To tylko online

22 czerwca 2020

Szacowany czas lektury: 1 godz 3 min

Trochę prawdy, trochę fikcji i trochę emocji, które lubimy. Mamy nadzieję, że spodobają się też Wam.

Nie lubiła tych znajomych. Ale On chciał iść. Bo to impreza urodzinowa i "się dawno nie widzieliśmy". Zresztą, to jego znajomy z pracy, więc czasem trzeba. Miała tylko nadzieję, że zgodnie z zasadą „jeśli nie chcesz iść, to będziesz się dobrze bawić” ten wieczór jednak jakoś się uda.

Stała przed szafą i zastanawiała się jak się ubrać. Wiedziała, że idzie tam, bo należy. Odegrać jakąś rolę. Wiedziała, że będzie musiała być miła, bo żona jubilata nie rozumie jej żartów i jej złośliwego poczucia humoru. Już kiedyś usłyszała, że jej zachowanie odbierane jest jako wywyższanie się, przez te wszystkie ironiczne riposty.

- Więc trzeba zagrać miłą... Nie jest to wieczór, gdy będę czuła się swobodnie - pomyślała.

Zdecydowała, że w tej sytuacji ubierze się stosownie do okazji. Sukienka do kolana z lekkiego materiału. Niewysokie szpilki. Lekki makijaż i rozpuszczone włosy. W ramach "buntu" ubrała tylko czarną, koronkową bieliznę. Będzie wyglądać jak ułożona, bezproblemowa, uśmiechnięta koleżanka. I będzie rozmawiać o najnowszych trendach w modzie. Dopasuje się. Zgodnie z rolą na dzisiejszy wieczór.

Spotkanie miało zacząć się o 20:00, ale nigdy nie uważała że punktualność to jest znowu taka wielka cnota. Więc o 20:00 dopiero zadzwonili po taksówkę. On był już na nią zły. Bo zbyt długo się szykowała i zbyt długo leżała w wannie. Nie wiedział i nie mógł się dowiedzieć, że w wannie pisała maile do Jakuba i to był dziś powód jej opóźnienia. Ale uznała, że skoro wieczór będzie słaby, to należała jej się chwila mailowego romansu. Owszem, tylko ona uznała to za uczciwe. Ale tym również nie planowała się przejmować. Od kilku miesięcy maile wymieniane z tym facetem z drugiego końca Polski były dla niej jak łyk powietrza podczas pływania w morzu codzienności. Były w nich emocje, żarty, dirty talk i dużo innych rzeczy, które zdecydowanie przenosiły tę znajomość do kategorii wirtualnego romansu.

W taksówce prawie nie rozmawiali, On był obrażony za spóźnienie, a ona zatopiona w swoich myślach. Ale po wyjściu z auta powiedział w końcu:

- Pięknie wyglądasz. I pachniesz. Odurzająco! - powiedział to i zaciągnął się zapachem jej perfum. 

Uśmiechnęła się i podziękowała. To miłe, że docenił. W końcu szła na tę imprezę głównie dlatego, że on chciał iść.

Na klatce schodowej przestawiła się w tryb bycia bezkonfliktową uczestniczką zabawy. Uznała, że to będzie jej dzisiejszy challenge. Wytrzymać bez ironicznych uśmiechów i przewracania oczami na opowieści o kosmetyczkach i fryzjerach.

Drzwi otworzył gospodarz. Przypomniała sobie szybko, że to jego urodziny i złożyła mu standardowe, nudne życzenia. Nie był kimś, dla kogo warto było się wysilać. Umiała układać słowa w ciekawą całość. Ale uważała też, że nie wszyscy potrafią to docenić, więc też nie wszyscy są tego warci. Gospodarz odbierając od nich butelkę alkoholu, którą przynieśli powiedział, że już prawie wszyscy są. I że towarzystwo jest wymieszane, więc nas przedstawi, bo nie wszyscy się znają.

Pomyślała, że jej plan na bezkonfliktowość bardzo się dziś sprawdzi. I z góry założyła, że w mieszkaniu nie ma nikogo, z kim będzie mogła i chciała pogadać. Więc nawet nie będzie się skupiać na zapamiętywaniu imion. Zresztą, nigdy tego nie robi na początku znajomości. Nie ma sensu zaprzątać sobie głowy imionami osób, które nie wiadomo czy chce się spotkać ponownie.

Do salonu wchodziła ostatnia, za gospodarzem i swoim partnerem. Jubilat zaczął wymieniać imiona i wskazywać na kolejne osoby. Uśmiechała się i ściskała obce dłonie zgodnie z przyjętym zwyczajem.

- O, i jeszcze, bo ich na pewno nie znacie, mój kumpel z Gdańska z dziewczyną. - powiedział gospodarz. - Poznajcie się, to.. 

- To Jakub. - pomyślała i patrzyła o kilka sekund za długo na chłopaka, który właśnie wyszedł z kuchni, trzymając szklankę z drinkiem w dłoni. - To jest kurwa, Jakub. - czuła jak przyspiesza jej serce, żołądek się ściska i robi się czerwona na twarzy. - o.  kur….wa.

***
 

Te parę dni we Wrocławiu to był jego pomysł. Początkowo ona chciała od razu jechać na te wakacje bez niepotrzebnych przystanków, ale w końcu przyznała mu rację - nie musieli się nigdzie spieszyć i mogli zostać na chwilę w mieście, w którym w zasadzie była wcześniej tylko przejazdem. Nie wiedziała tylko, że on w dupie ma ratusz, Halę Stulecia i Panoramę Racławicką i jedyną rzeczą, która kojarzy mu się teraz z Wrocławiem jest Agnieszka.
Powiedziała mu kiedyś, że real to nie jej bajka, że maile wystarczą i że tylko online. Zaakceptował to, chociaż ambiwalentne uczucia cały czas nim targały. Z jednej strony przyznawał jej rację - to już jednak poważny krok, który może i mógłby dać im sporo satysfakcji, ale jednocześnie wiązał się z poważnymi konsekwencjami. Odległość też robiła swoje, bo trudno sobie wyobrazić regularne spotkania, gdy dzieli ich kilkaset kilometrów. Z drugiej nie do końca ją rozumiał - jak to nie? Chcesz robić to ze mną w mailach, przez telefon, ale nie chcesz nic więcej? Mówisz A i nie chcesz powiedzieć B? I właśnie z powodu tej ambiwalencji nie wiedział, czy przyznać się jej do pobytu w jej mieście. Ostatecznie zdecydował przemilczeć to i uszanować jej "nie".
Nie zmieniło to jednak faktu, że odkąd tylko pojawił się pomysł pobytu we Wrocławiu, w jego głowie galopowały kolejne scenariusze z rodzaju "co by było gdyby...".
Co by było, gdyby zobaczył ją gdzieś na mieście?
Co by było, gdyby stała przed nim w kolejce do zoo albo jakiegoś muzeum?
Co by było, gdyby nagle zmieniła zdanie i zaczęła sugerować realne spotkanie?
Oprócz kilku intymnych szczegółów widział tylko jej oczy, których zdjęcie wysłała mu kiedyś w mailu, ale był przekonany, że od razu by ją rozpoznał. Wystarczyłoby, żeby tylko na niego spojrzała albo, żeby przy sąsiednim stoliku w restauracji rozmawiała nieco głośniej.
I każdy z tych scenariuszy kończył się prędzej czy później seksem.

- Mam dla Ciebie niespodziankę. Wieczorem idziemy na imprezę - oderwał jej wzrok od patrzenia się w szybę samochodu.
- Co, jaką imprezę? - była wyraźnie zaskoczona.
- Mój kumpel ze studiów mieszka we Wrocławiu i akurat ma urodziny. Dałem mu znać, że będę w mieście, więc nas zaprosił. - patrzył wciąż na drogę, mocno ściskając kierownicę z krążącą z tyłu głowy myślą, że tak samo mógłby ściskać nadgarstki Agnieszki.
- I nie mogłeś tego powiedzieć wcześniej? - wyczuł pretensję w jej głosie.
- No ale o co Ci chodzi... myślałem, że się ucieszysz, że mamy jakieś dodatkowe rozrywki.
- Tylko, że gdybym wiedziała, to może zabrałabym ze sobą coś do ubrania.
- Przecież masz całą walizkę.
- Ale jadę na wakacje, a nie na poznawanie nowych ludzi.
- Daj spokój, normalna sukienka przecież wystarczy. To nie przyjęcie u króla Szwecji.
- Dobra, nie znasz się... - znowu zaczęła patrzeć przez boczną szybę i nie wiedział, czy w tym głosie słyszy foch, czy tylko mu się zdaje.
- No ale pójdziemy? - wolał dopytać i mieć jasność niż tkwić w domysłach.
- Nie wiem, zobaczymy.
Teraz miał pewność. Jednak foch. "Ja pierdolę.." to była jego ostatnia myśl przed zjazdem z autostrady.

Bardzo zależało mu na tej imprezie z dwóch powodów, które miały kompletnie różny poziom racjonalności. Ten bardziej pragmatyczny był taki, że autentycznie chciał spotkać się z dawno niewidzianym kumplem i spędzić wieczór na dobrej zabawie. Ten abstrakcyjny zakładał, że wśród grupy gości będzie akurat Agnieszka. Miał świadomość, że szanse na to są kosmicznie małe. Nie był aż tak dobry z matematyki, by to prawdopodobieństwo wyliczyć, ale tłumaczył sobie, że przecież nie jest zerowe. I z tą myślą w głowie, z takim na pół-realnym scenariuszem przygotował się na to spotkanie nieco dłużej niż powinien. Biała koszula z podwiniętymi rękawami, ciemne spodnie, skórzany pasek...
- Co się tak odjebałeś? - zaskoczyła go pytaniem, jak tylko wyszedł z łazienki.
- Że co?
- Spędziłeś tam tyle czasu jakbyś szedł na randkę.
- Przecież nie pójdę w t-shircie.
- Dobra, nic już nie mówię. Idź na recepcję, żeby zamówili nam taksówkę. Ja zaraz zejdę - dodała, po czym zamknęła się w toalecie.

