Ten inny plan
9 stycznia 2018
Szacowany czas lektury: 15 min
Witajcie!
Jest to mój pierwszy tekst, który zdecydowałem się opublikować. Jego forma jest dość długa i podzielona na odpowiednie segmenty. Zapraszam do komentowania, jestem ciekaw Waszych opinii.
P.S. W zamyśle opowiadanie miało być delikatne i grzeczne, które miało dać otoczkę pierwszego razu stąd enigmatyczność i wydłużona część początkowa.
Serdecznie pozdrawiam,
etherwood
To jest ten dzień. Jakiś podświadomy sygnał towarzyszył nam gdy się obudziliśmy w swoich łóżkach. Było wiele niedopowiedzeń jak i sygnałów, dnie mijały, miesiące, lata. Byliśmy obok siebie, towarzyszami na dobre i na złe pomimo wielu przeciwności losu. Mieliśmy Plan, to nie był jakiś tam plan. To był ten Plan. Spacer po plaży przy brzegu morza, obiad w naszej ulubionej knajpce i wieczór w kinie na pięknym filmie o miłości, w którym gra On i Ona. Nie znamy treści, ale znamy formę – miłość wszystko przezwycięży, a przed napisami końcowymi On i Ona w końcu się pocałowali. Wieczorów taki jak ten było wiele gdy obserwowaliśmy na ekranie tę miłość. To była bajka. Pomiędzy nami to uczucie było od zawsze, łagodne i spokojne, ale silne. Wybuchów namiętności nie było dużo, ale falami nadchodziło to napięcie i wszechobecne uczucie drugiej osoby obok. To ten dzień, Plan inny. Dzień niby zwykły, ale miało się wszystko zmienić.
Burzę ten porządek. Wychodzę z łóżka, golę się, używam Twojej ulubionej wody po goleniu. Uśmiecham się do lustra nie wiedząc, że w tym samym momencie patrzysz w lustro myjąc zęby.
Nie wiem jak patrzysz melancholijnie w swoje odbicie tęskniąc za mną i marząc bym był obok. Kochamy ten okres rano gdy budzimy się zaspani i patrzymy na siebie gdy się rozbudzamy i wykonujemy poranne obowiązki. Zawsze patrzysz jak się golę, a ja, jak gapa, nie zauważam tego od razu. Zerkam na Ciebie jak przygotowujesz herbatę gdy kroję chleb. Te chwile gdy zerkamy na siebie nawzajem, a nie wypowiedziane słowa grzęzną w gardle. Idę do szafy, po chwili namysłu chowam jeansy i koszulkę. Wyciągam garnitur, prasuję koszulę, sprawdzam kanty spodni. Pastuję buty. Ubieram się, wiążę powoli krawat. Plan inny. Wychodzę z domu niespiesznie, czuję się bardzo męsko niczym władca wszechświata. Zachodzę do kwiaciarni na rogu i kupuję bukiet czerwonych róż. Wchodzę do tramwaju, chwytam barierkę. Czuję wzrok na sobie, patrzę, a przede mną siedzi starszy pan. Głęboko w swoich latach sześćdziesiątych. Ocenia mnie, garnitur i bukiet róż. Uśmiecha się i z zadowoleniem potakuje mi głową. Dziękuję mu skinieniem głowy. To już Twój przystanek, wysiadam, wyskakuję, nie wiem – płynę. W głowie milion myśli, a w brzuchu motyle. Podchodzę do Twojej klatki, wychodzi sąsiadka, która mnie doskonale kojarzy. Uśmiecha się, a ja dziękuję
za przytrzymanie drzwi. Zazdrość widzę w jej oczach? Nie wiem, nie myślę o tym. Wchodzę po schodach, Twoje drzwi, pukam.
