Wizyta Kaśki (II)
29 kwietnia 2009
Szacowany czas lektury: 6 min
Dziewczyny przygotowały śniadanie, a ja uruchomiłem saunę. Takie było zakończenie poprzedniego odcinka.
Spóźnione śniadanie zjedliśmy w ogrodzie na tarasie. Pieczywo, kawa wędliny, sery, sałata, wędzone małże w oliwie i jajecznica. Dziewczęta ubrały się w skąpe mini i wypadły z domu wstydliwie podtrzymując spódniczki wyprostowanymi rękami. Nie znaczy to, że były takie długie. Można określić, że dłonie trzymały na gołych udach. Zakręciły się w koło, a że powiał wiatr to odsłoniły się ich gołe kuperki. Nie powiem - były miluśkie. Chichocząc zajęły miejsca i rozpoczęliśmy śniadanie. Kasię zaintrygowały małże. - Czy to jest podobne do mojej cipki - zapytała patrząc na mnie. Zwietrzyłem okazję: - Musiałbym porównać, nie jestem pewien? Kasia poderwała się z ochotą, lekko się pochyliła, zadarła spódniczkę prezentując swoją pupę i nie tylko.
No tak ale muszę porównać z Jolką! Nie trzeba było czekać i Jolka też zaprezentowała swoje walory. Tak? Chyba małże są podobne, jednak nie ta wielkość! - Nie były zadowolone z mojej oceny. Ratuję sytuację: No... tak, bez wątpienia wasze muszelki są piękniejsze!
Niestety, drążą dalej - a która piękniejsza? Obydwie. Jednak problem w tym, która skuteczniejsza!? Na twarzach dziewczyn pojawiło się zakłopotanie.
Jolka: - Ale którą byś wybrał?
Musiałbym sprawdzić bezpośrednio obie aby wydać opinię! (jestem znowu górą bo wygrywam coś dla siebie).
Kasia: ostatnia noc ci nie wystarczyła?
- Nie..., bo nie było bezpośredniego porównania!
- Jak to, nie znasz muszelki Jolki?
- Znam, ale Twoją za mało!
- Jolka: stąd wniosek, że musisz ją poznać lepiej?
- Tak sadzę! (W tym momencie poczułem na moim rosnącym "przyrodzeniu" badającą go stopę! Oho, i drugą!). Zmiana tematu.
- Co to za niespodzianka? - zapytały prawie równocześnie.
Hura!!! - krzyknęły i wbiegły do domu prezentując swe seksowne pupcie i muszelki, które jak zauważyłem lekko się zaróżowiły.
Otworzyłem drzwi do sauny. Buchnęło gorącem. Rozścieliłem prześcieradła na ławach i ubrany w bokserki czekałem na dziewczyny. Już słychać ich świergot. Gwałtownie rozwierają się drzwi i golusieńkie stanęły patrząc na moje bokserki!!! - miała być sauna tak?
- Tak! I jest!!!
- A co w ubraniu?
- Taki teraz zwyczaj!!!
Zawróciły w miejscu i wypadły. W tym czasie szybko zdjąłem bokserki i wyłożyłem się na ławie tłumiąc śmiech. To co zrobiłem, to taki stały numer pożyczony z jakiegoś filmu. Wpadły z powrotem i... stanęły jak wryte. Na ich twarzach pojawiło się zdziwienie. Nagle buchnęły śmiechem, szybko ściągnęły majteczki i rzuciły się na mnie. Zrozumiały żart, ale nie skończyły swojego ataku. Rozpoczęły od łaskotania - nie zadziałało, więc zabrały się z większą skutecznością za moje "narzędzie rozkoszy dziewczęcej", pocierając go, masując i ssąc na przemian. Ich działanie było skuteczne, bo po chwili już było duże, nabrzmiałe i obiecujące, co spowodowało małe nieporozumienie między nimi, ponieważ każda chciała go dosiąść.
Powoli, najpierw zrobimy wspólne zdjęcie waszych uroczych muszelek, by później spokojnie rozstrzygnąć, która ładniejsza. - Jasne!!!
Tak, ale tego szkoda!!! - mruknęły wskazując sterczący narząd. Najpierw zdjęcie. Uklękły na pierwszym podeście i oparły dłońmi na wyższym, wypięły pupcie i zademonstrowały swoje muszelki. Były ładne. Jak pamiętacie jedna depilowana, a druga naturalna. Piękne, kształtne, nachalnie proszące o bliższy kontakt. Machnąłem kilka zdjęć wyczekujących i mokrych muszelek z myślą o naszym albumie.
