szczerze odechciewa mi się cokolwiek pisać, a co dopiero ma zrobić początkujący autor i okazjonalny komentator?

W skrócie: moja delikatna sugestia jest taka, żebyś najzwyczajniej dał sobie na wstrzymanie. Nie atakował każdego, kto podda w wątpliwość opinię Twoją lub Twojego guru językowego (a masz takich, co wielokrotnie było Ci wypominane), bo to nie jest żaden osobisty przytyk czy brak szacunku do Twojej pracy. Jeśli autor okaże się chętny do współpracy - rewelacyjnie! Naucz go przy okazji pracy z systemem recenzji i komentarzy w Wordzie, bo to przyda mu się przy pierwszym zetknięciu z bardziej profesjonalną redakcja i korektą bardziej niż długość dywizu. Albo podaj kilka przykładów książek - bo oczytany przecież jesteś - które powinien przeczytać, jeśli chce pisać w konkretnym stylu i chce ten styl rozwijać. I za takie rzeczy ludzie będą o Tobie pamiętali i będą Ci wdzięczni, a nie za kłótnie o przecinki.

Przemyśl to proszę. Nie musisz się ze mną zgadzać, ale przynajmniej zastanów się nad tym, co robisz i w jaki sposób.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+4
-3
Odłóżmy na bok filozofię literatury, bo istotne jest tu tylko zdanie Marka. Uważam, że powinien on podzielić się z nami swoją wizją na portal. Osoby poświęcające swój czas na rozwój Pokątnych zasługują na większy komfort pracy.

Martwi mnie, że to już drugi raz (z rzędu), kiedy nie potrzeba nawet iskierki, by wzniecić ogień rewolucji. Jeszcze bardziej mnie smuci, że gros osób troszczy się o portal tylko kiedy ma okazję komuś dopiec. A już najgorsze jest to, że nie doceniamy ludzi.

Po ostatniej awanturze z zabawy wypisał się Indragor. Jego aktywność tchnęła życie w inne miejsce, zaś ja mam jeden powód mniej, by publikować na Pokątnych. Gdyby okazało się, że zabraknie Tompa i jednego z najaktywniejszych, rzekomo wycofanego Hyde'a, to po co tutaj pisać? Dla zmanipulowanych przez trolli ocen? Już dzisiaj, pod opowiadaniem Valkana, CLA z wieloletnim stażem, wisi zaledwie jeden komentarz. Zgadnijcie czyj 😉

Ktoś pytał, co należy zrobić. Ustalić jasne zasady, odświeżyć lożę tak, by znajdowały się w niej tylko aktywne osoby i zaprosić do niej kilku wartościowych ludzi. Jak trzeba, to się z kimś przeprosić. Usunąć plusiki pod komentarzami, by zachęcić do wyrażania własnych opinii i może nieco odświeżyć portal, większą rotacją opowiadań na eksponowanych miejscach i wprowadzeniem jakichś konkursów.

Sprzeciwiam się obwinianiu Obecnych za atmosferę przez Ukrytych, którzy dolewają toksyny do ognia.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+4
-2
I na koniec @MrHyde - moje zdanie odnośnie LA znasz, bo go nie ukrywam. I może Ci się wydawać co innego, ale ja też nie przyklaskuję wszystkiemu, co robi @Marc. Natomiast staram się działać wedle zasad, które tutaj obowiązują, a jeśli mi się one nie podobają, to przynajmniej podyskutować o ich sensowności. Czasami efekt tego mnie satysfakcjonuje, innym razem nie, ale nie odwracam się przez to dupą do rozmówcy, bo to nic nie daje.

A uwierz, że mało brakło, a mnie by tu już nie było. Nie w LA, ale w ogóle. Bo w pewnym momencie też przerosło mnie podejście starych autorów, ich wzajemne wojenki, wywyższanie się ponad nowych czy zwykłe chamstwo, bo inaczej się już tego nie dało nazwać. Bo wiesz: samo to, że ktoś zaczął pisać np. w roku 2017, a inny w 2020, czyni tego pierwszego "lepszym". Co z tego, że nie świadczą o tym ani oceny, ani wyświetlenia, ani jakość opowiadań, ani obecna aktywność (jak ja uwielbiam tych wszystkich leśnych dziadków, co to od dobrych paru lat nie napisali słowa, ale pouczają wszystkich, jacy to oni nie są zaje*iści...) - ja mam większy staż, więc dupa cicho, gówniarze, nooby i bambiki!

