Szkolenie we Wrocławiu
8 stycznia 2016
Szacowany czas lektury: 30 min
Charakter mojej pracy prawie idealnie odzwierciedla moją osobowość. Jest dynamiczna, wymaga specjalistycznej wiedzy i zawsze dzieję się w niej coś nowego. Tak samo jest w moim życiu. Jeżdżę od miasta do miasta po całej Polsce i prowadzę szkolenia z rozwoju osobistego.
Najintensywniejszy okres zaczyna się zawsze przed końcem roku, kiedy duże spółki rejestrują nadwyżkę budżetową za mijający rok i starają się szybko i efektywnie wydać zbędną gotówkę. Wtedy ja, Tomek Marek, chętnie przychodzę z pomocą dyrektorom finansowym i prezesom, którzy trochę źle zaplanowali wydatki na ostatni kwartał. W takim układzie, wszyscy są zadowoleni. Ja rejestruję duży przypływ gotówki, a osoby zarządzające finansami nie muszą tłumaczyć się ze swoich błędów przed właścicielami lub akcjonariuszami.
Swoje szkolenia zawsze staram trochę urozmaicić. Nie mogę pozwolić sobie wpaść w jakąkolwiek rutynę, bo to szybko doprowadziłoby mnie do wypalenia zawodowego.
Zarabiam naprawdę dobrze, wyglądam nieźle i jestem zafascynowany psychiką kobiet. Dawniej swoje umiejętności “obsługi kobiety” wykorzystywałem niemal codziennie: w pracy z koleżankami, z moją szefową, a nawet w urzędach, kiedy musiałem coś załatwić. Z biegiem czasu przestało mi to wystarczać, nie lubię rutyny. I na nieszczęście kobiet znalazłem sposób, żeby dawać upust swojej fascynacji. Zacząłem kolekcjonować kobiety. Perfidnie i ordynarnie odnajdowałem ich słaby punkt i wykorzystywałem tak jak tylko tego chciałem. Mam świadomość, że to co robię jest okrutne, nawet próbowałem już z tym skończyć, ale nie mogę. Wpadłem w taki absurd, że to ja uzależniłem się od moich ofiar. Każda kobieta jest inna, zagadkowa. Do każdej przygotowuję inną technikę, żeby ją uwieść, a kiedy jest już moja, zmuszam ją do przełamania swoich barier i właśnie to napędza krew w moich żyłach.
Moja praca idealnie sprzyja mojemu hobby. Dwudniowe szkolenia w dużych firmach, gdzie spotykam kobiety w różnym wieku i na różnych stanowiskach wystarczają, żebym nocy w hotelowych pokojach nie spędzał samotnie.
W czasie szkolenia chodzę między stołami opowiadając o slajdach na rzutniku i wybieram swoją kolejną ofiarę jak z katalogu.
Miałem już dość wybrednych suk z pierwszego rzędu, z ostrym makijażem i w krótkich spódniczkach. Takich, które to niby nieumyślnie przygryzały wargi, albo rzucały na mnie zalotne spojrzenia. Potrzebowałem nowych wyzwań, a takie kurewki, które przy odpowiedniej ilości szczęścia albo alkoholu mógł mieć każdy zwyczajnie ignorowałem.
Teraz celowałem w skromne, na pozór spokojne i ułożone dziewczyny. Zawsze się taka znalazła, gdzieś ledwo widoczna na końcu sali. Ubrana schludnie, bez zbędnych dekoltów i nagości. Taka kobieta zazwyczaj była już w stałym związku i najpewniej była szczęśliwa i wierna swojemu wybrankowi. Zdobycie jej, to było wyzwanie godne mistrza sztuki uwodzicielskiej.
Niszczyłem ludziom życie. Wiedziałem o tym. Ja Tomek Marek roznosiciel zdrady. Potrzebowałem tego jak wody i powietrza. Napawałem się świadomością, że właśnie penetruję czyjąś kobietę, czyjś największy skarb za który jej mężczyzna byłby gotów oddać życie. Kobietę, o którą codziennie się troszczył, zabiegał o jej względy i trwałość w ich związku.
Ja nie musiałem cały tydzień zabiegać o jej przychylność, żeby w końcu mi wynagrodziła mój trud małym lodzikiem bez połyku. Kiedy była ze mną, robiła takie rzeczy, że sama nie wierzyła, że to robi. Wystarczyło ją odpowiednio podejść, żebym to ja dostał w nagrodę jej dupę zamiast tego kolesia. Czułem się wtedy zwycięzcą. O tak, to byłem ja, Tomek Marek.
Tak samo było we Wrocławiu. Spośród dwudziestu moich słuchaczy, większość to młode kobiety: stażystki, asystentki, kierowniczki i dyrektorki. Cały przekrój klasy średniej, bardzo zadbanych kobiet.
Monika od razu przykuła moją uwagę. Siedziała na samym końcu sali konferencyjnej z inną swoją koleżanką. Ubrana w białą damską koszulę i czarne obcisłe spodnie, podkreślające jej jędrne ciało. Szczuplutka dziewczyna o kasztanowych włosach i ciemnych oczach.
Tak jak pozostałe kobiety przyglądała mi się uważnie, szczególnie kiedy chodząc po sali zbliżałem się do niej. Nie przypadkowo co tydzień chodziłem do fryzjera, miałem idealnie dopasowany garnitur i śnieżno białe zęby. Mój mocny ton głosu wyraźnie podobał się kobietom. Wiedziałem o tym i nigdy nie wahałem się tego użyć.
Na początku ignorowałem ją całkowicie. W czasie krótkich przerw podczas szkolenia bardziej skupiałem się na kilku sukach z pierwszego rzędu. Zagadywałem do nich, zabawiałem i znosiłem ich przypadkowe ocieranie o mnie, albo dotykanie - niby odruchowo - moich ramion. Kiedy wszyscy już rozchodzili się na dłuższą przerwę obiadową, byłem pewien, że zdecydowana większość tych kocic zacznie obgadywać mnie w samych superlatywach. To był niezbędny krok. Nauczyłem się, że nic tak nie działa na kobiety, jak zazdrość jej koleżanek. Wtedy czują się wyjątkowo, wiedząc, że mężczyzna podoba się wszystkim, a wybrał właśnie tą jedyną.