Umyłaś zęby. Leniwy poranek, siedzisz z kubkiem kawy i przeglądasz pocztę i wiadomości
od koleżanek. Zostawiasz do połowy wypitą kawę i wracasz do łazienki. Rozbierasz się i patrzysz
z ukontentowaniem w lustro. Nie chcesz się okłamywać, jesteś piękna o ciele godnym nimfy. A to ciało poza Tobą należy do mnie. Dotykasz się dłońmi po brzuchu, biodrach. Obracasz się niespiesznie. Puszczasz oko do swojego odbicia i wchodzisz pod prysznic, włączasz gorącą wodę. Myjesz się powoli. Oddajesz się marzeniom, a co gdyby to był Ten Dzień? Może dzisiaj właśnie? To byłoby cudowne. Twoje rozmyślania przerywa pukanie. Kto to? Jest 11 dopiero, miałem wpaść dopiero za kilka godzin,
a nikt nie mówił, że się zjawi dzisiaj. Wyskakujesz spod prysznica, owijasz się ręcznikiem. Rzucasz głośne „Chwileczkę!”, ubierasz szybko dres i za dużą koszulkę – moją. Nie chcesz się do tego przyznać przede mną, ale jest Twoja ulubiona. Kilka tygodni temu zabrałaś ją do siebie myśląc, że nie wiem gdzie się znajduje. Szybko podbiegasz do drzwi zostawiając mokre ślady na podłodze plaskając stopami
o panele. Otwierasz drzwi. Patrzysz, mimowolnie otwierasz usta, oczy się rozwierają szerzej. Zaskoczenie to za mało powiedziane, taka niespodzianka z rana podnosi ciśnienie szybciej niż kawa. Rumieńce na policzkach pojawiły się jeszcze szybciej.
Uśmiecham się widząc Twój wyraz twarzy. Plan zadziałał. Wyglądasz prześlicznie. Tysiąc razy siebie pytałem czemu nie potrafisz zrozumieć, że kobieta jest najpiękniejsza wtedy gdy jest naturalna, normalna, nieprzygotowana. Jesteś moim aniołem, cudownym i delikatnym, podziwiam Cię w bosych stopach i w tym starym dresie. Oczywiście w mojej koszulce. „Cześć kochanie. Nie mogłem czekać dłużej, chciałem przyjść już teraz”. Podaję Ci bukiet róż. Nadal nie możesz wyrzucić z siebie żadnego słowa. Przysuwam się bliżej i składam pocałunek na Twoich pełnych ustach. Przymykasz oczy, ja też. Obejmuję Cię jedną ręką w talii. Przerywam pocałunek. „Dziękuję.. Jak ja wyglądam, o nie, Ty taki, a ja jak zwykle biedna.” Uśmiecham się, ponawiając pytanie: „Kochanie, czemu mi nie wierzysz, że gdy wyglądasz tak jak teraz jesteś najpiękniejszą kobietą na ziemi?”. Wchodzę do środka, siadam na Twoim łóżku gdy Ty szukasz wazonu. Uśmiechasz się od ucha do ucha, uwielbiam sprawiać Ci takie drobne przyjemności i patrzeć jak promieniejesz. Chwytam Twój w połowie pusty kubek kawy i piję kilka łyków, jeszcze ciepła. Wchodzisz do pokoju: „Poczekasz chwilkę? Zamknij oczy, muszę zebrać parę rzeczy.” Nie wstydzimy się swoich ciał, ale jest ta intymność i zaufanie, że spełniamy takie prośby bez marudzenia. Odwieszam marynarkę na krześle w momencie gdy słyszę trzask drzwi od Twojej łazienki. Siadam z powrotem na łóżku, opieram się rękami w tył i rozmyślam.