Odłożyłem aparat i zająłem się bliższym kontaktem z muszelkami. Lewą ręką - naturalną, a prawą - wydepilowaną. Zrazu delikatnie przeciągnąłem grzbietem wskakujących po obu szparkach. Leciutko by wzbudzić oczekiwanie na więcej. Cipeczki o dziwo zareagowały podobnie - przylgnęły do palców i puściły soki. Drugie dotknięcie już silniejsze spowodowało atak na moje palce, poparty odgłosem jęku. Dołożyłem więc "wskazujący" i pozwoliłem im zostać "wciągniętymi w niewolę". (Kuperki wykonały paralelny ruch w tył i lekko w dół, co pozwoliło im wchłonąć je w bramy rozkoszy). Moje skromne próby wydostania ich z "niewoli" spełzły na niczym. "Niewolnicy" zostali zmuszeni do pracy. Biegali w środku w koło - to w jedna to w drugą stronę, cofali się i z rozbiegu uderzali w tylną ścianę swojej celi. W ciemnościach potykali się o boczne ścianki, padali na podłogę i walili głową w strop. W nagrodę - doceniając ich wysiłek - doczekali się kąpieli. Pupcie szalały jak kuperki nurkujących w jeziorze kaczek. Do tego dochodziły dźwięki pojękiwania ich właścicielek. Zdecydowałem się na uwolnienie "niewolników" i zastąpienie ich wydajniejszą bronią. Całkowicie udało mi się to tylko z prawej cipeczki. Natychmiast wysłałem do ataku cięższą broń, przypominającą rakietę. Trafiła w sam środek szparki i wbiła się w środek. "Uuuuuuuu!!!" - usłyszałem. Tak, trafienie było celne.
Postanowiłem iść za ciosem i doprowadzić do pełnego zwycięstwa. Atakowałem zaciekle nie cofając się o krok - zdążyłem jeszcze wstrzelić z wielkokalibrowej armaty - przeciwnik wszedł na wysokie tony, załkał i w konwulsjach opadł na podłogę. Ale oto i po lewe stronie "niewolnicy" zostali uwolnieni. Natychmiast ruszyli do zmasowanego ataku. Posługiwali się następującą gamą środków bojowych: głaskanie, pocieranie, poklepywanie i nieustające ataki na wejście do środka. Z dużym wysiłkiem skierowałem im na pomoc zregenerowaną broń podstawową. Cel został osiągnięty. Ładunki wystrzelone. Efekt zadowalający (używając języka wojskowego).
Powoli dochodzimy do siebie. Dziewczęta podrywają się. Leżymy na ławach i odpoczywamy. Po czasie wskakujemy pod prysznic, zakładamy ręczniki i ewakuujemy się pod zimny prysznic, a następnie na powierzchnię - czyli do ogrodu. Pijemy zimne piwo i przekomarzamy się. Przypomniała mi się scena z minionej nocy, a ściślej to umiejętność i perfekcja Kasi w doprowadzeniu Jolki do orgazmu. Muszę to wyjaśnić.
Niechcący pytam więc jak to było u nich w akademiku. Czy czasami spały osobno? A może razem? Spojrzały na siebie. Długo myślały... wreszcie rozpoczęły opowieść.
Którejś nocy - przemówiła Jolka - była straszna burza. Bałam się bardzo! Usłyszałam, że Kasia też nie śpi. Doszłyśmy do wniosku, że razem będzie raźniej. Więc Kasia przyszła do mnie.
Dalej kontynuuje Kaśka - przytuliłyśmy się do siebie jednak każdy piorun i grzmot powodował nasze drżenie. Było więc nieuchronnym, że tuliłyśmy się coraz bardziej, coraz bardziej, potem pogłaskałam Jolkę po buzi, plecach, a gdy bardziej zadrżała - pogłaskałam jej piersi. Sutki jej natychmiast stwardniały a i mnie robiło się dziwnie błogo między nogami. Zapomniałyśmy o burzy i... prowadziłyśmy tę grę dalej. Pieszczoty były coraz śmielsze i wyrazistsze. Dotykałyśmy się wszędzie i nagle okazało się, że każda z nas przeżyła orgazm. To było piękne, dlatego powtórzyłyśmy to.
I co dalej? - zdarzało nam się czasami do tego wracać - wtrąciła Julka. Szczególnie po randkach, gdy jak to dziewczyny, opowiadałyśmy sobie co na tej randce nam się przydarzyło.
- Jak to, co się przydarzyło? - No... opowiadałem i pokazywałam Kasi co ze mną "wyprawiałeś". Możesz przybliżyć? - Mogę, ale nie będziesz się gniewał?... Nie, opowiadaj. Może lepiej to pokażemy? - włączyła się Kasia. Dobrze, ale chodźmy do środka. Dziewczyny usadowiły się na tapczanie i spojrzały na mnie - możemy zaczynać?
Wiesz Kasia, dzisiaj było cudownie. Pogłaskał mnie po szyi, następnie całował, a ręce głaskały moje cycuszki!!! Potem ściągnął mi sweterek, a że byłam bez stanika to szybko dobrał się do moich piersi...
Ciągnąc swoje opowiadanie głaskała, całowała Kasię we właściwe miejsca, zgodnie z narracją. Podciągnęła jej spódniczkę i zdjęła majteczki. Głaskała i całowała uda aż dotarła do jej cipuśki (mokrej), dwoma wargami rozsunęła nabrzmiałe płatki i delikatnie musnęła wejście języczkiem. Kaśka była ugotowana. Ja zresztą też. Po chwili ciszy rzuciliśmy się do siebie i wspólnie kontynuowaliśmy to i inne opowiadania...