Spełnione pragnienia

23 marca 2023

Szacowany czas lektury: 29 min

Poniższe opowiadanie znajduje się w poczekalni!

Chciała bym z wami podzielić się bardzo ważną dla mnie historią która do tej pory we mnie żyje i do tej pory była największym spełnieniem zarówno seksualnym jak i psychicznym i emocjonalnym. Jest to historia mojego pierwszego razu, wyjątkowego.  Nic po tym nie było już takie samo.

Witajcie kochani!

Uwaga! Opowiadanie jest długie i opowiada całą historię wielkiego napięcia i miłości. Jeśli zależy wam tylko na soczystych kawałach, polecam przewinąć mniej więcej do połowy. Jest to moje osobiste wyznanie i bardzo ważne było dla mnie opisanie całości.
Wydarzyło się to kilka lat temu, gdy byłam na początku swoich studiów. Studiowałam swoją ukochaną psychologię. Gdy zaczęłam miałam 22 lat. Z natury jestem spokojna i opanowana, z wyglądu bardzo niepozorna, ciemne blond włosy, ciemne oczy, raczej typowa uroda. Choć zbudowana symetrycznie, dość wysoka, o kobiecych kształtach. Raczej szczupła, choć tak na prawdę dodatkowe kilogramy zawszę idą u mnie najpierw w biust i pupę przez co nawet nie widać jeśli trochę przybiorę a raczej jest to na plus. 
Nigdy nie myślałam o sobie jako o pięknej czy pociągającej, po prostu zwykła dziewczyna, a nawet przez różne trudne doświadczenia uważałam że jestem raczej brzydka. Trochę zaczęło się to zmieniać gdy miałam 19/20 lat. Jest to ważna część do opisania gdyż wpłynęłam na wszystkie późniejsze wydarzenia. To był dla mnie trudny okres, bardzo trudny. Byłam opuszczona, pozostawiona jako “dorosła” sama sobie przez rodziców przed 18 rokiem życia. Przestałam sobie radzić i na początku miałam wyrąbane na wszystko a później odechciewało mi się żyć. Jedna moja znajoma w tedy widząc to znalazła dla mnie pomoc w ośrodku do którego chodziłam na terapię. Moją prowadziła kobieta. Jednak poznałam tam pewnego psychologa, z którym raz na jakiś czas rozmawialiśmy przy okazji, czy przelotem. Nie ufałam mu na początku, jednak z czasem stawał mi się coraz bliższy. Rozumieliśmy się prawie bez słów, jakbyśmy byli połączeni ze sobą od zawsze. Podobał mi się ale z racji jego roli jakoś nie myślałam o niczym więcej choć uwielbiałam spotkania z nim, po czasie wiedziałam że zaczynam się w nim podkochiwać. On był przystojnym, trochę ode mnie wyższym, dobrze zbudowanym mężczyzną. O ciemnych włosach, lekkim ale schludnym zaroście i pięknych, ciepłych przenikliwych oczach. Gdy się uśmiechał w policzkach pokazywały się urocze dołeczki. Konrad miał w tedy ok. 38 lat, poukładane życie, rodzinę.
Był super profesjonalny ale wiem, że czuł naszą dziwną bliskość. Mogłam mu pokazać wszystko co jest we mnie a on wszystko co jest w nim. Zaczęłam dzięki niemu czuć się wartościowa jako kobieta. Czasem widziałam jak patrzył na mnie z góry na dół gdy wchodziłam na swoje spotkania. Nie było to nic obrzydliwego, ani pełnego uprzedmiatawiającej rządzy. Raczej zainteresowanie i dostrzeżenie piękna w kimś kto go w sobie nie czuł. Zrobił mi tym poczucie własnej wartości. Niesamowity.
Gdy kończyłam terapię i żegnałam się z tym miejscem poszłam pożegnać się i z nim, nasza relacja była raczej przeznaczona tylko dla tego miejsca dla tego wiedziałam że to koniec. Gdy się żegnaliśmy, przytuliliśmy się, oboje mieliśmy taką potrzeba, był w tym smutek. Ale byłam w szoku. Moje ciało zareagowało w sposób jaki nigdy nie czułam. tuląc się czułam każdy centymetr jego ciała na moim. To było jak niesamowity przepływ energii, nigdy później nie czułam czegoś takiego, a przez jeszcze dobre kilka minut po wyjściu, czułam jego ciało na swoim. Zwłaszcza na piersiach i brzuchu które dotykały go najściślej. Na tamten czas tak skończyła się ta relacja. Myślałam o nim czasem, był dla mnie ideałem. Ale byłam totalnie zgodzona że jest jak jest i szczęśliwa że kogoś takiego mogłam poznać. Ogarniałam już wtedy swoje życie i siebie samą. Niedługo po tym poznałam chłopaka – Michała - z którym zaczęłam budować swoje życie. Nie był mi tak bliski jak Konrad, ale chyba z nikim nie będę tak blisko.
Teraz patrząc na to wszystko mając prawie 30 lat myślę o tym jak o czymś niesamowitym, co pomogło mi odnaleźć pełnie.
Tak sobie czas leciał. studiowałam, pracowałam, budowałam życie z Michałem. Gdy miałam 22 lata będąc na 3 roku miałam kryzys, relacji i własnej wartości, nie czułam się dobrze ale szłam na przód. 
W tedy właśnie zaczęła się historia którą chce się podzielić. Mianowicie, jedna z naszych wykładowczyń-prowadzących jedną z tych bardziej specjalistycznych psychologii-poszła na zwolnienie. Z tego powodu w połowie semestru czekaliśmy w sali na osobę która miała ją zastąpić. Siedziałam sobie ze znajomymi w połowie sali, przy oknie, niezbyt wyróżniając się (jak zwykle), ale jak zawsze skupiona gotowa do tworzenia notatek, nie wchodząc za bardzo w pogaduszki znajomych, choć w przerwach byłam aktywną częścią tego grona. Aż tu nagle, do sali weszła osoba na którą czekaliśmy. Reszta zareagowała raczej neutralnie, sympatycznie przyjmując nowego wykładowcę. A ja? Siedziałam w szoku. Czułam jak żołądek mi się wywraca, serce bije mocno, a twarz początkowo bieleje a później pojawiają się na niej delikatne rumieńce. Na szczęście nikt tego nawet nie zauważył. 
Nigdy nie pomyślała bym że czyjaś obecność tak na mnie wpłynie i dopiero w tedy zorientowałam się jak bardzo za nim tęskniłam. Bo oto tym nowym wykładowcą był Konrad. Choć wyglądał trochę inaczej. Wyszczuplał lekko, jego twarz wyglądała smutno pomimo uśmiechu którym na wstępie nas przywitał. Znałam go trochę więc od razu to zauważyłam. Zmartwiłam się. On po wejściu i szybkim powitaniu omiótł nas wzrokiem, zauważył mnie. Jego uśmiech lekko się poszerzyła a twarz pojaśniała. Dalej miedzy nami była ta więź, nie zatrzymywał na mnie długo wzroku, jak już pisałam, był bardzo oddany pracy, więc byliśmy dla niego ważni wszyscy. Zajęcia mijały a ja nie mogłam się skupić… tyle się we mnie działo. Radość, zdziwienie, podniecenie, tęsknota, smutek, to wszystko na raz. Ciało krzyczało że chce go blisko. Do tej pory to pamiętam.
