Szef
26 sierpnia 2022
Szacowany czas lektury: 21 min
Obudziły mnie promienie słońca przedzierające się przez nieszczelnie zasunięte zasłony w oknie. Spałem krótko, zmęczony bezsensownym siedzeniem do późna przed telewizorem. Do tego nieznośny wzwód. Nie spałem z nikim od miesiąca. A ostatnia stała dziewczyna, Marta, zostawiła mnie dwa miesiące temu, ponieważ nie poświęcałem jej wystarczająco dużo czasu. Nie mogę jej winić – rzeczywiście cały dzień, do późna, spędzałem w pracy, w weekendy starałem się odespać zarwane noce z tygodnia. Seks, który na początku naszej znajomości był świetny, zaczął szybko stawać się mechaniczny, jak mycie rano zębów… no prawie jak mycie rano zębów.
Po kilku tygodniach wspólnego półtrwania odeszła. Mogła poczekać do wakacji, wiedziała, że wtedy będę miał więcej czasu, ale nie chciała. Czy brakowało mi jej? Nie wiem… wiem, że brakowało mi porannych lodzików, w których była mistrzynią. Potrafiła wziąć całego mojego kutasa do ust i ssać go powoli i namiętnie. Przeciągnąłem ręką po długości nabrzmiałego penisa na samo wspomnienie jej ust. I języka. Teraz złapałem go u podstawy i zacząłem poruszać ręką w górę i dół. Przez ostatni nawał pracy nie miałem nawet czasu na porządne zwalenie konia. Przymknąłem oczy i oddałem się wspomnieniom. Uciskiem dłoni starałem się przywołać podobne sensacje, które serwowała mi Marta – nieustające ssanie, praca językiem, zabawa dłonią moimi jądrami…Poruszałem ręką coraz szybciej, mocno naciskając na żołądź.
Z błogiego stanu wyrwał mnie dźwięk budzika.
– Kurwa – mruknąłem.
Orgazm musiał poczekać do wieczora. Był początek wakacji, ostatni projekt zamknął się niedawno, a tego dnia miałem tylko jedno spotkanie, ale akurat o 8 rano. Wziąłem zimny prysznic, by uspokoić erekcję. Pomogło. Ubrałem się i wyszedłem z mieszkania. Wsiadłem do samochodu i ruszyłem powoli w poranny londyński ruch.
Pracowałem w stolicy Wielkiej Brytanii już 15 lat. Byłem dyrektorem w dużym banku. Miałem gabinet, asystentkę, zespół analityków złożony z samych talentów matematycznych i ekonomicznych oraz za dużo pieniędzy, by wiedzieć co z nimi robić. Ostatnia asystentka odeszła z pracy po tym jak miesiąc temu przespaliśmy się po suto zakrapianej alkoholem kolacji. To właśnie była ostatnia osoba, z którą byłem w łóżku. Była świetna. Zgrabna, drobna, że sporym biustem o idealnym kształcie, dużymi niebieskimi oczami i długimi rudymi włosami. Po imprezie wsiedliśmy razem do taksówki, ponieważ mieszkaliśmy po tej samej stronie miasta. W ciemnym wnętrzu samochodu czułem jej bliskość. Pachniała odurzająco nieznanymi mi perfumami i opierała się ramieniem o mój bark. Słyszałem, jak oddycha, czułem delikatny powiew wydychanego powietrza na moim policzku. I wtedy jej dłoń znalazła się na moim kroczu. Usta dotknęły ucha i szepnęła
– Chcę cię wyruchać. Chodź do mnie.
Poszedłem. Była jak ogień. Rzuciła się na mnie już w samym progu mieszkania. Zerwała ze mnie koszulę, rozpięła rozporek i wsadziła sobie kutasa w usta. Z góry widziałem jej głowę rytmicznie pracującą przy obciąganiu. Wiedziałem jednak, że po takiej ilości alkoholu w ten sposób nie dojdę. Podniosłem ją, wziąłem na ręce i poszedłem w kierunku drzwi, prowadzących do sypialni. Posadziłem na łóżku, złapałem za sukienkę i ściągnąłem jednym ruchem. Nie miała na sobie bielizny. Kształtne piersi zwieńczone były małymi, różowymi i twardymi sutkami. Skierowałem wzrok w dół. Rozłożyła powoli nogi, ukazując mi piczkę. Dokładnie przystrzyżony paseczek włosów łonowych też był rudy. Odchyliła się, podparła się z tyłu jedną ręką, a drugą dotknęła cipki i rozszerzyła wargi sromowe.
