Osobliwość relacji typu pracownik-pracodawca.

8 maja 2013

Szacowany czas lektury: 19 min

Weszła o godzinie 10:01 do biura. Czekał na nią niecierpliwie, zerkając raz po raz na zegarek, jak co dzień zresztą. Siedział przy swoim biurku, zajmując wydzieloną powierzchnię 2 na 2 metry. Kiedy zamknęła za sobą drzwi, zaczął wiercić się niespokojnie z podekscytowania, ponieważ od 8 czekał na ten widok, na szczupłe ciało w obcisłym kostiumie, na wyniosłą postawę. Ostrość jej rysów twarzy onieśmielała. Zawsze zadzierała brodę lekko do góry, gdy patrzyła na swoich pracowników i teraz też wcale inaczej się nie zachowywała. Przechodząc przez biuro stawiała pewny krok za krokiem w modnych szpilkach, a wszyscy wokół kłaniali się w pas, pozdrawiali ją gorąco i z oddaniem. Łaskawie kiwnęła głową może co najwyżej do dwóch osób. Patrzyła przed siebie zarozumiale, z wyzwaniem i całym doświadczeniem nazbieranym w ciągu 36 lat. Tylko brązowe oczy zdradzały wiek, ponieważ ciało wciąż zachowało jędrność godną młodości.

Minęła jego boks, jak zwykle nie zaszczycając spojrzeniem. Poczuł charakterystyczny zapach perfum używanych przez nią codziennie, słodki i wyuzdany jednocześnie. Już teraz chciał zatopić zęby w szyi, która roztaczała tak podniecającą woń. Z zamkniętymi oczami próbował złapać w nozdrza więcej tej ulotnej przyjemności. Perfumy przywoływały, nuciły dla niego, żeby po chwili rozpłynąć się w powietrzu i zostawić w duszy głęboką tęsknotę.

Jak narkoman chciwie wciągnął nosem ostatki rozprzestrzeniającego się erotyzmu, kiedy nagle intensywność zapachu wzrosła, a słodycz uderzyła w pierś z całą siłą. Otworzył oczy lekko zdezorientowany.

- Przepraszam, a Pan.. jak ma na nazwisko? – melodyjny głos i postać stojąca nad nim wyrwały go z bajecznej fantazji. Spochmurniał, uświadamiając sobie sens pytania i spojrzał na kobietę spod oka.

- Skierka. – odchrząknął. - Radosław Skierka, Pani Prezes.

Wszystkie szepty w biurze zamilkły, a ciekawskie uszy chłonęły zachłannie każdy wypowiedziany wyraz.

- Panie Skierka... – zamruczała kobieta, przeciągając seksownie litery w nazwisku. - Mam taką małą, malutką prośbę.. – położyła dłonie na jego biurku i przechyliła głowę lekko w bok, ukazując linię obojczyka. - Czy mógłby Pan nie drzemać w czasie godzin pracy? – zapytała znienacka ze skrytym jadem w głosie. Nie zdążył wykrztusić słowa na swoją obronę, gdy znów odezwała się cicho i zawistnie. – Widzi Pan, Panie Skierka, nie potrzebujemy pracowników, którzy nie wkładają wysiłku w wykonywaną pracę, a wręcz przeciwnie, działają na niekorzyść firmy. W czasie gdy Pan nie pracuje, automatycznie zmniejszają się nam zyski. Czy chce Pan, żeby firma upadła? Nie możemy sobie pozwolić na roztargnienie, ale Pan najwyraźniej nie dba o firmę, czy się mylę? – grobowy nastrój sparaliżował pracowników wokół. Każdy z nich wpatrzony był z nieludzką fascynacją w przykrą scenę, ciesząc się w duchu, że to nie jego osoba jest obiektem dezaprobaty szefowej. – Nie chciałabym jeszcze kończyć naszej współpracy, Panie Skierka. Dlatego uczciwie uprzedzam, że obserwuję Pana od dłuższego czasu i nie podoba mi się takie zachowanie. – wypowiadając ostatnie słowa, oczy zaświeciły się jej niebezpiecznie.