Jako że siedziałam w głębi ławek i raczej się powoli zbieram, wychodziłam jako jedna z ostatnich. Podeszłam do niego  przywitałam się, zaczęliśmy rozmawiać tak jak kiedyś, byłam szczęśliwa. Wszyscy już wyszli, a my rozmawialiśmy szczęśliwi obydwoje. Niestety musieliśmy iść na swoje zajęcia. Nie wytrzymałam i na pożegnanie przytuliłam go mocno mówiąc że tęskniłam. On odpowiedział tym samym. Była to trochę smutna tęsknota bo wiedzieliśmy że nie będziemy mogli być blisko. Trwaliśmy tak dość długo. Moje ciało mocno reagowało na ten uścisk. Serce biło mocno, w podbrzuszu zrobiło się gorąco. Lekko drżałam z emocji. On zareagował podobnie. Czułam go całego przyciśniętego do mnie. Czułam jak zaczyna się robić gorący, zwłaszcza w kroczu. Oderwaliśmy się od siebie. Popatrzyliśmy sobie w oczy, smutno ale i ciepło, patrzyła przenikliwie, wiedzieliśmy co się w nas dzieje. Musiałam wyjść, ale nie uciekłam. Z uśmiechem odsuwałam się powoli, to było coś pięknego i rozumieliśmy obydwoje niezwykłość naszej więzi. Odwróciłam się i wyszłam. Myślałam że zwariuje. Znajomi ze studiów pytali się po co do niego podeszłam i tak dalej. Zgodnie z prawdą powiedziałam im że to mój znajomy, przyjęli to na luzie. Oczywiście już myśleli jak mogą to wykorzystać, że w razie problemów go ugadam. Gdy wróciłam do swojego mieszkania, chłopaka nie było. Michał pracuje na zmiany, a teraz trafiła mu się nocka. Dobrze, bo nie widział co się we mnie dzieje, nie zrozumiał by, jest raczej zazdrosnym typem. A ja nie mogłam się uspokoić. Byłam szczęśliwa. Ciało od środka biło gorącem. Czułam jak całe pragnie Konrada. Pamięta jego dotyk. Nie wytrzymałam. Siedząc w swoim ulubionym głębokim fotelu, z zamkniętymi oczami zaczęłam dotykać te miejsca w których nasze ciało się stykało. Widziałam go przed sobą. Zaczęłam od szyi na której czułam jego lekki zarost, łaskoczący, sprawiający dreszcze na całym ciele, zrobiło się mi gorąco. czułam jak całe moje ciało pragnie dotyku, jak czuje podniecenie w podbrzuszu na samo wspomnienie bliskości. Jak robię się mokra na myśl o nim… Rzadko czuję potrzebę żeby się sama zaspokoić, nie mam za wiele doświadczeń takiej bliskości. Może ze względu na to że jeszcze jestem dziewicą. Nie potrafiłam się zdecydować się na sex z Michałem nie wiedząc że to jest ten człowiek z którym chce to zrobić. Nigdy to nie budziło we mnie takich przeżyć jak teraz. W mieszkaniu zazwyczaj chodzę w luźniej długiej koszulce lub dresowej sukience i majtkach. Tak było i w tedy. Od szyi powoli schodziłam dłonią na dekolt i biust. Drugą gładziłam swoje uda. Ściskałam swoje piersi niemalże czując dotyk jego ciała. Oddychałam szybko, serce waliło mi mocno, zaczęłam robić palcami przez koszulkę najpierw na jednym sutku, powoli, czując dreszcze, zaczęłam wydawać z siebie cichutko jęki. Później przeszłam na drugą pierś, robiąc to samo. Moja bogata wyobraźnia w tym momencie sprawiała że czułam się jak w niebie myśląc o nim. Przycisnęłam ręką obie piersi, tak jakby to on przyciskał do mnie swoją klatkę piersiową. Widziałam go jak bez koszulki przytula swój nagi tors do mojego. Do moich piersi. Druga ręka zaczęła głaskać brzuch, delikatnie, dłuższymi paznokciami muskając skórę. Prąd przechodził przez całe moje ciało. Podniosłam koszulkę pod brodę. Gładziłam piersi zatopiona w swojej wyobraźni. Druga ręka zeszła do wzgórka łonowego, gładziła, delikatnie później coraz mocniej. Palce weszły pomiędzy wargi i poczułam jaka jestem mokra i gorąca. Dotknęłam swojej dziurki. Omiótł mnie dreszcz przyjemności a z ust uwolnił się mimowolny, niekontrolowany jęk. Byłam owładnięta pożądaniem. Moja racjonalna strona nie miała dostępu do mojej fantazji. Jednym palcem robiłam kółka u wejściu do pochwy, czasem delikatnie w nie wnikając, uwielbiam to uczucie. Pozostałe zaczęły gładzić łechtaczkę. To było niesamowite. Delikatne pieszczoty i myśl o Konradzie wystarczyły, żebym już głośno jęczała nie mogąc wytrzymać napięcie. Moje ciało owładnęły dreszcze a ja czułam się jak w innym świecie. To był piękny, mocny i długi orgazm. Moje ciało drżało, a ja wiłam się pogrążona tym uczuciem. Z oczu leciały mi łzy. Praktycznie leżałam na tym fotelu delikatnie głaszcząc moją łechtaczkę i wargi rozkoszując się tą chwilą. Byłam padnięta. Gdy doszłam do siebie zaczęłam mieć poczucie winy ze względu na mojego chłopaka, ale czułam w tedy że nie jestem w stanie kontrolować uczuć gdy myślę o tym mężczyźnie. Nidy wcześniej ani później nikt tak na mnie nie działał. Po chwili zaczęłam też płakać, ale tym razem ze smutku i tęsknoty przed czymś co czułam że nigdy nie będzie mogło się spełnić.
Czas mijał, on wracał do mnie w moich myślach raz na jakiś czas, zwłaszcza gdy z chłopakiem przytulaliśmy się z nagimi torsami. Ale odsuwałam te myśli, powodowały we mnie tęsknotę i cierpienie. Michała kochałam, choć bardziej jako przyjaciela i kogoś ważnego niż miłość mojego życia. Chciałam być tylko jego pomimo tego co się we mnie działo. 
Wykłady z Konradem były rzadko, mieliśmy mało godzin przeznaczonych na ten przedmiot. Na następnym wykładzie z nim kontrolowałam się odrobinę bardziej. Ma ogromną wiedzę więc pochłaniałam jego słowa i czerpałam z jego doświadczenia. Chodź od początku widziałam że jest lekko zamyślony a jego oczy są smutne, oczy podkrążone. Wyglądał na zmęczonego i cierpiącego. Choć do grupy się uśmiechał i starał się być maksymalnie w temacie. Więc raczej nikt oprócz mnie tego nie dostrzegł. Po zajęciach podeszłam do niego, widział moją zmartwioną minę. I choć moje ciało przy nim wariowało, wiedziałam że muszę teraz być dla niego jako ktoś bliski, rozumiejący. Poprosił żebym się z nim przeszła. Były to ostatnie zajęcia tego dnia więc poszliśmy na spacer, było chłodno więc kupiliśmy sobie po herbacie w budce po drodze. Szliśmy w ciszy na początku, po prostu byliśmy ze sobą, rozumiejąc że dzieje się coś trudnego. 