W drugiej części szkolenia już wszystkie kobiety patrzyły na mnie maślanymi oczami. Monika również, chociaż skrzętnie starała się to ukryć. Pora po-obiadowa zawsze jest luźniejsza, dlatego zleciłem moim słuchaczom zadanie, polegające na wypisaniu na kartce papieru swoich mocnych i słabych stron. Ja sam chodziłem cicho między stołami obserwując ich pracę. Podszedłem w końcu do Moniki. Nachyliłem się nad nią tak, żeby wyraźnie poczuła ciepło mojej twarzy nad swoim uchem. Wyciągnąłem rękę i wskazałem na jej kartę, nieprzypadkowo odsłaniając swojego rolexa na nadgarstku.
- Co tu jest napisane? - zapytałem cicho nad jej uchem. Wyraźnie zauważyłem jak się zdezorientowała. Na raz padło kilka dzikich spojrzeń jej koleżanek w naszą stronę.
- Ambitna - odpowiedziała cicho. Miała słodki, lekki głosik, bardzo przyjemny.
- Bardzo dobrze - powiedziałem rzucając zalotny uśmiech. Kiedy odchodziłem przeciągnąłem delikatnie dłonią po jej plecach. Tak samo niby przypadkowo jak zdziry z pierwszego rzędu po moich.
Do nikogo więcej nie podszedłem. Nawet wtedy, kiedy jedna z uczestniczek wymyśliła bzdurne pytanie, żeby mnie tylko zaczepić. Na sali królowała Monika i najwyraźniej spodobała się jej korona na głowie. Jeszcze dziś będę przytrzymywał ci tę koronę, kiedy będziesz zajęta obrabianiem pola wokół moich jajek.
Zakończyliśmy zadanie. Krótko podsumowałem dzisiejsze szkolenie i zaprosiłem na jutro. Część uczestników zaczęła od razu wychodzić, ale zawsze zostaje kilka korporacyjnych kurewek, żeby po raz kolejny zapytać czy jutro będzie tak samo fajnie jak dziś, albo czy podoba mi się miasto, bo akurat zna ciekawe miejsca do zwiedzenia. Nie interesowało mnie to wcale. Interesowała mnie tylko moja królowa, która właśnie wychodziła z sali.
Wpadłem w panikę, musiałem jakoś zareagować.
- Zapomniałem rozdać ankiety. - Powiedziałem niby do siebie.
- Nie musi się pan przejmować, ja mogę je roznieść. - powiedziała jedna z trzech kokietek, które zostały.
- Dziękuję bardzo, ale niestety muszę zrobić to osobiście.
- Nie ma problemu mogę oprowadzić pana po biurze.
- Świetnie, w takim razie chodźmy.
Na szczęście większość pracowników firmy wróciła jeszcze na swoje stanowiska pracy, żeby przynajmniej zajrzeć do poczty elektronicznej i odpowiedzieć na pilniejsze wiadomości.
Rozdałem większość ankiet, kiedy w końcu trafiliśmy do małego pomieszczenia z czterema biurkami. Przy jednym z nich siedziała Monika. Najwyraźniej nie udało się jej jeszcze pozbyć rumieńców na swoich polikach.
- Ankieta dla ciebie. - Powiedziałem wyraźnie zawieszając swój wzrok w jej oczach. Musiała to zauważyć. Jej koleżanki też, ale nie dbałem o to. Nie miałem warunków, żeby powiedzieć coś więcej. Na szczęście moją obecność w ich biurze przedłużyła jedna ze stażystek.
- W to pole z pytaniem otwartym “Co nam się podobało”, możemy wpisać, że pan prowadzący? - Zapytała retorycznie, na co reszta koleżanek zachichotała.
- Proszę wpisać, co tylko chcecie. Jutro zbiorę ankiety. - Zdążyłem jeszcze uśmiechnąć się i pożegnać. Wyszedłem z pokoju. Wszystko szło nie po mojej myśli. Nie wiedziałem jak odseparować Monikę od grupki zalotnych koleżanek. Musiałem dziś dać za wygraną. Postaram się jutro zastawić sieć.
Po powrocie do hotelu byłem nieco przybity. Intensywne prowadzenie szkolenie jest bardzo wyczerpujące, ale mimo wszystko miałem sobie za złe, że nie potrafiłem zainicjować głębszego kontaktu z Moniką. Jutro ostatni dzień szkolenia i ostatnia szansa.
***
Do sali konferencyjnej zaczęli wchodzić uczestnicy szkolenia z filiżankami kawy. Chwilę przed dziewiątą zjawiła się również Monika. Tym razem ubrana w ciemną, obcisłą spódnicę do kolan. Wyglądała bosko. Przez chwilę zawiesiłem się wytężając moją wyobraźnię, żeby choć na chwilę zobaczyć jak może wyglądać jej cipka. Na pewno jest gładka, delikatna i słodka. Niewinna jak cała Monika, aż się prosi, żeby zatańczyć na niej językiem jak Maserak na parkiecie.
- To już chyba, wszyscy możemy zaczynać. - powiedział ktoś z sali. Wstałem i rozpocząłem kolejną część szkolenia, co jakiś czas ukradkiem zerkając na Monikę. Niejednokrotnie nasz wzrok się spotykał. To był dobry znak. Wczorajsze ziarno zasiane w jej głowie zaczęło kiełkować.
Przed pierwszą, krótką przerwą zebrałem wczoraj rozdane ankiety. Rzuciłem na nie powierzchownie okiem i do stosu kartek dołożyłem swoją. Szkolenie mijało szybko, więc wypuściłem moich słuchaczy wcześniej na przerwę obiadową.
- Monika, możesz chwilę zostać? - Powiedziałem, kiedy zbierała się do wyjścia.
Moje słowa trafiły ją jak piorun. Znów dostrzegłem na jej twarzy rumieńce. Ciekawskie kurewki opóźniały swoje wyjście najdłużej jak to tylko możliwe, żeby usłyszeć choć kilka zdań między nami.
- Czy ta ankieta jest twoja? - Zapytałem, ryzując na swojej twarzy zaciekawienie.
