O dziewczynie w czerwonym kapturku (III)

8 kwietnia 2024

Szacowany czas lektury: 53 min

Ilustracje wygenerowane za pomocą AI. Wszelkie podobieństwo ilustracji, imion, nazwisk, osób i zdarzeń w opowiadaniu do prawdziwych postaci i zdarzeń jest wyłącznie przypadkowe.

Greta czuła obezwładniające przerażenie. Jeszcze przed chwilą wesoła i radosna, teraz patrzyła szeroko otwartymi oczami na potwornie zmienioną twarz Wolfganga. Spróbowała przełknąć ślinę, ale boleśnie skurczone gardło nie posłuchało. Wcisnęła plecy w ścianę balii, próbując odsunąć się od gotowego do skoku drapieżnika. Jej szósty zmysł ostrzegał ją, że każdy ruch może sprowokować atak. Kiedy jednak wsłuchała się uważniej w emocje mężczyzny, znalazła coś jeszcze.

Zaraz, zaraz — pomyślała, skupiając się. Strach? 

Zdumienie otrzeźwiło ją. On bał się bardziej niż ona? Emocja była tak silna, że nie mogła się pomylić. To ta obawa spowodowała wściekłość! Agresja była tylko konsekwencją jego strachu! Odetchnęła głęboko i bardzo powoli odłożyła kubek, stawiając go na dnie balii. Wyciągnęła otwarte dłonie i opanowała drżenie.

— No już dobrze, już dobrze. — Uśmiechnęła się delikatnie, a jej głos był spokojny. — Nie masz się czego bać! Nic ci nie zrobię. Przepraszam za tę niespodziewaną kąpiel.

Zdumienie pojawiło się w twarzy mężczyzny, a strach i gniew prawie zniknęły. Nadal opierał się o balię, nogi podkurczone, a ramiona oparte o brzeg. Zauważyła, że tam, gdzie zacisnął dłonie na krawędziach, drewno popękało, jak pod ogromnym naciskiem. Greta zanurzona po szyję, zasłonięta kolanami, z rękami wyciągniętymi przed sobą, przesunęła się trochę do przodu, prześlizgując się pośladkami po dnie.

— Spokojnie, nic ci nie grozi, jestem twoją przyjaciółką. — Wciąż uśmiechnięta, przechyliła lekko głowę.

Jeszcze troszkę się przysunęła po dnie i strach eksplodował w mężczyźnie, a zaraz za nim pierwotna furia. Głębokie, ostrzegawcze warczenie rozległo się w ciszy.

— O nie, Wolfie! Tak się nie będziemy zachowywać! — Zmarszczyła surowo brwi i pogroziła palcem. — Co to za zachowanie? Ładnie to tak warczeć na gościa i w dodatku na kobietę?

Oczy Wolfganga znów rozszerzyły się ze zdumienia, a brwi uniosły wysoko. Warczenie zniknęło wraz ze strachem i wściekłością. Słowa były tak dziwne i tak nie na miejscu, a jednak wydawały się dokładnie tym, co powinien usłyszeć.

— Grzeczny chłopiec. — Zbliżyła się odrobinę, a jej twarz rozjaśnił ciepły uśmiech. — Właśnie tak. Wszystko jest dobrze i jesteś całkowicie bezpieczny.

Była już blisko, skręciła lekko i zrobiła kolejny kroczek. Wolfgang patrzył na nią uważnie, ale nie odsuwał się. Strach wciąż tam był, ale było też zaskoczenie i ciekawość. Ich kolana lekko otarły się bokiem. Nie cofnął się, ale zawarczał. Westchnęła z rozczarowaniem.

— Znowu? — Pokręciła głową. — Och Wolfie, myślałam, że jesteś lepiej wychowany.

Zawstydzony mężczyzna umilkł, a ona przysunęła się jeszcze bliżej. Piękne miodowe oczy w silnej, przystojnej twarzy patrzyły na nią ze zdumieniem, ciekawością. Ponownie widziała zachwyt, głęboko pod warstwą strachu i tłumionej agresji. Intuicja ostrzegała ją jednak, że jest za blisko. Jej noga opierała się teraz bokiem o bok jego uda. Na skórze czuła szorstki materiał spodni. Sięgnęła powoli jedną ręką do jego ramienia.

— Już dobrze — szepnęła.

W tym momencie instynkt zapłonął ostrzegawczo. Dzięki temu była już przygotowana, kiedy bez najmniejszego dźwięku, Wolfgang po prostu rzucił się na nią z wyszczerzonymi zębami. Trzasnęła go drugą dłonią w policzek, najsilniej jak potrafiła, aż się zatoczył.

— Niegrzeczny!! — krzyknęła surowo. — Nie wolno!!

Nie wiedziała, co miał zamiar zrobić, wolała o tym nie myśleć. Odskoczył ze zdumieniem do tyłu, trzymając się za policzek. Woda w balii wzburzyła się, a fale raz po raz uderzały o brzegi, chlapiąc na podłogę. Jego oczy były tak okrągłe ze zdziwienia, że gdyby nie groza sytuacji, Greta na pewno parsknęłaby śmiechem. Roztarła piekącą od uderzenia dłoń.

— Bo się pogniewamy! — Pogroziła mu palcem, a potem dodała łagodniejszym tonem: — A ja wiem, że jesteś grzecznym chłopcem, prawda?

Zadrżał, kiedy pogładziła jego ramię.

— I nie chciałabym się na ciebie gniewać, Wolfie. — Uśmiech wrócił na jej twarz.

Przyłożyła dłoń do jego dłoni na policzku.

— Jesteś taki kochany, wiesz? — szepnęła. — Uratowałeś mi życie i zająłeś się mną tak cudownie.

Jej twarz była teraz o cal od jego twarzy, gdyby zaatakował, nie zdążyłaby zareagować. Szósty zmysł jednak wyczuwał już tylko zdumienie i zachwyt.

— Właśnie tak — szepnęła, gładząc jego rękę. — Nie masz się czego bać.

Wiedziała, że coś się zmieniło, że coś w nim złamała. Nie wyczuwała już ani odrobiny zwierzęcego strachu, ani wściekłości. Patrzyła z bliska na jego twarz pełną szczerego zdziwienia. Był bardzo przystojny. Mokre, szare włosy sterczały w uroczym nieładzie, a oczy płonęły mocno złoto-bursztynowym uwielbieniem.

Ciekawe czym on jest taki zachwycony — pomyślała z zadowoleniem.

— Czy wiesz, że to niegrzecznie siedzieć w kąpieli, w ubraniu? — zapytała, przechylając głowę i poprawiając wygląd jego włosów.

Nie odpowiedział, więc sięgnęła pod wodę i szukając guzików jasnoszarej koszuli. Drgnął i usiłował się cofnąć, a zabawne zdumienie wciąż nie opuszczało jego twarzy.

— Mogę? — zapytała, kiedy znalazła pierwszy guzik.

Wolfgang delikatnie wzruszył ramionami, a ona uznała to za zgodę.

— Szczególnie jeśli w kąpieli jest już naga kobieta — kontynuowała reprymendę, odpinając kolejny guzik. — To naprawdę straszny wstyd, Wolfie.

Zajęła się ostatnim guzikiem, niebezpiecznie głęboko położonym. Sięgając do niego, musiała jeszcze trochę się zbliżyć.

— Przepraszam, że ci przyłożyłam — szepnęła, walcząc z koszulą. — Wybaczysz mi?

Mężczyzna pokiwał głową z zaskakującym entuzjazmem. Uśmiechnęła się, zadowolona przyjętymi przeprosinami. Jej palce musnęły jego brzuch i poczuła twarde, napięte mięśnie. Próbowała przebić wzrokiem falującą wodę, aby wreszcie odpiąć koszulę do końca. I właśnie kiedy jej się to udało, Wolfgang nachylił się do niej. Szybko podniosła wzrok, a radość zmieniła się w niepokój. Intuicja jednak nie wyczuwała niebezpieczeństwa. Twarz mężczyzny zbliżyła się na cal do jej twarzy i wtedy uderzył w nią aromat jego ciała, zmieszany z jego ciepłym oddechem. Oczy dziewczyny otworzyły się szeroko ze zdumienia. Mężczyzna pachniał tak niesamowicie! Nagle czuła jednocześnie zapach rozgrzanych słońcem leśnych polan, mroźnych poranków na szczytach gór i tajemniczych wąwozów, pokrytych grubym mchem, do których nigdy nie dotarł żaden człowiek. Jego oddech był gorący, jakimś sposobem cieplejszy niż woda w balii i pachniał dziwnie urzekająco! Jak skała, w którą właśnie uderzyła błyskawica, jak ogień, trawiący bukowe drewno, jak górski strumień, niosący jesienne liście.

Co było w tym piwie? — wśród natłoku doznań błysnęła ta jedna myśl.

W głowie Grety zawirowało, a jej wzrok utonął w bursztynowym spojrzeniu. Patrząc głęboko w oczy, zauważała w jego woni jeszcze więcej! Niezliczone samotne dnie i noce. Gniew, krew i śmierć zmieszane ze strachem, łzami i rozpaczą. Skąd ona wiedziała, jak pachnie ból?

— Wolfie… — westchnęła i wyszeptała bardzo cicho: — Jak ty cudownie pachniesz…

Nigdy wcześniej nie poczuła żadnego zapachu tak wyraźnie, ani żaden nie wywołał w jej głowie takiej gwałtownej burzy odczuć, obrazów i emocji. Wolfgang jakby nie usłyszał, przymknął tylko oczy i oddychał głęboko. Powoli zbliżał się coraz bardziej. Jego głowa przechyliła się na bok i jeszcze chwila, a jego usta dotkną jej ust!

Czy on mnie chce pocałować? — pomyślała z bardzo dziwną mieszaniną paniki i zachwytu.

