Wróć : Piorun (I)

12 września 2015

Szacowany czas lektury: 14 min

Na nic nie liczę :)
Zapraszam na blog po resztę.

Jak określić to co zdarzyło się mojej kuzynce? Zakochanie, zauroczenie? Przecież Jowita nigdy taka nie była. Nie należała do słodkich dziewczynek z lukrowym sercem na wierzchu. Nie mogłam pojąć jak to możliwe, że olśniło ją w momencie poznania nieokrzesanego Czarka. Mówiła o piorunach, o uczuciu spadania w dół i błogiej słodkiej świadomości gdy nawet oddychała w jego towarzystwie, a mnie nie chciało się wierzyć w takie głupoty. Ona jednak upierała się przy swoim i specjalnie dla tego uczucia przeprowadzała się właśnie na drugi koniec Polski . Góry nigdy nie były jej domem, można nawet przypuszczać, że nie przepadała za nimi bo kiedy rodzina wyjeżdżała na wycieczki to ona siedziała w mieście. Teraz zamierzała układać sobie życie z góralem i zadowolona patrzyła w przyszłość.

Szczupła blondynka o dużych niebieskich oczach nie była zbytnio urodziwa, ale miała w sobie coś co sprawiało, że nawet zbłąkany wędrowiec chciałby się nią zaopiekować. Dusza dziecka wychodziła naprzeciw rzeczywistości w każdej możliwej sytuacji. Dystans był drugim imieniem Jowity, a sercem władała naiwność oraz pełna kieszeń optymizmu. Kochałam ją jak siostrę i chociaż różniłyśmy się diametralnie to właśnie ta inność sprawiała, że pomagała mi jej obecność. Wyciągała mnie z powagi, trudów dnia codziennego, a ja w zamian uczyłam odpowiedzialności oraz dojrzałego podejścia do pewnych spraw.

Teraz gdy patrzyłam jak pakuje do samochodu kolejne kartony pełne pamiątek i kolorowych sukienek będących nieodłączną częścią jej garderoby ogarnęło mnie uczucie straty. Najbliższa mi osoba zaczynała stawiać kroki na dość solidnych fundamentach, a ja mogłam się tylko przyglądać i być dumną. Bo byłam. Jak matka, która patrzyła na dziecko odlatujące z gniazda rodzinnego.

- Wiesz, że musisz pojawić się na parapetówce? - objęła mnie gdy włożyła ostatnie pudełko i spojrzała głęboko w oczy. Nie mogłam jej odmówić.

- Obiecałam. - kąciki ust podniosły się delikatnie i do oczu napłynęły mi łzy.

- Czyżby Anielka zrobiła się ckliwa? - prychnęłyśmy śmiechem. Natychmiast otarłam z policzków kilka słonych kropelek.

- Jeszcze całe życie przed nami. - dodałam pocieszająco.

- Mamy w końcu dopiero dziewiętnaście lat. - wzruszyła ramionami tak, że biały sweterek zsunął jej się z ramienia. Poprawiła się i jeszcze raz mocno mnie przytuliła. - Kocham go. Nawet nie wiesz jak się cieszę. - pokręciła głową i położyła ręce na biodrach.

- Jest szczęściarzem. - puściłam oczko i podałam klucze od auta. - Ma być w takim stanie jak go widzę.

- Wróciła Pani Zasada. - cmoknęła i złapała za breloczek w kształcie małego serca.- Spokojnie jeszcze wrócisz nim spokojnie do domu.

- Kiedy to było? - udałam, że nie pamiętam. Przecież klepała o tym od tygodnia.

- 14 czerwca moja droga. - uniosła brwi i popatrzyła spode łba. - Będziesz tam i nie wyobrażam sobie, żebym musiała Cię kolejny raz przekonywać.

- Już dziś zacznę się pakować.

- I to mi się podoba! - zaśmiała się i pożegnała dziesiąty raz z rzędu. Tym razem ostatni i na poważnie.

Kiedy odjeżdżała cząstka mnie umierała. Pozostało mi przeczekać w samotności kilka tygodni i wyruszyć w drogę by kolejny raz spojrzeć w jej pełne uśmiechu oczy. W końcu od tego momentu nie będę miała okazji by robić to codziennie tak jak dotychczas, a szkoda. Właśnie dlatego byłam realistką. Sprawdzałam wszystko po dziesięć razy, pilnowałam słów i zachowań. Nie chciałam by cokolwiek zostało mi zabrane lub umknęło uwadze. Emocjonalne więzi ograniczyły się do małego chomika i Jowity. Aktualnie do samego chomika.

