Wizażystka i jej Chanel 5 [rework]
30 lipca 2019
Szacowany czas lektury: 15 min
Opowiadanie niniejsze jest poprawioną wersją tekstu pod tytułem „Chanel 5 – Personal”, który był dostępny przez długi czas w poczekalni.
Beatrice, moja żona, jest szczupłą, filigranową kobietą. Przygniatałem teraz całe jej ciało na naszym małżeńskim, szerokim łożu. Miałem jej podniecającą figurkę pod sobą. Więcej, Beatrice była dzisiaj w jakimś szczególnym nastroju. Rozluźniła wszystkie mięśnie i leżała pode mną jakaś taka wiotka, w takiej pozycji, jaką uwielbiam, to znaczy odgięła uda w stawach biodrowych maksymalnie i tak rozchyliła je, iż dotykały pościeli. Jednocześnie Beatrice była dzisiaj czymś bardzo poruszona. Powiedziała:
– Mam dzisiaj wielką ochotę na ciebie, na co czekasz… rżnij mnie.
Zdziwiłem się trochę, gdyż dopiero co przygasiliśmy światła i włączyliśmy odtwarzacz z naszą ulubioną, romantyczną muzyką. Żona odezwała się jednak znowu podekscytowana:
– Bez żadnej gry wstępnej… wejdź we mnie, bo nie wytrzymam!
Wpadłem w narzucany przez nią trans. Po chwili zdałem sobie jednak sprawę, że coś dzisiaj jest inaczej. Owszem, jak zwykle Beatrice użyła perfum. Ona to uwielbia. W szczególności lubi perfumy Chanel 5. Mnie to zresztą też odpowiada, gdyż za każdym razem, gdy się kochamy, jestem w oparach pobudzających zmysły. Dzisiaj jednak zapach był szczególny. To, że byłem już teraz w euforycznym nastroju i bliski szczytowania musiało mieć związek z tym aromatem. Zapytałem więc wprost!
– Byłaś dzisiaj znowu u Patrycji?
– Tak, opowiem ci za chwilę, ale najpierw … jeszcze kilka ruchów… i spuść się we mnie, bo nie mogę wytrzymać tego napięcia!
– A właśnie, że nie ulżę ci teraz… nie będziesz miała teraz pierwszego naszego dzisiejszego uniesienia, póki nie opowiesz mi o wizycie u Patrycji.
– No dobrze już! – przecież wiesz, że chcę ci umożliwić, abyś kochał się z Patrycją, albo sam na sam, albo na moich oczach… tak jak wybierzesz!
– Mówisz poważnie? Chcesz, abym się kochał z nią na twoich oczach?
– Umh... tak… Ona nawet tego bardzo potrzebuje…
Wyjaśnię, kim jest Patrycja. Poznaliśmy ją w salonie Sephory. Ponieważ moja żona lubuje się w zakupach kosmetyków, często tam chodzimy. Panuje tu specyficzna, podniosła atmosfera, wynikająca z zamiaru uświęcenia i honorowanie dbałości o urodę i wizerunek kobiet. Wszystko tu lśni i jest kolorowo. Buteleczki zapełnione płynami o tajemniczych nazwach, kredki do ust i słoiczki z różnorodnymi kremami stoją na jaskrawo podświetlonych, szklanych półkach, widocznych także w podwajających wszystko lustrach.
Ekspedientki, bądź raczej wizażystki lub ujmując to trafniej: ”załoga salonu”, to ładne kobiety, fantazyjnie umundurowanie. Dziewczęta te dbają o piękne fryzury, wyzywający makijaż i jaskrawo umalowane usta. Wszystkie są w czarnych spodniach i bluzkach z napisem ”Beautiful team”. Każda z dziewcząt ma na biodrach zawieszony szeroki pas z licznymi kieszonkami, w które wetknięte są pędzelki i inne przyrządy użyteczne dla kosmetyczek upiększających klientki.
Patrycja jest jedną z tych zgrabnych dziewcząt. Jest piękną, szczupłą brunetką. Włosy ma zazwyczaj spięte w kok. Makijaż podkreśla jej nieco skośne oczy. Prócz brwi i rzęs ubarwionych na czarno, powieki zabarwia na niebieskawy, niemal granatowy kolor. Używa zazwyczaj ciemnoczerwonej, jaskrawej szminki, podobnie zresztą jak jej koleżanki.
