Spis cudzołożnic (II)
21 września 2011
Szacowany czas lektury: 8 min
Atrakcyjna mężatka po 30-ce, zaniedbana lub też z niewiadomych przyczyn zdradzana przez męża, niegdyś pewna siebie i rezolutna z powodu takiego a nie innego zachowania partnera traci te cechy, zapewne przechodzi nawet stan pogodzenia się z losem matki jego dzieci. Jednak - prędzej czy później - w pewnym momencie nachodzi ją myśl by tę pewność siebie odzyskać. Chce być znowu zauważona, chce czuć się atrakcyjna pożądana - ale już nie przez męża.
Taką kobietą była Karolina, z którą spotykałem się jeszcze wiele razy to u mnie, to u niej, to znowu w hotelu. Na dłuższą metę taka znajomość nie ma jednak szans, zakazany owoc smakował naprawdę wyśmienicie, ale ja jako młody chłopak chciałem spróbować tych owoców jak najwięcej, ona natomiast wyprowadziła się na drugi koniec Polski, kontakt się urwał. Nie traciłem czasu, znowu brylowałem na czacie, znowu w poszukiwaniu zamężnych kobiet szukających wrażeń. Z różnym skutkiem próbowałem znaleźć godną następczynię Karoli, w końcu się udało. Miała na imię Izabella. Zobowiązujące imię pomyślałem. Tym razem jednak nie poszło tak gładko jak za pierwszym podejściem. Przeprowadziliśmy kilkaset rozmów na czacie, kilkadziesiąt przez telefon, włączając w to niczym nieskrępowany seks przez słuchawkę. Z Karoliną było za każdym razem lepiej ale Iza potrafiła nakręcić - na odległość - i mnie i siebie do tego stopnia, że orgazm przychodził niespodziewanie szybko.
W końcu przyszedł dzień spotkania, umówiliśmy się przy starej fabryce niedaleko jej mieściny. Byłem przed czasem, czekałem może 5 minut, ale warto było, kiedy wysiadła z auta oniemiałem i zamurowało mnie. Była średniego wzrostu - na moje oko 165cm - brunetką o hipnotyzujących czarnych oczach, nie szczupła, ale też nie otyła, wszystko miała na swoim miejscu. Na nogach szpileczki, dalej brązowa spódniczka, dopasowana idealnie do jej krągłego ciała uwydatniała świetnie sporych rozmiarów tyłeczek. Kierując wzrok ku górze zobaczyłem ciemno granatową jedwabną bluzeczkę z ogromnym wycięciem w dekolcie, dzięki czemu jej piersi niemal wypływały z miękkiego koronkowego czerwonego biustonosza, którego rąbek wystawał spod bluzki. Zrobiła na mnie piorunujące wrażenie.
W końcu wyszedłem do niej, przywitałem się a ona ni stąd ni zowąd rzuciła:
- Coś taki czerwony?
Rzeczywiście zapewne byłem czerwony na twarzy, a gorąco było mi po prostu na całym ciele
- To z wrażenia, jesteś niesamowicie seksowna
- Co nie spodziewałeś się, że tak może wyglądać kobieta w moim wieku?
- Nie, nie skąd to nie to, ale... naprawdę brak mi słów - uśmiechnąłem się lekko i przebiegłem wzrokiem od stóp po czubek głowy.
- Nie traćmy czasu - powiedziała - mam niewiele ponad godzinę, mężowi powiedziałam, że jadę z koleżanką do lekarza, a przecież nie będziemy tak stać i się na siebie gapić, prawda? Spotkaliśmy się w innym celu...