Czekając na windę wyciągnął telefon. Obejrzał się na korytarz, czy nie wyszła z pokoju, po czym zalogował się na pocztę. Znalazł to czego szukał - mail od Agnieszki. Pisała o wannie i swoim ciele. Uśmiechnął się do siebie i gdy zamknęły się za nim drzwi windy dotknął swojego krocza przez spodnie. Często robił to mailując z nią o tych rzeczach. Odpisał w sposób, który jego zdaniem podtrzyma jej podniecenie. "Będzie trzeba jakoś napisać z tej imprezy" - pomyślał. A miał kilka pomysłów jak to zrobić.

Podróż taksówką minęła szybko i cicho. Niby wszystko było ok, niby nikt do nikogo nie miał pretensji, ale między nimi było jakoś najeżenie. Myślał tylko o tym, by już być w towarzystwie, poznać nowe osoby, oderwać się, zresetować.
- Tylko nie odwalaj żadnych numerów -  zagadnęła go.
- Jakich numerów? - szczerze nie wiedział o co jej chodzi.
- No wiesz, starzy kumple, wspominki.. Wiadomo jak się to skończy.
- Niby jak się skończy?
- Nawalicie się jak świnie.
- Daj spokój, nie jesteśmy dziećmi.
- Już ja wiem jaki Ty jesteś. A skoro jesteście kumplami, to pewnie on jest taki sam.
- Dobra, wyluzuj, już jesteśmy.
Wysiedli z taksówki i poszli pod wskazany adres. Powitania i życzenia dla jubilata płynnie przeszły w poznawanie reszty gości. W mieszkaniu było już sporo osób. Połowy imion poznanych ludzi nie zapamiętał, ale wszyscy wyglądali na całkiem fajne towarzystwo, zapowiadające całkiem fajny wieczór. 
- Usiądźcie gdzie chcecie, a ja coś Wam przygotuję. Czego się napijecie? - gospodarz starał się rzetelnie wywiązywać ze swoich obowiązków.
- Pójdę z Tobą, coś wymyślimy - wstał i poszedł do kuchni, zostawiając ją na pastwę nowych znajomych. Na szczęście już jakaś dziewczyna zajęła ją rozmową.

W kuchni spędzili dobry kwadrans przygotowując drinki i nadrabiając zaległości. Co u Ciebie? Jak praca? Długo jesteście razem? Jak podróż? Jak się mieszka? Fajna jest? A masz kontakt z...? Przerzucali się pytaniami, jakby obaj mieli świadomość, że za chwilę impreza się rozkręci, trzeba będzie wejść między ludzi, a nadmiar alkoholu nie pomoże zapamiętać tych informacji.
Rozmowę przerwał dzwonek do drzwi.
- Już idę! - krzyknął gospodarz wychodząc szybkim krokiem z kuchni.
Został sam z zestawem alkoholi na stole. Obejrzał dzisiejsze "menu" i wybrał whisky. Na szczęście szklanki stały na blacie. "Za udany wieczór" - pomyślał i upił mały łyk.
Wyszedł z kuchni i zobaczył, jak gospodarz wita się z nowoprzybyłymi. Jego od razu zignorował, skupił się na niej, bo w półmroku przedpokoju wydała mu się znajoma.
- Nie wierzę... - niemal bezgłośnie szepnęły jego usta.
Gdy tylko wyszła z przedpokoju miał pewność. To ona. Jednocześnie zrobiło mu się gorąco i zimny dreszcz przebiegł po jego plecach. Zgasło wszystko dookoła, zniknęli wszyscy ludzie. Była tylko ona. Przez te kilka sekund upewnił się, że ma rację. Gospodarz przedstawił ich sobie i zauważył, że jej policzki zaczynają płonąć czerwienią. Dokładnie tak jak to opisywała. Głęboko wciągnął powietrze.
- Miło mi Cię poznać, Agnieszka - nie odrywał wzroku od jej oczu. Wiedział, że ona też już wie kogo poznała.
 

***

 

Nie wiedziała czy Jakub zorientował się, że to ona. Ale z drugiej strony.. Skoro usłyszał jej imię i widział jej reakcje.

Jakub pojawił się w jej życiu w grudniu. Chociaż „pojawił się w życiu” to może za duże słowa. Podczas pobytu u rodziców na święta postanowiła wejść na czat erotyczny. Planowała tylko urozmaicić sobie orgazm jakąś pikantną rozmową. Ale szybko zorientowała się, że trudno jest na tym czacie rozmawiać w ogóle. Ustaliła sama ze sobą, że nie zamierza podawać żadnych szczegółów o sobie. W końcu to jednorazowa przygoda, a nie poszukiwania kogoś realnego. A w tym przekonaniu utwierdzali ją kolejni mężczyźni, którzy nijak nie potrafili erotycznej rozmowy prowadzić.

Czy miała wtedy jakieś oczekiwania? Tak. Miała. Umiejętność wypowiadania się zdaniami złożonymi, inteligencja i poczucie humoru. To jej było potrzebne, żeby poddać się flirtowi i może umilić sobie wieczór.

Wśród rozmówców w końcu pojawił się On. Rozmowa była i flirtem, i podtekstem. Więc szybko porzuciła inne okienka i dała szanse rozmówcy. Zdecydowanie na tę szanse zasługiwał. Oboje wiedzieli, na jakim są czacie i potrafili tę wiedzę umiejętnie wykorzystać. Kogo bardziej zdziwiło, że dała mu na końcu swój adres email?

Nie zrobiła tego z ogromną nadzieją na kontynuację rozmów. A jednak.. Zaczęli pisać do siebie maile, a z czasem było ich coraz więcej, były pełniejsze. Szybko zorientowali się po wysyłanych wiadomościach, że oboje są w związkach i bawi ich po prostu ta rozmowa. Ta erotyczna odskocznia od rzeczywistości. Zaczęli od tego co lubią, a czego nie. Co chcieliby zrealizować, a co zupełnie ich nie kręci. Nie były to maile, w których umawiali się na seks. Raczej, jakkolwiek idiotycznie to brzmi, interesowało ich nawzajem, jakie erotyczne fantazje mają. Idiotycznie, bo byli obcymi osobami i wcale nie dążyli bardzo, żeby zmienić ten stan rzeczy. Nadal nie padały pytania o to gdzie mieszkają. To, czym się zajmują, wiedzieli pobieżnie, tyle ile wynikało z kontekstu maili, z początków w stylu "piszę z nudnego spotkania w pracy".

Prawdę mówiąc Agnieszka nie sądziła, że wymiana tych maili będzie trwać dłużej niż tydzień. Zwłaszcza, że po powrocie do miasta, w którym mieszkała musiała z korespondowaniem ukrywać się przed swoim facetem. Nie był to niewinny mailing i na pewno nie zrozumiałby, że ona ma taką potrzebę odskoczni. Tym bardziej dziwiło ją, że mailing trwa, że ciągle szuka okazji żeby odpowiedzieć na wiadomości.

Na wiadomości Jakuba. Mailowe rozmowy z nim stały się nieodzowną częścią jej dnia. Przekazali sobie podstawowe informacje o tym skąd są, ale bardziej po to, żeby mieć pewność, że przypadkowo nie spotkają się w kawiarni. Szybko też pojawiły się w nich realizacje potrzeb. Lub, mówiąc wprost, pojawiły się jej i jego orgazmy. Przekraczali razem różne granice erotyczne, nawet jeśli robili to tylko słownie i tylko na odległość. Ona często myślała sobie, że cudownie upaja się tymi mailami i wizjami, jakie sobie dają. Lubiła obracać w głowie różne fantazje, rozmyślać o nich na spotkaniach w pracy, a potem dzielić się nimi z Jakubem. Zapewne posuwali się w fantazjach dalej niż pozwalałaby im rzeczywistość. Nie musieli przecież brać pod uwagę nikogo więcej, tylko ich samych i przyjemność. Czy myślała o tym, że zdradza swojego partnera? Rzadko. Wyrzuty sumienia to wynik konwenansów i oczekiwań narzucanych nam przez świat - zwykła sobie mówić w takich chwilach. A ponieważ miała wystarczająco dużo konwenansów i oczekiwań w realnym życiu, w tych mailach chciała być od nich bezczelnie wolna.

Często pisali z Jakubem o tym, jak chcieliby uprawiać seks. Gdzie, w jakich okolicznościach. Szybko też zaczęli pisać o seksie ze sobą. Seks.. To słabe słowo. Mieli dużo innych określeń, zależnych od intensywności rozmów i potrzeb. Wymyślali mniej i bardziej realne scenariusze. Lubili podniecenie, które wywoływały ich słowa. Ale też adrenalinę, że robią coś nielegalnego.

Zdarzyło im się nawet rozmawiać przez telefon. Co prawda tylko dwa razy. Oczywiście, że chcieliby rozmawiać częściej. Przynajmniej ona chciała. Ale okoliczności były jasne. Trudno było znaleźć możliwość na swobodną rozmowę, uwzględniając codzienne życie. I uwzględniając tematykę ich rozmów.