Nie cofnęła się, zignorowała głos rozsądku, który ostrzegał przez nieznajomym mężczyzną, w dodatku niebezpiecznym i o wiele od niej starszym. Zatrzymał się, zanim ich wargi się złączyły. Oddechy mieszały się, czuła ich gorąco na twarzy. Upajający zapach mężczyzny był tak intensywny, że niemal stał się smakiem! Serce w piersi biło jej mocniej niż wtedy, kiedy porwała ją rzeka.

Nagle w kominku rozległ się wyjątkowo głośny trzask i kilka płonących iskier wypadło na kamienną płytę. Wolfgang otworzył szeroko oczy i zamrugał. Cofnął się i oparł o brzeg balii.

— Ja … ja przepraszam — odezwał się cicho.

Greta nie odpowiedziała, zbyt zdziwiona wrażeniem, jakie wywarły na niej zapach i bliskość nieznajomego. Przyjemne, delikatne ciepło w jej wnętrzu zamieniło się teraz w potężny płomień, który trawił całe jej ciało. Czuła silne, wręcz bolesne rozczarowanie, kiedy Wolfgang się odsunął. Chciała poczuć smak jego ust, chciała, żeby ją objął, zamknął w tych silnych ramionach i…

Nie! — Przymknęła oczy. Opanuj się! Co się z Tobą dzieje!

Z drżeniem cofnęła się i oparła o brzeg balii. Podkurczyła nogi mocno i objęła je ramionami. Pięty dotknęły pośladków, a piersi znowu przytuliły się do ud, tym razem zaskakując Gretę uderzeniem przyjemności, kiedy twarde sutki wbiły się w miękką skórę. Jej ciało zrobiło się tak wrażliwe, że nawet delikatny ruch wody wokół muszelki, stawał się rozkoszną pieszczotą. Wyraźnie czuła jak drobne włoski poruszają się, jak woda cudownie bezwstydnie wciska się między wargi …

Nie! — krzyknęła na siebie w myślach. Nie skupiaj się na tym!

Mężczyzna był oparty o brzeg balii naprzeciwko Grety, patrzył nad jej ramieniem, w ogień kominka.

— Z jakiegoś powodu… — zawahał się — … lepiej panuję nad sobą. Nie wiem, dlaczego to tak pomogło.

— Cała przyjemność po mojej stronie — rzuciła Greta wesoło, rozcierając dłoń. — Chociaż ręka wciąż trochę mnie boli.

— To nie powinno było zadziałać. — Pokręcił głową z niedowierzaniem. — Cieszę się, że ci nic nie zrobiłem.

Zapadła cisza. Greta przypomniała sobie zapach Wolfganga i emocje, jakie w nim poczuła. Po chwili zapytała ostrożnie:

— Skrzywdziłeś wielu ludzi, prawda?

Pokiwał powoli głową, trochę zaskoczony. Dziewczyna zaczęła mówić z przejęciem:

— Wolfie, wiem, że jesteś dobrym człowiekiem. Wiem, że to cię bolało i … dalej boli. Wiem, jak bardzo żałujesz. Ja… — zawahała się — … ja to wiem. Po prostu wiem.

— Jeszcze nikt mnie nie nazwał dobrym człowiekiem. – Wolfgang uśmiechnął się w dziwnie smutny sposób. – Chciałbym, żeby to była prawda.

Znów zrobiło się cicho. Deszcz za oknem się uspokoił. Przestał uderzać w okna i jedynie bębnił delikatnie w dach. Greta poczuła chłód, woda zdawała się stygnąć, kominek lekko przygasł.

— Zimno mi — szepnęła.

Wolfgang sięgnął po wciąż leżący na dnie balii kubek i wstał, a strumienie wody z pluskiem spływały z niego z powrotem w dół. Odczekał chwilę, a w tym czasie Greta prześlizgnęła wzrokiem po szarej, rozpiętej koszuli przylepionej do cudownie ukształtowanych mięśni. Powstrzymała uśmiech, a jej wzrok z radością zsunął się niżej, na spodnie również ciasno przytulone do potężnych ud mężczyzny. Nagle oczy dziewczyny mocno rozszerzyły się, widząc wyraźnie gruby, długi kształt wypełniający jedną z nogawek, aż do połowy uda.

Och! — pomyślała zaskoczona, a na jej policzkach zapłonął rumieniec.

Tym razem nie powstrzymała wesołości, zadowolona z tak mocno widocznego dowodu, że podoba się mężczyźnie. Spojrzał na nią, na szczęście zdążyła oderwać wzrok od spodni i uśmiechała się teraz do jego miodowych oczu, odrobinę za szeroko. Był wyraźnie zdziwiony. Nastrój zrobił się przecież bardzo poważny, a woda ostygła. Wyszedł z balii i zostawiając mokre ślady, podszedł do kominka. Dorzucił kilka kawałków drewna, a Greta znad brzegu kąpieli zerkała ciekawie na wciąż wyraźną wypukłość na spodniach. Przyniósł z kuchni gorący garnek i dolał solidną porcję.

— Tylko wracaj tu zaraz! — Mieszała nogami wodę, a ciepło znów wracało do kąpieli.

Ogień, który zapłonął z nową mocą w kominku, grzał przyjemnie jej ramiona i tył głowy, a ona patrzyła, jak Wolfgang nalewa kolejny kubek gorącego piwa. Ciepło między nogami również ożyło z nową siłą, podsycane widokiem spodni gospodarza. Podszedł i bez słowa podał jej pełny kubek.

— Dziękuję. Musisz też spróbować, jest pyszne. — Uśmiechnęła się z wdzięcznością.

— Zły pomysł — odpowiedział. — Wiem, że jest dobre.

— To bardzo niegrzecznie kazać gościowi pić samemu. — Zrobiła lekko urażoną minę.

— Tak wiem. Szczególnie jeśli to naga kobieta w kąpieli – odpowiedział, a dziewczyna roześmiała się.

— Tylko łyczek. Proszę. — Nie dawała za wygraną.

Złapała go za mokrą koszulę i znów jakimś sposobem ten wielki mężczyzna poddał się jej delikatnemu pociągnięciu w dół. Klęknął przy balii, jakby sam zdziwiony swoją uległością. Przyłożyła kubek do jego ust i powiedziała:

— Zdrowie twojego pięknego gościa! – Z uśmiechem obserwowała, jak upił niewielki łyk. — A teraz ściągaj te mokre ubrania i wejdź do wody!

— Nie.— zaprotestował. — To nie jest…

— Nie chcę znowu o tym słuchać — Greta przerwała. — To tylko kąpiel, a ty jesteś bardzo grzecznym gospodarzem. Nie martw się, nic mi nie zrobisz.

Usiłował odpowiedzieć, zaprzeczyć, ale ponownie mu przerwała:

— To byłoby niesprawiedliwe, gdybym tylko ja była bez ubrania. Teraz się odwrócę i wypiję to cudowne piwo. Kiedy skończę, obrócę się, a wtedy masz być w środku. Inaczej się obrażę. I to śmiertelnie!

Zadowolona z ultimatum, okręciła się i pociągnęła duży łyk z kubka, drugą ręką obejmując swoje nogi. Usłyszała głębokie, zrezygnowane westchnienie i wiedziała już, że jej posłucha. Wyraźnie wyczuwała, że ma dużą ochotę pozbyć się tych ciasnych spodni. To musiało być bolesne przy tak dużych rozmiarach. Jonas opowiadał o tego typu męskich kłopotach, a przecież miał o wiele mniejszy problem. Patrzyła w rosnący w kominku ogień, żar coraz mocniej dotykał jej twarzy. Piła małe łyki z glinianego kubka, a miodowo-malinowo-goździkowy smak i zapach pieściły jednocześnie oba zmysły. Między udami płomienie były już o wiele gorętsze, niż te w palenisku. W końcu trzy mokre plaśnięcia potwierdziły, że gospodarz pozbył się całej garderoby, a Greta odkryła, że musi mocno powstrzymywać się, przed ogromną chęcią obrócenia się wcześniej. Na szczęście plusk i fale w balii zakończyły jej cierpienie. Okręciła się w momencie, kiedy nad powierzchnię wody wystawały już tylko głowa i ramiona Wolfganga.

— I co? — zapytała wesoło. — Nadstawisz drugi policzek? Tak na wszelki wypadek?

— Na razie nie. — Wyraźnie nie zrozumiał żartu, bo nawet ślad uśmiechu nie pojawił się na jego twarzy.

Wyglądał na zaniepokojonego, a te cudne, bursztynowe oczy patrzyły na nią z napięciem.

— Jesteś bardzo przystojny, wiesz? — zapytała, zanim ugryzła się w język.

Uniósł brwi i lekko się uśmiechnął.

— Wątpię? — powiedział takim samym pół pytaniem, pół stwierdzeniem, jakim ona zareagowała na pierwszą wzmiankę o jej zapachu.

Roześmiała się głośno i tym razem Wolfgang miał okazję posłuchać jej pięknego śmiechu. Greta zauważyła wyraźny błysk zachwytu w jego oczach.

— Opowiem ci, jak jesteś przystojny, jeśli opowiesz mi, jak ja dobrze pachnę.

Wzruszył ramionami i pokręcił z powątpiewaniem głową.

— Nie radzę sobie najlepiej, jeśli chodzi o słowa. A to bardzo trudno wyjaśnić.

— Spróbuj – poprosiła Greta. – Jestem bardzo ciekawa.

Westchnął, ale po chwili zamknął oczy i wciągnął powietrze nosem a dziewczyna pomyślała wesoło:

Zaczyna mi się podobać, kiedy on mnie wącha. Absolutnie nie piję już dziś więcej piwa!

Wolfgang tymczasem przechylił głowę.

— Pachniesz inaczej. Jeszcze lepiej. Mocniej. Z jakąś nową nutą. – Zmarszczył lekko brwi.

