Pierwszy raz

8 marca 2014

Szacowany czas lektury: 9 min

Leżąc na boku, Filip spojrzał w okno. Choć dało się tam dostrzec głównie czerń nocnego nieba, to było ono nieskazitelne i czyste, nic nie było w stanie zaszkodzić błyskającym na firmamencie gwiazdom. Setki jaśniejących światełek wręcz wołały o ich zauważenie, szczególnie przez pary zakochanych przechadzające się tego wieczoru ulicami Bydgoszczy. Podziwiając ten widok, Filip położył się na plecach, spojrzał w sufit i odetchnął. Ogromnie cieszył się, że z głowy wciąż nie ulatniało mu się wspomnienie dzisiejszego wieczoru. Klaudia, jej oczy, jej włosy oraz jej uśmiech manifestujący radość i przyjemność wynikające ze spotkania z nim niczym tlen płuca przenikały każdą cząstkę jego umysłu. Wiedział, że zrobił, co mógł, że udało mu się wywrzeć na niej dobre wrażenie.

– Coś się stało? – zapytał nagle żeński głos.

Filip zwrócił się w stronę głosu i... doznał szoku. W końcu dotarło do niego, że nie leży we własnym pokoju. Biały sufit, dochodząc do ścian, delikatnie przechodził w zimną, ciemną zieleń. Podłoga była z drewna, pod oknem stało nienależące do niego biurko, zaś wystrój pokoju wyraźnie wskazywał na to, że na co dzień urzędowała tam osoba płci żeńskiej. Rozejrzał się jeszcze raz po pokoju. Wydawało mu się, że już tam chyba był, aczkolwiek za nic nie mógł skojarzyć, kiedy i z jakiej okazji miało to miejsce.

Wtem przypomniał sobie, skąd kojarzył pomieszczenie, w którym właśnie się znajdował. Jeszcze na drugim roku zdarzyło mu się w nim przebywać, kiedy wraz z Kasią uczył się tam do jednego z trudniejszych kolokwiów. W końcu dotarło do niego, że znajduje się w... pokoju Klaudii. Mało tego, uświadomił sobie, że leży w jej łóżku, mając na sobie tylko koszulkę i majtki.

A Klaudia? To do niej należał głos pytający go, co się stało. Stała właśnie w drzwiach, opierając się o framugę. Widok jej napawał go jednocześnie przerażeniem i coraz bardziej rosnącym w nim podnieceniem. Jej rozpuszczone brązowe włosy delikatnie opadały na ramiona, wyraźnie podkreślając urok jej twarzy. Nosiła na sobie długą, bladożółtą koszulkę kończącą się w połowie ud, pod którą zarysowywały się uwolnione spod kopuł stanika piersi. Wzrok jego przykuły przede wszystkim oczy. Nie zobaczył w nich jakiegokolwiek strachu czy niepewności. Wyglądała na wiedzącą, czego chce, i zdecydowaną, by to osiągnąć. Najlepiej dowodził tego jej chytry uśmiech.

– Widzę, że nie próżnowałeś – dodała dziewczyna. Powiedziawszy to, podniosła rękę do ramienia. Tam bez większych problemów znalazła końcówki włosów. Zaraz zaczęła się nimi bawić, okręcając je sobie wokół palców. Filipa wyraźnie to podniecało. Czuł się oszołomiony. Napięcie w nim rosło nie tyle z minuty na minutę, co z sekundy na sekundę. Z każdą chwilą był coraz bardziej pewien tego, co ma się za chwilę stać, przez co pojawiła się w nim również swego rodzaju obawa. Burza uczuć doprowadziła do tego, że niemal nie potrafił wydobyć z siebie słowa.

– Jesteś taka piękna – rzekł wyraźnie łamiącym się głosem. – Nigdy, w najśmielszych snach, nawet o tym nie marzyłem.

Klaudia uśmiechnęła się. Słowa Filipa wyraźnie ją usatysfakcjonowały. Zniknęła na chwilę w drzwiach, po czym wróciła z dwoma kieliszkami oraz dopiero co otwartym szampanem. Szkło położyła na szafce nocnej. Zrobiwszy to, z gracją baletnicy szybko i delikatnie wsunęła się pod kołdrę i położyła się obok kolegi z roku. W Filipie zawrzało. Leżał pół nago pod jedną kołdrą w towarzystwie najpiękniejszej dziewczyny na świecie. Jego podniecenie wciąż wzrastało. Wprost proporcjonalnie rósł też jego strach. Dotychczas jeszcze nigdy nie spał z dziewczyną. Co prawda, był już z jedną, Sylwia towarzyszyła mu przez dwa lata. Mimo że czuli się ze sobą szczęśliwi, kochali się, pragnęli się, do niczego między nimi w ciągu tych dwóch lat nie doszło. Po rozstaniu z nią Filip nie przypuszczał, że prędko przeżyje coś podobnego. Potrzeba Klaudii nie tyle dorównała jego potrzebie Sylwii, co wręcz ją przerosła. Niczego tak w tej chwili nie pragnął, jak największej możliwej bliskości.

