Zapach wiśni...
9 września 2019
Szacowany czas lektury: 4 min
Opowiadanie krótkie i raczej nie ma nic wspólnego z erotyką, gdyż było pisane jako interpretacja dwóch piosenek, niemniej myślę, że godne przeczytania :)
Chłodny wiatr tańczył wśród gałęzi drzew, płatki delikatnych kwiatów kołysały się w takt tylko im znanej melodii. Mimo dość późnej pory, park wciąż tętnił życiem. Młoda dziewczyna przeszła niepewnie przez bramę, nie wiedząc, czy to była dobra decyzja. Właśnie miała się spotkać z kimś, kogo rodzina nigdy by nie zaakceptowała. Mimo strachu, zmuszającego jej serce do szybszego bicia, zaczęła kroczyć kamienistą ścieżką w stronę umówionego miejsca. Dookoła po trawie biegały roześmiane dzieci, a ich rodzice siedzieli na kocach, obserwując je z uśmiechami na twarzach. To był wyjątkowy czas w Kraju Kwitnących Wiśni. Dziś rozpoczynał się festiwal Hanami w Kioto i wielu przyszło spędzić ten czas z rodzinami albo ukochanymi. Ona też w tym celu się tu pojawiła. Kroczyła wolno przez park, a wiatr bawił się jej długimi brązowymi włosami. Dzwoneczek na sznureczku doczepiony do ozdoby we włosach podzwaniał melodyjnie. Gdy dotarła na skraj parku, gdzie nie było prawie w ogóle ludzi, dostrzegła Jego. Siedział w szarym kimonie na poręczy niedużego mostu. Łagodne światło księżyca wraz z lampionami rozwieszonymi na drzewach tworzyły wspólnie z kwitnącymi wiśniami widok wręcz oszałamiający. Samotny samuraj siedział wpatrzony w najbliższe drzewo, u pasa wisiały dwa miecze w ozdobnych pochwach. Widząc jego profil skąpany w ciepłym blasku latarni, serce dziewczyny zabiło mocniej. Nim podeszła bliżej, poprawiła pas yukaty, jednocześnie starając się uspokoić myśli, które szalały w jej umyśle od chwili, gdy weszła do parku.
Samuraj spojrzał w jej stronę dokładnie w momencie, gdy stanęła przy moście. Jego oczy, tak bardzo skupione, spoglądały tylko na jej delikatną twarz. Gdy w nie patrzyła, ich barwa zawsze kojarzyła jej się z chmurnym, burzowym niebem, piękne, choć jednocześnie przerażające. Jednak tylko ona potrafiła dostrzec w nich delikatny blask, jakby mignięcie, jakie towarzyszy spadającym gwiazdom. Wiedziała, że nie odwróci wzroku, dopóki nie będzie stała blisko niego. Wolnym krokiem podeszła, a samuraj w tym czasie usiadł plecami do rzeki i drzew, które do tej pory oglądał. Gdy stanęła przy nim, musiała podnieść wyżej głowę, by dostrzec jego spokojną twarz. Mężczyzna zszedł z poręczy i bez słowa porwał drobną dziewczynę, zamykając ją w swych objęciach, opierając policzek na jej włosach. Delikatna woń olejku jaśminowego mieszała się z zapachem kwitnących wokół kwiatów, tworząc harmonijną jedność. Upajał się tym aromatem. Dziewczyna wtuliła twarz w pierś ukochanego, myśląc tylko o tym, że teraz jest we właściwym dla niej miejscu.
W tej krótkiej chwili, w tych ramionach poczuła, że decyzja była słuszna. Gdyby nawet rodzina miała się jej wyrzec. Jej serce napełniło się ciepłem i już wiedziała, że on jest tym, którego kochała nad życie. Samuraj, wyczuwając zmianę w dziewczynie, odsunął się delikatnie, lecz nie wypuścił jej całkiem z objęć. Spojrzał w jej oczy i wtedy dostrzegł ten błysk, lekki jak blask gasnącego płomienia świeczki i ciepło silniejsze od płonącego ogniska. Nikt nigdy nie patrzył z takim żarem w oczach, tak jakby nic i nikt nie istniał poza nim. Jego serce od lat zimne i przepełnione okrucieństwem, przez te wszystkie lata walk i przelewania krwi wrogów, zabiło w nieznanym mu rytmie. Spojrzenie chmurnych oczu złagodniało, pieszcząc twarz dziewczyny. W tym momencie nie liczyło się dla niego nic innego ani nikt inny.
- Najdroższa... - szepnął zdławionym głosem. Nigdy nie przyszło mu na myśl, że może się tak czuć w obecności drugiej osoby. Taki bezradny, zagubiony w swoich uczuciach. Dziewczyna tylko uśmiechnęła się lekko, kładąc mężczyźnie dłoń na szorstkim policzku. Opuszkami palców pogładziła po bliźnie, której jak się domyślała, nabawił się w trakcie licznych walk.
- Nic nie mów, proszę... - mruknęła czule.
Mężczyzna objął ją mocniej ramionami, przyciągając bliżej siebie drobne ciało dziewczyny. Wydawała się przy nim taka delikatna, krucha niczym kwiat, którego może zniszczyć byle podmuch silnego wiatru. Ilekroć trzymał ją w ramionach, bał się zrobić jakikolwiek gwałtowniejszy ruch w obawie, że skrzywdzi najważniejszą osobę w swoim życiu.
- Przejdziemy się? - Spytała jego z lekkim rumieńcem na twarzy.
W odpowiedzi mężczyzna tylko uśmiechnął się blado i ruszył przed siebie, trzymając ją za drobną dłoń. Park jeszcze nie dawno tętniący życiem, stawiał się coraz spokojniejszy. Nieliczni przechodni spacerowali dróżkami pogrążeni w tylko sobie znanych rozmowach, zupełnie nie zwracając uwagi na dwójkę ludzi, którzy wbrew wszystkiemu wciąż byli razem.
Zatrzymał się w pobliżu jednego z drzew. Zerwał kwiat z niższej gałęzi i włożył go delikatnie we włosy dziewczyny.
- Zawsze będziesz dla mnie najważniejsza. - powiedział, patrząc jej głęboko w oczy.
- Wiem mój drogi.- odparła, po czym stając na palcach, złączyła ich usta w pocałunku. Mężczyzna instynktownie przyciągnął ja bliżej siebie, rozkoszując się słodkim smakiem jej warg, w duchu błagając Bogów, żeby ta chwila nigdy nie minęła. Błagał żarliwie, by mógł już na zawsze pozostać u jej boku. Tego pragnął z całego serca.