Smarkacz
15 kwietnia 2013
Szacowany czas lektury: 18 min
Minęło już sporo czasu, jak mój chłopak pojechał na wakacje, a ja musiałam zostać w domu. Obiecał, że będzie często pisał, a przysłał tylko jedną kartkę. Miałam jechać z nim i całą paczką naszych przyjaciół, już wszystko załatwiałam, ale tata przyjechał do domu i nie zgodził się. On pracuje za granicą i przyjeżdża tylko, co parę tygodni, na parę dni do domu. Jeszcze tylko do września, jak będę miała 18 lat, to będę mogła robić wszystko to, co zechcę.
Nienawidzę go, powiedziałam mu, że się więcej do niego nie odezwę, za to, że popsuł mi wakacje.
Do mojej mamy przyjechała jej najlepsza koleżanka z podstawówki. Nie widziały się od ukończenia szkoły. Przyjechała ze swoim 16-letnim synem. Smarkacz próbuje mnie podrywać, a ja wcale nie mam ochoty nim się zajmować. Cały czas wodzi za mną wzrokiem, zagaduje, pyta się o coś. Z początku grzecznie odpowiadałam, ale z tym nie ma końca, mam go już dosyć. Zaczęłam go po prostu ignorować.
Gdzie ona ma zamiar położyć go spać? Mieszkamy w bloku, w malutkim mieszkaniu. W sypialni jest jedno wolne miejsce, bo on pojechał do pracy. Pewnie mama będzie całą noc plotkowała ze swoją koleżanką. Nie, u mnie też nie ma miejsca. Mój pokoik jest bardzo mały.
Zostawiłam młodego i zamknęłam się w swoim pokoju.
Gdy wieczorem wyszłam z mojego pokoju, to przechodząc do łazienki o mało bym go nie nadepnęła. Śpi na nadmuchiwanym materacu. Będzie miał niespodziankę, bo z niego uchodzi powietrze.
Rano mama nie dała mi się wyspać, budząc mnie:
- Wstawaj, jest śliczna pogoda, jedziemy do domku letniskowego.
Przynajmniej nie będę musiała siedzieć w tej ciasnej klatce.
W samochodzie oboje z małolatem siedzieliśmy z tyłu. Smarkacz nie dawał mi spokoju, cały czas coś gadał, a jak nie reagowałam, to mnie szturchał. Byłam szczęśliwa, gdy dojechaliśmy na miejsce. Pomagał mamie rozpakowywać rzeczy z samochodu. Ja miałam spokój, ale nie na długo.
Mama powiedziała żebym poszła z nim nad jezioro.
- Po obiedzie - odrzekłam
Do kąpieliska jest dosyć daleko, w ogóle nie miałam ochoty tam iść. Leżałam na leżaku czytając książkę.
Tutaj, na terenie domków letniskowych jest mała przystań, ale tylko dla łódek tych osób, które mają tutaj domki. Z jeziorem jest połączona wąskim przesmykiem pomiędzy sitowiem.
Przy przystani jest słoneczna polanka, a w wodzie na przystani jest sporo miejsca, by popływać. Od jeziora odgrodzone jest to gęstym sitowiem. Wszyscy opalają i kąpią się tam tylko nago. Nie, z nim tam nie pójdę.
Czytałam ciekawą książkę. Ten smarkacz nie miał już nic do roboty i znowu mnie zaczepiał, one obie to widziały i śmiały się z tego.
- Idziemy do gospodarza po jajka – powiedziała mama.
Ledwo, co poszły, a on oblał mnie zimną wodą. Byłam wściekła. Myślał, że ja go będę gonić, chciał tego. Nie dałam mu jednak tej satysfakcji. Postanowiłam inaczej się na smarkaczu zemścić, choć nie wiedziałam jeszcze jak. Nie reagowałam na niego, w końcu położył się na kocu, ja na leżaku czytałam dalej. Interesująca akcja w książce się przeciągała, a mnie zachciało się siku, chciałam doczytać do końca, ale i tak musiałam odłożyć książkę, i biec do ubikacji. On leżał na brzuchu, chyba zasnął. Gdy byłam obok niego, to był moment, myśl i realizacja zemsty. Stanęłam nad nim odsunęłam majtki i trysnęłam na jego plecy. Obrócił się, tak długo wstrzymywałam, że teraz nie potrafiłam przerwać lejąc go po twarzy, nie chciałam tak tego. Stało się tak, dlatego, że on się obrócił i wstawał, no i tak trafiło.