– Czy szef chciałby wsadzić tu swojego drąga? – zapytała.
Klęknąłem przed nią na podłodze i wycelowałem kutasa w jej szparkę. Silnie pchnąłem biodrami.
– Powoli, szefie! – jęknęła.
Nie wiem, czy ten „szef” był dla mnie, czy ją to podniecało – nie miało to znaczenia, ważne, że działało. Jej cipka była rozgrzana do czerwoności, płynęła sokami tak, że na prześcieradle pokazała się już mała plama. Posuwałem ją mocno. Jęczała, krzyczała, błagała o więcej.
– Taak! Szefie, rżnij mnie! Głęboko! Chcę go poczuć całego! – krzyczała w rytm uderzeń moich bioder. Położyła się na plecach, a nogi oparła na moich ramionach, powodując, że wchodziłem w nią jeszcze głębiej. W ostatnim przypływie świadomości wyciągnąłem penisa z cipki i spuściłem się na brzuch i piersi kochanki. Padłem obok niej na łóżku i szybko zasnąłem.
Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk klaksonu. Nie zauważyłem, że światło zmieniło się na zielone. Machnąłem kierowcy za mną ręką w geście przeprosin i ruszyłem dalej. Znów byłem twardy, a wypukłość odznaczała się na nogawce spodni od garnituru.
By się uspokoić zacząłem myśleć o dzisiejszym spotkaniu. Miał się pojawić właściciel małej firmy, która miała w ofercie podobno rewolucyjny program do analizy kursów wymiany walut. Widziałem już wiele tych „rewolucji”, ale nie można było przechodzić obok nich bez zainteresowania – a nóż kiedyś rzeczywiście przytrafi się jakiś kryształ?
– Halo! – odebrałem telefon. Dzwoniła nasza recepcjonistka Anna, która przejęła część obowiązków mojej byłej rudej asystentki.
– Dzwonił Richard z Analytics Solutions… Pyta, czy mógłby przyjść jutro, nie dziś. Przeprasza, ale utknął gdzieś i się nie wyrobi.
– No trudno – mruknąłem, hamując rosnącą we mnie złość. Nie mógł zadzwonić wcześniej? Albo wysłać wiadomość?
Niestety, każde wakacje wyglądały tak samo. Klienci wyjeżdżali, nie chcieli się spotykać, a i u nas w biurze nie było lepiej. Wszyscy na urlopach, w rozjazdach, tylko ja byłem zawsze na stanowisku. Jako że większość mojego zespołu miała rodziny i dzieci poświęcałem się i zostawałem w lipcu i sierpniu w pracy, by inni mogli cieszyć się odpoczynkiem z rodziną. Sam jeździłem na wakacje na jesieni, jak wakacyjne tłumy wracały do pracy.
Do biura dotarłem już bez pośpiechu. Po drodze kupiłem jeszcze dwie kawy – dla siebie i dla Anny. Anny Woo. Pochodziła z Hongkongu, młoda, wygadana, pracowała u nas niedługo. Miała ładną buzię o delikatnych azjatyckich rysach, kruczoczarne proste włosy sięgające ramion. Ubierała się w proste obcisłe sukienki w pastelowych barwach. Podkreślały one jej pełne biodra i niewielkie piersi. Na nogach najczęściej miała buty na obcasie.
Na naszym piętrze było wyjątkowo cicho. Zostawiłem kawę Anny na jej biurku, bo recepcjonistki nie było w zasięgu wzroku i poszedłem przywitać się z zespołem. Poza mną i Anną były jeszcze tylko 3 osoby w pełni oddane pracy, którą starali się skończyć przed urlopem. Po szybkim „cześć, co słychać?” zostawiłem ich w spokoju i poszedłem do swojego biura.
W sumie to się dobrze składa – pomyślałem. Dokończę wszystkie zaległe tematy i posprzątam trochę w zawalonym papierami pokoju.