Towarzyszyłem żonie w odwiedzinach tego salonu ostatnio dość często. Zauważyłem, że między Beatrice a Patrycją nawiązała się przyjaźń. Była między nimi jakaś chemia. Coś szeptały między sobą, wymieniały przeciągłe spojrzenia i dotykały nawzajem swoje przedramiona i ręce. Patrycja zazwyczaj uśmiechała się także i do mnie.
Wróciliśmy do rozmowy. Beatrice uwolniła się chwilowo od moich namiętnych uścisków, usiadła i powiedziała:
– Opowiem ci, jak to było dzisiaj z Patrycją. Nie miałeś czasu, więc poszłam dzisiaj do Sephory sama, było już późno, tuż przed zamknięciem salonu. Patrycja, gdy jej koleżanki już wyszły, zaproponowała, abyśmy poszły na zaplecze do ich pokoju wypoczynkowego. Tam natychmiast zmieniła się nie do poznania i wyznała mi, że się we mnie zakochała. Powiedziała, że chce, abym pozwoliła jej zająć się nie tylko twarzą, jak zwykle, ale i także całym moim ciałem. Była poruszona i podniecona, miała magnetyzujący wpływ na mnie i działała zdecydowanie. Za jej zachętą zdjęłam posłusznie rajstopy i majtki, usiadłam na fotelu i rozchyliłam uda. Patrycja stanęła przed szafą i zaczęła uzupełniać zawartość jej ”profesjonalnego pasa wizażystki”. Większość pędzelków wymieniła na dość grube pałeczki, to znaczy takie pozaginane plastykowe sztyfty i wibratory, po czym powiedziała – powtórzę w miarę dokładnie:
”Wiesz, czerpię ogromną satysfakcję nie tylko z upiększania kobiety i sprawiania jej przyjemności, ale przede wszystkim z obserwowanie tych momentów, kiedy kobiecie jest rozkosznie. Zrobimy sobie ucztę, najpierw wyliżę cię, a potem będę cię tak drażnić, że przeżyjesz ogrom przyjemności”
Byłam zauroczona i chyba otumaniona tamtejszymi zapachami. Poddałam się w pełni jej woli. Muszę przyznać, że dawno nie odczuwałam takiej przyjemności, rozlewającej się po całym moim mózgu wtedy, gdy mnie lizała. Ona potrafi skutecznie ssać, każdą część kobiecego przyrodzenia. Później, gdy wkładała mi te sztyfty do pochwy, komentowała to, mówiąc o trudnościach ze znalezieniem punktów we wnętrzu kobiecym, tych, które są najbardziej wrażliwe. Powiedziała coś dziwnego, a mianowicie, że czasami miejsce to jest jednak w tym drugim wejściu. W końcu włożyła mi taką zagiętą pałeczkę plastykową i chyba znalazła to moje najbardziej wyczulone miejsce. Jeździła tą końcówką po tych fałdach kilkanaście minut. Było mi coraz bardziej przyjemnie. Wtem nagle powiedziała: ”Wiesz, teraz wymienię to dildo i włożę ci podobne, ale takie, które ma otworki i zasysanie. Chcę mieć dużo twojego płynu”. Przyjemność narastała. Po następnej długiej chwili Patrycja powiedziała: ”Teraz ci to zrobię! Wytryśniesz jak z fontanny i będziesz miała absolutnie przejmujący orgazm. Nigdy go nie zapomnisz”. Po czym nacisnęła coś w tym swoim przyrządzie, mówiąc: ”nastąpią owe chwile niezwykłej rozkoszy”. Poczułam wtedy najpierw swędzenie, potem mrowienie, potem nasilające się naprężenia i napięcie w całym podbrzuszu i na koniec niezwykłą przyjemność, czując jednocześnie, że tryskam.
Patrycja, ku mojemu zdumieniu odsunęła się wtedy ode mnie, ale wkrótce to zrozumiałam, bo ona wlała mój płyn do słoiczka i zaczęła od razu preparować profesjonalnie lotio, czy też rodzaj kremu. Gdy skończyła, to powiedziała: ”No to mamy dwa słoiczki ”Chanel 5 Personal”, jeden dla mnie jeden dla ciebie – to mój nowy pomysł, nie wypróbowałam jeszcze działania, to będzie eksperyment”.
