Po pracy
19 sierpnia 2019
Szacowany czas lektury: 12 min
Był ciepły letni wieczór, gdy wyszedłem z firmy. Miałem ochotę na kieliszek czegoś mocniejszego, obok była przytulna kawiarenka. Tylko wtedy musiałbym zostawić samochód na parkingu. "Trudno, pojadę do domu i tam się napiję". Już nacisnąłem pilota, "pip, pip" samochodu jak sygnalizator uświadomił mi, że w domu barek mam niemal pusty.
Spojrzałem na drugą stronę ulicy, na wielki, jaskrawo oświetlony gmach galerii. "Czas na zakupy", pomyślałem więc i ruszyłem w stronę przejścia dla pieszych, zastanawiając się, czy wejść do Świata Alkoholi czy do tańszego marketu.
Do przejścia z naprzeciwka zbliżała się młoda, zgrabna dziewczyna. Wydawało mi się, że skądś ją znam, ale nie mogłem sobie przypomnieć. Ubrana w białą bawełnianą bluzeczkę, krótką, kwiecistą spódniczkę, niewielki obcasik. Długie do ramion ciemnoblond włosy unosiły się na lekkim wietrze. Była ładna i pełna seksapilu, wdzięcznie kołysała biodrami. To, co rzuciło mi się w oczy, to falujące w rytm kroków, uwolnione od stanika piersi, nieduże, ale i nie takie małe. Zauważalne lekko napięte pod koszulką brodawki... Poczułem takie "ciepełko" w sobie...
Zapaliło się zielone światło, dziewczyna wyprzedziła mnie. Chyba nie zwróciła na mnie nawet uwagi. Kiedy szła przede mną, jej biodra kołysały się wprawiając w swobodny ruch lekko kloszowaną spódniczkę, co odsłaniało jej uda niemal do pośladków. Ślicznych. Wyobraziłem sobie jak delikatne musiały być w dotyku.
Między swoimi udami poczułem "ciężar" podniecenia...
Szedłem za nią jak zauroczony. Gdy zawiał lekki wiaterek, spódniczka uniosła się trochę wyżej. Nie byłem pewien czy miała stringi, czy tez po prostu była bez bielizny. Widok jej całkowicie odsłoniętej, kołyszącej się pupy sprawił, że czubek coraz cięższego członka zwilgotniał. Dobrze, że miałem na sobie ciemne spodnie. Bo pod spodniami nic więcej...
Weszła przede mną do prawie pustej już o tej porze galerii... Jak samiec lazłem za nią, zapominając, po co przyszedłem. Z dziką radością przyjąłem, że zamiast wejść na ruchome schody, zaczęła wspinać się po zwykłych schodach na piętro. Poszedłem za nią w "pewnej" odległości...
Gapiłem się na widoczną pupę... A kiedy podnosiła nogę by wejść na kolejny stopień niemal nabrałem pewności, że pod spódnicą nie ma nawet stringów, tak wyraźnie dostrzegłem zarys cipki...
Kiedy weszła na piętro, nagle zatrzymała się, odwróciła w stronę schodów i spojrzała na mnie. Nie wiedziałem jak zareagować. A ona nagle uchwyciła spódniczkę, leciutko uniosła do góry, nogami wykonując w lekkim przyklęku jakby ukłon.
Byłem już pewien, że nie ma bielizny i zobaczyłem cały róż jej cipki. Wydawało mi się, że rozchylonej i wilgotnej.
Poczułem namiot w spodniach, nie wiem czy go zauważyła.
Ale ona wykonała półobrót dając się podnieść spódniczce... Błysnęła cipką, udami i pośladkami. Po czym poszła prosto przed siebie.
Z pewnym trudem wszedłem na piętro.
Zauważyłem, że weszła do sklepu z damską bielizną. Czyżby chciała na wieczór zakryć cipkę nowymi stringami?
Ruszyłem w tamtą stronę. O idioto, market spożywczy na dole... Na piętrze tylko droższy świat alkoholi.
Nie mogłem się powstrzymać jednak i poszedłem za nią. Na wysokości wejścia do sklepu z bielizną zwolniłem i zajrzałem do środka.
