Samo Duszno - Iramael i Zjawa
24 kwietnia 2017
Szacowany czas lektury: 12 min
Nie chcę obiecać, że to początek wspaniałej serii do samozadowolenia się przy papierze toaletowym , która oleje fabułę, a skupi się na seksie nie koniecznie z realnym oddaniem go.
Iramael położył się na wielkim łożu w swej kajucie. Kilka następnych dni rejsu zapowiadało się spokojnie, gdyż wody, na których się obecnie znajdowały, raczej były mało odwiedzane przez wrogich piratów czy godne zainteresowania statki handlowe. Nic załodze się nie stanie, jak chwile się zdrzemnie, a część załogi wyśpi się po ludzku podczas nocy.
- Witaj. - Obudził go szept i mokry ślad po języku, na jego policzku.
- Kto tu jest?
- Ja. - Poczuł, jak słodkie usta delikatnie przygryzają jego wargi. - Otwórz oczy.
Pachnącym cynamonem i miętą intruzem, okazała się kobieta, wysoka, która wyglądem i ubiorem zdecydowanie odbiegała od rzeczywistości. Misternie ułożone śnieżne włosy, w których ilość srebrnych ozdób i kwiatów obciążała kobiecy kark. Jej twarz zwyczajnie ładna, choć przesadnie alabastrowa cera wskazywała na albinizm, to tęczówki dużych oczu wypełniał szafir. Na sobie miała luźnie kimono, które osuwając się, ukazywało słodkie ramiona i plecy. Wszystko skąpane w czystej bieli.
- Kim jesteś? - Zapytał przeciągle. Dłonie jego wręcz instynktownie ułożyły się na jej biodrach.
- Ty mi powiedz, co robisz w moim śnie.
Przednimi zębami złapała go za język, trochę za mocno przygryzła, co mogło sprawić ból. Wynagradzając swój błąd, wcisnęła się w jego usta, drażniąc sprawnie jego podniebienie i lizać się językiem o język.
Dłonie mężczyzny spłynęły na pośladki zjawy.
Walczyli, kto w kogo językiem wejdzie. To bardzo przyjemna rywalizacja. Ślina nie mieściła się już w ich ustach. Spływała po policzku mężczyzny. W końcu ona była na górze, a on na dole.
Zjawa była opakowana, bo oprócz kimona, na drodze stała jeszcze bielizna w mało seksownym, bo nie w czarnym a w białym kolorze. Usiadła i zaczęła powoli ocierać niewieścim przyrodzeniem o męskie przyrodzenie. Po chwili mężczyzna uniósł swój tors i dłonie ułożył na jej kimonie. Gdy tylko kimono jej rozwiązał i ściągnął z niej, ukazując adekwatne do jej wzrostu piersi. Jaśniutkie, jędrne i zakończone bladymi, jak ona cała, sutkami.
- Odpowiednio pieszczone potrafią zmienić kolor.
Odchyliła głowę i wygięła plecy bardziej do tyłu, wypinając tym samym pierś najbardziej w przód, jak tylko mogła. Prawą rękę oparła na jego nodze, a lewą dłonią dotknęła jego jąder, nieprzerwanie ocierając się przyrodzeniem.
Obie dłonie mężczyzny wylądowały na jej piersiach, które to na początek łagodnym ruchem zaczął pieścić. Krążył wokół sutka, ocierając swe szorstkie dłonie o jej jędrną skórę, aż to pewniej złapał i ścisnął. Poczuł, jak to jądra mu musnęła, to mruknął przyjemnie:
- Mm. Jak się zacznie na poważnie, to cała nabierzesz kolorów.
