Lasek
9 stycznia 2013
Szacowany czas lektury: 10 min
Miłego czytania ;)
Obudziły go jakieś jęki. Sapanie. Ciche mruczenie. "Boże, gdzie ja jestem?" Pomyślał. Otworzył oczy i spróbował zlokalizować namiętne odgłosy. Już wiedział, gdzie jest – był na lotnisku na Lasku, chatce studenckiej. Lotnisko to wielkie miejsce do spania, gdzie łóżka są jedno obok drugiego po obu stronach długiego, prostokątnego pokoju. W jednym z rogów coś się rytmicznie unosiło. "Czy ja śnię?" – pomyślał Marek. Zaczął im się przyglądać. Była to para, która dołączyła do nich wczoraj, na wieczornym ognisku. Taak..., pobalowali wczoraj, dużo alkoholu się polało. Ale oni byli tacy inni, zajmowali się głównie sobą, prawie się tam zjedli. A teraz proszę, jak ładnie się bawią. W pewnym momencie z pary zsunął się przykrywający ich koc i Marek mógł oglądać ich w całej okazałości. On był na górze, i choć przylegali do siebie ciało w ciało, było widać, co robią. Jeszcze kilka minut w tej pozycji, sapów i jęków i mruków i para nagle zmieniła pozycję, chłopak uniósł dziewczynę i nie wychodząc z niej, przełożył ją nad siebie. Jej kształtne piersi falowały, gdy unosiła się nad chłopakiem a jej twarz pokazywała taką rozkosz... Zaczęło mu się to podobać. Wciągnął głęboko powietrze, aby się uspokoić ale do jego nozdrzy gwałtownie wpadł mocny zapach seksu. Taakk..., to go nakręciło jeszcze bardziej i czuł, jak pod kocem coś mu zaczyna rosnąć... Ale twardo patrzył dalej. Obserwował, jak dziewczyna nabierając głęboko powietrza, wypuściła je znacznie przyspieszając tempo. Jej chłopak zaczął ugniatać jej piersi, bawiąc się jej brązowymi sutkami, by zaraz potem chwycić ją za biodra i kierować nią i jej ruchami, zmieniając lekko tor jazdy. Ich początkowo wolne, namiętne ruchy zaczęły powoli zamieniać się w galop, a ciche sapanie stawało się coraz głośniejszymi i dłuższymi jękami... Ręka Marka intuicyjnie powędrowała pod koc i bez najmniejszego problemu odnalazła nabrzmiałego już członka, z którego powoli sączyły się gorące kropelki śluzu. Chwycił go w dłoń i aż jęknął głośno. Taak... ale mu było dobrze...
Obudził ją jęk. Długi, męski, i taki... pełen ulgi ale i przesycony namiętnością. Myślała, że jej się to przyśniło, bo miała gorący, erotyczny sen. I myślałaby tak dalej, gdyby nie to, że usłyszała kolejny męski jęk, ale wydany innym głosem, przez innego faceta. "Co jest?!" pomyślała i otworzyła oczy z ciekawością rozglądając się po lotnisku. Nie wiedziała, która mogłaby być godzina, przypuszczała, że powinno już świtać. Kinga rozglądając się dyskretnie, zauważyła Marka, leżącego na łóżku obok. To on jęczał, patrząc w drugi róg pokoju. Zmrużyła zaspane oczy i zauważyła obiekt obserwacji Marka – kochającą się parę. A gdzie tam kochającą, oni się dosłownie pieprzyli jak nieposkromieni kochankowie. Pamiętała ich, dołączyli wczoraj na ognisku, to byli chyba Wojtek i Maria...? Nie, Daria. Cały wieczór się do siebie dobierali i proszę, w końcu nie wytrzymali. Ale co z Markiem? Skupiła wzrok na nim. Miał zamknięte oczy, błogość na twarzy i majstrował coś pod kocem. No tak, musiał zauważyć ich wcześniej i mu się spodobało. Ciekawe, jak długo ich podglądał. Co prawda Marek podobał jej się się od jakiegoś czasu, temu wybrała łóżko właśnie obok niego. A on teraz walił konia... Zaczęła się przyglądać całej trójce. Parka w pozycji "ona na górze" prężyli się się i wili jęcząc i sapiąc, ale chyba tylko ona dochodziła. Ich jęki, ten zapach, jaki poczuła, podniecały ją i czuła już, jak soczki spływają jej po nogach. "A co mi tam!" stwierdziła i powędrowała ręką ku źródełku wyciekającego soczku podniecenia. Kinia dotknęła nabrzmiałej łechtaczki i zamruczała cichutko. Oo taak, była mocno podniecona. Powoli, drobniutkim paluszkiem zaczęła drażnić wrażliwy guziczek, inny paluszek wkładając do siebie. Jej myśli skupiły się na uprawiającym podobną formę seksu Marku. Jej oddech powoli zaczął przyspieszać, oczy same się zamknęły, paluszki zaczęły pracować mocniej i szybciej... O tak, tego jej brakowało... Pragnęła orgazmu.