W pewnym momencie zaczął mi opowiadać o tym co się w nim dzieje. Że od wielu miesięcy, nie dogadują się ze swoją żoną. Mówił o tym że pomimo dużej ilości pracy spędza z nimi każdą wolną chwilę, ale że już nie daje rady, że ona jest prawie nieobecna, a cały ciężar skupiania rodziny niesienie teraz on. Widział że coś się dzieje w jej życiu że nie jest już mu tak bliska. Kochali się, choć ich miłość budowana była na przyjaźni, piękna, ważna ale teraz coś coś jest nie tak. Ona miała swoje osobne życie o którym jeszcze nie była gotowa mówić. We mnie wszystko wariowało, miałam ochotę mówić żeby został przy mnie, o tym co czuje… O tym że marzę żeby został w moim uścisku na zawsze. Ale to ni był moment na to. A ja jestem silna i ważniejsze dla mnie jest żeby czuł się dobrze. A on jest typem mężczyzny dla którego zobowiązania są ważne. Nie mogła bym tego przekroczyć. Zresztą sama co do Michała miałam podobnie. 
Opowiedział mi o tym że to nie jest taka miłość jaką człowiek sobie wyobraża będąc młodym. Że nie mają ze sobą takiego głębokiego połączenia, ale że pomimo to zawsze się kochali i byli sobie oddani. I w tedy powiedział że on już wie czym jest to połącznie, powiedział to cicho, prawie nie dosłyszalnie i spojrzał mi głęboko w oczy. Widziałam że czujemy to samo. I po moich policzkach i jego zaczęły spływać łzy, mimowolnie. Przytuliliśmy się mocno i tak trwaliśmy. po czym szybko odsunęliśmy się od siebie, przeprosił mnie, wiedziałam że trudno jest mu z tym co czuje i że wie że dla mnie też to jest trudne i właśnie za to chciał mnie przeprosić i powiedział że musi wracać. Odeszliśmy od siebie wycierając łzy z oczu.
Wróciłam do domu. wtuliłam się w Michała czując ból, poczucie winy i pragnienie. Płakałam. Powiedziałam mu że nie chcę rozmawiać. Rozumiał. Czasem jak miałam trudniejszy okres w życiu to tak miałam, więc uznał pewnie że to to i po prostu mnie tulił. Choć widział że jest zmęczony moimi emocjami i tym jak wiele czasem się we mnie dzieje. Tulił mnie chodź widziałam, że gdy jest mi trudno to traktuje to jako nic ważnego, z czasem stawało mu się to obojętne. Nie rozumieliśmy się nigdy w tej kwestii, gdy jemu było ciężko, potrafiłam być w tym cała dla niego, wspierać i popychać do przodu. Gdy mi było ciężko … no cóż, zostawałam w tym raczej sama.
I tak czas sobie mijał, dostaliśmy informacje na roku że następne zajęcia z Konradem są odwołane. Martwiłam się, ale starałam się nie dać pochłonąć myślom o nim. 
Pewnego dnia z racji iż lubiłam się z prowadzącymi i byłam kontaktowa, grupa poprosiła mnie żebym poszła omówić sposób zaliczenia przedmiotu z jedną z trudniejszych do dogadania wykładowczyń. Poszłam więc do niej indywidualnie w tygodniu gdy miała akurat wolny dzień w pracy. Biura prowadzących znajdowały się w różnych miejscach budynku, jej akurat znajdowało się na ostatnim piętrze, na poddaszu. Udałam się do niej koło godziny 15, dość długo rozmawiałyśmy ale udało nam się wypracować rozwiązanie dobre i dla grupy i dla niej. zadowolona wyszłam z gabinetu, ubrałam się w tedy dość elegancko ale na luzie tak jak bym poszła do pracy, ona zawsze lepiej traktowała tych którzy według niej są ubrani “schludnie”, “elegancko” i tak jak na poważnych studentów przystało. Tak więc spódnica do kolan i luźna koszula włożona w nią była akceptowalna. Czułam się dobrze, ładnie, taka wiecie, przygotowana, ładnie ubrana kobieta, która wie jak podkreślić urodę a nie przegiąć. To był czas gdzie zbliżałam się do 23 urodzin, ale ze względu na to że miałam już dość odpowiedzialną pracę i od lat musiałam odpowiadać sama za siebie bez ochrony rodziców, to i w środku i na zewnątrz wydawałam się starsza, nie miałam czasu na bycie młodą, szaloną studentką. 
Wracając, wyszłam od niej z biura i szłam korytarzem pisząc już sms-a do ludzi z roku na temat ustaleń. Byłam tym pochłonięta na tyle że jak usłyszałam dochodzące do mnie “cześć” z jednego z pomieszczeń z otwartymi drzwiami to się przestraszyłam i upuściłam telefon. Osoba która mnie przestraszyła pobiegła szybko i zaczęła przepraszać. znałam ten głos, wiedziałam że to Konrad. To chyba wzmocniło jeszcze ten efekt zaskoczenia. Zaczęłam się śmiać a on razem ze mną. Bo to była raczej zabawna sytuacja a już na pewno z jego perspektywy, gdy widział jak próbuję złapać telefon w powietrzu. Przez śmiech schodziły też ze mnie emocje towarzyszące tej sytuacji. Była to tak sympatyczny moment że przytuliliśmy się do siebie na powitanie i tak jakbyśmy byli umówieni weszliśmy do jego tymczasowego biura. Z racji tego że był na zastępstwie to dostał jako swój pokój jakąś małą salę na poddaszu, która dawniej służyła jako miejsce spotkań dla pracowników gdy uczelnia była mniejsza. Była więc to sala w której wył stół z krzesłami służący jako biurko, ale też kanapa, fotele, stolik do kawy i duża pufa służąca jako kanapa bardziej, taka w której człowiek może się zatopić. 
Zazdrościłam mu takiego biura, zresztą inni wykładowcy też mu zazdrościli. Większość miała  małe klitki, ale jemu trafiło się to miejsce tylko dla tego że jest na chwilę a wszystko inne jest zajęte. 