Wszystko to składało się na mieszankę wybuchową. Niedostępność, nielegalność składały się na rosnące podniecenie i wyrzut endorfin. Takie też były te rozmowy telefoniczne i mailowe, wyrzutem endorfin i niechęcią do rozłączenia połączenia. Jak najlepsza dawka najlepszego narkotyku.

Cała ta znajomość taka właśnie była. Oczywiście zdawała sobie sprawę, że składają się na to różne czynniki. Była dorosła. Wiedziała, że on też to wie. Ale oboje bawili się cholernie dobrze i nie planowali przestać.

Owszem, pojawiały się pomysły spotkań, ale dla niej były to ciągle rodzaje fantazji. I ostatecznie, wcale nie zadawała sobie pytania: kiedy się spotkamy?

Nie rozmawiali o takich konkretach.

Zabawne, znali dokładnie swoje potrzeby seksualne, ale nie robili nic, żeby zaplanować ich wspólną realizację. Czy to była granica, której ona nie chciała przekroczyć? Czy brak planowania spotkania był po to, żeby jednak moc sobie mówić: "to jeszcze nie zdrada"? Czy po prostu Agnieszka była tchórzem? I nie zamierzała weryfikować wyobrażeń w realnym świecie. Cokolwiek to było, rzeczywiście nie planowała spotkania z Jakubem. Nakręcające maile i rozmowy o tym "co byłoby gdyby.." były na tę chwilę wystarczające jak łyk świeżego powietrza. A o przyszłości nie myślała, bo to nie był rodzaj relacji, gdzie planuje się cokolwiek na przyszłość. Po prostu cieszyła się z tego, co trwa. I upajała tym, co mailowy rozmówca jej daje. Na co dzień prowadząc swoje poukładane życie, pracując w korporacji, spłacając kredyt hipoteczny i planując wakacje z partnerem. Miała dwa światy i nie zamierzała tego zmieniać.

 

Ona nie zamierzała łączyć tych światów. Ale los lub przypadek zadecydował inaczej. Bo właśnie w tej chwili podawała rękę Jakubowi. Poznając go oficjalnie na imprezie urodzinowej, na którą wcale nie chciała iść.
 

***

Przez głowę Agnieszki przepłynęły dokładnie wszystkie myśli, jakie mogły przepłynąć. Od: "to jest kurwa żart", poprzez "tu jest mój facet i dziewczyna Jakuba", aż do: "mam nadzieję że dobrze wyglądam".

Nie miała pojęcia, co zrobić i jak się zachować. Zapomniała dokładnie o wszystkich zasadach i normach społecznych. Gorączkowo myślała, co zrobić, zwłaszcza, żeby nie zwrócić na siebie jeszcze większej uwagi.

- Miło Cię poznać. - jakimś cudem udało jej się powiedzieć w miarę nie zmienionym głosem. Szybko też odwróciła się od niego i zaczęła mówić do gospodarza, że dziękuje za zaproszenie i jak się cieszy, że mogli się spotkać. Wiedziała, że to słowotok, ale miała nadzieję, że wszyscy inni odbiorą to za uprzejme i przyjazne.

W jej głowie nie pojawiał się żaden pomysł, żaden plan na to, co dalej. Uznała więc, że musi znaleźć się jak najdalej od Jakuba, żeby chociaż przez chwilę pomyśleć. Czuła jego spojrzenie na sobie. Paliło ją w skórę.

Usiadła na kanapie koło reszty dziewczyn i żeby włączyć się w rozmowę skomplementowała sukienkę żony gospodarza. To zawsze działa, więc temat wśród kobiet dotyczył mody i okazji w sklepach odzieżowych. Tak jej się przynajmniej wydawało, że o tym rozmawiają, bo ona nie słuchała. Czuła jak robi jej się gorąco i zimno na przemian. Jak pocą jej się dłonie i czuła, że Jakub na nią patrzy. Ona od momentu kompromitującego powitania nie spojrzała na niego ani razu. Z zamyślenia wyrwało ją pytanie jej chłopaka:

- Aga, halo, czego się napijesz? - tak zadane pytanie oznaczało, że je ponowił. Bo za pierwszym razem nie usłyszała. Dopiero gdy popatrzyła na niego wzięła się w garść:

- Wódki. Wódki z cola.

- Jesteś pewna? Nie wolisz wina? - popatrzył na nią i na kieliszki innych dziewczyn, wszystkie piły wino albo jakieś kolorowe słabe drinki.

- Tak, jestem pewna - uśmiechnęła się i modliła w duchu, żeby ten uśmiech wyglądał naturalnie.

- OK - powiedział jej facet zdziwiony i poszedł do kuchni zrobić jej drinka.

Siedziała na kanapie udając zainteresowanie rozmową i intensywnie myślała co dalej. Na szczęście, szybko dostała drinka do ręki, łapczywie upiła duży łyk. Alkohol przyjemnie rozchodził się po jej ciele. Wiedziała że to złudne i wiedziała jak podziała na nią pierwsza dawka alkoholu. Ale właśnie tego potrzebowała. Dzięki temu mogła ukryć swoje zmieszanie i… podniecenie.

Uświadomiła to sobie właśnie w tym momencie. Była cholernie podniecona. Wiele razy w mailach ona i Jakub pisali o pierwszym spotkaniu i o tym jak mogłoby ono wyglądać. A teraz miała okazję przekonać się, że wszystkie opisywane emocje w niej są. Skurcze w podbrzuszu, wilgoć pojawiająca się w jej wnętrzu. Poczuła podniecenie tak mocno, że aż wyprostowała się na kanapie. Mocniej zaciskając udo o udo.

„Fuck! Nie wytrzymam” - pomyślała. A na głos do swoich towarzyszek rozmowy powiedziała:

- Przepraszam Was dziewczyny na chwilę, pójdę na taras zapalić.

Potrzebowała ochłonąć. Sprawdziła tylko, że jej partner jest zajęty rozmowa z kolegami z pracy i dzięki temu nie pójdzie z nią, podziękowała w duchu za tyle osób na tej imprezie i wymknęła się sama na zewnątrz. Bardzo potrzebowała zaciągnąć się papierosem i zimnym wieczornym powietrzem.

 

***


Dotyk ich dłoni przy powitaniu trwał ułamek sekundy dłużej, niż zwykle w takich sytuacjach. Trwałby pewnie jeszcze dłużej, ale Agnieszka cofnęła swoją rękę i odwróciła się w stronę pozostałych gości.
Poczuł, jak stres związany z tym spotkaniem rozlewa się po jego ciele. Jej widok był jak skok na głęboką, lodowatą wodę. Po pierwszym szoku organizm zaczynał się do tego przyzwyczajać, wciąż jednak czując to na ciele i w płucach. Był dość racjonalnym człowiekiem, więc szybko pojawiła się w jego głowie myśl "opanuj się, to na pewno widać". Odwrócił się do gości plecami i pod pozorem przeglądania kolekcji płyt gospodarza starał się głębokimi wdechami uspokoić oddech i przyspieszone bicie serca. Alkohol pity małymi łykami dawał jako takie ukojenie. Złapał się na tym, że druga, wolna ręka zaczyna delikatnie drżeć. Mocno zacisnął ją w pięść łudząc się, że to wystarczy by drżenie minęło.
Na chybił trafił wyciągnął jedną z płyt z półki. Uznał, że skupienie uwagi na czymś innym niż jej obecność pomoże mu się uspokoić.
- Fajna, nie? - głos gospodarza ściągnął go z powrotem w gwar imprezy.
- Że co...? Kto? - poczuł, że przez to pytanie znowu robi mu się gorąco.
- Płyta. Co Ty, jedna szklanka to dla Ciebie za dużo?
- Aaa… no tak, tak, fajna. Pierwsze wydanie, nie? - uczucie ulgi, że nie było to pytanie o Agnieszkę uszło z niego powolnym wydechem.
- Ale myślałeś, że o kogoś pytam... - nie było to ani pytanie, ani stwierdzenie.
- Coś Ty, to zwykłe przejęzyczenie.
- Dobra, nie pierdol, która? - gospodarz ściszył głos i zbliżył się z małym uśmieszkiem.
- O co Ci chodzi? - ta zwykła, męska gadka zmierzała w stronę, co do której nie był pewny, czy chce w nią iść.
- Która Ci się tak podoba, że zaniemówiłeś?
- Wszystkie są świetne, ciężko wybrać...  - próbował rozmyć ten temat.
- Wyluzuj, Twoja nie słyszy. Moja też polazła do kuchni. Jak dla mnie to Anka, ta w bluzce w kwiatki. Zajebista, nie?
Bawili się dokładnie tak samo na studiach, gdy na imprezach oceniali dziewczyny i wybierali "ofiary", na które chcieli "zapolować". Częściej kończyło się co prawda na dobrych chęciach, ale obaj mieli za sobą przynajmniej kilka miłych wspomnień. "Dobre czasy" - przemknęło mu przez głowę.
Popatrzył w stronę Anki. Faktycznie, ładna. Ale od razu przesunął wzrokiem po pomieszczeniu szukając Agnieszki. Siedziała na kanapie, pochłonięta rozmową z koleżankami. Nie widział jej twarzy i w jego głowie pojawiła się myśl, czy rumieni się teraz tak samo, jak pisała o tym w mailach. Czy robi się wilgotna wiedząc, że on jest obok. Jednocześnie przyjemne mrowienie pojawiło się w dole jego brzucha.
- Masz rację, zdecydowanie Anka - uznał, że pomijanie Agnieszki w rozmowie będzie najlepszą możliwą strategią. - Dobrze, że masz żonę, to mogę podbijać.
- Jasne, Twoja na pewno Ci pozwoli na trójkącik. - obaj wybuchnęli śmiechem
- Dobra, powiedz lepiej ile dałeś za tę płytę. To chyba pierwsze wydanie?
Rozmowa potoczyła się w zupełnie innym kierunku, co pozwoliło mu nieco uspokoić myśli i nieco bardziej na chłodno ocenić sytuację. Starał się równocześnie skupiać na rozmowie i zastanowić co dalej. Na całe szczęście gospodarz potrafił wejść w zbyt długie monologi, jeżeli chodzi o poszczególne płyty jego ulubionych kapel, więc mógł kątem oka obserwować Agnieszkę i myśleć, czy powinien z nią porozmawiać. Może lepiej nie? Może ona tego nie chce? Sama mówiła "real nie wchodzi w grę". Ale nagle wszedł, sam, niepytany. No i co, mamy to zostawić? Udawać, że się znamy dopiero od kilkunastu minut? Z drugiej strony, przegadanie całej imprezy tylko z jedną, do tego nowopoznaną kobietą może być podejrzane. Zwłaszcza, że mogłoby to wyglądać jak rozmowa starych znajomych. Tak źle i tak niedobrze...
W pewnym momencie zauważył, że Agnieszka wstaje z kanapy i idzie w stronę drzwi prowadzących na taras. Poczekał chwilę, by zobaczyć, czy nikt nie zdecyduje się jej towarzyszyć. Nie, na szczęście wyszła sama. Poszukał wzrokiem swojej partnerki. Pochłonięta rozmową z dwiema nowymi koleżankami wydawała się nie zwracać na niego uwagi.
Zdecydował się wyjść na taras. Idąc w stronę drzwi miał wrażenie, że wszyscy na niego patrzą i ich pytający wzrok zdaje się mówić "czemu tak szybko idziesz?" oraz "czemu wychodzisz?" jakby było to coś zabronionego w tym towarzystwie.
Wyszedł na taras, starając się jak najciszej zamknąć za sobą drzwi. Ten dźwięk był jednak wystarczający, by Agnieszka odwróciła się w jego stronę. Oświetlało ją tylko światło padające ze środka mieszkania, stała w półmroku, ale i tak zauważył, że jej policzki naprawdę są czerwone. Szybko przemierzył dzielący ich dystans kilku kroków.
- Nie wierzę... cześć - idiotyczne przywitanie to było jedyne co był w stanie z siebie wykrzesać w tym momencie.
 

