Udawaj, że mnie tu nie ma

10 lipca 2024

Szacowany czas lektury: 45 min

Poniższe opowiadanie znajduje się w poczekalni!

Rozdział I – Szpilki


Czerwone światełko rozbłysło sygnalizując początek nagrania. Kamera umieszczona na wysokości około pół metra nad wyłożoną panelami podłogą uchwyciła parę nóg odzianych w obcisłe, czarne spodnie i piękne pomarańczowo-czarne szpilki. Nogi przeszły parę kroków, wybiły rytm stukający metalowym zakończeniem obcasów i zakręciły się wokół własnej osi. Stanęły niezdecydowane, zrobiły mały skok w bok, znów weszły w centrum kadru i wycofały się ostatecznie poza cyfrowe oko kamery.

Po kilku sekundach pojawiły się znów. Ponownie wykonały parę stuknięć o podłogę, zakręciły zgrabny piruet z wyraźnie mniejszym wahaniem, przewędrowały w prawo, potem w lewo, aż oddaliły się w rozmazany głąb pomieszczenia.

Trzeci akt miał podobny układ – kilka kroków, obrót, wyciągnięcie szerokiej stopy w stronę kamery, odejście w bok i definitywne zniknięcie z pola widzenia. Światełko zgasło kończąc krótki film, a trzy osoby zgromadzone w pomieszczeniu uznały później, że ostatnia próba była zdecydowanie najbardziej udana.

– Bardzo ładnie. Poćwiczysz jeszcze kilka dni i będziemy miały w pełni profesjonalną obsadę do kolejnych zdjęć – Komplementował przyjemny, dość niski kobiecy głos wybrzmiewający zza kamery. – Tylko będę cię usilnie namawiać na wydepilowanie łydek, bo twoje futerko może być trochę widoczne na zbliżeniach.

Kobiecy głos roześmiał się szczerze i radośnie, jakby wypowiedziany został właśnie najśmieszniejszy dowcip świata. Niemal natychmiast dołączył kolejny wesoły głos – bardziej dziewczęcy, trochę wyższy i cichszy, dochodzący gdzieś z boku.

– Całego cię chętnie wydepiluję. – Śmiał się drugi niewidoczny głos. – W tych szpilkach wyglądasz uroczo i bardzo promiennie. Jakbyś założył na stópki kawałek Tygryska z książki o Kubusiu Puchatku. Tylko sprężysty ogonek trzeba by ci doprawić i wąsiki domalować. Chciałbyś zostać moim wydepilowanym Tygryskiem?

Zaskrzeczałem przedrzeźniając tygrysi ryk w najbardziej karykaturalny sposób jaki przyszedł mi spontanicznie do głowy. We trójkę wystrzeliliśmy śmiechem, gdzieś w tle zastukały zdejmowane szpilki i prześlizgnęło się moje ciche przekleństwo osoby nieudolnie próbującej postawić pierwsze kroki w butach na zbyt wysokim obcasie.

– Zaczekaj! – Przypomniał sobie o czymś niesamowicie ważnym drugi głos. – Czy ta bielizna, którą miałyśmy zamówić nie była przypadkiem we wzór…

– Ciiiii! – Uciszył ją głos numer jeden. – Lecimy z kolejną parą!

Czerwone światełko rozbłysło ponownie. Przed kamerą pojawiły się te same nogi odziane w obcisłe spodnie. Szpilki, jaskrawożółte ze smolisto czarną podeszwą, były wyższe niż poprzednie.

– A teraz wyglądasz jak pszczółka! – Cichy chichot dobiegł ponownie gdzieś z boku. – Czy pszczółki depilują swoje ściółki?

– Jasna dupa, Lily! – Udawany wściekły głos pierwszej kobiety towarzyszył gasnącemu czerwonemu światełku. – Uspokój się bo nie wyjdziemy z tego zwierzyńca!

Nastąpił kolejny wybuch śmiechu, a następnie łoskot męskiego ciała wywracającego się na podłogę. Zdecydowanie musiałem poćwiczyć jeszcze kilka dni.

– Możemy założyć mu czerwone i zapytać czy raczki przycinają swoje krzaczki? – Kontynuował niezrażony głos zza kadru strzelając szczerym chichotem. – Dobra, koniec tego dobrego. Czas się zbierać do domu. Seksu mi się zachciało!


Pierwszy raz spotkały się nieco ponad rok temu. Chociaż każda z nich nieco inaczej pamięta szczegóły owego spotkania, obie wersje wydarzeń mają wystarczająco dużo punktów wspólnych żebym był w stanie dopowiedzieć sobie jego przebieg.

Zgadzają się co do tego, że przyjechały na zakupy do lokalnego centrum handlowego w tamten piękny świąteczny wieczór. Obie próbowały równocześnie zaparkować na tym samym, upatrzonym miejscu parkingowym pod wejściem do głównej windy prowadzącej z podziemnego garażu do głównej części galerii. Różnią się w zeznaniach odnośnie tego, która pierwsza nacisnęła klakson, która pierwsza wysiadła z samochodu żeby opowiedzieć co myśli o umiejętnościach prowadzenia pojazdów tej drugiej i jakie powitalne inwektywy były planowane na początek konfrontacji. Co ciekawe, nie były stanie z wystarczającą pewnością stwierdzić, która z nich ostatecznie zaparkowała na docelowym miejscu. Zgodnie potwierdziły natomiast, że praktycznie od razu parsknęły śmiechem na swój widok, umówiły się na kawę w znajdującej się piętro wyżej cukierni, rozmawiały w niej dobre trzy kwadranse (ale nie pamiętają dokładnie o czym), wymieniły się na koniec numerami telefonów, po czym ruszyły wspólnie na zakupy. Dla dalszych losów tej historii istotne jest to, że były to nieudane zakupy - obie poszukiwały pary nowych szpilek pasujących do wybranych sukienek (ale nie pamiętają już jakich), ale żaden z odwiedzonych sklepów nie oferował wystarczająco atrakcyjnej pary butów w odpowiednim rozmiarze. Byłem to sobie w stanie wyobrazić biorąc pod uwagę, że jedna z kobiet ma metr dziewięćdziesiąt cztery centymetry wzrostu i rozmiar stopy proporcjonalny do jej wysokości, druga zaś mierzy prawie czterdzieści centymetrów mniej i zdarzało jej się kończyć wędrówki po sklepach w dziale dziecięcym miejscowego sklepu obuwniczego.

Dlaczego parsknęły wtedy śmiechem na swój widok? Cóż, słyszałem potem wielokrotnie jak Żaneta – ta wyższa, obecnie nasza wspólniczka w interesach  – próbowała gorączkowo wydobyć swoje prawie dwumetrowe ciało z czeluści niewielkiego, służbowego Renault Clio, wyplątać się z pętającego ją pasa bezpieczeństwa i jednocześnie ukierunkować swój gniew na Lilianę – moją partnerkę w życiu i biznesie - drugą, dużo niższą postać wylatującą nieskładnie z podwyższonego, i tak już zbyt wysokiego dla jej nikłego wzrostu, ubłoconego Jeepa Cherokee. Obie wypadły na asfalt tuż obok swoich samochodów, nieproporcjonalnych do ich własnych wymiarów, otrzepały się i doszły do wniosku, że niezamierzony komizm sytuacji nie skłania ich do dalszego eskalowania konfliktu.

„Wyglądałaś jak pijany Tarzan, który zaplątał się w liany w swojej zbyt ciasnej klatce.” – Liliana wspominała kiedyś początki ich znajomości opróżniając kieliszek schłodzonego sauvignion blanc. – „Albo jak Gargamel, który chciał złapać smerfa, ale potknął się o własnego kota i rymsnął na ziemię.”

„Góra urodziła mysz” – Rewanżowała się wtedy Żaneta nadziewając oliwkę na wykałaczkę. - „Wypełzł smerf z jamy i próbował grozić pięścią Gargamelowi. Własna pięść przerosła smerfa i wyłożył się na beton.”

Spotykały się potem jeszcze wielokrotnie i nić przyjaźni między dwiema skrajnie różnymi kobietami zawiązała się szybko. Nieudane zakupy doprowadziły do wspólnej diagnozy dotyczącej istnienia pokaźnej, niezagospodarowanej niszy na rynku w postaci osób szukających obuwia o nietypowych rozmiarach. Po krótkim kursie projektowania stron internetowych, kilku kieliszkach wina, lekturze niewielu poradników dla przedsiębiorców i kilku kolejnych butelkach różnych alkoholi uznały, że zidentyfikowaną niszę można zapełnić i jednocześnie zaspokoić swoje potrzeby oraz napełnić własne kieszenie. Późną wiosną zeszłego roku rozpoczęły działalność koncentrującą się na sprowadzaniu i sprzedaży przez sieć coraz szerszego asortymentu obuwniczego, szybko wyszły daleko poza fantazyjne szpilki w rozmiarach Guliwera i Liliputów, nadały swojej działalności odnoszący się do stolicy mody francusko brzmiący akcent, Żaneta stała się Jeannette, moja partnerka stała się Lily i biznes zaczął się kręcić. Kluczem do sukcesu okazało się nawiązanie bezpośredniej współpracy z lokalnymi producentami, kuszące promocje, sprytnie opracowany program lojalnościowy i profesjonalne zdjęcia ilustrujące dostępne produkty. W przeciwieństwie do większości innych sklepów internetowych pokazujących bezduszne i martwe przedmioty, Jeannette ożywiła wysokiej jakości asortyment ubierając w niego atrakcyjne modelki i fotografując je podczas samodzielnie organizowanych sesji oraz wzbogaciła stronę internetową krótkimi filmikami ukazującymi dostępne obuwie, jak sama to określała, „w akcji i na żywym organizmie”.