- Nie wiem - odpowiedziała przejęta i podeszła do mnie. Reszta osób wyszła z sali. Byliśmy już sami.
- Ankiety są anonimowe, ale wydaje mi się, że to chyba twoje pismo - kontynuowałem - zobacz tutaj, w rubryce “Co chciałbyś/chciałabyś poprawić w naszych szkoleniach?”, ktoś napisał: “żeby prowadzący pozwolił opierdolić sobie kitajca”. - Przeczytałem jej i podałem kartkę z ankietą. Wyraźnie zdumiona Monika, wzięła ją i zaczęła przeglądać.
- To nie moje pismo. - Powiedziała lekko zdezorientowana, ale rozbawiona określeniem “kitajec”. Ja również się uśmiechnąłem.
- Tak myślałem, nie wierzę, że mogłabyś napisać coś podobnego.
- Tak, to na pewno nie ja. - Uśmiechnęła się patrząc mi w oczy. - Chyba często dostaje pan takie uwagi w tych ankietach.
- Tak na prawdę to niezbyt często. I możesz mówić mi na ty. Jestem Tomek. - Wyciągnąłem do niej rękę.
- Zastanawiałam się właśnie, czy Tomek to imię, czy Marek.
- No tak... to dość wyjątkowe kiedy inne imię jest czyimś nazwiskiem. Ale dzięki temu dość łatwo zapada w pamięć moim kursantom.
- Nie wątpię. - Znów się uśmiechnęła. Przytrzymałem nieco dłużej jej dłoń w delikatnym uścisku. Miała ciepłą rękę, chyba nawet trochę spoconą.
- Przepraszam, że pomyślałem, że to ty mogłaś to napisać. Po prostu przeczytałem to i nie dawało mi spokoju.
- Nie ma sprawy. Nie żywię urazy.
- Jesteś wyjątkowa. - Powiedziałem cicho nachylając się na krótko nad nią.
- Ojej, skąd taki komplement. - Zawstydziła się.
- Każdy prawdziwy mężczyzna zauważyłby, że jesteś wyjątkowa. Twój facet jest prawdziwym szczęściarzem.
- Skąd pewność, że kogoś mam? - rzuciła przekornie.
- Każda piękna kobieta ma faceta, albo chociaż kandydata na faceta. To reguła, która w większości przypadków się sprawdza.
- Masz rację. Mam kogoś. - Powiedziała to uciekając swoim spojrzeniem od mojego wzroku. Wiedziałem wyraźnie, że nie chce przywoływać swojego mężczyzny w tej sytuacji. Nawet jeśli miałby to być tylko mały flirt, to ona chce być komplementowana, czuć się wyjątkowo i zapisać na zawsze w swojej pamięci to przyjemne uczucie mrowienia w brzuchu. O tak, nie tylko koronę na głowę ci dziś włożę.
- Długo jesteście razem? - Zapytałem badając grunt, ale dość ryzykownie, bo to pytanie mogło ją ściągnąć na ziemie.
- Dwa lata. - Odpowiedziała krótko. Dwa lata to wystarczająco długo, żeby poznać wady swojej drugiej połówki i nabawić się wielu wątpliwości, zwłaszcza w tak młodym wieku jak ona. - Na długo przyjechałeś? - Zmieniła temat.
- Dziś wieczorem wyjeżdżam.
- Szkoda. - rzuciła automatycznie, łapiąc się na tym, że chyba w cale nie chciała powiedzieć tego na głos. Uśmiechnąłem się do niej.
- Wszyscy już poszli na obiad, a ja nie znam okolicy. Może pokażesz mi co warto tutaj zjeść. Mamy dużo czasu.
- Hmm... tak naprawdę to tutaj w okolicy nie ma nic ciekawego. Znam fajną restaurację trochę dalej, ale nie wiem czy zdążylibyśmy dojechać tam autobusem.
- Nie ma problemu, zaparkowałem swój samochód pod biurowcem. - Widziałem jak powoli zaskakuje blokada w jej głowie. Z jednej strony chciałby spędzić ze mną popołudnie, ale z drugiej wie, że nie powinna iść z innym młodym mężczyzną na obiad.
- Może zabierzemy Paulinę, zaraz zobaczę czy została w biurze. - Zaproponowała. Musiałem działać szybko i stanowczo. Powolnym ruchem położyłem jej swoja dłoń na jej ramię i spojrzałem w oczy.
- Jeśli zabierzemy kogoś innego to nie uda mi się poznać ciebie bliżej. A chciałbym to zrobić. - W ułamku sekundy dostrzegłem skrywany uśmiech w kącikach jej ust. Piękne drobne usteczka. Mam nadzieję, że pomieszczą mojego całego Krakena.
- Wezmę tylko płaszcz i możemy wychodzić.
- Będę czekał przy windzie.
Wszystko układało się lepiej niż myślałem. Właśnie po to kupiłem samochód, którego spłata pochłania prawie połowę mojej pensji. Widok Forda Mustanga zmiękcza najtwardszą sztukę. Zastanawiam się tylko, czy wytarłem plamy spermy na tylnej kanapie po ostatniej akcji.
Chociaż Monika starała się ukrywać wrażenie mojego samochodu, to widziałem, że jest podekscytowana samą przejażdżką w nim. Naturalny instynkt podpowiada jej, żeby znaleźć takiego partnera na życie, który jest zaradny i zapewni jej jak najlepsze warunki do życia i wychowania potomstwa. Ktoś kto jeździ takim samochodem, musi być bardzo zaradny.
Obiad minął dość szybko. Monika opowiadała mi o sobie, a ja dyskretnie ją komplementowałem. Okazało się, że skończyła filologię polską i pracuje jako copywriter. Lubi swoją pracę, a ja lubię humanistki. Nic tak nie wzbogaca mojej kolekcji, jak zdobycie oświeconego umysłu, wierzącego w wyższe wartości, rozum i empiryczne poznanie świata.
Do siedziby firmy wróciliśmy razem, ale już na parkingu rozdzieliśmy się, żeby zachować pewną dyskrecję wspólnie spędzonego czasu. Na tym etapie już nikt więcej nie musi wiedzieć, że taki mężczyzna jak ja zainteresował się skromną i śliczną Moniką. Wystarczy, że ona o tym wiedziała.