Marek miał się dobrze. O ile to odpowiednie określenie dla takiego stanu. Chłopak odpływał w rozkoszach cały czas obserwując kochającą się parę. Ale wyczuł też jakiś ruch obok, co dodało mu trochę adrenalinki, bo wręcz czuł, że ktoś na niego patrzy. Nakręcało go to, bo podświadomie lubił być obserwowany. Często zabawiał się w pobliżu okna, przy zaświeconym świetle. To podniecało takiego młodego prawiczka jak on. Poczuł też inną rzecz, inny zapach... Mocno kobiecy. Jej!... ale to mu dodało animuszu! Jego ręka przyspieszyła, oddech zaparł w piersiach, serce stanęło na ułamki sekund... Jego członek zaczął drżeć, z ust wydobył się jęk... Orgazm przeszył jego ciało, wykręcając go i obracając na bok. Marek zastygnął w takiej pozycji, czując mokrą, śliską, lepką ciecz na swoim ciele i pod kocem. Starając się odzyskać oddech i zobaczył, że leży twarzą w twarz z dochodzącą właśnie Kingą.
Przyspieszyła. Jej paluszki wbijały się i brandzlowały w jej nieskalanej, dziewiczej pochwie. Czuła mrowienie na całym ciele, i piekące, przyjemne ciepełko w okolicach sromu. Jej zgrabne paluszki odnalazły magiczny punkt i rychło zbliżający się już orgazm zaczął przedzierać się przez jej ciało, pochwa zaczęła się kurczyć a Kinia wręcz zawyła z rozkoszy. Jej przyspieszony oddech zastygł, ciało wygięło się w łuk... Kinga opadła na łóżko, powoli otworzyła oczy i spojrzała... prosto w oczy Marka.
Ich twarze dzieliło może 5 cm. Dotykali się nos w nos, ich przyspieszone jeszcze oddechy zamieniały się w jedność. Dźwięki z dalszej części lotniska wciąż dobiegały, a oni byli w innym świecie, świecie swojej własnej erotyki. W oczach oboje mieli lekki przestrach, ale i zaciekawienie. Pierwsza odezwała się Kinga, cichutkim, słodkim głosikiem, takim jak ona sama, lecz takim lekko... zawstydzonym.
- I jak, podobało się?
Do tego momentu Marek nigdy nie był aż tak zawstydzony. Ale jednocześnie hamulce puściły.
- Tak, podobało się. A tobie?
- Mi owszem. – Wskazała na kochającą się parę – może nasza kolej?
Marek w tym momencie przypomniał sobie, że on przecież nigdy nie robił nic więcej prócz ręcznych robótek.