Zaproponował mi kawę, a po chwili się zreflektował że się przecież nie umawialiśmy i zapytał czy w ogóle mam czas. Znowu zaczęliśmy się śmiać. Miałam. On też, miał rano zajęcia i został żeby ogarnąć w końcu papiery i przygotować egzaminy na sesje. Zrobił więc dla nas kawę a ja umościłam się na tej cudownej wielkiej przyciągającej pufie. Odłożył kawę po czym usiadł obok mnie. Te pufy mają to do siebie że się zapadają i gdy usiadł to zsuną się na mnie, tak że siedzieliśmy bardzo blisko, zaśmialiśmy się, on się lekko odsunął, ale leciutko, usiadł bardziej przodem do mnie, tak żebyśmy nie siedzieli na sobie, ale stykaliśmy się nogami. Popatrzyliśmy sobie w oczy przeciągle. We mnie wszystko zaczęło szaleć, zaczęłam żałować że wybrałam to miejsce, taki kontakt z nim sprawiał że ciężko było mi trzeźwo myśleć. A okolice podbrzusza szybko reagowały na jego dotyk. Mówiąc kolokwialnie byłam mokra i zrobiło mi się gorąco. Zdjęłam więc cieniutki sweterek który miałam na koszuli. Popatrzył po mnie tak jak zwykł to kiedyś robić z lekkim uśmiechem. Zapytałam co u niego. Opowiedział mi o tym że powoli jego żona zaczęła się otwierać. Opowiedziała mu o tym że się w kimś chyba zakochała. I że nie wie co ma robić i że potrzebuje czasu. Oni są też przyjaciółmi więc  pomimo tego że było mu ciężko to postanowił tak jej czas i ją wspierać. Byli rodziną mieli dzieci, nie chcieli nic robić pochopnie i w dużych emocjach. Nie chciał jednak żeby ich rodzina się rozpadła. Powiedział mi że jest o dziwo spokojny, że ją rozumie w jakiś sposób, ale że czuje się z tym sam wszystkim i że chciał by żeby jego też ktoś zrozumiał. Nie zastanawiałam się nad tym bo dla mnie on był człowiekiem który rozumie rzeczy jakich inni nie potrafią zrozumieć. Poprosił żebym opowiedziała mu co u mnie. Opowiedziałam mu więc o tym że czuje się jakbym miała cały świat na głowie, o mojej relacji z Michałem która jest dla mnie coraz trudniejsza, o tym że ciężko mi sobie radzić samej…. Jako że jestem dość szczera zaczęłam mu mówić też że cieszę się że mogę go widywać, że będąc z nim czuje się bezpieczna i tak jak by na świecie były osoby które mogą tak głęboko przy mnie być. Że jest mi przy nim dobrze. Pojawiły mi się w tedy łzy w oczach, o dziwo dla mnie w jego też. Zaczęła wypływać cała tęsknota i ta dziwna miłość jaką miałam do niego, które tak bardzo chowałam. Z niego też. Odwrócił głowę zamyślony, z dłonią przy twarzy po której spływały łzy. Miał już delikatne zmarszczki. Które dodawały mu uroku. I piękne dłonie które zgrywały się z jego wiekiem. Każde z nas prowadziło swoją wewnętrzną walkę. Jak ja pragnęłam żeby go w tedy uściskać pocałować, chłonąć całym ciałem, patrzeć mu w oczy jednocześnie przyciskając do siebie. Dzieliła nas różnica wieku, różne życia, jego rodzina i miłość do żony i moja miłość do Michała. Ale przy tym łączyło nas coś takiego co się nie zdarza. Z czym ciężko jest walczyć. Po chwili zamyślenia sam zaczął o tym mówić. Że nie rozumie naszej relacji, że nigdy nie doświadczył czegoś takiego i że nikt nigdy nie był mu tak bliski i tak z nim połączony. Płakaliśmy. Gdybyśmy się spotkani wolni w innych okolicznościach, nie mieli byśmy wątpliwości. 
Siedziałam w osłupieniu. Aż nagle, poczułam jak przeszywa mnie dreszcz. Poczułam jego dłoń na moim policzku. Wrażenie było niesamowite. Po chwili pocałował mnie mocno ale przy tym delikatnie jakby, nie mógł powstrzymać tego co się w nim dzieje a przy tym nie chciał mnie skrzywdzić. Odsunął się, popatrzył mi głęboko w oczy w ten niesamowity przenikliwy sposób który sprawia że tracę kontakt z rzeczywistością. W jego ciepłych pięknych oczach była niepewność, lekki lęk jakby nie wiedział co się stało i pytanie. Nie wytrzymałam, zaczęłam go całować delikatnie ale zachłannie. Trzymaliśmy twarzy blisko z dłońmi na policzkach jakby w tym momencie działo się coś najważniejszego i najpiękniejszego. Jak by zakochani spotkali się po długim czasie rozłąki i nie mogli się od siebie rozerwać. Po twarzach spływały nam łzy tęsknoty, spełnienia i szczęścia. nim się obejrzałam moje ręce oplatały już jego głowę. Byłam na jego kolonach głęboko w niego wtopiona. Całowaliśmy się pochłonięci w sobie. Jego ręce błądziły po moich plecach. Obydwoje straciliśmy nad sobą kontrolę, pragnęliśmy złączyć ze sobą najściślej jak się da. Stać się jednym, tak jak nasze umysły zdają się być jednych w czasie spotkań i rozmów. Rozpiął guziki pod szyją u mojej koszuli i zdjął ją ze mnie szybko nie mogą doczekać się dotyku mojej skóry. Gdy jej dotknął zwolnił, ruchy mówiąc że jest niesamowicie gładka, zatracił się w tym uczuciu i zaczął całować moją szyję i drażnić ją brodą. We mnie to wywołało ogromne dreszcze, ogromną przyjemność którą trudno jest wytrzymać. Chciałam go poczuć w sobie jak najszybciej i patrzeć mu w tedy w oczy, łączyć się w tej niepowtarzalnej chwili. Złapałam więc jego sweterek który mocnym pociągnięciem zdjęłam razem podkoszulkiem który pod nim był. Poddał się temu. Wrócił do całowania mojej szyi i zbliżał się ku piersiom. Nie są duże ale i dla niego i dla mnie – piękne. Zdjął mój jasny stanik. opatrzyliśmy sobie w oczy i przez chwilę trwaliśmy czując tą pierwszą nagość. Niewinną i lekko zawstydzającą. Drżałam na całym ciele. Wróciliśmy to pocałunków i przylgnęliśmy do siebie nagimi klatkami. Moja wyobraźnia była niczym w porównaniu z uczuciem jakie towarzyszyło tej bliskości. Pierwszy raz w życiu byłam w takiej bliskości z mężczyzną. I to takim o którym mogła bym tylko marzyć żeby był tym pierwszym.
Czułam swoją pupą jak jego członek jest twardy pode mną. Ocierał się o mój wzgórek i sprawiał że odlatywałam. Wstaliśmy. Zdjęłam jego spodnie i bokserki a on moją spódnice i majteczki. W miedzy czasie zdjęliśmy buty. Stanęliśmy przed sobą nadzy, patrząc na swoje ciała, przytuliliśmy się. Każdy kawałek mojego ciała który się z nim stykał płoną i sprawiał że stawałam się najszczęśliwsza na świecie. Popatrzyłam po nim z zachwytem, a on na mnie, było w tym coś wzruszającego. Popatrzyłam na jego penisa, który był gotowy żeby nas połączyć. Pierwszy raz w życiu pomyślałam o tej cześci ciała mężczyzny jak o czymś pięknym. Uklękłam. Złapałam go moją delikatną, plastyczną dłonią. Zaczęłam poruszać ręką i usłyszałam ciche jęki Konrada i delikatne głaskanie po głowie. Pocałowałam go w czubek. Poczułam że chcę go spróbować. Wzięłam więc jego żołędzia do ust i zaczęłam lizać. To mnie pochłonęło wtedy totalnie totalnie. Nigdy nie pomyślała bym, że to mi się spodoba. Wiedziałam, że mężczyźni to lubią, ale ja to polubię… Wkładałam go do buzi coraz głębiej, patrzyłam czasem ukradkiem na Konrada. Widziałam jego szczęście i przyjemność jaką mu to sprawiało. Przyśpieszyłam. On w tedy odsuną mnie lekko od siebie i powiedział, że chce mnie poczuć. Chce już być w pełni razem. 