W ostatniej części szkolenia wydawałem się trochę zmieszany. Czasem naumyślnie, a czasem zupełnie niespecjalnie. Chciałbym przewinąć ten czas o dwie godziny do przodu i wrócić do pracy, ale nad Moniką.
- Dziękuję bardzo za cierpliwość i wasze zaangażowanie w czasie tego szkolenia. Mam nadzieję, że wspólnie spędzony czas okaże się dla was owocny, bo w moim przypadku jestem przekonany, że tak będzie. Poznać was wszystkich to dla mnie prawdziwa przyjemność. Jeszcze raz dziękuję i polecam się na przyszłość. - Uczestnicy szkolenia wstali i zaczęli bić mi brawo. Ukłoniłem się i udałem, że pośpiesznie pakuję rzeczy do swojej torby. Korpo-kurewki nie dawały za wygraną. Ustawiły się w kolejce i zaczęły dziękować mi za niezwykłe szkolenie, które całkowicie zmieniło ich życie. Szybko je zbyłem, bo widziałem, że również Monika, opóźnionym tempem kieruje się do wyjścia.
To szczególna chwila, kiedy strach przed romansem każe jej uciekać, mimo tego, że udało mi się ją głęboko zauroczyć. Czas gra na moją niekorzyść, bo z każdą chwilą mętlik w jej głowie zaczyna się prostować.
- A ty nie chciałbyś mi osobiście podziękować za szkolenie? - Zapytałem zdawkowo. Odwróciła się i niepewnym krokiem skierowała w moją stronę. Nie wiedziała, czy każdy krok w moją stronę będzie krokiem w kierunku szczęścia czy rozpaczy. Ja wiedziałem. Jeśli się do mnie zbliży, jutro będzie mnie nienawidzić.
- Oczywiście, ja również dziękuję ci Tomku za ciekawe szkolenie. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy.
- Dlaczego kiedyś? Może jeszcze dziś?
- Dziś? - Zapytała, chociaż chciała to usłyszeć. Musiałem działać szybko i konkretnie. Nie było czasu na szczeniackie podchody.
- Nie prędko znów będę we Wrocławiu, ale jeśli dasz mi powód, będę tu przyjeżdżał codziennie.
- Co masz na myśli? - Dopytywała, najwyraźniej bojąc się powiedzieć o tym na głos.
- Mówiłem ci już, że jesteś wyjątkowa i nie zmienię zdania. Zatrzymałem się w Hiltonie, przyjedź do mnie.
- Tomku, jesteś bardzo miły, ale mówiłam ci, że mam już kogoś.
- Wiem o tym. Jeśli mi powiesz, że jesteś przekonana na sto procent, że facet z którym jesteś to ten jedyny to zniknę z twojego życia tak szybko jak szybko się w nim pojawiłem. - To był gwóźdź do trumny. Żadna kobieta, a zwłaszcza tak młoda, nigdy nie jest tego pewna.
Przez chwilę panowała cisza, widziałem jak walczy wewnętrznie jej naturalne dobro z pokusą, której ciężko się oprzeć.
- Nie chcę nikogo skrzywdzić - powiedziała, spuszczając głowę w dół.
- Monika, zastanów się dobrze i podejmij decyzję w zgodzie ze sobą. Szanuję cię i nie chcę, żeby kiedyś czegokolwiek żałowała. - Wykazanie się empatią to podstawowy punkt programu. - Ale wiem, że życie jest najczęściej szare i nudne, tylko od czasu do czasu przeplecione kolorowymi chwilami pełnymi szczęścia. Chciałbym dać ci taką jedną kolorową chwilę, która albo uszczęśliwi cię na całe życie, albo przynajmniej będzie przyjemnym wspomnieniem, do którego będziesz wracać w te szare dni.
Widziałem jak jej oczy się zaświeciły. Ten tekst mówiłem już tak wiele razy, że recytuję go perfekcyjnie.
- Muszę już wychodzić. Bez względu na to jaką decyzję podejmiesz, będę czekał na ciebie całą noc w Hiltonie, pokój nr 473. Do zobaczenia.
Wychodząc z pokoju nie spojrzałem już na nią wcale. Zostawiłem ją samą ze sobą na potężnym polu bitwy z jej moralnością. Przegra ją. Kobiety od najmłodszych lat marzą o prawdziwym księciu z bajki. Nawet jeśli w końcu wmówią sobie, że tacy nie istnieją, to i tak rozbudzone pragnienie z dzieciństwa nakarmi je fałszywą nadzieją, na życie usłane płatkami róż.
***
Kiedy mijała północ zaczynałem wątpić w to, że Monika jeszcze przyjdzie. Jeszcze nigdy nie zaliczyłem takiej porażki. Na szczęście usłyszałem w końcu pukanie do drzwi. Trud golenia jajek i całego rowa nie poszedł na marne.
- Nareszcie jesteś - powiedziałem wpuszczając ją do środka. W pokoju panował przyjemny pół mrok. Stałem owinięty tylko swoim szlafrokiem. Ściągałem płaszcz z Moniki. Najwyraźniej też przygotowywała się do naszego spotkania. Ubrana była w kusą sukienkę, tak krótką, że udawało mi się dostrzec koronki jej pończoch. Wyglądała ślicznie. Jej oczy patrzyły na mnie tak niewinnie, jakby krzyczały: oddaję ci się cała, bądź delikatny.
Przez chwilę poczułem nawet takie dziwne ukłucie w brzuchu i słowa, które cisnęły się na język: “uciekaj stąd dziewczyno”, ale kiedy drzwi się zamknęły obudził się potwór Tomka Marka. Przeszły mnie ciarki, zmysł wzroku i węchy wyraźnie się wyostrzył. Może położysz koronę na komodzie, żeby nie ubrudzić jej spermą?
- Jestem - odpowiedziała drżącym głosem. Ukłoniłem się w pas i pocałowałem ją w dłoń, jednocześnie prześwietlając swoim bystrym wzrokiem.
- Maciek o niczym nie... - zaczęła, ale szybko ją uciszyłem.
