Studentka. Dzień pierwszy.
19 stycznia 2012
Szacowany czas lektury: 6 min
Jestem skoncentrowana. Krople potu powoli spływają po mojej skroni, tętno osiąga górny pułap. Oddycham głęboko, czuję jak powietrze penetruje płuca. Wszystkie moje zmysły są wyostrzone. Sutki twardnieją pod wpływem kontaktu z materiałem stanika. Nos wypełniony jest zapachem wilgotnego piasku a w ustach czuje ślady marcepanu - małego grzeszku sprzed kilku godzin. Moje ciało porusza się rytmicznie, harmonijnie, coraz szybciej, jeszcze cztery sekundy, trzy, dwa jeden...! Wybijam się wysoko, wyprężając ciało niczym strunę. Zanim zdążę pomyśleć o czymkolwiek - opadam, a kontakt z zimnym piachem przyprawia mnie o dreszcze. Podnoszę się powoli, patrzę na tablicę wyników, choć wyniki są dla mnie o wiele mniej ważne niż samo podniecenie płynące ze skoku.
Lekkoatletyka od zawsze była moją pasją. Mam ciało jakby stworzone do wysiłku fizycznego - smukłe, naturalnie elastyczne. Moje piersi - jędrne, z różowymi guzikami sutków - w marzeniach pierwszego licealnego chłopaka masturbującego się przy moim zdjęciu pewnie idealnie mieściły się w dłoni. Nikogo nie zdziwiło, kiedy po skończeniu liceum dostałam się na AWF.
Pierwszy dzień zajęć upłynął na zawieraniu nowych znajomości. Bardzo szybko znalazłam wspólny język z Mileną, wysoką brunetką, marzącą o karierze siatkarki. Po zajęciach, razem z grupą znajomych z roku wybrałyśmy się na zapoznawcze piwo. Trzy zapoznawcze piwa - w imię ścisłości. Siedzieliśmy całą grupą przy długiej, barowej ławie, rozprawiając gorączkowo o nowych wykładowcach, osiągnięciach sportowych i o tym, dlaczego skok w dal jest sensowniejszy od piłki nożnej. Po kilku piwach czułam się wspaniale - alkohol krążył w żyłach, ułatwiając kontakt z nowymi ludźmi. Razem z Mileną bawiłyśmy się świetnie. W pewnym momencie zaczęłyśmy szeptać sobie do ucha fantazje seksualne z nowymi kolegami w rolach głównych.
Zaczęła Milena: - Wyobraź sobie, że stoisz zmoknięta na ulicy... Zatrzymuje się Marek, proponuje podwiezienie. Wsiadasz do jego samochodu. On pożera wzrokiem twoje sterczące sutki, doskonale widoczne pod mokrą koszulką. Jedziecie w stronę twojego domu, ale on nagle zatrzymuje samochód. - Zmoczyłaś mi tapicerkę. - Przepraszam, ale widzisz co się dzieje na zewnątrz. - Widzę, i co z tego. Będę musiał jeszcze dziś oddać ją do pralni chemicznej, bo jak wysycha to się kurczy. - Przepraszam, nie wsiadałabym gdybym wiedział, ale i tak dziękuję. Do autobusu miałam jeszcze godzinę. Ile będzie cię kosztowała pralnia? Oddam ci po kieszonkowym. - Możesz mi oddać dużo wcześniej - mówi i odsuwa fotel kierowcy do tyłu. Jego spodnie w kroczu są tak napięte, że zaraz odpadną guziki. Kładziesz rękę na jego kutasie, powoli, przez spodnie, wyczuwasz jego twardość, pytasz niewinnie: - Tak? A jak mogę cie się odpłacić? Marek patrzy na ciebie zamglonymi oczami: - Zaproponuj coś...
Czujesz jak rośnie ci w dłoni, zaczynasz powoli rozpinać guziki spodni, a potem bokserek. Widzisz czerwoną główkę jego penisa, między swoimi udami czujesz znajomą wilgoć. Przygryzasz wargi. Bierzesz jego dłoń i kładziesz ją na swojej piersi: - Jestem znacznie bardziej kreatywna, kiedy nie marznę. Marek zaczyna masować twoją pierś, ma mocne dłonie, które szybko wędrują pod mokrą koszulkę. Unosi bluzkę i zachłannie obejmuje twój sutek ustami, ssie go, delikatnie gryząc. Twoja dłoń obejmująca jego kutasa powoli i rytmicznie przesuwa się w górę i w dół, główka co chwila niknie pod napletkiem. Odsuwasz jego usta od swoich piersi i klękasz na siedzeniu pasażera, pochylając głowę nad jego kroczem. Twój język kreśli spiralę na żołędzi, cieszysz się że lody w różnych postaciach lubiłaś od dzieciństwa. Całujesz, a potem obejmujesz wargami końcówkę penisa. Twoje ruchy - początkowo płytkie, stają się coraz głębsze, słyszysz jego jęki i wiesz, że jest mu dobrze. Ale może być lepiej. Jedną ręką obejmujesz jądra, a drugą ściskasz tą część wielkiego kutasa, który nie mieści ci się w buzi, jej ruchy synchronizujesz a ruchami głowy. Czujesz jego rękę na swojej szyi, dyktuje ci tempo, któremu się poddajesz. Druga dłoń ściska twój pośladek, palce powoli przesuwają się w stronę czarnej dziurki. Czujesz, że jego penis wypełnia ci usta, słyszysz ciche - Głębiej, głębiej...! Wsadzasz go więc tak daleko jak możesz, aż czujesz główkę w swoim gardle. Jeszcze dwa ruchy i tryska z rozkosznym krzykiem, sperma spływa po twoim przełyku i wiesz, że chyba zacznie cię podwozić do domu niezależnie od warunków pogodowych...