Jesteś w łazience próbując złapać oddech. To było coś, nie żebym rzadko Ci robił niespodzianki, ale bukiet róż wręczony przez tak cholernie przystojnego mężczyznę może wyprowadzić z równowagi każdą kobietę i porządnie zamieszać jej w głowie. Też chcesz udowodnić, że potrafisz zaskoczyć, a kuszenie seksualnością nie jest Ci co najmniej obce. Mogę się jedynie domyślać i zgadywać co porwałaś z pokoju, a rozkładasz to wszystko przed sobą w łazience. Czarne pończoszki, czarny koronkowy stanik i bielizna pasująca do niego. Czeszesz się prędko i robisz warkocz, który tak bardzo mówię, że jest najpiękniejszym ułożeniem włosów, jakie człowiek wymyślił. Szybko ubierasz cały komplet i podnosisz ostatnią część garderoby. Nie wiem o niej, kupiłaś ją jakiś czas temu by założyć ją na specjalną okazję. Koszulka na ramiączkach z głębokim wcięciem od dołu. Satynowa, prześwituje doskonale nie ukrywając kompletnie nic. Kropisz swój kark i nadgarstki moim ulubionym zapachem perfum. „Zamknij oczy!”, słyszę z łazienki. Przymykam je opierając łokcie na kolanach. Słyszę niespieszny szelest Twoich stóp o posadzkę przedpokoju, pokoju, stajesz, wydaje mi się że kilka metrów. „Teraz możesz je otworzyć”. Tym razem Twoja kolej by oglądać widok w pełni opadniętej szczęki z szoku zmieszanego z zachwytem. Ten wyraz twarzy gościł na Twojej zaledwie kilka minut temu, ciężko powiedzieć kogo bardziej zszokowało zachowanie drugiego z nas. „Wow”. Jeszcze nic bardziej skomplikowanego nie umiem powiedzieć. Kładziesz dłoń na biodrze, a drugą bawisz się warkoczem. Obracasz się powolutku, po pełnym obrocie zbliżasz się do mnie i pochylasz by mnie pocałować. Z początku czuję się odrętwiały z zachwytu, Twój język, który mnie pieści wlewa we mnie ciepło i odgania odrętwienie. Oddaję pocałunek z radością i zaangażowaniem równym Tobie. Kładę dłonie na Twoich plecach i lekko ciągnę do siebie, siadasz okrakiem na mnie. Przerywamy pocałunek, patrzymy na siebie, w oczach brzmi ta sama melodia i obietnica grzechu. Tego jeszcze nigdy nie było, delikatna drapieżność i rozwarte usta proszące o więcej by nie przejmować się światem. Jestem ja, jesteś Ty, a przed nami cały świat. Nieważne co szykuje, jesteśmy razem i nic nas nie złamie.
Kładę dłoń na Twoich plecach i przysuwam Ciebie do siebie. Czuję Twoje dłonie na mojej brodzie, opuszkami palców trącasz ją. Jest króciutka, ale nie umniejsza Ci to w żaden sposób zabawy. Nasze usta łączą się, grzecznie. Grzesznie. Dotyk warg powoduje dreszcze, ciepło rozlewa się po nas. A nasz pocałunek trwa, nie gaśnie, a rośnie. Jego moc ogarnia nas, pasja i pożądanie. Język mój splata się z Twoim w radosnym tańcu, gdzie w równej mierze dajesz i bierzesz. Pocałunek jest z tych niegrzecznych, które oglądało się w filmach przez nie w pełni zamknięte palce. Przerywamy na chwilę by złapać oddech. Patrzę Ci w oczy. Uśmiecham się. „Jesteś piękna, tak samo w dresie jak i teraz kochanie”. „To może wrócę się przebrać?” Lekko się unosisz. Co to, to nie. Przytrzymuję Cię, to że jesteś piękna niezależnie od stroju nie znaczy, że nie chcę byś wyglądała jak Bogini. Twoje dłonie rozsupłują mój krawat. Rzucasz go w kąt i rozpinasz dwa górne guziki mojej koszuli. Czuję Twoje usta na swojej szyi gdy zostawiasz wilgotne ślady. Podgryzasz mnie gdy moje dłonie przesuwam z Twoich pleców na Twoje uda. Pieszczę je opuszkami palców, unosisz głowę i ponownie zatapiam swoje usta w Twoich. Cały świat wiruje, a w nim my. Napięcie i temperatura rosną równo ścigając się. Głęboko