- Ciii... Nie mów teraz o nim. Ta chwila jest tylko dla ciebie. Teraz tylko ty się liczysz. - Biedny Maciek połknął jakąś tanią bajkę, że jego kobieta nocuje u koleżanki, albo siostry i poszedł spać. Kiedy on pogrążony w głębokim śnie będzie przewracał się na drugi bok, ja będę przewracał jego miłość jak dmuchaną lalkę. Nawet nie wie, dlaczego przez najbliższy tydzień Monika nie da mu dupy i dlaczego chodzi okrakiem. - Napijesz się czegoś?
- Chętnie, co masz?
- Whisky, burbon, piwo, szampan i... kawę.
- Szampan może być. - Odpowiedziała. Bardzo trafnie, będziemy celebrować upadek kobiecej jej moralności.
- Proponuję kawę i szampana jednocześnie - rzuciłem zalotnie. Uśmiechnęła się.
- Może szampan wystarczy.
- Jak sobie życzysz. - Podałem jej pełną lampkę szampana i usiedliśmy na łóżku. Widziałem jak trzęsą się jej ręce.
Wypiła całą lampkę kilkoma duszkami. Nie mówiliśmy nic. Dla mnie było to zbędne, a Monika najwyraźniej nie wiedziała co ma powiedzieć w takiej sytuacji.
Odłożyłem nasze kieliszki do barku. Podszedłem do niej i powiedziałem cicho do ucha. - Zaufaj mi...
Delikatnie popchnąłem ją na łóżko. Kiedy tak leżała a ja patrzyłem na nią z góry, wiedziałem, że jest już cała moja, że przez najbliższe kilka godzin zaleję wrzącą spermą każdy otwór w jej ciele.
Położyłem się na niej i zacząłem całować ją po szyi i obojczyku. Miała zamknięte oczy i co jakiś czas obracała lekko głowę dając mi dostęp do każdego zakamarku. Kiedy poczułem, że nieco się rozluźniła, ostrożnie zbliżyłem się do jej prawego ucha. Najpierw cicho do niego dyszałem, żeby po chwili muskać go językiem. Nie każda kobieta to lubi, ale w przypadku Moniki trafiłem w dziesiątkę. Jej oddech stawał się głębszy i co jakiś czas dało się usłyszeć ciche mruczenie.
Wiedziałem, że wszelkie jej obawy zniknęły i teraz ma już tylko ochotę oddać się w wir namiętnego seksu. Jeszcze przez chwilę zwodziłem ją, że tak właśnie będzie. Zbliżyłem swoje usta do jej ust. Czułem jej oddech na swojej twarzy i pozwoliłem czuć mój. Otworzyła oczy, patrzyła na mnie jakby przez mgłę. Wiedziałem, że powoli odpływała do krainy rozkoszy. Pocałowałem ją delikatnie, a ona odpowiedziała tym samym. Wsunąłem powoli swój język do jej ust. Miała takie małe usteczka i języczek. Pozwoliłem jej przez chwilę pogłębić więź z osobą, którą wydawało jej się, że zna.
Wstałem nad nią i delikatnie obróciłem ją na brzuch. Powoli rozpiąłem sukienkę i z jej pomocą zsunąłem ją. Leżała teraz tyłem w samej bieliźnie i seksownych pończochach. Miała piękne ciało. Skórę śniadą i delikatną jak aksamit. Ładnie pachniała. Jej komplet bielizny na takim ciałku prezentował się nad wyraz erotycznie. Drobniutki pasek od stringów znikał gdzieś między okrągłymi pośladkami. Podziwiając tą piękność zrzuciłem swój szlafrok i zdjąłem bokserki. Usiadłem na nią okrakiem i nachyliłem się nad jej karkiem. Na powrót zacząłem ją muskać końcówką języka. Budzący się do życia Kraken jeszcze przez chwilę leżał na jej gołych plecach. Musiała go czuć. Co chwilę drgał i ślizgał się po niej w rtm moich ruchów nad nią.
Odpiąłem stanik i jeszcze przez chwilę lizałem jej plecy. Naprawdę wspaniale pachniała. Uniosłem się nad nią i lekko ją pociągnąłem dając do zrozumienia, żeby się odwróciła. Kiedy to zrobiła ściągnąłem stanik, a moim oczom ukazały się dwie piękne piersi. Małe, ledwo zauważalne, ale za to z pięknymi brodawkami, które były już gotowe do ssania. Nie czekałem długo. Najpierw całowałem je tak, jakbym całował się z nią. Takich drobniutkich cycków nie miałem śmiałości podgryzać. Robiłem kółka językiem na zmianę to na lewej i prawej piersi. Jej oddech był co raz głośniejszy. Zwinnym ruchem przeniosłem się na wysokość jej brzucha. Kiedy dotknąłem go językiem, jej ciało nieco się naprężyło. Dłońmi cały czas dotykałem jej piersi.
Lubię takie zabawy. Lubię wiedzieć, że jestem w to dobry. Mój kutas już dopominał się swojej kolei w tej zabawie, ale jeszcze przez chwilę chciałem jej posmakować.
Schodziłem co raz niżej, aż natrafiłem na gumkę majtek. Na materiale pojawiła już się plama od jej soków. Było jej dobrze. Dynamicznym ruchem zanurzyłem swoje usta na jej cipce, tak jakbym łapczywie chciał ją zjeść. Przejechałem językiem po aksamitnym materiale na jej wzgórku łonowym. Cicho stęknęła i poruszyła nogą. Zaczęła sama ściągać swoje majtki w dół. Świetnie. Pomogłem jej zrzucić je na ziemi. Jej szczuplutkie nogi pięknie prezentowały się w pończochach.