***
 

Popatrzyła na niego jakby nie była pewna, że przed nią stoi i mówi do niej.

- Dzień dobry, Jakub - odpowiedziała tak, jak zwykle witała się z nim w mailach. Uśmiechnęła się przy tym trochę nieśmiało.

- Nawet nie pytam jak i dlaczego i skąd się tutaj wziąłeś. Nie pytam też dlaczego nie powiedziałeś, że będziesz w moim mieście. - powiedziała z irytacja w głosie, która miała ukryć jej zdenerwowanie.

- Hm. Nie pytałaś - odparł ze złośliwym uśmiechem.

Agnieszka wyciągnęła paczkę fajek z torebki, otworzyła paczkę i zębami wyciągnęła jednego papierosa. Odpaliła go zapalniczką, zaciągnęła się głęboko i milczała. Nie miała pojęcia co powiedzieć. Czuła, że jej ciało reaguje na jego obecność, uważała, że stoi za blisko niej, ale właściwie uważała tak odkąd znaleźli się w jednym pomieszczeniu. Chciała jakoś zacząć rozmowę, ale wszystkie złośliwe komentarze jakoś uleciały jej z głowy. A podejmować z nim teraz flirt również nie była w stanie. Mimo, że chciała. Cholernie chciała i miała nadzieję, że on tego jednak nie zauważy. Przecież za ścianą była jego kobieta i jej facet. Słaba okoliczność do flirtu, a tym bardziej czegoś więcej.

„Że też musiałam się przekonać jak on rzeczywiście na mnie działa akurat w takich okolicznościach. Fuck!” - pomyślała. Paliła papierosa jakby to było jej najważniejsze zajęcie w życiu. Miała nadzieję, że Jakub nie słyszy jak mocno i szybko bije jej serce. Pomyślała o ich dotychczasowej korespondencji mailowej. O tym jak bardzo trafiał słowami w to, o czym myślała, w to co ją kręciło. I jak teraz, falami uderzają te emocje, które przez 3 miesiące wywoływał w niej tylko słowami. Nie mogła mu się do tego przyznać. Chciała, cholernie chciała. Ale cały czas ukradkiem zerkała na drzwi tarasowe, żeby mieć pewność, że nikt przez nie nie wchodzi.

Żadne z nich nie podejmowało dalszej rozmowy, ale żadne też nie chciało odejść że swojego miejsca. Czuła na sobie jego wzrok. Nadal palił jej skórę, a teraz widziała jak przesuwa się od nóg ubranych w szpilki, przez odsłonięte łydki, przez biodra, biust, aż do twarzy. Zatrzymując się dłużej na ustach i oczach. Nie miała zamiaru zadawać pytania: "O czym myślisz, Jakub?". Po pierwsze dlatego, że nie uznawała tego pytania w ogóle, a po drugie, raczej by jej nie odpowiedział. Przypomniała sobie, że kiedyś w jakieś korespondencji napisał, że gdyby spotkali się wśród znajomych, powinni udawać, że się nie lubią. Żeby nikt się nie zorientował, że znali się już dawno. Wiedziała, że wtedy napisał to w żartach. Ale teraz nic lepszego nie przychodziło jej do głowy.

- To co, oficjalnie się nie polubiliśmy, taka przyjmujemy wersję? - zapytała, siląc się na lekki ton. 

- Tak, możemy tak przyjąć - odpowiedział, robiąc kilka kroków w jej stronę - ale.. dopiero za chwilę.

Mówiąc to stanął tuż przed nią, wsunął rękę na jej szyję odgarniając włosy. Druga rękę położył na jej biodrze, przyciągnął ją do siebie i pocałował.


***
 

Smakowała dokładnie tak jak powinna smakować. Jej wargi były dokładnie tak miękkie i lekko wilgotne, jak to sobie wyobrażał.
To był impuls, nie zastanawiał się, czy ktoś może ich zauważyć. Wystarczyło tylko, że przez moment był sam na sam z kobietą, która potrafiła go rozpalić swoim głosem przez telefon. I nawet teraz, gdy mówiła rzeczy zupełnie nie związane z seksem, wróciły do niego wszystkie emocje, których ona była źródłem przez ostatnie miesiące.
Ruch dłoni był szybki i stanowczy, ale zdecydowany. Podświadomie czuł, że od razu wyrwie się z jego objąć i poprosi by do tego nie wracać, przynajmniej nie tutaj. Ale miał to gdzieś, chciał chociaż przez chwilę jej posmakować. Pożądanie wygrało z rozumem ten mecz walkowerem.
Ale ona nie uciekła. Chwilowe zaskoczenie ustąpiło miejsca fali rosnącego podniecenia. Odwzajemniała jego pocałunek coraz śmielej, a on coraz mocniej przyciągał ją za biodro do siebie. Palce przeczesywały włosy, a usta coraz łapczywiej spijały z siebie głębokie oddechy. Jej język zwinnie ślizgał się w jego ustach, na co mocniej zacisnął obie dłonie. Cicho westchnęła. Wyraźnie czuła, jak podnieca go ta sytuacja, gdy poczuła na sobie jego twardniejące krocze.
"Więcej, szybciej, wszystko na raz" - gonitwa myśli w jego głowie sterowała nim bez żadnego planu. Czyste emocje i adrenalina. Sięgnął do jej tyłka i mocno ścisnął pośladek przez materiał sukienki. Widział, że lubi mocniejsze bodźce, sama mu o tym opowiadała. Jęknęła cicho prosto w jego usta.
I to jęknięcie otrzeźwiło ich chyba na tyle, że oderwali się od siebie. Całą sytuacja mogła trwać jednocześnie 5 sekund, jak i 5 minut. Popatrzyli na siebie.
- Mam nadzieję, że się nie rozmazałaś - nie mógł oderwać wzroku od jej ust.
- Ty lepiej pilnuj się z nim - ruchem głowy wskazała na jego wyraźnie wybrzuszone krocze.
No tak, to byłoby ciężko wytłumaczyć.
- Wracajmy, zaraz ktoś tu przyjdzie. - w jej głosie słychać było, jak tryb "poważna i opanowana" miesza się z "chcę więcej".
- Nie wytrzymasz tak całej imprezy.
- Nie... dam radę...Ale... nieważne. Nie tu - już miała ruszyć w stronę wyjścia z tarasu, gdy złapał ją za nadgarstek i nachylił się do jej ucha.
- Nie tu. - szepnął - Ale dziś. Chcę Cię Agnieszka, chcę się z Tobą pieprzyć. Tak samo jak Ty ze mną.
Po czym odszedł w drugi koniec tarasu i dodał: - Idź, pójdę chwilę po Tobie. Przecież się nie polubiliśmy.


***
 

Wychodząc z tarasu prawie wpadła na swojego chłopaka.

- Gdzie byłaś? - zapytał szybko.

- Zapalić. - bardzo starała się brzmieć naturalnie i spokojnie.