Klaudia wciąż się uśmiechała. Jej oczy wyraźnie zdradzały, że i ona przeżywa uczuciowe uniesienie. To napawało Filipa nieco większym strachem. Co teraz będzie? Jak ma się zachować? Czy ją zadowoli? A co jeśli mu się nie uda? Czy będzie się z niego śmiać? Ona tymczasem sięgnęła po szampana, napełniła oba kieliszki i podała mu jeden.

– Wypijmy za nas – rzekła delikatnie.

– Nie, wypijmy za miłość.

Wzniósłszy toast, spojrzeli sobie głęboko w oczy. W Filipie się gotowało. Czuł się, jakby wrzucono go do wielkiego kotła z wrzącą wodą, której powierzchnia tańczyła w rytm muzyki granej przez podgrzewający ją ogień. W jego żyłach coraz śmielej zadomowiała się adrenalina, a z każdą chwilą jej ilość wzrastała w zastraszająco szybkim tempie. Filip stał się nie tyle kłębkiem, co bombą nerwów, która w dowolnym momencie mogła eksplodować z ogromną siłą.

Jednym haustem Klaudia i Filip opróżnili swoje kieliszki, po czym ponownie ich wzrok się spotkał. Chłopak w oczach ukochanej nie zobaczył ani krztyny strachu. Wręcz przeciwnie. Ona wiedziała, czego chce i właśnie zamierzała to wziąć. A długo z tym czekać z pewnością nie zamierzała. W jednej chwili rzuciła się na niego. Tym razem spotkały się ich usta. Filip zamknął oczy. To, co w tej chwili mogły one zobaczyć, nie miało żadnego znaczenia. Zamiast się nad tym zastanawiać, oddał się całkowicie pocałunkowi, jakim obdarzyła go Klaudia. Szczerze jej go odwzajemnił. Czuł się jak w niebie, jego podniecenie sięgało zenitu, a zmysły powoli zaczynały wariować. Nawet nie poczuł, gdy dziewczyna zrzuciła z niego koszulkę. Nie minęła chwila, a i okrywające ją ubranie również znalazło się na podłodze, pozostawiając ją wyłącznie w bieliźnie.

Po długim, efektownym, pełnym namiętności pocałunku dziewczyna w końcu oderwała się od ust Filipa. Upatrzyła sobie inne punkty na jego ciele. Chłopak nie otwierał oczu. Czuł na sobie kolejne dotknięcia jej rubinowych warg. Te pozostawiały swoje ślady na jego policzkach, czole i szyi. Czuł, że niezbyt długo wytrzyma w tym stanie. Nie czuł się zbyt pewnie, lecz wiedział, że jeżeli nie zrobi tego teraz, drugiej szansy może już w ogóle nie dostać. Przejął inicjatywę, przewrócił ją na plecy, samemu obdarowując ją masą pocałunków. Te przyozdobiły jej policzki, czoło, szyję, a także piersi. Wydarzenia przyspieszyły bieg, a na podłodze lądowały kolejne części garderoby.

Wtem Filip nieco zwolnił. Wsparł się na rękach, by spojrzeć na swoją ukochaną. Jego oczy ujrzały brązowe, delikatnie opadające na ramiona, nieco rozczochrane włosy, zielone oczy promieniujące podnieceniem i pożądaniem oraz dwie wyraźne, ponętne piersi pragnące pieszczot jak wody. Wtedy zorientował się, że on również jest nagi. Jednak wcale go to nie peszyło. W tym momencie coś takiego jak wstyd w ogóle nie istniało. To uczucie umarło, pozostawiając sobie samym dwoje kochających się ludzi, którzy zaraz mieli skonsumować swoje uczucie.

– Jesteś tak niesamowicie piękna – rzekł łamiącym się głosem.

Klaudia położyła mu palec na ustach.

– Nie musisz nic mówić – odpowiedziała mu. – Nie bój się niczego. Ja jestem.

– Jesteś taka śliczna.

– Podobam ci się?

– Taką właśnie sobie ciebie wymarzyłem – powiedział Filip, po czym pogrążył się z nią w kolejnym namiętnym pocałunku. Tym razem na samym pocałunku się nie skończyło. Nie minęła chwila, a Filip poczuł coś w okolicach lędźwi. Nie umiał tego, opisać, określić czy chociaż nazwać. Przypominało to łaskotanie, aczkolwiek było znacznie przyjemniejsze, a każdy kolejny ruch sprawiał, że to rosło, przybierając niebotyczny rozmiar. Jego ciało szalało, a z każdą chwilą, z każdym oddechem, z każdym kolejnym ruchem coraz bardziej zbliżało się ku obłędowi. Jego zmysły wręcz wariowały. Nie mógł, nie był w stanie ich kontrolować. Nie widział ani nie słyszał niczego, co działo się wokół. Zresztą jakie to miało znaczenie? Liczyło się to, że on był tam, z nią, i czuł przyjemność, przyjemność stającą się prawdziwą rozkoszą. Chłopak autentycznie znalazł się w raju.