Jeśli dobrze widzę, jesteś w tym momencie autorem z jednym najdłuższych aktywnych staży na Pokątnych (nie najdłuższym w ogóle, ale takim, który wciąż regularnie się udziela, żeby było jasne). I wiesz lepiej ode mnie, co się działo kiedyś, co dzieje teraz, jakie problemy były i jakie są. I wiesz też, jak dobrze może działać system Loży Autorskiej, kiedy panuje w nim współpraca (do nie oznacza ślepego zgadzania się na wszystko!) i jednocześnie źle, gdy pojawiają się wewnętrzne konflikty. Po czym sam rozsadzasz Lożę od wewnątrz, odchodząc z niej.

I tak, robisz to. Oczywiście możesz nie zgadzać się z polityką @Marca, ale tym samym (podobnie jak wcześniej zrobił @Indragor) strzelacie w stopę nie jemu, a nam. Mnie, Krystynie i tym ledwie kilku osobom z Loży, które jeszcze jako tako się udzielają. Bo wielu z CLA albo nie jest w ogóle aktywna, albo wpada raz na jakiś czas, wypuści z poczekalni tekst bez żadnego uzasadnienia, i tyle ich widzieli. Ty nie. Masz wiedzę, masz autorytet i posłuch większy od kogokolwiek tutaj obecnego, potrafisz dyskutować i argumentować swoje decyzje. Właściwie tylko Ciebie byliśmy w stanie wszyscy posłuchać - i ja z jednej strony spektrum, i @Krystyna z drugiej. Tymczasem wycofałeś się z tej roli ze względów, które można swobodnie nazwać osobistymi. W porządku, to Twoja decyzja.

Tyle że jednocześnie nadal robisz to, co robiłeś, czyli udzielasz porad, chwalisz i krytykujesz, ale już nie bierzesz za to odpowiedzialności. Bo kiedyś jak doceniłeś tekst, to mogłeś go sam przenieść na stronę główną, a jeśli uważałeś, że jest słaby, to wstrzymywałeś go w poczekalni. I ewentualne tłumaczenie się z tego też pozostawało w Twojej gestii. Dzisiaj już nie. Możesz do woli krytykować albo chwalić, ale na zasadzie "no to teraz niech Agnesa wypuści, bo ma głos". Wybacz, ale to jest poziom "biorę swoje wiaderko i idę obok i z daleka będę sypał na was piaskiem". A jak Ci nie pasuje takie porównanie, to sobie przypomnij premiera Buzka i przewodniczącego Krzaklewskiego (skoro ja pamiętam, to Ty tym bardziej), kierującego z tylnego siedzenia. Bo to nie jest dokładnie to samo.

I nie, nie zabijasz Pokątnych. A przynajmniej nie zabijałeś, będąc w Loży, bo wtedy sytuacja była przynajmniej jasna. W momencie, w którym z niej odszedłeś, zamieniłeś się w taką szarą eminencję, co to niby jest poza tym złym systemem, ale jednak nie do końca. I możesz do woli umywać ręce od niepopularnych decyzji lub po prostu od tego, z czym się nie zgadzasz, zamiast wziąć odpowiedzialność za nie na klatę. Bo nawet ja mogę się nie zgadzać ze wspomnianą tu @Krystyną (o czym wszyscy wiedzą, bo nasza wzajemna niechęć nie jest żadną tajemnicą), ale jak przychodzi co do czego, to nie będę się głupio zacietrzewiać i sabotować decyzji, które nawet nie do końca muszę uznawać za słuszne, ale wiem, że służą wyższemu dobru - jak choćby owo wypuszczenie @darkosika z poczekalni.

Poza tym może najwyższy czas schować własną dumę i honor (bo nagle wszyscy się zrobili jacyś tacy dumni i honorowi...) i dostrzec, że musimy wszyscy spiąć zadki, bo zaraz podstawy działania Pokątnych się rozlecą. Ty odszedłeś z Loży, @Paty_128 jest nieaktywna (o, o ile mi wiadomo, raczej tak pozostanie), @Krystyna udziela się bez porównania rzadziej niż kiedyś, ja też, @Tomp jest gotów odejść. Owszem, są jeszcze przecież inni CLA, ale wszyscy widzimy, że ich aktywność jest mocno okazjonalna. @Vee może sobie komentować do woli, ale na razie głosu nie ma. Dzisiaj uaktywniła się @Rascal, ale jutro może jej nie być, bo przecież nadto już tu było obiecujących autorów i autorek, którzy zniknęli z dnia na dzień.