- Oj nie! – krzyknęłam uciekając, a on mnie gonił. Parę razy już mnie prawie dopadł, złapał od tyłu za górną część kostiumu kąpielowego, myślałam, że mi ją zerwie, ale puścił. Potknęłam się, upadłam, obrócił mnie, usiadł na mnie. Patrząc mi prosto w oczy.
Próbowałam się oswobodzić, ale on jest silniejszy. Siedział na mnie trzymając moje ręce. Gdy się wyrywałam moje dosyć spore piersi wychodziły z bikini. Widział to, uśmiechając się patrzył się na nie. Przestałam się wyrywać. Po chwili zluzował mi ręce, ale nie wstawał. Poprawiłam bikini.
- Co ja mam teraz z tobą zrobić, mam cię też posikać?
W pierwszej chwili przestraszyłam się, że to zrobi, ale spojrzałam w jego oczy i wiedziałam, że nie zrobi mi krzywdy, uspokoiłam się. Poczułam, że mnie coś ugniata.
- A zrobiłbyś to? – zapytałam, spoglądając na jego krocze.
Stał mu. Dzieciak się zawstydził, wstał i chciał uciec. Złapałam go za rękę zatrzymując go.
- Teraz uciekasz?
Znowu ja byłam górą. Nie wiem, co strzeliło mi do głowy, drugą ręką poprzez kąpielówki dotknęłam jego penis. Dla mnie to nie było nic takiego, mojemu chłopakowi też czasem dla żartów tak robiłam. Znieruchomiał, zrobił się czerwony jak burak. Dzieciak nie wiedział, co zrobić. Ja ciągle trzymając jego fiuta brnęłam dalej, chciałam go jeszcze bardziej zawstydzić pytając się go:
- Robiłeś już to kiedyś z dziewczyną?
Unikając mojego wzroku pokręcił głową, że nie.
- A chciałbyś? - Pokiwał, że tak.
Podniecił mnie jego dorodny penis i jego niewinność.
Od roku byłam często z moim chłopakiem, a teraz długo go już nie ma.
- Więc chodźmy – powiedziałam.
Prowadziłam go cały czas za rękę, bałam się, że ze strachu mi ucieknie. Wszedł po drabinie do góry, ja za nim.
- Stał i patrzył się na mnie, widziałam, że moje bikini prześwietla wzrokiem. Zdjęłam górę, jego wzrok, zachwyt na twarzy. Nikt jeszcze tak na mnie nie patrzył. Powoli zdjęłam dół, pytając się go:
- Czy widziałeś już nagą kobietę?
- Tak, w Internecie, ale nigdy takiej pięknej.
Przesunęłam się obok niego siadając na mojej pryczy. Wiódł za mną wzrokiem. Kiwnęłam mu by się zbliżył. Zsunęłam mu jego slipy - nie wydawał się aż taki, gdy ja mu go trzymałam. Przyciągnęłam go do siebie, kładąc się rozchyliłam nogi. Położył się na mnie, od razu wbijając się do środka. Zaskoczył mnie tym. Dwa razy się poruszył i już był gotowy. Poczułam wypełniające mnie ciepło.
Z moim chłopakiem zawsze trwało to dłużej, zdążyłam założyć mu przed tym prezerwatywę, albo on wystrzelił na zewnątrz.
Usłyszałam nasze mamy, skoczyłam szybo na dół weszłam do łazienki, wymyłam się dokładnie.
Był upał. Po obiedzie mama powiedziała:
- Idź z nim i pokaż mu przynajmniej, gdzie jest kąpielisko.
Poszliśmy nie na kąpielisko, lecz do naszej przystani. Było parę osób. Gdy zobaczył, że wszyscy są na golasa, to zdziwiony spojrzał na mnie. Rozłożyliśmy koc i od razu nadzy wskoczyliśmy do wody. Chciał zobaczyć całe jezioro, więc wypłynęliśmy przesmykiem dla łódek.