Niezrażony przytłaczającą przemową chłopak, patrzył pytającym wzrokiem i zastanawiał się czy tylko on czuje przeskakujące między nimi iskry. Nawet kiedy go beształa, miał ochotę rzucić się na nią jak wygłodniałe zwierzę.

- Anna. – powiedziała głośniej, nie spuszczając wzroku z chłopaka. Zza boksu wyłoniła się wysoka blondynka i podbiegła do nich z pośpiechem. – Przyszły dziś dwa nowe projekty. Oba mają trafić do Pana Skierki. – oznajmiła stanowczo i zwróciła się do niego. – Gdyby Pan nie zdążył z realizacją jeszcze dziś, proszę wziąć służbowego laptopa. W poniedziałek chcę mieć wszystko zapięte na ostatni guzik. – warknęła i odwróciła się, uznając rozmowę za zakończoną. Zamieniła jeszcze kilka słów z Anną, swoją asystentką i kręcąc ponętnie biodrami przeszła do innej części biura. Kiedy rozległ się trzask zamykanych drzwi, w pokoju czuć było napływającą zewsząd ulgę.

- To żeś oberwał brachu. – usłyszał gdzieś z boku. – Dwa projekty... Przecież pracujesz tu dopiero od roku. Co jej zrobiłeś, że się tak na Tobie mści? – zapytał współczująco kolega z sąsiedniego boksu.

- Nic. Zupełnie nic – odpowiedział automatycznie, próbując zebrać myśli i luzując nagle zbyt ciasno zawiązany krawat.

Nadal czuł w powietrzu resztki odpływających perfum. W głowie miał niemały zamęt, gdy analizował minioną sytuację. Był prawie pewien, że chciała mu coś przekazać. Furia była prawie namacalna. Czy była zła na niego czy na siebie? Wyczuł jak w niej buzowały emocje, pomimo, iż z zewnątrz wyglądała typowo. Oczy pałały, gdy przyszpilała go wzrokiem. Odegraną sceną kolejny raz chciała umocnić swoją pozycję w biurze, pokazać mu kto tak naprawdę rządzi. Podekscytowanie zaczęło podszczypywać ciało chłopaka. Upłynęły dopiero dwa tygodnie od ostatniego razu... Przerwy skracają coraz bardziej. Czyżby...? Czyżby dziś...?

Do jego biurka podeszła Anna i położyła przed nim dwa, astronomicznie wielkie segregatory pełne informacji dotyczących projektu. Odchodząc, mrugnęła zalotnie, ale kolejny raz nie zareagował na jej zaczepkę. Chwilę później na skrzynce emailowej pojawiły się też dodatkowe materiały. Nawet ich nie tknął. Nie przejrzał. Nie potrafił się skupić na obowiązkach, gdyż stale mimowolnie wracał myślami do rozognionych, brązowych oczu, do lśniących włosów ściągniętych mocno w ciasny kok, w których tak bardzo chciał zatopić palce. Godziny w pracy dłużyły mu się niesamowicie, bo przez cały czas miotały nim ciekawość i podniecenie. Nie dbał dziś o projekty, zajmie się nimi na weekendzie. Mógł koncentrować się tylko na niej i porannym zajściu.

Gdy przez resztę dnia nic znaczącego się nie wydarzyło, wychodząc z pracy zaczął odczuwać nieznośne kłucie rozczarowania. Być może wyolbrzymił sobie całe zdarzenie i odczytane emocje. Jednak wciąż podsycał w sobie cichą nadzieję, przywołując w pamięci jej poruszony obraz.

Pod wieczór siedział spięty na twardym krześle w wynajętym mieszkaniu. Przygotowany od godziny, po pobudzającej kąpieli, w świeżo uprasowanej koszuli, czekał z telefonem w dłoni. Na barczyste ramiona założył czarną, elegancką marynarkę, która nadawała mu nieco powagi, poskramiała jego wielkość i pozwalała myśleć, że ma więcej niż swoje 26 lat. Z ciemnych, naturalnie zwichrzonych włosów wysuwał się jeden, dłuższy kosmyk, który opadał teraz niesfornie na zmarszczone skupieniem czoło. Wcześniej dostał zaproszenie na koncert jazzowy od znajomych. Śmiali się, że może tam w końcu znajdzie dziewczynę, która spełni jego wygórowane wymagania. Z udawaną przykrością odmówił, tłumacząc się brakiem czasu, choć tak naprawdę nie miał żadnych planów, oprócz czekania w niepewności na rozwój wydarzeń.