- Mogłaś mnie zawołać, poszedłbym z Tobą.

- Nie, spoko. Przecież byłeś zagadany z kumplami. Radzę sobie. - powiedziała z uśmiechem. Przynajmniej miała nadzieję, że wyszedł jej uśmiech, a nie grymas.

- Jak się bawisz? - padło z jego ust.

- Hm, w porządku. Gadam z dziewczynami.

Pytania, które zadawał były właściwie zwyczajne. Ale w tym momencie każde z nich wydawało jej się być dowodem na jej zdradę. Żeby zyskać na czasie zapytała:

- Jest szansa, żebyś przyniósł mi drinka?

Popatrzył na nią jakby chciał powiedzieć coś w stylu: "Znowu?" albo "A nie możesz zrobić sobie sama?", ale widocznie zrezygnował i kiwnął głową potwierdzająco, całując ją w czoło. Czuła się jak złodziej złapany na gorącym uczynku. On poszedł w stronę kuchni, ona wróciła do dziewczyn i swojego miejsca na kanapie. Zauważyła też, że Jakub wychodzi z tarasu. Ale nie mogła popatrzeć mu w oczy, bo nie ufała sobie za grosz. Znalazła na ławie stojącej przed nią swojego poprzedniego drinka, którego nie wypiła przed wyjściem na taras. Teraz opróżniła szklankę dwoma łykami. Dziewczyna siedzącą koło niej popatrzyła z dezaprobatą, ale jako uprzejma Pani domu zapytała:

- Aga, wszystko ok?

- Tak, tak. Taka mała różnica zdań z nowopoznanym kolegą. Na tarasie. - odpowiedziała szybko, jakby od tego zależało czy ktoś w to uwierzy.

- Rozmawiałaś z moim Kubą? - odezwała się dziewczyna siedząca w fotelu, nie pamiętała jej imienia i nie miała pojęcia czy uczestniczy w rozmowie od początku, czy dosiadła się, gdy Agnieszka była na zewnątrz.

- Tak, chyba z Kubą. - próbowała grać Agnieszka.

- Oj, nie przejmuj się. Kuba bywa złośliwy i potrafi wkurzyć w rozmowie. - powiedziała z uśmiechem jego dziewczyna.

Agnieszka próbowała rozgryźć ten uśmiech. Jakby od tego zależało czy zaliczyła egzamin z kłamania czy nie. Ale nie zamierzała wchodzić w dalsza rozmowę w tym temacie w towarzystwie. Miała jednak wrażenie, że laska Jakuba powiedziała to co powiedziała z satysfakcja? Pozostało jej tylko mieć nadzieję, że żadna z jej dotychczasowych koleżanek nie powie: "Złośliwy? Zupełnie jak Aga". Liczyła ze są na to za dobrze wychowane.

- Aga, masz drinka i wracam do chłopaków. - powiedział jej facet nachylając się nad nią. Nie czekał nawet na odpowiedź. Teraz tylko trzeba przybrać zainteresowaną minę i zadać jakieś pytanie dziewczynom, żeby móc spokojnie pomyśleć o tym, co się właśnie wydarzyło. Zanim wymyśliła pytanie doleciał do niej strzępek rozmowy, która już się toczyła.

- Tak, jestem pierwszy raz we Wrocławiu. Bardzo ładne miasto. Zrobiliśmy przystanek przed wyjazdem na wakacje. Tylko widzicie, nic mi wcześniej Kuba nie powiedział i nie miałam się w co ubrać na tą dzisiejszą imprezę!

Co pada w gronie kobiet na taki tekst innej kobiety? Jest tylko jedna odpowiedź.

- Ależ super wyglądasz. Extra, naprawdę - nowe koleżanki zaczęły na przemian ścigać się w podnoszeniu na duchu dziewczyny Jakuba. Agnieszka również z zaangażowaniem przytakiwała. A w głowie analizowała sytuacje.

Jakub nie powiedział jej, że będzie we Wrocławiu. Ale zdecydowanie tu jest. Chyba nikt nie zauważył ich pocałunku na tarasie. Chyba. Powiedział jej, że chce się z nią pieprzyć dziś. A ona? Złapała się na tym, że analiza w głowie pędziła w stronę: "jak to zrobić?" Zupełnie pominęła etap: "czy?".

Czuła, że to jej ciało zadecydowało za nią. Była podniecona i wiedziała już na pewno, że ubranie koronkowych majtek na dzisiejszy wieczór to był zły pomysł. Czuła jak podniecenie pomieszane z adrenalina i ryzykiem wywołanym kłamstwami tworzy w jej organizmie mieszankę wybuchową. A między jej udami jest coraz bardziej mokro i gorąco. Starała się nie poruszać, żeby opanować to podniecenie i nie pozwalać mu wypływać z niej bardziej. Ściskała uda, a w dłoni szklankę z drinkiem, która była zimna i w jakiś sposób dawała ukojenie. Chociaż minimalne. Próbowała zagłuszać też w głowie wspomnienie jego szeptu, zanim wyszła z tarasu. Ale każdorazowo wracał do niej ten szept i te słowa. Jakby nie należały do niej, więc nie mogła ich kontrolować. Próbowała udawać przed sobą, że ma jakiś wybór. Że ona decyduje. I wcale nie musi zdecydować tak, jak Jakub chce. Co z tego, że on chce. Owszem, rozmawiali o tym często i chętnie w mailach. Ale przecież teraz mówimy o realnej sytuacji. Gdy jej facet stoi kilka metrów od niej. A jego dziewczyna opowiada właśnie o zaplanowanej wycieczce do Francji.

Liczba bodźców, które Agnieszka otrzymała w tak krótkim czasie była zbyt duża. Zwłaszcza dla osoby, która lubiła mieć wszystko zaplanowane i pod kontrolą. Teraz siedziała na kanapie i nie była w stanie nawet kontrolować piekących policzków. A co dopiero sytuacji. Podniosła głowę i rozejrzała się po pokoju. Wszyscy zdawali się być pochłonięci rozmową, każdy dobrze się bawił, będąc przy drugim lub trzeci drinku. W tle słychać było muzykę, ale nie była w stanie rozpoznać utworu, ani wykonawcy. Ten rekonesans po pomieszczeniu dał jej poczucie, że nic się nie stało. Wszystko toczyło się jak zwykle. Zwykła impreza, normalne rozmowy. Cieszyła się tym przekonaniem do momentu, gdy nie zobaczyła po drugiej stronie pokoju Jakuba. Stał oparty o ścianę, obok mężczyzny u którego odbywała się impreza i jeszcze jakiegoś chłopaka. I patrzył na nią. Zobaczyła ten wzrok, widziała w nim wszystko to o czym dotychczas rozmawiali. Bezwiednie zagryzła wargę i wiedziała, że nie ma szans. I że kurewsko ma na Jakuba ochotę.

***

"Kurwa, jak ona całuje" - przeszło mu przez myśl, gdy został sam na tarasie. Na języku wciąż jeszcze czuł smak jej pocałunku. Wcierał go językiem w podniebienie, starając się, by nie stracić go za szybko. Mocno zaciskał oparte o barierkę dłonie i zastanawiał się, jak potoczy się ten wieczór. Szybko zrozumiał, że jego ostateczny kształt będzie albo taki jak powinien być, albo taki jak on chce. Bo to, czego chciał coraz bardziej i co uświadamiał sobie mocniej z każdą chwilą stało w jawnej sprzeczności z tym, jak powinna przebiegać impreza, na którą przychodzi ze swoją dziewczyną. A jako że był człowiekiem, który lubi dostawać to co chce, jego myśli biegły coraz mocniej w stronę tylko jednego scenariusza.
Stał w półmroku, nieco oddalony od wejścia, ale wyraźnie słyszał, jak w progu wejścia na taras Agnieszka rozmawia ze swoim facetem. Kątem oka zobaczył, jak on całuje ją w czoło. I znowu poczuł, jak jego krew szybciej krąży. Świadomość, że dosłownie dwie minuty temu całowała się z nim niemal lubieżnie, a teraz sprawia wrażenie grzecznej dziewczyny swojego chłopaka, była cholernie podniecająca.
Wiedział już, że chce tego. Znał odpowiedź na pytanie "czy?". Świeciła w jego głowie wielkim, czerwonym neonem "TAK". Zostawało jeszcze "gdzie?" i "kiedy?".
Impreza dopiero się zaczęła, dużo czasu przed nami, może wydarzy się coś, co będzie sprzyjało zniknięciu we dwoje. Ale jeżeli się nie wydarzy, to co wtedy? Może trzeba pomóc losowi i jakąś sytuację sprowokować... No i zostaje jeszcze ona. Widział, że chce tego, czuł to w pocałunku i jej ruchach. Ale może to był impuls. Może teraz już ochłonęła i racjonalizuje sobie wszystko. W ich dotychczasowych mailach taka nie była, bazując tylko na nich miał pewność, że jest teraz tak samo podniecona jak on. Ale maile to tylko maile, a to jest realna sytuacja. Z prawdziwymi ludźmi dookoła, z prawdziwymi emocjami i prawdziwymi konsekwencjami. Przecież siłą jej nigdzie nie zaciągnie, jeżeli sama nie będzie tego chciała.
"Dobra, zobaczmy, co z tego wyjdzie..." - pomyślał i wrócił do pomieszczenia.
Agnieszka siedziała na kanapie i udawała zaangażowanie w rozmowę z innymi dziewczynami. A przynajmniej tak mu się wydawało. Jego kobieta akurat opowiadała coś o ich wakacyjnych planach i nie zwracała na niego uwagi.
"Świetnie, przynajmniej to z głowy".
Nalał sobie kolejną porcję whisky i przyłączył się do rozmowy z kilkoma chłopakami. Stanął tak, by jego rozmówcy zasłaniali go przed wzrokiem jego kobiety i by jednocześnie sam dobrze widział Agnieszkę. Patrzył na nią lekko mrużąc oczy, z nieznacznie uniesionymi kącikami ust. "Chcę się z Tobą pieprzyć, dziewczyno" było myślą, na której się skupiał. Czekał, aż ich wzrok się spotka. Miał irracjonalną pewność, że wtedy od razu odczyta jego wzrok i pozna jego myśli a on w ten sam sposób "usłyszy" to, co ona chce mu powiedzieć.
Aż w końcu spojrzała na niego. I zobaczył dokładnie to, czego chciał. Z daleka widział, jak głębiej wciąga powietrze do płuc, jak oblizuję delikatnie wargę po wypiciu drinka a potem lekko ją przygryza, wciąż patrząc mu w oczy. Miał już pewność, że ona też na pytanie "czy?" odpowiedziała twierdząco. Napawał się tą chwilą. Wiedział, że ona na pewno myśli teraz o tym, jak rodzi się w nim podniecenie, przecież tyle razy jej o tym pisał. Nie odrywając od niej wzroku wsunął rękę do kieszeni spodni pod pozorem znalezienia tam czegoś bardzo w tej sytuacji niezbędnego. A tak naprawdę chciał, by jej wzrok powędrował w tę stronę, by zaczęła myśleć o tym, że znowu robi się przez nią twardy.


