Podróże w czasie (II) - Tantra
30 sierpnia 2021
Podróże w czasie
Szacowany czas lektury: 11 min
Warto przeczytać nie tylko poprzedni tekst z tej serii pod tytułem „Podróże w czasie (I) – podarek”, ale i także opowiadanie „Iluminacja”, objaśniające osobowość Natalii, głównej bohaterki tej serii. Wraz z Natalią staram się uzmysłowić, jak często przy pomocy naszej wyobraźni dokonujemy mentalnych podróży w czasie.
Nieopodal baru "Irish Point", stylizowanego na modłę irlandzkiego pubu znajduje się parking. To tutaj ma podjechać Natalia, aby zabrać mnie na tą frapującą wycieczkę. Znacie moją przyjaciółkę z poprzednich opowieści. O naszej znajomości pisałem już wcześniej bardzo szczegółowo, a ona z kolei wyjaśniła, po cojedziemy do Gdańska i Sopotu.
Poranne słońce oświetlało dzisiaj jaskrawo okoliczne krzewy i drzewa. Niebo było usiane ognistymi, pomarańczowymi chmurkami. W powietrzu unosiła się błękitna mgiełka. Świat wydawał mi się kolorowy, ponętny, intrygujący.
Dostrzegłem już z oddali podjeżdżający czarny, pobłyskujący, potężny SUV Jeep Cherokee. Ucieszyłem się, że propozycja Natalii nie była blefem, rozpoczynamy jednak podróż. Znając moją przyjaciółkę, będzie to nieobliczalna eskapada w nieznane.
Otwierając drzwi potężnego samochodu, ponownie zachwyciło mnie luksusowe wykończenie i elektronika deski rozdzielczej. Usiadłem obok Natalii, która rozpoczęła przejazd przez miasto, kierując się na północ. Zerkałem na nią z zainteresowaniem. O dziwo nie ubrała na podróż dżinsów. Ciemnozielona spódniczka podwinęła się jej, mogłem więc zerkać na jej kształtne uda. Z samochodowego radia sączyła się cichutko nastrojowa muzyczka. Początkowo jechaliśmy w milczeniu, jednak już zaraz po wydostaniu się za miasto na drogę szybkiego ruchu rozpoczęliśmy nasze ulubione przekomarzania się, które jak zawsze dotyczyło spraw damsko-męskich.
– Przeczytałeś moje opowiadanie o „urodzinowym podarunku”, jakie wczoraj ci wysłałem.
– Oczywiście! Bardzo mi się podobało. Słuchaj, czy to prawda, że planujesz spotkanie z ową Sylwią. Nie potrafiłem zorientować się, gdyż w zasadzie ona jest postacią z utworu literackiego.
– Chyba już wiesz, że u mnie się to zazwyczaj miesza, tym razem jednak Sylwia to także osoba z realu. Więcej, bardzo liczę na spotkanie z nią. Jak się domyślasz, chcę zażądać spełnienia obietnicy i wykorzystać posiadany żeton. Będziesz ją miał. Jeśli zechcesz,to będziesz ją mógł przelecieć.
– A nie szkoda ci tego żetonu? Przecież mogłaś ją podarować swojemu mężowi.
– Owszem, to prawda, on zasługuje na to! Zachowuje się ostatnio fair. Gdy powiedziałam mu, że wyjeżdżam na trzy dni do Gdańska ze znajomym, nie mrugnął nawet okiem. Zapytał jedynie, czyto z tobą i życzył mi przyjemnych doznań.
– No widzisz, szkoda tego żetonu, nie zasługuję na taki cenny, rzadki podarek. Kobiet takich jak Sylwia jest mało. Nie prędko będziesz miała nowy żeton.
– A tu, to się mylisz. Właśnie planuję, aby w trakcie naszej eskapady „wydobyć” nowy żeton.
– Hi… powiedziałaś „wydobyć”, a więc mówisz o twoich żetonach jak o bitcointach.