- No, ale ja... – nie zdążył skończyć, bo wciąż podniecona Kinga zamknęła mu usta namiętnym, powolnym pocałunkiem. Marek, choć początkowo nieśmiało, teraz zaczął przejmować powoli inicjatywę, całując coraz odważniej i... drapieżniej. Chłopak delikatnie przygryzał jej wargi, jego dłonie zaczęły coraz odważniej badać zakamarki jej nagiego ciała.. Nie wiedział, że spała nago. Kinia również zdziwiona faktem nagiego faceta, zaczęła odczuwać jeszcze większe podniecenie i fontannę tam na dole. Dodatkowo wyczuwając jego ząbki na ustach, kłucie czymś twardym w okolicy uda... Marzyła, aby nabić się na jego pal jak Daria na Wojtka, tak bez skrępowania, z pełną godnością ale i frywolnością.
Ich ręce błądziły po spoconych ciałach, ich serca biły jak po szybkim biegu, języki były splecione, zęby finezyjnie przygryzały wargi... Dreszcze nękały ich plecy, palce delikatnie muskały szyję, plecy, ramiona... Oboje byli podnieceni już na granicy wytrzymałości, a penis Marka pulsował, tryskając kropelkami spermy, mocząc uda Kingi... A może to jej soczki? Jego ręce błądząc po jej ciele, napotkały pełne piersi, zaczęły ściskać i masować nabrzmiałe sutki... Jego język błądził po jej szyi, haczył o uszka... Jedną dłonią, powoli, delikatnie łaskocząc plecy, boczki, brzuszek, i uda, prowadził powoli ku jej spragnionemu wzgórkowi łonowemu. Jej noga, uchodząc na bok, udzieliła mu przyzwolenia na wejście do jej własnej krainy rozkoszy, buchającej lawą groty... Jego palce sprawnie wyczuły wejście do jej dziurki i bez skrępowania włożył w nią od razu dwa palce. Kinga drgnęła – pomimo lekkiego bólu, to przyjemność była górą. Jej ręka delikatnie, powoli muskała jego ciało, zsuwając się niżej, nieśmiało dotknęła jego penisa. Nie przypuszczała, że ten narząd może być taki... delikatny, bezbronny ale i zarazem tak okazały. Pierwszy raz miała tę ogromną, męską dumę w dłoniach i to na wyłączność. Chwyciła go trzema palcami za napletek, i z ciekawością zaczęła nim przesuwać po nabrzmiałym członku. Czuła wszystkie żyły, czuła jak drży, czuła, jak kropelki mętnego płynu ściekają jej po ręce... Czuła ten słony zapach, powoli zatracała się w nim, chciała... sprawdzić, jak smakuje. Więc powoli, żeby nie robić gwałtownych ruchów, zaczęła wodzić języczkiem po szyi Marka, obojczyku, złożyła kilka namiętnym pocałunków na płatku uszka, przygryzła go lekko i delikatnie dmuchnęła gorącym oddechem na jego chrząstkę, widząc, jak przechodzi przez jego ciało dreszcz... Marek rozpływał się wręcz z rozkoszy, mruczał jej do uszka, szeptał jej imię... Chyba nawet coś mu się wymsknęło, że ją kocha. Czuł, jak jej ręce powoli, delikatnie dotykają różnych części ciała, jej usta go całują a on starał się odwdzięczyć jej tym samym, dając jej przyjemność tam niżej, gdzie jego wzrok na razie nie sięgał. A on tak bardzo chciałby zobaczyć ten jej kobiecy skarb... Jego palce nadal pracowały, bawiły się jej guziczkiem, penetrowały ją od środka... W pewnym momencie drżąca już Kinia nagle wygięła się w łuk, wtuliła się mocniej w Marka, którego palce nadal w niej pracowały, pomimo skurczu, wprawiając ją w jeszcze większe wibracje... Marek tylko marzył, aby jego penis, od dawna już gotowy, mógł się w niej znaleźć. Czuł, jak Kinia powoli zbliżyła