Oho — pomyślała z niepokojem Greta. Sama się o to prosiłam.

— Jak to opisać? — Mężczyzna zastanawiał się głośno. — To tyle odczuć na raz. To jak…

Milczał znów przez chwilę, a w Grecie mieszały się miłe ciepło kominka, wody i piwa. Szum deszczu jakimś sposobem dostał się do środka głowy, a wtedy Wolfgang zaczął mówić. Z każdym zdaniem Greta czuła, jak jej oczy otwierają się szerzej. Opowiadał powoli, długo szukał słów, czasem milkł na dłużej. Tłumaczył, że w woni wyczuwa bardzo wiele różnych składników, a wszystkie one łączą się w jeden, jedyny, wyjątkowy sposób. Zapach jej ciała jest dla niego jednocześnie tysiącem różnych odczuć, z których każde jest złożone z aromatu, emocji i obrazów.

— To piękne, Wolfie — wyszeptała, kiedy ucichł na dłużej. — A ty całkiem dobrze radzisz sobie ze słowami.

Zastanawiała się jakim sposobem jej węch wcześniej zadziałał w podobny, cudowny sposób. Czy to było piwo, czy bliskość Wolfganga? Uśmiechnął się lekko i znów zaczął opowiadać. Czuł w jej zapachu radość przebudzenia jajecznicą smażoną przez matkę. Euforię biegu wraz z rodzeństwem, przez pełną kwiatów łąkę, kiedy ostatnie promienie zachodzącego słońca wyciskają łzy ze zmrużonych oczu. Raz po raz opisywał aromaty i tym samym przypominał jej przeżyte chwile, a ona z niedowierzaniem kręciła głową.

— Mocny zapach siana, zmieszany z ciekawością, fascynacją, światłem księżyca i gorącym, szybkim oddechem …

— No już dobrze, dobrze! — przerwała mu szybko, rumieniąc się. — Może już wystarczy? Chyba już wiem, o co chodzi.

Zamilkł zaskoczony jej reakcją. Dziwny, nowy aromat wyraźnie nie dawał mu spokoju, bo po chwili znów się odezwał:

— W tym konkretnym zapachu jest jakaś niesamowita nuta. Teraz też tak pachniesz. Coraz mocniej, coraz głębiej… — te ostatnie słowa wyszeptał.

Greta poczuła, jak jej oddech przyśpiesza, zaczęła powoli przesuwać się w jego stronę. To, że Wolfgang tak wyraźnie czuł jej pożądanie, ale nie wiedział, co to jest, było dla niej fascynujące. I dodatkowo podsycało płonący w niej żar.

— Nigdy wcześniej tego nie czułem, coś jakby głód — mówił trochę sam do siebie. — Piękny, głęboki, gorący głód. Potrzeba, jakby tęsknota, ale tak słodka i intensywna…

Dziewczyna była już bardzo blisko.

— Przecież musisz być głodna! — Wyraźnie wydawało mu się, że rozwiązał zagadkę nowego zapachu. — Zaraz coś ci przygotuję …

Greta parsknęła śmiechem, patrząc z bliska w jego twarz, na której wymalowany był poważny niepokój o jej pusty żołądek.

— Tak, jestem bardzo głodna — powiedziała powoli, niskim głosem. — Ale sama sobie wezmę coś do jedzenia.

Złapała go za włosy i przyciągnęła się do niego. Prześlizgnęła pośladkami po dnie, a ich nagie nogi otarły się i przytuliły do siebie. Przycisnęła swoje wargi do jego zaskoczonych, lekko uchylonych ust, zanurzając się w głębokim, cudownym pocałunku. Przez krótką chwilę przeczucie ostrzegło ją przed nagłym, silnym strachem. Zanim jednak pojawiła się agresja, emocje mężczyzny roztopiły się całkowicie pod wpływem pieszczot. Oddychała zapachem jego ciała i oddechu, chciwie smakując zaskoczone i całkowicie nieruchome usta. Twarde, silne i szorstkie, a jednocześnie delikatne, miękkie i wrażliwe. Wargi Grety pracowały z rosnącym entuzjazmem, którego starczyłoby nie tylko dla dwóch, ale co najmniej trzech osób. Nie przeszkadzało jej, że gospodarz nie odwzajemnia pocałunku. Zjadała duże, rozkoszne kęsy jeden po drugim, pokrywając miodowo-malinową wilgocią całkiem spory fragment przystojnej twarzy. Nie był to jednak sycący posiłek. Im więcej i szybciej jadła, tym mocnej jej ciało odczuwało rosnący głód.

W końcu zdyszana przerwała na chwilę i odsunęła trochę swoją twarz, chcąc lepiej ocenić, jak smaczny gospodarz czuje się w roli posiłku. Uśmiechnęła się, czując jego przyśpieszony oddech. Jego przymknięte oczy, powoli otworzyły się. Miała wrażenie, że bursztynowe spojrzenie płonęło zupełnie nowym zachwytem, ale było to prawdopodobnie tylko odbicie kominka.

— Dziękuję panie Holzer — powiedziała uprzejmie. — To było bardzo smaczne.

Zmarszczył brwi, wyraźnie niezadowolony sugestią, że posiłek już zakończony. Greta czekała cierpliwie na jakąś wyraźniejszą zachętę na ciąg dalszy. Po bardzo długiej sekundzie Wolfgang, mimo oczywistego braku doświadczenia w pocałunkach, doszedł jednak do słusznego wniosku, że dziewczyna nie mogła się jeszcze najeść do syta. Jego ręka oderwała się od brzegu balii, a silne palce zanurzyły się w jej jasne, gęste włosy z tyłu głowy. Przyciągnął ją do siebie z fascynującym entuzjazmem.

— Och, Wolfie… — zdążyła wyszeptać, zanim silna dłoń zmusiła ją, by wróciła do przerwanego posiłku.

Na szczęście tym razem gospodarz zachował się już lepiej i zamiast niegrzecznie przyglądać się jak ona sama je, postanowił towarzyszyć jej w posiłku. Greta poczuła wreszcie, jak Wolfgang z zachwytem i fascynacją miażdży jej wargi swoimi. Zaczął smakować mocniej, w jego cudownym zapachu pojawił się aromat nadciągającej burzy, niebezpieczny i fascynujący. Wilgotne usta dziewczyny jednocześnie pożerały i były pożerane, a Greta nie wiedziała, który z tych momentów jest przyjemniejszy. Przerwała równy rytm wzajemnych rozkosznych kęsów, wsuwając nagle język głęboko w pocałunek mężczyzny. Zaskoczony znieruchomiał, a Greta zacisnęła mocniej palce wplecione w jego włosy, ciesząc się tym wtargnięciem i nowym, bardziej intensywny, smakiem. Zęby gospodarza delikatnie pogładziły intruza, a jego wargi rozsunęły się szerzej.

Ach, jak on jest cudownie gościnny — pomyślała wesoło Greta.

Po chwili jej dobrze wychowany język, nie chcąc nadużywać gościnności, wrócił do własnej buzi. Jej twarz zajaśniała radością, a Wolfgang zamruczał nisko z zaskoczeniem i zachwytem, zupełnie jakby uśmiech uszlachetnił w jakiś sposób jej smak. Nagła przyjemność zawirowała w głowie, kiedy długi i silny język z ogromną ciekawością wsunął się w jej usta. Zalała ją fala życzliwej gościnności, zassała więc go głębiej i przytrzymała, by został dłużej.

Taki duży! — pomyślała, czując jak ogromny, gorący kształt wypełnia prawie całą jej buzię.

Smakował zachwytem i pieścił ją w cudownie delikatny sposób, a ona czuła się wspaniale, zaspokajając jego natarczywą ciekawość. Nagle przypomniała sobie niejasno słowa Jonasa o tym, jak mężczyźni lubią słuchać pochwał dotyczących rozmiarów. Kiedy Wolfgang w końcu cofnął język, oderwała się na chwilę od jego ust i wyszeptała:

— Ach, jaki ty masz duży język! — podziw w jej głosie był całkowicie autentyczny i równie autentyczne było zdziwienie mężczyzny.

Niezrażona, Greta uśmiechnęła się i znów zapatrzyła w miodowe spojrzenie. Głaskała jego twarz, a ich zdyszane oddechy mieszały się.

— Jakie ty masz piękne, duże oczy — wyszeptała Greta, a tym razem mężczyzna szeroko się uśmiechnął.

— Dlaczego się śmiejesz? — zapytała z lekką pretensją, rozczarowana, że jej zachwyt wzbudził wesołość.

— Dokładnie to samo pomyślałem o twoich — powiedział, a jej nie pozostało nic innego, niż mu wybaczyć.

Ciesząc się z przypadkiem odkrytego komplementu, Greta poczuła ochotę na więcej. Do tej pory siedziała na dnie balii, a woda zakrywała ją aż po szyję. Teraz klęknęła, a to spowodowało że dwie, błyszczące w świetle kominka, piersi wynurzyły się ponad powierzchnie wody, całkowicie absorbując uwagę mężczyzny. Gorąca para unosiła się z czerwonych sutków odrobinę mocniej niż z reszty ciała. Wykorzystując hipnotyzujący efekt, rozsunęła jego kolana. Jak podejrzewała, wszystkie mechanizmy obronne Wolfganga już dawno legły w zgliszczach, spalone płomiennym zachwytem. Klęknęła więc pomiędzy jego rozwartymi nogami, opierając kolana o dolną część jego ud, zaraz przy pośladkach. Czekała cierpliwie, ciesząc się jego wzrokiem pełnym uwielbienia, który raz po raz przeskakiwał z jednego pagórka na drugi i ślizgał się po stromych, parujących zboczach.

— Jakie ty masz piękne piersi… — zachwyt Wolfganga w końcu osiągnął poziom, w którym musiał go wypowiedzieć na głos.