– Celna uwaga, zachodzi duże podobieństwo. Jedynie zamiast komputera o dużej mocy, trzeba mieć silną wolę i temperament, którego mi nie brakuje. Możesz się zresztą przysłużyć. Jak się postarasz dostaniesz jednego bitcointa. Aha… zaraz... zaraz… jak na razie to jesteś mi winien jakąś opowieść. Wysłałam ci osobliwe opowiadanie… więc teraz twoja kolej. Co ostatnio pisałeś, lub przeżyłeś, bo to na jedno wychodzi.
– OK, dobrze, opowiem ci o wizycie u masażystki, która ogłasza się, że realizuje masaże tantryczne. Jeśli włączysz nagrywanie, co zapewne na pokładzie twojego SUV-a, naszpikowanego elektroniką, jest możliwe, to będziesz miała zapis opowiadania.
– Owszem, mam tu takie urządzenia. Włączam więc nagrywanie. Damy krótki tytuł, nazwiemy tekst jednym krótkim słowem:
Tantra
Od dawna intrygowały mnie ogłoszenia w stylu „jestem świetną masażystką”, „zapraszam do mojego salonu masaży tantrycznych”, „skorzystaj z okazji, zrelaksujesz się”. Ogłoszenia takie można znaleźć na stronach internetowych. Umieszczają je tam panie schludnie ubrane, na ogół ukazujące swoją twarz i podkreślające, że nie chodzi o świadczenie usług seksualnych, lecz jedynie o umiejętność wykonania masażu.
Skusiłem się, postanowiłem to sprawdzić. Długo rozważałem poszczególne, konkretne oferty. Uwagę zwróciło mi w końcu ogłoszenie zilustrowane zdjęciem twarzy i sylwetki sympatycznej dziewczyny o rudych włosach.
Odszukanie jej mieszkania w tym naszym dużym mieście było kłopotliwe. GPS wyprowadził mnie na obrzeże miasta. Długo kluczyłem w uliczkach willowej dzielnicy. Do zabudowania pod podanym mi numerem trzeba było przedostać się, rozchylając wybujałe krzewy. Drzwi otworzyła mi ładna dziewczyna. Uznałem, że jest ładniejsza niż jej podobizna ze zdjęcia. W jej delikatnych rysach twarzy i uśmiechu było coś ujmującego. Była tu sama w przytulnym, nieco staromodnym mieszkaniu, utrzymanym w brązowej kolorystyce. Gdy znalazłem się już wewnątrz sam na sam z tą nowo poznaną kobietą,zawładnęła mną fala ekscytacji.
Usłyszałem wypowiedziane przymilnym głosem zdanie: „Mam na imię Fiona, rozbierz się i połóż się na tym łóżku, zaraz wrócę”.
Wielu mężczyzn doświadczyło takiego momentu, gdy dziewczyna mówi mu: „daj mi trochę czasu, rozbierz się… ja za chwilę wrócę”. Tak jest u dziewcząt, które oddają się za pieniądze, tu jednak miał być salon masażu. Owszem stało tu w salonie typowe wąskie łóżko, pokryte białym prześcieradłem.
Ruda dziewczyna wróciła. W miejsce oczekiwanego negliżu ujrzałem ją ubraną w stylu układnej sekretarki. Nosiła bordową spódnicę do kolan i białą bluzkę. Była na szpilkach.
Okazała się, że masaż w jej wydaniu był rodzajem szkolenia w zakresie orientalnych, dalekowschodnich tradycji i rytuałów. Moja masażystka miała nasilone poczucie wypełniania misji. Będąc już rozebrany wtedy, gdy leżałem na brzuchu, czułem jej dotknięcia, ale i też jednocześnie odbierałem rozliczne objaśnienia, dotyczące masaży tajskich i masaży nuru. Poddałem się jej woli fizycznie i przyznawałem jej rację, że współcześni kochankowie, pary małżeńskie, spieszą się, nie potrafią spokojnie oczekiwać na to, co im partner powolutku zrobi. Miała także rację, że wrażliwość erotyczną zwiększają głębokie oddechy i dłuższe chwile ciszy, kiedy to należy rozpoczynać medytacje i rozwijać zmysłowe marzenia dzienne. Trudno było też nie podzielać jej uwag, że ważne jest uczucie, które trzeba rozbudzać.