***

Wiedziała, że mieszkanie, w którym się znajdują, ma oprócz salonu jeszcze dwa pokoje. Sypialnie gospodarzy i pokój używany jako biuro i garderoba. Oprócz tego kuchnia i łazienka. Ale dwa ostatnie pomieszczenia nie wchodziły w grę, jako miejsce gdzie mogłaby zaciągnąć Jakuba.

- Naprawdę? - pomyślała - ja chce go gdzieś zaciągnąć? Przecież to ja każdorazowo w mailach byłam tą, która mówiła "to przesada, teraz nie mogę" i nagle ona rozważa rozkład pomieszczeń. Nie uwzględniając w ogóle co powie swojemu facetowi? Zresztą, co można powiedzieć w takiej sytuacji? "Siła wyższa, muszę się bzyknąć? A Ty jesteś cudowny i chce spędzić z Tobą resztę życia, ale dziś akurat potrzebuje tamtego faceta między nogami?". Sama w duchu zaśmiała się z niedorzeczności takiego wyznania. Wiedziała przecież dobrze, że jej facet nie toleruje zdrady. Żadnej. Dlatego ukrywała mailing z Jakubem.

Ale z drugiej strony, z jakiegoś powodu weszła, te parę miesięcy temu na czat. Z jakiegoś powodu prowadziła coraz odważniejsze rozmowy z facetem z drugiego końca Polski. I ostatecznie wiedziała jeszcze jedna rzecz, że niewykorzystane sytuacje mszczą się.

Podniosła ponownie wzrok na Jakuba, widziała, jak włożył rękę do spodni i widziała dokładnie że jego spodnie są bardziej ciasne, niż powinny być. Przez jej całe ciało przeszedł dreszcz, który zaiskrzył między jej udami. Wielokrotnie pisał jej jak działają na niego jej słowa, a teraz widziała jak działa jej obecność i dotyk. Zmrużyła oczy i zaraz odwróciła wzrok, ale tym razem nie była spłoszona. Tym razem chciała tylko sprawdzić czy patrzy. Poprawiła się na kanapie, ponownie zagryzła wargi i przeczesała palcami rozpuszczone włosy. Zaczęła obracać w palcach kosmyk włosów, tuż przy ustach. Wzięła ponownie szklankę do ręki i powoli wlała odrobinę płynu do ust, przełykając drinka. Przełykając tak, żeby na jej szczęce i szyi było widać ten ruch. Oblizała usta powoli i dokładnie. Delikatnie je otworzyła i bawiąc się językiem, polizała lewy kącik. Po czym palcami prawej dłoni starła niewidoczną ślinę z tego kącika. Dla postronnego obserwatora to były nic nie znaczące gesty zaangażowanej w rozmowę kobiety. Nawet jej facet gdyby patrzył teraz na nią, nie zauważyłby niestosowności. Ale dla kogoś kto znał jej wszystkie erotyczne sekrety i patrzył na nią z drugiego końca pokoju miało to być sygnałem.

Postanowiła wykorzystać okazję na rozmowę z Jakubem. Okazję przyniosła jej sytuacja przy "babskim" stoliku. Dziewczynom skończyły się drinki. Szybko zaproponowała, że przyniesie nowe.

Gospodyni od razu zaprotestowała. Ale była na to przygotowana.

- To żaden problem, żebym to zrobiła. Poza tym, Ty przygotowałaś całe przyjęcie! Należy Ci się chwila odpoczynku! - powiedziała wesoło, nawet zbyt wesoło, jak na okoliczności, ale w duchu bardzo cieszyła się, że poszło jej tak łatwo. Idąc z trzema kieliszkami dziewczyn do kuchni ogromnie gratulowała gospodarzom, że nie mają kuchni połączonej z salonem. I że ma ona zamykane drzwi. Nie popatrzyła w stronę Jakuba. Wszystkie informacje, które mógł od niej otrzymać, już miał. Uśmiechała się tylko do mijanych ludzi, jeśli ich spojrzenia się spotkały. Robiła to w taki sposób, w jaki należało. Udając pozory normalności i zaciskając mięśnie wewnątrz siebie z obawy, że jej soki zaczną płynąć po jej udzie.

Weszła do kuchni, odstawiła kieliszki i oparła się o blat tyłem, wciągnęła głęboko powietrze do płuc i patrzyła na drzwi. Czekała. Wiedziała, że przyjdzie.

***

Widział, jak go prowokuje. Kosmyk włosów między palcami, czubek języka w kąciku ust. Robiła to dokładnie tak jak to sobie wyobrażał, gdy mu o tym pisała. Wiedział, że to przedstawienie jest tylko dla niego. Cała reszta osób w pokoju pochłonięta była swoimi rozmowami i przyziemnymi tematami. Nie zauważali, jak między tą dwójką przepływa coraz mocniejszy prąd.
Oddychał powoli i głęboko, starając się ukryć oznaki rosnącego podniecenia. Ale jednocześnie nie odrywał od niej wzroku, widział, jak bardzo to na nią działa. Po każdym łyku alkoholu dyskretnie zwilżał językiem wargi. Przestawało się liczyć to, co dookoła. Teraz skupiał się tylko na jej wzroku.
Zaskoczyło go, gdy przerwała tę grę i wróciła do rozmowy z koleżankami. Ale zanim zdążył zastanowić się, dlaczego to zrobiła, zauważył, że wstaje z kanapy. Zbiera kieliszki i idzie w stronę wyjścia z pokoju.
"Mądra dziewczynka" - pomyślał, po czym szybko dopił zawartość swojej szklanki. Chciał biec za nią jak wierny piesek, ale resztki racjonalności kazały mu poczekać chociaż chwilę, by nie wzbudzać podejrzeń. Odstawił szklankę, wymówił się z towarzystwa wyjściem do toalety i ruszył w stronę kuchni.
Zobaczył ją opartą tyłem o blat. Momentalnie pomyślał o tym, żeby ją na tym blacie posadzić i pozwolić opleść swoje biodra jej udami. Zamknął za sobą drzwi i szybkim krokiem znalazł się tuż przy niej.
Ich usta znowu się spotkały, dokładnie tak samo jak na tarasie. Gwałtownie, mocno i szybko. Poczuł, jak ociera się o niego uniesionym udem. Chwycił ją pod kolanem i mocniej naparł na nią biodrami. Druga dłoń przytrzymywała jej lekko odchyloną głowę.
- Wiesz, że nie możemy tutaj... - wydyszała mu w usta.
- Wiem... - odparł  - Ale chcę Cię. Tu, teraz, dzisiaj... - przywarł ustami do jej szyi.
Smakowała perfumami. Przesunął po niej językiem i poczuł, jak jej ciało zadrżało.
Szybkim ruchem odwrócił ją plecami do siebie, biodrami przycisnął do blatu. Jego oddech drażnił teraz jej kark i ucho.
- Oboje wiemy, że też o tym myślisz... - szepnął przesuwając dłonią po jej udzie, podciągając sukienkę zdecydowanie za wysoko. Na pośladkach wyraźnie czuła jego podniecenie.
- Od samego początku... - cicho jęknęła mocniej wypinając tyłek.
Podniecenie w nim buzowało. Chciał zerwać z niej bieliznę i wcisnąć w nią swojego kutasa. Tu. Teraz. Nawet jeżeli zaraz cała impreza miała się przenieść do kuchni. Nie liczyło się nic innego. Tylko ona i ta chwila.
Brzęknięcie szkła podziałało jak dzwonek alarmowy.
Ocknął się z tego niemal narkotycznego transu na ułamek sekundy
Przewrócona przez Agnieszkę szklanka toczyła się właśnie na skraj blatu. Odruchowo złapał ją i odstawił na bezpieczny dystans. Ta chwila była jak zimny prysznic. Oderwali się od siebie. Oboje wiedzieli, o czym na wzajem myślą - że kuchnia, do której ktoś może wejść w każdej chwili, nie jest dobrym pomysłem.
- Tu jest jeszcze drugi pokój, sypialnia... za 30 minut? - zapytała go jednocześnie poprawiając sukienkę.
- Za 15 minut. Wiesz, że bywam niecierpliwy - dał jej lekkiego klapsa w tyłek i uśmiechając się wyszedł z kuchni.