oddycham gdy pocałunek został przerwany. Chwytasz swoją koszulę i szybkim ruchem ją ściągasz. Wpijasz się w moje usta, a ramionami mnie obejmujesz za kark. Rozpinam do końca koszulę jak i guziki przy nadgarstkach i zrzucam ją z siebie. Wstaję, trzymając się na rękach, jesteś wyżej i całujesz mnie dalej ze spuszczoną głową. Obracam się trzymając Cię i kładę jak najdelikatniej na łóżko. Leżysz na plecach, niespiesznie wchodzę na łóżko na kolanach i układam się obok Ciebie na boku. Wsuwam lewą rękę pod Twój kark, a prawa dłoń kładzie się na Twoim brzuchu. Usta łączą się po raz kolejny tego dnia. Pieszczę go, kładąc na nim całą dłoń by po chwili opuszkami palców pełzać po nim. Badam Twoje żebra palcami, a usta grzecznie spijają Twoje. Jest gorąco, za nic w świecie nie otworzymy okna. Moje usta przesuwam na Twój kark, dłoń spływa na udo. Chcę Cię całą, pragnę Cię kochanie. Twój kark jest poddawany długim pocałunkom. Kładę na nim wargi, czujesz mój gorący oddech. Łaskocze Cię, masz dreszcze. Moje usta kreślą dalszą drogę przez Twój bark, obcałowuję go dokładnie. Lekko Cię nadgryzam. Moja dłoń na Twoim udzie przesuwa się ku kolanu. W drodze powrotnej sunę delikatnie paznokciami po Twojej skórze. Usta wracają tą samą drogą, a dłoń dotyka Twojego biodra. Obracasz się nagle na bok by leżeć twarzą do mnie. Moja dłoń pod wpływem tego ruchu ląduje na Twoich pośladkach, dotyka ich przez koronkowy materiał majteczek. Uśmiechasz się do mnie, dobrze wiem że to planowałaś. Widzę to po Twoim błysku w oku i mam pełną zgodę by działać dalej. Kładziesz dłoń na moim torsie, a drugą wplatasz w moje włosy. Nasze usta łączą się w tym skomplikowanym i delikatnym tańcu. To jest ten Plan. Szukaliśmy długo, a odnaleźliśmy go właśnie dzisiaj.
Wyczuwasz mnie, czujesz jak bardzo Cię pragnę. Nie chcesz oszukiwać, chcesz mnie w tym samym stopniu jak nie większym. Czujesz jak moja dłoń delikatnie chwyta Twój lewy pośladek i lekko go zaciska. Gdyby tylko ta dłoń była już pod majteczkami. Badamy swoje ciała, moja dłoń poczyna sobie śmielej, wsuwam dłoń pod materiał majtek spełniając tą cichą prośbę. Twoja skóra jest tak delikatna i jędrna. Głaszczę Cię po pośladku całą dłonią starając się czerpać z niego jak najwięcej i chwytać jak najprzyjemniej. Zsuwam się nagle w dół powolutku, a moje usta całują Twoją szyję, ale na niej nie poprzestają. Wargami dotykam skóry Twojej piersi. Czuję Twoje dłonie na mojej głowie, delikatnie by nie spłoszyć obdarowuję piersiami skórę przy ramiączku i powoli sunąc wargami wzdłuż stanika tak by wargi były lekko nad materiałem. Obcałowuję ją. Jest idealna, te kilka skradzionych widoków utwierdziło mnie w przekonaniu, że Twoje ciało zostało stworzone przez pierwszorzędnego artystę i zesłał je na ziemię by torturować śmiertelników tą doskonałością. Wysuwam dłoń spod Twoich majteczek, kroczę palcami po kręgosłupie wyzwalając przyjemne dreszcze. Nie spieszę się, moje usta badają pierś wyżej, kierując lekko się ku szyi. Chwila, czy ja usłyszałem jęk zawodu? Uśmiecham się, słyszę Twój śmiech. Usta wędrują niżej, palce w końcu trafiają na materiał stanika na plecach. To tylko zapięcie, ale dla mnie to niczym drzwi prowadzące do skarbca z bajki o Ali-babie. Powoli go rozpinam, klamerka jedna po drugiej – są tylko dwie co stanowczo ułatwia mi zadanie. Wysuwasz lewą rękę przez ramiączko, stanik opada. Unosisz się na chwilę na prawej ręce by go ściągnąć całkowicie, kładziesz się ponownie na boku przy mnie i patrzysz mi w oczy. „Czy kochasz