Fiona z naciskiem podkreśliła jednak, że nie wykonuje masaży nuru, o których wiadomo, iż kończą się zazwyczaj stosunkiem seksualny. Nie miałbym więc nic ciekawego do opowiedzenia, gdyby nie to, że dziewczyna ta miała w zanadrzu swoje autorskie, osobiste techniki.
Wyjaśniła mi, że ponieważ mija już mój czas, mogłaby szybko swoją dłonią doprowadzić mnie do orgazmu. Ujęła to brutalnie: „Ubiorę rękawiczkę, włożę ci palec i po krótkim masażu prostaty wytryśniesz. Ale odłożymy to, powiedziała, gdyż wpierw zapytam, czy chciałbyś zobaczyć, jak ja przeżywam orgazm. Pozwolę ci dotykać mnie, ale tylko dotykać. Zrobisz, co umiesz, abymszczytowała na twoich oczach. Będziesz mógł patrzeć, jak powoli dochodzę. Chcesz?”.
Taka propozycja ze strony subtelnej, delikatnej kobiety zachwyciła mnie. Niezwykłe zachowania Fiony następowały jedno za drugim. Z szafy wyciągnęła koc, położyła go na podłodze. Wkrótce leżała na nim na wznak, będąc nadal w owym oficjalnym stroju. Wyjaśniła jednak, że mogę ją rozebrać na tyle, na ile chcę. Uklęknąłem nad nią, podwinąłem jej spódnicę i zdjąłem piękne, czerwone majtki. Blade, szczupłe, piegowate ciało rudej dziewczyny, w częściowym negliżu promieniowało energią, która mnie przemieniała. Zacząłem ją pieścić. Skupiłem się całkowicie na jej cipce. Gdy wodziłem palcami po jej wargach, gdy dotykałem łechtaczki, dziewczyna zaczęła głęboko oddychać. Gdy włożyłem jej palce głęboko do pochwy, wtedy powiedziała coś takiego: „No właśnie, teraz jest już dobrze, naciskaj na przednią ścianę i patrz mi w oczy. Powtarzaj, kontynuuj, a zobaczysz magiczny orgazm”.
Fiona powiedziała prawdę, to było obezwładniające… jej głębokie oddechy, westchnienia, pojękiwania i wyraz twarzy… właśnie… szczególnie jej twarz, grymasy, przygryzanie języka, szeroko otwarte oczy.
„Wiesz co – odezwała się w końcu – teraz się mną nie nasycisz do woli, bo seanse trwają długo, ale poradzę ci coś. Moją twarz w trakcie takich orgazmicznych seansów nagrałam kilka razy. Odsprzedałam je kilku portalom. Możesz mnie mieć wirtualnie choćby co wieczór. Szukaj według hasztagu „orgazm magiczny”. Polecam ten znany, wyspecjalizowany czeski portal”.
To jednak nie koniec opowieści. Fiona wstała z podłogi, zgrabnym ruchem wygładziła podwiniętą spódnicę i zachęciła mnie, abym usiadł w fotelu i jeszcze jej posłuchał. Stwierdziła, że jej renoma i wzięcie wynika ze świadczenia dodatkowej nietypowej usługi. Powiedziała, że jej specjalnością jest przyjmowania u siebie par małżeńskich. Dodała, iż owszem poddają się jej masażom, jakkolwiek głównie potrzebują czegoś innego. Ona ich po prostu wprowadza w arkana seksu grupowego. Czyni to, doprowadzając do orgazmu partnerkę na oczach jej faceta. Co więcej, jeśli tak się zdarza, że owa partnerka nie zaznała jeszcze nigdy w życiu zmysłowego kontaktu z innymi kobietami, wtedy, jak się wyraziła, już nigdy nie zapomni wizyty w jej salonie masażu. Kończąc wywód, zapytała mnie, czy zawitam u niej ze swoją żoną.