Zapytałam, na czym ma polegać eksperyment. Odparła, wyjaśniając szczegółowo, że sugeruje, abym posmarowała tym kremem twarz, szyję, ramiona, piersi przed zaproszeniem cię dzisiaj do łóżka i powiedziała, że zrobi coś analogicznego wobec swojego partnera. Zaznaczyła przy tym, że jej część eksperymentu będzie inna, gdyż jej kochanek będzie pod wpływem zapachu i feromonów obcej mu, innej kobiety. Powiedziała, że jutro do mnie zadzwoni i opowie mi, jak było.
Wiesz, ona jest chyba szalona, gdyż twierdzi, że chce jeszcze wypróbować krem z domieszką spermy. Powiedziała, że chce mieć twoją spermę oraz że mam z tobą omówić, w jaki sposób jej to dasz. Dodała, że może być to także jakiś wyuzdany, bardzo intymny sposób, określony w pełni przez ciebie. Zgadza się z góry na każdy pomysł – no i co ty na to?
– Powiedziałaś już na wstępie, że umożliwisz mi kochanie się z Patrycją sam na sam albo na twoich oczach… więc wybieram to drugie, chcę się pieprzyć z nią na twoich oczach.
– To jej będzie odpowiadać, gdyż ona sądzi, że właściwości i działanie takich kremów typu ”personal” zależą od rodzaju podniecających treści myślowych, poprzedzających orgazm.
– Cieszę się na to spotkanie w trójkę!
– Ja też, ale nie gadaj już więcej, wejdź we mnie znowu.
* * *
Moją żonę poznałem w klubie swingersów. Bawiła się tam wtedy z młodocianą parą. Dołączyłem do nich. Pod koniec wieczoru, ja i moja obecna żona postanowiliśmy wyjść z tego klubu, aby pójść do pobliskiej kawiarni i spokojnie porozmawiać. Wkrótce oświadczyłem się jej. Byłem zauroczony Beatrice pod każdym względem. Prócz urody, inteligencji, poczucia humoru i niesłychanego entuzjazmu, bardzo ważne było dla mnie to, że nie musiałem jej niczego uczyć. Była już wtedy dziewczyną wolną, a nawet puszczalską, jakkolwiek uznałem, że będzie kobietą lojalną, gdyż od razu wyjawiła mi swoją podstawową zasadę działania. Powiedziała: każdy z nas będzie miał prawo robić, co chce, jakkolwiek powinien o tym powiedzieć. Nie dziwi was więc już chyba, treść naszych rozmów, gdy je przytaczam.
Był środek lata, początek weekendu, słoneczne, urokliwe popołudnie. Beatrice rozmawiała z kimś przez telefon, odwróciła się do mnie i zapytała:
– Mariusz decyduj! – Patrycja pyta, czy chcemy się z nią dzisiaj spotkać.
– Czyli z nią i jej partnerem?
– Właśnie dyskutowaliśmy. Ona na początek, zamiast spotkania w dwie pary, chce spotkać się w trójkę!
– Zgoda, ale ty chyba wolałabyś, aby ten facet był?
– Niekoniecznie, Patrycja bardzo mnie rajcuje.
– W takim razie nastawiam się już na wieczór specjalny!
– Dziewczyna zjawi się za dwie godziny!
Patrzałem, jak Beatrice przygotowuje się do spotkania. Wzięła długą kąpiel, po czym dobrała bieliznę i sukienkę. Ubrała ciemno-fioletowe majtki, czarne pończochy samonośne i włożyła białą, krótką sukienkę. Nałożyła wyrazisty makijaż. Ciemne zabarwienie powiek uwydatniało jej bladą, twarz. Na stoliku postawiła trzy lampki i butelkę białego wina. Powiedziała:
– Aha… dzisiaj, na razie, perfum nie używam.
Postąpiła słusznie, gdyż temat perfum powrócił już wkrótce, gdy tylko Patrycja pojawiła się w naszym mieszkaniu. Już od początku piękna brunetka, emanowała jakąś tajemniczą energią. Okazało się, że nasza wizażystka ma precyzyjny plan.