Poboczna początkowo działalność po dwóch kwartałach była już na tyle znacząca, że miesięczne zyski wystarczały obu partnerkom w interesie na więcej niż kilka par nowych szpilek. Jeannette porzuciła swój nudny etat w agencji marketingowej, a Lily zrezygnowała z pracy w dziale zakupów sieci sklepów z branży budowlanej. Dołączyłem do nich po kolejnym miesiącu wnosząc swoje szerokie doświadczenie i wpompowując w interes zaoszczędzone kilkadziesiąt tysięcy przeznaczając je na ekspansję naszego małego przedsiębiorstwa.

W ten sposób stałem się udziałowcem spółki „J&L” płynącej coraz szybciej po łaskawych wodach lokalnego kapitalizmu. Szpilek w mieszkaniu Lily i moim było z miesiąca na miesiąc coraz więcej, pomysły na dalszy rozwój biznesu były coraz śmielsze, a modelki które Jeannette znajdywała sobie znanymi tylko sposobami były coraz atrakcyjniejsze. Business was booming, baby!


Żanetę poznałem osobiście kilka tygodni po jej pierwszym, parkingowym spotkaniu z Lilianą. Zastałem ją po powrocie z do mieszkania, gdy siedziały późnym wieczorem przy kończącej się właśnie butelce wina i dyskutowały o trendach modowych i pomysłach na podbój lokalnych rynków.

– Cześć, jestem Żaneta – Wstała przedstawiając się.

Przywitałem się patrząc wysoko w górę. Moje skromne metr sześćdziesiąt dziewięć nikło przy jej prawie dwumetrowej sylwetce podwyższonej dodatkowo przez jej nieodłączne czarne szpilki, których nie zdejmowała prawie nigdy.

Skłamałbym, gdybym powiedział, że mi się wtedy podobała. Była co prawda bardzo atrakcyjna – szczupła, zadbana, oszczędnie umalowana w sposób podkreślający jej pociągłe rysy twarzy, czarnowłosa i pachnąca pomimo późnej pory -  ale jej wzrost po prostu przytłaczał. Sprawiła wtedy na mnie wrażenie szlachcianki, która pojawiła się na moment wśród plebsu aby zapytać jak plebs się miewa i ulecieć w przestworza swoich pałaców, gdy tylko znudzi jej się obcowanie z maluczkimi. Było to oczywiście tylko pierwsze błędne wrażenie szybko przemijające gdy poznałem ją bliżej, ale na początku naszej znajomości byłem wyraźnie onieśmielony.

Liliana, siedząca w kucki na rozległym fotelu, wyglądała przy niej jak dziecko. Niecałe metr sześćdziesiąt wzrostu, lekko potargane jasne włosy koloru skoszonego siana, okrągła buzia i duże, niebieskie oczy. Pamiętam, jak te jej wiecznie zdziwione oczy patrzyły się wtedy na mnie z widocznym rozbawieniem obserwując moją pierwszą styczność ze zjawiskiem pod tytułem „Żaneta”.

Po wymianie kilku grzecznościowych formuł, pożegnałem się z nowopoznaną kobietą o kruczoczarnych włosach i życzyłem im udanej reszty wieczoru. Postanowiłem, że nie będę paniom przeszkadzał i wycofałem się do sypialni.

– I jak? - Liliana zadała pytanie kilkanaście sekund po wyjściu Żanety. – Ale ona jest wysoka!

Roześmiałem się na dźwięk jej zaaferowanego głosu stwierdzającego największą oczywistość. Przytuliła się do mnie mocno i ucałowała po całym dniu rozłąki.

– Bardzo wysoka. – Odpowiedziałem. - Ciekawe jak ona się mieści w samolocie? Albo nawet w zwykłej windzie. Przecież to musi być strasznie niepraktyczne.

Położyliśmy się na naszym dwumetrowym łóżku. Wtuliliśmy się w siebie i wymienialiśmy drobne, niespieszące się nigdzie pocałunki.

– Ona by się nawet na naszył łóżku nie zmieściła! –Uświadomiła sobie kolejny fakt. – Musiałaby spać w poprzek. Przy naszym biurku też by się nieźle namęczyła.

– Zawsze mnie fascynowało jak takie wysokie dziewczyny znajdują sobie facetów. – Zadumałem się gdy Liliana zakończyła rozważania na temat wymiarów naszych mebli. – To prawda, że kobiety stereotypowo dążą do tego, żeby ich mężczyzna był od nich wyższy? Przecież to mocno musi ograniczać wybór. Kto ci wtedy zostaje? Koszykarze? Siatkarze? Mutanci? Goście którzy wpadli pod walec?

– Z tego co kojarzę, to nie ma na stałe żadnego faceta. Może to właśnie przez ten wzrost? – Spojrzała na mnie odrywając się od mojego okalającego ją ramienia. – Umówiłbyś się z taką wysoką dziewczyną?

– Nie wiem. – Spojrzałem w jej błękitne oczy zaskoczony pytaniem. Ucałowałem ją namiętnie i zacząłem dobierać się do guzików jej bluzki – Raczej nie. Boje się, że musiałbym udawać, że jestem wyższy niż jestem w rzeczywistości. Męczyłoby mnie to. Poza tym, wolę ciebie!

Zachichotała słodko i odwzajemniła pocałunki. Poczułem jak jej ręce krążą po moich plecach, a zmęczenie długim dniem zastępowane jest przez narastające podniecenie.

– Czyli wcale nie chciałbyś umówiłbyś się z nią? Facetów nie kręcą taki wysokie laski? Śmiesznie byście razem wyglądali.

Moje pocałunki zeszły dół jej szyi i pełzły do lewego obojczyka łaskocząc ją i pobudzając. Widziałem, że zdjęła wcześniej stanik, więc prężące się pod rozchełstaną bluzką drobne piersi stały się moim głównym celem.

– Po co miałbym się z nią umawiać? – Dyszałem pomiędzy poszczególnymi całusami i pieszczotami, którymi zacząłem okrywać jej dekolt i biust. – Jak miałbym potem uprawiać z nią seks? Na drabinie? Na szczudłach? Wózek widłowy miałbym sobie kupić? Fujarkę na wysięgniku?

Śmiała się głośno uwalniając moje nogi z dżinsów i ściągając koszulkę. Objęła moje nagie ramiona i przyciągnęła do siebie.

– Musiałbyś się do niej dobierać na leżąco, bo na szczudłach to byś pękł ze śmiechu. – Wpiła się palcami w moje pośladki ciągnąc za gumkę od majtek i spychając je na dół. – Chodź do mnie! Kochaj mnie i moje niewielkie metr pięćdziesiąt osiem! Może być na leżąco, tak jak najbardziej lubię.

Westchnęliśmy oboje czule gdy wszedłem w nią i rozpętaliśmy krótką, namiętną burzę między naszymi zmysłami. Całowaliśmy się myśląc już tylko o sobie, o naszych splecionych ciałach i o przyjemności którą sobie dawaliśmy.

– Kocham cię. – Wyszeptałem do niej gdy leżeliśmy spełnieni. – Jesteś dla mnie idealnych rozmiarów.


Niewielkie wynajęte biuro pełniące od blisko roku rolę magazynu, centrum administracyjnego i sali konferencyjnej w ostatnich tygodniach regularnie zmieniało się w profesjonalne studio fotograficzne. Jeannette ustawiała oświetlenie, rekwizyty i tła zdjęciowe, instruowała przypadkowe dziewczyny udające zawodowe modelki jak przyjmować pozy eksponujące piękno zakładanych butów i pstrykała zdjęcia. Setki i tysiące zdjęć przeglądanych potem wspólnie, starannie selekcjonowanych i umieszczanych na stronie internetowej w towarzystwie krótkich opisów, rozmiarów i cen. Dodawała krótkie, cieszące oczy kilkusekundowe filmy przekazujące światu, że każda kobieta może stać się wcieleniem seksapilu i wzbudzać niepohamowane żądze. Rzecz jasna pod warunkiem, że kupi nasze buty…

– Przejmiesz aparat, poproszę? – Oczy Jeannette biegały między rudą modelką, ustawionym pod ścianą komputerem i stertą pudeł leżących w rogu pomieszczenia - Albo jeszcze lepiej weź ten drugi. Ja w tym czasie zgram zdjęcia i spróbuję znaleźć te bordowe… To jest Monique. Wie, co trzeba robić. Gdzie one są?  Nie wiesz gdzie ja je pieprznęłam?

Pytania rzucała w przestrzeń nie oczekując odpowiedzi. Była jak w amoku. Nowa dostawa, nowe zdjęcia, nowe możliwości… W jej oczach błyskały iskry, przelatywały obietnice pięciocyfrowych zysków, rodziły się nowe artystyczne wizje i idee.

– Mogły zostać w garażu? – Odpowiedziałem spokojnie wychodząc z drugiego pomieszczenia uzupełniającego siedzibę naszej spółki - Kilka pudeł widziałem w samochodzie. Mogły tez zostać u ciebie w mieszkaniu. Zejść po nie czy pojedziesz od razu do siebie?

Pokręciła głową sygnalizując, że sama uda się na poszukiwania zaginionych fantów. Odłożyła aparat na biurko w mniejszej sali, potknęła się o kabel od oświetlenia, zaklęła pod nosem i wyszła z biura. Szum windy potwierdzał, że zjechała do garażu.

– Pstrykamy dalej czy czekamy na twoją szefową? – Wysoka modelka miękkim głosem zapytała kilka sekund po wyjściu Jeannette.

– Ona nie jest moją szefową. – Ominąłem część pytania i chwyciłem drugi aparat leżący na biurku. – Pstrykamy dalej.