mnie?” Odpowiadam bez chwili namysłu „Jeśli uczucie bycia najszczęśliwszym mężczyzną na świecie gdy jest z najcudowniejszą kobietą pod słońcem sprawia, że chcę być do końca swoich dni to miłość. To jestem przekonany, że Cię kocham.” Całujesz mnie, przysuwasz się bliżej. Moja dłoń na Twoich plecach drażni lekko skórę wyzwalając dreszcze. Sięgasz do tyłu i chwytasz mnie za nadgarstek, kładziesz dłoń na swojej piersi. Nasz pocałunek jest co raz to bardziej intymny, głośny, pełen pasji i pożądania. Dłonią chwytam pierś i zataczam nią okrężne ruchy. Lekko zaciskam opuszki palców na niej. To absolutnie wspaniały pomysł. Czuję też jak Twoje dłonie zaczynają mocować się z moim paskiem. Przerywam pocałunek pozwalając Ci się skupić i ustami sięgam niżej. Podtrzymuję pierś pieszcząc ją od dołu i dookoła. Moje usta padają na Twoją aureolkę. W tym momencie chyba jakaś determinacja na Ciebie spłynęła bo udało Ci się rozpracować pasek, rozpinasz spodnie i lekko je zsuwasz. Przerywam na chwilę pieszczoty i zsuwam je z siebie. Kładę dłoń na Twoim ramieniu i obracam Cię na plecy. Układam się nad Tobą opierając się na kolanach i łokciach. Całuję Cię w usta i czuję jak oplatasz mnie rękoma wokół szyi. Uwielbiam Ciebie całować, to coś niesamowitego. W głowie zawsze mi się kręci, a ja odpływam w te tak bardzo przyjemne doznania. Przerywam pocałunek by podjąć przerwaną pieszczotę. Ustami całuję Twoją aureolkę delikatnie trącając sutka ustami. Twardnieje, jest napięty i widzę jak chce też uszczknąć troszkę przyjemności. Jedną ręką dalej się podtrzymuję, ale pozwalam drugiej chwycić drugą pierś - niech nie będzie stratna! Ssę lekko Twojego sutka co jakiś czas zamykając pomiędzy wargi i lekko ściskając, wtedy do dzieła przystępuje mój język, który drażni jego czubek. Szalony taniec ust i języka sprawia, że czuję jak drżysz lekko. Przysuwam się wyżej i ponownie Cię całuję, opieram się niżej by nasze ciała się złączyły, mój tors na Twoich piersiach, nasze brzuchy, nasze biodra, nasze… Tym razem Ty zmieniasz pozycję, czuję jak przesuwasz mnie na bok i układasz się twarzą do mnie. Stanowczo odpowiada nam ta pozycja.
Czuję jak Twoje dłoń zaciska się wokół wybrzuszenia na moich slipach. Patrzę Ci w oczy zaskoczony, widzę w nich ten sam głód, który wyczytałaś w moich już dawno temu. Całuję Cię pozwalając Ci się oprzeć o moje ramię. Moja druga dłoń wędruje po Twojej koronce u dołu. Nieśmiało wsuwam ją pomiędzy uda, które lekko rozwierasz udostępniając mi troszkę miejsca. Lekko naciskam dłonią na Twoje łono i chwytam Cię w pełni. Lekko przesuwam dłoń do po przodu i w tył, Twoja dłoń przesuwa się po wybrzuszeniu i chwyta Go w nasadzie. Czuję jak lekko go masujesz przesuwając dłoń w górę i w dół. Pocałunek staje się co raz to bardziej płomienny, nasze języki pieszczą się dając nam wiele przyjemności. Jednym palcem przejeżdżam przez sam środek materiału lekko naciskając. Słyszę Twój jęk podniecenia. Nie chcąc być dłużną kładziesz kciuk na Jego czubku i zaczynasz nim masować. Tym razem Ty słyszysz pełen akompaniament dźwięków, które mogą znaczyć jak bardzo mi się to podoba. Unoszę troszkę wyżej Twoje udo, moja dłoń wślizguje się pod materiał Twoich majtek. Nie byłem na to przygotowany. Powódź, potop. Jesteś tak bardzo mokra, podnieca mnie to cholernie. Chwytam Ją w swoją dłoń i masuję palcami lekko dociskając. Po chwili gumka slip się unosi, a jej barierę pokonuje Twoja dłoń. Chwytasz Go. Zamierasz. Tak jeszcze nigdy nie urósł. Uśmiechasz się w czasie pocałunku. Zaczynam Ją