Ogromną siłą wróciło do mnie pragnienie żeby go poczuć w sobie i połączyć się z nim tak jak z nikim wcześniej. lekko popchnęłam go na pufę i weszłam na jego kolana. Była gorąca i mokra, zaczynałam skapywać na jego penisa. Popatrzyłam mu w oczy z lekkim strachem, zrozumiał że to mój pierwszy raz. Popatrzył mi w oczy uśmiechną się lekko pogłaskać po włosach i pocałować. Powiedział tylko że jest ze ze mną. Po woli zaczęłam się opuszczać na niego penisa, patrząc mu w oczy, trzymając go dłonią nakierowując na moją dziurkę. on swoją dłonią gładził moją łechtaczkę sprawiać że myślałam tylko o tej przyjemności. Sam ten moment sprawiał że byłam bliska wybuchu. Gdy poczułam dotyk jako penisa przy mojej dziurce, wstrząsną mną dreszcz. Moje oczy musiały się zrobić dzikie bo widziałam jak na jego twarzy pojawia się zachwyt i łobuzerski uśmiech, zaśmiałam się lekko i patrząc mu głęboko w oczy pozwalałam żeby jego penis wchodził powoli we mnie. Usłyszałam głębokie westchnienie gdy poczuł jak wchodzi i jak ciasna jestem. Musiałam się trochę wycofać a później opuściłam się mocniej żeby pokonać opór mojego ciała. Wszedł we mnie do połowy. Poczułam ból. Na początku mocny, więc musiałam się zatrzymać. Pocałował mnie w tedy delikatnie widząc co się dzieje. Mogłam kontrolować sytuacje i on też mi na to pozwalał. Nie chciał mnie skrzywdzić. Gdy pierwszy ból zaczął ustępować, zaczęłam się leciutko poruszać w górę i w dół, dzielnie patrząc mu w oczy i nie ustępując. Razem z ustępującym bólem poczułam wypełnienie. Cudowne uczucie gdy całe ciało czuje się na odpowiednim miejscu, a ciało daje ci znać że tego pragnie i za tym tęskni zanim jeszcze tego doświadczy. Było to tak fascynujące przeżycie że cały mną wstrząsać dreszcze, ciało nie mogło długo czekać. Opuściłam się na Konrada do samego końca i zawładną mną orgazm. czułam skurcze pochwy i moje mięśnie zaciskające się na jego członku. Zaczęłam piszczeć a moje ręce zacisnęły jedna na jego włosach druga na pufie za jego głową. Odleciałam totalnie. To było najpiękniejsze uczucie w moim życiu. Całe moje siał wiło się. Wypływały ze mnie soki. Byliśmy cali mokrzy. Nagle poczułam jak Konrad się napina, nie mógł wytrzymać patrząc jak dzięki niemu dochodzę. Poczułam w sobie pulsowanie jego penisa. Wzdychał głośno i patrzył na mnie jak by miał zaraz oszaleć. Zaczęłam płakać ze szczęścia. Skończył we mnie. Popatrzyliśmy na siebie i padłam na niego zmęczona. Oddychaliśmy głęboko, w jednym rytmie tuląc się cali mokrzy do siebie. Przez chwilę nie miałam kontaktu z rzeczywistością czułam tylko pulsowanie mojej łechtaczki i wypełnienie jego penisa w sobie. Moje ciało i umysł były w innym wymiarze. Jego też. Gdy już zaczęliśmy wracać do siebie odsunęłam się lekko popatrzyłam mu w oczy i pocałowaliśmy się delikatnie. 
Byliśmy w tamtych chwilach cali dla siebie dla siebie. Nie było miejsca na nic innego. Świat po za tą salą nie miał znaczenia. Wysuwałam się powolutku. Gdy jego penis wyszedł ze mnie razem z nim zaczęła wypływać ze mnie duża ilość spermy, moich płynów lekko zabarwionych krwią. Spodziewałam się tego. Ale nie czułam już bólu. Jakby Konrad łagodził wszystkie złe uczucia swoją obecnością. Leżeliśmy na tej pufie koło siebie patrząc cały czas sobie w oczy gładząc nawzajem swoje twarze. Nie obchodziło nas kim jesteśmy albo jak bardzo niewłaściwa to była sytuacja. Odpoczęliśmy chwile. Moje ciało jednak czując wciąż obecność ciała Konrada nie dało dawało mi spokoju. Jakby wiedziało że to jest moment który się już nie powtórzy i że musi się nim nasycić w pełni. On zobaczył to w moich oczach. Ta iskierka sprawiła że na nowo w jego oczach pojawiło się pragnienie, które domagało się zaspokojenia, choć nigdy nie dało się go do końca zaspokoić. Trwaliśmy po za przestrzenią i czasem. Zaczęliśmy się całować na nowo, powoli nie śpiesznie. wycałowałam całą jego twarz a później ciało. Szyję, jego klatkę z lekkim męskim owłosieniem, jego sutki, boki, uda, pupę, jego  tylnie oczko, jądra i penisa. Włożyłam go całego od razu do swojej buzi. Nie wiem jak to zrobiłam. Był na prawdę duży jak teraz o tym myślę. Lekko się krztusiłam ale miałam to gdzieś. Gdy był już twardy i napięty Konrad odsuną mnie od siebie zaczął taką samą podróż po moim ciele. Tworzyliśmy Swoje mapy za pomocą wszystkich zmysłów. Chcieliśmy zapamiętać każdy kawałeczek swojego ciała. Gdy zaczął całować i lizać moje dziurki, byłam w szoku. Myślałam że oszaleje. Gdy czuje się czyjeś pocałunki w tym miejscu pierwszy raz można zwariować z przyjemności. Gdy przeszedł do łechtaczki i zaczął ją lekko ssać moje ciało ogarnął wstrząs. było to takie uczucie że znów zaczęłam jęczeć i piszczeć. Moje ciało ogarnęły wstrząsy, nogi zaczęły się trząść i wygięłam się cała w łuk. To był kolejny piękny długi orgazm. A doprowadziła mnie do niego Konrad, ten Konrad. Moje marzenie i największe dopełnienie mojej osoby. Przyciągnęłam go do siebie i zaczęłam całować. Moje ciało i ja krzyczeliśmy że musimy go znowu poczuć. Zaczął się we mnie wsuwać lecz pomimo tego że byłam mokra i rozciągnięta, poczułam mocny ból po pierwszym razie. Moja pochwa nie była gotowa na następny stosunek. Zaczęłam płakać, z tych emocji i pragnienia. Pragnęłam go tak ogromnie. Nie poznawałam siebie. Nigdy nie pomyślała być że mogą być we mnie takie uczucia. Pomyślała bym że chce być cała jego. Patrzyliśmy sobie w oczy. On wiedział wszystko, czuł to samo, pragną mnie. 