Już zaczął się powoli denerwować, że wybujała wyobraźnia spłatała mu brzydkiego figla, gdy rozległ się dźwięk przychodzącej wiadomości. Nad wyraz ożywiony przeczytał krótki wyraz z nieznanego numeru: "Zapraszam."

Odetchnął z ulgą, a satysfakcja rozjaśniła mu napiętą twarz. Poderwał się z miejsca i zamówił taksówkę. Przekroczył próg swojego mieszkania i uśmiechnął się do siebie, zawracając. Sięgnął do szafy w przedpokoju i chwycił w dłoń czarną teczkę, o której omal przez roztargnienie nie zapomniał i wyszedł.

Po kilkunastu minutach podjechał taksówką pod jeden z wolno stojących domów. Wysiadł i spacerowym krokiem podszedł do drzwi. Nie zadzwonił, tylko pewnie nacisnął klamkę wejściowych drzwi. Wiedział, że będą otwarte, w końcu.. ile razy był tu w przeciągu tego roku? Zdążył poznać jej zwyczaje wystarczająco dobrze.

Podążył za jedynym światłem, sączącym się przez lukę uchylonych drzwi do sypialni. Popchnął ciężkie drewno, powodując tym głośne skrzypienie i wszedł do środka. Zastygł oniemiały, gdy kolejny raz tego dnia jego zmysły zostały zaatakowane przez słodkie perfumy unoszące się leniwie w powietrzu i przez widok, o którym fantazjował, a który miał teraz przed sobą.

Siedziała naga, sztywno wyprostowana jak struna, na brzegu łóżka. Kolana miała złączone, stopy z paznokciami pomalowanymi na czerwono ściągnięte były do dołu, ręce zaś położyła lekko na udach. Brązowe włosy nadal związane były w wysoki kok. Nie pokazała po sobie radości z jego przyjścia, nie zauważył żadnej innej reakcji sygnalizującej wewnętrzne podniecenie. Patrzyła beznamiętnym wzrokiem przed siebie, lekko uchylając usta pomalowane czerwoną szminką. Gdyby nie widok jej piersi, poruszających się szybko wraz z urywanymi oddechami, pomyślałby, że brak w niej jakichkolwiek emocji. Jak zwykle bardzo dobrze się przed nim maskowała.

Rozejrzał się wokół, odbierając napływający niepokój. Jakiś element nie pasował w jego odczuciu do całości. Przeskanował pospiesznie pomieszczenie w poszukiwaniu intruza, jednak wszystkie meble i drobiazgi zajmowały swoje stare, dobrze znane mu miejsca. Wzruszył ramionami na tę dziwną myśl, na powrót skupiając wzrok na nagiej postaci.

Bez zbędnego wstępu czy powitania otworzył teczkę, podszedł do kobiety i rzucił na łóżko skórzaną obrożę z przypiętym łańcuszkiem.

- Załóż – powiedział spokojnie i usiadł w fotelu, stojącym nieopodal.

Posłusznie zapięła sobie obrożę na szyi i ponownie zapatrzyła się na przeciwległą, białą, och jakże interesującą ścianę.

- Podejdź na kolanach do Pana, patrząc prosto w jego oczy i podaj mu swoją smycz. - rozkazał.

Bez zastanowienia ześliznęła się z łóżka na twarde panele. Z uniesionym wzrokiem i zadartą do góry brodą powoli, na czworaka zbliżała się do niego, kołysząc pupą na boki. Łańcuszek zwisał luźno z jasnej szyi, błąkał się między jej gładkimi nogami i ciągnął w rytm nierównego chodu. W pokoju panowała cisza, nie licząc dźwięku szarpanego szurania metalu o drewno.