***

Pakowanie nie było tak tragiczne jak myślałam. Przecież nie będę się stroić. Jechałam tam żeby sprawić Jowicie przyjemność i pogadać z jej nowymi znajomymi oraz chłopakiem. Kilka białych najbardziej zwyczajnych podkoszulków oraz dwie pary jeansów jak najbardziej wystarczyły. Kosmetyki ograniczyłam do tuszu, podkładu oraz bardziej higienicznych rzeczy. Oczywiście nie mogło zabraknąć dwóch ciepłych dość przydużych na mnie swetrów, które wyglądały jak z czasów PRL- u oraz kurtki na deszczową porę.

Zadowolona z szybkiej organizacji wsiadłam do pociągu i z niecierpliwością wyczekiwałam na moment spotkania się z szaloną przyjaciółką. Dwa miesiące były dość nudne i monotonne więc to z jej strony zapewne będzie więcej rewelacji podczas naszej rozmowy. Nie miałam tego nikomu za złe. Tak bardzo tęskniłam. Taksówka podwiozła mnie pod sam dom. Nie było mi na rękę by w tak ważnym dniu ktoś przejmował się transportem specjalnie dla mnie. Rozumiałam, że pewnie gospodarze mają dużo pracy, a faktem było również to iż doskonale zdawałam sobie sprawę z panujących tu zwyczajów. Parapetówkę zaczynało się od rana. Górale mieli we krwi więcej testosteronu i zachęty do picia niż rozwagi więc tym bardziej wolałam bezpiecznie dotrzeć na miejsce. Bez zbędnych dorożek, koni, pościgów. Jowita dość na opowiadała mi o temperamencie Czarka.

- Anielaaa! - krzyk i chwiejny krok uświadomił mi jak bardzo zgadłam w kwestii tutejszych zwyczajów.

- Dopiero dziesiąta, a ty już pijesz? - przytuliłam ją mocno gdy podbiegła do mnie. Zobaczyłam jak postawny, wysoki blondyn o zielonych oczach wyszedł i stanął w drzwiach obserwując nas.

- To Czarek. - złapała mnie za dłoń i pociągnęła za sobą żeby nas sobie przedstawić. Na początku zmierzył mnie od dołu do góry, ale po chwili mocno docisnął do siebie i wycałował twarz mocno rysując swoim zarostem moją delikatną cerę.

- Witam siostrę w naszych skromnych progach! - szept to nie był. Widziałam jak dobrze patrzy mu z oczu więc nie wściekłam się na powitanie. Uśmiech wlał się na twarz.

- Witojcie. - śmiech wydobył się z zaskoczonych moją gwarą gospodarzy.

- Widać, że swoja. - całus w czoło Jowity był tak rozczulający, że trochę jej pozazdrościłam. Czarek jednak zaraz po tym zniknął w głębi domu.

- Stresował się. - blondynka pochwyciła moją torbę i wniosła do domu.

Gestem ręki zaprosiła do środka.

Piękne drewniane wykończenia i duży kominek na środku salonu robił atmosferę. Poczułam się jak w bajce. Skórzane fotele i ogromne dywany z zwierzęcej sierści były idealnym dodatkiem. Jowita nigdy nie leciała na kasę jednak w tym przypadku los dał jej podwójnego asa.

- Twój pokój jest u góry. Zaraz Cię zaprowadzę, ale najpierw napijesz się grzańca.- puściła mi oczko i pomknęła do małej kuchni znajdującej się tuż obok salonu.

Nadal rozglądając się usiadłam na kanapę i rozsunęłam czarną puchową kamizelkę, która była ulubionym elementem ubioru na zimne dni.

- To wszystko jego? - zapytałam kiedy kładła gorące napoje na drewnianą ławę.

- Rodziców. Ojciec Czarka jest stolarzem. Ma przejąć po nim firmę i to piękne miejsce. - wzięła głęboki wdech i również rozejrzała się. Wiedziałam, że nadal nie docierało do niej iż jest kobietą jednego z tak "idealnych" facetów.