Nasz kontakt wzrokowy był dla mnie czymś piękniejszym nawet niż nasze ciała, orgazmy, sex, to było tylko dopełnieniem naszej więzi. Poczułam jak posuwa swojego penisa lekko w dół od mojej pochwy a zbliża się do mojej drugiej dziurki, leżał na mnie podpierając się na rękach tak żebym widziała wszystko co się dzieje między nami. Popatrzył mi w oczy, pytał w ten sposób czy chce, w moich zobaczył pełne zaufanie, pragnienie i zgodę. Zaczął robić swoim członkiem kółka wokół wejścia do mojej pupy, w pewnym momencie zaczął na nią napierać. czułam jak moja dziurka powoli się otwiera a on zatapia się w niej. Czułam z jednej strony ból a z drugiej było to dla mnie tak zaskakującej i podniecające że chciałam więcej i głębiej. Początek był najtrudniejszy. Czułam jak rozszerza moje zwieracze żołędziem swojego członka. Towarzyszył temu ból i napięcie, gdy moja dziurka pochłonęła go czułam jak napięcie puszcza. To było niesamowite. Byłam ogromnie podniecona, a moje soki spływały z pochwy na jego członka. Oboje dyszeliśmy ciężko i jęczeliśmy. Gdy wchodził głębiej, towarzyszył temu dyskomfort ale ból nie był taki duży. Zaczął się delikatnie poruszać w tył i w przód patrząc mi w oczy i kontrolując czy mnie nie krzywdzi. Widział po nich że wszystko jest w porządku, co więcej zobaczył w nich pragnienie. Wszedł głębiej. Moje mięśnie się rozluźniły jakby przeszedł ciężko do określenia granice. gdy się w nie poruszał zaczęło mnie ogarniać podniecenie i to takie ciężkie do określenia uczucie które pojawia się przed orgazmem i nie chcemy by się kończyło. Poruszał się coraz szybciej a jego penis wchodził co raz głębiej. poczuła w pewnym momencie na swojej pupie jego jądra. Myśl że wszedł tam cały i to uczucie wypełnienia, tak abstrakcyjnego, sprawiły że doszłam najmocniej tego dnia, Całe ciało się napięło, wygięłam się się po pod nim w łuk, zaczęły wypływać z mojej pochwy w ogromnej ilości. Traciłam kontakt. Poczułam jeszcze tylko jak on się napina i dyszy ciężko, dochodził we mnie i kończył w mojej pupie. Zobaczyłam jego zamglone oczy i odpłynęłam. Nie wiem co się ze mną działo przez chwilę. Gdy zaczęłam do siebie dochodzić czułam że leży na mnie. Jego penis był dalej we mnie ale nasze ciała już są spokojnie. Pomyślałam że oboje odlecieliśmy. Byłam szczęśliwa. 
Po chwili i on doszedł do siebie. Pocałował mnie lekko i powoli się ze mnie wysuwał. Chyba nie było to dla niego najprzyjemniejsze doznanie ale zrobił to powoli i po chwili stał już obok. Przyniósł koc. Okrył mnie i siebie. Nasze ciała były spełnione. Patrzyliśmy sobie w oczy pochłaniając się wzajemnie. Niestety, powoli zaczęła do nas wracać rzeczywistość. Poczułam smutek i zobaczyłam go też w jego oczach. Siedzieliśmy osłupieni, wpatrując się w siebie i nie wiedząc co dalej. Widziałam że się przestraszył i zaczął mnie przepraszać wpadając w panikę. Złapałam go za twarz i zaczęłam go uspokajać i delikatnie uciszać. Patrzyłam na niego. Płakałam, on też, w ogóle dużo emocji było w tej relacji. Jedyne co mogłam powiedzieć to dziękuję. Trwaliśmy tak chwilę. Po jakimś czasie zaczęłam mówić że kocham go i że to jest coś najpiękniejszego co mogę sobie wyobrazić. Ale że znam sytuacje. Ze spełnia moje największe pragnienia i marzenia, ale że zrozumiem wszystko co zrobi. Od samego początku wiedziałam że nie jesteśmy dla siebie na stałe. I wiedziałam że on czuje dokładnie to samo. I to samo powiedział. Tuliliśmy się jeszcze i rozmawialiśmy o tym co przeżyliśmy. To był jedyny i ostatni moment gdy mogliśmy rozmawiać aż tak głęboko. 
Było już późno. On musiał wracać do rodziny, ja do Michała. Choć nie wróciłam tego dnia do niego. Wyjechałam do brata na jakiś czas mówiąc mu że potrzebuję pobyć sama i przemyśleć wszystko. Myślę że zafundowaliśmy sobie w tedy z Konradem dużo pięknych przeżyć ale i ogromne kryzysy. Nasze życia odwróciły się do góry nogami. 
Zobaczyliśmy się dopiero na egzaminie. Zostałam do końca i po wszystkim podeszłam do niego. Był trochę przestraszony, zapytał że wszystko było w porządku. Uśmiechnęłam się do niego, w jakiś pokręcony sposób byłam szczęśliwa, odpowiedziałam że tak, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Martwiłam się wcześniej też tym że skończył we mnie, choć wiedziałam że przyjmę z miłością ewentualne konsekwencje. Ale nic takiego się nie stało. powiedziałam mu o tym. To była ulga w sumie. Opowiedział mi o tym że był z żoną szczery a ona z nim. Że  jest ciężko ale w końcu zaczęli się rozumieć. Ona te ż kogoś miała. Ale po tym wybuchu, zbliżyli się do siebie na nowo. Rozumiałam to, cieszyłam się że zaczyna mu się układać układać. To może być dla was nie do pomyślenia. Ale to jest właśnie to co czuje.
Sama też spędziłam trochę czasu po za mieszkaniem i gdy wróciłam do Michała byłam z nim totalnie szczera. Ze wszystkim. Opowiedziałam mu i o Konradzie i o tym jak się czułam w naszej relacji. Był w szoku. Nic prawie nie powiedział. Zabrał swoje rzeczy i wyszedł. Zanim to zrobił przeprosiłam go i powiedziałam że kocham go naprawdę. Tak właśnie było kochałam go. Mimo wszystko. Nie widzieliśmy się kilka miesięcy. I nagle zobaczyłam go w swoich drzwiach. Michał stał w nich i nic nie mówił. Zaczęłam płakać i rzuciłam się na niego. Odwzajemnił mój uścisk. Zaczął mówić że mnie kocha. Nie rozumiała co się dzieje i jak po czymś takim może na mnie spojrzeć. Weszliśmy do środka i po dłuższej chwili ciszy pełnej napięcia, powiedział mi że poszedł do Konrada – chciał mu obić mordę mówiąc bezpośrednio. Ale ten go uspokoił i zaczął z nim rozmawiać. Michał nie chciał mi powiedzieć o czym ani jak to jest w ogóle możliwe że udało mu się cokolwiek powiedzieć. Popatrzył na mnie, powiedział że jest pewny, że mnie kocha i że ufa mi mimo wszystko i poznanie Konrada mu to uświadomiło. Dodał jeszcze że mnie przeprasza za to jaki był i że teraz już wszystko rozumie.