- No tak, masz racje - odpowiedziałem tylko i nie zdążyłem nic dodać, kiedy powiedziała żebym pojechał za nią. Po kilu minutach byliśmy w jakimś lesie zboczyliśmy w lekko zarośniętą dróżkę. Wsiadła do auta i bez słowa pocałowała mnie namiętnie, smakowała wanilią, pachniała też smakowicie więc odwzajemniłem pocałunek. Nasze usta otwarły się bardziej języki wyszły sobie na spotkanie i zaczęły się oplatać coraz gwałtowniej. Spojrzałem mimowolnie w jej dekolt i miałem na widoku parę - co tu dużo mówić - wielkich piersi wsunąłem rękę pod bluzkę i lekko ugniatając to jedną, to drugą pozbyłem się stanika... Sutki już jej stały na baczność, duże różowawe twarde jak kamienie zachęcały by je polizać, possać, lekko popodgryzać, co też uczyniłem bez zwłoki, nie protestowała zdjąłem z niej bluzkę, byłem niezdarny w pośpiechu rozpiąłem biustonosz pochyliłem się i zacząłem bawić się jej pięknymi pełnymi piersiami, były nie wiele mniejsze od mojej głowy, nigdy nie widziałem takich wcześniej ani później. Odchyliła oparcie rozłożyła nogi i wsunęła sobie rękę pod spódniczkę.
- Chcesz spróbować jak smakuje dojrzała kobieta? Po czym pocałowała mnie delikatnie i kiedy jeszcze moje usta nie zdążyły się domknąć wsunęła mi palec do ust, oblizałem go ochoczo, smakowała świeżością, przez co nabrałem chęci na wylizanie jej muszelki. Mój przyjaciel w spodniach też dał o sobie znać. Materiał jeansów, jakie miałem na sobie uciskał mnie coraz bardziej, ona tymczasem ponownie wsunęła rękę w swoje majteczki, drugą rozpinając sprawnie rozporek moich spodni, czekałem na ten moment z utęsknieniem, mój penis twardy i sterczący wystrzelił jak z procy, wyjęła go bez problemu, byłem strasznie napalony
- Masz tu przedsmak słodziutki - powiedziała do mojego przyrodzenia - po czym ręką, którą przed chwilą pieściła swoją cipkę, i która cała dosłownie cała aż po nadgarstek była w jej sokach, chwyciła go zacisnęła mocno i wykonała kilka szybkich ruchów, wskutek czego ukazała się czerwona główka osłonięta do tej pory skórą. Ten widok chyba przypadł jej do gustu, gdyż w pośpiechu odsunęła siedzenia pasażera maksymalnie do tyłu i niemal rozkazującym tonem powiedziała:
- Klękaj przede mną!
Ja jednocześnie gramoląc się przez panel środkowy mojego auta zsunąłem spodnie do kostek, przedostałem się na jej stronę i klęknąłem jak nakazała.
- A teraz mnie bzyknij, przecież po to tu jesteśmy, zobacz jak moja cipa jest głodna twojego kutasa. Byłą wulgarna, co wcale szczerze mówiąc mi nie przeszkadzało. Zsunęła się na brzeg siedzenia podsunęła spódnice chwyciła mnie za mojego dumnie sterczącego przyjaciela i nakierowała na swoją różową szparkę, wszedłem dosłownie jak w masło od kilkunastu minut była gotowa. Ciepła wilgotna miękka. Położyła nogi na desce rozdzielczej obcasami zapierając się o przednią szybę, pieściła swoje piersi miętosiła je, ja natomiast wykonywałem bardzo powolne majestatyczne niemal ruchy, było mi zbyt dobrze żeby się spieszyć. Zatapiałem się w niej po same jądra, wydawać by się mogło, że nawet one by się tam zmieściły, po chwili zwiększyłem tempo co wyraźnie przypadło jej do gustu.
- Tak, tak właśnie mnie rżnij smarkaczu, przeleć mnie najlepiej jak potrafisz.
Nie miałem zbyt dużo miejsca więc moje ruchy stały się z czasem coraz bardziej gwałtowne wysuwałem się z niej prawie cały żeby ułamek sekundy później zniknąć w przyjemnej otchłani między jej udami, nagle poczułem, że jestem niespodziewanie blisko finału.
- Iza, ja już nie dam rady zaraz skończę...