Uklęknęła przed nim, nie przerywając kontaktu wzrokowego i położyła smycz na jego wyciągniętej dłoni. Z bliska zobaczył teraz w rozszerzonych źrenicach wstydliwe podniecenie i tlącą się tęsknotę, które tak dobrze ukrywała przed nim w biurze.

Pochylił się, a na napiętej koszuli można było zauważyć grę zarysowanych mięśni. Pogłaskał ją delikatnie po policzku wierzchem dłoni i zaczął drapać pod brodą.

- Dobra sunia... Tęskniłaś za Panem? – zmrużyła oczy z przyjemności, wysuwając szyję jeszcze mocniej w jego stronę. Odchylił się od niej, opadając leniwie na fotel. – Zdejmij Panu skarpetki i pokaż jak bardzo tęskniłaś.

Spojrzała na niego z rosnącą fascynacją. Usiadła na podłodze, podniosła ciężką, męską nogę i zrolowała miękki materiał. Przybliżyła twarz i przycisnęła policzek do nagiej stopy chłopaka, przymykając powieki, tuląc się z półuśmiechem do lekko stwardniałej skóry. Otarła nosem pomarszczony spód, przyłożyła do niego rozpłaszczony język i liznęła pociągłym ruchem. Oczy zajarzyły mu się podnieceniem, gdy objęła ustami jeden z jego palców. Ciepło, wilgoć i delikatne ssanie na palcu, sprawiły, że puls chłopaka gwałtownie przyspieszył. Zadziwiające, jak szybko potrafiła doprowadzić go do pełnej erekcji.

Pociągnął lekko za łańcuszek.

- Pokażesz teraz Panu do czego służą twoje piersi – powiedział, rozpiął powoli suwak, zdjął spodnie i rozłożył nogi, robiąc jej miejsce bliżej siebie. Przysunęła się do krocza, umościła między kolanami i z uwielbieniem w oczach obserwowała nabrzmiewające wybrzuszenie. W milczeniu pochyliła się i dotykając policzkiem kręconych, twardych włosków zaczęła łasić się do umięśnionych ud chłopaka. Przymilała się tuż obok drgającego pod materiałem penisa, finalnie szturchając go nosem. Odkryte ciemne sutki ocierały się przy tym opornie o skórzane obicie fotela.

Uniósł wskazującym palcem brodę kobiety do góry.

- Piersi, suniu – przypomniał karcąco, po czym chwycił gumkę swoich slipów i ściągnął je do kostek.

Z winnym wyrazem twarzy posłusznie przyłożyła jędrne półkule do odsłoniętego krocza chłopaka. Umieściła między nimi sterczącego członka i zaczęła wolno poruszać swoim ciałem. Uważała przy tym, żeby przypadkiem się nie wyślizgnął. Pan nie byłby wtedy zadowolony... A ona tak bardzo chciała mu dać przyjemność.

Spoglądała w dół, śledząc wzrokiem jak członek powoli wyłania się i znika. Wystawiła język mokry od śliny i lizała aksamitną końcówkę penisa, za każdym razem, gdy wynurzał się spomiędzy piersi.

Stęknął. Miękki język i widok, który miał przed sobą, doprowadzały go powoli do szaleństwa, a świadomość, że zrobi dla niego wszystko, dla swojego Pana, dodatkowo podnosiła poziom podniecenia. Sekundy wystarczyłyby, żeby ciepła sperma trysnęła prosto w kształtną brodę, żeby zalała całą arystokratyczną twarz suczki klęczącej przed nim. Kusiła go ta wizja, jednak chciał jeszcze się z nią pobawić, zanim skończy i rozkaże jej wszystko zlizać.

- Dość. – charknął. Na życzenie chłopaka znieruchomiała i z wystawionym wciąż językiem spojrzała mu wymownie w oczy. Odetchnął głęboko parę razy. – Jesteś cudowną suką... - pochwalił. - Ale czas na kąpiel. Brudnej nie będę Cię pieprzyć – powiedział dobitnie i zgrabnie wstał, podciągając z powrotem slipy. Schowała nieco wyschnięty już język i przetarła ręką brodę mokrą od śliny. Patrzyła przy tym na niego maślanym wzrokiem, jakby żałowała, że nie pozwolił na więcej.