Byliśmy sami w przesmyku, pomiędzy sitowiem, niewidoczni dla nikogo.
- Dziękuję. – Cmoknął mnie czule.
- Za co? – Zapytałam.
- Za to, że tutaj ze mną jesteś – odpowiedział.
Nie posądzałam go o taką tkliwość, po tym szybkim skoku na mnie. Przytuliliśmy się pieszcząc i całując. Płynęła łódka do przystani, my popłynęliśmy dalej w stronę jeziora.
Powiedziałam mu, że to było zbyt szybko, że musi się jeszcze dużo nauczyć.
- Nauczysz mnie? - zapytał.
Na jeziorze było sporo żaglówek. Był zachwycony. On jeszcze nigdy nie płynął żaglówką.
Płynęliśmy już z powrotem, przytulił się do mnie, poczułam, że mu stoi. Jeszcze z dala od przystani w wodzie robiłam mu dobrze ręką, a on mnie pieścił całował, delikatnie czule, podobało mi się to.
Gdy wyszliśmy z wody, to zauważyłam, że nasze mamy też tutaj są. Poszliśmy w ich kierunku, widziałam, że młody się boi, wstydzi. Złapałam go za rękę. Podeszliśmy blisko.
- Wy też tutaj jesteście. - Odezwała się moja mama.
Jej koleżanka, przestraszona, usiadła, zasłoniła się ręką, drugą sięgając po ręcznik. Spojrzała na syna, spojrzała na mnie. Wiedziała, że ja widziałam gdzie ona przez chwilę utkwiła wzrok. A jest, na co popatrzeć, nawet jak mu wisi. By nie było wątpliwości, też spojrzałam na jego penis i na nią. Odsunęła rękę, nie zasłaniając się przed synem. A młody z zachwytem patrzył na swoją mamę. Z młodym poszliśmy na nasz koc.
Wieczorem mama powiedziała, że będę spała z nimi na dole, a on sam u góry.
Sprzeciwiłam się mówiąc:
- Nie, chcę spać na dole z wami, u góry na drugiej stronie można uprzątnąć i tam może on spać, a ja w swoim łóżku.
- Faktycznie – stwierdziła mama.
Z młodym widzieliśmy się z naszych łóżek, ale byliśmy daleko od siebie.
Mama weszła po drabinie, żeby zapytać się, czy nam czegoś nie brakuje, sprawdzając czy śpimy osobno.
Przed rokiem mojego chłopaka, to ona zaprosiła do naszego domku, wcześniej zrobiła mi wykład o antykoncepcji, dała prezerwatywy i pozwoliła nam razem spać u góry. A teraz mnie sprawdzała.
Następnego dnia wzięłam klucz z domku dziadka, (tak nazywałam naszego sąsiada, a jego żonę babcię). Mamie powiedziałam, że idziemy na spacer. Było cudownie, młody był pojętnym uczniem. Pieścił, całował mnie jak boginię. Teraz dopiero do mnie dotarło, że mój chłopak, traktował mnie czasem poniżająco, a ja myślałam, że tak musi być. Młody był zupełnie inny i podobało mi się to.
***
Kiedyś, dziadek i babcia byli tutaj zawsze, całe lato. Ojciec, gdy był tutaj wiosną, to spotkał dziadka i dowiedział się, że babcia zmarła. Brakuje mi jej tutaj, jej opowiadań, ona była żywą książką z historii. Jej dzieci syn i córka wyjechali do Stanów i tam założyli rodziny. Powodzi im się tam bardzo dobrze. Byli tam z dziadkiem poznać swoich wnuków. Opowiadała:
- Córka ma duży dom, chciała, żebyśmy wszystko tu zostawili i tam u nich zostali, ale tam nie było tak pięknie, cicho i spokojnie jak tutaj.
Pokazywała mi zdjęcia.
Tamtego lata dziadek już sam wypływał łódką wędkować, bo babcia się już źle czuła.
Ma malutką łódkę, można założyć wiosła, można też maszt i żagiel.
Tamtego lata, gdy mój chłopak już pojechał, a ja zostałam sama z mamą, szłam na naszą przystań, pomogłam dziadkowi nieść ekwipunek do łódki.