Na wysokim skórzanym krześle siedziała najwyższa naturalnie ruda dziewczyna jaką w życiu spotkałem. Ubrana w matową, czarną koszulę kontrastującą z jasną skórą i bladymi piegami pokrywającymi jej szyję, czarną obcisłą spódnicę, czarne pończochy z delikatnym pionowym wzorem i spiczaste, krwistoczerwone szpilki, czekała na kolejne ujęcia.

„Niegrzeczne sekretarki”. Przypomniałem sobie tytuł sesji zdjęciowych zaaranżowanych przez Jeannette. Siedząca przede mną postać rzeczywiście wyglądała niegrzecznie: spódnica w rozmiarze super-mini, noga założona na nogę, stopa wachlująca niedbale powietrze i dłoń zalotnie kręcąca ogniste loki rozpuszczone wokół trójkątnej twarzy z mocnym, wyrazistym makijażem. Brakowało tylko buchających w tle płomieni i kotła ze smołą, w którym mogłaby piec grzesznych śmiertelników odważających się zapuścić w jej regiony piekła. Zbliżyłem się do niej, wycelowałem aparat w długie nogi i naciskałem spust starając się znaleźć idealne ujęcie uchwytujące nieszablonowe piękno znajdującej się przede mną kompozycji. Po kilkunastu błyskach fleszu zmieniła pozycję, przełożyła nogi w moją stronę i rozłożyła się wygodniej na obszernym siedzisku. Strzelałem dalej łapiąc cyfrowy obraz jej odkrytych ud, kolan, zgrabnych łydek i stóp odzianych w czerwień. Była elegancko naturalna i swobodnie seksowna w swojej niewymuszonej, rozpostartej na krześle pozie.


– Lekkie, przyjemne soft porno. – Tak wczorajszą sesję zdjęciową streściła Lily.

Nie miałem przyjemności w niej uczestniczyć, ale słyszałem, że Jeannette dość swobodnie podeszła do ograniczeń typowych dla zwykłej sesji, a modelka – drobna studentka lokalnej Akademii Sztuk Pięknych z jasnymi loczkami kojarzącymi się z aniołami przedstawianymi na średniowiecznych ikonach – ochoczo prężyła się przed aparatem i nie miała oporów przed pokazywaniem swojego ciała. Efektem były nie tylko fotografie koncentrujące się na zgrabnych nogach i stopach modelki odzianej w kolorowe buciki, ale także śmielsze obrazy obejmujące całą sylwetkę wygiętą nierzadko w pozy budzące śmiałe skojarzenia podszyte seksualnym podtekstem. Lily pokazała mi większość z tych zdjęć – najbardziej spodobały mi się dwa spośród długiej serii nienadającej się do publikacji na oficjalnej witrynie.

Na pierwszym z nich drobna blondynka siedziała na biurowym fotelu i patrzyła się wprost w obiektyw, zerkała intrygująco poprzez burzę potarganych włosów opadających na twarz noszącą ślady pocałunków zaznaczonych rozmazaną szminką na obu policzkach. Ozdobione chabrowymi szpilkami stopy trzymała na podłodze, a spomiędzy szeroko rozchylonych nóg wyraźnie widoczne były delikatne, koronkowe białe majtki zsunięte do połowy ud.

Na drugim ujęciu ta sama niegrzeczna blond sekretarka siedziała na blacie biurka zwrócona bokiem do obiektywu. Lewa stopa, tym razem ozdobiona głębokim błękitem delikatnej szpilki, zwisała luźno wzdłuż krawędzi mebla, prawa stała ugięta na blacie, a krótka spódniczka podwinięta była do połowy bladych pośladków. Obraz uzupełniały półprzymknięte oczy, wyciągnięty w szpic długi język liżący krawędź trzymanej koperty, delikatny biały stanik odrzucony niedbale na biurko i sterczące zalotnie drobne piersi widoczne wyraźnie pod rozpiętą koszulą.

– Myślę, że to tylko kwestia czasu, kiedy do naszej oferty włączymy bieliznę erotyczną. – Wymruczała Lily przechodząc przez zdjęcia. Wskazała palcem drugie z wybranych przeze mnie. – Dlaczego akurat to?

– Podoba mi się beztroska tego ujęcia, ten wyciągnięty język i widoczne piersi. Tak nienachalnie, subtelnie, dziewczęco. – Odpowiedziałem spontanicznie. - Lubię kobiece piersi.

– Nie są za małe? – Wiedziałem, że pyta porównujące te widoczne na zdjęciu ze swoimi niewielkimi wzniesieniami.

– Nie ma czegoś takiego jak za małe piersi, kochanie. Mogą być natomiast za duże, wtedy wyglądają nieapetycznie, jak przepompowane balony.  Nie rozumiem kobiet, które powiększają sobie biust. Domyślam się dlaczego to robią, ale ich nie rozumiem. Twoje są idealne, te tutaj – wskazałem na cyfrowy obraz – też są bardzo ładne. A tobie która poza najbardziej się podoba?

Zastanowiła się i wskazała ujęcie z modelką stojącą pod ścianą. Była odwrócona plecami do obiektywu ale głowę miała przekrzywioną i wpatrywała się zawadiacko w stronę fotografującej osoby. Zgrabne nogi wyrastały ze szpilek koloru nieba, wypinała pośladki objęte podwiniętą spódnicą, a na prawym półdupku widoczny był odcisk, jaki pozostawiają uszminkowane usta w zetknięciu z rozgrzaną skórą.

– Dlaczego akurat to?

– Podoba mi się jej ciało i to, jak się na nas patrzy. Chodź, weźmiemy ją do sypialni! Założę te szpilki, które ona miała na sobie i wejdziesz we mnie w takiej pozie, w jakiej ona stoi pod ścianą. Będziemy udawać, że na nas patrzy z tego monitora!

Kilka minut później kochaliśmy się we wskazanej przez Lily pozycji. Stała opierając się dłońmi o zimne mury naszego mieszkania, ja stałem tuż za nią i obejmowałem jej śliczne, ciepłe, niewielkie piersi, pieściłem uniesione sutki i całowałem jej kark. Ona przekrzywiała głowę, znajdywała ustami moje pocałunki, wypinała się i przylegała do mnie oddając mi swoje niewielkie, namiętne ciało. Uśmiechała się do mnie najpiękniejszym uśmiechem gdy rozchylała swoje jędrne pośladki i wpuszczała uniesionego mnie do swojego wilgotnego, stęsknionego wszechświata. Drążyłem nieśpiesznie jej cudownie miękką pochwę swoim rozpalonym członkiem, czułem jak przyciąga mnie do środka siebie i zespala się ze mną docierając do brzegów swojego orgazmu. Kołysaliśmy się w zespoleniu przez długie, powolne minuty ciesząc się swoimi nagimi, naturalnymi ciałami i pieściliśmy się aż nastał moment, gdy nie było już odwrotu. Wypełniłem ją buzującym wytryskiem, który wkrótce pociekł z jej zaspokojonego wnętrza i ochrzcił błękitne obuwie gęstym, lepkim płynem. Gdy skończyliśmy, zdjąłem jej buty, wycałowałem drobne stopy, a potem leżeliśmy jeszcze długo na łóżku wtulając się w siebie i pieściliśmy się dalej, aż zaczął ogarniać nas sen. Zanim zasnęliśmy, pomachaliśmy tylko na dobranoc spoglądającej na nas drobnej blondynce z uszminkowaną pupą zastygłej na ekranie komputera.


Wiedziałem, że wszystko jest pozą i toczy się według przygotowanego scenariusza, ale szalenie podobało mi się to, co widziałem. Monique patrzyła się w obiektyw wzrokiem topiącym lodowce i uśmiechała się zalotnie. Uniosła się ze skórzanego krzesła i stanęła wyprostowana przede mną. Była jeszcze wyższa niż pierwotnie mi się wydawało, wzrostem nieomal dorównywała Jeannette. Musiałem odsunąć się kilka kroków, żeby objąć ją w kadrze od pasa w dół. Klęczałem na podłodze celując obiektywem w dolne partie jej wysokiego ciała, znów zaczęły strzelać flesze odbijające się od błyszczącej powierzchni czerwonych szpilek. Wysuwała do przodu raz lewą, raz prawą stopę, odwracała się bokiem prezentując seksowne obuwie, schodziła dłońmi wzdłuż zewnętrznej strony swoich smukłych ud dodając subtelnej pikanterii chwytanym obrazom. Dopiero po dłuższej serii strzałów dostrzegłem zza obiektywu, że jej wzrok ślizga się niżej po mojej sylwetce i ocenia mnie zza ognistych loków. Zatrzymaliśmy się na chwilę między ujęciami krzyżując spojrzenia na dłużej.

– Lubię niskich, szczupłych, wysportowanych mężczyzn. – Powiedziała przerywając spojrzenie i odwracając się ode mnie. Ton jej głosu był niezmiennie miękki jak puch. – A ty co lubisz?

Długie nogi, zwrócone tyłem do mnie, strzelały w górę niczym snopy czarnego światła wydobywające się z czerwonych reflektorów. Wysokie obcasy koloru dojrzałej krwi przechodziły płynnie w czerń pończoch obejmujących łydki i pięły się wyżej formując gładkie uda znikające pod zbyt krótką spódnicą.

– Lubię przeciwieństwa. – Odpowiedziałem długim nogom po długiej chwili wpatrując się w miejsce gdzie uda kończyły swój bieg. Nieudolnie próbowałem powiedzieć coś, co nie zabrzmi pretensjonalnie. – Lubię połączenie nieoczywistych elementów, dobre wino, ciekawych ludzi, kobiece piersi, intensywne kolory, pewnie jeszcze tysiące innych rzeczy o których właśnie zapomniałem patrząc się na ciebie…

Kolejne pstryknięcia dokumentowały wysoką, rudą kobietę pochylającą tułów do przodu, opierającą się rękoma o poręcze obrotowego krzesła stojącego przed nią i unoszącą się milimetr po milimetrze krawędź spódnicy. Czułem, że pod wpływem jej ruchów coś jeszcze zaczyna się powoli unosić.