Trzymając w dłoni łańcuszek skierował się w stronę drzwi. Niezdarnie próbowała nadążyć za nim, idąc na czworaka. Szli przez ciemny korytarz, a kiedy gubiła rytm sprężystych kroków swojego Pana, metalowa smycz napinała się, a obroża boleśnie uciskała gardło. Kolana zdążyły zaczerwienić się już od miarowego stuku w twardą podłogę, gdy wprowadzał ją do przestrzennej łazienki.

Pomógł jej łagodnie wspiąć się i wejść do pustej wanny. Srebrny łańcuszek przywiązał do kranu nad umywalką.

- Nie chcemy, żebyś uciekła i się zgubiła, prawda? – uśmiechnął się i mrugnął do niej konspiracyjnie, gdy klęczała już na czworaka w podłużnej wannie. Korkiem zatkał odpływ wody i odkręcił kran. Ciszę w łazience przerwał szum swobodnie spadającej wody.

Kiedy tafla zakryła jej kostki, zakręcił dopływ, zakasał rękawy koszuli i polał linię wygiętego kręgosłupa zimnym olejkiem. Wzdrygnęła się, zapewne od kontrastu gorącej wody, w której klęczała i niskiej temperatury żelu.

Zamoczył drobną gąbkę i zaczął rozsmarowywać żel na krzywiźnie pleców. Delikatnie wcierał go okrężnymi ruchami, spieniając. Naoliwiona skóra w połączeniu z wodą błyszczała się, gdy czule dotykał gąbką każdego zakątka kobiecego ciała, głaszcząc i zostawiając po sobie uczucie niedosytu. Wiła się z pożądanego dotyku, ukazując dwa słodkie wgłębienia nad pupą, które teraz uciskał i masował kciukami.

Po dokładnym umyciu pleców rozszerzył palcami miękkie pośladki i przejechał szorstkim materiałem wzdłuż rowka, mocno do niego przylegając. Nie czuł żadnego oporu, gdy mokrą gąbką nacierał później skórę na nogach. Zsuwała się płynnie aż do zgięcia w kolanach, zostawiając po sobie spienioną smugę.

Nagle nabrał wody w gąbkę i ścisnął ją nad klęczącą postacią, tak, że ciecz spadła wodospadem, rozbryzgując się wokół.

Koszula była całkiem przemoczona, gdy nachylał się nad nią i wcierał olejek w płaski brzuch, oddechem muskając delikatną szyję. Głaskał szorstką stroną gąbki wiszące luźno piersi, powodując miejscowe zaczerwienienia i mimowolne sterczenie ciemnych sutków. W pewnym momencie chwycił ręką jedną z piersi i ciasno ściskając pociągnął w dół, jakby chciał ją wydoić. Powtórzył ruch kilka razy, a dłoń ślizgała mu się od rozsmarowanego olejku na gładkiej skórze.

Po kilku minutach zaczął namydlać wewnętrzną stronę jej ud. Słyszał przyśpieszony oddech kobiety, gdy zbliżał się do pulsującego połączenia między udami. Kiedy mocno dociskając, w końcu przejechał powolnym ruchem po całej długości nabrzmiałej cipki, jęknęła głośno. Wilgoć zaczęła gromadzić się między wrażliwymi płatkami i spływać wolno po udach. Rozgrzana, z rumieńcami na policzkach rozstawiła szerzej nogi, żeby ułatwić mu dostęp. Jednak nie dotknął jej tam ponownie, tylko przemył wodą błyszczące pośladki i zgarnął dłonią z ud klejącą się wydzielinę. Rozsmarował ją na wypiętej pupie, uklęknął przed wanną i lizał błyszczącą skórę pośladków. Kiedy znów poznawał jej smak językiem, erekcja dokuczliwie zaczęła napierać na materiał slipów. Odsunął się i ciepłym strumieniem wody szybko spłukał z niej resztę piany.

