Po latach (I)
2 listopada 2015
Szacowany czas lektury: 9 min
Przed Wami mój debiut. Wszelkie opinie mile widziane. Pozdrawiam.
Noc już dawno zapanowała nad miastem. Blask latarń stworzył aurę półmroku na ulicy. Pojedynczy przechodnie mijali się spiesząc do rodzin, żon, kochanek. Każdy maszerował przed siebie, z oczami wbitymi w chodnik.
Ostatnia dawka dymu tytoniowego wdarła się i wypełniła moje płuca by po chwili opuścić usta tworząc szarą chmurę pozostawiając przy okazji w ustach mentolowy posmak. Następnie żarzący się jeszcze ostatkami sił niedopałek został roztarty przez mój but. Ostatni raz spojrzałem na okolicę i wsiadłem do swego auta. Chwilę później gnałem już przed siebie, pokonując pewnie i szybko kolejne kilometry. Tyle czasu minęło, kiedy? Pomimo swojej pewności siebie, która wykształciła się przez lata czułem pewien niepokój i jednocześnie ciekawość. Dziś miałem się spotkać z jedną z ostatnich pozostałości z mojego starego życia, całkiem innego, pełnego słabości. Okresu który mnie ukształtował i stworzył takim jakim teraz jestem. Dziś nie mogę narzekać. Wysokie stanowisko w korporacji farmaceutycznej pozwalało na spełnienie prawie wszystkich zachcianek jakie może mieć mężczyzna w XXI wieku. Ekskluzywne restauracje, drogi samochód, zegarki – na wszystko to mogłem sobie pozwolić. Z kobietami też nie miałem problemu, jednak były to relacje płytkie, jednorazowe. Żadna nie potrafiła mnie zauroczyć sobą ani inteligencją czy poczuciem humoru. Brakowało tej znanej i zdawało mi się oklepanej i przereklamowanej „chemii”. Każde spotkanie z płcią przeciwną było do znudzenia identyczne. Poznanie drugiej osoby, szukanie wspólnych płaszczyzn do rozmowy, butelki wina i seks, bez uczuć, tylko po to by zaspokoić swoje zwierzęce pragnienia. Rutyna.
To ona nawiązała po latach ze mną kontakt. Zdziwiło mnie skąd ma mój numer telefonu. Pewnego dnia niespodziewanie zadzwoniła, z nieznanego numeru. Na początku niepewnie zapytała czy dodzwoniła się do osoby której chciała. Gdy otrzymała potwierdzenie, jej głos natychmiast zmienił się, stał się dokładnie taki jaki pamiętałem. Delikatny i roześmiany. Spytała o rzeczy wydawałoby się nieistotne - co słychać, czym się zajmuje. Ni stąd ni zowąd zaczęła wspominać nasze wspólne młodzieńcze czasy, opisała w skrócie jak potoczyła się jej droga po studiach, co teraz robi, gdzie pracuje. Krótka rozmowa telefoniczna pomimo znacznej przerwy w kontakcie zabrzmiałaby dla postronnego słuchacza jak rozmowa dwóch starych przyjaciół. Jadąc samochodem zastanawiałem się, czy właśnie w tej rozmowie nie było gdzieś ukrytego jakiegoś przekazu podprogowego, wskazówki – co jest jej celem. Tak, jechałem na spotkanie z nią. W trakcie wspominanej pogawędki telefonicznej dowiedziałem się wielu informacji o niej. Nadal sama, znudzona swoim życiem towarzyskim. W pracy sukcesy - laboratorium to jej życie i pasja.
Jadąc na spotkanie z nią miałem śledziłem w myślach całą naszą dotychczasową młodzieńczą znajomość. Wspólnie spędzone godziny na żartach, oglądaniu filmów, słuchaniu muzyki i zwierzeniach o sobie. Wydawałoby się, że wspaniałe czasy. Typowa młodzieńcza przyjaźń, z jednym małym wyjątkiem – właśnie wtedy zawróciła mi w głowie. Pragnąłem jej całkowicie. Ogrom nadziei i pragnień został zniszczony przez jej odmowę . Odrzuciła mnie. Przyjacielskie kontakty utrzymaliśmy, jednak z chwilą gdy każde z nas wyjechało na studia na dwa różne krańce Polski znajomość urwała się. Udało mi się z niej wyleczyć, zapomnieć – przynajmniej żyłem w takim przeświadczeniu. Dopiero w momencie usłyszenia jej niepewnego głosu zrozumiałem jak bardzo się oszukiwałem. Wszystkie wspomnienia wróciły, pojawiła się nawet myśl – może to spotkanie które ma wyjaśnić naszą przeszłość? Niestety jak szybko ten płomień nadziei pojawił się tak szybko zgasł. Jedno zdanie pozbawiło mnie wtedy złudzeń – „słyszałam że pracujemy we wspólnej branży, mam chyba ciekawy pomysł, który cię zaciekawi, wydaję mi się że przypadnie Ci do gustu. Przyjedź do mnie, to przedyskutujemy to przy czymś dobrym”
Zgodziłem się na tę propozycję. Dlaczego? Nie mam pojęcia. Stojąc na kolejnym skrzyżowaniu, zastanawiałem się, po co właściwie tam jadę. Przeczucia mówiły, że to nie może być zwykłe spotkanie biznesowe. Mijając kolejne samochody czułem cały czas tą cholerną niepewność. Próbowałem sobie przypomnieć, kiedy byłem tak zestresowany. W końcu dojechałem pod adres, który otrzymałem od smsem. Zaparkowałem, wyszedłem z auta i zaczerpnąłem głęboki oddech. Po chwili stałem już pod drzwiami jej mieszkania. Mahoniowe drewno dzieliło mnie przed spotkaniem z przeszłością. Zerknąłem na nie – liczba 7 oznajmiająca numer mieszkania - oby była szczęśliwa. Zapukałem. Chwila oczekiwania dłużyła się niemiłosiernie. W końcu usłyszałem zbliżający się stukot obcasów, następnie dźwięk mechanizmu zamku od klucza. Ujrzałem ją. Zmieniła się, ale tego błysku w niebiesko zielonych oczach nie ma nikt inny. Kształtne policzki i pełne usta idealnie współgrały z włosami sięgającymi za ramiona w kolorze ciemnego blond. Jeśli wcześniej twierdziłem, że byłem niepewny i zdenerwowany, to teraz dodatkowo dołączyło onieśmielenie. Spojrzałem na nią.