Teraz różowiutką cipeczkę miałem na wyciągnięcie ręki. Monika zaczęła nieco się wiercić dopominając się dalszych pieszczot. Zbliżyłem się i pociągnąłem mocno językiem pomiędzy jej wargami sromowymi. Znów jęknęła. W ustach poczułem słodko-słony jej smak. Wybornie. Rozpocząłem szaleńczy taniec językiem na parkiecie jej śliskiej muszelki. Czułem jak Monika wije się z rozkoszy. Czułem też, że długo tak nie wytrzyma. Zacząłem powoli wsuwać dwa palce do jej pochwy. Była bardziej wilgotna niż sądziłem. Nie chciałem, żeby kończyła w ten sposób, ale nie zdążyłem przestać. W momencie, kiedy ssałem jej guziczek i palcami starałem się odnaleźć złoty punkt na górnej ściance jej pochwy Monika jęknęła niemal przeraźliwie. Na palcach poczułem rytmiczne skurcze pochwy. Wysunąłem je, a cipeczkę zasypałem delikatnymi pocałunkami.
Monika leżała nadal na plecach ciężko dysząc. Jeszcze przez chwilę napawałem się tym widokiem. Zaspokojona kobieta potrafi poprawić samopoczucie każdemu mężczyźnie. Otworzyła oczy.
- Jeszcze nikt nie zrobił mi tego w ten sposób. - wydyszała.
- Nie dziwię się. Jesteś jeszcze młoda.
Podniosła głowę i spojrzała na mojego Krakena. Zrobiła duże oczy. - Myślę, że czas żebyście się poznali - powiedziałem zadziornie. Słodka Moniczka wstała z łóżka podeszła do mnie, stanęła na palcach i wyszeptała mi do ucha:
- Jak chcesz, żebym ci to zrobiła? - Nie ukrywałem zaskoczenia. Nie spodziewałem się takiej uległości.
- Uklęknij. - Zrobiła to, nie odrywając ode mnie swojego niewinnego wzroku. Naprężony kutas sterczał jej na wysokości czoła. Zamachnąłem się i lekko uderzyłem nim w jej twarz. Badałem grunt, ale jej mina się nie zmieniła. Może lubi takie zabawy. Wziąłem go do ręki i przejechałem po jej twarzy, gdzieniegdzie zostawiając świecący ślad po wydzielinie z mojego penisa. Nadal klęczała nieruchomo. - Ssij. - Zażądałem. Monika pokornie wzięła go do ust. Powoli ale rytmicznie zaczęła posuwać swoją głową. Nareszcie. Po całym ciele przeszły mnie ciarki. Kraken wyraził zadowolenie ze zdobyczy.
Monika swoimi drobnymi rączkami złapała go u trzonu i masowała. To było bardzo przyjemne uczucie. Robiła to delikatnie. Zupełnie inaczej niż doświadczone kurwiszony silące się na ssanie mocniejsze niż odkurzacz. Ten lodzik był inny. Delikatny i przyjemny jak cała Moniczka. Martwiło mnie tylko, że najgłębiej jak potrafiła go wziąć to zaledwie do połowy. Złapałem ją za głowę i w odpowiedniej chwili docisnąłem. Wszedł nieco głębiej, ale wymuszając zakrztuszenie u mojej kochanki. Wyciągnąłem go z jej ust i pozwoliłem jej dojść do siebie. Położyłem się na łóżku.
- Moja królewna wzięła się od razu za królewską wieżę, a kto obrobi wszystkie przedpola? - Zapytałem i obserwowałem jej reakcję. Nie wyraziła żadnego grymasu moim aroganckim zwrotem do niej. Może faktycznie jest wyjątkowa.
Podeszła do łóżka, uklękła przed nim i zaczęła mnie lizać wszędzie na około penisa. Lubiłem to, a jej delikatny języczek robił to wyśmienicie. W końcu wykazała inicjatywę i zaczęła ssać moje jajka po kolei. - Spróbuj pochłonąć je jednocześnie - rzuciłem od niechcenia dalej relaksując się jej iście królewską robotą. Ciekawe czy Maćkowi też tak opierdala gałkę, czy tylko mi z wdzięczności za orgazm łechtaczkowy. A może słodka Monisia upychając właśnie dwa jajka w swojej buzi i planuje w głowie nasz ślub, piękny dom z ogrodem i wakacje dwa razy do roku. Bez względu na to co myślała, udało się jej zassać dwa moje jądra i merdać językiem po nich. Bosko.
- Możesz wrócić do wieży księżniczko. - Prawie jak na rozkaz złapała mojego nabrzmiałego chuja załadowanego spermą do granic możliwości. Wiedziałem, że zaraz wybuchnę. Monika wkładała dużo serca w obciąganie mojej pałki. Może nigdy takiej nie widziała. Jedną ręką znów go masowała, a drugą oślinioną dłonią masowała dalej moje jaja.
- Zaraz dojdę - wydyszałem automatycznie. Monia nie została obojętna na moje wezwanie. Ścisnęła go jeszcze mocniej u nasady i włączyła turbo ssanie. Zostałem pokonany. Kilkudniowy ładunek wystrzelił wprost do jej ust. Chyba nie spodziewała się takiej ilości. Część połknęła, ale chyba przypadkiem, a część wypluła na mnie.
Teraz ja leżałem zaspokojony, a Monika przyglądała mi się badawczo. Co ta kobieta ze mną zrobiła. To nie tak miało wyglądać.
- Chodź do mnie. - Przywołałem ją. Położyła się na mojej klatce piersiowej. - Byłaś cudowna.
- Dzięki. Ty też.
- Wiesz, że to dopiero początek?
- Miałam taką nadzieję. - Spojrzałem na nią i cmoknąłem ją w czoło. Dobra kobieta.
Dopóki Kraken nie odzyska pełni sił, postanowiłem przygotować Monikę na właściwą akcję. Wyśliznąłem się z jej objęcia i odwróciłem ją na brzuch. To dobry moment, żeby rozluźnić jej zwieracze. Pochyliłem się nad jej tyłkiem i zacząłem go lizać. W miarę jak moja kochanka się relaksowała, co raz częściej zahaczałem językiem o jej odbyt. Chwilę później świdrowałem językiem już tylko wokół niego, co chwilę próbując wciskać go do środka. To najwyraźniej się jej nie spodobało.
- Tomek, co robisz? - zapytała odwracają głowę przez ramię w moją stronę.
- Odpręż się.
- Nie, nie chcę tego. Chcę się z tobą kochać, ale musisz trzymać się z daleka od mojej pupy.
- Słucham? - zapytałem nerwowym tonem.