— Prawda? — Greta z zadowoleniem potwierdziła, po czym w nagrodę wzięła jego ręce i położyła je na swoich malowniczych wzgórzach.

Z początku dłonie mężczyzny były przerażone takim świętokradztwem i zamarły nieruchomo. Musiała zademonstrować, że piersi owszem, wyglądają wspaniale, ale dopiero w dotyku pokazują pełnię swojego uroku. Wolfgang z dużym entuzjazmem zaczął zachwycać jej biustem. Gładził, ugniatał, pocierał coraz szybciej i mocniej. Greta, zalewana falami doznań, trzymała się brzegów balii i przygryzała wargi. Przyjemność jego podziwu gromadziła się w niej, przelewała, podsycała głód. Między udami płonęła potrzeba tak silna, tak gorąca, że Greta nie zdziwiłaby się, gdyby woda wokół muszelki zaczęła się gotować. Jęknęła głośno, bo mężczyźnie udało się sprawić jej wyjątkowo mocną rozkosz, kiedy przez przypadek potarł mocno sutki wnętrzami dłoni. Zaskoczony cofnął ręce, a Greta zamrugała rozczarowana nagłym brakiem pieszczot.

— Przepraszam — wyszeptał, a ona pokręciła przecząco głową.

— Widzisz Wolfie, czasem taki dźwięk znaczy, że jest naprawdę przyjemnie. — Wolfgang zmarszczył brwi, ewidentnie nie pojmując takiej możliwości.

— Zobacz sam, czy uda ci się być całkiem cicho. — Z uśmiechem sięgnęła pod wodę.

Usiłował się cofnąć, ale nie było dokąd. Złapała mocno za gruby, twardy kształt, a jej oczy zaokrągliły się od szczerego zdumienia.

— Jaki ty masz duży Schwanz! — wykrzyknęła, a szczerego podziwu starczyłoby dla całej karczmy pełnej mężczyzn.

Wolfgang usiłował poradzić sobie z nagłym, niewytłumaczalnym przypływem dumy, a ona zacisnęła palce mocno i przesunęła powoli w dół.

— Ooch — jęk wyszedł z ust mężczyzny zupełnie bez udziału jego woli.

Uśmiechem powiedziała mu bezgłośne “a nie mówiłam”, a w miodowych oczach pojawiło się zamglone rozkoszą zrozumienie. Przesunęła pół badawczo, pół pieszczotliwie dłonią od dołu, do samej góry, zachwycając się zaskakującą długością i grubością.

A ja, głupia, myślałam, że Jonas jest hojnie obdarzony — pomyślała i błyszczącymi oczami usiłowała przez wodę zobaczyć, co tak naprawdę pieści.

Miękka luźna skóra z chęcią poddawała się ruchom w górę i w dół. Pod spodem wyczuwała potężne, twarde, splątane korzenie, tworzące jeden długi, mocny pień. Przypomniała sobie wszystkie instrukcje Jonasa, ścisnęła mocniej i zaczęła poruszać rytmicznie. Woda w balii ukrywała bezwstydnie wprawne ruchy dziewczyny, ale wyraźnie wzburzyła się z chęci opowiedzenia, co dzieje się pod powierzchnią. W końcu, kiedy Greta jeszcze przyśpieszyła, woda nie wytrzymała i zaczęła szeptać rytmicznym chlupotem, rozpowiadając dookoła o wszystkich nieprzyzwoitych szczegółach. Greta z wielką satysfakcją obserwowała, jak lekcje ze stodoły przynoszą wspaniałe efekty. Wolfgang dyszał i pojękiwał, a jego biodra zaczęły lekko się poruszać. Uśmiechała się do fal zachwytu i rozkoszy, które biły wprost z mężczyzny, wyczuwane przez szósty zmysł dziewczyny. Nagle jednak pojawił się tam strach. Jednocześnie delikatne pulsowanie zdradzało jej, że jest już bardzo blisko. Strach jednak zbyt szybko rósł. Zbliżyła się i pocałowała go delikatnie.

— Cii — wyszeptała, trzymając twarz o cal od jego twarzy. — Nie masz się czego bać. Wszystko jest w porządku.

Nie przerywała pieszczot, ale czuła, jak obawa wciąż rośnie, osiągając niebezpieczny poziom. Powoli wśród intensywnych emocji, pojawiła się ta sama pierwotna wściekłość, co wcześniej.

— Już dobrze! — starała się mówić uspokajająco. — Mam przerwać?

Nie odpowiedział, ale widząc, jak zaciska zęby, a w oczach pojawia się niebezpieczna czerwień, wyciągnęła rękę spod wody i ujęła jego twarz.

— Nie bój się Wolfie! — wyszeptała.

Mężczyzna powoli się uspokajał, zniknął strach, zniknęła wściekłość, a zamiast nich ponownie pojawiło się pożądanie i zachwyt jej pięknem.

— Teraz znowu go dotknę, dobrze? — powiedziała po chwili, a on potaknął z entuzjazmem. — A ty nie będziesz się bać. Jesteś bardzo kochany, wiesz?

Miodowe spojrzenie znów stało się cudnie przejrzyste i głębokie.

— Nic ci się nie stanie, rozluźnij się — mówiła spokojnie. — Nie bój się ani mnie, ani o mnie.

Chwyciła i powoli, delikatnie zaczęła poruszać w górę i w dół. Bursztynowe oczy zamgliły się od rozkoszy, jak mokra od deszczu szyba, na której osiada ciepły oddech. Jej ruchy szybko rozpalały w mężczyźnie pożądanie tak silne, że w oczach wkrótce zapłonął ogień, który odparował mgłę. Z fascynacją obserwowała tę walkę mgły i ognia w jego oczach. Dopóki spojrzenie mężczyzny skupiało się na niej, nie widziała w nim strachu, a jedynie bezgraniczną rozkosz i zachwyt. Przyśpieszyła, a woda znów zaczęła rytmicznie chlapać o brzegi balii. Wolfgang oddychał coraz bardziej gwałtownie, jego dłoń zacisnęła się na krawędzi, a drewno zaskrzypiało niebezpiecznie. Drugą podniósł do jej twarzy i zaskakująco delikatnie odgarnął złote pasmo włosów z policzka. Nagle wciągnął powietrze i przestał oddychać, jego twarz zapłonęła czerwienią. Stęknął jakby z ogromnego wysiłku, a drżący twardy kształt w ręce Grety eksplodował serią potężnych skurczów. Palce mężczyzny gładziły jej usta i wyraźnie drżały w tym samym rytmie, co podwodna erupcja. Przepełniona dumą, uśmiechnęła się szeroko, poruszając ręką wciąż szybko, ale coraz słabiej, ściskając dokładnie tak, jak nauczył ją Jonas. Czuła pełen uwielbienia dotyk na swoich wargach, jakby Wolfgang nie mógł uwierzyć, że jej piękno jest prawdziwe.

— Taaak, właśnie tak — szeptała w jego palce, patrząc w przystojną twarz, cudownie napiętą w przeżywanej ekstazie.

W końcu jej ciekawość zwyciężyła i spojrzała w dół, gdzie w przeźroczystej wodzie kołysały się gęste białe pasma, przypominające dym. Raz po raz nowa porcja dołączała do rozszerzającego się obłoku.

Ale to pięknie wygląda w wodzie — pomyślała wesoło, przypominając sobie strugi Jonasa na drewnianej podłodze stodoły.

Czując, jak pulsowanie powoli zamiera, zwolniła ruchy i już tylko delikatnie gładziła fascynująco ogromny kształt. Znów popatrzyła w jego oczy.

— Widzisz? Nie było się czego bać — szepnęła, gładząc szare włosy.

Wolfgang milczał, a z jego twarzy nie znikało ani zaskoczenie, ani zachwyt. W oczach migotały płomienie.

— Co ty zrobiłaś? — zapytał w końcu niskim, zachrypniętym głosem.

Wzruszyła ramionami.

— Nic takiego. Podobało ci się? – zapytała z szerokim uśmiechem.

Pokiwał głową z entuzjazmem, a ona powiedziała:

— Mogę to zrobić znowu, ale pewnie musimy poczekać kilka…

— Tak, proszę! — powiedział mocno, a jego oczy zapłonęły blaskiem.

Sięgnęła pod wodę i z zaskoczeniem stwierdziła, że wciąż jest twardy jak kamień. Zmarszczyła brwi, gdyż Jonas zawsze robił się mięciutki i malutki na dłuższy czas.

— Och, tak szybko? — zapytała z przejęciem i pełnym podziwu zaskoczeniem.

Przez chwilę poruszała ręką w górę i w dół, znów zafascynowana rozmiarem i twardością. Nie wiedziała dlaczego, ale tak szybka gotowość gospodarza na kolejną dawkę pieszczot podziałała na nią wyjątkowo mocno. Poczuła, jakby ktoś właśnie dolał oliwy do już płonącej muszelki. Pożądanie wręcz eksplodowało, wypełniając całe ciało cudowną potrzebą. Nie musiała się zastanawiać, jak bardzo on jej chciał. Trzymała rękę na ogromnym, twardym, niezbitym dowodzie.

Ciekawe czy będzie wiedział, co zrobić — przemknęło jej przez myśl.

Podniosła się z klęczek, pociągnęła za twardy kształt, zmuszając go, by również klęknął w balii. Uśmiechnęła się, widząc, że mężczyzna aż nie wie, na co patrzeć. Jego błyszczący wzrok biegał między jej twarzą, piersiami a zacienioną doliną pomiędzy udami. Przez chwilę jeszcze z rozmarzonym zachwytem podziwiała wspaniały rozmiar. Delikatna skóra na nim była odrobinę ciemniejsza, a sinoczerwona główka błyszczała dumnie w świetle kominka. Puściła go z lekkim żalem, a on zakołysał się.