Omiotłem spojrzeniem zwały papierów, notatek, niepotrzebnych druków i westchnąłem. Nienawidziłem sprzątania. Po ostatnich transakcjach uzbierało się tego tyle, że nie mieściło się już na biurku i duża część zalegała na podłodze. Zdjąłem marynarkę, poluzowałem krawat i poszedłem po dużą niszczarkę, którą mieliśmy na piętrze – przyda się.
– Dzięki za kawę! – to była Anna, która stała w drzwiach mojego pokoju i uśmiechała się. – Dobrze mieć takiego szefa.
„Szefa”. Czułem, że się rumienię na wspomnienie upojnej nocy z Rudzielcem…
– Nie ma sprawy – i szybko dodałem, by zapanować nad emocjami – właśnie tu trochę sprzątam – obszernym ruchem ręki wskazałem bałagan w moim pokoju.
– Hmm...daj mi chwilkę – powiedziała Anna – ogarnę parę swoich tematów i ci pomogę, bo sam sobie nie dasz rady.
Obróciła się na pięcie, mrugnęła do mnie okiem i wyszła. Patrzyłem za nią jak się oddalała. Dziś wyglądała inaczej. Wakacje, zero spotkań z klientami i żar lejący się z nieba na zewnątrz spowodowały rozluźnienie zasad dotyczących ubioru. Chłodny elegancki profesjonalizm ustąpił letniej frywolności i zwiewności. Anna miała na sobie lekką sukienkę w jasnym kolorze, kilka kolorowych bransoletek i sportowy zegarek. Tylko buty pozostały te same – smukłe szpilki na wysokim, cienkim obcasie. Włosy upięła wysoko na głowie w zgrabny kok, a na nosie miała okulary. Wyglądała dziewczęco i seksownie.
– Weź się w garść – mruknąłem do siebie – nie możesz przelecieć całego biura.
Wróciłem do segregowania papierów.
– Jestem – wesoły głos recepcjonistki wyrwał mnie z przeglądania dokumentów – co mam robić? – dopytała.
– Hmmm...może weź się za tą stertę – wskazałem na gruby plik dokumentów leżący w kącie pokoju – te już przejrzałem, ta sterta z lewej jest do zniszczenia – wskazałem na niszczarkę stojącą koło biurka.
– Jasne – potwierdziła Anna pochylając się nad papierami. – To też? – upewniła się, pokazując mi szkic ostatniej umowy.
Podniosłem wzrok znad dokumentu, który przeglądałem.
– Tak – skinąłem głową. Anna dalej stała pochylona wertując znalezione strony. Mogłem bardzo łatwo zajrzeć w jej dekolt. Sukienka odsunęła się od ciała i wyraźnie widziałem koronkowy biustonosz, który okrywał jej biust. Przesunąłem się, żeby lepiej widzieć. Zdawało mi się, że widzę zarys jej sutków. Były ciemne i całkiem spore, jak na jej niewielkie piersi. Znów poczułem, że robi mi się ciepło, a penis budzi się z letargu.
– Tego nie wywalam – jej głos przywołał mnie do rzeczywistości. Z trudem oderwałem wzrok od jej dekoltu. – To się jeszcze przyda – kontynuowała – pójdę po pudło na rzeczy, które chcemy zachować – ruszyła w kierunku wyjścia. – Zaraz wracam.
Patrzyłem, jak odchodzi. Jej biodra lekko kołysały się, gdy stawiała szybkie, zdecydowane kroki. Myślałem, jak to by było, gdyby nie miała na sobie sukienki. Czy miała na sobie majtki? Czy w komplecie ze stanikiem? Czy przez nie też było widać co skrywały pod spodem?
– Tutaj wrzucaj to, co chcesz zachować. Resztę wywalamy – zarządziła, wracając do pokoju z dużym kartonem pod pachą.
– OK – mruknąłem, cały czas mając przed oczami obrazy, w których paradowała przede mną naga, ubrana jedynie w szpilki i okulary na nosie.
– Co jesteś dziś taki małomówny? Coś się stało? – zapytała odstawiając pudło.
– Nie-ee – zająknąłem się. Żeby ona wiedziała co mi chodziło po głowie.
– Na pewno? – nie dawała za wygraną
– Tak, tak. Przepraszam, chyba się po prostu nie wyspałem.
Zerknęła na mnie badawczo i zabrała się za segregowanie swojej sterty papierów. Znów widziałem jej cycki jak na dłoni i poczułem przypływ krwi do penisa. Z trudem oderwałem wzrok od dekoltu, przenosząc go na jej pośladki, na których widać było delikatny zarys bielizny.