pieścić troszkę szybciej w czasie gdy Ty nie szczędzisz głębokich ruchów dłonią. Kładę jeden palec w Jej górnym punkcie i zaczynam pocierać. Czuję jak wyginasz się w łuk. Oboje robimy to chcąc dać sobie nawzajem jak najwięcej biorąc jak najmniej. Prawdziwa miłość, czysta i delikatna, silna. Jest pomiędzy nami. Przerywasz pocałunek. Patrzysz mi w oczy, widzę pytanie w oczach. „Jestem gotów kochanie, jeśli Ty jesteś, kocham Cię”. Całuję Cię w czoło. Zsuwasz ze mnie slipy do samego końca. Po czym nie przerywając kontaktu wzrokowego kładziesz się na plecach. Przysuwam się bliżej Ciebie, ściągam z Ciebie majteczki. Pończoszki zostają! Szukam płaskiej poduszki i wsuwam Ci ją pod biodra. Chwytam go w dłoń. Przystawiam do Niej i zaczynam pieścić Ją od góry do dołu pomiędzy Jej płatkami. Dotykam Nim zwieńczenia i lekko naciskam. Czubkiem przesuwam powoli w dół aż dochodzę Tam. Czubkiem pieszczę dookoła lekko dociskam główkę. Przesuwam ciało bliżej Ciebie, opieram się na łokciach i całuję Cię czule w usta. Lekko pcham biodra do przodu. Bardzo powoli porusza się w przód, zagłębia się Jego główka. Czuję opór, zwalniam, obserwując Twoją reakcję. Bardzo powoli i ostrożnie dociskam biodra do Ciebie, opór jest… Zwalnia, puszcza. Widzę, że Cię to zabolało. Nakrywam Twoje usta swoimi w pocałunku pełnym miłości. „Kocham Cię”. Moje usta wymawiają gdy patrzę Ci w oczy. „Ja Ciebie też kocham”. To najwspanialsze cztery słowa,
które mężczyzna może usłyszeć w swoim życiu. Bardzo powoli biodrami dociskam głębiej. Jest On
w połowie w Tobie. Lekko odsuwam biodra na kilka milimetrów aby je posunąć głębiej też o tę odległość. Towarzyszy tym ruchom pocałunek pełen pasji i namiętności. Moje ruchy zaczynają być co raz to bardziej harmoniczne i pełne wyczucia. Delikatne, ale pełne. Zaczynam głęboko oddychać, przerywać oddechy jęknięciami. Nasze głosy się splatają tworząc melodię. Po chwili ból zostaje przytłumiony prawdziwą rozkoszą. Moje biodra, Twoje, nasza miłość, On i Ona, tam w dole, razem. Słowa przelatują przez nasze myśli bez pełnego sensu, treść jest, forma się zgubiła pomiędzy oddechami i ruchami bioder. Ruszam nimi co raz to bardziej stanowczo, pełniej, delikatnie. Jak najczulej. Jest mi bosko, cudownie się czuję, słyszysz jak głośno jęczę. Ty też. Powoli wyczuwam tą chwilę, patrzę Ci w oczy, szepczesz: „Razem”. Moje ruchy bioder rytmicznie zagłębiają Go, a Ona reaguje. Ta bliska jest chwila, tuż zaraz. Teraz. Jest. Tutaj. Wyginasz się w łuk, głośno krzyczysz z rozkoszy, dołączam do Ciebie gdy On kończy w Tobie. Wszystko jest w Tobie. Padam na Ciebie, jesteśmy padnięci i zmęczeni, podnieceni, jest nam błogo. Kładę się obok. Przytulam Cię i całuję w czoło. Głaszczę po włosach. Tulisz się do mnie, uśmiechamy się jak dwa głupki, nic nie musimy mówić, wszystko zostało wyrażone w tym najpiękniejszym akcie miłości. Oddychamy głęboko mając zamknięte oczy wyczuwając ciepło, które jest obok siebie. Czuję jak się unosisz, całujesz mnie niewinnie w usta. Chwytasz mnie za dłoń. Wstajemy, na łóżku. „Musimy się umyć, a potem..”, nie dokańczasz bo wstajesz i szybko wskakujesz do łazienki. Uśmiecham się, kocham Cię wariatko. Zwijam pościel i rzucam ją w kąt. Idę za Tobą. Przecież wiesz, że gdzie nie pójdziesz to będę tam obok, ponieważ od dzisiaj będziemy już szli zawsze ramię w ramię. To był ten dzień. To był ten Plan. Dzień się zaczął, Plan się zmienił. Ale nie wiesz, że jest jeszcze jedna niespodzianka, która czeka w klapie marynarki, którą położyłem na krześle.