— Wolfie, chciałabym, żebyś teraz zaufał swojemu instynktowi — powiedziała poważnie, a on kiwnął głową, przyjmując wyzwanie.

Jego oczy płonęły dzikim entuzjazmem i była pewna, że sprosta zadaniu. Wiedziała już teraz, że Wolfgang nigdy nie był z kobietą i bycie tą pierwszą wywoływało w niej dodatkowe dreszcze podniecenia. Czuła bijące od mężczyzny fale pożądania i ani odrobiny strachu. Ufał już jej i pragnął więcej tej cudownej rozkoszy, którą mu pokazała.

Obróciła się powoli, pochyliła i oparła o brzeg balii, wypinając pośladki w stronę gospodarza. Wpatrzyła się w czerwono-pomarańczowe płomienie buzujące w palenisku przed nią, czując dużo silniejszy ogień między nogami. Z uśmiechem klęknęła szerzej, ze słodkim, wilgotnym odgłosem otwierając drugi kominek przed klęczącym za nią mężczyzną.

— Greta … — jego szept był niewiele głośniejszy od deszczu bębniącego po dachu, ale wypełniony takim zachwytem, że dziewczyna poczuła, jak jej ciało aż pręży się z dumy i zadowolenia.

Obfita, gorąca wilgoć aż drżała z niecierpliwości w jej wnętrzu. Sekunda za sekundą Greta czekała, aż zew natury podpowie Wolfgangowi, co należy zrobić, kiedy piękna kobieta wypina się w taki sposób.

Ależ on jest niegrzeczny — myślała, przygryzając z niecierpliwością wargę. Jak tak można?

Każda sekunda trwała co najmniej pół godziny. Widząc, jak blisko powierzchni wody są jej piersi, Greta obniżyła się jeszcze odrobinę, tak by sutki delikatnie dotknęły powierzchni. Ciało, spragnione rozkoszy i cudownie wrażliwe, odebrało ten dotyk bardzo intensywnie, aż westchnęła głęboko. Woda jakby chciała pomóc biednej dziewczynie w tym trudnym oczekiwaniu i powierzchnia delikatnie falowała, raz po raz pieszcząc ciemnoczerwone, twarde szczyty kształtnych pagórków. Ta przyjemność pozwoliła przetrwać trzecią i czwartą sekundę oczekiwania. Zaczęła się piąta sekunda i Greta poczuła, że kończy się jej cierpliwość. Zaczęła obmyślać jakąś dyskretną podpowiedź. Pod koniec piątej sekundy, Wolfgang wreszcie przestał się zachwycać i posłuchał swojego, zachrypniętego od krzyku, instynktu. Greta uśmiechnęła się, kiedy silne, szorstkie dłonie chwyciły w imadło jej biodra. Coś twardego dotknęło ją w samym środku rozwartej muszelki. Długo oczekiwana przyjemność zapłonęła między wypiętymi pośladkami. Greta westchnęła i próbowała nabić się, jednak ciało, uwięzione w potrzasku potężnych ramion, nawet nie drgnęło. Musiała zdać się na łaskę i niełaskę gospodarza, ale nie martwiło jej to zbytnio. Nikt jeszcze w całym życiu, nie zajął się nią tak wspaniale, jak on. Przeczucie mówiło jej wyraźnie, że równie dobrze zajmie się gaszeniem pożaru, którym płonęło jej ciało.

Uśmiech zniknął z jej ust, kiedy coś ogromnego zaczęło się wsuwać w nią. Ciało dziewczyny stawiło opór, ale równe dobrze noc mogłaby opierać się nieubłaganie wschodzącemu słońcu. Uczucie całkowitego wypełnienia zmieszało się z rozkoszą na granicy bólu. Co najmniej pięć twardych cali, o wiele grubszych niż u Jonasa, tkwiło już wbite jak gwóźdź między jej drżące z radosnego wysiłku wargi muszelki. Szarpnęła się, przestraszona, ale Wolfgang nawet nie zauważył próby ucieczki. Kolejny cal twardego i spragnionego gorąca wszedł w nią i zdała sobie sprawę, że już więcej na pewno nie może przyjąć. Płonące i wilgotne wnętrze napięło się do granic. Rozkosz wirowała na granicy bólu.

— Och! — wyszeptała, dziwiąc się, że w jej głosie słychać tylko przyjemność, a nie coraz mocniejszą obawę o swoje ciało.

Drżąc, przełknęła ślinę, z zaskoczeniem przyjmując kolejny, jeszcze grubszy cal. Poczuła, jak kolana odrywają się od dna balii, kiedy mężczyzna bez najmniejszego wysiłku uniósł jej biodra w górę i wtargnął gwałtownie jeszcze głębiej! Krzyknęła, zaskoczona, kiedy te ostatnie dwa cale triumfalnie zatonęły w ciele, a woda trysnęła fontanną, kiedy biodra mężczyzny uderzyły o jej pośladki.

— Wszystko w porządku? — wychrypiał Wolfgang, do którego w końcu dotarło zaniepokojenie dziewczyny.

— Nie wiem… — odpowiedziała szczerze, trzymając się mocno brzegu balii.

Jej biodra unosiły się w powietrzu, nad powierzchnią wody. Miała wrażenie, że wbiła się w nią cała siła natury. Czuła między nogami na raz gwałtowną burzę, ogromy górski wodospad, pień kilkusetletniego dębu. Delikatne wnętrze młodej kobiety drżało z wysiłku, ale całkowicie poddało się zdobywcy. Wsłuchiwała się we własne ciało, szukając bólu, ale znajdywała tylko wspaniałe wypełnienie i coraz większą przyjemność.

— Chyba tak — wyszeptała w końcu z satysfakcją i uśmiechnęła się. — A już myślałam, że cię nie pomieszczę. Jesteś wyjątkowo hojnie obdarzony przez naturę Wolfie, wiesz? Nie, żebym miała duże porównanie, bo nie mam. Jestem bardzo porządna i dobrze wychowana. Naprawdę. Ale to tak dobrze czuć cię całego w środku i … oooch!

Doprawiony miodem i cynamonem potok słów został przerwany okrzykiem rozkoszy, kiedy Wolfgang znów posłuchał swojego instynktu i zaczął kołysać biodrami w tył i w przód.

Ależ on jest niegrzeczny — myślała, przygryzając wargę. Jak tak można przerywać, kiedy ktoś mówi? Och, jak cudownie!

Wszystkie myśli Grety zniknęły, zmyte rytmicznymi falami rozkoszy. Mężczyzna wciąż trzymał ją jak w imadle, lekko uniesioną. Jej kolana wisiały w wodzie, lekko podrygując w leniwym, słodkim rytmie. Zgięła nogi, a stopy tańczyły nad powierzchnią. Woda w balii wzburzyła się nieco, jakby udzielił się jej nastrój kąpiących się.

Greta czuła rytmiczny, ciepły powiew na plecach, kiedy gorący oddech mężczyzny coraz bardziej przyśpieszał. W zapachu dominowały nuty uwielbienia i pożądania. Oprócz cudownie twardego pnia, w jej pośladki wbijał się intensywny wzrok. Dysząc, wpatrywała się w płomienie przed sobą, czując taki sam, rytmiczny ogień w wypełnionym do granic wnętrzu. Jej ciało usiłowało chyba zgasić ten pożar, bo obficie zraszało wilgocią twardego gościa. Te wysiłki jednak przynosiły odwrotny skutek, gdyż Wolfgang z coraz większą łatwością i szybkością dostarczał rozkoszy obydwojgu.

Trwaj… chwilo… jakże… jesteś… piękna! — pomyślała z zachwytem Greta w rytmie ruchów, a każde słowo tej myśli zmieszało się z inną falą przyjemności.

Szybkość i gwałtowność burzy na zewnątrz rosła. Ogień trzaskał coraz mocniej i snopy iskier, raz po raz wybuchały i znikały wciągane w komin. Tak samo raz po raz ruchy we wnętrzu dziewczyny wybuchały rozkoszą doznań. Ciało mężczyzny zaczęło mocno i szybko uderzać w jej pośladki. Woda w balii próbowała powstrzymać ten brak szacunku, wpływając ofiarnie między dwa ciała, tylko po to, by wytrysnąć fontanną w górę i na boki, kiedy Wolfgang z nieubłaganą siłą wsuwał się po raz kolejny, aż do końca. Greta zaśmiała się, kiedy ciepły deszcz spadł na jej plecy i usłyszała, jak chlapie po całej chacie. Niektóre krople z sykiem wpadały w kominek, kilka nawet dotarło do zdziwionych szyb, które miały nadzieje pozostać suche chociaż z jednej strony. Raz po raz coraz wyższe i mocniejsze fontanny wody zwiastowały nadciągającą kulminację. Greta już od dłuższego czasu była na krawędzi ekstazy, starając się ze wszystkich sił opóźnić cudowny koniec pięknej chwili. Ciało dziewczyny przepełnione rozkoszą, wiło się od nadmiaru doznań, z trudem łapała oddech. Delikatne krople potu zrosiły jej czoło, zaczerwienione tak samo, jak reszta twarzy. W końcu Wolfgang przyśpieszył tak bardzo, że przyjemność zlała się w jeden, ogromny strumień, a ciało Grety eksplodowało. Krzyknęła, wyprostowała gwałtownie nogi, uderzając stopami w wodę, wywołując dwie ogromne fontanny. Trzecia, jeszcze potężniejsza i gorętsza fontanna uderzyła głęboko w jej wnętrze, dokładnie w tym samym momencie, kiedy pierwszy skurcz orgazmu zacisnął muszelkę na wypełniającym ją pniu. Zdawało się, że jej dobrze wychowane ciało usiłuje pomóc mężczyźnie. Za każdym razem, kiedy kolejna gorąca porcja eksplodowała, wnętrze dziewczyny zaciskało się, wyciskając kilka dodatkowych kropli. Pulsująca rozkosz trwała cudownie długo, wydobywała się z ich ciał w postaci drżących westchnień i jęków, aż Greta poczuła, że jest już pełna tego płynnego zachwytu i kolejne obfite porcje już nie mieszczą się w niej, ale wypływają na zewnątrz i spływają po udach do balii. Zacisnęła palce na drewnianej krawędzi, smakując w pełni przyjemność ostatniego skurczu i opadła bezwładnie z sił. Silne ramiona podtrzymały ją, by nie zanurzyła się pod wodę. Wolfgang wysunął się z niej, obrócił jej bezwładne ciało. Usiadł na dnie, a Gretę ułożył wygodnie, plecami o siebie. Siedział w ciepłej wodzie, a jej głowa osunęła się na jego ramię. Oddech mężczyzny był równie szybki, jak jej. O plecy opierał się wciąż ogromny, ale już miękki i delikatny kształt. Silne ramiona objęły ją i poczuła pocałunek na spoconych włosach.