- A może chcesz ze mną popłynąć? - zaproponował.
Chętnie się zgodziłam. Płynęliśmy pod żaglem, było cudownie. Obok nas szybciej przepłynęła większa żaglówka. Na jej pokładzie leżała naga, opalając się, młoda kobieta. Dziadek spojrzał na mnie, uśmiechnął się. Ja też miałam zamiar się opalać w naszej przystani, a tam nie raz dziadek widział mnie nagą. Rozebrałam się, dziadek uśmiechał się nic nie mówił. Zatrzymaliśmy się, dziadek zarzucił wędkę, poczułam piekące mnie słońce. Poprosiłam dziadka żeby posmarował mi plecy. Rozsmarowywał krem do opalania delikatnie masując mi plecy. Nie myślałam, że taki stary człowiek, może to tak przyjemnie robić. Powiedziałam mu, że jak już ma ręce z kremu, to ma mnie całą posmarować. Posmarował mi twarz, ramiona ręce, brzuch.
- Piersi też powiedziałam. – Spojrzał na mnie
Smarował je delikatnie, ale dokładnie. Robił to patrząc się na mnie. Na jego spodenkach zauważyłam wypukłość. Głupio mi się zrobiło, że tak podnieciłam dziadka.
Zauważył, że bierze ryba, złowił ładną sztukę, którą ja wyjęłam z wody podbierakiem.
Po paru dniach, gdy znowu wypływał zapytałam, czy mogę z nim popłynąć? Pływałam jeszcze z nim wiele razy, opalałam się na jego łódce, ale nigdy nie poprosiłam go już o smarowanie.
Babcia się gorzej poczuła, wyjechał z nią do domu. Wtedy zostawił u nas drugi klucz ze swojego domku letniskowego, mówiąc mi, że jak będę chciała, to mam sobie popływać łódką.
Wiosną ojciec był w domku, zastał dziadka, który mu powiedział, że babcia zmarła tamtego roku jesienią.
***
Do domku dziadka, chodziliśmy codziennie. Młody pieścił i całował mnie czule, w czoło, w policzki, w nos, w brodę. Ja leżałam nic nie reagując. Schodził niżej, do ramion. Pieścił delikatnie piersi, a języczkiem na przemian bawił się sutkami. Było mi tak dobrze, że chciałam, by to trwało wiecznie. Jednak on zajął się moim brzuszkiem. Nagle przerwał. Otworzyłam oczy, spoglądając na niego. Przytaknęłam i rozszerzyłam nogi. Delikatnie palcami rozszerzył wargi sromowe. Czułam jego oddech. Czułam jego palce, delikatnie rozszerzające dalej, głębiej. Muśnięcie warg sromowych, z jednej, z drugiej strony, coraz szybciej, coraz intensywnie całował mnie. Nie wiem, czy czułam wiele ust, czy tylko jedne próbujące ogarnąć całość. Poczułam jego język, który zlizywał to, co wydostawało się ze środka. Był nienasycony sięgając tak głęboko jak potrafił. Poczułam mrowienie w brzuchu. Chyba wtedy dopiero pierwszy raz przeżywałam orgazm. Trzymałam mocno jego głowę, bałam się, że przerwie, a on złapał tylko oddech. Kochany, wytrzymał tak długo, aż ja wyczerpana tą ekstazą, leżałam już bezwładnie.
Nie wiedziałam, co to było, ale to było cudowne. Chciałam mu podziękować dając buziaka. Zobaczyłam, że on ma go naprężonego jak nigdy. Był tak blisko mojej twarzy, ucałowałam mu go. Wargami poczułam gładziutki żołądź, objęłam go ustami. Pierwszy raz miałam penis w ustach, czułam jego gładkość językiem. A on wystrzelił. Zakrztusiłam się. Młody przestraszył się. Przepraszał mnie, błagał o wybaczenie. Ja miałam pełne usta, nie wiedziałam, co z tym zrobić, nie chciałam pobrudzić dziadkowi łóżka. Przełknęłam. A młody ciągle przepraszał. Miałam dosyć tych niepotrzebnych przeprosin. Całując go, zatkałam mu usta swoimi ustami. Poczułam grymas jego ust, myślałam, że mnie odsunie, nie zrobił jednak tego, a ja włożyłam mu język mieszając naszą ślinę.
