Zaskoczony pod prysznicem
17 kwietnia 2024
Szacowany czas lektury: 10 min
Michał stał nagi w małej, wyłożonej płytkami kabinie. Za sobą miał cienką zasłonkę. Normalnie poświęciłby chwilę, aby przywarła do ścian. Normalnie kąpaliby się całą grupą. A chłopcy zgromadzeni w jednym miejscu, czekający na swoją kolej, potrafili mieć głupie pomysły.
Teraz był sam w całym budynku obozowej łaźni. Nie musiał się nikogo obawiać. Mały pozytyw jego sytuacji. Wziął głęboki wdech. Taki, jaki bierze się przed ciężką decyzją. Z myślą „Nie ma co odwlekać nieuniknionego”, spodziewając się zimnej wody, sięgnął do kurka. Tak późno, właściwie to była już noc, nie miał co liczyć na gorącą. Niestety w wyniku dzisiejszego karnego przydziału był niemal cały pokryty cieniutką warstewką zaschniętego błota. Nawet jak na jego standardy wymagało to interwencji. No i nie wpuszczono by go do sypialni w takim stanie.
Jak ich złapali, wychowawcy nie mogli się nadziwić, jak mogli mieć nadzieję na zrealizowanie tak durnego planu. Młodszych jakoś tam rozumieli. Bo to nabuzowani hormonami gówniarze. Zapewne na samą tylko myśl o powodzeniu ich wielkiej akcji dotykali się lubieżnie, kiedy tylko mogli. Sprawa dotyczyła wszak, w uproszczeniu mówiąc, podglądania koleżanek. Najstarszemu z owej grupy nie dano taryfy ulgowej. Uważano, że powinien być mądrzejszy.
Sam Michał przeczuwał fiasko. Ale z jego punktu widzenia była to szansa. Chciał zyskać poczucie męskości. Choć trochę. Czegoś, co pozwoliłoby mu przetrzymać kpiące spojrzenia szkolnych kolegów, chwalących się podbojami seksualnymi. Już był drugi miesiąc wakacji, podczas gdy on nigdy nawet nie rozmawiał sam na sam z żadną dziewczyną. Przystał więc na propozycje młodszych, bo minimalna szansa była lepsza niż jej brak. Nawet jeśli miał jedynie biernie obserwować nieświadome tego koleżanki. Zawsze to jeden krok dalej w kierunku stania się pełnoprawnym mężczyzną. Nawiasem mówiąc, owe miłosne podboje jego przyjaciół były praktycznie całkowicie wymyślone. Tylko jeden z klasy Michała faktycznie dotykał się erotyczne ze starszą kuzynką, ale to inna historia.
Poleciała woda. Nie było znowu tak źle, była wystarczająco letnia. Michał znosił kontakt z żywiołem mężnie. Z zaciśniętymi zębami starał się oddychać w miarę normalnie. Słusznie rozumował, że grunt to się zmoczyć, namydlić i opłukać. Sprawnie i szybko.
Jeśli czegoś żałował, to tego, że przepadła mu okazja na spełnienie marzeń. I to, a nie reprymendy, nie karny przydział, go martwiło. Kiedy wszystko się posypało, bał się, że wezwą jego rodziców. Że cała jego rodzina, całe rodzinne miasteczko, będą świadkami jego upokorzenia. Usłyszawszy wyrok, odetchnął z ulgą. Nie był to efekt, na jaki liczyli opiekunowie, ale chłopak zdołał zapanować nad mimiką. Wcześniejszy strach już dawno się rozwiał, a kara przerodziła się jedynie w niedogodność. Blamaż ograniczył się jedynie do obozu.
Stał teraz już zupełnie namydlony. Sięgał do kurka, aby się opłukać, gdy zgasło światło.
Michał gwałtownie się wyprostował. Powstrzymał pierwszy odruch – krzyk „Ej, no!” lub coś grubszego. Nie chciał dawać satysfakcji sprawcy. Naraz uświadomił sobie, że to nie mógł być niczyj dowcip. Nikomu z nieletnich nie pozwolono by spacerować po nocy. Pewnie woźny nie zauważył, że łaźnia jest jeszcze używana, i pogasił światła na noc. Uspokojony westchnął. Wymacał rączkę prysznica. Zlokalizował kurki. Opłukiwał się już po ciemku. Oczy powoli przyzwyczajały się do mroku. Wiele to nie dawało; kabina skutecznie odcinała wszelkie światło z zewnątrz.