– Czyli nosi majtki… – powiedziałem sobie w myślach. Nie wiem, na co liczyłem. Że do pracy przyjdzie bez bielizny?
– Jadę za dwa tygodnie na urlop – Anna postanowiła przerwać ciszę, która zapadła, gdy gapiłem się na jej tyłek. – mam wykupiony wyjazd do Chorwacji na 10 dni. Do Dubrownika. – kontynuowała, mimo, że nie dopytywałem. – Jadę tam pierwszy raz, zawsze jeździłam do Hiszpanii, ale postanowiłam coś zmienić. Hotel, w którym byłam w Alicante był strasznie marny, w basenie woda zimna, a plaża mi się nie podobała – trajkotała.
– Yhm… – na tyle było mnie stać. Siłą zmusiłem się, by wrócić do wertowania bezużytecznych papierów.
– Byłeś kiedyś w Chorwacji? – postanowiła wciągnąć mnie w dyskusję.
– Tak. Parę lat temu ze znajomymi – w myślach przywołałem wspomnienia z tego wyjazdu.
Jako że wszyscy jechali w parach, zabrałem ze sobą dziewczynę, z którą się wtedy spotykałem od paru tygodni. Pamiętałem, że miała niesamowite ciało i opalała się ciągle topless, czym wpędzała w kompleksy inne dziewczyny, które z nami były. Jak byliśmy sami, to zrzucała również majteczki i zawsze chciała, żebym zrobił jej minetkę, a potem ona robiła mi soczystą laskę i wracała do opalania. – Czemu się rozstaliśmy? – zadałem sobie w głowie pytanie.
– O, a gdzie byłeś? – wciągnęła mnie jednak do rozmowy.
– W okolicach Splitu, na kilku wyspach. A jedziesz sama? – palnąłem jedyne pytanie, jakie mi przyszło na myśl.
– Miałam jechać z chłopakiem, ale się rozstaliśmy – nie wiem czemu serce zabiło mi mocniej. – Więc jadę z koleżanką...a co chciałbyś się zabrać? – parsknęła śmiechem.
– Nie, nie – odparłem zmieszany. Ta rozmowa szła w złym kierunku. – Zastanawiałem się po prostu, co tam będziesz robić sama – znów pudło. Usłyszałem się dopiero, jak wypowiedziałem te słowa.
– Nie martw się, poradzimy sobie. Poza tym, ja niewiele potrzebuję, mogę leżeć na plaży całymi dniami. – mrugnęła do mnie okiem.
Zacząłem wyobrażać ją sobie w skąpym bikini. Małe miseczki stanika okrywające piersi ze sterczącymi sutkami, wysoko wycięte majteczki wpinające się w rowek między jej pośladkami.
– Tam plaże są kamieniste, będzie cię uwierać w… – nie dokończyłem.
– Znajdę kogoś do rozmasowania. – odbiła piłeczkę. Ewidentnie czuła się dobrze w tej dyskusji. Bawiła się mną i sterowała myślami. Zająłem się w ciszy niszczeniem swojej części bałaganu, bo wiedziałem, że marnie mi idzie panowanie nad słowami, które wypowiadam.
– A ty, dokąd jedziesz na wakacje? – postanowiła kontynuować wymianę zdań.
– Nie wiem jeszcze – odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Zawsze zaczynałem planować wyjazdy dopiero w sierpniu – może gdzieś do Azji? – spojrzałem na nią. Ciągle ślęczała nad tymi samymi papierami.
– To do niszczarki – wyprostowała się pokazując na część dokumentów. – Tajlandia? – zapytała patrząc na mnie badawczo, jakby coś chciała zasugerować.
Podeszła do mnie i stanęła obok czekając na swoją kolej do wrzucenia papierów w tryby niszczarki. Poczułem bardzo delikatną, kwiatową woń jej perfum.
– W Tajlandii już byłem. – odpowiedziałem, co nie do końca było prawdą. Raz miałem przesiadkę na lotnisku w Bangkoku, gdy leciałem na Bali z tą samą nimfomanką, z którą byłem w Chorwacji. Uprawialiśmy seks w lotniskowej toalecie i prawie przyłapał nas woźny.
