Szef
21 listopada 2020
Szacowany czas lektury: 8 min
Wychowywała mnie tylko mama, kobieta skądinąd piękna, którą natura obdarzyła naturalnym kobiecym wdziękiem, powabem, jak również urzekającym czarem. Bez tych przymiotów jej uroda oznaczyłaby niewiele. Zrobiłaby z niej jedynie pustą, malowaną lalę.
Nie trzeba tutaj wspominać o nieprawdopodobnym powodzeniu u brzydszej płci. To przecież niezaprzeczalna oczywistość.
Owo powodzenie zrodziło liczne romantyczno - erotyczne przygody przeradzające się niekiedy w śmiałe sekscesy tym bardziej, że mama należała do kobiet seksualnie wyzwolonych.
Do momentu dojrzewania byłem po prostu o mamę dziecinnie zazdrosny. Sytuacja zaczęła się komplikować w tzw. okresie dojrzewania. Podniecenie, jakie doznawałem, kiedy to do moich zmysłów docierały zbliżenia mojej cudownej rodzicielki, potęgowane było przez zazdrość i złość. Tak narodził się u mnie kompleks Edypa. Kompleks przejawiający się w postrzeganiu mamy nie tylko jako obiektu seksualnego, a wręcz bogini seksu, a z czasem ideału kobiety.
Nie będę rozpowiadał tutaj o seksualnych przygodach kobiety, która chcąc nie chcąc była jednak moją matką. Na to znajdzie się czas przy innych okazjach. Wspomnę jednak, że mama była świadoma swojej siły oddziaływania w moim kierunku. Oczywiście, nie zakończyło się to żadnym kazirodczym wydarzeniem, pewnie dlatego, że mama postanowiła pozostać dla mnie piekną, nieosiągalną. Natomiast niespecjalnie kryła się przede mną ze swoją seksualnością.
Miałem już 19 lat i rozpocząłem aktywność zawodową w zakładzie wulkanizacyjnym. Było nas tam trzech pracowników nie licząc szefa będącego archetypem męskości. Niejednokrotnie klientki płaciły mu w naturze, a odgłosy tychże zbliżeń było słychać w warsztacie.
Pewnego dnia nie wziąłem ze sobą kanapek, a że było to przedwiośnie, kiedy to ludzie masowo wymieniają opony zimowe na letnie, spędzałem w pracy nawet po pół doby. Bez wałówki nie wytrwałbym tyle czasu.
Troskliwa mama postanowiła wspaniałomyślnie przynieść mi pożywienie, co rzecz jasna uczyniła. Przeznaczenie sprawiło jednak, że natknęła się tam na szefa.
- Dzień dobry pani. - powiedział z uśmiechem.
- Dzień dobry.
- Pani jest mamą Maćka?
- Ano, tak jakoś jestem - odrzekła uśmiechając się.
- No, to chciałem pani podziękować za trud włożony w wychowanie.
- No, wychowywałam sama. Nie było mi łatwo.
- Proszę panią, skromny posłuszny chłopak. Będą z niego ludzie.
- Dziękuję, miło słyszeć - uśmiech mamy stał się urzekający.
- Zapraszam panią do biura na kawę.
- Wie pan, trochę się spieszę.
- Jednak nie odmówi pani - to mówiąc szeroko objął ją ramieniem, na razie jeszcze powyżej bioder.
Następnie jednak nie skierowali się do biura lecz szef oprowadzał ją po zakładzie opowiadając jej do czego służy wyważarka itd. Jego kosmate łapsko coraz częściej zahaczało o zgrabną kobiecą pupcię. Mama ulegle lgnęła do niego, a jej ciało nie stawiało oporu. Wszyscy spoglądali w ich stronę, a porozumiewawczymi gestami i spojrzeniami przewidywali dalszy rozwój wydarzeń.
Trudno opisać mój stan ducha podczas wizyty mamy u szefa. Wściekłość, zazdrość, upokorzenie eskalowały podniecenie do astronomicznego poziomu. Docinki kolegów tylko dolewały oliwy do ognia. Musiałem kilkukrotnie silniej wytężać umysł, aby sprostać powierzonym zadaniom.
Tymczasem szef poczynał sobie coraz śmielej, a jego już na dobre zagościła w majteczkach mamusi. Bezczelnie obmacywał ją przy swoich pracownikach demonstrując jednocześnie swoją przewagę. Następnie przeszedł z nią przez cały warsztat nieprzerwanie trzymając ją za cipkę pod spódniczką. Przechodząc obok Zdzisia wyciągnął rękę z jej majteczek podsuwając mu pod nos.
- Wąchaj, zapach cipy.