Nie usłyszał kroków. Może zagłuszyła je woda. Z początku zignorował też szelest zasłonki. Pomysł, że ktokolwiek miał go tu nachodzić, był taki dziwny… No i można dorzucić na jego usprawiedliwienie, że właśnie zakręcał wodę, powstrzymując dzwonienie zębów. Gdy w końcu odwrócił głowę, aby potwierdzić, że „to tylko przeciąg”, było już za późno. Intruz stanął za jego plecami. Chwycił jego ramiona. Do uszu Michała dotarł cichy kobiecy szept:
– Ciiiii! Spokojnie… nie odwracaj się.
Skamieniał. Stał bez ubrania. I nie był sam. Była za nim ona, trzymająca jego ramiona na wypadek, gdyby wbrew prośbie się odwrócił. Nie używała siły. Trwali tak chwilę w milczeniu. Gdy spróbował przekręcić głowę, uprzedziła go:
– Nie odwracaj się… Już dobrze.
Jej lewa ręka delikatnie zsunęła się w dół ramienia. Zbliżyła usta do jego ucha. Szeptała teraz ciszej, bardziej zmysłowo:
– Pobawimy się…, tylko się nie odwracaj. Chcesz?
Michał ciągle nie wiedział co odpowiedzieć, więc milczał.
– Ręce przed siebie! Na ścianę… Nie odrywaj ich! Nie odwracaj! Ja… się tobą… zajmę.
Ociągał się. Nie wiedział, jak powinien zareagować. Była dorosła, na pewno starsza, a takim do tej pory był posłuszny. Grzecznie wykonywał polecenia członków rodziny czy nauczycieli, szczególnie gdy stali obok. Ale do tej pory nikt z nich nigdy nie zaszedł go w momencie takiej bezsilności.
Tymczasem ona, niezrażona, wodziła palcami po jego ramionach. Zdawała się zupełnie nie przejmować brakiem reakcji. Jak gdyby to zajęcie pochłaniało ją bez reszty i po prostu tego nie zauważyła.
Upłynęło już tyle czasu, że zdążył opanować panikę. Intruz nie okazał się niebezpieczny To uspokoiło. A kiedy strach nieco odpuścił, do umysłu zaczęły przenikać inne uczucia. Jak choćby to, że był nagi, a dotyka go kobieta. Nie jak poprzednio nagi-bezbronny, ale nagi.
Wciąż ignorował jej rozkazy i nie był pewien, czy dobrze robi. I poczuł też zawstydzenie z powodu budzącej się erekcji. Na szyi czuł delikatne muśnięcia warg.
W końcu z wahaniem, powoli, jakby trzymał worek z ziemią, jeden z tych jakie jeszcze godzinę temu pomagał przenosić, wyciągnął ku ścianie rękę. Potem drugą. Gdy obie jego dłonie spoczęły na zimnej, wilgotnej powierzchni, jego towarzyszka na chwilę oderwała się od niego. Przez chwilę oczekiwał ciosu.
Zamiast tego przywarła do niego z powrotem całą powierzchnią swojego ciała. Już nie czuł szorstkiej faktury jej szlafroka. Zastąpił ją dotyk nagiej skóry i napór dwóch mięciutkich wypukłości z twardszymi elementami na szczytach. I choć znał się na tych sprawach niezwykle mizernie, wiedział doskonale, czym były. I było to doznanie bardzo ekscytujące.
Kobieta zaczęła delikatnie, samymi tylko wargami, kąsanie jego karku i szyi. Jej piersi ślizgały się leniwie po jego plecach. Jej palce wodziły po jego ramionach. On ciągle był bierny. Usłyszał delikatne rozbawienie w jej głosie, kiedy zapytała:
– Podoba… ci się?
Wymawiała słowa z dziwną intonacją, raz wolniej, raz szybciej, wstawiała krótkie, niepasujące pauzy. Teraz miał szansę zwrócić na to uwagę. Ta jej maniera dziwnie się wpasowywała w tę całą sytuację.