Mam teraz praktycznie 30, z Michałem wzięliśmy ślub około rok po tej sytuacji, oboje staliśmy się w tedy inni i w końcu się ze sobą na prawdę spotkaliśmy. Założyliśmy rodzinę i kochamy się i pracujemy nad naszą relacją każdego dnia. Nigdy później nie spojrzałam na innego mężczyznę w taki sposób jak na niego. Jestem mu oddana w pełni a on mnie i my oboje naszym dzieciom. Konrada później widziałam kilka razy przelotem. Raz tylko zatrzymaliśmy i popatrzyliśmy sobie w oczy. Oboje od razu wiedzieliśmy w tedy że wszystko jest w porządku i że możemy się ze sobą już tak na prawdę pożegnać.

Ten tekst odnotował 13,978 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 6.72/10 (26 głosy oddane)

Komentarze (7)

+1
0
Widzę, że któryś z kolegów autorów (lub któraś z koleżanek autorek) postanowił/postanowiła zrobić dowcip - założyć nowy profil, napisać prowokacyjnego gniota i obserwować reakcje 😉
Pierwszy kwietnia jest dopiero za tydzień, kochani...
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Na początku chciałam wyłapać wszystkie perełki ale musiałabym wkleić z połowę opowiadania, dlatego poprzestałam na jednej