– I co? Podobało ci się? – zapytała, pochylając się nad niszczarką, w której zaciął się zbyt obszerny plik dokumentów. Znów pokazała mi swoje cycki, gdy sukienka zawisła luźno na jej ramionach. Widziałem sutki prześwitujące przez koronkę stanika.
Ale tym razem przyłapała mnie na tym, gdzie się gapię. Podniosła się zakrywając dekolt dłonią. Spojrzała mi w oczy, a ja czułem, że się czerwienię. Liczyłem się, że zaraz oberwę po twarzy. Należało mi się, za te wszystkie kosmate myśli, wspomnienia i wyobrażenia. Ale ona tylko uśmiechnęła się lekko i powiedziała:
– Zimno tu u ciebie. Zaraz wracam – wyszła i po chwili wróciła ubrana w bawełniany sweterek.
Było mi głupio, ale postanowiłem się nie przejmować.
– Jak kiedyś nie będę tak nabuzowany, to wezmę ją na lunch i przeproszę – postanowiłem.
Na szczęście słowotok Anny rozluźnił szybko atmosferę. Opowiadała o dalszych planach na wakacje, jakichś problemach z wynajęciem mieszkania, perypetiach jej koleżanki z narzeczonym lub kochankiem. Czas mijał szybko, robota szła do przodu i po pokoju znów robiło się więcej miejsca do pracy. A co najważniejsze dla mnie udało mi się na ten czas zapomnieć o wizji Anny w bieliźnie lub w bikini, lub bez niczego.
– Masz ochotę coś zjeść? – zapytałem koło godziny 16. – Cały dzień sprzątamy tutaj i zapomnieliśmy o lunchu.
– Umieram z głodu – przyznała się – ale ty stawiasz, w końcu porządki w twoim biurze nie należą do mojego zakresu obowiązków – uśmiechnęła się.
Przełknąłem uwagę, że to ja ustalam zakres obowiązków i możemy to szybko zmienić. Podobało mi się jej towarzystwo. Była wesoła, ładna i inteligentna, a jej ciągłe opowiadanie jakiś historii okazało się tym, czego moja napalona głowa potrzebowała, by trochę ochłonąć.
– To na co masz ochotę?
– Na coś włoskiego.
– Znam świetną knajpkę niedaleko, powinna ci się spodobać.
Wyszliśmy razem z biura. Na zewnątrz panował upał. Marynarkę i krawat zostawiłem w pracy, podwinąłem rękawy od koszuli, by dać sobie trochę wytchnienia. Anna schowała sweter do torebki.
Restauracja znajdowała się na obrzeżach pobliskiego parku. Stoliki ustawione w cieniu parkowych drzew zapełniały się ludźmi kończącymi pracę w niedalekich biurowcach. Kelner zaprowadził nas do ostatniego wolnego stolika. Od razu zamówiliśmy drinki – wziąłem duże piwo, a Anna zamówiła Apperola. Gdy kelner postawił przed nami napoje, wzięła swój kieliszek i podniosła do góry mówiąc:
– To za porządki! – uśmiechnąłem się i stuknąłem swoją szklanką w jej kieliszek. – Tylko nie pozwól mi pić za dużo, bo potem zaczynam wariować – dodała, gdy wypiła toast.
Zamówiliśmy carpaccio, sałatki, makaron i świetne tiramisu na deser. Szybko wypiliśmy pierwszego drinka, potem drugiego i trzeciego. Widać było, że Anna staje się lekko wstawiona. Miała piękne rumieńce na policzkach, a tematy rozmowy coraz bardziej krążyły wokół spraw damsko męskich.
– A co się stało z twoją poprzednią asystentką? – zadała pytanie, którego liczyłem, że nie zada.
– Nie wiem, chyba znalazła lepszą pracę – skłamałem.
– Szkoda, długo z nią nie pracowałam, ale wydawała się fajną osobą.
Zakręciłem się nieswojo na siedzeniu. Wprawdzie to nie ja ją zwolniłem i to ona wyszła z propozycją ostrego seksu w jej mieszkaniu, ale nie mogłem pozbyć się poczucia winy, że odeszła. Rzeczywiście szanowałem jej umiejętności w prowadzeniu mojego biura, panowanie nad kalendarzem i inicjatywę. Dopiero później poznałem jej ognistą stronę. Po tamtej nocy poszła na parę dni zwolnienia i w kolejnym tygodniu złożyła wypowiedzenie. Nie rozmawialiśmy ze sobą.