Zrozumiałem w mig, że jest to wypisz wymaluj to co potrzebuję. Już wtedy zaklepałem sobie wstępnie termin następnej wizyty.
Jeszcze tego samego dnia, nie wdając się w szczegóły, przedstawiłem żonie pomysł, abyśmy udali się razem do salonu Fiony. O dziwo Agata się zgodziła, co mnie trochę zastanowiło.
Minęło kilka dni. Gdy przypomniałem rankiem żonie, iż jesteśmy umówieni z masażystką Fioną usłyszałem zadziwiające zdanie: „Ekstra, wreszcie coś się dzieje”.
Początek trójkowego seansu u Fiony był przewidywalny. Usiadłem w fotelu i przypatrywałem się co Fiona wyprawia z moją żoną. Agata, leżąc początkowo na brzuchu,wykonywała posłusznie wszystkie polecenia. Zauważyłem, że Fiona, po masażu pośladków, ud, bez pytania, odważnie wsunęła palce między wargi cipki. Agata nie protestowała, zgodnie z zaleceniem głęboko oddychała. Po dłuższej chwili ruda dziewczyna odezwała się, mówiąc „wiesz, lubię to niesamowite ciepło promieniujące spomiędzy nóg kobiety, kiedy zbliżam twarz i patrzę na otwartą, wilgotniejącą cipkę”. Moja żona była wniebowzięta, spoglądała w moją stronę. Widziałem więc jej uśmiechy, ogólnie biorąc pełne zadowolenie. Zdziwiłem się nieco, gdy nasza uzdrowicielka po zaleceniu „połóż się teraz na plecach” nie tylko masowała szyję, piersi, brzuch, lecz o dziwo zapytała żonę, czy chce, aby ją pocałowała w usta. Nie jest to chyba typowe zachowanie masażystki. Agata jednak ochoczo się zgodziła, obejmując ją ręką za szyję i ujmując rękoma jej głowę.
Przytoczę wiernie co Fiona mówiła do niej później, bowiem usłyszałem mniej więcej coś takiego:
„Rozchyl teraz nogi, o tak, szerzej, szeroko. Powinnaś nauczyć się przybierać wyuzdane pozy, takie, jakie podniecają mężczyzn. Możesz tego nie wiedzieć, nie wyczuwać. Oni stale chcą zobaczyć kilka wyróżnionych miejsc naszego, kobiecego ciała. Fascynują ich nasze biodra, te miejsca… w bok od cipki tam, gdzie jest to najsilniejsze ścięgno, przywodzące uda, w dół od cipki, tam, gdzie widać brązowe, zacieśnione drugie nasze wejście, ten rowek pomiędzy pośladkiem a udem, no i oczywiście rozchyloną, dotykaną, masowaną cipkę.
Sama możesz tego nie wymyślić. Jeśli chcesz wiedzieć więcej, to przychodź do mnie na kolejne lekcje albo oglądaj filmy erotyczne… hm… Trochę inaczej… Oglądaj te filmy, które lubi oglądać twój mężczyzna… Wtedy się dowiesz, co go podnieca”.
Fiona, kontynuując swoją dydaktyczną pogadankę,nasilała jednocześnie swoje działania. Widziałem, jej zdecydowane ruchy ręki,palców zanurzonych we wnętrzu ciała Agaty. Patrząc na te zabiegi,zdawałem sobie sprawą, że zapewne Agata zbliża się do krawędzi. Zapewne jej ciało przeszywały już intensywne mrowienia.