- Chodź. – Podał rękę dyszącej cicho kobiecie i pomógł wyjść z wanny. – Teraz dopiero mogę zerżnąć moją sunię.

Tym razem pozwolił jej iść pierwszej. Trzymając smycz szedł za nią i przyglądał się jak po ciepłej kąpieli ospale stawia krok za krokiem, kołysząc biodrami, zostawiając za sobą mokre ślady dłoni i kolan. Członek boleśnie go uciskał i domagał się spełnienia, gdy jego suczka paradowała tak przed nim naga i wilgotna od wody. Całe ciało krzyczało, żeby pociągnął za smycz, zatrzymał ją i wziął tu na podłodze, jednak on perwersyjnie przedłużał ten moment, delektując się chwilą i władzą, jaką mu dała.

Puścił łańcuch, usiadł na brzegu łóżka w sypialni i zdjął przemoczoną koszulę.

- Pokaż Panu jak się dotykasz, kiedy nie ma go w pobliżu. – rozkazał, opierając się swobodnie o ramę łóżka.

Usiadła pokornie na kolanach. Rozłożyła nogi i z początku delikatnie zaczęła dotykać swoich piersi, patrząc mu prosto w oczy. Lekko uciskała palcami gładką powierzchnię skóry, drapała paznokciami, co chwilę podszczypując ciemne sutki. Próbowała objąć swoje piersi drobnymi dłońmi, jednak stale jej się wymykały. Uchyliła z podniecenia czerwone wargi, gdy zobaczyła, że leżący na łóżku chłopak, który cały czas obserwował uważnie ruchy jej rąk i kołyszących się bioder, sam zaczął głaskać się przez materiał slipów.

Zsunęła płynnie jedną z dłoni i wśliznęła się we własne płatki, zahaczając paznokciem o pulsujący punkt. Cicho mruknęła, przymknęła powieki i powoli zaczęła wpychać w mokrą dziurkę dwa palce. Zadrżała i zatrzymała się na chwilę z palcami wewnątrz, jakby dając sobie czas na dopasowanie. Po kilku sekundach pauzy wkładała i wyjmowała je coraz gwałtowniej, cichutko skamląc.

Gdy usłyszał miarowe plaskanie, sięgnął pod materiał slipów i zaczął robić sobie dobrze ręką. Prawie skończył, gdy stęknęła instynktownie z przyjemności, dokładając trzeci palec.

- Suniu... – usłyszała i zatrzymała się z palcami w cipce. – Wyjmij paluszki i poliż je.

Machinalnie podniosła rękę i rozchyliła palce, sklejone przezroczystą wydzieliną. Przejechała po nich niespiesznie językiem i wzięła wszystkie trzy do ust. Czując własny, intensywny smak, zadowolenie skłębiło się na jej twarzy, a wilgoć gwałtownie wyciekła z cipki. Ze swojego miejsca na łóżku widział jak między rozłożonymi, kobiecymi udami pojawiła się i ospale zaczęła ciągnąć cienka, pionowa linia, która ostatecznie dosięgnęła podłogi i przerwała się, zostawiając po sobie na panelach mokry ślad.

- Odwróć się – powiedział, wpatrzony w plamę na drewnie. - Przyłóż brodę do podłogi i wypinając pupę w stronę łóżka, tyłem na kolanach, podejdź do swojego Pana, żeby mógł Cię porządnie zerżnąć. Chcę usłyszeć jak prosisz.

Zbliżała się powoli do niego, wystawiając swój tyłek do góry. Zatrzymała się przed łóżkiem, sapiąc ciężko.

- Nie słyszałem błagania. – upomniał ją ostro i klepnął w pośladek.

- Zerżnij mnie, proszę.

- ... mój Panie – dokończył, czekając aż powtórzy.

- Zerżnij mnie, proszę, mój Panie. – odpowiedziała posłusznie z drżącą brodą przy podłodze.