— Pachniesz jeszcze lepiej — stwierdził, a ona się uśmiechnęła słabo.

— Możesz mnie sobie wąchać, ile chcesz — wyszeptała. — Zasłużyłeś.

Mijały minuty, a oni odpoczywali w milczeniu. Na zewnątrz zapadła ciemna noc, przerywania czasem odległym migotaniem błyskawic. Wciąż trochę padało, ale na niebie zaczęły zapalać się pierwsze gwiazdy — znak, że niewidoczne chmury, zmęczone deszczem, zaczęły wreszcie się rozpływać. W kominku ogień przygasł i tylko żar pulsował błogim, delikatnym ciepłem. Myśli Grety z trudem wróciły do rzeczywistości.

— Moja mama na pewno bardzo się martwi. — Jej dłonie gładziły obejmujące ją potężne ramiona, a Wolfgang odpowiedział:

— Jest za późno. Musisz tu przenocować.

Uśmiechnęła się na te słowa, zdając sobie sprawę, że miała wielką nadzieję usłyszeć dokładnie coś takiego. Matka mimo niepokoju, na pewno wierzy, że Greta zdążyła do Babci przed burzą. Babcia nie wiedziała nic o odwiedzinach, więc ona jest całkiem spokojna.

— Zaraz zasnę w tej balii. — Dziewczyna ziewnęła, układając się wygodniej w ramionach gospodarza.

Spodziewała się jakiegoś błyskotliwego komentarza w stylu “nie możesz spać w balii”, ale Wolfgang po prostu wsunął jedno ramie pod jej kolana, drugim mocniej objął jej plecy i wstał, jak gdyby ona nic nie ważyła. Zachichotała i zadrżała z zimna. Przytuliła się mocniej, ciesząc się siłą i ciepłem jego ciała. Szli całkiem nadzy, a woda obficie kapała z ich mokrych ciał po drewnianej podłodze. Pogrążyli się w ciemności, kiedy niósł ją przez szeroki korytarz jaskini. Gospodarz szedł tak pewnie, jakby doskonale widział w mroku. W pewnym momencie usłyszała cichy szmer podziemnego strumienia. Cieszyła się, że Wolfgang wprowadza ją w głąb swojego tajemniczego domu w skale, mimo że i tak nic nie widziała. Zastanawiała się, czy nie poprosić o jakąś świecę, gdy w końcu dotarli do niewielkiej niszy skalnej, do której jakimś sposobem wpadała odrobina światła gwiazd z zewnątrz. Znajdowało się tu łóżko, a może raczej szeroka półka skalna, na której leżało kilka warstw koców i mnóstwo poduszek. Było o wiele chłodniej niż w ogrzanej kominkiem chacie. Zimno zmieszane z emocjami sprawiło, że Greta, mimo wciąż wypełniającego ją żaru, zaczęła się lekko trząść. Wolfgang szybko, ale ostrożnie ułożył dziewczynę i przykrył ją dokładnie dwoma kocami. Poczuła się cudownie, kiedy jego dłonie upewniały się, że jest jej miękko i ciepło.

— Będę spał w chacie, zawołaj, jeśli… — zaczął mówić, ale Greta pociągnęła go mocno do siebie.

— Chyba zwariowałeś Wolfie. — Cofnęła się głębiej, robiąc mu miejsce.

— To nie jest dobry pomysł… — zaczął mówić.

— To jest doskonały pomysł! Bez ciebie tu zamarznę! — powiedziała kategorycznie, mimo że pod kocami było jej całkiem ciepło.

Wolfgang wciąż nie chciał się zgodzić. Złapała więc go za włosy, przyciągnęła i pocałowała namiętnie. Ten argument w końcu go przekonał i mężczyzna ostrożnie położył się przy niej. Zadowolona, przytuliła się wygodnie do jego szerokiej piersi. Ściany jaskini delikatnie błyszczały w świetle gwiazd, przetykane żyłami minerałów w różnych kolorach.

Jaka piękna sypialnia — pomyślała, kołysana oddechem Wolfganga.

W suficie zauważyła wąski, długi otwór, który biegł pod kątem daleko w górę. Delikatny powiew przynosił świeże górskiego powietrze, a z małego fragmentu nocnego nieba kilka gwiazd mrugało wesoło do Grety. Odetchnęła głęboko, delektując się zapachem leżącego przy niej mężczyzny. Zadrżała z zachwytu, wyczuwając nową, piękną nutę, a on otulił ją kolejnym kocem, myśląc że jest jej zimno. Obróciła głowę i wtuliła twarz w jego pierś, a szare włosy łaskotały ją po policzkach i nosie.

Jak on może tak cudownie pachnieć? — zastanawiała się walcząc z sennością i czując fale intensywnych emocji zaklęte w nowej nucie zapachu.

Szczęście? — Zerknęła na kamienną twarz mężczyzny. Oj, nie wygląda na szczęśliwego.

A jednak to właśnie ta emocja wyraźnie dominowała. Szczęście, potem zadowolenie, trochę zaskoczenia, jakaś dziwna czułość, podszyta niepokojem, wręcz strachem. Ale takim o kogoś.

O mnie? — zastanawiała się coraz bardziej senna dziewczyna.

Niejasno zdawała sobie sprawę, że ta nowa, silna nuta jest ważna. Była w niej jakaś ostateczność, słodycz i piękno tak intensywne, że pod zamkniętymi powiekami Grety zadrżały niespodziewane łzy. Oddychała tym zapachem, wiedząc że nie chce nigdy przestać go czuć. Samotna łza wypłynęła spod zamkniętej powieki i wyruszyła w drogę po policzku. Zdziwiona Greta próbowała zrozumieć co się dzieje, ale zmęczenie przerwało jej myśli, i dziewczyna usnęła.

Obudziło ją jasne światło. Na końcu długiego komina w suficie jaskini, na skrawku rozgwieżdżonego nieba, jaśniał teraz ogromny księżyc w pełni. Greta zamrugała, przez chwilę nie wiedząc, gdzie jest. Po chwili wspomnienia wróciły i uśmiechnęła się szeroko, uświadamiając sobie, że najcudowniejszy wieczór jej życia wcale nie był snem!

Poczuła pod głową niesamowicie miękką i gorącą poduszkę. Zdziwiona uniosła się i obróciła, żeby zobaczyć, na czym jest tak wygodnie. Jej oczy zrobiły się okrągłe ze zdziwienia. Przed nią leżał srebrnoszary wilk o wielkości niedźwiedzia, który teraz też podniósł głowę i popatrzył na nią zaniepokojonymi, miodowymi oczami. Patrzyli przez chwilę na siebie, a w głowie dziewczyny zdumienie mieszało się z zachwytem i podziwem. W końcu na śliczne usta wrócił szeroki uśmiech.

— Będziesz mi o tym musiał opowiedzieć Wolfie, wiesz? — W wesołym głosie słychać było lekki wyrzut.

Ułożyła się na nim wygodnie, zarzucając drobne ramiona na szeroką szyję. Wilk pogłaskał ją czule wielką łapą i polizał ją w policzek.

— Ja ciebie też — wymruczała Greta słodko i znów zasnęła.

Ten tekst odnotował 8,362 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.54/10 (32 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Z tej samej serii

Komentarze (31)

+5
-1
Miałem rację w komentarzu do części I, że podział na części jest nieudolny. Świadczy o tym dobitnie pierwszy akapit części III.
Edycja mowy myśli nadal nie została zrozumiana i bywa wadliwa.
Normalne dialogi zbyt często zawierają komentarz „powiedział/a”.
Zdarza się w nich brak kropek na końcu zdania lub ich nadmiar. Zdarzają się i inne usterki. Szkoda, że jest ich tak wiele.

uderzała w nią prawie jak rzeczywiste fale, bijące od Wolfganga


A jakież to „rzeczywiste fale” „biły” od W?

Agresja była jak piana na szczycie fal morza strachu.


Hmmm… Takie przenośnie przypominają mi powieści w odcinkach drukowane 120 lat temu w prasie brukowej.
Mimo że opisywanie seksu jest Twoją mocną stroną, to miejscami wysilone przenośnie burzą mi przyjemność lektury. Np.:

posłuchał swojego, zachrypniętego od krzyku, instynktu.