Kiedy skończyła, miałam na twarzy wypieki podniecenia. Niechcący spojrzałam na Marka siedzącego po drugiej stronie. Miałam ochotę wejść pod stół, wydobyć jego kutasa i zrealizować większą część fantazji Mileny, niezależnie od otaczających nas ludzi. Ciekawe, czy miałby coś przeciwko. Milena zaśmiała się: - Twoja kolej.
Próbowałam uspokoić galopujące myśli. Poruszyłam się na ławce i poczułam jak koronkowa bielizna podrażnia moją łechtaczkę, podniecając mnie jeszcze bardziej. Nachyliłam się w stronę Mileny:
Jesteś po treningu, bierzesz prysznic. Strasznie się wleczesz, zostajesz sama w łazience. Letnia woda spływa po twoim ciele, wywołując gęsią skórkę. Żel do mycie ciała tworzy na tobie cieniutką warstwę piany, dotykasz swoich piersi. Bawisz się sutkami, ściskając je mocno, coraz mocniej, potem ugniatasz całe piersi. Jesteś podniecona. Jedną ręką wędrujesz w dół brzucha, omijasz pępek i docierasz prosto do cipki. Rozdzielasz palcami srom, jest ciepły, gorący mimo letniej wody. Chwilę błądzisz przy wejściu do pochwy po czym wracasz w stronę łechtaczki. Masujesz ją powoli, okrężnymi ruchami. Czołem opierasz się o ściankę prysznica, rozstawiasz szerzej nogi. Dwoma palcami podrażniasz rozkoszny guziczek, reszta dłoni wykonuje te same, okrężne ruchy na wzgórku łonowym. Jesteś mokra, nie tylko z powodu prysznica.
Nagle czujesz na swojej pupie coś twardego i gładkiego. Miałaś zatkane wodą uszy, nie słyszałaś więc Kuby, który wszedł, zobaczył jak się dotykasz, zdjął po cichu ubranie i stanął za tobą, napierając na twoje pośladki penisem, wielkim, w pełnym wzwodzie. Szepcze ci do ucha "Cześć piękna, nie przeszkadzaj sobie..." Jest ci gorąco, zaskoczenie potęguje tylko twoje podniecenie. Nie przerywasz masturbacji. Kuba wodzi główką swojego kutasa po twoim rowku. Delikatnie rozchyla twoje pośladki i znajduje małą dziurkę. Powoli wchodzi w nią, ułatwiasz mu to, wypinając pupę. Wydaje z siebie westchnienia za każdym razem, kiedy porusza biodrami. Ty także jęczysz, cała składasz się z zakończeń nerwowych. On bierze cię od tyłu, ty bierzesz siebie od przodu, jest idealnie! "Jeszcze chwila!" - krzyczysz i twoje ciało rozpryskuje się na miliony kawałków, z których każdy ma orgazm. Kuba dochodzi chwilę po tobie. Opierasz się całym ciałem o ścianę prysznica, dyszysz ze zmęczenia. Kuba całuje cię w kark, mówi "Do jutra" i wychodzi.
Opowiadając Milenie historię nieświadomie pobudzałam siebie, kręcąc się na ławce. Czułam jak nabrzmiałe są moje wargi sromowe, jak wilgotna jest moja bielizna. Musiałam szybko pójść do łazienki i doprowadzić się do porządku, przemyć twarz zimną wodą... Wstałam szybko od stolika. Zaniepokojona Milena poszła za mną, zamknęłyśmy się w łazience. Odkręciłam zimną wodę i już miałam zmoczyć twarz, kiedy poczułam rękę Mileny w swoim kroczu. "Mam lepszy pomysł" - powiedziała. Zaprowadziła mnie do małej komódki która stałą w pomieszczeniu, rozkazała, żebym na niej usiadła. Byłam w szoku, więc bez zastrzeżeń wykonywałam jej polecenia. Klęknęła przede mną. Powoli zsunęła ze mnie majtki i podwinęła spódnicę. Oparła moje stopy na krawędziach komody. Odchyliła mnie trochę do tyłu, tak że łopatkami oparłam się o ścianę. Zanurzyła głowę między moje uda. Najpierw poczułam jej wargi delikatnie całujące moją cipkę, potem jej język zaczął szukać mojej łechtaczki - zrobił to szybko i sprawnie. Lizała ją jak kot liże mleko, czułam subtelną szorstkość jej języka. Koniuszkiem języka pieściła sam czubek łechtaczki. Potem ruchy Mileny przybrały na sile, naciskała mocniej, w tempie odpowiadającym ruchowi moich bioder. Zagryzłam swoją dłoń aby powstrzymać krzyk rozkoszy, który cisnął mi się na usta kiedy szczytowałam.
To może być początek pięknej przyjaźni.