- Tylko nie we mnie, wypad... Odepchnęła mnie jedną z nóg i w tym momencie trysnąłem trzy czy cztery razy prosto na jej spódnice. Ulżyło mi, czułem się jak w raju, ale moja kochanka nie była zachwycona. Nie dość, że ona nie doszła, to miała zaplamioną spódniczkę.
- Miałam być u lekarza z koleżanką, co ja teraz mu powiem?
- Przepraszam - na tyle było mnie w tym momencie stać, zresztą znajdowałem się w takim stanie, że było mi wszystko jedno co ona powie po powrocie do domu.
- Nie ujdzie Ci to na sucho - powiedziała złapała mnie za włosy i ściągnęła moją głowę w dół między swoje nogi - wyliżesz ją teraz i doprowadzisz mnie do orgazmu, rozumiesz.
Nie musiała mnie wcale do tego zachęcać, marzyłem o tym od kiedy posmakowałem jej cipki. Zacząłem od wewnętrznej strony ud całowałem je ustami muskałem językiem tworząc ze śliny najbardziej wymyślne wzory. Za każdym razem zbliżałem się do jej skarbu, ale omijałem go celowo, żeby ją pobudzić przesuwałem raz po raz końcem języka po jej wargach, reagowała zgodnie z moimi oczekiwaniami, droczyłem się z nią, więc w ten sposób parę chwil wreszcie palcami prawej dłoni rozszerzyłem lekko wejście szparki odsłaniając wyraźnie widoczną łechtaczkę, puściła soczki, trąciłem lekko jej guziczek koniuszkiem języka raz, drugi i kolejny. Wsunąłem w nią palec, nie była ciasna, ale nie przeszkadzało mi to wsunąłem drugi i trzeci. Będąc w środku obróciłem dłoń tak by kciukiem móc pieścić jej łechtaczkę, począłem ruszać ręką w przód i w tym, coraz szybciej dołożyłem czwarty palec (!) i posuwałem ją już całą dłonią, tego chyba potrzebowała, takie właśnie kalibru, moje ruchy pobudziły ją bardzo. Zaczęła ruszać się razem z moją ręką, kciukiem - tak jak sobie to wymyśliłem - zataczałem to większe, to mniejsze koła wokół łechtaczki, która ku mojemu zdziwieniu stała się jeszcze większa, a Iza trzymała mnie za włosy, dociskała do swojego łona i jęczał coraz to głośniej, zachęcony do kciuka dołączył język. Teraz już pieściłem ją wszystkimi możliwymi sposobami mając całą dłoń wewnątrz niej, kciuk tuż pod i język tuż nad łechtaczką, wyglądałem jak lew pożerający swoją ofiarę, z tą różnicą, że nie robiłem jej krzywdy, a sprawiałem widoczną gołym okiem przyjemność, a zamiast krwi cały byłem w sokach namiętności (nie) mojej żony. To przyspieszałem, to zwalniałem moja dłoń zanurzała się raz płycej, raz głębiej, sukcesywnie dążąc do celu jakim było zaspokojenie wygłodniałej kochanki, byłem coraz bliższy tego celu, nie musiałem jednak zgadywać, Iza powoli wyginała się w pałąk jęczała i sapała coraz głośniej, przygryzała usta, między jednym płytkim oddechem a drugim usłyszałem niewyraźne:
- Oooohhh dochodzę tak, tak nie waż się przestawać - jej guziczek zaczął pulsować, cipka pierwszy raz zakleszczyła moją dłoń żeby po chwili ją zwolnić. Lizałem ją bez opamiętania, czułem, że jest blisko i wtedy zalała mnie powódź z jej wnętrza trysnęła nie mniejszą ilością soków niż ja wcześniej. Wygięła się podnosząc ku górze, cała drżała a ja nie przestałem jej pieścić. Szarpnął nią kolejny orgazm i znowu mięśnie cipki zacisnęły się na mojej dłoni - tym razem na dłużej wygięła się w jeszcze większy łuk i znowu wytrysnął z niej strumień soków i opadła bezsilnie nas siedzeniu.
Patrzyłem na nią dobre 5 min., i wtedy powiedziała:
- Masz zajebiste palce.
c. d. n.