- Na ile osób planowaliście dzisiejszą imprezę? - nie było mi na rękę o to pytać, ale tłumu nienawidziłam. Czułam się nieswojo. Przecież i tak już było mi ciężko przyjechać w obce strony i poznać Cezarego. Miałam do niego lekki żal za zabranie mi jedynej osoby jaką przy sobie miałam i wywóz jej z dala od domu. Jednak kiedy patrzyłam na szczęście, które rozkwitało w jej oczach nie mogłam długo się boczyć. Ważne było jej życie i to aby dobrze ją traktował.

- Siedem, osiem? - pokręciła głową i usiadła obok mnie kładąc swoją dłoń na mojej.

- Nie wiesz dokładnie? - myślałam, że wszystko było dopięte na ostatni guzik.

- Nie wiadomo. Siedem osób jest pewnych. Jedna..cóż nie do końca. Brat Czarka. - posmutniała upijając łyk piwa.

- Dziwne. - uniosłam brew i oparłam się zakładając ręce na krzyż. - Rodzeństwo się z nim nie dogaduje?

- Siostra owszem. Felicja jest bardzo rozrywkowa i otwarta. Od razu się polubiłyśmy. Wiesz, taka dusza towarzystwa. No, a Antek jest jej przeciwieństwem. Chociaż wcześniej tak nie było.

- To znaczy? - byłam ciekawską osóbką.

- Felicja i Antek to bliźniaki. Zawsze trzymali się razem. Imprezowali, korzystali z życia i zabezpieczali swoje tyły. Czarek opiekował się nimi jak tylko mógł ze względu, że jest jak i od nich oraz nas starszy cztery lata. Podobno młody nawywijał i narobił rodzinie problemów. Stał się opryskliwy i bardzo bezpośredni jeżeli wiesz o co mi chodzi.

- Dumne chamidło? - grzaniec rozluźnił ciało.

- Lepiej bym tego nie ujęła. - kiwnęła głową. - Da się z nim porozmawiać, ale na dłuższą metę nie jest zbytnio przyjazny. Laski traktuje jak trofea, uczuć nadal rodzeństwo w nim szuka..- zaśmiałam się delikatnie. - no, a z resztą sama zobaczysz jak się pojawi.

- Typ spod ciemnej gwiazdy.- Czarek zszedł po schodach i usiadł na fotelu obok nas. Poklepał się po kolanie na co Jowita zareagowała entuzjastycznie. Momentalnie pojawiła się siedząc na nim i oplotła ramionami spory męski kark. - Gołąbeczki. - dodałam. Popatrzyli na mnie zaskoczeni i wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.

***

Impreza powoli się rozkręcała. Głośna muzyka i drinki były niezbędne przy takiej okoliczności. Jowita i Czarek tańczyli przytuleni i co jakiś czas składali na swoich ustach czułe pocałunki. Poznałam naprawdę fajnych ludzi, choć na początku nie wydawało mi się, że z kimkolwiek z nich złapię kontakt.

Felka bo tak kazała do siebie mówić siostra lubego mojej najlepszej przyjaciółki już na samym początku zwróciła na mnie uwagę i przywitała z takim gorącem, że nawet sumienie zaczęło męczyć głowę. Tak źle ich oceniłam. Jej facet czyli Michał też pochodził z miasta jak ja i Jowita. Był jednak bardzo "miejscowy" i przywykł do góralskiej atmosfery oraz tutejszych ludzi. Mieszkali ze sobą od trzech lat i planowali przyszłość z tego co było mi wiadomo.

Kolejnymi osobami były dwie koleżanki Czarka. Obydwie mieszkały w sąsiedztwie jednak Jowita nie była zazdrosna. Olka i Magda kompletnie odstawały od kanonu piękna. Nie chodzi o wygląd, ale o sposób zachowania. Więcej było w nich męskiego pierwiastka niżeli kobiecej natury.

Pozostała trójka czyi Łukasz, Damian i Iga byli najlepszymi przyjaciółmi Czarka i Felki od czasów dzieciństwa. Razem też zostali wychowani, a tutaj takie przyjaźnie miały nieskończoną datę ważności. Było widać, że Łukasza i Igę ciągnęło do siebie. Zapierali się niestety nogami i rękami by nie dać po sobie poznać iż coś jest na rzeczy. Inni może nie zauważali lub po prostu nie chcieli się wtrącać, ale ja doskonale wiedziałam co się święci. Bowiem wzrok wysokiego szatyna na tą niską brunetkę o karmelowych oczach nie był jednym z rodzaju tych przyjacielskich. Damian raczej obojętnie podchodził do par i romansów tego wieczoru, a miłością została jego ulubiona pędzona w górach sosnówka.