Co więc będzie, jak jeszcze bardziej się skłócimy? Jak zamiast na serio coś zmienić (zaczynając od swojego zaangażowania), będziemy dalej o tym bez sensu deliberować, lub co gorsza obrażać się i odchodzić? Pozostanie kolejny teoretycznie czynny, a praktycznie martwy portal? Ch*j, dupa i kamieni kupa, cytując klasyka? Bo o tym, że źle się dzieje, to czytam już nie tylko tutaj, ale nawet na LOL24. Zresztą podejrzewam, że nasza ostatnia komentatorka wzięła się właśnie stamtąd, bo argumenty przez nią podane są mi jakby znajome. Że o tym, co działo się w komentarzach pod moim ostatnim tekstem tam opublikowanym (w skrócie: LA to towarzystwo wzajemnej adoracji, językowi grammarnazi to rak, Pokątne to ogólnie zło) nie wspomnę. I aż mi było szczerze przykro widząc to wszystko.

Podobnie jak w przypadku @Tompa - nie mam zamiaru niczego Ci kazać, Panie Hajdzie. I moje zdanie na temat choćby pomocy, jakiej mi udzielałeś przy redakcji i korekcie, też się nie zmieni, niezależnie od decyzji, jaką podejmiesz. Natomiast uważam, że postąpiłeś po prostu źle i teraz, zamiast przyznać się do błędu i cofnąć, póki masz czas i możliwości, brniesz coraz głębiej w to bagno. Bo możesz zarówno wrócić do LA i faktycznie decydować o tym, jaką jakość będą miały teksty na Pokątnych, jak i na przykład ograniczyć spamowanie linkami z SJP w komentarzach, bo to już dawno przestało być zabawne (potrzebne przestało być jeszcze wcześniej). Albo patrzeć z boku na wzajemne przepychanki, zakiszanie w poczekalni naprawdę solidnych opowiadań, wypuszczanie na główną barachła tylko dlatego, że autorzy tegoż dorobili się statusu CLA oraz ogólną degrengoladę, jaka tutaj panuje. Wybór jest Twój i ja go uszanuję. Co nie znaczy, że będę się z nim zgadzać, ale potem nie pisz, jak to wszystko w końcu je*nie, że "trzeba było pomyśleć wcześniej". No trzeba było.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+5
-1
@WszyscyZaintetesowani Problem Pokatnych polega na tym, że autorzy tekstów nie są stawiani na pierwszym miejscu. Przerośnięte ego wielu CLA sprawia, że nie widzą one/oni śmieszności tego co tu wyprawiają. Stąd coraz trudniej na Pokatne i prawdziwie erotyczne teksty. Takie, które podniecają. Awantura o przecinki i dywizy nie jest sexi
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-7
@Agnessa
Szkoda, że nie mówisz prawdy. Żyjesz w bańce własnej wyobraźni, w której niektóre fakty są jej wytworem, inne zostają wyolbrzymione, a jeszcze inne wykoślawione.

Czy była poprawna? Była. I w takiej sytuacji naciskanie na użycie Twojej nie świadczyło już o chęci poprawienia błędu, a po prostu narzucenia własnego zdania.


No więc fakty są takie, że:
1) nie robiłem Ci prawdziwej redakcji tekstu (jednego dwuczęściowego opowiadania) bo akurat wyjeżdżałem na wakacje, a Ty decydowałaś o sztywnym terminie publikacji i czasu nie było. Cała moja praca polegała na zaznaczeniu KONIECZNYCH zmian (na czerwono) i SUGESTII do zastanowienia (innymi kolorami, zależnie od typu).
2) Na nic nie naciskałem, bo z braku czasu nie wymienialiśmy się uwagami i argumentami. I NIE – nie poprawiłaś (wszystkich zaznaczonych na czerwono) EWIDENTNYCH błędów (przykład: Rzekotka). To była Twoja wola i OK, tylko nie mów, że ja naciskałem i wymuszałem swoją (?) wizję, bo to podwójna nieprawda – i z braku czasu, i z braku okazji do wymiany zdań.
3) Dziś żałuję, że ową współpracę Ci zaproponowałem. Nie dlatego, że korzystałaś z moich uwag wybiórczo, bo do tego miałaś prawo, ale dlatego, że wykorzystujesz specyfikę wykonania draftu korekty (bo redakcją trudno to nazwać), by mieć do mnie o to po raz kolejny pretensje i czynić mi wieczne niemerytoryczne wyrzuty.

bo przecież poprawna polszczyzna to najważniejsza rzecz na świecie. I nawet Twój ostatni komentarz o tym świadczy


Jeśli masz znów na myśli moją recenzję opowiadania @darkosika, to jednak jej nie przeczytałaś.