Ona jakby czekała... Przykucnęła przy jakiejś niskiej półeczce, przodem do wejścia... z lekko rozchylonymi nogami. Odsłaniając uda i jakby na pokuszenie wystawiając rozchyloną cipkę...
Siłą, niezwykłą siłą woli powstrzymałem się do wejścia do sklepu.
Byłem tak napalony, że gotowy rzucić się na nią."Człowieku - pomyślałem - stary napaleńcu, co ty robisz".
Ona spojrzała na mnie z uśmiechem rozchylając nieco szerzej swoje uda, po czym wstała i podeszła do kolejnej półki w głębi sklepu.
Nie miałem odwagi. Musiałem ochłonąć. Ruszyłem dalej tak podniecony, że zastanawiałem się nawet, czy po prostu nie wejść do toalety i nie odrobić "pracy ręcznej".
Ochłonąłem jednak kilka metrów dalej. Zatrzymałem się na wysokości sklepu z męskimi ubraniami. Markowego. Pomyślałem, że to dobre miejsce na zmianę myśli. Wszedłem. Po blasku oświetlonego sklepu z bielizną, ten męski był jakby wyciszeniem, przyćmiony, wypełniony wiszącymi garniturami, marynarkami, spodniami. W większości ciemnymi, więc poczułem małe uspokojenie. Ruszyłem w głąb sklepu, grzecznie odpowiadając na ciche "dobry wieczór" ekspedientki, na którą nie zwróciłem zbyt bacznej uwagi. Odpowiedziałem na powitanie i ruszyłem w stronę garniturów.
Ich widok, rząd wiszących równo na wieszakach koił moją rozbudzoną chuć, muzyka była bardzo przyciszona i subtelna. Przyglądałem się w skupieniu marynarkom. Uspokoiło mnie to, jedynie odczuwalna wilgoć czubka mojego członka przypominała, o tym, co kołatało mi się przed chwilą...
Nagle coś mnie zelektryzowało. Przez ułamki sekund jakby zapachniało wszystko erotyzmem.
"Co jest?" - pomyślałem, gdy doszedł do moich uszu nie szept, nie głośny:
- Pomóc Panu w czymś?
Obróciłem się i zobaczyłem przed sobą z bliska wcześniej zignorowaną ekspedientkę...
Nieco niższa, proste, do ramion blond włosy. Ładna, delikatna buzia, z drobnymi lekko rozchylonymi ustami, odsłonięte delikatne, białe zęby...
Patrzyła na mnie roziskrzonymi szarymi oczami. Gdy spojrzałem w nie, mój członek ewidentnie się rozbudził.
W powietrzu poczułem niezwykły zapach...
Zrobiłem pół kroku w tył.
Biała, jedwabna bluzeczka z rękawami trzy czwarte. Rozpięta tak, że widać było młode, kształtne piersi ukryte w fikuśnym białym staniczku. Biel ślicznie podkreślała jej opaleniznę.
Delikatny makijaż rozbudzał fantazję. Siłą niemal powstrzymałem się, by nie uchwycić jej twarzy dłońmi i nie zagłębić języka w jej ustach.
Spojrzałem w dół, luźna spódniczka sięgała do połowy jej opalonych ud... Nie widziałem niżej, ale byłem pewien jej zgrabnych nóg.
"Co jest..." - pomyślałem, czując jak wewnątrz budzi się we mnie pożądanie. Wewnątrz??? Byłem pewien, że mój członek już wypycha moje spodnie. Przesunąłem się trochę w bok, by ukryć ten widok przed oczami dziewczyny. Ona jednak patrzyła mi prosto w oczy.
- Szukam... - odpowiedziałem zmieszany - jakiegoś garnituru na lato, ale trochę bardziej eleganckiego... - udało mi się wydusić pełne zdanie. W ustach miałem zupełnie sucho.
- Mam coś w sam raz dla pana - odpowiedziała lekko odwracając się bokiem i wyciągając rękę w stronę wieszaka. W rozchylonej mocniej bluzce zauważyłem śliczną pierś... Na granicy stanika pojawiła się ciemna obwódka jej sutków.
Była bardzo zgrabna. Leciutko wspięła się na palce, by dosięgnąć wiszącego garnituru, jej ciało się jakby lekko napięło. Przez prześwitujący materiał jej spódniczki dojrzałem zarys zwieńczenia ud i kształtne pośladeczki. Byłem niemal pewien, że nie ma nic pod spodem.