– Mówiłam już do Beatrice, co mnie ostatnio kręci. Chcę się przekonać, jak pachną ludzie, którzy wpadną w specyficzny, seksualny amok – powiedziała Patrycja
– Co masz na myśli, mówiąc, że amok ma być specyficzny? – zapytała Beatrice.
– Powinna go wyzwolić sytuacja, która ostatnio bardzo mnie podnieca – odparła Patrycja.
– Wyjaśnisz nam to od razu? – zapytałem.
– Tak, bo nie mogę się doczekać! Hm... Wiesz, to musi być złożenie kilku okoliczności, ale zdaje się, że one właśnie zachodzą.
– Co powinno się dziać?
– Powinien mnie rżnąć, dość brutalnie jakiś nowy, mało znany facet, którego bym się trochę bała, ale który odpowiadałby mi fizycznie. No i dalej to tak… Wtedy, gdy będzie mnie posuwał, to chcę, aby ktoś… a właściwie, to wiem dokładnie – przyjazna, znana mi kobieta uspakajała mnie, okazując mi miłość. Aby mnie wyciszać, potrzebne jest intymne, zmysłowe oddziaływanie. Marzy mi się, aby wtedy kobieta ta całowała mnie w usta, aby pieściła piersi, aby dotykała mojego krocza… dodatkowo drażniła łechtaczkę, aby szeptała mi do ucha, aby była zainteresowana każdym moim grymasem, każdą minutą mojego przeciągłego orgazmu, aby się do mnie pięknie i wyzywająco uśmiechała, abym widziała na jej twarzy także podniecenie i przyjemność.
– Czy to wszystko? – zapytała Beatrice.
– Jeszcze nie całkiem! Cały czas, gdy taki brutal będzie mnie ujeżdżał, muszę mieć wrażenie, że ta kobieta, moja przyjaciółka odda mi się, gdy tylko tego zachcę, na wszystkie sposoby, jakie sobie wymyślę oraz chcę być pewna, że na koniec ten mężczyzna też ją zerżnie. Gdy będę patrzeć, jak on ją też bzyka, to wtedy będę miała kulminację. Zapewne będę wtedy bardzo mokra, chyba… wytrysnę. Potrzebuję nie tylko mojego płynu, ale także spermy mężczyzny i soku tej kobiety. Nie jest konieczne, aby zebrać wiele tych płynów. Wystarczy odrobina. Istotne jest tu opisane przeżywanie. Fale mózgowe odcisną swoje piętno w płynach.
– Czy to nie są, aby jakieś czary? – zapytałem nieśmiało.
– Jak wiesz, kobiety często o to podejrzewano, no ale masz wyjątkową okazję, aby się przypatrzeć i przekonać.
Wyjaśnienia Patrycji podziałały piorunująco. Widziałem zaczerwienione, rozognione policzki i lśniące oczy mojej żony. Zachowywaliśmy się tego wieczoru jak w transie. Beatrice zapytała:
– Będziemy się pieprzyć tu na podłodze, na dywanie czy przejdziemy do sypialni?
– Wolę na podłodze – odparła Patrycja.
Beatrice natychmiast przyniosła z sypialni duży, gruby koc i rozłożyła go na dywanie naszego salonu. W chwilę później pociągnęła rękę Patrycji i obie kobiety znalazły się na podłodze w pozycji półsiedzącej. Patrycja była ubrana dzisiaj w ciemnozieloną, rozkloszowaną nieco sukienkę, która teraz podwinęła się, odsłaniając zgrabne, szczupłe uda i skrawek czarnych majtek. Zerkałem, a raczej gapiłem się na jej nogi. Eleganckie samonośne, beżowe pończochy były dobrane idealnie.
Moja żona rozpoczęła koncert życzeń. Przewróciła dziewczynę na wznak, pociągając brzeg sukienki. Chciała chyba, jak najszybciej umożliwić mi gapienie się na kobiece biodra wiedząc, że ubóstwiam ten widok. Zaczęła całować Patrycję w usta. Zapewne było dla niej ekscytujące doznanie, bo zaczęła się rozbierać… klęcząc na posłaniu, podciągnęła swoją sukienkę, rozchylone uda były już blisko głowy jej przyjaciółki.