Swego czasu nawet założyłeś temat na forum z powodu jednego cytatu z mojego opowiadania (tego o "drżeniu")


To może sprawdź, kto założył ten temat i kto się w tym temacie wypowiadał. Dla ułatwienia powiem, że nie ja i nie ja. Ani założył, ani wypowiadał.

Chcesz iść z kimś w polemikę? Masz PW, maila, messengera. Tylko tam nie będziesz miał publiczności, więc najwyraźniej Cię to nie interesuje.


Cóż za zjadliwość! Skąd wiesz, co ja piszę na priv i do kogo? Masz jakieś chody u admina? Zdradza Ci moje aktywności na priv?
Poza tym dotąd wydawało mi się, że komentarze pod artykułami są właśnie miejscem polemiki. Czy jeśli ktoś w komentarzu każe autorowi zmienić poprawne sformułowanie na błędne, to ja mam coś wyjaśniać na priv? A dlaczego? I na czyj priv? Komentatora czy autora? Naucz mnie, bo takie sytuacje, gdy ujmuję się za wersją autora są nagminne. Sama dajesz sobie prawo do złośliwej analizy mojej osobowości pod opowiadaniem @darkosika, a odmawiasz mi prawa do oceny tekstu?
Kolejnych Twoich mijań się z prawdą nie obnażę, bo Marc zaraz zamknie nam wątek. Jeśli chcesz być traktowana poważnie, to oprzyj się na faktach, a nie na wyobrażeniach z dupy.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@SaSy Konkretnie: na czym wg Ciebie polega "stawianie autorów na pierwszym miejscu". Kto ma ich tam stawiać i jak?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+5
-1
@Tomp - okej, z tym tematem to nie był Twojego autorstwa, moja wina, umknęło mi to przy pisaniu, przyznaję sie do błędu. Natomiast za pomoc przy tekście dziękuję i tak i nie uważam, byś miał czego żałować. Mnie to też swoje nauczyło, podobnie jak każda korekta czy redakcja każdego wcześniejszego redaktora czy korektora.

Komentować oczywiście możesz, jak zresztą każdy. Natomiast wciąz uważam, że przerzucanie się linkami do SJP nie ma żadnego sensu i nie służy nikomu poza samymi przerzucającymi. I te rzeczy widzę w komentarzach publicznych, a nie na PW i uważam to po prostu za głupie. Niezaleznie od tego, kto to robi.

I w zasadzie co teraz? Wysłuchaliśmy wzajemnych pretensji, obrzuciliśmy się oskarżeniami, wypomnieliśmy urazy. Będziemy więc wyciągali jakieś wnioski, czy okopiemy się we własnej twierdzy?