***

„Co za koleś!” - pomyślała z oburzeniem. Zachowywał się dokładnie tak samo jak w mailach, był bezczelnie pewny siebie i musiał mieć ostatnie słowo. 15 minut, a nie 30. Oczywiście, że jak dla niej, to i 15 minut było zbyt długim czasem, ale też nie lubiła tak znowu potulnie wykonywać poleceń.

Popatrzyła na zegar w kuchni. I zaczęła szybko planować działania. Nie było to proste. Bo cały czas czuła na skórze jego dotyk i usta. Rzadko rozmawiali w mailach o całowaniu się. Może dlatego teraz tak mocno to na nią działo. Chociaż nie. Po prostu On na nią działał. Cholernie mocno. Gdyby ją ktoś teraz zapytał czy myśli racjonalnie z całym przekonaniem odpowiedziałaby, że TAK, ale tylko na jeden temat. Szybko przeanalizowała sytuację. Poprawiła włosy i zaczęła napełniać kieliszki winem. Wychodząc z kuchni wiedziała już, że jedynym obszarem, w którym może mu nie ulec, to to za ile się spotkają w sypialni. I jej natura chciała sobie pozwolić chociaż na ten bunt.

Weszła do pokoju z przyklejonym uśmiechem i podała kieliszki towarzyszkom. Podeszła do włączonego sprzętu stereo. Kliknęła kilka razy na „volume up”, udając, że piosenka, która akurat leci z głośników bardzo jej się podoba i zapragnęła do niej zatańczyć. Kilka osób zareagowało na głośniejsza muzykę i zaczęli kiwać głowami w jej rytm. Trochę pokręciła się niby tańcząc, niby się wygłupiając. Liczyła, że to ten etap imprezy, gdy alkohol zrobił swoje i goście podchwycą muzykę.

Spotkała wzrok swojego faceta. Patrzył na nią z uśmiechem. On nie był pierwszym chętnym na parkiet, wiedziała o tym i wcale go na ten parkiet nie ciągnęła. Dziewczyny na kanapie zaczęły kiwać się w rytm muzyki. Trochę jeszcze rozmawiając. Wyciągnęła jedna z nich na "parkiet". Trochę się pobujały i poobracały parodiując profesjonalnych tancerzy śmiejąc się przy tym i chichocząc. Inne dziewczyny również wstały i zaczęły trochę podrygiwać. Właśnie o to jej chodziło. Nie patrzyła na Jakuba. Ani na swojego faceta. Zachowywała się jakby te tańce i wygłupy nie były wcale częścią żadnego planu. Tylko były zabawą sama w sobie. Nie miała pojęcia ile czasu minęło, ale też prawdę mówiąc, nie zamierzała się tym bardzo przejmować. Wiedziała że Jakub ciągle jest w pokoju i wiedziała że to ona pójdzie do sypialni pierwsza. Uświadomiła sobie, że to ona ustala warunki, bo to od niej wychodził impuls. Tak, owszem, on robił pierwszy krok. Ale impuls podczas dzisiejszego wieczoru był każdorazowo jej. Uśmiechnęła się do tej myśli i zrozumiała, że już nie może ignorować podniecenia, które na czas pobytu w salonie jakby delikatnie uśpiła. Wiedziała, że to tylko złudzenie. Chwilowe przekierowanie energii w inną stronę. A tuż pod jej skóra wszystkie komórki jej organizmu są gotowe do wybuchu. Zakręciła się jeszcze kilka razy w rytm muzyki i biorąc torebkę z kanapy przeszła swobodnym krokiem, udając, że zmierza do łazienki.

Szybko odnalazła drzwi sypialni, weszła przez nie i odetchnęła głęboko. Spojrzała na elektroniczny zegarek stojący koło łóżka. Podeszła do szafki, na której stał zegarek i włączyła nocna lampkę.

- Na pewno nie zrobimy tego po ciemku, no way. - pomyślała i oceniła czy lampka nie daje zbyt dużo światła w pokoju. Było ok. Tak uznała, chociaż porzuciła już pomysł, że myśli racjonalnie. Minęło 20 minut od momentu, gdy rozmawiali w kuchni.

Wszedł do sypialni dokładnie w momencie, gdy nabierała drugi raz powietrze do płuc.

- W każdych innych okolicznościach zacząłbym od ukarania Cię, że trwało to dłużej niż 15 minut - powiedział podchodząc do niej i łapiąc ją za biodra. - Ale nawet ja wiem, że nie mamy na to czasu i możliwości.

Włożył w jej usta język, na który ona od razu odpowiedziała swoim i przesuwał dłońmi po jej ciele. Od ramion, przez piersi, aż do bioder. Z momentem, w którym zaczął ją całować, poczuła jak nagle chce od niego wszystkiego. Na raz.

Pospiesznie zaczęła rozpinać jego spodnie. Wielokrotnie pisała mu o tym jak bardzo chciałaby poczuć i dotknąć jego penisa. Teraz, pomimo że wiedziała, że nie mają wiele czasu nie mogła sobie odmówić tej przyjemności. Położenia ręki na materiale jego bokserek i ściśnięcia delikatnie przez materiał tego, co wielokrotnie obiecała w mailach ssać i lizać. Był twardy i nabrzmiały. Słyszała jak jęknął, ale nie przestawał błądzić rękami po jej ciele. Odnajdując brzeg jej sukienki i podciągając materiał szybko do góry. Bez ostrzeżenia wsunął palce pod jej mokre majtki, kierując je prosto w jej wnętrze.

- Jesteś zajebiście mokra, Agnieszka. Dokładnie tak jak lubię.. 

Była w stanie tylko jęknąć i mocniej zacisnąć palce na jego spodenkach, ale po chwili przesunęła dłonie, żeby je z niego zsunąć.

- Kurwa, co Ty ze mną robisz, Jakub - wyszeptała prosto w jego usta.

- Dajcie Ci to, czego potrzebujesz. - odpowiedział szybko, nie przestając całować. - wiem, że nie lubisz być cicho, ale dziś musisz być grzeczną i cichą dziewczynką.

Zamruczała tylko "yhm" w odpowiedzi. Cały czas przesuwając dłońmi po jego członku. Uklękła, żeby móc poczuć go w ustach. Rozpinała jego spodnie z zamiarem wzięcia go do ust. Klęcząc, podniosła głowę i popatrzyła na niego. Wiedziała, że chciał zobaczyć ją w takiej pozie. Cały czas patrząc mu w oczy i przytrzymując jego członek ręką otworzyła usta i wsunęła główkę do ust. Językiem dokładnie zbadała tę część, końcem badając krawędzie. Na chwilę zamknęła oczy, rozkoszując się tym, o czym od dawna myślała. Przestała pracować ręka i wsunęła go tak głęboko jak mogła. Chciała poczuć go na podniebieniu, chciała żeby wypełnił jej usta, bo była pewna, że zaraz wypełni jej wnętrze. Poruszała głową powoli, delektując się tym momentem. Jakub wciągnął powietrze głęboko, cicho sycząc przez zaciśnięte zęby "o kurwa".

Podniósł ją za ramiona i mocno pocałował. Zlizywał z jej języka swój smak, a ona chętnie się nim dzieliła. Oderwał się od jej ust, popchnął ją na łóżko i szybko ściągnął z niej majtki, pozwolił sobie na chwilę przyjemności patrzenia na nią. Wiedziała, że na to czekał, przez te wszystkie mailowe konwersacje. Na to, żeby ją pieprzyć i na to, żeby na nią patrzeć.

Wiedziała też, że zaraz poczuje go w sobie. W końcu. 

***

Wiedział, że powinni być cicho, że kilka metrów dalej są ich partnerzy i w zasadzie nic nie stoi na przeszkodzie, by gospodarz rzucił coś w stylu „chodźcie, pokażę wam resztę mieszkania” i żeby za chwilę ktoś ich nakrył. Ale teraz to nie miało znaczenia. Nic nie miało znaczenia, oprócz jej ciała i jego pożądania.

Patrzył przez chwilę, jak Agnieszka leżąc na plecach rozchyla uda zapraszającym gestem. Chciał wszystkiego – kochać się z nią, pieprzyć, rżnąć, pierdolić. Traktować jak księżniczkę i sukę. Ale tutaj nie było czasu. Trzeba było działać szybko, sprawnie i cicho. I dlatego nie zamierzał odmówić sobie wyciągnięcia z tej sytuacji jak najwięcej.

Klęknął przy łóżku, uniósł jej nogi trzymając je pod kolanami i przywarł ustami do jej krocza. Naprawdę była bardzo mokra. Przeciągnął po niej językiem, mocno wciskając go pomiędzy wargi. Głośny pomruk zadowolenia Agnieszki rozszedł się po sypialni.

- Ciszej… - szepnął, by po chwili jeszcze mocniej ocierać językiem o jej łechtaczkę.

- Ja pierdolę, Jakub… - wydyszała wyginając swoje ciało.

Podniósł się z kolan i zsunął bokserki poniżej pośladków. Uwolniony spod materiału kutas sterczał coraz mocniej. Czuł na nim jej ślinę, która przed chwilą tam zostawiła. Pobudził go mocniej dłonią, jednocześnie przesuwając odsłoniętą główką po jej cipce. Poczuł jak szuka go biodrami.