– Intensywne kolory i połączenie nieoczywistych elementów… – Jej miękki głos przeszedł w głośny szept. – Podoba ci się mariaż czerni z czerwienią? Nie boisz się, że to kolory z piekła rodem?

Rozstawiła szerzej nogi aby krótka, wędrująca do góry, obcisła kiecka nie krępowała zanadto jej ruchów. Tułów schodził coraz niżej w dół, aż linia jej zgrabnego, wypiętego tyłka utworzyła kąt prosty z linią jej pleców. Wciąż klęczałem za nią w odległości kilku kroków i patrzyłem jak między czarną jak węgiel górą jej pończoch a ciemną jak smoła krawędzią spódnicy pojawia się światło jej bladych ud.

– Myślę, że w piekle mogą mieć dobre czerwone wino. – Odparłem widząc jak między jej udami pojawia się skrawek majtek koloru dojrzałego burgunda. Czułem swoje przyspieszające tętno i drobinki potu wstępujące na skronie. Zastanawiałem się w co gramy, dokąd zmierzamy i jak prędko tam dojdziemy.

Flesz nie przestawał błyskać gdy chwyciła za boki spódnicy i podciągnęła ją jeszcze trochę do góry odsłaniając ciemnoczerwone stringi i odkrywając zarumienione pośladki. Uniosłem się do góry aby objąć ją całą w kadrze. Odwróciła głowę patrząc się na mnie spod opartego na krześle piegowatego ramienia. Widziałem jak znów patrzy prosto w obiektyw, wędruje wzrokiem w dół i dociera do mojego podbrzusza. Tak, również tam się uniosłem. Wypięła się jeszcze bardziej, aż spódnica całkowicie przestała spełniać swoją funkcję i nie zasłaniała już ani skrawka jej ponętnej pupy.

– W piekle na pewno też mają piękne kobiece piersi. – Monique odwróciła się do mnie przodem rozpinając dwa górne guziki koszuli i zasiadła na obrotowym krześle zarzucając prawą nogę na poręcz i patrząc się niezmiennie na moje wybrzuszone krocze. Czerwona szpilka zsunęła się z jej pięty i dyndała beztrosko na czubku stopy.

Podszedłem dwa kroki bliżej i poczułem bijące od niej ciepło wzmacniające fale gorąca jakie zaczęły przetaczać się przez moje żyły. Zza migającego aparatu patrzyłem na jej żarzące się źrenice, mieniący się rumieńcem dekolt uwolniony spod kolejnego guzika, rozchylone, długie nogi i zaznaczający się wilgotny punkt w centrum wąskiego paska stringów. Czerwona szpilka spadła uderzając głucho o podłogę.

– W piekle nie tylko piersi mają piękne. – Schyliłem się by ją podnieść i nałożyć ponownie na wyciągniętą stopę.

– Grzechem byłoby przerwać tą sesję. – Wyszeptała z subtelną nutą rozczarowania widząc odkładany aparat. – Szkoda, żeby ten niezły sprzęt się marnował.

Jak błysk przebiegła mi przez głowę myśl, że być może wcale nie odnosi się do porzuconego na moment aparatu.

Kucnąłem koło niej i drżącą od podniecenia ręką umiejscowiłem ozdobny bucik na jej długiej stopie. Zamruczała cicho czując, że pozostawiłem swoją dłoń powyżej jej kostki, kolejny pomruk był głośniejszy i towarzyszył wędrówce pozostawionej dłoni wzdłuż wewnętrznej strony jej łydki. Miałem nieodpartą ochotę wgryźć się w nią, rozszarpać zębami materiał pończoch i podążyć za światłem w stronę czerwonej latarni jej majtek. Przybliżyłem twarz do opartej na poręczy krzesła nogi, pachniała ostro i pociągająco - jak lawa, jak wybuch wulkanu. Czułem, że przestrzeń między moimi udami wypełniła się już całkowicie i pobudzony obrazami członek osiągnął pełny stan gotowości.

– Już jestem! Były w samochodzie… O, widzę, że także Kopciuszek odzyskał swój pantofelek! – Czysty głos Jeannette zaskoczył mnie wpół drogi do powierzchni łydki. Stanęła na ułamek sekundy zaskoczona wpatrując się w nas, ale nowy pomysł szybko zastąpił niezdecydowanie. – Zaczekajcie w tej pozycji, biegnę po aparat!

Ruda kobieta spojrzała na mnie rozbawiona z wysokości swego krzesła, rozpięła figlarnie ostatni guzik koszuli i wróciła do kręcenia dłonią swoich płomiennych loków. Pierwszy flesz wystrzelił gdy klęczałem między jej nogami z ręką wciąż opartą na łydce.

– Udawajcie, że wcale mnie tu nie ma... – Jeannette podeszła blisko i zaczęła krążyć wokół nas chwytając kolejne obrazy.

Pogładziłem dłonią stopę uzbrojoną w czerwoną szpilkę, przejechałem opuszkami palców po jej wierzchu i przybliżyłem się do niej twarzą. Pod wpływem niespodziewanego impulsu wyciągnąłem język i delikatnie przesunąłem nim wzdłuż górnej krawędzi odzianej w czerń i czerwień stopy. Przewędrowałem grotem języka po twardym materiale buta i miękkiej fakturze pończochy, dotarłem do dołu piszczela i wróciłem znów do miejsca, gdzie stopa znikała pod twardą skórą pantofelka. Korzystając z okazji, że obiektyw wycelowany był w moją twarz, przesunąłem niewidoczną dla aparatu rękę w górę długiej nogi ślizgając się wokół kolana i wewnętrznej strony uda. Poczułem jak jej dłoń chwyta moją dłoń, doprowadza poza górną krawędź pończochy, aż do odsłoniętego biodra i szorstkiego materiału niewielkich majtek. Musnąłem je palcami i poczułem jak odchylają się nieznacznie wpuszczając mnie do wnętrza. Znów zastanawiałem się co ja do diabła wyprawiam i dlaczego tak cholernie mi się to podoba.

– Zdejmiesz pończochy? Chcę złapać to samo ujęcie, ale z językiem na gołej skórze. Myślę, że jest w nim coś piekielnie seksownego. – Głos Jeannette powstrzymał mnie przed dalszą eksploracją. – Dajcie mi tylko sekundę, muszę się czegoś napić. W gardle mi zaschło od tego biegania…

Wyszła do drugiego pomieszczenia zostawiając nas na chwilę samych. Rudzielec wpatrywał się we mnie rumiany i rozweselony.

– Zerwiesz to ze mnie przystojniaku? – Powiedziała wyciągając prawą, przerzuconą przez poręcz krzesła nogę mocno w górę.

Wstałem i pozbawiłem jej stopę obuwia. Gdy tylko szpilka w kolorze krwi opadła znów na ziemię, uwolniona stopa oparła się o mój brzuch, niebezpiecznie blisko wzburzonego krocza. Przypominałem sobie, że to wszystko jest grą i że nie wyniknie z tego nic więcej, ale próbowałem odgadnąć jak daleko się posuniemy i gdzie się zatrzymamy.

Spojrzałem głęboko w psotliwe, brązowe oczy, po omacku objąłem obiema rękoma prawe udo, chwyciłem za brzegi pończochy i zacząłem powoli ściągać w dół. Odwzajemniła spojrzenie z zadowolonym uśmiechem i rozchyliła poły koszuli całkiem odsłaniając niewielkie, piegowate piersi. Nie oderwałem spojrzenia od jej oczu, chciałem by dała mi więcej powodów bym opuścił wzrok. Gdy pierwsza pończocha z cichym sykiem zsunęła się z jej stopy, położyła na moim kroczu drugą, wciąż obutą w szpilkę stopę i ścisnęła lewy sutek w palcach.

Drugi but podążył na ziemię w ślad za pierwszym. Przesunąłem dłonie wzdłuż jej owiniętej wciąż pończochą nogi, dotarłem do uda, do krawędzi materiału i zacząłem go ściągać. Gdy druga stopa została całkiem naga, wróciła do mojego krocza subtelnie masując uniesionego penisa przez materiał luźnych dżinsów. Wciąż nie łamaliśmy utkwionych w sobie spojrzeń przedłużając zabawę którą sobie zafundowaliśmy. Wytrzymałem nawet gdy uświadomiłem sobie, że nacisk na moim kroczu rośnie, a palce jej prawej ręki schodzą w dół do majtek i przez materiał zaczynają masować znajdujące się pod nimi skarby. Uśmiechnęła się bardzo szeroko i bardzo niegrzecznie i wyciągnęła w moją stronę długi język.

– No dobra, jedziemy! – Mocny głos powracającej Jeannette przerwał nam dalsze harce.

– Chyba musisz mnie troszkę ubrać. – Powiedziała drocząc się Monique przeciągając palcami po raz ostatni po powierzchni swoich ukrytych warg sromowych i zdejmując stopy z mojego podbrzusza. – Bardzo to rozczarowujące…

Musiałem oderwać od niej wzrok i zlokalizować rozrzucone szpilki. Gdy zakładałem jej lewy pantofelek, znów rozbłysły flesze. Prawy, na zarzuconą wciąż niedbale przez poręcz krzesła nogę, założony został chwilę później. Klęknąłem przed jej wyciągniętą w moją stronę stopą, wystawiłem język i wygiętym czubkiem ponownie przejechałem po górnej krawędzi stopy, nosku szpilki i znów w stronę piszczela głaszcząc końcówką niebieskawe żyły widoczne pod krawędzią jej bladej skóry.