W odpowiedzi przytaknęła tylko, po czym syknęła. Faktycznie, pod palcami Iramaela, sutek nabrał ciepłej barwy. Pragnęła, by kontynuował zabawę. W tym czasie dłoń masująca jego jądra prawie cała znalazła się w jej ustach. Wyciągając ją, nastąpiło głośne cmoknięcie. Podniosła swoje biodra, a obśliniona dłoń objęła jego członka, masując go po całej długości w tempie, w jakim on pieścił jej piersi. Mężczyzna przetestował to nawet: Na chwilę przyspieszył pieszczoty piersi, to też ona przyspieszyła. Dlatego zaraz zwolnił porządnie, powolnie ściskając, masując i od czasu do czasu łapiąc za sutki, by to bardziej się podręczyć. Nie spieszyło mu się. Uśmiechnął się do niej lekko, po czym to przygryzł dolną wargę. Nawet i taki mężczyzna potrafił wyglądać seksownie.
Jej skóra była delikatna i od pieszczot robiła się różana. Pieścili się długo, aż ona pierwsza zachciała coś zmienić. Nachyliła się do niego, kładąc wyprostowaną rękę na jego torsie. Odsunęła materiał wolną dłonią, zagłębiając końcówkę jego penisa w swoją jamę przyjemności. Nie nadziała się na niego, a kręciła biodrami raz koła, a raz ósemki. Westchnęła zadowolona, spoglądając mu w twarz. Mężczyzna patrzył jej w oczka, jedną dłonią masując jej pierś, a drugą sięgając do pośladków, by i im wykazać więcej zainteresowania. Sapnął cicho zadowolony, czekając na więcej. Zjawa nie szła z zabawą głębiej, a jej koła i ósemki stały się irytująco wolniejsze. Spojrzenie miała zadziorne, a pół uniesione kąciki ust, wyglądały diabelnie mimo jej anielskiego uroku. Położyła dłoń na jego szyi.
- Nabij się. - Mężczyzna zaś ścisnął mocniej jej pośladek i złapał drugą łapką za sutka.
Nie odpowiedziała, ale wciąż wbijała w niego swoje spojrzenie, a dłoń na jego szyi chwyciła mocniej. Posłuchała go. Ciasna, lecz nie dziewicza, a dobrze wyćwiczona Zjawa ugościła całego Iramaela w sobie. Westchnęła głęboko, właśnie pochłonęła istną bestię. Biodra zaczęły tańczyć w odwiecznym rytmie, a przyśpieszone oddechy odważniej niosły się po całej kajucie.
Teraz to obie dłonie położył na jej pośladkach, wspomagając jej ruchy. Wargi jego zaś objęły jej lewego sutka. Sapnął zadowolony przy tym. Męstwo grube, długie, rozgościło się w jej łonie, dłonie pieściły tyłek zjawy, a usta dręczyły pierś. Wiedział jak to partnerkę zaspokoić!
Zabawa była przyjemna i długa, ale chyba zbyt mało przyjemna dla ich obojga. Tak zgadywała Zjawa:
- Dziękuję, że jesteś dla mnie delikatny. - Pocałowała go czule - Już nie musisz. Powiedz, co chciałbyś, żebym ci zrobiła.
- Chcę, byś zeszła na czworaka, wypięła się do mnie i jak suka w rui błagała o to.
W łóżku wolał posłuszne, napalone suki, niż słodkie kochaneczki, a Zjawa chciała się skurwić. Dobrali się świetnie, więc dotychczasową zabawę, należałoby traktować, jako grę wstępną.
Penis wyszedł na wolność, a Zjawa z uśmiechem na ustach obróciła się wilgotną bielizną w stronę Iramaela. Nadal na sobie ja miała! Ręce wyginęła przed siebie, dotykając piersiami pościeli, a jej biodra podniosły się wysoko.
- Zerwij je ze mnie. Cisną!
A kapitan zadowolony przeszedł na kolana. Widok doskonały wręcz miał! Wilgotna szparka, wilgotne majteczki i reszta naga. Złapał jej bieliznę i jednym ruchem ręki zerwał ją z niej. Zaraz zaś przybliżył się i poczuła, jak to wtopił swe palce w jej włosy, by zaraz zgarnąć je w garść i pociągnąć za nie porządnie, drugą dłonią trzymając swego kutasa i wsuwając powolnie czubek w jej cipkę.