Podała mi garnitur i dotykając swoją dłonią mojego ramienia skierowała mnie do przymierzalni.
- Będę obok, gdyby coś...
Pomyślałem sobie - "gdybyś wiedziała jak bardzo chciałbym Cię zerżnąć...".
- Wiem - powiedziała. Zesztywniałem. „Czyta w myślach?"
- Wiem - kontynuowała - że krój jest trochę inny niż ten garnitur, w którym pan jest, ale spodoba się panu.
Odetchnąłem z ulgą. Wszedłem do przymierzalni, zdjąłem marynarkę. W środku wszystko mi szumiało, na szczęście "namiot" nie był aż tak widoczny... Szybko ochłonąłem. Zdjąłem spodnie. Chusteczką wytarłem wilgoć członka. Bałem się nie tylko namiotu, ale... ten przymierzany garnitur był jasny... wilgoć byłaby ryzykowna.
Założyłem spodnie w stylu slim, z powrotem buty. Zapomniałem jedynie, by wsunąć koszulę do spodni. Nie wiem czy były za ciasne czy za obszerne, za długie czy za krótkie.
- I jak? - usłyszałem jej głos - Może doradzić?
Wyszedłem z przymierzalni...
- Z koszulą na wierzchu niewiele widać - powiedziała. Faktycznie...
Podeszła bliżej. Bez pytania lekko podciągnęła moją koszulę, drugą ręką rozpięła wprawnie moje spodnie i lekko zsunęła w dół. I jakby nigdy nic obciągnęła koszulę wzdłuż ciała, układając na moich pośladkach, biodrach i... z przodu... przez koszulę na pewno wyczuła ukrytego (?) pod nią mojego głodnego członka. Przecież nie miałem na sobie bielizny.
W ogóle nie wiedziałem już chyba nic, co się dzieje wokół mnie. Tymczasem ona delikatnie i umiejętnie podciągnęła moje spodnie, zapięła guziczki i zasunęła suwak, jakby niechcący sunąc dłonią po moim ukrytym w spodniach członku.
- Zobaczmy czy nie za ciasno - powiedziała i śmiało dotknęła mojego krocza, przesunęła dłoń do tyłu, między nogami, sprawdzając pośladki...
Mnie zrobiło się tam ciasno jak wszyscy diabli...
Mimo wszystko czułem się zakłopotany i chciałem uciekać. Wymyśliłem naprędce absurd.
- A jaka cena garnituru?
Wymieniła sporą kwotę, ale szybko dodała:
- Mamy dzisiaj promocję i to dużą...
- A do tego wolno mi jeszcze dzisiaj trochę spuścić...
"Spuścić". To banalne słowo zadziałało niemal jak iskra. Cholernie chciałem się spuścić. Najpierw dziewczyna na ulicy, teraz ta naładowana erotyzmem ekspedientka.
Obróciła mnie przed lustrem. Nic nie widziałem z podniecenia.
Odeszła krok do tyłu i spojrzała na mnie... A ja „poczułem” jak falują jej piersi, wyobraziłem sobie jej naprężone brodawki... I uda, których zwieńczenie kryła krótka spodniczka.
- Chyba dobra długość - powiedziała patrząc na dół moich nogawek. Nim cokolwiek powiedziałem, ona już kucnęła przede mną, podciągając spódniczkę niemal do pachwin i rozchylając nogi. Gdy to ujrzałem, mój członek drgnął. Znowu poczułem wilgoć.
Zaniepokoiłem się, że zostaną ślady widoczne.
Ona jednak była czujna.. Poprawiwszy nogawki, popatrzyła na mnie, cały czas kucając...
- Musimy coś na to zaradzić...
Błyskawicznie unosząc ręce do góry rozpięła moje spodnie i zsunęła na dół. Nim zdążyłem zareagować ujęła w dłoń mojego napiętego członka.
I zrobiła coś, co natychmiast mną wstrząsnęło. Inaczej niż wiele kobiet nie odsłoniła od razu mojej główki. Lecz delikatnie wsunęła swój język po skórkę i pieściła ukrytą żołądź... Zwilgotniałem jeszcze bardziej... Przełknęła.