– Ale zajebiste! – Jeannette kontynuowała jak w transie strzelając aparatem i przybliżając obiektyw do mojego jęzora baraszkującego po krawędzi stopy długonogiej dziewczyny. – Mamy to! Poproszę jeszcze kilka ujęć na stojąco i kończymy na dziś.

Odsunąłem się widząc, że moja misja jest skończona. Stanąłem w odległości kilku kroków, oparłem się o ścianę i patrzyłem jak moja wspólniczka modeluje rozgrzane ciało Monique, obchodzi ją dookoła i wynajduje optymalne ujęcia kucając przy jej równych, długich kończynach. Ruda wydawała się całkowicie niezrażona tym, że stoi całkowicie roznegliżowana i chłonie spojrzenie pobudzonego faceta niższego od niej o dobre dwadzieścia kilka centymetrów. Nie podjęła żadnego działania żeby zasłonić swoje niewielki biust, rozchyliła wręcz szerzej koszulę aby żaden szczegół jej kształtnych piersi nie umknął mojej uwadze. Po chwili niezdecydowania chwyciłem porzucony wcześniej przeze mnie aparat. Tym razem nie interesowały mnie jej stopy – galerię uzupełniłem o kilkadziesiąt zdjęć jej twarzy, gęstych loków, drążących mnie nieprzerwanie źrenic i ponętnych cycków ozdobionych brązowawymi piegami i sterczącymi, niewielkimi sutkami.

– Mam nadzieję, że się jeszcze kiedyś zobaczymy – Wyszeptała Monique kilkanaście minut później wychodząc z naszego biura.

Musiała schylić się żeby szept był przeznaczony tylko dla mojego ucha. Poczułem lekkiego całusa złożonego na moim policzku i subtelne przesunięcie dłonią po wciąż lekko pobudzonym kroczu. Odwróciła się jeszcze zanim zamknęła za sobą drzwi i wymieniliśmy ostatnie podniecone zakończoną grą spojrzenie.


Zimny szybki prysznic wzięty po powrocie do naszego mieszkania ostudził trochę moją potrzebę rozładowania zbudowanego napięcia, ale wciąż czułem rozbudzenie po wydarzeniach tamtego dnia. Gdy wyszedłem z łazienki, Lily skończyła odpisywanie na maile od klientów i przeglądała coś na laptopie. Dostrzegła mnie nagiego stojącego w drzwiach do pokoju i spojrzała na mnie nieodgadnionym wzrokiem.

– Zaczynam przeglądać waszą południową sesję zdjęciową… - Zaczęła. – Jeannette mi przesłała link do galerii.

Czekałem na to co powie dalej, ale nie byłem w stanie rozszyfrować jej spojrzenia.

– I jak? – Zadałem pytanie możliwie obojętnym tonem.

– Nie wiem co ci przyszło do głowy… - Zatrzymała się na moment i zaczęła obracać w moją stronę ekran monitora. Na zdjęciu widać było profil mojego wyciągniętego, wyprężonego, lekko skręconego języka gładzącego znajdującą się pod nim bladą stopę ozdobioną pięknym, jaskrawoczerwonym butem. - … ale jest fantastyczne! Jeannette właśnie napisała, że zastanawia się, czy nie wrzucić tego na główną stronę albo czy nie przerobić tego na nasze nowe logo. Co myślisz?

Podszedłem bliżej. Obawiałem się innej reakcji, wyrzutu, może nawet zazdrości, ale spotkało mnie miłe zaskoczenie. Zdjęcie było wyretuszowane, idealnie wykadrowane i wypełnione intensywnymi kolorami, z jasnego tła zniknęły zbędne szczegóły mogące odwrócić uwagę od głównych aktorów tego wysyconego pożądaniem zdjęcia.

– Niezłe. – Przyznałem z uznaniem. – Jeannette z aparatem to czarodziejka. Jeśli uznacie, że przekaz tego zdjęcia jest odpowiedni, to jestem jak najbardziej za.

– Super! – Lily ucieszyła się. – To od razu dam jej znać. Rozmawiałam z nią przed chwilą i była jakaś taka mocno podkręcona. Ucieszy się, że tobie też się spodobało. A ja sobie zaraz przejrzę resztę zdjęć. Zapowiada się ciekawie!

Wciąż lekko zaskoczony zostawiłem ją przed komputerem. Wieczór był ciepły więc nagi położyłem się na łóżku i zacząłem słuchać muzyki nieudolnie próbując wyłączyć się po całym dniu niespodziewanych doznań. Wspominałem Monique i zacząłem się zastanawiać, czy jest coś, co powstrzymałoby mnie przed zrobieniem kilku dalszych, śmielszych kroków gdyby nie Jeannette i rozstawione dookoła aparaty. Czy posunąłbym się dalej? Czy… chciałbym ją zerżnąć? Wiedziałem, że chciałbym. Nie wiedziałem tylko, czy bym to zrobił. Skarciłem się w myślach i poprawiłem wywołaną myśl. „Nie wiedziałem tylko, jak bym to zrobił”. Bo nie miałem wątpliwości, że nie próbowałbym się oprzeć ognistej pokusie.

Kwadrans później Lily położyła się obok mnie stawiając laptopa na podłodze koło łóżka. Znów miała nieodgadniony wzrok, chociaż lekki uśmiech łagodził wyraz jej twarzy.

– Przejrzałam całą galerię. Widzę, że dobrze się bawiliście. – Nie postawiła znaku zapytania na końcu zdania, ale wiedziałem, że kryje się w nim ciekawość i potrzeba potwierdzenia.

– Było ciekawie, chociaż mogłem się trochę zagalopować. Przepraszam jeśli to wyglądało, jakbym….

Położyła mi drobny palec na ustach uciszając dalsze próby tłumaczenia.

– Nie musisz za nic przepraszać, przecież nic nie zrobiłeś. No chyba, że poza tymi zdjęciami coś jeszcze się działo. Wtedy chętnie posłucham.

Ton jej głosu sugerował, że nawet jeśli zdarzyłoby się coś więcej, chciałaby najpierw poznać mój punkt widzenia. Być może nawet spodobałaby się jej moja opowieść. Pokręciłem głową przecząco.

Wzięła stojącego koło nas laptopa i zaczęła ponownie przeglądać fotografie. Zatrzymywała się dłużej na tych, które przedstawiały coś więcej niż nogi Monique. Wskazała jedno z tych, gdzie ruda modelka w nierozpiętej jeszcze koszuli odsłaniała fragment swoich czerwonych majtek.

– Ładna bielizna. Myślisz, że powinniśmy zacząć takie sprzedawać?

Pokiwałem głową. Znalazła zdjęcie rudej modelki wypiętej tyłem, z podwiniętą mocno spódnicą.

– Chciałbyś ją oglądać w takich stringach?

Znów pokiwałem twierdząco. Lily dalej przeglądała zdjęcia. Dotarła do tych, które zrobiła Jeannette. Widać było, że jej umiejętności kompozycji, znajdowania odpowiednich ujęć, kadrowania i wychwytywania najlepszego momentu na naciśnięcie migawki nieopisywalnie przewyższają moje amatorskie umiejętności. Znalazła zdjęcie, którego zdawała się szukać. Zdjęcie na którym widać było szerszy fragment mnie. Wskazała na wybrzuszenie spodni ledwo widoczne na skraju fotografii po czym położyła dłoń na moim udzie.

– Spodobała ci się, prawda? Teraz też chętnie posłucham.

Milczałem przez chwilę czując jak zaczyna gładzić moje udo. Zbierałem myśli, zastanawiałem się jak to powiedzieć w taki sposób, żeby nie wzbudzić w niej niezdrowych uczuć. Odczytała moje wewnętrzne rozterki.

– Pytam, bo jestem ciekawa. Obiecuję, spróbuję nie być zazdrosna. 

Przesunęła dłonią w stronę mojego spoczywającego członka. Ucałowała mnie w policzek i oglądała zdjęcia na którym widać było jej twarz, piersi, zarumieniony dekolt. Na jednym z ujęć widniała moja ręka śmiało sięgająca wzdłuż jej nogi do zwieńczenia ud.

– Tak, spodobała mi się. Była bardzo kobieca, miała w sobie magnetyzm, któremu ciężko się było oprzeć. – zacząłem odpowiadać patrząc na zdjęcia. - No i zachowywała się tak swobodnie i beztrosko. Nie onieśmielała mnie tak jak Jeannete kiedyś.

Jej dłoń zatrzymała się na moich jądrach. Głaskała je delikatnie, gładziła palcami jakby chciała w ten sposób wydobyć ze mnie dalsze informacje. Na kolejnym zdjęciu - jednym z tych, które wykonałem na końcu sesji – Monique patrzyła prosto w obiektyw mrużąc oczy i rozchylając wargi. Mógłbym przysiąc, że przez moment wydawało mi się, że jej ledwo widoczny język jest lekko rozdwojony na końcu.

– Ma piękne włosy i dziwne oczy. – Dodałem. – Jakby krył się w nich ogień, który może spalić wszystko.

– Ruchałbyś?

Zaskoczyła mnie formą pytania. Lily rzadko używała takiego języka w odniesieniu do czynności seksualnych. Przesunęła dłoń na mojego członka doprowadzając go do pełnego wzwodu.

– Tak. – Odparłem. Nie było sensu udawać, że było inaczej. – Tak, ruchałbym ją.

Uśmiechnęła się i zamknęła komputer.

– Zaraz do ciebie wrócę. Napiszę do Jeannette, żebyśmy omówiły ten pomysł z rozszerzeniem oferty o bieliznę. Coś mi mówi, że to ma duży potencjał. No i napiszę też, że nasza ruda modelka ci się bardzo spodobała. Może jeszcze jakąś sesję kiedyś z nią zrobimy, co ty na to? Jak ona się nazywała? Monique?