- Chcesz go, prawda…?

- Kurwa, Jakub… - jej podniecony i zniecierpliwiony głos zawsze na niego działał.

- Chcesz go…? Powiedz to…

- Tak… tak… bardzo… - sięgnęła ręką między swoje uda, by złapać go i spróbować wcisnąć w siebie. Złapał ją za nadgarstek i odepchnął.

- Poproś…  - jego ton był zimny, ale szybki oddech zdradzał kipiące podniecenie.

- Proszę.. kurwa, błagam, daj mi go…-  jej szept był niemal płaczliwy.

Zanim wybrzmiała ostatnia sylaba jej prośby, on już wciskał go w jej lśniącą sokami cipkę. Wygięła się w łuk łapczywie łapiąc powietrze. Oparł się na jednej dłoni o łóżko, drugą przełożył pod jej udem, unosząc jej nogę do góry. Szybkimi i miarowymi ruchami zaczął ją posuwać. Ich oddechy były coraz szybsze. Czuł jak jej cipka ocieka sokami i pulsuje pod wpływem jego pchnięć. Docisnął do końca i zastygł na moment.

- Kurewsko długo na to czekałem – wydyszał w jej otwarte usta.

- Ja też… - ich usta złączyły się w kolejnym namiętnym pocałunku a biodra znów zaczęły mocno pracować.

Cała sytuacja podkręcała go do granic wytrzymałości. Seks z Agnieszką, fakt, że robią to w cudzym mieszkaniu, to że za ścianą jest jego kobieta. Wszystko działało jak idealny koktajl pobudzających emocji. Nie chciał, by skończyło się to zbyt szybko. Dlatego wysunął się z niej i łapiąc ją za biodra przekręcił na brzuch.

Rozumieli się bez słów. Agnieszka klęknęła na skraju łóżka, wypinając się w jego stronę, a on dłonią podciągnął sukienkę, odsłaniając jej krągłe pośladki. Miał cholerną ochotę dać jej klapsa. Ale miał świadomość, że ten dźwięk mógłby być zbyt głośny. Dlatego tylko mocno zacisnął dłoń na jej tyłku. Mruknęła nieco głośniej, gdy poczuła jego drugą dłoń na karku. Docisnął ją do pościeli jednocześnie wchodząc w nią od tyłu. Poczuł, jak zamyka się na nim. Jego jądra ocierały o jej łechtaczkę przy każdym pchnięciu, a biodra cicho o siebie uderzały. Ciężko oddychał i coraz mocniej zaciskał dłonie na jej ciele. Słyszał jak ona próbuje tłumić swoje jęki w pościeli. W pewnym momencie poczuł jej palce na swoich jądrach. Nie poruszała dłonią, wystarczyły tylko jego ruchy, by dodatkowa przyjemność rozlała się po jego ciele. Zaczęła pieścić się palcami, gdy on zwiększył tempo ruchów. Mokre odgłosy uderzających o siebie bioder niebezpiecznie zbliżały się do granicy bycia usłyszanymi poza pokojem. Ale miał to gdzieś. Czuł, jak jej cipka pulsuje i zaciska się na jego kutasa. Jej ciało zaczynało drżeć, dochodziła. Nie zwalniał nawet na moment, chciał to poczuć całym sobą. Na moment jej ciało zamarło, po czym zaczęło delikatnie drżeć i osuwać się na łóżko. To był moment, w którym nie mógł się już powstrzymać. Kilka razy dobił mocno biodrami w głąb swojej kochanki, po czym znieruchomiał i strzelił obficie w jej wnętrze. Z cichym pomrukiem i zwalniającym oddechem wykonał jeszcze kilka mocniejszych ruchów, zostawiając w niej całą porcję swojej spermy.

Wysunął się z niej dopiero po kilku dłuższych chwilach. Kręciło mu się w głowie i lekko drżały mu nogi. Agnieszka dochodziła do siebie leżąc wciąż na brzuchu i głęboko oddychając. Gdy on zapinał spodnie wstała i poprawiła swoją bieliznę i sukienkę. Popatrzyła na niego z leniwym uśmiechem. Przeczesała włosy palcami. I oddychała głęboko. Wyciągnęła ręce do góry, chcąc się przeciągnąć. Jakby dopiero się obudziła.

- Myślałam, że to będzie bardzo nudny wieczór.

- A ja właśnie zakładałem, że się będę dobrze bawił - odparł, również się uśmiechając.

Zdecydowanie nadal była podniecona, ale poziom emocji był już do ogarnięcia. Wróciła uporządkowana i rozsądna Agnieszka. Poprawiła pościel na łóżku. I zgasiła wcześniej zapaloną lampkę. Nasłuchiwała dźwięków z imprezy obok, próbowała ustalić czy nikt za ścianą nie zauważył ich nieobecności.

- Muszę się ogarnąć w łazience - powiedziała do niego.

- Yhm… - popatrzył na nią ze złośliwym uśmiechem błąkającym się po jego ustach.

- Tak, wiem, co myślisz. Że do końca wieczoru będę tu z Twoją spermą w sobie.

- Owszem, o tym właśnie myślę.. - powiedział poważnie i ciągle na nią patrzył, a ona zaczęła się rumienić.

Pomyślała jak mocno jest to idiotyczne. Ze właśnie teraz tak reaguje. Po tym jak prosiła, żeby ją pieprzył. Ale było na tyle ciemno, że liczyła ze on tego nie zauważy. 

Podeszła do niego blisko. Położyła rękę na jego klatce piersiowej.

- Udanych wakacji Jakub. 

Uśmiechnęła się w ciemności i wyszła z pokoju, idąc prosto do łazienki. 

- Na pewno będą udane. Zaczęły się całkiem nieźle… - pomyślał.

 

Ten tekst odnotował 31,508 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.86/10 (76 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Komentarze (13)

+1
0
Fajnie by było gdyby mąż się zorientował co było na rzeczy.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Świetne
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Może scenariusz jest dobry, ale nie doczytałem do końca. Jak dla mnie, zbyt dużo błędów i zbyt niechlujnie napisane. Nie wymieniam tych błędów, bo skoro nie umieściliście opowiadania w Warsztacie, to domyślam się, że nie jesteście zainteresowani poprawkami.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Indragor był trochę zbyt surowy. Błędów jest faktycznie sporo, zaimki osobowe, pisane wielką literą, godziny wymienione cyframi - a powinny być słownie, to przykłady. Do tego zawalona interpunkcja. Popracujcie nad tym, bo pomijając babole historia jest świetna. Dobrze zbudowane i podtrzymywane umiejętnie napięcie, bardzo dobra (co muszę podkreślić) wizualizacja emocji obojga bohaterów, scena seksu nie odbiega w negatywny sposób od poziomu opowiadania. Jest mocna, ostra, intymna i nieco brudna.
To, co bym zmienił, to zakończenie. Jest urwane i sztuczne, wydaje mi się, że akcję można było poprowadzić nieco dłużej i pozwolić obojgu wrócić na imprezę.
Poprawcie błędy i z chęcią zagłosuję za wyjściem z Poczekalni - ta historia zdecydowanie na to zasługuje.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
W zasadzie zgadzam się z przedmówcą. Ciekawa historia i wartko napisana. Niewielka korekta i będzie ekstra.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@ WU&ER

Opowiadanie bardzo się nam podoba. Jesteście chyba dopiero drugą spółką autorską, jaka działa na tym portalu. Życzymy powodzenia. Pozdrawiamy...
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-2
Sympatyczny, ciekawy i podniecający tekst. Będę go czytał jeszcze raz, ale już teraz głosuję za przeniesieniem do zbioru głównego.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0

Jesteście chyba dopiero drugą spółką autorską, jaka działa na tym portalu.



Oficjalnie chyba tak. Nieoficjalnie (tzn. bez zakładania "spółkowego" konta) i okazyjnie (tylko dla pojedynczych opowiadań, a nie ciągłej współpracy) - na pewno nie 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Przeżyłam podobna sytuację chodź mam męża. Mam 22 lata moje życie stoi w martwym punkcie. Nie przeżyje takiej przygody. MÓJ M. był 2 metrowym samcem, miał 27 lat, trwało to kilka miesięcy. A w sercu jest zawsze.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
-2
Kolejne niedopracowane, wręcz napisane "na kolanie" opowiadanie, które trafia bez poprawek na główną stronę. Tyle że mnie to już nie dziwi.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-2
Pewne chistorie się zdarzają inne nie . Nie będę oceniał błędów , czy tego jak zostało to napisane lubię słuchać co ludzie mają do opowiedzenia i a czy jest to dobre czy źle prawdziwe czy zmyślone niema znaczenia bo w każdej opowieści jest trochę prawdy i zawsze znajdzie się ktoś kto znajdzie w tym kawałek siebie i swojego życia .
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Rzeczywiście jest kilka błędów, ale mnie się czytało świetnie. Trzyma w napięciu , chodź miałam ochotę ominąć kilka akapitów, żeby przeczytać końcówkę. Tak, jak napisał ktoś wyżej - świetna wizualizacja emocji obojga. Chętnie przeczytam więcej Twoich opowiadań, bo historia jest mi dosyć bliska...
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
0
Choć a chodź, to dwa różne słowa o zupełnie odmiennym znaczeniu. Jak widzę różnica nie jest ogarniana przez coraz więcej osób, bo taki błąd widzę w dwóch komentarzach pod tym opowiadaniem.
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.