- Nie chcę seksu analnego. Musisz to uszanować. - Jej słowa trafiły mnie jak piorun i wzburzyły krew w żyłach. W normalnej sytuacji w odpowiedzi na takie życzenie, wpakował jej jednym pchnięciem swojego fiuta w dupę. Ale Monika swoim łagodnym usposobieniem oddziaływała na mnie w ten sposób, że nie byłem w stanie jej skrzywdzić. Usiadłem obok niej i głaskałem ją po nagiej pupie.
- Oczywiście szanuję twoją decyzję, ale musisz wiedzieć, że jestem już dojrzałym mężczyzną. Wiem czego chcę od życia. - Zacząłem łagodnie tłumaczyć. - Znam też swoje preferencje seksualne i muszę ci wyznać, że anal jest dla mnie dość ważny.
- No trudno, ale u mnie go nie zaznasz. - Postawiła się.
- Rozumiem. Oczywiście szanuję twoje zdanie na ten temat. Miałem jednak nadzieję, że między nami coś zaiskrzyło. Ty chyba też to poczułaś?
- Brak seksu analnego chyba nie może być dla ciebie takim wielkim problemem. - Igrała ze mną, ale wiedziałem, że nie przyszła do mnie tylko na jeden numerek.
- Znam siebie dobrze. Lubię seks analny, a twój seksowny tyłeczek nigdy nie odciągnie mnie od marzeń żeby go posiąść. Wiem też, że bez prawdziwego seksu nie ma prawdziwej miłości. Możemy się spotykać i próbować, ale irytacja będzie narastać i to nas wykończy. Nie chcę zniszczyć ci życia.
- Tomku, lubię cię. Jestem na tyle otwarta, że rozumiem, że niektórzy samcy alfa lubią być władczy w łóżku. Byłam dla ciebie uległa, ale seks analny naprawdę nie wchodzi w grę. - Powiedziała i usiadła obok mnie. Wiedziałem, że ta bitwa nie jest jeszcze przegrana. Muszę postawić wszystko na jedną kartę. Byłem pewien, że Monika jadąc do mnie ułożyła już w marzeniach piękną historię miłosną z nami w roli głównej. Musiałem to wykorzystać.
- Masz rację. Nie zasługuję na ciebie. Wracaj do Maćka. Porządnego gościa, który nie ma takich upodobań. - Zauważyłem jak się wzdrygnęła na imię swojego faceta.
- Tomek, ale seks analny wcale nie jest przyjemny.
- Jest, jeśli odpowiednio się do tego podejdzie. - Odparłem.
- Tak? To może zaczniemy od ciebie? - Powiedziała z uśmiechem obejmując mnie ramieniem. Strzał w dziesiątkę.
- Ale będziesz delikatna? - Zapytałem, co najwyraźniej zbiło ją z tropu.
- No tak... - Nie tracąc okazji oparłem się na łóżku i wypiąłem swój tyłek w jej stronę.
- Proszę bardzo. Ale jeśli ja przez to przejdę, to ty również się nie wywiniesz. - Dodałem z uśmiechem.
- Yyy... ok.
Leżałem wypięty do niej tyłem i tak naprawdę nie wiedziałem co zrobi. Ona najwyraźniej też nie wiedziała co robić, więc przez chwilę tkwiliśmy w ciszy. W końcu poruszyła się i uklękła za mną.
Poczułem na swoim odbycie jej język. To było coś wspaniałego. Mały języczek, niepewnie ślizgał się po moim rowie, czasami próbując wbić się do środka mojego tyłka. Przyjemne muskanie jej mięciutkim językiem doprowadzało mnie do szału. Kraken od razu przybrał na sile. Chyba Monika zorientowała się już że to mi się taka zabawa podoba.
- Mam ci tam włożyć palec? - zapytała niepewnie.
- Włóż mi tam, co chcesz. Pamiętaj, że ja ci włożę mojego penisa. - Usłyszałem jak głęboko wzdycha i poczułem dwa palce na wejściu do mojego odbytu. Przycisnęła lekko. Starałem się rozluźnić zwieracze, więc wsunęła się całkiem szybko. - Powinnaś oślinić palce. - Dodałem. Wyjęła je, ale najwyraźniej nie miała ochoty już tego robić. Ośliniła palce drugiej ręki i powtórzyła czynność. Po chwili całe były już w środku.
- I co, takie to fajne? - Zapytała.
- Weź do drugiej ręki mojego członka, to będzie jeszcze lepiej. - Zrobiła tak. Takiego masażu prostaty dawno nie miałem. Monika to złota dziewczyna. Jeśli faktycznie przywyknie do takich zabaw to naprawdę będę miał powód, żeby częściej przyjeżdżać do Wrocławia. - Och tak... - wydyszałem. Byłem bardzo napalony. Moja kochana brała mnie od tyłu i waliła konia jednocześnie. Musiałem jakoś to przerwać za nim spuszczę się na dywan. - To może teraz zmiana? - Monika powoli wyciągnęła palce i wypuściła Krakena z sideł tej ekstazy.
- Poczekaj chwilę, muszę iść do łazienki. - Powiedziała i zniknęła za drzwiami toalety. Po chwili wróciła. Minę miała niepewną. - Tylko proszę, bądź delikatny.
- Obiecuję, że będę. - Odparłem i wskazałem jej łóżko. Posłusznie uklękła na nim i wypięła w moją stronę swój kształtny tyłeczek. Cukierek do lizania. Nie wiem jak to zrobiła, ale liżąc jej tyłek czułem zapach fiołków.
Zostawiłem więcej śliny przy wejściu do jej odbytu i dodatkowo ośliniłem palce. Zacząłem penetrację. Powoli wciskałem najpierw jeden palec w ciasną dziurkę. Wchodził całkiem nieźle. Monika lekko syknęła. Dołączyłem drugi i przytrzymałem je w środku, żeby nieco rozluźnić zwieracze.
- Musisz się zrelaksować - powiedziałem spokojnym tonem, gładząc ją drugą ręką po plecach.