Pierwszy raz poczułam słonawo gorzki smak spermy. Mój chłopak parę razy chciał mi włożyć penis do ust. Powiedziałam mu, że nigdy w życiu. A teraz nie było to, aż takie straszne, może to jeszcze zrobię, ale tylko z młodym.
Do domu miał przyjechać ojciec. Następnego dnia obie po niego pojechały. Zostaliśmy sami. Byliśmy prawie w łóżku rodziców, wykorzystywaliśmy to, że naszych mam nie było, dzwonił telefon, nie odebraliśmy go. Potem był SMS, który przeczytaliśmy później.
"Ojciec przyjedzie jutro. Wrócimy na obiad, przygotuj coś"
Byłam szczęśliwa, myślałam tylko o tym, że będziemy mogli całą noc spędzić razem. Było cudownie, baraszkowaliśmy do późna w nocy, a później zasnęłam w jego ramionach. Następnego dnia przebudziłam się bardzo głodna. Spojrzałam na zegarek, nie ma się, co dziwić. Stwierdziłam, że dochodzi prawie południe. Śniadanie było przygotowane na stole, ślicznie to wyglądało. Nawet się nie ubierałam, naga, tak jak wstałam z łóżka siadłam do stołu i jadłam. Młody usiadł ze mną i mi usługiwał. Dopiero, gdy kończyłam dotarło do mnie, że chyba nie powinno się nago zasiadać do stołu, ale byłam u siebie z - no właściwie, kim on dla mnie jest? Bo mój chłopak pojechał z przyjaciółmi na wakacje. Poszłam wziąć prysznic i ubrałam się. Potrzebowałam do tego trochę czasu. Byłam prawie gotowa, gdy usłyszałam ironiczny głos mamy:
- Czy obiad gotowy?
A ja nawet nie obrałam ziemniaków.
- Zaraz podamy do stołu – powiedział młody.
- Spojrzałam na niego, on tam coś robił, jak ja wstałam, potem też siedział w naszej małej kuchni, jak ja się ubierałam. Na zewnątrz na stole były już postawione talerze. Włożył mi do ręki garnek, ładnie pachniało.
- Tego się nie spodziewałam - powiedziała mama.
- To on
- Pomogłem jej trochę – powiedział młody.
Nie dając mi dokończyć tego, co ja chciałam powiedzieć.
Ojciec powiedział:
- Nie ma to jak domowy obiad. – Spoglądając na mnie.
Chyba mu smakowało, mnie też, ale było mi wstyd, bo ja potrafiłam tylko obrać ziemniaki. Obiecałam sobie, że muszę się nauczyć gotować.
Był kolejny piękny dzień.
- Idźcie sobie nad wodę, my posprzątamy po obiedzie – powiedziała mama.
Pytałam się młodego, gdzie on nauczył się gotować. Zdziwiony spojrzał na mnie mówiąc:
- Mama przychodzi z pracy później, niż ja ze szkoły, to przeważnie ja dla nas gotuję.
Teraz, gdy był tata, to dopiero po dwóch dniach udało się nam niepostrzeżenie wymknąć do domku dziadka. Byliśmy nadzy na łóżku w akcji, a wtem otwierają się drzwi i wchodzi dziadek.
- Przepraszam – powiedział i wyszedł.
Ubraliśmy się szybko, ale jego już nie było, ani przed domkiem. Wróciliśmy do domu. Bałam się, że powie rodzicom.
Dziadek przyszedł do nas przeszło godzinę później, mama prosiła żeby z nami został na kolacji. Chciała żebym jej pomogła. Tym razem nie szukałam żadnej wymówki, chciałam się czegoś nauczyć. Zaglądałam na zewnątrz, bojąc się, że dziadek powie ojcu. Wszyscy troje ojciec, dziadek i młody rozmawiali, śmiali się. Gdy wyszłam do nich, to siedział tylko sam dziadek.
- Gdzie oni są? – zapytałam.
- Poszli zobaczyć do mnie, co tam jest z tą wodą, bo tak powoli spływa. - Dodając:
- Wiesz, że ja się na tym nie znam.