Była cholernie atrakcyjna jej średniego wzrostu sylwetka z zaznaczonym wcięciem w talii oraz widocznymi biodrami zaczęła mnie pozbawiać rozumu. Wtedy znów mój wzrok powędrował na nią. Mój Boże... Miała na sobie klasyczną małą czarną, do tego także czarne szpilki i rajstopy lub pończochy w tym samym kolorze. Cieszyłem oczy jej widokiem zapominając, by powiedzieć cokolwiek.
W końcu ona przerwała ciszę i zaprosiła mnie do środka. Przekraczając próg wszedłem do może nie dużego, ale za to bardzo gustownie urządzonego mieszkania. M wskazała mi drogę do salonu a następnie podała kieliszek wina. Usiedliśmy wspólnie na sofie, po czym zanurzyliśmy usta w czerwonym nektarze. Czerwone półwytrawne – moje ulubione, skąd wiedziała?
Następne minuty minęły w zawrotnym tempie. Rozmawialiśmy jak starzy przyjaciele, którzy widzieli się całkiem niedawno i doskonale wiedzą co się dzieje u drugiej osoby. Przechodząc coraz dalej w tematach, poruszając między innymi nowe filmy Oscarowe, muzykę i pracę nasze ciała zbliżały się do siebie. W końcu spojrzałem na nią gdy brała kolejny łyk trunku, nasze spojrzenia zetknęły się. Momentalnie coś w powietrzu jakby pękło. Nasze dłonie zbliżyły się do siebie. M odłożyła jeszcze spokojnie swój kieliszek cały czas utrzymując kontakt wzrokowy. Gdy tylko szkło dotknęło blatu drewnianego stolika nasze usta połączyły się. Najpierw delikatnie muskałem jej wargi, by po chwili wedrzeć się do jej gorących ust. Języki zaczęły swój gorący, miłosny taniec. Nie przestając się całować wstaliśmy i badaliśmy dłońmi swoje ciała. W końcu oderwaliśmy się od siebie. Zdjąłem jej sukienkę. Przede mną ukazała się cholernie seksowna kobieta, podkreślająca swe walory, czarnym kompletem bielizny zwieńczonym czarnymi pończochami zapinanymi na pas. Nie czekałem dłużej, odwróciłem ją plecami do siebie i pchnąłem na ścianę. Rękoma zacząłem gładzić jej opaloną jedwabistą skórę. Wpiłem się w jej szyję. Chwyciła mocniej oddech i wygięła się by odblokować jak najwięcej centymetrów jej ciała. Moje nozdrza równocześnie zalała woń drogich perfum. Cieszyłem się każdym jej dotykiem. Smak jej szyi i karku mieszał w głowie. Dłońmi zjechałem poprzez piersi, brzuch na pośladki. Jedna z nich powędrowała na krocze i zaczęła delikatnie ją stymulować. Nasze oddechy przyśpieszały. W momencie gdy oderwałem się od jej skóry, odwróciła się i przywarła swymi ustami do moich. Języki znów się połączyły i zaczęły wirować wokół siebie. Chwyciłem ją za pośladki i podniosłem. Gdy ja dotykałem jej krągłości ona gładziła na przemian moje włosy, skroń i policzki. Mogło to trwać wiecznie, jednak chciałem przejść dalej. Zaniosłem ją do sypialni i rzuciłem na łóżko. Leżała tak przede mną bezbronna i piękna. Znów przywarłem do jej ust, by po chwili rozpocząć swoją wędrówkę w dół. Delikatnie uniosłem jej ciało i pozbawiłem stanika. Przed mymi oczami ukazały się dwie krągłe i jędrne półkule zwieńczone ciemnymi i twardymi brodawkami. Delikatnie przesunąłem językiem raz po jednej raz po drugiej. Czułem, że jej serce przyśpiesza coraz bardziej, zresztą moje także nie było obojętne, na zaistniałą sytuację. W końcu wziąłem pierwszą pierś do ust, drugą równocześnie masując dłonią. Najpierw delikatnie gładziłem językiem by na końcu zassać. Gdy minęła chwila zmieniłem pierś. Powtórzyłem swój rytuał wieńcząc go delikatnym przygryzieniem brodawki. Jęknęła z bólu wymieszanego z rozkoszą. Chwilę później pozbawiałem ją już fig. Miałem przed sobą jej kobiecość. Najpierw delikatnie chuchnąłem – zadrżała. Pocałowałem ją tam delikatnie, po raz pierwszy. Drugi