Stojąc w rogu pokoju musiałam odpisać na parę esemesów oraz odsłuchać pocztę głosową od ojca. Pewnie martwił się jak cholera bo jego wyrodna córka nie zadzwoniła by powiadomić, że jest cała i zdrowa. Kochałam go nad życie i sama plułam sobie w brodę z powodu zaniedbania podstawowej rzeczy, którą powinnam zrobić zaraz po przyjeździe.

Kiedy zostawiłam mu wiadomość głosową za ramię złapała mnie Felka.

- Przestań zaglądać w ten telefon! Jak kocha to poczeka! - śmiała się i gibała w rytm muzyki z drinkiem w ręku.

- Jeżeli już wystarczająco czeka?! - wodziłam ją za nos.

- To musisz się pośpieszyć z powrotem! - zaśmiałyśmy się.

- Jak się bawisz? - teraz muzyka ucichła więc momentalnie stonowałyśmy krzyki.

- W porządku. - rozłożyłam ręce. - Jak widać. Poza tym nie sądziłam, że jesteście tak wyluzowani.

- Co zrobisz. Taka krew. - wzruszyła ramionami i spojrzała w stronę Michała. - Lecę bo nie dostanę ciasteczek na wieczór. - szturchnęła mnie i puściła oczko odchodząc w stronę swojego mężczyzny.

Jowita odkleiła się od Czarka, a raczej on od niej i wyszli na podwórze. Zdziwiłam się bo pogoda nie była zbyt piękna. Szybko doszłam do wniosku, że musieli pobyć na osobności więc nie zamierzałam węszyć.

Podeszłam do Igi oraz Damiana, którzy stali obok kolumny.

- Co tam u was?

- Na razie w porządku. - uśmiechnął się brunet. Był jednym z najbardziej zadbanych facetów jakich kiedykolwiek miałam okazję poznać.Podejrzewałam, że to może wpływać na jego preferencję seksualne. W końcu Iga i Łukasz mieli tę więź, którą zauważyłam wcześniej, a Damian raczej trzymał się na uboczu i sprawiał wrażenie odosobnionego.

- Zaraz może się to zmienić. - Iga pociągnęła napój przez rurkę i spojrzała na drzwi wyjściowe, przez które przed chwilą ulotniły się gwiazdy wieczoru.

- O czym mówicie? - Łukasz podszedł do nas gdy wyszedł z łazienki i popatrzył poważnie na Damiana.

- Raczej o kim. - Iga palcem wskazującym pokazała na trzy osoby wchodzące do domu. Jedna z nich była tutaj obca. Postać ściągnęła buty i kurtkę po czym wmaszerowała za Jowitą i Czarkiem do środka. Wzrok każdego z nas skierował się na tajemniczego gościa. Przynajmniej dla mnie.

Wyraz twarzy osób obecnych na imprezie pokazał wszystko. Zniesmaczenie przerodziło się w niezręczną ciszę i dotarło do mnie dlaczego. To o nim bowiem opowiadała Jowita.

Antek bo tak przecież miał na imię był męską wersją Felki i nie dało się ukryć, że przypominali swoje odbicia lustrzane. Nie wyparła by się brata.

Wysoki i dobrze zbudowany zielonooki facet wzbudzał postrach. Ciemno karmelowe włosy obcięte na jeżyka nie pasowały do tutejszych zwyczajów. Nie przypominał górala, a gangstera lub chociaż młodocianego przestępce. Odkryte przedramiona uwidoczniły tatuaże na obydwóch rękach. Podarte spodnie wyglądały jak ze śmietnika, a śnieżnobiały szyderczy uśmiech sprawił, że moim ciałem zawładnęły dreszcze.

- Witam zgromadzonych. - uniósł dłoń w górę i podszedł do barku z alkoholem. Czarek dał znać nam byśmy podnieśli poziom głośności wieży i stłumili niezręczny moment. Iga posłusznie wykonała polecone jej zadanie i udała, że obecność "intruza" obeszła ją bokiem.

Jowita sprzątnęła ze stołu kilka pustych butelek i ulotniła się do kuchni. Zwinnie jak cień pomknęłam za nią by móc znaleźć chwilę na rozmowę.

- Hej. - złapałam ją za ramię. Wystraszyła się.