Duża ta balia… Jest w niej dwoje osób, chodzą po jej dnie i to w różnych kierunkach. Mechanicznie rzecz biorąc, nie jest to możliwe, jeśli w innych momentach Greta w niej siedzi, by woda zakryła jej piersi. Albo po wstaniu pokaże wszystko, albo utopi się na siedząco.
Ładnie opowiadasz o zapachach. Powiem, że te opisy uważam za najlepsze fragmenty opowiadania. Podoba mi się też opowieść wody.
W dalszym opisie baliowej miłości nie ustrzegłeś się wielu powtórzeń.
Mimo wielu zastrzeżeń natury językowej chwalę całą scenę seksualno-erotyczną. Nie wpadłeś w pornotartak, nie nużyłeś mimo użycia bardzo wielu słów. Liryka zdecydowanie jest Twoją domeną.
Podsumowując: Ładna i niekrótka scena erotyczna pięknie opowiedziana i nieźle napisana. Liczne usterki językowe, głównie w edycji dialogów i stylistyce przenośni. Nieliczne błędy interpunkcyjne (jak w każdej poprzedniej części). Brak zakończenia.
Całość źle pokawałkowana na części.
Trzeciej części daję notę wyższą niż poprzednim za udany opis seksu.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-1
@Tomp, autora (o tragicznie niewymawialnym nicku) znam z iście baśniowej zdolności używania jednego słowa dziesięć razy na akapit. Skoro z powtórzeniami nie jest już tak źle, a nawet nie został tutaj zjedzony niczym czerwony kapturek przez wilka, to postęp jest znaczny. Uśmiecham się, bo może to oznaczać, że w przyszłości otrzymamy inne (świetne?) bajki. Kto wie? Może nawet bez tego pustosłowia, które łaskawie nazywasz malowaniem nastroju 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@Tomp Bardzo dziękuję za przeczytanie i komentarz. Będę jeszcze poprawiał usterki i przenośne które sięgnęły bruku (jeśli je rozpoznam). Wody w balii jest mniej więcej po szyję w pozycji siedzącej. Piersi Greta pokazywała w pozycji klęczącej. Wymiary strzelam wys 60cm, srednica 150cm. Bardzo dziękuje za pochwały fragmentów - to wiele dla mnie znaczy.
Co do braku zakończenia. Wydawało mi się że takie nieśmiałe i nie w pełni wypowiedziane narodziny uczucia są dobrym zakończeniem przygody. Bardzo cukierkowym zakończeniem - jak cała ta bajkowa przygoda. Spróbuję jeszcze popracować nad końcówką by to lepiej przekazać. Zależało mi też na możliwości kontynuacji, gdyby ktoś był na to chętny.
@Vee Już tam zaraz dziesięć razy. To było raptem sześć w jednym akapicie! 🙂
"W JEGO WYOBRAŹNI królewna odwróciła się i spojrzała na jego dłoń, która właśnie kończyła rozpinać pas. Spodnie opadły na raz W WYOBRAŹNI i rzeczywistości. Długi, gruby, czerwony kształt zakołysał się w ciemności. W JEGO WYOBRAŹNI był lekko oświetlony światłem pochodni z jednej ze szpar. Poczuł ulgę, gdy pas już nie uściskał — część bólu zniknęła. Królewna W JEGO WYOBRAŹNI wcale nie była zaskoczona ani przestraszona. Uśmiechnęła się z zachwytem i powoli klęknęła przed nim, aby dobrze się przyjrzeć. Roberto czuł, jak jego serce przyśpiesza a napięcie jeszcze wzrasta. Dłoń chwyciła w ciemności kołyszący się kształt, a jednocześnie, W WYOBRAŹNI, chwyciła go ręka królewny.”
Chociaż pewnie znalazłby się akapit z siedmioma, ale z dziesięcioma to na pewno nie! 🙂
A na bajkę ode mnie bez pustosłowia nie licz. 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@Tomp
"Miałem rację w komentarzu do części I, że podział na części jest nieudolny. Świadczy o tym dobitnie pierwszy akapit części III."
Komentarz w punkt. Opowiadanie powstało jako jedna całość i podział wyszedł .. no właśnie. Nieudolnie. Przemodelowałem odrobinę początek części III, żeby aż tak nie gryzło w oczy.
Ogólnie w tej części dużo pracy jeszcze widzę :/
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+4
0
Jest sobie taki fajny program Czy to ciasto? (It was cake?). Polega na tym, że cukiernicy starają się stworzyć hiperrealistyczne ciasta (torty) mające imitować różne rzeczy – klapki, łyżworolki, skrzynie z zabawkami. Potem trójka sędziów musi wskazać, który z pokazanych obiektów jest właśnie ciastem imitującym – jeśli cukiernikowi się uda, ogarnia 5k $.
I przytaczam to dlatego, by powiedzieć, że @kolegaotrudnymdozapamiętaniaizapisaniabezkopiowanianicku dokonał odwrotności – sprawnie wyrzeźbił hiperrealistyczny tort.
Taki, że niemal zakrzyknęłam – dajcie mi noża, chcę jego kawałek!

Zgadzam się z moim drogim Lodowcem aka @Tompem, że ta część na spokojnie może dostać notę wyżej (czyli 7), a nawet nieśmiało podrapał mi ścianę 8. Gdy przechodzimy wreszcie do scen "erotycznych" (nie lubię tego określenia, ale jak mus to mus) to ten twój cukierkowy – niemal naiwnie nastoletni – styl błyszczy jak światło z lodówki o drugiej nad ranem lub neon nad kebabem w czasie pijackiego marszu.
Łatwo było iść w stronę crignu porno historyjki i tartaku, ale nie wpadłeś w tę pułapkę. Ba, nawet umiałeś wpleść w to elementy komediowe – bo prychnęłam, gdy czytałam o zachwycie nad jęzorem.
Powtórzę więc po sobie: Jeśli utrzymasz taki sposób pisania, to przyszłościowo – w miejmy nadzieję kolejnych tekstach – możesz zbudować swoją potęgę i rozpoznawalność (tak jak ja na swoim dziwactwie).

Niestety, to jak "dobra" jest ta część, uwypuklają wciąż powtarzające się błędy (o tym za chwilę) i to jak rżnięty tępą piłą jest cały cykl. Gdybyś po napisaniu całości (tak jak piszesz to w późniejszym komentarzu) miał świadomość, że będziesz chciał to podzielić, mogłeś po prostu stworzyć kolejną wersję z już zaplanowanymi konkretnymi miejscami podziału. Bo część pierwsza i druga mogły stanowić jedną całość przy drobnych zmianach i wtedy ta stanowiłaby przeciwwagę dla tego – porównywałabym to do zasiewu (czyli przedstawiasz nam bohaterów i ich charaktery, że będzie to swoisty porno pastisz Czerwonego kapturka) i zbiorów (czyli właśnie bardzo przyjemnie napisana scena erotyczna). To kolejna moja mała sugestia, na którą powinieneś brać poprawkę na przyszłość.
Niemniej fakt, że zbudowałeś te postacie (nadałeś im jakiś charakter przez 1 i 2 część, który mogę opisać z przykładami, a nie tylko zredukowałeś do roli genitaliów z imionami) i stworzyłeś niepretekstową fabułę (czyli nie jest to stepująca matka szorująca podłogi, gdy pasierb zaszedł ją od tyłu, a potem nienasycony znalazł w sypialni śpiącą z otwartymi ustami stepującą siostrę, by na końcu rżnąć obie w salonie) z TAKĄ atmosferą już zasługuje na złotą gwiazdkę.

Jeśli poprzednio mówiłam, że będę kibicowała, teraz:
photo


Tym razem nie będę paluszkiem pokazywać ci błędów – ale podpowiem, że nie chodzi o dyskutowanie tego, jak realistyczna jest budowa drewnianych bali (niestety, w mojej otwartej przestrzeni w przeciwieństwie do jaskini Lodowca nie mieli zajęć z tego); podepnijmy to pod zawieszenie niewiary w celu budowania klimatu. Dostałeś dość dużo wytycznych w poprzednich dwóch komentarzach i chyba już na tyle dużym autorem, by samemu umieć wnioskować co jest nie teges.

Za to mogę powiedzieć, że jeśli za jakiś czas (bo wiem, jak to jest z czasem wolnym) nadal będzie to tutaj wisiało, a ty postarasz się chociaż odrobinę poprawić najgorsze zadry w tym torciku i nikt mnie nie uprzedzi – użyje mojej mocy PLA (pozdrowienia dla @Tomp) i dam ci jedno skrzydełko do lotu na główną.
Także, jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś, przystopuj z wrzucaniem dalej, a skup się na skrupulatnych poprawkach – dużo fajniej jest widzieć swoje teksty od razu na głównej, a nie kurzące się w poczekali.

Na razie to zmienię w Meat Loafa i zaśpiewam Ci I'd Do Anything For Love.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+4
0
@unstableimaginationofmasturbation - głosuję za obiema częściami jeszcze przed wprowadzeniem poprawek (i tym bardziej przed własną krytyką 😛 ), bo widzę już pierwszą na głównej i wolę uniknąć sytuacji, że wyjdą one z poczekalni w złej kolejności. A tak już niestety bywało, kiedy wszyscy komentowali, ale głosować nie było komu.

(@Marc - tak dla informacji)
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Pozycja w której się kochali to strzała ? Czy coś w podobie, ciekawa
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
0
@Agnessa, przekonałaś mnie 😉

Zmurszała trumna drgnęła. Wieko uniosło się z upiornym skrzypieniem, a ukryta w kącie krypty przerażona kobieta krzyknęła.
Niepotrzebnie. To nie była dłoń Draculi, tylko dłoń dająca drugi głos "ZA" 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Bardzo dziękuję za głosy 🙂 I te upiorne, i te przed poprawkami, za które właśnie się zabieram.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
@unstableimagination Jeśli chodzi o upiorne głosy, to się domyslam, że chodzi o moje 😉 A kojarzysz stare powiedzenie, powiązane z "utarg dzienny" z obrotem pralni - znaczy "upiorem dziennym"? 😉
A w innych kwestiach, potwierdzam moje mniej publiczne uwagi - bądź sobą - jak pstrąg. Mainstream jest przereklamowany...
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0

Edycja mowy myśli nadal nie została zrozumiana i bywa wadliwa.
Normalne dialogi zbyt często zawierają komentarz „powiedział/a”.
Zdarza się w nich brak kropek na końcu zdania lub ich nadmiar. Zdarzają się i inne usterki. Szkoda, że jest ich tak wiele.