Bo ja mogę naprawdę mocno nagiąć swoje poglądy i podejście do wielu spraw, jeśli to ma pomóc w oczyszczeniu amosfery. Publicznie przeprosić, posypać głowę (i inne rzecz też) popiołem i wziąć się do roboty. Albo opublikować bez zewnętrznego sprawdzenia (bo po co) trzy ostatnie teksty, olać ich oceny (a co mnie w zasadzie obchodzi anonimowe 3, 8 czy 69/10) i patrzeć z boku na powolny upadek kolejnej strony spowodowany tylko i wyłącznie wewnetrznymi konfliktami między garstką osób. Nie pierwszy ani piąty raz. A zbyt długo siedzę w internetach, żeby wierzyć, że "jakoś to będzie". Wybór należy także do Ciebie, @Tompie. Ja rękę wyciągam.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+11
-3
@Tomp To bardzo, bardzo proste. Pokatne istnieją dlatego, że wciąż są kolejni autorzy, którzy chcą tu zamieszczać swoje teksty. Każdy pisze (tworzy?) tak, jak potrafi. Nie każdy życzy sobie byś Ty albo inny @MrHyde się wpieprzał i mówił jak ma być, bo jak nie to hejt i kiblowanie w poczekalni. Każdego dnia, powoli, stopniowo zabijacie ten portal. Hyde albo zrozumiał w czym rzecz albo rację ma @AgnessaNovvak, że ustawił się w najwygodniejszej pozycji. Dopieprza bez konsekwencji. Proponuję mały test. Np. przez miesiąc zrób sobie wakacje, przestań pouczać, sterylizować opowiadania z tego co w nich najistotniejsze. Klimatu podniecenia. I wszystko co się pojawi, ląduje na głównej. Sama jestem ciekawa, do czego to doprowadzi. Ty ewidentnie potrzebujesz odpoczynku. I ludzie tutaj potrzebują odpoczynku od Ciebie
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Moim skromnym zdaniem, @Tomp wykonał świetną robotę. Co by nie mówić, dzięki porażkom na Pokątne, wyciągnąłem konkretne wnioski i jednocześnie, podniosłem poziom własnej twórczości. Może, nie jest to wybitny poziom, ale bynajmniej już przyzwoity. Nie mam czasu(praca), na bawienie się w zawiłości językowe, dlatego więcej już tutaj nie zamierzam nic publikować 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
-10
@SaSy Jeśli źle zrozumiałem, to mnie popraw:
1) Ty mi rozkazujesz, co mam robić, czyli – mam:
a) milczeć w komentarzach;
b) głosować wg Twojego zalecenia, czyli promować wszystko na Główną jak leci.
2) Ty przez miesiąc będziesz obserwować z ciekawością.
Ciekawość to pierwszy stopień do piekła.
Zwracam uwagę, że do promocji na główną potrzeba dwóch głosów. TYLKO dwóch, ale ja dysponuję zaledwie jednym. Gdybym ogłupiał i przystał na Twój eksperyment, musiałabyś znaleźć jeszcze jednego idiotę.
Tylko, że to recepta na eksperyment cudzym kosztem i niezgodny ze statutem pokatne, a miała być Twoja recepta na uzdrowienie portalu.
To teraz wysłuchaj mojej propozycji:
1) Opublikuj na pokatne dwa opowiadania. Napisz, że nie życzysz sobie komentarzy. Ode mnie lub w ogóle.
2) Uzyskaj ich akceptację. Skoro Loża liczy ponad trzydzieścioro członków, mój głos nie będzie Ci potrzebny.
3) Publikuj dalej i bądź aktywna na forum, zostaniesz CLA i wtedy zrobisz sama to, co chcesz wymusić na mnie.
Bo na razie odczytuję, że masz (Ty lub jacyś Twoi znajomi) kilka badziewnych tekstów w szufladzie i chciałabyś się dostać na Główną kosztem mojej reputacji.
Na to nie licz.
Przypominam, co już napisałem: jak autor napisze, że nie życzy sobie komentarza, to go nie dostanie. Ale moim głosem "za" dysponuję ja i tylko ja. Moim głosem nawet @Marcowi nie pozwolę zarządzać, a co dopiero jakiejś "wczoraj-nie-była-dziś-jest-jutro-jej-nie-będzie" @SaSy.
PS Twoje żądanie jest w sumie pocieszające i dobrze świadczy o pokatne.pl, bo parcie na Główną takich krzykaczy, którzy niczego nie opublikowali, świadczy, że owa Główna ma dużą wartość. To utwierdza mnie w celowości kontynuowania mojej pracy.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+7
-3
@Tomp No pewnie, że źle zrozumiałeś. Była doskonała szansa, by się nie odzywać. Przeważyła jednak kompulsywna skłonność do słownego samogwałtu i czar, jeśli był jakowyś, prysł. Można przecież udzielać rad potrzebującym ich autorom, wysyłając poprawki na priv, ale wtedy nikt więcej ich nie zobaczy. Bo o to przecież tu chodzi. Nie o poprawianie tekstu, tylko prezentowanie wszem i wobec swojego ego.
Jak tak czytam ten słowny onanizm, przypomina mi się urocza, dziecięca rymowanka. Pasuje doskonale.
„Uje… misia pszczoła, ach ty kur… misiu woła, za me troski, za me bóle, rozp… wszystkie ule”
Baw się zatem dobrze!

Misiu
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
-4
@SaSy Tak to jest, jak kulturalny pan odpowie na zaczepkę menela. Odpowie kulturalnie, ale dostanie w mordę. I po co to mu było?
Moja wina.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+8
-9
Dawno takie super pornusa nie czytałem
O to w tym chodzi
Więcej takich opowiadań ten portal potrzebuje
Panie autorze część 2 potrzebna!!!
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.