- Aniela. - wzięła głęboki wdech do płuc i złapała się za serce. - Przestań straszyć ludzi.

- Przepraszam. Nie sądziłam, że mamy w towarzystwie psychopatę. - pokręciłam głową i oparłam się o blat tyłkiem. W tym czasie pakowała do torby puste szkło.

- Psychopatą bym go nie nazwała, ale prawdą jest, że bardzo za nim nie przepadam. - otrzepała ręce i wstała następnie również opierając się tak jak ja.

- Widziałam, że nie ty jedna. - szepnęłam .

- Brat to brat. - jej uśmiech znikł z twarzy i zastąpił go ponury grymas.

- Jeżeli będzie próbował coś wywinąć to dostanie ode mnie. - poklepałam ją po ramieniu i dałam buzi w policzek. Uśmiechnęła się troskliwie i spojrzała na mnie.

- Nie rób sobie problemów. - pokręciła głową i złapała mnie pod ramie kładąc na nim głowę.

- Wiesz, że jestem do tego zdolna. - założyłam ręce na piersi.

- O tak. - zaśmiałyśmy się i momentalnie ujrzałam na jej twarzy powrotne zadowolenie.

- Wracajmy. - złapała mnie za rękę i ruszyłyśmy do pokoju gościnnego gdzie nadal toczyła się zabawa.

Kiedy weszłyśmy wszyscy stali w kręgu, a Czarek z miną przerażenia spojrzał w naszą stronę. Podszedł do nas i uśmiechając się przechwycił dłoń Jowity zaprowadzając ją na środek pokoju. Stanęłam obok najbardziej znienawidzonego człowieka tej imprezy i z szokiem przełknęłam ślinę patrząc na zakochanych. Wysoki blondyn uklęknął przed moją siostrą i wyciągnął z kieszeni bluzy małe pudełeczko. Oczywiste było, że trochę się szamotał i sam nie wiedział na początku gdzie je schował. Twarz Jowity mówiła wszystko. Myślałam, że umrze z radości.

- Wiem, że to dopiero dwa lata, ale wiesz jak mocno Cię kocham. - oczy Czarka szkliły się ze wzruszenia i nerwów. - Dlatego nie wyobrażam sobie żebyś mi odmówiła...- otworzył srebrny pakunek i przed oczami wszystkich pojawił się średniej wielkości pierścionek z niebieskim brylancikiem pasującym do oczu Jowity.

- Tak!- krzyknęła na cały głos i wskoczyła mu w ramiona gdy tylko podniósł się z klęczek. Wszyscy zaczęliśmy bić brawo. Oprócz Antka. Z miną cwaniaka nachylił mi się do ucha.

- Pewnie musi rajcować ją majątek. Nikt naiwny nie zostałby cizią mojego brata. - myślałam, że umrę. Krew zalała zdrowy rozsądek.

Drink, który trzymałam w dłoni wylądował na twarzy brata Czarka. O wiele jeżeli w takiej sytuacji można było nazwać go bratem. Zszokowany chciał coś powiedzieć, ale nie zdążył. Prawy sierpowy mocno dotknął jego policzka. Odchylił się do tyłu i wylądował w pozycji siedzącej na fotelu.

Był bardziej zdziwiony niżeli wkurzony. Przyłożył dłoń do rozgrzanej twarzy i dopiero teraz zobaczyłam gniew.

Reszta towarzystwa spojrzała na nas jak na wariatów. Jowita pewnie wybuchłaby śmiechem zwycięzcy, ale w takiej sytuacji miała na sobie za dużo wrażeń i jedyne co mogła robić to wgapiać się jak słup soli.

Poprawiłam kamizelkę i obróciłam się na pięcie. Wybiegłam jak najszybciej mogłam. Nie miałam wyrzutów sumienia, ale nie mogłam znieść widoku jego twarzy. Od tego momentu gardziłam nim tak samo jak reszta towarzystwa, a nawet mocniej. Musiałam ochłonąć i nie zamierzałam pojawić się tam do momentu kiedy opuści "lokal".

Było mi wszystko jedno, a jedyne czego chciałam to... kolejnego ostrego uderzenia w jego zbyt idealną facjatę.

Ten tekst odnotował 14,044 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 8.5/10 (10 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Komentarze (2)

0
0
Liczę na kolejną część 😀
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Kolejną część można przeczytać na blogu autora.
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.