- He he he.
- Nie przeszkadzać mi teraz! Przyjedzie klient, wiecie co macie robić. - obwieścił podwładnym zaznaczając swoją dominację.
Następnie udali się do magazynu znajdując sobie miejsce za oponami, w miejscu pozornie niewidocznym.
Nie mogłem wytrzymać. Podniecenie wzięło górę nad negatywnymi uczuciami trawiącymi moje wnętrze. Piękna, cudowna kobieta będąca moim ideałem miała zostać za chwilę zerżnięta przez męskiego skurwysyna. Ta wizja wywołała u mnie erekcję twardą jak skała, przyspieszone bicie serca i odech.
Znałem dobrze topografię warsztatu, więc wiedziałem, gdzie mam się udać, aby widzieć wszystko jak na dłoni. Na drżących nogach, jednak bezszelestnie dotarłem do punktu widokowego. Akustyka była również bez zarzutu.
Całą scenę widziałem niejako z lotu ptaka. Szef zachłannie całował usta pięknej kobiety wpychając szorstki ozor jak najgłębiej. Na razie język mężczyzny grał preludium miłosnej symfonii zwiastując pożar namiętności. Wkrótce dołączyła również dłoń mężczyzny, która bezczelnie, bezceremonialnie odsłoniła kobiecą pierś. Bielutką, niewinną pierś, której widok zaparł dech w piersiach postronnemu obserwatorowi.
Wielka, silna dłoń wcielonego diabła ściskała przepiękny, kobiecy, wręcz anielski atrybut bez krzty delikatności. Mimo pewnego dyskomfortu powodowanego użyciem zbyt dużej siły kobieta zacisnęła zęby, aby nie sprawić zawodu swojemu wybrankowi.
Druga ręka seksualnego zdobywcy objęła kobietę w talii wprowadzając w owe zbliżenie zmysłowość.
Koniec końców mama usiadła na kilku oponach, tak że jej usta znalazły się na wysokości jego rozporka. Uprzednio mężczyzna wykazał się nie lada dobrymi manierami kładąc ręcznik na opony aby mogła usiąść nie brudząc się.
Majestatycznym, władczym ruchem rozpiął spodnie wydobywając na wierzch pokaźny miecz męskości. Wystrzelił jak z procy, a lśniące berło umiejscowiło się przed oczyma kobiety. Złożyła na nim pocałunek delikatnie ujmując go w dłoń. Popatrzyła mu w oczy akceptując wzrokiem jego władzę nad sobą. Bawiła się nim z lubością wodząc języczkiem to po twardym, męskim drzewcu, to po włochatych, nabrzmiałych jajach. Grube, wyćwiczone pracą paluchy gmerały w jej włosach, jakby chciały coś w tym gąszczu odnaleźć. Gardłowe westchnienia mężczyzny obwieszczały światu doznawaną rozkosz.
W końcu ta cała rozkoszna, podniecająca zabawa przeszła w etap regularnego, oralnego stosunku, kiedy to mężczyzna unieruchomił dłońmi mamy głowę aby sysytematycznymi ruchami chuja rznąć jej usta. Łzy na jej policzkach ukazywały jej uległość prowadzącą do poświęcenia.
Narzędzie rozkoszy szefa opuściło usta kobiety, które były jednak skłonne w dalszym ciągu gościć męskiego przybysza. Mama wstała chcąc najwyraźniej pocałować jego usta,jednak nie dał jej takiej szansy. Odwrócił ją tyłem do siebie łamiąc w pół niczym strzelbę. Mimo pełnej gotowości bojowej zaspokajał ją palcami nadając niemiłosierne tempo. Pięć minut ostrej palcówki doprowadziło kobietę, a jej jęki usłyszeli wszyscy obecni w warsztacie. Mama opierała się o opony dysząc ciężko po przebytym orgazmie. Szef odsłonił jej cudowne rajskie jabłuszko zadzierając jej spódniczkę na plecy. Sterczący drzewiec łypał jedynym ślepym okiem na swą ofiarę. Jedną ręką objął jej talię, a drugą skierował pulsujący krwią organ w kierunku ślicznej, kobiecej szparki. Głowica zetknęła się z kobiecym sromem ustawiając się dokładnie naprzeciwko wejścia. Obie ręce zacisnęły się na biodrach kobiety. Jednym mocnym ruchem usiłował się w niej zagłębić. Najwyraźniej cipka kobiety stawiła opór, gdyż przebijał się opornie mimo użycia niemałej siły. Jęk kobiety wyraził rozkosz, a zarazem ból, jak również uwielbienie i oddanie. Z niemałym trudem kutas dobił do końca.