– Dobra, nie pytam więcej, widzę, że to niewygodny temat. – odpuściła moja rozmówczyni.
Zagrzmiało. Nawet nie zauważyliśmy, że się zachmurzyło, a do tego zrobiło się późno. Szczerze mówiąc, to nie rozglądałem się wokoło, bo cała moja uwaga była skupiona na Annie.
Poprosiłem o rachunek. Anna schyliła się do torebki, tylko ja tym razem zebrałem w sobie wszystkie siły, by nie zerknąć w jej dekolt. Zauważyła jak ze sobą walczę.
– Już się tak nie pesz – powiedziała – nic się przecież nie stało – dodała z uśmiechem.
Wstała i ruszyła do toalety. Odprowadziłem ją wzrokiem, znów rozbierając w myślach. Jak niewiele wystarczy, małe wspomnienie, by przekierować myśli napalonego faceta na jeden tor…
Jej powrót z toalety zbiegł się z początkiem ulewy. Gdy wyszła, pierwsze duże krople uderzyły w ziemię, niesione mocnym podmuchem ciepłego wiatru. Powietrze podwiało jej sukienkę i w ostatnim momencie złapała ją, by nie pokazać zbyt wiele. Ruszyliśmy biegiem z powrotem. Lało jak z cebra. Koszula przykleiła mi się do ciała, a w butach chlupała woda. Anna biegła za mną kontrolując sukienkę i zaśmiewała się do rozpuku. Zatrzymaliśmy się na pustym przystanku autobusowym, by przeczekać najgorsze oberwanie chmury.
Ubranie Anny przylegało ciasno do jej ciała. Starała się trochę zasłonić, ale i tak było widać prześwitujący stanik i jasne majteczki. Spojrzała na mnie i zapytała patrząc w dół:
– Podobają ci się?
– Co? – zapytałem zaskoczony
– No moje cycki…nie pierwszy raz się dziś na nie gapisz.
– Hmm – szukałem w głowie jakieś odpowiedzi, która pomogłaby mi odzyskać rezon.
– Chcesz je zobaczyć? – nie dała mi pozbierać w myśli.
W tym momencie ośrodek podejmowania przeze mnie decyzji przeniósł się metr w dół.
– Bardzo – odpowiedziałem nie myśląc o konsekwencjach.
– To chodź za mną, tu ci przecież nie pokażę!
– A dokąd idziemy?
– Chodź, nie gadaj – powiedziała i ruszyła biegiem w kierunku biura. Ruszyłem za nią. Widziałem jej sukienkę przyklejoną do pośladków i zgrabne nogi w wysokich butach.
Dogoniłem ją, gdy wsiadała do windy. Gdy tylko drzwi się zamknęły zlustrowałem ją wzrokiem. Cała mokra i wesoła wydawała mi się jeszcze bardziej seksowna. Do tego w końcu nie musiałem się ukrywać, że na nią patrzę.
Wpadliśmy do mojego pokoju całując się namiętnie. Na piętrze nie było już nikogo, paliło się tylko jedno światło, które ktoś omyłkowo zostawił włączone. Moje ręce błądziły po jej plecach, ona gorączkowo starała się zdjąć ze mnie koszulę. Gdy się w końcu udało, rzuciła ją na podłogę i zaczęła całować szyję, obojczyki i schodziła w dół po umięśnionej klatce piersiowej. Powstrzymałem ją na chwilkę i zapytałem:
– A czy nie miałaś mi czegoś pokazać?
Odsunęła się ode mnie o krok i zdjęła sukienkę z ramion. Zsunęła ją w dół, walcząc z mokrym materiałem i gdy leżała już przy jej stopach, wyszła z niej. Stała tylko w szpilkach i bieliźnie. Nim zdążyłem się dobrze przyjrzeć, zakryła piersi rękami i zapytała:
– Je chciałbyś obejrzeć? – gdy kiwnąłem głową, dodała – to coś za coś, ty też się rozbieraj.