Dopiero wtedy wsunęła w usta odsłaniając moją główkę. Oparłem się o ścianę kabiny.
Ona kucała przede mną, podciągnęła wyżej spódniczkę, rozchylając uda... I zaczęła niezwykły taniec swoim językiem i ustami. Pieściła członka wzdłuż, obejmowała ustami, wsuwając raz głębiej, raz po samą główkę, nie wyjmując z ust..
Nagle ujęła wargami moje wydepilowane jądra. Zrobiła to tak delikatnie i po mistrzowsku, że poczułem się jak w niebie. Wróciła do członka. Zamknąłem oczy z rozkoszy.... Delikatnie dłońmi objąłem jej głowę, bawiąc się jej włosami.
Poczułem, że to nie ja ją, ale ona mnie ujeżdża. Robiła to z taką wprawą i tak głęboko. Nie wiem, jak jej się to udawało, ale gdy czułem, że już jestem blisko, zmieniała swoje pieszczoty. Tkwiłem cały czas w stanie rozkosznego "tuż przed".
W pewnej chwili usłyszałem jej ciche westchnienia bliskie rozkoszy. Pieściła cały czas mojego członka. Myślałem, że po prostu drugą dłonią pieści swoją cipke albo łechtaczkę. Albo jedną i drugą.
Nagle poczułem jak jej ciałem wstrząsa dreszcz. Jeden za drugim, a mój członek niemal rozpycha jej gardło... Chciałem otworzyć oczy, ale w tym samym momencie poczułem tę niezwykłą rozkosz uwalnianej spermy. Uniosłem się tak daleko, strzelając raz za razem. Skąd tyle we mnie nasienia? Czułem jak ona przełyka i to wzmacniało jeszcze moją rozkosz...
Nagle przylgnęła twarzą do mnie po nasadę członka i poczułem jak przez jej ciało przebiega kolejny dreszcz rozkoszy.
"Ma orgazm" - pomyślałem dumnie.
Dopiero po chwili, gdy wypłynęła ze mnie już ostatnia kropla, otworzyłem oczy.
I... tego się nie spodziewałem. Ekspedientka trzymając w ustach mojego opadającego członka, nadal wtulona w moje łono, drżała jeszcze. Nie to było zaskoczeniem...
Lecz za plecami kucającej przy mnie dziewczyny zobaczyłem rozłożone czyjeś uda z tryskającą strumieniem cipką...
Wydawało mi się, że znam skądś podciągniętą do góry spódniczkę.
- Co jest... - wyszeptałem.
Wtedy ekspedientka wstała. Zlizała z ust językiem resztę mojej spermy. Zobaczyłem, że ma rozpiętą bluzkę, pod którą nie było już stanika. Zobaczyłem śliczne, nabrzmiałe piersi.
Odsunęła się trochę na bok... i zobaczyłem leżącą na podłodze, na plecach, dziewczynę, którą spotkałem wcześniej na przejściu dla pieszych.
Bez koszulki, w samej spódniczce, tak podciągniętej, że okrywała jedynie biodra. Leżała z rozchylonymi mokrymi od soków udami i rozkosznie rozchyloną cipką. I patrzyła na mnie z figlarnym uśmiechem.
Po chwili do mnie dotarło. Gdy ekspedientka cudownie obciągała mojego członka, dziewczyna jakimś cudem znalazła się w sklepie, w przymierzalni. I wsunąwszy się pod ekspedientkę, zajęła się jej cipką… Nie rozumiałem jak to się stało, ale zrozumiałem orgazm ekspedientki, gdy łykała moją spermę. Podwójny orgazm…
Ekspedientka odsunęła się, zapięła bluzkę, wygładziła spódniczkę...
A dziewczyna uklękła i ujęła w usta mojego spracowanego członka...
- Daj mu odpocząć - powiedziała ekspedientka do dziewczyny. Po czym pocałowała mnie w usta i patrząc w oczy powiedziała szeptem:
- Zrób jej dobrze swoim języczkiem.... a potem...