- O kurwa, ale ciasno.
- O jejku, nie tak mocno, aaa!!! Boli, nie tak mocno!!!
- O tak, kurwa, jakbym dziewicę ruchał. Takiej ciasnej nie miałem.
Z każdym kolejnym ruchem mężczyzna nabierał tempa. Jęki kobiety słychać było najpewniej daleko od zakładu. Owłosiona, męska dupa pracowała w zawrotnym tempie napędzana paliwem pożądania podsycanym wrażeniami estetycznymi, jakie dostarcza męskim oczom kobiece ciało. Gruby zaganiacz pracował w ślicznej kwintesencji kobiecości niczym tłok w cylindrze. Najwyraźniej ból przyprawiony chamską wulgarnością wyzwolił w kobiecie maksimum cielesnych rozkoszy.
- O tak kurwa, rozjebię ją! - charczał wulgarnie miłośnik ostrego seksu.
- O tak, o tak, zwolnij cipka mnie boli.
Jęki, stękania i wszelkie inne odgłosy miłosnych igraszek splatały się w jeden głos zaspokojenia wzajemnych żądzy. Głos ten przeszył umysł kobiety, w którym zamigotał kalejdoskop wszelkich barw w pełnych paletach odcieni, wszystkie krajobrazy świata od skutej lodem Alaski po równikowe puszcze, wszystkie żywioły przyrody, nawet te niszczycielskie w swej okrutnej naturze. Miliony zmysłów, emocji, uczuć stworzyły jedno niewyobrażalne przeżycie. Przeżycie, którego przejawem była ekstaza. Ekstaza, bo orgazm nie jest wystarczającym słowem, które mogłoby oddać doznania rżniętej kobiety. Głos wydobywający się z jej ust nie wyrażał już żadnej artykulacji, a jedynie chuć, rozkosz, uległość. Ostatnie, konwulsyjne ruchy diabelskiego kutasa doprowadziły do wystrzału potężnych salw spermy wtłączających ją głęboko w anielską pizdeczkę. Stopniowo ruchy spełnienia stawały się coraz wolniejsze, a szef opadł na plecy mamy dysząc ciężko jakby był żywym parowozem. Długo nie mogła dojść do siebie.
Nie doczekała się od niego nawet pięciu groszy czułości należnej każdej kobiecie po zbliżeniu. Zamiast tego kazał jej wyczyścić językiem swój narząd, a następnie ochuchać nie zostawiając ani krzty wilgoci. Cmoknął ją jedynie w usta, jakby to miało stanowić nagrodę za jej uległość i poświęcenie. Następnie włożył jej palca do ust, którego próbował następnie wcisnąć w ciaśniejszy otworek sąsiadujący ze świeżo przeoraną cipką, co jednak natrafiło na opór kobiety.
- Wiesiek przestań, nie wygłupiaj się.
- Szykuj drugą dziurkę na sobotę. Będzie ostrzejsza powtórka z rozrywki.
- Ale tam jeszcze nikt nie był.
- No to świetnie się składa. Dobrze się przygotuj.
- Na razie nic nie obiecuję.
- Fajnie się droczysz.
Następnie, nasi ubrani bohaterowie udali się w kierunku w kierunku wyjścia. Szef przechodził tryumfalnie przez warsztat chełpiąc się swoimi seksualnymi dokonaniami poprzez swój zadowolony uśmieszek.
- No Zdzisu, wąchaj. Tym razem, zapach cipy przeruchanej. - rzucił wulgarnie szef podsuwając mu palce pod nos wyjęte dopiero co spod spódniczki.
- He he, szefie w Nowej Wsi było słychać. Aż się klientka pytała co za hałasy.
- Oj tam, hałasy. Trzeba się nieraz zrelaksować. A panią zapraszam w sobotę na powtórkę z rozrywki. - powiedział do mamy klepiąc ją po pupie.
- I co szefie, jak było? - zapytał Zdzisiu, kiedy mama oddaliła się.
- Lepszej pizdy nigdy nie miałem.
- No Maciek, mamuśkę masz pierwszej wody. Szef zadowolony, będzie podwyżka, he he. - dociął mi Zdzisiu.
Nic nie jest w stanie opisać tego, co przeżyłem. Wściekłość, zazdrość, upokorzenie zrodziły milczący ból będący przecież cierpieniem, nie mniej wzmagały popęd seksualny w kierunku własnej mamy. Obrazy seksualnego spektaklu, którego byłem jedynym widzem potęgowały masturbacyjne doznania, a w późniejszym życiu również seksualne, nawet jeśli partnerki odbiegały od ideału.