- Skoml o to jak portowa dziwka. - Rzekł z lekkim, szelmowskim uśmiechem. Nawet przestał jej wciskać się w szparkę. Chciał usłyszeć odpowiedni ton desperacji w tonie kobiecinki.
- Zrób to, jestem gorącą portową dziwką, a ty kim jesteś? - Jęknęła w oczekiwaniu. - Pokaż mi, że jesteś mężczyzną. Udowodnij! - Prowokowała do ostrej zabawy.
Mocniej pociągnął ją za włosy, by to zaraz naprzeć na jej głowę, dociskając do poduszek, ograniczając jej dostęp powietrza. Ostrym pchnięciem rozepchał jej szparkę swym gorącym, grubym wałem. Nie dał tym razem chwili na wypoczynek, a zaczął ją ostro pieprzyć, obijając się o nią swą miednicą. Długo nie wytrzymał bez porządnego klapsa w pośladek, aż to siarczysty ślad jej zostawił!
- Zapamiętasz tę noc. Noc, w której stałaś się moją prywatną kurwą.
- Jestem najlepszą kurwą na świecie! Twoją! - Jęczała, ku uczesze swojego kochanka i swojej własnej.
Krzyknęła od niespodziewanego klapsa, który mocno zaczerwienił jej delikatną skórę.
- Bij mnie. Chcę więcej klapsów. - Twarz w pościeli nie przeszkadzała jej w wydawaniu pleceń.
Docisnął ją zaraz mocniej do łoża, atakując jeszcze szybciej biodrami. Raz jeszcze ukarał jej tyłek otwartą dłonią, ślizgając się swym męstwem po jej wnętrzu.
- Tylko do tego się nadajesz. Do Ogrzewania mi kutasa.
Warknęła, czując gorycz zadawanej słodyczy. Zaczerwienione ciało drżało z podniety, a cipsko nie mieściło w sobie soków, które zaczynały po niej spływać. Z każdym kolejnym pchnięciem bioder była coraz pełniejsza, coraz bliższa.
- Jeszcze się przekonasz. - Obietnica czy groźba?
Ani razu nie wstrzymała oddechu, nie wstydziła się krzyczeć, sapać, jęczeć, dawać głośnio do zrozumienia, że kurewsko dobrze jej w roli kurwy. Jemu wspaniale było w roli dominującego. W roli jej właściciela. Rżnął ostro, katował pośladki i dociskał jej twarz do poduszek, wskazując ciągle swą wyższość nad nią. Oba pośladki już ślicznie oznaczone męską dłonią, wciąż raz po raz były atakowane, jakby chciał się upewnić, że te ślady zostaną jej na stałe! Mężczyzna już sam łagodnie pulsował, ukazując, że nie był tak daleko spełnienia.
- Obciągnąć milordzie? - Zaoferowała, wczuwając się w służebną rolę.
- Pierw przyjmiesz cały spust w cipę. Potem będziesz mogła wylizać, suko.
Odpowiedział swemu zwierzątku z uśmiechem. No i tak jak mówił, tak zrobił. Przestał dociskać jej głowę do poduszek, by to znów za włosy mocno pociągnąć. Wbił się do samego końca, rozciągając tylną ściankę jej pochwy swoimi rozmiarami, by to zaraz zalać jej wnętrze swym nasieniem kilkoma, pełnymi, gorącymi salwami spermy.
- Tak. - Krzyknęła.
Z zaczerwienionej od ostrej zabawy cipki, we wspólnych pulsach, wyciekała niemieszcząca się sperma. Po intensywnym poszerzaniu nadal ciasno otulała kutasa. Zjawa musiała ostro trenować, przed nocną wizytą.