się do jego klatki piersiowej, ssała jego sutki jednocześnie masując jego członek. Nigdy nie przypuszczał, że to może być aż tak przyjemne, tyle rozkoszy dawać. Kinia błądziła języczkiem dalej, haczyła o pępek, kluczyła w okolicy jader, łaskocząc po mosznie... Podobał jej się widok gęsiej skórki na całym ciele Marka. W końcu dotarła do swojego celu – prężącego się kutasa, którego tak pragnęła skosztować. Chwyciła go znów w dłoń, przeciągnęła po nim miękkim, mokrym języczkiem, po całej długości. Marek jęknął głośno i zacisnął pięści na ramieniu Kingi, co jej się bardzo podobało. Z nową ochotą przystąpiła do działania. Wzięła go do ust, i uważając na zęby, zaczęła delikatnie poruszać głową i bawić się językiem wokół jego żołędzia, by potem przyssać się i włożyć go po same gardło. Sprawiało jej to taką frajdę, chciała wciąż więcej i więcej... Nagle poczuła, jak Marek silnymi dłońmi podniósł ją i przewrócił na plecy. Przyssał jej się do sutka, dłonią ugniatał jej drugą pierś, jednocześnie palcami drugiej ręki nadal zadowalał ją w jej mokrym kroczu. Zniżył się bezpośrednio do jej cipki i bez zbędnego miziania wkroczył językiem w jej rozpaloną dziurkę, spijając jej smaczne soczki. Dołożył do tego jedną rękę, drugą cały czas masując pierś, kciukiem masował jej łechtaczkę. Czasem zmieniał role, języczkiem trącał guziczek, wił nim wkoło muszelki, a paluszki wkładał do środka... Sprawiło to, że Kinia prężyła się pod nim i jęczała w amoku... Z czasem wstrząsnął nią potężny orgazm, jej ciało wygięło się w łuk, zastygając tak na chwilę, po czym opadła na łóżko. Kinga ciężko sapiąc, otworzyła oczy i z uśmieszkiem patrząc w oczy Marka wyszeptała:
- Koniec tego dobrego!
Przyciągnęła Marka do siebie, i obdarowując go namiętnym pocałunkiem, powiedziała mruczącym głosem:
- Wejdź we mnie, ale ostrożnie!
To było jak płachta na byka. Marek ustawił ją pod sobą, i powoli, delikatnie wszedł w jej ciasną dziurkę. Kinga na początku jęknęła z bólu, ale potem sama nogami dociskała Marka do siebie, oplatając kolanami jego biodra. Po chwili oboje się zgrali i płynnie poruszali w tylko im znanym rytmie. Kindze było niewyobrażalnie dobrze, takie uczucie aż zatykające od środka i mrowienie, dające przyjemność na zewnątrz. Markowi trudno było się opanować, czując ciasnotę jej wnętrza oplatającego jego penisa. Po dłuższej, pełnej intensywnych doznań chwili, zmienili pozycję, układając się na boku i gładko kochając się dalej. Całowali się też, jak ona była na górze, a on masował jej piersi, ssał jej sutki bawiąc się jednocześnie jej łechtaczką, gdy znów ona była na dole... Gdy już zaczęli oboje dochodzić, przyspieszyli tempo, galopując równo, jakby byli doświadczonymi kochankami... Orgazm wstrząsnął nimi obojgiem, i razem jęcząc i sapiąc jedno drugiemu do uszka padli sobie wzajem w ramiona... Pocałowali się czule, a gdy otworzyli oczy, zobaczyli resztę ludzi wcześniej śpiących na lotnisku, jak patrzą na nich i zaczynają bić im brawo. Wojtek i Daria siedzieli przytuleni i patrzyli na nich z wielkimi rumieńcami na twarzach. Z pewnością znajomi zrobili im podobny kawał. Marek przytulił się do Kingi i powiedział cichutko
- Idziemy się kąpać!
Wzięli ręczniki i poszli razem pod prysznic. Ale o tym innym razem.. ;)