Zniknęła w łazience na kilka minut zostawiając mnie samego z myślami. Wróciła naga i uśmiechnęła się do mnie zalotnie stając koło łóżka. Patrzyłem się na jej piękne drobne ciało, radosną twarz, lekko pofalowane włosy o odcieniu dojrzałej pszenicy, na spiczaste piersi, okrągłe biodra między którymi kryła się kraina przyjemności okolona kępką delikatnych ciemnopopielatych kędziorków. Wyglądała dziewczęco, naturalnie seksownie i niesłuchanie pociągająco. Ponowna erekcja przyszła samoistnie i natychmiast.

– Poprosiłam Jeannette o jeszcze jedną rzecz. Mam nadzieję, że ci się spodoba. – Uśmiech na jej twarzy był jeszcze szerszy i krył w sobie tajemniczą obietnicę. Rozpuściła włosy i zbliżyła się do łózka. – A tymczasem widzę, że ktoś na mnie czeka!

Objąłem ją gdy tylko położyła się koło mnie. Wpiłem się w jej usta i zacząłem gładzić po plecach, schodziłem dłonią do przyjemnie miękkiego biodra i wyszukiwałem znane mi już miejsca gdzie najchętniej przyjmowała mój dotyk. Jej ręka krążyła po moim ciele, obejmowała ramiona i plecy, aż nieuchronnie wróciła do wzniesionego członka.

– A kto to do ciebie pisze o tej porze i zakłóca nam wieczorne zabawy? – Oderwała się ode mnie ustami słysząc dźwięk mojego odłożonego na szafkę telefonu. Cztery wibracje, cztery wiadomości od nieznanego numeru. – Nie sprawdzisz?

Coś w jej głosie mówiło mi, że nic nie dzieje się przypadkiem. Sprawdziłem.

„Dziękuję za dzisiejszą sesję, przystojniaku! Mam nadzieję, że bawiłeś się równie dobrze, jak ja. Upojnego wieczoru! Monique.”

Pierwsza wiadomość zakończona była podwójną ikonką czerwonej szpilki. Otworzyłem kolejną.

„I tak jak mówiłam, mam nadzieję, że się jeszcze kiedyś zobaczymy. PS. Wydobyłam ten numer od J. Mam nadzieję, że się nie gniewasz. Przesyłam coś na osłodę, gdybyś się jednak gniewał.”

Trzecia wiadomość zawierała pojedyncze zdjęcie. Widziałem już je wcześniej, byłem jego autorem. Na ekranie telefonu widniała uśmiechnięta twarz Monique, przygryzała lekko wargę patrząc się wprost na fotografującego i ściskała obiema dłońmi widoczne u dołu, wzbudzone sutki. Spojrzałem zaskoczony na Lily.

– To twoja sprawka, mała diablico? – Zapytałem śmiejąc się głośno.

Nie odpowiedziała. Przybliżyła dłoń do telefonu i otworzyła czwartą wiadomość. Znów pojedyncze zdjęcie.

Pokazywało siedzącą na szerokim, skórzanym, czarnym fotelu długonogą kobietę. Miała szeroko rozchylone uda pomiędzy którymi widać było soczyście czerwone stringi. Obraz obejmował ją tylko od pasa w górę, ale wiedziałem, że powyżej znajdują się drobne, piegowate piersi i okolona burzą rudych loków uśmiechnięta szatańsko twarz.

– I kto tu teraz jest diablicą? – Lily przesuwała palcami po zdjęciu robiąc zbliżenie na centralną jego część. – Chyba powinieneś coś odpisać.

„Bawiłem się świetnie.” Zacząłem i spojrzałem na Lily wyraźnie ciekawą jak rozwinie się ta niespodziewana konwersacja. „Ujęcie z moim językiem na twojej cudnej stopie podbija okoliczne serca. Również liczę na kontynuację! Fantastycznego wieczoru!”

Wysłałem. Lily wyraźnie czekała na więcej.

„Piękne zdjęcie. Widzę, że czerń i czerwień wciąż rządzą w piekle. PS. Absolutnie się nie gniewam.”

Zanim byłem w stanie dodać coś jeszcze, szybko przyszły odpowiedzi. Dwie wiadomości.

„Liczyłam, że twój język zapuści się dalej. Widziałam, że chciałeś.”

„A’propos czerni i czerwieni i miejsc w które chciałeś się zapuścić…”

Spojrzeliśmy na siebie w oczekiwaniu na ciąg dalszy. Dobrze wiedzieliśmy, że to nie koniec. Lily wyraźnie nabrała rumieńców a mój penis pieszczony delikatnie jej smukłą dłonią sterczał dostojnie i również wydawał się trwać w nadziei, że rudowłosa zaskoczy czymś jeszcze.

Telefon zawibrował, od razu otworzyliśmy wiadomość.

Pojedyncze zdjęcie, wciąż ten sam fotel, te same nogi. Tym razem zbliżenie na stringi było jednak znacznie większe. Tym bardziej, że były lekko odchylone na bok i wyzierały spod nich ognistej barwy, gustownie przystrzyżone włosy łonowe. Wargi sromowe pozostawały niewidoczne w mroku cienia rzucanego przez uda, ale ciemniejszy fragment majtek precyzyjnie wskazywał gdzie kryły się wrota do piekła. O prawe udo Monique opierał się, uzupełniając obraz, pokaźnych rozmiarów czarny wibrator.

Lily szeroko otworzyła oczy wskazując na czarny przedmiot kontrastujący na tle białych ud i czerwonych majtek po czym przesunęła palcami powiększając przesłany obraz i wskazała na środek stringów i wyraźnie ciemniejszy punkt.

– Chyba jest mokra… - Lily potwierdziła moją obserwację mięknącym głosem.

Zawibrowała kolejna wiadomość uzupełniająca przesłane zdjęcie.

„Wolałabym prawdziwego, ale inna szczęściara pewnie się tobą zajmuje. Btw: jak ‘twój sprzęt’ się czuje?”

Mój sprzęt stał wyprostowany, dumnie objęty ciepłymi kobiecymi palcami. Prężył się ciemnoczerwoną główką, siatką nabrzmiałych żył i był wyraźnie pobudzony. Lily wyrwała telefon z mojej dłoni, z rozentuzjazmowanym uśmiechem przełączyła go w tryb aparatu i zbliżyła do obejmowanego przez nią penisa. Chwilę później do Monique powędrowała cyfrowa kopia mojego wzniesionego członka pieszczonego drobną, lubieżną dłonią.

Kolejne odpowiedzi przyspieszyły bieg zdarzeń.

„Mmmmmm. Piękny. Ssałabym.”

Majtki na załączonym zdjęciu były już odsunięte na bok i pokazywały rozpostarte płatki lśniącej wczesną wilgocią, delikatnej cipki. Wibrator wciąż stał oparty o udo.

„Cudna. Lizałbym! I to nie jeden raz!.” Odpowiedziałem po kilku sekundach uzupełniając wiadomość o ikonki wyciągniętego języka.

Lily przybliżyła twarz do mojego napęczniałego wzwodu i objęła go dłonią i ustami. Przesunęła kilkukrotnie głową w górę i dół ssąc mnie powoli i dostarczając intensywnych doznań. Spojrzała na mnie, odsunęła włosy na bok by nie zasłaniały widoku i ręką dała znać, żebym uwiecznił rozpoczęte obciąganie zdjęciem. Przysunąłem oko telefonu do twarzy Lily i mojego członka znikającego w jej czerwonych ustach i wycelowałem tak, by widoczne było tylko to, co najważniejsze. Twardy kutas znikający między chętnymi wargami wysłany został do Monique. Lily nie przestawała mnie pieścić.

Kolejne wibracje telefonu nastąpiły po kilkudziesięciu sekundach.

– Przeczytaj na głos co napisała. – Przerwała na chwilę oblizywanie spodu mojego nawilżonego członka. – Chyba, że przesłała kolejne zdjęcie.

„Szczęściara ma śliczne usta. Pozdrów ją serdecznie. Mam nadzieję, że się zrewanżujesz i wyliżesz jej niewątpliwie mokrą cipeczkę tak dokładnie, jak zrobiłbyś to mi.”

Kolejna wiadomość, a potem jeszcze jedna po chwili przerwy.

Odwróciłem ekran telefonu w stronę Lily zajętej polerowaniem główki mojego wzwodu. Uśmiechnęła się znad penisa widząc nową pozycję Monique. Stała wypięta tyłem, na zdjęciu widoczne były tylko jej uda, wygięte pośladki i dolne partie pleców. U wejścia do rozchylonej, coraz mocniej ukrwionej na czerwono cipki, widniał czarny obły kształt wibratora.

– „Ruchałbyś?” – Lily przeczytała drugą z wiadomości odsysając się od zadowalanego członka. – Co jej teraz odpiszesz?

– Ruchałbym jak opętany. Lubię taką pozycję jak ta na zdjęciu. – Literowałem na głos treść pisanej wiadomości. – Chociaż ta, w której macałem twoje uda podczas naszej sesji, też byłaby świetna. Ruchałbym patrząc się prosto w twoje napalone oczy, a na koniec wytrysnąłbym na te rude loki, które masz na cipce. Podobałoby ci się?

Lily szorowała mnie językiem coraz szybciej. Jej wolna ręka zawędrowała między jej uda i myszkowała między wargami bawiąc się napiętym guziczkiem łechtaczki. Widziałem jak wsuwa w siebie najpierw jeden palec, potem dołącza drugi i masuje swoje wnętrze. Gdy wysłałem wiadomość i odłożyłem telefon, przysunęła oba wilgotne palce do moich ust. Oblizałem je łapczywie, odsunąłem ją od mojego członka i rozłożyłem na plecach.

– Teraz moja kolej! – Zażądałem i zacząłem spełniać żądanie Monique. – Chcę ci dać orgazm!