Patrzyłem na jej ciało i rozbierałem się. Jej majteczki były lekko przezroczyste, ale nic nie mogłem pod nimi dostrzec. Za to delikatny materiał szczelnie opinał cipkę, podkreślając jej kształty. Miała sporej wielkości wargi, bardzo symetryczne, między które wbijał się materiał bielizny. Rozproszony walczyłem ze swoim ubraniem. W końcu stanąłem prawie nagi przed nią, a penis rozrywał bokserki.
Anna odwróciła się do mnie tyłem. Widziałem jak paseczek stringów znika między pośladkami. Teatralnym gestem odpięła biustonosz i rzuciła nim we mnie. Odwróciła się, ale ciągle zasłaniała piersi dłońmi.
– Wyjmij go, to pokażę – spojrzała znacząco na wypukłość w moich bokserkach.
Nie zwlekając więcej zrzuciłem z siebie bieliznę. Penis stał na baczność prezentując się w całej okazałości. Anna oblizała usta i zgodnie z umową odsłoniła piersi. Były większe niż mi się wcześniej wydawało. Miały bardzo ładny kształt i zwieńczone były dużymi, ciemnymi sutkami.
– Chodź tu – złapała mnie za prawą rękę i położyła ją sobie na biuście. Gdy się zbliżyłem, drugą ręką dotknęła mojego przyrodzenia. Pocałowałem ją w usta, jednocześnie pieszcząc jędrną pierś palcami. Ona spokojnie przesuwała swoją smukłą dłoń wzdłuż kutasa.
– Mmmm, ale wielki – zamruczała mi do ucha, gdy na chwilę oderwałem usta od jej warg – moja cipka zaraz będzie na niego gotowa.
Pchnęła mnie na fotel stojący przy moim biurku. Gdy usiadłem klęknęła przede mną, znów oblizała usta i cały czas patrząc mi w oczy, przez swoje mokre okulary, polizała samą końcówkę penisa, po czym objęła ją zmysłowo wargami. Zassała mocno i czułem, jak jej język tańczy wokół żołędzi.
– Głębiej – poprosiłem.
Nie spuszczając ze mnie wzroku, zaczęła wsuwać go coraz głębiej do buzi. Myślałem, że zwariuję. Od rana tego potrzebowałem. Liczyłem się jednak z tym, że skończy się na szybkim trzepaniu przy jakimś pornosie, a nie na mistrzowskim lodziku w wykonaniu pięknej recepcjonistki. Anna dała się ponieść zajęciu. Rytmiczne ruchy jej głowy połączone z pracą ręki na moim penisie spowodowały, że zacząłem się zwijać z przyjemności. Zamknąłem oczy, mój oddech przyspieszył i marzyłem jedynie o wyczekanym orgazmie. Anna jednak miała inne plany.
– Spokojnie – powiedziała przerywając obciąganie – bo zaraz dojdziesz i kto się wtedy mną zajmie?
Otworzyłem oczy. Stała przede mną trzymając kciuki zahaczone o swoje majteczki. Jednym ruchem zdjęła je i kopnęła gdzieś w kąt pokoju. Miała piękną cipkę. Tak jak wcześniej podejrzewałem, była ogolona na gładko z wydatnymi wargami skrywającymi łechtaczkę. Postawiła jedną nogę zgiętą w kolanie na biurku, mocno rozszerzając swoją szparkę i prezentując ją w pełnej okazałości. Łechtaczka była już pobudzona, płatki piczki rozchyliły się pokazując wejście do środka. Chwyciła mnie za głowę i przyciągnęła do krocza, domagając minetki.
Polizałem ją po całej długości szparki. Przyssałem się ustami do łechtaczki, a dwa palce włożyłem do środka. Była taka ciepła i wilgotna. Zgiąłem palce w poszukiwaniu punktu g.
– Trochę płycej – poinstruowała mnie, gdy zorientowała się co robię – ooo tuuu – jęknęła, gdy znalazłem poszukiwane miejsce. Drażniłem przednią ściankę pochwy jednocześnie nie zmieniając nacisku i intensywności pieszczot łechtaczki. Z jej ust wydobywały się urywane westchnięcia, ciche przekleństwa przemieszane z lakonicznymi instrukcjami.
– Tak, tak, nie przerywaj…o kurwa…moc-…moc-niej, o tak, o tak – jęczała – zaraz dojdę! – jej słowa przeszły w długi jęk, noga, na której stała zaczęła drżeć, a soki z cipki płynęły po moich ustach i ręce. W końcu upadła na moje kolana zwijając się z rozkoszy i drapiąc mnie mocno po ramieniu.