W chwilę później Beatrice przesunęła się ku mnie… energicznym ruchem zdjęła Patrycji majtki i rozchyliła jej uda szeroko. Cichym, syczącym głosem powiedziała.
– Patrz sobie do woli…
Patrycja jest dziewczyną, która się nie depiluje. Jest brunetką, jej włosy łonowe są ciemne, pięknie układają się nie tylko na wzgórku łonowym, ale przechodzą także nieco na uda i okalają odbyt. Pożerałem wzrokiem ten widok… Beatrice obserwowała zaś twarz dziewczyny… patrzała jej w oczy. Kilkakrotnie, sięgnęła ręką do krocza przyjaciółki i zanurzyła swoje palce w jej pochwie. Mokre palce wkładał sobie do ust. Mnie także uraczyła tym smakiem.
Aby wzmocnić doznania, moja żona nachyliła się nad podbrzuszem przyjaciółki i dość długo lizała jej cipkę. Powiedziała:
– Jesteś czyściutka, zgrabna i pięknie pachniesz!
Później dziewczyny zaczęły szeptać sobie coś do ucha. Chyba wskutek ich zmowy, nasza piękność zaczęła symulować coś intrygującego. Utrzymując rozchylone uda, odchyliła głowę, puściła wszystkie mięśnie i zamarła w takiej pozycji. Po prostu udawała nieprzytomną. Żona zaś uklękła za jej głową i zdecydowanymi ruchami, pociągając jej sukienkę ku górze, rozebrała przyjaciółkę do naga. Zostawiła jej tylko samonośne pończochy. Dłońmi pieściła jej piersi.
Beatrice, widać dbając nie tylko o naszą wybrankę, ale i również o moje doznania powiedziała głośno:
– Na co czekasz, wejdź w nią!
Miałem więc ciało szczupłej, nieruchomej dziewczyny pod sobą i zacząłem wsuwać w nią kutasa. Ruchy w gorącej, pełnej śluzu pochwie dziewczyny, która udawała nieprzytomną, wyzwalały we mnie dziwne odczucia. Ekscytacja narastała. Moja żona świetnie rozumiejąc stan mojego umysłu, doradzała mi wyuzdanie:
– Nie śpiesz się... kontynuuj… takie długie rżnięcie to dla niej też ogromna przyjemność, wyczuwam to wyraźnie… widzę jej sutki i wargi. Zainteresowanie żony rozwojem sytuacji było przemożne. Jej dłonie wędrowały po całym ciele przyjaciółki. Po dwóch kwadransach żona dociekała dalszych szczegółów… pytała:
– No i jak ci jest? Przyjemnie? Jest inna niż ja? Kogo wolisz? Jest ciasna? Pachnie trochę inaczej niż ja? Zapewne nadaje ci coś na innych falach?
– Roznosi mnie! Każda nowa, inna kobieta ekscytuje mężczyzn, ale Patrycja oddziałuje osobliwie. Udawanie nieprzytomnej to wspaniały wynalazek. Odczuwam ogromną przyjemność po każdym ruchu, gdy uderzam miednicą w jej biodra. Gdy sięgam kutasem dna, przechodzą mnie dreszcze. Jej skóra ma słony smak. Można spokojnie przyjrzeć się każdemu szczegółowi jej ciała i wszystko sprawdzać językiem. Ma ładne piersi… spróbuj też je ssać. Ciekawe, co Patrycja potrafi jeszcze udawać.
– Myślę, że potrafi czarować na różne sposoby. Na pewno potrafi symulować gorącą, zmysłową dziwkę. Następnym razem poprosimy ją, aby była latynoską!
– Kiedy widzisz, że ona jest blada, biała, nie kojarzy się z Rio de Janeiro.
– Skąd wiesz, czy ona żyje?
– Żyje, bo wnętrze jej pochwy jest gorące. Jest mokra.
– Hm… wnętrze jej ust też jest gorące, a ponadto ona coraz bardziej pachnie seksem… ten zapach mnie oszałamia – odparła żona, po czym dodała – Nie możesz gwałcić jej zbyt długo. Powiedz jej coś, aby ożyła!
Mimo iż mój układ nerwowy i mózg był zajęty odbieraniem doznać zmysłowych, wysiliłem umysł i w końcu powiedziałem głośno.