raz był już intensywniejszy. W końcu wdarłem się językiem do środka i badałem jej wnętrze. Jej uda zacisnęły się na mojej głowie. Delektowałem się jej smakiem. Po chwili przywarłem do jej łechtaczki. Teraz do zaciskających się jeszcze mocniej ud dołączyły jej dłonie które przyciskały mnie bliżej jej. Delikatnie na przemian trącałem ją językiem, wykonywałem ósemki wokoło i zasysałem ją. Słyszałem jej przyśpieszający oddech. Oderwałem się na chwilę by następnie jeszcze znów się w niej zanurzyć. Więcej nie potrzebowała. Szarpnęła gwałtownie moje włosy i wygięła się w łuk próbując chwycić jakikolwiek haust powietrza. Podniosłem się i spojrzałem w jej oczy. Kurwiki mówiły jedno – chciała więcej. Gdy tylko wróciła jej świadomość podniosła się z łóżka tylko po to by uklęknąć przede mną. Krótko walczyła z klamrą od paska, spodniami. Miała przed sobą bokserki w których widoczny był określony kształt. Nie zwlekając zdjęła je i wzięła mnie do ust. Zabrało mi dech. Najpierw delikatnie otoczyła swym językiem żołądź by następnie zassać mocno. Zaczęła przesuwać głową coraz bardziej pochłaniając mój penis. Pęczniałem jej w ustach. Jeśli wcześniej mogłem powiedzieć, że byłem podniecony, to na stan w którym się aktualnie znajdowałem słownik nie miał odpowiednika. Brała mnie coraz głębiej. Czułem ciepło i ślinę otaczające mnie. Gdyby trwało to chwilę dłużej skończyłbym już wtedy w jej ustach, jednak po chwili wyjęła prącie z ust, przesunęła językiem po całej jego długości i wstała. Wspólnie pozbyliśmy się mojej marynarki i koszuli i butów. Gdy obydwoje byliśmy już nadzy nie chciałem dłużej zwlekać. Odwróciłem ją i poleciłem by przybrała pozycję na czworaka. Ustawiłem się i chwilę zanurzyłem się w niej. Jęknęła. Napotkałem niesamowite ciepło i wilgoć. Zacząłem powoli przesuwać biodrami do tyłu i do przodu. Dozowałem tempo, najpierw powoli, by z biegiem czasu przyśpieszać. Dopasowywaliśmy się do siebie. Nasze ciała tworzyły idealną harmonię. Przyśpieszyłem. Po pokoju niósł się charakterystyczny odgłos skóry dotykającej drugiej skóry. Chwyciłem ją za włosy i przyciągnąłem do siebie. Widok niesamowity. Esencja kobiecości, która jest jednocześnie tak uległa. Puściłem jej włosy by złapać ją za nadgarstki i przysunąć do siebie. Następnie objąłem ją w pasie. To już nie był romantyczny stosunek tylko drapieżne, zwierzęce pieprzenie. Spotkanie dwóch odmiennych żywiołów które zanurzyły się w ferworze bitewnym.
Obróciłem ją tak, by plecami wylądowała na miękkiej satynowej pościeli . Miałem to cudo znów całą w pełnej okazałości przed sobą. Piękna, z potarganymi włosami i rumieńcami błagała swoim spojrzeniem o więcej. Położyła swoje nogi na mych ramionach. Dzięki temu mogłem jeszcze głębiej ją penetrować. Znów była blisko. Tym razem nie zamierzałem zaczynać delikatnie, od początku wykonywałem mocne i szybkie pchnięcia. Tego potrzebowała, bo po chwili jej paznokcie mocno wbiły się w moje plecy, z jej przymkniętych oczu widać było tylko białka a otwarte usta próbowały nabrać jakąkolwiek porcję powietrza. Umarła w moich ramionach po raz kolejny. Położyła swoje nogi na łóżku, przyciągnęła mnie do siebie i przytuliła. Dwa zmęczone, spocone i zdyszane ciała leżące obok siebie. Gdy minęła chwila, popchnęła mnie na plecy i zaczęła przesuwać dłonią po moim penisie. Wiedziała, że nie potrzebuje dużo do finału. Kiedy wzięła mnie do ust nie wytrzymałem. Wytrysnąłem w jej ustach a ona dokładnie wszystko połknęła równocześnie zasysając nadal prącie. Wyczyściła go i następnie ułożyła się przy mnie. Jednak to nie był koniec tej nocy...