Dziadek kosił nam zawsze trawę, a ojciec robił mu różne naprawy. Ma złote rączki – mówiła zawsze babcia.
- Dobrze zrobiłaś, tamten nie był dla ciebie – odezwał się dziadek.
O czym on mówi? Nie od razu dotarło to do mnie. Pomyślałam, że z moim chłopakiem to ojciec nawet nie porozmawiał, a z młodym poszedł coś naprawiać. Teraz dopiero skojarzyłam, o co chodziło dziadkowi.
- Ale on jest ode mnie o całe dwa lata młodszy.
Uśmiechnął się mówiąc:
- Babcia była dziewczyną mojego starszego brata, a ja dla niej byłem "smarkaczem" – tak mnie nazywała. Zakochaliśmy się w sobie i byliśmy całe życie szczęśliwi – stwierdził dziadek.
Przyszedł ojciec z młodym, wszyscy spędziliśmy bardzo miły wieczór, dziadek o nas nawet nic nie wspomniał.
Następnego dnia dziadek przyszedł zapytać się mamę, czy jej ma coś przywieźć ze sklepu. A mnie po cichu tak, że nikt nie słyszał powiedział:
- Zostawiłem wam otwarte, przed 17 nie wrócę.
Ucałowałam go w policzek. Widział to młody, popatrzył tak choćby był zazdrosny. Powiedziałam mu, że to było za to, że jest otwarte i do 17 wolne.
Ojciec musiał jechać do pracy, mieliśmy już też jechać do domu. Na stoliku leżał list od mojego chłopaka. Przyszedł wcześniej na domowy adres, a mama mi go dopiero teraz dała. Przeczytałam. Mama patrzyła na mnie.
- Wiesz? – zapytałam mamę.
- Tak, spotkałam jego mamę, cieszyła się, że zostanie babcią.
- A mógł być twój – dodała.
Jego była dziewczyna powiedziała mi kiedyś, że i tak mi go odbije. Życzę jej z nim szczęścia, bo ja, nie byłabym z nim szczęśliwa.
Zachmurzyło się było chłodniej, to nie było aż tak żal jechać do domu. Młody też od nas tego samego dnia pojechał do swojego domu. Zostałyśmy same z mamą. Niby nic się nie zmieniło, ale spędzałam teraz więcej czasu w kuchni. Z młodym dziennie kontaktowaliśmy się przez Internet.
Zaczęła się znowu szkoła. Miałam już dostać okres, ale coś się przeciągało. Zawsze uważaliśmy, zabezpieczaliśmy się. Tak, oprócz pierwszego razu. Zrobiłam test, wyszedł pozytywnie, napisałam mail do młodego. Bałam się reakcji rodziców, nie wiedziałam, co ja mam zrobić. Młody odpisał, że gdy już niedługo ukończę 18 lat, to mam przyjechać do niego, on ma duży pokój, a jego mama nam pomorze.
Powiedział o tym mamie, przeraziłam się, to pewnie i moja się też dowie.
Następnego dnia, gdy przyszłam ze szkoły zaczęło się. Krzyczała na mnie:
- Jak chciałaś mieć dziecko, to mogłaś to zrobić z twoim chłopakiem, był taką dobrą partią, a uprzedziła cię inna. On ma dopiero szesnaście lat i nic nie ma!
Płacząc, uciekłam do mojego pokoju, trzaskając za sobą drzwiami.
Mój były chłopak jest na ostatnim roku studiów, pochodzi z zamożnej rodziny. Rozpieszczony maminsynek. Dziadek miał rację, to nie był chłopak dla mnie. To moja mama go pchnęła do mojego łóżka. To ona mu rano przygotowywała śniadanko, gdy u mnie nocował, ale tylko wtedy, gdy nie było ojca. On o tym nic nie wiedział, bo stale pracuje na zagranicznych kontraktach. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że ja kocham tego smarkacza.
Przestałam płakać. Nie jestem sama, to nie jest tylko zarodek, embrion, ciąża, to jest moje dziecko. Mama, groziła ojcem, miał przyjechać na moją osiemnastkę. Pewnie mu już powiedziała.
Bałam się rozmowy z nim, był zawsze taki stanowczy.