Fiona kontynuowała swój wywód… „Dobrze, a teraz będę się starać, abyś mnie zrozumiała i posłuchała. Po pierwsze ucz się kokietować i uwodzić kobiety i rozwijaj w sobie umiejętność zmysłowego obcowania z nimi. W ten sposób będziesz coraz mniej uzależniona od męża, od mężczyzn, już nigdy nie będziesz samotna, zawsze będziesz mogła spotkać się z koleżanką lub przyjaciółką. Nie możesz jednak przecież nagle zaskoczyć ją seksualnym zachowaniem, bo się wtedy bardzo zdziwi i odrzuci cię. Powinnaś już zawczasu te kobiety z twojego otoczenia które lubisz przyzwyczajać i instruować, tak jak ja to teraz czynię.
To bardzo dobrze, że twój mąż przyszedł tu wraz z tobą i teraz jak widzę, uważnie słucha. Mogę bowiem kontynuować trening. Nie wiem, czy dostrzegasz, lecz uczę was najprostszego scenariusza spotkań trójkowych. Chyba widzisz kątem oka, jak on na nas patrzy. Jemu ten obrazek w pełni odpowiada. Jestem przekonana, że patrząc na nas, widząc jak cię pieszczę,kutas mu stanął jak żelazny pręt. Tak więc nie swingujesz jeszcze, nie uczestniczysz w orgii, wprawiasz się już jednak do seksu grupowego”.
Agata oponowała. Wygłosiła odmienne opinie. Fiona wysłuchała ją spokojnie, lecz odparła krótko.
„OK, w porządku, szanuję twoje zdanie, ale chcę, abyś przeżyła tu dzisiaj u mnie wyjątkowy orgazm. Co cię bardziej podnieci, chcesz, abym cię teraz lizała, czy wolisz, abyś to ty zrobiła mi dobrze ustami i językiem?”
Widziałem, że Agata zastanawia się… intensywnie coś rozważa. W końcu odezwała się zdecydowanie:
„Chcę, abyś pieprzyła się teraz z moim mężem na moich oczach”.
Fiona nie zastanawiała się długo, odparła natychmiast:
„Agata, polubiłam cię bardzo, lecz nie mogę tego zrobić, bo ja prowadzę tu salon masażu tantrycznego. Nie mogę zepsuć swojej reputacji. Rozpowiecie znajomym i będę już tylko kobietą oddającą się z pieniądze. Ja mam inne ambicje, chcę uczyć innych tego co ciebie”.
Wiesz, doceniłem stanowczość mojej zony. Agata nie dała za wygrana. Po namyśle odezwała się do Fiony ponownie:
„Ok, rozumiem cię. Masz poczucie misji. Chcesz mieć wpływ na postawy ludzi. Mam jednak, w takim razie coś innego do ciebie. Mój mąż wyjeżdża na cały przyszły weekend na jakieś sympozjum do Gdańska. Umów się więc ze mną na nasze prywatne spotkanie”.
Zapadło milczenie. Po dłuższej chwili Fiona dość gwałtownym ruchem ujęła dłońmi głowę Agaty i pocałowała ja w usta, po czym stwierdziła: „Zgadzam się, zwłaszcza, że twój mąż widzi i słyszy wszystko, a więc akceptuje naszą zażyłość i wszystko to co przez ten weekend zrobimy”.
Gdy skończyłem opowiadać, Natalia pochwaliła mnie.
– Świetna relacja, podobała mi się. Zapiszę się na taki seans. Daj mi adres i numer telefonu do Fiony. Hm… jeśli chcesz, mogę wieczorem spróbować zrobić ci masaż? Teraz rozglądaj się za jakimś zajazdem. Przystaniemy na kawę. Chcę pokazać ci na mapie, gdzie na Kaszubach znajdują się kamienne kręgi. Proponuję, abyśmyw trakcie naszego pobytu pojechali tam i spróbowali „przejść przez kamienie”.
– Masz na myśli, ten sposób podróżowania w czasie, zobrazowany w serialu Outlander? Przecież, jeśliby okazałby się skuteczny, to już nie wrócilibyśmy na Śląsk, do naszych domów.
– Jest takie ryzyko, ale ja chcę sprawdzić, czy kamienie wspomagają mentalne podróże w czasie.