Michał wlepiał wzrok w kafelki. W tej ciemności mógłby widzieć jedynie jaśniejsze plamy rozgraniczone ciemną siatką fug. Zamknął oczy. Kontemplował wyobrażenie jej biustu, ciągle pocierającego mu plecy. Dotyk dłoni i ust. Penis stał nieprzerwanie na baczność. Ona dalej skubała mu szyję wargami. Palcem niedbale zahaczyła o jego lewy sutek.
– Podotykał… byś mnie…, co nie?
Zdecydował się przerwać swoje milczenie, ale na mówienie jeszcze nie mógł się odważyć, więc kiwnął głową. Niezrażona kontynuowała:
– Podoba ci się?
– Tak.
Zamruczała z aprobatą.
– Móóóów… dalej.
– Bardzo.
Poczuł jej prawą dłoń na brzuchu, trochę poniżej pępka. Wodziła tak sobie, to w górę, to w dół, ale konsekwentnie zbliżając się do newralgicznych obszarów.
– A moje piersi? – tu docisnęła się nieco mocniej, jakby chciała dać do zrozumienia o co jej chodzi – Chciałbyś je wziąć w… dłonie?
Do tej pory nawet w marzeniach nie wyciągnął nigdy ręki ku nagiej dziewczynie. Gorączkowo myślał, co robi się w takiej sytuacji. Jak maca się piersi. Myśli jednak ześlizgiwały się do tematu: jak bardzo przyjemnie jest, kiedy to one macają. W końcu wyszeptał:
– Tak, chciałbym.
Koniuszki jej palców potarły wzwiedzionego członka. Odczuł ten dotyk niezwykle intensywnie. Chłonął w zachwycie każdy jej ruch. Wciągnął powietrze. Jej palec wskazujący już praktycznie nie odrywał się od jego męskości. Wodziła po niej, jakby chciała narysować grubą linię na wilgotnej skórce.
– Jeszcze kiedyś będziemy mieć okazję. – Zapewniła.
Słuchając przyspieszonego rytmu jego oddechu pozwoliła mu skupić się na własnych doznaniach. Po po czym ujęła jego męskość w dwa palce. Jego przyjemność nasiliła się.
– Dotykałeś kiedyś… – Wystudiowana pauza. – …niżej?
Nie musiała uściślać. Wiedział o co go pyta, ale przy tym czuł się, jakby nagle wywołano go do odpowiedzi. Milczał. Bał się, że zdradzenie braku doświadczenia zakończy jego przygodę. Że ona, zniesmaczona i zawiedziona, wyjdzie. Zwłaszcza że przesuwała już całą dłonią po jego kuśce. Nie chwytała, nie pociągała delikatnej, napiętej do granic skórki, jedynie trochę pocierała.
– Pozwolę ci – zapewniła przełamując ciszę. Ocierała się bardziej drapieżnie, choć tempa i nacisku na penisie nie zmieniała. Znowu musiał wziąć głębszy wdech. Reagował na każde muśniecie.
– Mogę teraz. – To miało być pytanie, ale niezamierzenie ton wybrzmiał jako deklaracja gotowości i Michał cieszył się, tak się stało, bo wyszło znacznie lepiej, niż planował.
– Nie odwracaj się! – rzuciła już nie szeptem, choć cicho. – Dłonie na ścianie! – W tej kabinie, to było prawie jak krzyk. Większy efekt dało jednak to, że znieruchomiała.
Ta przerwa trwała w jego opinii zbyt długo.
Jakby w ramach przeprosin, kiedy wznowiła pieszczoty, zapewniła spokojnie:
– Jeszcze nie dziś.
Dla Michała, nacisk na członka był za słaby, a ruchy zbyt leniwe. Chłopak brał jej igranie z jego pragnieniami za nieobeznanie. Cała jego siła woli nakierowana była na to, aby nie krzyczeć: „Chwyć! Ciągnij! Mocniej!”. Mogła wszak przerwać.
Pocałunki karku stały się dłuższe i bardziej namiętnie. Chłopak ciągle nic nie mówił. Nawet starał się nie urazić jej zbyt głośnym oddychaniem.
Jej lewa dłoń błądziła po jego torsie. Po momencie podjęła:
– Chciałbyś poznać smak mojej skóry?
– Tak – wydyszał najzupełniej szczerze i znacznie szybciej, niż to przemyślał. Nagrodziła go ujęciem członka w całą dłoń i bardzo starannymi ruchami do i od jego brzucha. Choć bardzo ucieszyło go, że za sprawę zaczęła się zabierać poważnie, wciąż były to ruchy stanowczo za wolne.