– Patrycja, ty chyba chcesz, abym się w tobie zakochał?
Dziewczyna o dziwo odezwała się natychmiast. Nie zważając na obecność mojej Beatrice, powiedziała coś przedziwnego.
– Zostawię chłopaka i wprowadzę się do was. Będziesz miał dwie żony.
Moja druga połowa, pani domu, dozgonna towarzyszka odezwała się rezolutnie.
– Jesteś tak ekscytująca, miękka w dotyku i przyjazna, że nie przeszkadzałabyś nam. Co wieczór mielibyśmy frajdę.
– No to wypróbujmy – odparła Patrycja – chcę, aby Mariusz wsunął kutasa teraz w twoją cipkę… chcę, aby on robił to z nami zawsze na zmianę… Powinien mieć prawo wyboru, od której z nas zaczynać i w której z nas zakończyć…
Przesunąłem się na kocu. Beatrice wyjaśniła mi kiedyś, dlaczego tak bardzo lubi pozycję klasyczną. Chodzi jej głównie o kontakt wzrokowy. Powiedziała:
– Chodź… bądź we mnie i patrz!
Bzykanie żony na oczach Patrycji bardzo mnie kręciło. Beatrice położyła się tak blisko przyjaciółki, iż ich ciała stykały się… więcej… dziewczyny, od czasu do czasu całowały się w usta. Lubię, gdy patrzy osoba wyuzdana, bo to roznamiętnia… Beatrice była także rozogniona… jej wnętrze było wypełnione gorącą mazią, jak gdyby podgrzewane… Patrzałem na twarze bliskich mi kobiet… patrzałem w oczy żony, dostrzegłem filuterne grymasy. Umysłowość mojej żony nieustannie mnie fascynuje. Podziwiałem jak bardzo kręci ją wyuzdany seks.
– No powiedz, jak wypada porównanie… Która z nas bardziej ci odpowiada? – zapytała żona… Delektowałem się westchnieniami żony, jakie następowały po każdym kolejnym pchnięciu. Wkrótce jednak Beatrice powiedziała:
– No dobrze… to teraz znowu zmiana… teraz znowu kolej na koleżankę… Mariusz, ale teraz inaczej… ona już bardzo czeka na kulminację. Kilka szybkich ruchów i spuść się w nią jak najszybciej!
Posłuchałem zalecenia żony. Przesunąłem się na posłaniu. Miałem znowu pod sobą ciało drugiej, chętnej kobiety. Wykonałem kilka gwałtownych ruchów i poczułem biegnące z miednicy do mózgu mrowienia. Mój kutas drgał… wyrzucałem w ciało kochanki ogromną ilość spermy. Ciąg kolejnych wydarzeń i bodźców przekroczył także próg krytyczny w systemie nerwowym mojej, nowo poznanej czarownicy Patrycji. Ona też szczytowała. Byłem tego pewien, gdyż wyczułem drżenia całego jej ciała i usłyszałem, przedłużony jęk i ciche wyznanie:
– Dobrze mi było! Jesteście zgraną parą. Dziękuję wam!
Okazało się jednak, iż Patrycja skrupulatnie realizuje swój plan, gdyż powiedziała do mojej żony:
– Beatrice, wsuń mi teraz to pochwy to moje specjalne dildo i naciśnij czerwony przycisk. Będę miała wtedy, w jego wnętrzu kilka mililitrów mieszanki spermy twojego męża, nieco twojego i trochę mojego soku.
Moja małżonka posłusznie wykonałaś polecenie. Patrycja uśmiechała się lubieżnie, była usatysfakcjonowana. Powiedziała:
– Nasze płyny, z dodatkiem konserwantu nazwiemy jako „Chanel 3”.
– Jakie zastosowanie będą miały takie perfumy? – zapytała Beatrice.
– To początek nowych możliwości. Chcę mieć sposób na najbardziej zatwardziałych. Pragnę, aby mój partner umiał się tak zachowywać, jak wy. Są dwa możliwe podejścia. Ja wierzę w feromony, jakkolwiek być może trzeba zastosować wobec niego też jakąś psychoterapię. Jak Chanel 3 nie będzie skuteczny, to poproszę o pomoc ciebie Beatrice!