Uklęknął za nią. Odsłonił slipy i powoli naprowadził penisa na śliskie wejście. Dotykając jej wilgoci, przystanął, gdyż chciał zapisać w pamięci wszystkie szczegóły tej chwili, detale którymi będzie sycił się przez kolejne dni. Skupiony zaczął powoli rozpychać członkiem elastyczną granicę i coraz głębiej zanurzać w cieple sztywną końcówkę.

Zatrzymał się niespodziewanie w połowie, a zaskoczenie zagrało na jego twarzy, gdy zauważył jaskrawą czerwień puszącą się na parapecie. Błyskawicznie wysunął członka i podszedł do okna.

- Co to kurwa jest...? – zapytał cicho, wskazując na pęk róż ułożonych w wazonie. – Co to, kurwa, ma być... – powtórzył gniewnie, gdy nie odpowiedziała. Kiedy podniosła wzrok i zorientowała się o co pyta, zacisnęła mocno powieki, jakby modląc się o ratunek.

Wyjął delikatnie róże z naczynia i przeczytał bilecik wsunięty między liście. Pochylił się nad klęczącą kobietą.

- "Dziękuję"? – przystawił kwiaty pod jej nos. – Za co ci ten pajac dziękuje? Spałaś z nim? – zapytał cicho, a gniew wykrzywił jego twarz. Cisza, jaka zapadła w pomieszczeniu wzmocniła echo jej płytkich, spanikowanych oddechów.

- Edyta, odpowiedz.

Z zamkniętymi wciąż oczami przełknęła opornie ślinę. Milczenie niezręcznie się przedłużało.

- Nie chcesz odpowiedzieć? Bardzo dobrze. – Wstał. - Wypnij się. – powiedział ze spokojem w głosie, choć wewnątrz cały drżał od tłumionej złości.

Mocno zacisnęła powieki i zęby, jakby prosząc w duchu o wyrozumiałość. Podniosła znów posłusznie biodra do góry i spięła mięśnie, gotując się na niechybną karę.

Zamachnął się i uderzył kwiatami w wystawiony tyłek. Nie czekając na jej reakcję, szybko sieknął jeszcze raz, a kolce na łodygach i ostre liście porysowały gładkie pośladki. Stłumiła w ustach pobrzmiewający jęk i wgryzła się we własną rękę, tłumiąc ból innym bólem. Zacisnęła mocno szczękę na skórze swojego nadgarstka i starała się znieść karę bezgłośnie, bezdźwięcznie, by nie dać mu powodu do kolejnego uderzenia.

Po chwili wahania zaczął bić ją nieprzerwanie, coraz mocniej i bez opamiętania, niszcząc róże i jej nieskazitelną skórę. Chłostał kwiatami do momentu, aż większość z nich zostało złamanych. Gdy w dłoni miał już tylko kilka półnagich łodyg z wystrzępionymi liśćmi, a główki nierozwiniętych róż leżały porozrzucane wokół nich, zatrzymał się, usiadł na łóżku i próbował opanować rozszalałą burzę emocji. Spojrzał na wysmaganą kobietę. Z mocno zaciśniętymi pięściami, lekko drżąc, wciąż wypinała poraniony tyłek w jego stronę. Nawet po wymierzeniu kary była posłuszną suką i została nieruchomo w nakazanej wcześniej pozycji.

- Dobrze wiesz, że zasłużyłaś na karę – powiedział do jej pleców. – Ale znaj litość swojego Pana. Mam dla ciebie małą niespodziankę. Nie odwracaj się.

Zsunął gumkę slipek i chwycił podnieconego sytuacją członka. Jedną ręką zaczął wykonywać powolne, posuwiste ruchy, drugą natomiast sięgnął do leżącej nieopodal teczki i wyjął z niej dużą, psią miskę, koloru brudnego złota. Przyspieszył i po kilku minutach, wstrzymując oddech, bezgłośnie spuścił się w sam środek ściskanej kurczowo miski. Zaczerpnął głęboko powietrza kilka razy i poczekał aż cała sperma z niego wypłynie. Dreszcz wzdrygnął nim, gdy otarł końcówkę penisa o miskę, zostawiając na jej brzegu ostatnią kroplę białej wydzieliny. Położył naczynie na podłodze i podsunął stopą pod nos kobiety.