sala w której wył stół z krzesłami



@SENSEIH, sądzisz, że któryś z autorów byłby zainteresowany celowym popełnieniem czegoś takiego? Jeżeli tak, to chylę czoła )))
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@Krystyna Oczywiście. Tak właśnie sądzę. Idzie wiosna, deszcz często pada, a w czasie deszczu dzieci się nudzą 😉 Admini utrudnili jedną zabawę, to nasz kolega wymyślił nową, co widać z daleka przecież 🙂 W sumie nic złego nie zrobił - pośmiać się zawsze i ze wszystkiego można...
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
-1
Ze względu na liczbę błędów językowych wszelkich rodzajów nie przeczytałem. Zrezygnowałem po ośmiu zdaniach. Autorze - wróć do IV klasy szkoły podstawowej.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-4
@Krystyna, nie do końca mogę się z Tobą zgodzić 😉 , bo wyrwałaś z kontekstu fragment zdania, które brzmi:

„Była więc to sala w której wył stół z krzesłami służący jako biurko”

Skoro stół służył za biurko, to nie dziwi mnie, że wył. Niejasne jest tylko dlaczego krzesła wyły. Jak już, powinny trzeszczeć albo skrzypieć.

@insidestories, sama fabuła jest dobra, ciekawa, tylko napisana tak, że traci cały swój blask. Przyłóż się do pracy, przeczytaj, co napisałeś, popraw błędy, styl, skorzystaj choćby z takiego narzędzia jak sentencechecker.com. Jak trzeba, przeczytaj jeszcze raz i popraw. Wtedy opowiadanie stanie się lepsze. Nie wiem, czy wystarczająco, ale lepsze.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-1
Widzę, że żartowniś idzie dalej ze swoim pomysłem. Przechodził przypadkiem nieopodal z tragarzami, tragarze się potknęli na schodach i im się kilkanaście "dziesiątek" wysypało z woreczka. W jednej nieomalże chwili... 😀
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-2
Niestety, ale zakończyłem czytanie już po pierwszym słowie "Chciała bym" 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.