Zanurzyłem się między chudymi udami Lily, wpełzłem językiem między jej wargi i zacząłem lizać jak wygłodniały zwierz. Zmoczyłem śliną jej kędzierzawy wzgórek, otoczyłem kółeczkami łechtaczkę i wygiąłem język w lekki haczyk zapuszczając się płytkimi uderzeniami w głąb jej wilgotnej od podniecenia pochwy. Krążyłem rękoma po jej ciele zaczynając od ud, aż zapragnąłem dotykać jej piersi i powędrowałem dłońmi w górę wynajdując szpice sutków i obejmując je palcami. Lily docisnęła moje dłonie do swojego biustu i zaczęła wypinać biodra przyjmując moje pieszczoty do swojej chętnej szparki.

Potrójne wibracje nie przerwały moich zapędów. Podałem telefon Lily i nie zwalniałem tempa. Ssałem jej wrażliwe okolice koncentrując się na dostarczaniu jej przyjemności i czując jak moje działania wydobywają z niej kolejne porcje wilgoci i pierwsze drobne spazmy rozkoszy.

– Napisała, że bardzo jej się podoba ta odpowiedź i że ma… jeszcze kilka pomysłów na pozycje w których chciałaby… zostać przez ciebie zerżnięta… – Rwany, przerywany szybszymi westchnięciami głos Lily referował treść przesłanych wiadomości. – Przepraszam, napisała „wyruchana”… Jest jeszcze zdjęcie, spodoba ci się. Wypina się… w naszą stronę i wsadza sobie wibrator. Jest mocno mokra, prawie tak jak ja teraz….

Mignęła mi ekranem telefonu przed oczami. Pokiwałem głową nie przestając lizać okolic wejścia do jej pochwy.

– I na koniec pyta się… - Kontynuowała rozpalonym szeptem – Pyta się… czy Szczęściara jęczy podczas ruchania, mruczy, krzyczy czy może jest całkiem cicho. Odpiszę, dobrze?

Widziałem, że już odpisuje. Długie zdania, kilkukrotnie korygowane gdy nie trafiała w klawisze cudzego telefonu, dodatkowo rozpraszane przez język i usta penetrujące jej bardzo pobudzone okolice. Skończyła, pokazała mi ekran.

„Szczęściara najczęściej jest cicho, ale czasami jęczy i mruczy. Rzadko klnie, ale właśnie przeczytała całą korespondencję i teraz poprosiła żeby ją porządnie wyruchać. Myślę, że jak się postaram, to będzie głośno. Może nawet zacznie krzyczeć, gdy będą ją pieprzył. PS. Mówi, że masz zajebiste nogi i że sama by cię chętnie popieściła wibratorem. PS2. Chcesz posłuchać jak będziemy się kochać?”

Potaknąłem aprobując całą wiadomość. Wysłała. Przyszła krótka wiadomość.

„Udawaj, że mnie tu nie ma.”

Telefon zadzwonił od razu po wiadomości. Lily odebrała, bez słowa włączyła tryb głośnomówiący i położyła obok siebie.

Widziałem, że rozpaliła się do czerwoności. Świadomość, że po drugiej stronie słuchawki jest szalenie podobająca mi się kobieta, bezceremonialnie przesyłająca nam swoje nagie zdjęcia i dopraszająca się relacji z naszego seksu, a ja i tak najbardziej na świecie chcę zaspokoić właśnie ją, pobudziła jej kobiecą pewność siebie i roznieciła ogień, jakiego wcześniej nie widziałem. Zasypywałem jej rozwartą szczelinkę gradem pocałunków i liźnięć, malowałem językiem pokręcone wzory na jej łechtaczce i wsadzałem w nią język, a ona odwdzięczała się coraz głośniejszym jęczeniem i ruchami miednicy wpychającymi się na mnie. Jeśli miała wcześniej jakieś hamulce, właśnie powoli puszczały. Gdy zaserwowałem jej kolejną serię otulających wzniesiony guziczek cmoknięć, Lily stężała, wypięła biodra i stęknęła z rozkoszą.

– Zrobiłeś mi dobrze językiem. Nawet bardzo dobrze… – Wyjęczała głośno. Wiedziałem, że ta relacja jest przeznaczona nie tylko dla mnie. - Przewracam się na brzuch. Chcę żebyś mnie ruchał od tyłu.

Przekręciła się, wypięła pośladki i przełożyła telefon obok naszych bioder. Klęknąłem za nią i wsunąłem się od razu w jej namoczoną, przygotowaną cipkę otaczającą mnie ciepłym uściskiem. Moje biodra klasnęły o skórę jej pupy, poprawiłem lekkim pacnięciem dłoni w jej zaczerwienioną skórę i zacząłem się w nią wbijać regularnym, wydającym stukające odgłosy rytmem. Czułem, że szaleńcze podniecenie ogarnęło też mnie, chwytałem za biodra, przyciągałem do siebie i masowałem jej plecy, uda i pośladki zostawiając ślad wędrówki moich palców na jej skórze. Tak jak zapowiadała, jęczała i mruczała coraz głośniej, wierzgała biodrami do tyłu i zwiększała w ten sposób głębokość moich uderzeń w jej wnętrze pachnące pożądaniem. Moje wtargnięcia były coraz intensywniejsze.

– Chcę zobaczyć jak pieścisz swoje cycki.

Uniosła się, odchyliła lekko w bok i chwyciła lewą pierś w dłoń ściskając stojący na baczność sutek. Mocno, mocniej niż zazwyczaj to czyniła, mocniej niż ja ro robiłem. Przystopowałem na moment patrząc jak się pieści, chwyciłem ją za włosy i przyciągnąłem do siebie. Ponowiłem raptowne uderzenia wydobywające z niej rwane okrzyki i oddalaliśmy się coraz bardziej w stronę braku kontroli nad naszymi ciałami.

– Tak chcesz? Podoba ci się? – Jęczała przyjmując silne uderzenia mojego członka o zaciskające się ścianki pochwy. – Będę potrzebowała, żebyś wyssał mi cycki. A potem pokażesz mi w jakiej pozycji byś najchętniej jebał tą rudą laskę. O kurwa, znowu mi dobrze!

Wyszedłem z niej i gwałtownie przerzuciłem ją na plecy. Chwyciłem jej małe, różowe piersi i wpiłem się zębami w sterczące sutki. Widziałem jak jej dłoń schodzi do opustoszałej cipki i wypełnia niezagospodarowaną przejściowo przestrzeń dwoma smukłymi palcami. Zawarczałem z przyjemnością patrząc jak wije się pode mną, a jej wzrok staje się coraz bardziej nieobecny. Pieprzyłem jej sutki zębami i językiem, zaciskałem się na nich i wargami i udawałem, że jej sterczące cycki są dwoma kutasami, a moje szalejące usta – niewyżytą cipką. Wygoniłem jej dłoń z jej własnej szczeliny i zastąpiłem je moimi palcami. Narzuciłem opętańcze tempo palcówki i doprowadziłem do krawędzi. Zamruczałem z zadowoleniem czując jak przez jej wątłe ciało przetacza się potężny orgazm. Wątpiłem, żeby Monique usłyszała mój pomruk pomiędzy krzykami, jakie wydobyłem ze szczytującej Lily.

Zostawiłem jej sutki, wyciągnąłem lepkie palce z mokrego wnętrza i wbiłem się w nią najgłębiej jak zdołałem. Tym razem ja zajęczałem czując oplatające mojego kutasa ciepłe, rozpulchnione przebytą radością wnętrze. Wsparłem się na ramionach, wpiłem ustami w jej wargi dusząc na moment krzyk i oddałem się gonitwie w głębi jej kobiecości. Delektowałem się każdym posunięciem, dochodziłem głęboko do jej środka i czułem jak drobne krople wilgoci rozbryzgują się wokół naszych intymnych części przy każdym mocniejszym uderzeniu mojego członka.

– Tak byś ją jebał? Właśnie tak? – Jęczała Lily upewniając się, że jej głos będzie dobrze słyszalny przez leżący obok mikrofon w telefonie. – Cudownie, bardzo mi się podoba! O kurwa, ale jesteś wielki… Nie dochodź jeszcze, chcę cię possać zanim wybuchniesz!

Wyszedłem z niej i klęknąłem koło jej głowy. Chwyciła mnie ustami i zaczęła ssać zlizując swój nektar z czubka mojego napiętego członka. Ssała mnie głośno, sapała wyraźnie, a każde wejście penisa między jej wargi akcentowała jęknięciem i mlaskającym liźnięciem języka. Chwyciłem telefon i przyłożyłem tuż obok jej ust upewniając się, że wszystkie dźwięki są dobrze słyszalne po drugiej stronie. Uśmiechnęła się z uznaniem doceniając mój wyuzdany pomysł i podkręciła głośność swoich siorbnięć i obciągnięć.

– Moja cipka cudownie smakuje na tobie, przystojniaku! – Zaśmiała się cicho. – Chciałbyś skończyć na moich ustach?

– Nie! Chodź na krawędź łóżka. Chcę dojść w tobie! – Przesunąłem ją na brzeg pościeli i rozchyliłem mocno jej uda. Uklęknąłem na podłodze między jej rozpostartymi nogami, chwyciłem za wiszące w powietrzu kostki. Telefon położyłem na brzuchu Lily i wszedłem w nią na całą długość.