– Podoba ci się – bardziej stwierdziła niż zapytała znowu.
– O! Tak.
– Chciałbyś więcej?
– Tak. – Michał nie wiedział nawet, o co dokładnie pyta, ale nie miało to znaczenia. Bardzo tego pragnął. Ona natomiast kontynuowała stymulację jego członka przygryzając przy tym jego ucho. W przerwach między gryźnięciami pytała:
– A chciałbyś mnie całować tam niżej?
– Tak – powtórzył pomimo tego, że w sumie nigdy nie myślał o takiej możliwości obcowania z kobietą. Do tej pory dążył do zapoznania się z górą częścią niewieściego ciała. Dopiero moment temu dowiedział się, że dziewczyny, tak same z siebie, mogą być całkiem zainteresowane dotykiem. Innym niż włożeniem ręki pod koszulkę, o jakich opowiadali mu koledzy w czasie przerw. Tego wieczoru wpłynął na zupełnie nieznane wody i choć na razie ekscytujące lądy ledwie majaczyły na horyzoncie, był gotowy je eksplorować. Za moment zapomni, że to od niej wyszła propozycja i będzie pewien, że sam chciał tego od początku.
Tymczasem jej dłoń poruszała się już wystarczająco szybko i z odpowiednim naciskiem, aby doprowadzić go do finiszu. Ciągle nie było to to, czego Michał chciał, ale nie protestował. Doświadczał rozkosznej tortury w różnicy pomiędzy tym, czego pragnął, a tym, co otrzymywał. Już przeczuwał nadchodzący orgazm. Również i ona o nim wiedziała; naparła na niego mocniej. Utrzymywała tempo i nacisk. Zajmowała się jego szyją już tylko od czasu do czasu.
Michał masturbował się już wcześniej. Robił to nieraz i zawsze finałową przyjemność przeżywał w ciszy. Dziś jego wytryskowi towarzyszył przytłumiony okrzyk. Ona pocałunkami pieściła jego kark, a dłonią pozbawiała go resztek nasienia. Przeżył najintensywniejszy orgazm w swoim życiu. Oddychał ciężko. Pocałunki na szyi ustały. Stali chwilę w milczeniu.
Gdy wtulona kobieta już puściła jego członka i wyszeptała:
– Dobrze ci?
„O tak!” – pomyślał. Dyszał jak po intensywnym biegu. Dochodził do siebie także mentalnie. Pokiwał jedynie energicznie głowa.
– Byłeś świetny – wymruczała. Michał pojaśniał z rozpierającej go dumy. Poczuł się prawdziwym mężczyzną. Znacznie później, kiedy już ochłonął, uświadomił sobie, że wciąż nie widział kobiecej nagości. Co prawda, dzisiaj doświadczył okładu z biustu, ale dla formalności musi sam pomacać. Przynajmniej teraz, jako doświadczony, wiedział, gdzie będzie dotykać. Wkrótce. Przecież obiecała.
Tymczasem kobieta jeszcze raz poprosiła go o nieodwracanie się. Jej ciało oderwało się od niego. Domyślił się, że ubiera się. Jego ekscytacja ustępowała miejscu zmęczeniu. Po długim dniu pracy i orgazmie. Czuł, że nadciąga też smutek, że za moment nie będzie już go dotykać.
Jeszcze raz zbliżyła usta do jego ucha.
– Teraz wyjdę. Zostań tu jeszcze chwilę.
Trzymała go za ramiona. Michał zapytał cicho:
– Czy zobaczy… spotkamy…
Zdał sobie sprawę, że nie wie kim ona jest. Nie widział jej twarzy, nie był w stanie dopasować głosu.
– Tak. Nie szukaj mnie. Ja przyjdę. – Niespodziewanie uściśliła: – Do ciebie.
– Kiedy? – zabrzmiało żałośnie.
Zamiast odpowiedzi po prostu pocałowała go delikatnie. Wyszeptała na pożegnanie:
– Tylko nie mów nikomu.
I zniknęła za plastikową firanką udającą drzwi. Michał się nie odwrócił. Korciło go to oczywiście, ale uszanował jej wolę. Chwycił za słuchawkę prysznica, gdyż musiał zmyć jeszcze resztkę spermy.