Przyjemność, jaką oboje czerpali ze zbliżenia, osiągnęła niewyobrażalny poziom. A wzmacniała ją piękna, czysta, głęboka, a przede wszystkim prawdziwa miłość łącząca dwoje ludzi. Sprawiała ona, że Filipowi nie zależało tyle na tym, by było mu dobrze, lecz na sprawieniu jak największej przyjemności swojej ukochanej. I czuł, że jej zależy na tym samym. I nagle... całe napięcie ustąpiło. Ustąpiło napięcie, lecz pozostała rozkosz, która niczym fala ciepła zaczęła się powoli rozprzestrzeniać po całym jego ciele. A docierała wszędzie, nawet do najbardziej odległych komórek składających się na jego organizm. Filip czuł się niezwykle szczęśliwy, jak również spokojny i niezwykle wyluzowany. Spojrzał na Klaudię. Zobaczył w jej twarzy olbrzymi spokój, a uśmiech, jakim go obdarzyła, przepełniony był radością i serdecznością. Filip nie miał wątpliwości, że i jej ich wspólne przeżycie przyniosło sporo satysfakcji.

– Czy...? – zaczął Filip, lecz szybko przerwał, jakby obawiając się reakcji Klaudii na kontynuację pytania.

– Co się stało? – zapytała dziewczyna. Na jej twarzy nadal gościł przesycony serdecznością uśmiech.

– Nie, nic.

– No powiedz.

– Nie, to głupie.

– Oj, przestań. Proszę cię, powiedz.

– A nie będziesz się śmiać?

– No co ty.

– Powiedz mi, proszę, ale tak szczerze, dobrze?

– Bardzo szczerze, tylko co?

– Powiedz mi, proszę, czy... – znowu nie był w stanie wydobyć z siebie słowa. – Powiedz mi, czy... czy byłem dobry?

Klaudia zaśmiała się chwilę radośnie. Nie było w tym jednak krztyny drwiny.

– Było mi świetnie, wręcz bajecznie.

– Nie żartuj.

– Nie żartuję, nigdy nie czułam się lepiej.

– To dla mnie ważne, bo wiesz...

– Co się stało?

Filipem zupełnie zawładnęła niepewność. Bał się przyznać do swojego braku doświadczenia. Wydawało mu się, że jak jej o tym powie, ta diametralnie zmieni zdanie o tym, co przed chwilą między nimi zaszło.

– Wiesz, to był mój pierwszy raz.

Z niecierpliwością oczekiwał jej odpowiedzi.

– Wcale nie było tego widać. Byłeś świetny.

Ich usta znowu złączyły się w namiętnym pocałunku. Ten trwał do momentu, w którym Filip przekonał się, że wargi jego ukochanej tak naprawdę okazały się jego stawem łokciowym, a kołdra, pod którą spał, w okolicy jego krocza pokryta była czymś gęstym i lepkim.

Chłopak niechętnie spojrzał pod kołdrę. To, co zobaczył, wyraźnie go zażenowało. Coś takiego jeszcze nigdy mu się nie zdarzyło. Szybko usunął z posłania tyle nieczystości, ile był w stanie, po czym wrócił do łóżka i zaczął rozmyślać o tym, co mu się ostatnio przydarzyło. Przypomniał sobie niezwykłe spotkanie, jakie miało miejsce dzień wcześniej. Wielokrotnie bywał na takich ze swoją byłą dziewczyną. Jednak na żadnym się tak nie stresował jak poprzedniego dnia. Szybko zanalizował wszystkie wydarzenia. Wydawało mu się, że raczej nie popełnił żadnego większego błędu. Wyraz twarzy Klaudii dawał do zrozumienia, że spotkanie przypadło jej do gustu. Przypominając sobie wszystkie najważniejsze momenty z randki, rzeczywiście czuł się jak zwycięzca. A sen, z jakiego niedawno się wyrwał, interpretował jako nagrodę za staranie poprzedniego wieczoru.

Ten tekst odnotował 23,529 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 7.2/10 (24 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Komentarze (1)

0
0
Ładne. Bardzo romantyczne.
Może rzeczywiście czuć nutkę niezgrabności, ale nic zgrzytającego. Paradoksalnie dodaje to uroku, opowieści o czymś co jak każde nowe przeżycie jest nieco niezgrabne.

Jedyne co mi się nie spodobało to, szyk w zadaniu " Nosiła na sobie długą, bladożółtą koszulkę kończącą się w połowie ud, pod którą zarysowywały się uwolnione spod kopuł stanika piersi. "

Przeczytawszy przez chwilę zaczęłam się zastanawiać co piersi robią obok kolan.

Ale może tylko się czepiam. 9/10 😀
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.