Po chwili doszła do siebie. Podeszła do biurka i zrzucając resztę papierów na podłogę powiedziała:
– To sprzątniemy jutro. Zawsze chciałam, żeby mnie ktoś dobrze wyruchał na biurku w pracy.
Położyła się na blacie plecami, tyłek umiejscowiła na samej krawędzi, a nogi podniosła w górę w szerokim rozkroku. Podszedłem do niej. Złapała za penisa i skierowała go na wejście do cipki dodając – zwariuję, jeżeli zaraz nie poczuję w sobie twardego kutasa.
Wszedłem od razu po same jądra. Była tak mokra, że nie stawiała żadnego oporu, tylko obejmowała mnie swoim ciasnym, gorącym wnętrzem. Pisnęła i mocno przyciągnęła moje biodra do siebie, by poczuć mnie jak najgłębiej. Lubiła długie, silne, ale nie za szybkie ruchy. Wychodziłem z niej prawie do końca, tak, że tylko żołądź zostawała w środku i jednym posuwistym ruchem wchodziłem tak głęboko, jak tylko mogłem. Jęczała głośno, a dłońmi ściskała swoje nabrzmiałe sutki.
– Zmiana – zarządziłem po jakimś czasie, obracając ją na brzuch. Jej smukłe nogi pięknie prezentowały się w szpilkach, podtrzymując wypięty tyłek. Rozwarta cipka czekała na powrót mojego penisa. Przesunąłem po niej palcami, ale Anna zareagowała szybko:
– Nie baw się proszę, tylko wracaj we mnie. Chcę jeszcze raz dojść – poprosiła.
Znów wszedłem, ale teraz to ja przejąłem inicjatywę. Złapałem za biodra dłońmi i przyspieszyłem ruchy. Co kilka pchnięć dawałem jej mocnego klapsa w wypiętą dupcię. Podobało jej się, brałem ją mocno, energicznie, a ona jęczała w rytm uderzeń moich bioder o jej pośladki. Znów zaczęła cała drżeć, a z jej ust wydobył się przeciągły krzyk:
– Taaaak! – Dochodziła.
Ja też byłem bliski orgazmu, ale miałem jeszcze jeden pomysł. Prawie bezwładną podniosłem z biurka i oparłem o ścianę. Jedną nogę podniosłem do góry i złapałem za kolano i zawiesiłem na swoim łokciu. Ręką pomogłem sobie włożyć kutasa w rozgrzaną i ciągle pulsującą cipkę. Drugą nogę również podniosłem, przywarłem do niej całym ciężarem mojego ciała i zacząłem się w nią wbijać. Była w powietrzu, oparta plecami o ścianę, a podtrzymywana jedynie za zgięte kolana i mojego twardego drąga, który penetrował ją z wielką siłą. Z trudem łapiąc powietrze trzymała się rękami mojej szyi, drapała po ramionach i krzyczała, że mnie zabije, jak przestanę.
Doszliśmy razem. Ostatnie uderzenie moich bioder było tak mocne i głębokie, że aż szeroko otworzyła oczy. To był najsilniejszy wytrysk, jaki pamiętam, a gdy pierwsza struga nasienia uderzyła o cipkę poczułem, jak Anna cała zaczyna drżeć. Jej oczy się zamgliły, a ręce bezwładnie puściły moją szyję. Wykończony postawiłem jej nogi na podłodze i wysunąłem opadającego penisa. Była zbyt słaba, by stać, więc osunęła się na ziemię, a ja siadłem przy niej i przytuliłem mocno.
Po chwili zaczęła się poruszać. Spojrzała na mnie i powiedziała
– Jeszcze nikt mnie nigdy tak nie wyruchał… Boże, ależ mi było dobrze. Dotknęła swojej obolałej cipki, z której powoli wypływała moja sperma.
– Poczekaj, pójdę się trochę umyć – ruszyła naga, tylko w szpilkach i okularach do łazienki na piętrze. – Ciekawe, kiedy będę mogła znów prosto chodzić – zażartowała.
Siedziałem sam na podłodze i czekałem na nią. Nie ubierałem się, bo chciałem, żeby ta chwila trwała jak najdłużej. Czułem się błogo. Właśnie tego mi było dziś potrzeba.