Po chwili moje palce czuły się swobodniej w jej tyłku. Wyjąłem ją i pocałowałem w pupę. Położyłem głowę między jej nogami, na co automatycznie docisnęła swoją cipkę do moich ust. Znów poczułem jej smak. Zacząłem lizać ją i ssać płatki warg sromowych. Stęskniłem się za tą słodyczą. Monika na powrót zaczęła dyszeć i lekko kołysać biodrami. Podniecało mnie to, że czasem naprawdę mocno wciska swoją cipkę w moją twarz. Penetrowałem ją wtedy językiem. Lubiła to. Dyszała coraz głębiej i głośniej. Tym razem nie chciałem, żeby doszła w ten sposób.
Wydostałem się z uścisku jej ud. Chwilę jeszcze popatrzyłem na to delikatne cudo z wypiętym tyłkiem do wyrżnięcia. Złapałem Krakena. Był gotowy.
Jednym krokiem doskoczyłem do niej i zdecydowanym ruchem wbiłem się w nią. Monika zajęczała donośnie. Zacząłem ją posuwać. Zasłużyła na dobre rżnięcie. Wchodziłem w nią mocno i głęboko. Czasem nawet czułem, że dobijałem się już do końca jej szyjki. Moja słodka Monisia nie była rasową suką, ale może powinna przekonać się jak to jest. Wymierzyłem jej siarczystego klapsa w prawy pośladek. Zawyła i dołączyła do mojego rytmu. Klaskanie jej tyłka o moje biodra były tak głośne, że chwilami zagłuszały jej jęki.
- Tooo meee kkkk... - wydyszała.
- Co?
- Rżżżżnij mnie.
Słysząc to sam pomyślałem o wspólnym domu z ogrodem i zajebiście wielką sypialnią. Przyśpieszyłem jeszcze i wymierzyłem jej klapsa w lewy pośladek. Teraz waliłem ją jak królik. Ośliniłem kciuka i wsunąłem do połowy w jej odbyt. Znów jęknęła głośniej, ale czułem, że to się jej podoba. Ugiąłem się nieco w kolanach, żeby pod lepszym kątem ocierać o jej punkt rozkoszy. Nie zdążyłem się zmęczyć, kiedy Monia zawyła i opadła na łóżko. Spadając na nią dobiłem ją głęboko czując skurcze jej pochwy na moim kutasie.
Wysunąłem się powoli. Kraken cały świecił się od jej soków. Bardzo dobrze. Monika leżała i dyszała ciężko. Wiedziała co teraz będzie, ale milczała. Jej odbyt był całkiem nieźle rozluźniony. Przyłożyłem czubek kutasa i powoli napierałem na nią. Jęknęła, ale nie protestowała. Miarowo wbijałem się co raz głębiej. Podniecała mnie myśl, że mój Kraken to pierwszy gość w tym przyjemnie ciasnym tunelu.
- Ała, ała, ała... - sapnęła próbując ręką cofnąć mnie do tyłu. Byłem dopiero w połowie. Może powinienem się tym zadowolić, ale jeśli chciała mieć ze mną dom z ogrodem, to musi przyjąć go w całości.
Nachyliłem się nad jej uchem i szepnąłem:
- Już nie chcesz, żebym cię rżnął? - Chwilę milczała, ale w końcu odpowiedziała.
- Chcę. Zerżnij mnie w dupę. Tego chcesz?
- Tak.
- To na co czekasz. - Nie trzeba było mi dwa razy powtarzać. Zacząłem posuwać się dalej. Monia syczała z bólu. A może z przyjemności? - Wsuń go po same kule! - Warknęła.
Jej słowa działały na mnie jak zaklęcie. Ostatnim mocnym ruchem dobiłem do końca. Byłem już cały w jej tyłku. Po same kule, dokładnie tak jak sobie tego życzyła. Położyłem się na niej ciężko dysząc. Odwróciła głowę w moją stronę i pocałowała mnie. Pierwszy raz się z czymś takim spotkałem. Lizała mnie po twarzy jakby mój wielki kutas w jej dupie to było dla niej za mało.
Byłem tak rozpalony, że wiedziałem, że z każdym moim ruchem zbliżam się do potężnego orgazmu. Nie chciałem jeszcze do tego dopuścić. Chciałem, żeby ta chwila trwała jak najdłużej. Uwiodłem kobietę, która uwiodła mnie.
Nagle poczułem coś niezwykłego. Monika zaczęła spinać i rozluźniać swoje zwieracze na zmianę, tym samym dostarczając mi niezwykłych doznać. Spojrzałem na nią, a ona tylko zalotnie uśmiechnęła się do mnie. Skurcze jej odbytu doprowadziły mnie do szaleństwa. Nie mogłem dłużej walczyć. Leżąc na niej, westchnąłem głęboko i wyładowałem wszystko ze swojego działa prosto do jej jelita grubego. Zupełnie odleciałem kiedy mój penis i jej odbyt pulsowały jednocześnie.
Czułem się wyczerpany, zaspokojony jak nigdy i zwyczajnie szczęśliwy. Zmiana taktyki na bardziej uwodzicielskiego najwyraźniej wyszła mi na dobre.
Wyjąłem z niej penisa dopiero jak zupełnie zwiotczał. Położyłem się obok Moniki i próbowałem dojść do siebie.
- Chciałabym jeszcze raz podziękować panu za szkolenie, panie Tomku. - Powiedziała uprzejmie.
- To ja dziękuję pani. - Oboje się zaśmialiśmy.
- Poczekaj chwilę, muszę iść do łazienki i w jakiś sposób wypchnąć z siebie to co we mnie zostawiłeś. - Powiedziała wstając z łóżka i przytrzymując swój tyłek ręką.
- Mogę popatrzeć jak to robisz? - zapytałem automatycznie. Wyrwało mi się, a ją najwyraźniej wprawiło to w zakłopotanie.
- No... jeśli bardzo tego chcesz.
Poszliśmy oboje do łazienki. Monika usiadła na muszli i zaczęła silić się na wypróżnienie mojej spermy ze swojego tyłka. Po chwili blado brązowy płyn zaczął wypływać. Patrzyłem na to jak zaczarowany trzymając ją za rękę. Rzuciłem na nią krótkie spojrzenie. Wyłapała je i uśmiechnęła się.
- Wolałbyś mieszkać w domu na wsi czy na przedmieściach? - zapytała.