- Wyliż. – rozkazał, gdy spojrzała mu w oczy.

Nie wykonała od razu polecenia, więc stanowczo położył rękę na jej głowie i przycisnął mocno do plastiku. Rozcapierzone we włosach, długie palce, sprawiły, że z misternie ułożonego koka wysunęło się kilka pasemek.

- Liż, suko. Do czysta. – warknął, wciąż trzymając głowę kobiety nad miską.

Oblizała nerwowo wyschnięte wargi. Zamknęła oczy i ustami delikatnie dotknęła rzadkiej cieczy. Musnęła spermę końcem języka, tak, że pozostało na nim kilka białych kropel. Zabrał rękę z jej głowy dopiero, gdy zobaczył, że wydzielina zniknęła w czerwonych ustach i gdy usłyszał stłumione przełknięcie.

Usiadł pochylony nad nią i przyglądał się jak kilkukrotnie próbuje powoli nabrać jego spermę rozpłaszczonym językiem. Za każdym razem, gdy go chowała, część cieczy skapywała kącikami ust z powrotem do miski, część zaś kleiła się do spuchniętych warg. Po paru nieudanych liźnięciach dociskała już język do plastiku na tyle mocno, że wraz z miską mimowolnie przesuwała się na kolanach do przodu, powodując tym ostre szuranie.

Widząc jak niezdarnie liże, gdy plastik przesuwa się po podłodze, przystawił do miski stopę, blokując jej dalsze ruchy. Z ułatwionym dostępem do zawartości, szybko wylizała naczynie do czysta, cicho przy tym mlaszcząc. Gdy skończyła, podniosła głowę i spojrzała na niego skruszonym wzrokiem. Brodę, czubek nosa i miejsce nad górną wargą miała zabrudzone resztką spermy zmieszanej z własną śliną.

- Dobra sunia... – mruknął i zaczął się ubierać, nie zwracając uwagi na znów kłopotliwie sterczącą erekcję. – Bzykanka dzisiaj nie będzie – powiedział. – Poproś o to swojego amanta. Ciekawy jestem czy nadal będzie Cię tak adorował kwiatami, gdy usłyszy jak bardzo Pani Prezes lubi chłeptać spermę z psiej miski. – warknął i odwrócił się z zamiarem wyjścia.

- Radek... – szepnęła, bezradnie obejmując kolana rękami. – To nie...

- O swoje projekty nie musisz się martwić. – przerwał jej wypowiedź. - Dostaniesz je dopracowane w poniedziałek. Do zobaczenia w pracy, Pani Prezes – powiedział i szybko wyszedł, nie dając kobiecie czasu na odpowiedź.

Przechodząc przez korytarz, jak przystało na prawdziwego nałogowca, wciągnął nosem unoszące się ostatki perfum. Zastanawiał się przy tym, czy zdążyła już uderzyć w nią świadomość, że z jej upodobaniami i głodem tylko przy nim może prawdziwie spełnić się w seksie. Jeśli jeszcze tego nie wie, to na pewno niedługo do tego wniosku dojdzie.

Ten tekst odnotował 30,929 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.64/10 (35 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Komentarze (3)

0
0
Opowiadanie osobiście podobało mi się. Ale jeśli można wiedziec kiedy następna część "Gówniarza"? 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Sama nie wiem😉 jesli napisze kolejna czesc to oczywiscie sie nia jak najszybciej podziele na pokatne.pl 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Przeczytałam zauroczona, po czym odkryłam, że to opowiadanie Autorki "Gówniarza", który też bardzo przypadł mi do gustu. Theradialengine - potrafisz stworzyć świetny klimat, taki, jaki lubię. Pełno u Ciebie smaczków i plastycznego języka. Jakieś tam błędy się zdarzają, może trochę brakuje mi wyraźniejszego nakreślenia postaci Radka, ale... dobrze się to czyta. Brawo! Z niecierpliwością czekam na Twoje następne opowiadania 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.