Wsuwałem się w jej wnętrze i wysuwałem, aż główka penisa wyskakiwała z cichym mlaśnięciem spomiędzy jej warg rozchlapując drobinki jej soków. Znalazłem tempo zapewniające nam obojgu największą przyjemność i zanurzałem się w jej cipce niczym wprawny pływak nurkujący na pełną głębokość. Każde zanurzenie kwitowała narastającym jękiem, a ja wtórowałem jej patrząc między nasze łączące się ciała, podziwiając piękno odbywanego aktu i mrucząc coraz głośniej przed nadchodzącym finałem. Odłożyłem na bok skaczący na jej pępku telefon, żeby nie przeszkadzał nam na ostatniej prostej naszej drogi w kierunku ekstazy i położyłem się na niej całując głęboko. Czułem, jak przeżywamy wspólnie ostatnie chwile tej perwersyjnej telekonferencji.

– Kocham cię! – Jęknęła zanim zaczęła krzyczeć czując jak pęcznieję w jej wnętrzu.

Mój orgazm uderzył niczym huragan. Zatopił jej pochwę, pociekł po jej udach, potargał włosy na łonie i rozlał się gorącą plamą na krawędzi pościeli. Drgałem jeszcze przez dłuższą chwilę w jej szparce czując jak wyciekam i rozkoszując się niesamowitą energią zakończonego spektaklu oraz siłą i wielkością wytrysku który ze mnie wydobyliśmy. Położyłem się obok niej wyczerpany, dysząc ciężko i mrucząc z zadowoleniem.

Lily również wciąż jęczała cichutko rozanielonym głosem przeżywając powracające echo przebytych orgazmów. Chwyciła mój pokazujący trwające wciąż połączenie telefon, zbliżyła do rozchylonych nóg i sfotografowała zaspokojone, pokryte gęstą spermą miejsce. Odwróciła się do mnie, przybliżyła aparat do mojego nieopadłego jeszcze członka i zakończyła sesję kilkoma ujęciami. Położyła się koło mnie łapiąc oddech.

Kolejne kilka chwil wsłuchiwaliśmy się w ciche odgłosy dobiegające z drugiej strony słuchawki. Pojedyncze pacnięcia, jęknięcia, szuranie mebli w tle i głośniejsze nieco oddechy bliżej mikrofonu. Gdy ucichły na dobre, rozłączyliśmy się.

Lily spojrzała na mnie pytająco, kiwnąłem głową rozumiejąc bez słów, jak brzmi jej pytanie. W ciszy wybraliśmy dwa zdjęcia – jedno przedstawiające rozchyloną szeroko, różową cipkę cieknącą bladymi strumykami świeżej spermy, drugie ukazujące zaczerwienionego penisa, wciąż połowicznie sterczącego po niedawnej wizycie w cipce z pierwszego zdjęcia.

„Wieczór był upojny. Mamy nadzieję, że u ciebie też było miło. Do następnego razu!”

Wysłaliśmy i zapadliśmy w natychmiastowy sen.


Telefon wibrował w nocy kilkukrotnie. Nie zarejestrowaliśmy tego faktu i informacje zwrotne od Monique przejrzeliśmy dopiero rano. Lily, ledwo rozbudzona, ożywiła się natychmiast gdy z jej pamięci wydobyły się pierwsze, nieśmiałe promyki wydarzeń poprzedniego wieczora. Leżeliśmy jeszcze w łóżku, spojrzała mi przez ramię gdy zacząłem odczytywać – i oglądać – otrzymane wiadomości.

– Mmmm... Zajebiste! – Wyrwało jej się gdy patrzyła na przesłane zdjęcie przedstawiające rozchylone płatki ozdobionej miedzianymi kędziorkami cipki.

Nie mieliśmy wątpliwości, że przedstawia część naszej milczącej towarzyszki wczorajszych harców. Cipka była wyraźnie wilgotna i nosiła mokre ślady niedawnych pieszczot, błyszczące delikatnie w wątłym świetle pomieszczenia. Obok cipki stał oparty o blade udo wibrator pokryty na całej długości białawymi śladami i również lśnił wilgocią. Na drugim zdjęciu prężył się blady, wzniesiony, mokry od śliny sutek. Koło niego zawieszone były długie palce z czerwonymi paznokciami. Odczytaliśmy towarzyszące zdjęciom wiadomości.

„Może nie jestem tak głośna jak wy, ale też bawiłam się przednio. Podobało mi się! Liczę, że może kiedyś jeszcze się spotkamy.”

„Pozdrów Szczęściarę. Cudnie jęczy. Ma słodki głos, szczególnie jak zaczyna być lekko wulgarna. Jest wtedy bardzo kobieca. Mam nadzieję, że byś się podzielił, bo… ruchałabym!”.

Widziałem, że Lily zarumieniła się mocno odczytując drugą, bezpośrednią wiadomość. Wyrwała mi telefon.

– Mogę odpisać? – Bez czekania na odpowiedź zaczęła stukać palcami w ekran.

„Szczęściara również pozdrawia. Mówi, że ma pomysł na kolejną zabawę, ale nie chce powiedzieć jaką. Uśmiecha się tylko tajemniczo i obiecuje, że nam się spodoba. PS. Wyssałbym ci te cudnie sterczące sutki. Ona też.”

– Może być? – Zapytała podnosząc się.

Uśmiechnąłem się szeroko klikając przycisk „wyślij” i poczułem twarde sutki Lily zbliżające się do moich ust.


Siedzieliśmy we troje wokół niewielkiego stołu stanowiącego centralny punkt pomieszczenia dumnie nazywanego salą konferencyjną. Przeszedłem przez wyniki ostatniego miesiąca, pokazywałem rosnące słupki sprzedaży, coraz obszerniejszą listę klientów. Wzrost skali biznesu był imponujący, ale wiedziałem że J&L miały apetyt na więcej. Przerzucały się pomysłami dotyczącymi dalszych działań, komentowały pierwsze sukcesy w sprzedaży bielizny erotycznej, którą dołączyliśmy do naszej oferty i głośno szukały idei mogącej otworzyć bramy do dalszego rozwoju i bogactwa.

– Szpilki dla mężczyzn! – Podniesiony głos Jeannette był coraz bardziej rozentuzjazmowany. – Będą naturalnym uzupełnieniem tego, co już i tak oferujemy. Równouprawnienie, równość płci, trendy zmierzające do unifikacji ubioru... Bądźmy pierwsi na tym rynku! Widziałam w Amsterdamie, Mediolanie, w Paryżu – wszędzie faceci chodzą w butach na obcasie, a coraz częściej też w szpilkach. Bądźmy pierwsi u nas!

Patrzyłem się na Jeannette wzrokiem pełnym sceptycyzmu. Pomysł wydawał mi się ekstrawagancki, niszowy i kontrowersyjny. I nie przemawiał do mnie swoim potencjałem. Lily bębniła palcami po blacie analizując słowa naszej wspólniczki.

– Słuchajcie, bariery wejścia są żadne. Najgorsze co się może stać, to się trochę wygłupimy i spędzimy kilkadziesiąt godzin na poszukiwaniu nowych dostawców. Modeli znajdziemy bez problemu, kosztować nas to będzie śmieszne grosze. Przygotuję wam na przyszły tydzień plan, porozmawiamy o kwotach.

Moje spojrzenie nie podzielało jej entuzjazmu. Westchnęła głęboko.

– Wierzę w ten pomysł. – Zwróciła się do mnie. – Zobaczysz, to się może udać! Założyłbyś szpilki?

– Po co miałbym to robić? - Pokręciłem głową przecząco.

– A szelki byś założył? – Drążyła Jeannette.

– Nie, nie lubię szelek.

– Ale są faceci którzy noszą szelki. I bardzo je lubią. Założyłbyś szelki do zdjęcia, gdybyśmy zaczęli je sprzedawać? 

Wyczekała chwilę zanim pojąłem dokąd zmierza.

– Znajdę ci jakieś ładne szpilki. Będziesz naszym pierwszym modelem, dobrze?

Lily uśmiechnęła się nagle rozbawiona i spojrzała na mnie wzrokiem po którym wiedziałem, że nie mam szans odmówić. Pochyliła się w moją stronę i wyszeptała na tyle głośno, żeby Jeannette ja usłyszała.

– Wiesz, że jak założysz szpilki, to będziesz miał jeszcze bardziej zajebisty tyłek?

Westchnąłem zrezygnowany, Jeannette uśmiechnęła się z satysfakcją, a w oczach Lily rozpaliła się iskra.

Ten tekst odnotował 7,157 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.41/10 (8 głosy oddane)

Komentarze (2)

+1
0
Są wcięcia i są poprawne kreski dialogowe, więc po ostatnich publikacjach buntowników edycyjnych odetchnąłem, a uśmiech zadowolenia, bywało, gościł na mej twarzy. Nieczęsto, ponieważ:

– Niezbyt liczne literówki i „znakówki” (np. dywizy zamiast myślników).
– Pojedyncze błędy gramatyczne.
– Edycja dialogu poważnie błędna.
– Interpunkcja kuleje w niemal każdym zdaniu. Jest to szczególnie widoczne w przypadku imiesłowowych równoważników zdań, które autor zapisuje bez należnych przecinków.
– Dość liczne niedoskonałości stylistyczne, a nawet błędy.

…szybko go tłumiły.
Treść w zasadzie banalna, ale podana w oryginalnym entourage'u i w dość ciekawy sposób. Charakter Lily ukazano w sposób mało przekonujący. Wstęp z dziwnymi dywagacjami o depilowanych ściółkach i krzaczkach przycinanych przez raczki był dezorientujący. Ot, taka sztuka dla sztuki nie klejąca się z resztą. Moim zdaniem opowiadanie zyskałoby, gdyby je odchudzić, usuwając co bardziej dosłowne opisy czynności seksualnych, na ogół zresztą wadliwe stylistycznie. Wyobraźnia czytelnika wzięta w zbyt ścisłe ramy nadmiaru szczegółów, gubi erotyzm. Dodatkowo każdy błąd językowy w opisie powoduje dekoncentrację, a jej skutkiem jest… każdy wie co.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
0
Czekamy na rozwinięcie tego pomysłu
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.