Nie usłyszałem, co potem, bo dziewczyna zdjęła z siebie spódnicę i usiadła nago na foteliku, bezwstydnie rozkładając nogi i pokazując swoją wilgotną, spragnioną cipkę.... Jej łechtaczka jak słupek orchidei rozkosznie wysunęła się w moją stronę. A rozchylone różowe płatki kusiły swoją wilgocią… miałem wrażenie, że jej wejście do cipki pulsuje z pożądania.
Ekspedientka wyszła, a ja... ukląkłem przed dziewczyną i zająłem się jej mokrą cipką... Wziąłem do ust łechtaczkę, lizałem, całowałem, ssałem. Starałem się być delikatny, ale czułem jak dziewczyna zaczyna odpływać. Palcami mocniej rozchyliłem jej płatki, całe mokre od soków. Wsunąłem w cipkę jeden, potem drugi palec. Czułem jej wilgoć i ciepło, pieściłem w środku, chyba natrafiłem na czułe miejsce, bo z okrzykiem uniosła swoje biodra. Wilgotnym od jej soków palcami zająłem się łechtaczką… A język głęboko wsunąłem do cipki pijąc jej soki.
Była tak rozpalona, że szybko, pod wpływem tańca mojego języka w jej cipce i pieszczot łechtaczki zaczęła się wić z rozkoszy i jęczeć... Aż nagle znieruchomiała, przylgnęła cipką do mojej twarzy tak mocno, że straciłem oddech. Po czym odsunęła moją twarz i z jej cipki wystrzelił strumień soków. Próbowałem uchwycić językiem, resztę zebrałem dłonią z twarzy i zlizałem.
Wstałem nic nie rozumiejąc. Ale bardzo, bardzo podekscytowany. Dziewczyna dochodziła do siebie.
Po chwili do kabiny weszła ekspedientka, już pozapinana, poprawiona i powiedziała:
- Dojdźcie do siebie gołąbeczki i zbieramy się do... pojedziemy do Ciebie? - powiedziała patrząc mi w oczy swoimi iskrzącymi szarymi oczami.
- Garnitur kupisz, kiedy indziej - dodała.
Ubrałem się. Dziewczyna też.
- Dobrze - odpowiedziałem - tylko... znacie mnie?
- Tak, kiedyś obie pracowałyśmy z Tobą, byłyśmy na stażu w czasie studiów. Miałyśmy ochotę nawet podać Tobie pigułkę gwałtu, żeby ciebie przelecieć, ale nie było okazji. I od tamtego czasu polowałyśmy na Ciebie. Poznałyśmy Twoje zwyczaje. Dzisiaj się udało... To jak? Jedziemy do Ciebie?
Coś sobie kojarzyłem, jakieś dwie stażystki. Były jak papużki. Wszyscy w firmie przypuszczaliśmy, że to lesbijki. Miałem zasadę – nie rusz d..y z własnej grupy, więc jakoś mi umknęły w pamięci. Teraz coś zacząłem sobie przypominać, ale…
Pomyślałem o swoim pustym, dużym mieszkaniu... w którym brakowało młodego kobiecego ciałka... a tutaj nadarza się okazja na dwa...
- Dobrze, zapraszam, tylko najpierw zrobimy zakupy, bo barek mam pusty.
- OK - powiedziała ekspedientka, zbierając wspólnie z dziewczyną garnitur.
Kiedy pochyliły się, nie mogłem powstrzymać się od dotknięcia mokrych cipek obu. Westchnęły... Każdą z osobna dotknąłem palcami obu rąk, czując ich wilgotne ciepło. Nie mogłem się powstrzymać, i, trzymając obie dłonie w kroczu każdej z nich od tyłu, kciuki wsunąłem w otworki między pośladkami. Obie jęknęły w tym samym momencie.
- Wytrzymaj trochę... Dzisiaj nasze cipki będą całą noc do Twojej dyspozycji... Może nawet dłużej, jeżeli zechcesz... I usta… A może więcej… Mamy jeszcze po jednym otworku, odnalazłeś go… Chcesz, prawda?
Chciałem, bardzo. Ruszyliśmy do wyjścia, a mój członek już "myślał" o czekających go przyjemnościach... Dwa młode ciałka… dwie spragnione cipeczki… dwoje ust do ssania… dwa otworki do eksperymentowania…
Zrobił mi się wielki namiot… W drzwiach sklepu obie pogłaskały go, szepcząc „spokojnie malutki, już niedługo…”