- Mogę teraz, milordzie? -Wsadziła sobie palce w usta, czekając na pozwolenie.
- Śmiało, moja kurwo. Pokaż mi, jak głębokie masz gardło.
Powolnie penisa wyjął, to też czekał ją smakowity kąsek, cały oblepiony jego pożywnym, pełnym białka nasieniem.
- Dziękuję milordzie. - Jedyne zabawne słowo, jakie przychodziło do głowy, to właśnie "milordzie"
Przystąpiła do ssania i lizania, pieszczenia męskiej końcowy językiem we własnych ustach. Uśmiechała się i chuchała na wielkiego penisa. Używając samych ust, narzuciła sobie spore tempo. Patrzyła na właściciela przyrodzenia. Ręką intensywnie drażniła nadal gorącą kobiecość, syczała w przerwach, kiedy opuszczał jej gardło.
- Zostaw swą cipę. Masz grzecznie czekać, aż znów będę miał ochotę ją zbezcześcić.
- Nadal jestem gorąca. - Spojrzała z wyrzutem.
- Jeśli uda ci się doprowadzić mnie w najbliższe pięć minut i nie uronić ani kropelki, będziesz mogła mnie poprosić o jeden raz, tak jak chcesz.
- Zgoda. - Na ustach już miała spermę i własną ślinę. - Przyjmuję wyzwanie, ale wstań. Z góry będziesz miał lepsze widoki. Jest tu gdzieś sznur. Możesz związać nawet mi ręce.
A mężczyzna wpadł nawet na świetny pomysł, albowiem wstał i znalazł spory kawałek liny. Nim zaś związał jej rączki, a do tego przepasał ją tak, by wpijała się między jej płatki cipki. Tak, by była bardziej wygłodniała! Gdy skończył wiązać, zadowolony położył wręcz swego kutasa na jej czole, dociskając swe jądra do jej warg.
- Czas start, suko.
- Zadarłeś z mistrzynią.
Na początek wtulała się twarzą w kutasa, co jakiś czas całując go i wielkie kokosy. Szybko zrobiła się biała na twarzy. Ten widok powinien mu się podobać, ale to dopiero początek. Lizała i całowała, aż w końcu przystąpiła do głównej atrakcji. Spojrzała na milorda wściekle. Wargi naszły na zęby, by ślizgając się po penisie nie zrobić mu krzywdy. Język stał się prostą autostradą do jej gardła, a usta z każdym posunięciem znajdowały się bliżej brzucha. Kaszlnęła, ale nie wypuściła całej bestii z ust. Na nowo ją pochłonęła, aż językiem była w stanie dotknąć jąder. Lekko zwalniając, przystąpiła do sztuczki, jaką było masowanie kutasa przełykiem. Wielkość sprawiała jej problem, co jakiś czas sprawiając, że musiała wysunąć kutasa z gardła, ale nigdy z ust. Jednak i to było chwilowe. Masaż stał się płynny i nieprzerwany, z coraz to rosnącą szybkością.
- Jeśli masz mnie budzić, to właśnie w ten sposób.
Gdy tylko zaczął penis pulsować, cofnęła go do jamy ustnej. Przygryzając wargami, chciała chwilę opóźnić wytrysk, by salwa Arvela była mocniejsza. Językiem uderzała w zwieńczenie penisa. Mężczyzna zaś cicho sapał, czując jej ruchy wykończeniowe. Jądra aż bolały od ilości wyprodukowanej spermy. Zaraz więc poczuła jak jego strumyk zaczął wypełniać jej jamę ustną. Musiała szybko wziąć się za połykanie, gdyż inaczej ulałaby, a wtedy przegrałaby zakład. Dłonie mężczyzny wtopiły się w jej włosy, które to złapał porządnie. Dość długo to zajęło, zanim to wszystko wyciekło z jego gorącego fallusa, lecz jednak w końcu to się jej udało.