Przyjechał przed moimi urodzinami. Nie mówił mi nic. Wieczorem mama nie wytrzymała, mówiąc mu:
- Nic nie powiesz naszej kochanej córeczce, która będzie miała dziecko z tym dzieciakiem?
- Kochasz go? – zapytał ojciec. – Tak - odpowiedziałam.
- A on ciebie kocha? – Też mnie kocha.
- Pewnie przyjedzie na twoje urodziny?
Mama spojrzała na mnie, bo jeszcze jej o tym nie mówiłam.
- Tak, przyjedzie.
Ojciec siedział spokojnie nic więcej nie mówiąc.
Mama nie wytrzymała mówiąc mi:
Jeżeli chciałaś mieć dziecko to mogłaś je mieć z twoim chłopakiem, a ty pozwoliłaś na to, by uprzedziła cię inna. On był taką dobrą partią z nim byłabyś szczęśliwa. A co ci da ten biedny smarkacz?
- Dosyć!!! – krzyknął ojciec.
Pierwszy raz słyszałam jak ojciec podniósł głos. Mama zamilkła.
Już spokojnie powiedział do mnie:
- Nie martw się córeczko, na razie musisz się z nim zmieścić w twoim malutkim pokoiku (wiedział, że narzekałam zawsze na to, że jest za mały). Jeszcze przed urodzeniem dziecka poszukasz sobie jakiegoś mieszkanka, najlepiej niedaleko, żeby mama mogła się zajmować dzieckiem, gdy wy będziecie w szkole.
- A kto za to wszystko zapłaci? – odezwała się mama.
- Ja - odpowiedział ojciec.
Wiedziałam, że mają odłożone na mieszkanie własnościowe.
Mama chciała jeszcze coś powiedzieć, ale ojciec tylko spojrzał na nią.
Nie znałam ojca, z tej strony, okazuje się, że w ogóle go mało znałam, a teraz był mi o wiele bliższy niż mama, z którą byłam zawsze.
Następnego dnia po szkole odebrałam dowód. Młody czekał już na mnie w domu. Rozmawiał z ojcem.
Zadzwonił dzwonek, myślałam, że to koleżanki, ale było jeszcze za wcześnie.
- Ten pan do ciebie - powiedziała mama.
Przedstawił się, jestem notariuszem.
- Czy to pani jest...?
- Tak - potwierdziłam.
- Czy mogłaby mi pani pokazać jakiś dowód tożsamości
Dumnie, pierwszy raz pokazałam swój nowy dowód.
- Pani ma dzisiaj urodziny? 18 lat. – Spojrzał na mnie uśmiechając się.
- Gratulacje, teraz wiem, dlaczego miałem właśnie dzisiaj po południu tutaj przyjść.
Spojrzałam na niego zdziwiona, o co tu chodzi?
Tata poprosił go by usiadł.
- Znała pani....? - Podał zupełnie mi obce imię i nazwisko.
- Nie – odpowiedziałam.
- Przecież dziadek tak się nazywa – powiedział ojciec.
- Dziadka znam, ma domek letniskowy obok naszego.
- On zmarł, a pani jest jego jedyną spadkobierczynią.
Coś tam mówiąc podawał mi dokumenty. Ja myślałam o dziadku, zmarł, a ja go nawet nie odwiedziłam w szpitalu. Ojciec mówił, że dzień przed naszym wyjazdem z domku letniskowego zabrało go pogotowie. Nie bardzo wiedziałam, co te dokumenty znaczą, ale na jednym z nagłówków było logo banku.
- Dom – powiedział
- Letniskowy - Ucieszona mu przerwałam.
Przekładał kartki.
- Tak, też tutaj jest. Tylko nie wiem, gdzie jest samochód, bo garaż jest pusty.
- Pewnie nadal stoi na parkingu przy domkach letniskowym, bo stamtąd go zabrało pogotowie – powiedział ojciec.
Zadzwonił dzwonek, przyszły koleżanki.
- Nie będę dzisiaj więcej przeszkadzał, proszę się do mnie zgłosić. - Zostawił dokumenty, wizytówkę i wyszedł.
Kochany dziadek. Mówił mi, że "smarkacz" sprawi, że ja będę szczęśliwa.