- No, moja śliczna, portowa kurewko. Wygrałaś, a słowny jestem.
Śmiała się. Trudno powiedzieć, by wyglądała jak nieuchwytny duch sprzed igraszek. Tłuste od potu włosy lepiące się do ufajdanej buźki i ciężkie ozdoby, które przestały trzymać fryzurę w ryzach. Cera nie alabastrowa, a różano-czerwona. Porządnie ją zeszmacił i była w stanie za to mu podziękować:
- Nakarmiłeś mnie i możesz do mnie mówić mistrzyni. - Mówiła, klęcząc. - Pocałuj mnie jak ostatnią kobietę na ziemi, a potem... Zgwałć mnie swoimi ustami i palcami.
Oblizał się, po czym to poczuła, że wsunął dłonie pod jej pachy, by to podnieść ją, a następnie objąć, dociskając do siebie, by nie spadła mu. Teraz to patrzył jej prosto w oczka, z których biła lubieżność, fascynacja i szczerość.
- Skoro tak, moja mistrzyni.
Mruknął ciepło, po czym pierw łagodnie musnął jej wargi, by następnie zaatakować gorącym i dłuuugim pocałunkiem, podczas którego zaniósł ją na łożę. Tam zaś ułożył ją na plecach, samemu zawieszając się nad nią i kontynuując pocałunek. O rozwiązaniu nic nie wspominali.
- Całuj niżej. Wyborny w smaku jesteś, choć druga gra wstępna nie potrzeba. Bierz się do pracy. - Uświadomiła kochanka, że nastąpiła chwilowa zmiana ról.
Ujrzała, jak to mężczyzna swymi wargami zaczął powolnie zsuwać się po jej ciele. Pierw z ust na brodę. Potem szyja. Mostek wycałował, a nawet językiem musnął, by potem zaatakować prawą pierś. Sutka leciutko przygryzł, by to zejść na żebra. Po nich jęzorkiem przesunął, by to i nim wejść w jej pępek. Ucałował go, by to znów zsunąć się niżej. Wargami zatrzymał się przy jej wzgórku łonowym. Spojrzał na jej muszelkę i się uśmiechnął. Wszak lina wciąż wpijała się między jej płatki pochwy. A to przeszkadzało teraz! Dlatego użył nieco siły i poczuła, iż przestało jej się w kobiecość wpijać, a zaczęło w pachwinę. No i natychmiastowo wręcz wsunął w jej mokrą od jego nasienia i jej soczków muszelkę dwa palce. Języczkiem przymilił się do jej łechtaczki.
Od swojego kochanka wymagała cierpliwości i wytrwałości:
- Trzymaj to tempo i nie przerywaj. - Westchnęła.
Przymknęła oczy, rozkoszując się pieszczotami. Jęczała cichutko albo wcale, skupiając się głównie na sobie:
- Świetnie ci idzie. - Nie zapomniała jednak o kochanku.
Przepona niespokojnie falowała. Oddech przyśpieszył, a ciało uniosło się, pozostawiając kark bezwładny. Po chwili cała stała się wiotka. Na koniec mokrego całusa w swą muszelkę. Po tym zaś powolnie zawisnął mężczyzna nad kobietą, by to łagodnie opaść na nią swym ciężarem. Rękoma objął kobietę, przymykając powieki.
- Przyjemny jesteś. - Szepnęła, nie otwierając oczu.
Słysząc jej słowa, uśmiechnął się lekko do siebie:
- Ile chcesz odpocząć?
- Do następnego razu. - Obróciła głowę w jego stronę, chyląc ją lekko na bok. - Nie masz dość?
- Dość nie mam, jednak mogę dać chwilkę. - Rzekł z uśmiechem na ustach, po czym to podciągnął ją na swój tors i okrył ich kocem. Dość prędko usnął. A, że kobietę miał przy sobie, to też ciężej było się wybudzić.