@Tomp Wydaje mi się, że dzięki Tobie już ogarniam lepiej mowę myśli, ale mogło coś zostać przez przeoczenie. Chociaż przed publikacją też mi wydawało, że ogarniam 🙂
Poprawiłem kilka sztuk mowy myśli. Usunąłem kilka "powiedział/a". Kropki w dialogach - również znalazłem kilka usterek i poprawiłem.
Zapewne wprowadziłem też wiele nowych błędów 🙂

posłuchał swojego, zachrypniętego od krzyku, instynktu.


Chciałem to usunąć ale ... mam jakiś dziwny sentyment do krzyczącego instynktu 🙂
Pianę ze szczytu fal morza strachu usunąłem już wcześniej.
Przy kolejnym podejściu zaatakuję powtórzenia, ale przyznam, że to dla mniej najgroźniejszy przeciwnik.
@Rascal Bardzo przyjemnie czyta się Twoje komentarze. 🙂 Ogromnie się z nich cieszę. Uwagi i rady zanotowane. Podział na części w przyszłości będzie bardziej przemyślanym procesem. Balii się przyjrzę mocniej aby nie trzeba było podawać jej wymiarów w załączniku.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0

Brak zakończenia.


Dodałem mały, ale ważny fragmencik w zakończeniu, nie będącym zakończeniem. Teraz wciąż pewnie nie jest zakończeniem, ale jest jeszcze bardziej cukierkowym nie-zakończeniem. Jeśli kogoś zemdli proszę dać znać!
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0

Pozycja w której się kochali to strzała ? Czy coś w podobie, ciekawa


@Mloda
Niestety nie wiem do końca, jak wygląda pozycja 'strzała'. Przez chwilę szukałem ale wyskoczyły mi dziwne rzeczy.
Pozycja to właściwie bardziej 'na pieska', gdzie Greta opiera się o krawędź balii i pod koniec już nie klęczy na dnie, a jest trzymana w powietrzu.
Rozumiem, że skoro pytasz, to trochę poległem w opisie 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
@unstableimagination Mam czasem wrażenie, że Ty wcale nie jesteś "debiutantem" i że sie w subtelny sposób nabijasz z krytyków. I wiesz co? Masz rację 🙂
(Nie dotyczy Tompa, który ma wzrok sokoła).
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
No co za czasy, żeby udowadniać swoją "debiutanckość"! 🙂 Czy ten fragment Cię nie przekonuje? Opublikowałem to w styczniu na konkurencyjnym portalu 🙂

W JEGO WYOBRAŹNI królewna odwróciła się i spojrzała na jego dłoń, która właśnie kończyła rozpinać pas. Spodnie opadły na raz W WYOBRAŹNI i rzeczywistości. Długi, gruby, czerwony kształt zakołysał się w ciemności. W JEGO WYOBRAŹNI był lekko oświetlony światłem pochodni z jednej ze szpar. Poczuł ulgę, gdy pas już nie uściskał — część bólu zniknęła. Królewna W JEGO WYOBRAŹNI wcale nie była zaskoczona ani przestraszona. Uśmiechnęła się z zachwytem i powoli klęknęła przed nim, aby dobrze się przyjrzeć. Roberto czuł, jak jego serce przyśpiesza a napięcie jeszcze wzrasta. Dłoń chwyciła w ciemności kołyszący się kształt, a jednocześnie, W WYOBRAŹNI, chwyciła go ręka królewny.

Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
0

— Będziesz mi o tym musiał opowiedzieć Wolfie, wiesz? — w jej wesołym głosie słychać było lekki wyrzut.


— Będziesz mi o tym musiał opowiedzieć Wolfie, wiesz? — W jej wesołym głosie słychać było lekki wyrzut.

— Ja ciebie też — Greta wymruczała słodko i znów zasnęła.


— Ja ciebie też — wymruczała Greta słodko i znów zasnęła.

— Widzisz? Nie było się czego bać. — szepnęła, gładząc jego szare włosy.


— Widzisz? Nie było się czego bać — szepnęła, gładząc jego szare włosy.
Ale to tylko przykłady, że nie przyłożyłeś się do zrozumienia edycji dialogów.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
0
Drogi niestabilny,

Z niepokojem czekałem na trzecią część, którą anonsowałeś jako bardziej "dla dorosłych". Mimo swoich lat nie czuję się chyba pełnoletni, bo większość tak określanych tekstów wzbudza we mnie dziecinne zgorszenie. Powiem jednak tak: DAŁEŚ RADĘ. Nie zgorszyłeś mnie, a wprowadziłeś w bardzo miły nastrój. Szczególnie przypadło mi do gustu to, że dla Ciebie seks to PRZEŻYCIE, a nie CZYNNOŚĆ, w wielu miejscach ująłeś to tak, że czapka wędruje z głowy na samą podłogę.

ALE muszę napisać coś, co będzie jak odkrycie miękkiego podbrzusza (np. przez wilka), biorąc pod uwagę mój niedawny mniej lub bardziej udany debiut. Mimo to zaryzykuję: popełniłeś ten sam błąd, który ja popełniam... w kuchni. Jak odkryję jakąś nową ciekawą przyprawę, to sypię ją garściami. I potem całe danie jest mocno przeprawione (istnieje takie słowo? prze-przyprawione?).

Opis erotycznej przygody Grety i Wolfa jest dla mnie zbyt długi i zbyt szczegółowy. To sidła (znowu na wilki?), w które ja też wpadam: wydaje mi się, że jak nie powiem, że kobieta najpierw podniosła jedną rękę, potem drugą, potem wyprostowała kolana, uniosła biodra... itd. - to ludzie nie zrozumieją, że wstała. Nic bardziej błędnego. Nie piszesz filmowego skryptu, tylko opowiadanie. Pomyśl o tym tak, jakbyś przedstawiał widzowi serię zdjęć tej samej pary w tej samej scenerii, na pierwszym oboje siedzą na kanapie, na drugim stoją. Czy ważne jest, kto pierwszy podniósł się z owej kanapy i jaki dokładnie ruch wykonał?

Wynotowałem sobie trochę tych przypraw w nadmiarze. Wąchanie swoich zapachów jest SUPER, ale przez pierwsze 5 czy może 10 akapitów, potem pociąganie nosem co kilka minut traci już swój urok. Burza za oknem wprowadza świetny nastrój, ale za bardzo koncentrujesz się na tym, jak co chwila się wzmaga, cichnie, deszcz raz pada, raz nie... Ogień w kominku - miód na moje serce - to jest mój ulubiony romantyczny motyw. Ale w kilku miejscach zastanawiałem się, czy nie jest to jakaś nieodkryta jeszcze zagadka z gatunku zjawisk paranormalnych, bo opisujesz niemal co drugi akapit jak trzaska iskrami w rytmie pieszczot i pchnięć bohaterów. Zauważ, że właśnie przez nadmiar tych "przypraw" w opowiadniu jest tak dużo rażących oczy powtórzeń. Nie jesteś w stanie znaleźć pół setki synonimów do słowa "zapach".

Jeżeli chcesz trochę więcej uwag od kogoś, kto stawia pierwsze kroki w piaskownicy większych form, ale w życiu popracował nad wieloma krótszymi tekstami, to daj znać, wyślę na priva.

Ale jeszcze raz podkreślam, że trzecia część okazała się dla mnie dużo lepsza, niż się spodziewałem.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-1
@unstableimagination Wytłumaczę Ci wpis Tompa o dialogach. Otóż on hołduję jednej, jedynej wyuczonej zasadzie edycji. Ale zrobię to na priv. W ramach śmiania się dyskretnego z encyklopedystów 😉
O ile chcesz oczywiście 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
0

Poprawiłem kilka sztuk mowy myśli. Usunąłem kilka "powiedział/a". Kropki w dialogach - również znalazłem kilka usterek i poprawiłem.



Dobra, moja ostatnia porada bo mojej pomocy jako PLA już nie będziesz wymagać – może czyta to również jakiś inny (nawet przyszły) debiutant lub osoba szukająca sposobu na poprawienie jakości swoich tekstów, a tobie może usprawnić poprawki lub przyszłe pisanie.

Jeśli nie czujesz się pewnie w dialogach w klasycznej formie (czyli z wszystkimi didaskaliami dotyczącymi "mówienia" i ich interpunkcji) zawsze można je pisać w technice, którą sama nazywam Techniką Szybkiego Montażu (TSM).
Opiera się na przyjęciu zasady "ostatnia osoba, która coś robi, jest tą, która mówi" i stosuje ją właściwie od swojego debiutu, nigdy nie słysząc skarg na taką formę zapisów.

Dla przykładu:

Przejechała długim, haczykowatym pazurem po jego policzku.
– Taki ładniutki. Pewnie świetnie sprawdzi się w roli mojej kolacji.
Nerwowo przełknął ślinę.
– Jestem bardzo tłusty i pewnie ci zaszkodzę!



W sytuacji, gdy jednak chcemy zaznaczyć, że to osoba A coś robi, a ma nastąpić po tym wypowiedź osoby B, mamy kilka sposobów na to:
I. "Aktywowanie mówcy"

Obserwował, jak jej kudłata długa stopa wciska pedał, wprowadzając w ruch okrągłą kamienną osełkę.
– Naprawdę chcesz mnie zjeść?!



II. Mówca podrzędny:

Jej kudłata i długa stopa wciskała pedał, a nóż iskrzył o kamienną osełkę, gdy usłyszała:
– Naprawdę chcesz mnie zjeść?!
– Najpierw utoczę ci krwi na kaszankę.



III. Pójść w model klasyczny

Kudłata stopa wilczycy wprowadzała w ruch wielkie kamienne koło, a srebrne ostrze zgrzytało o jego powierzchnie, tworząc snop iskier.
– Naprawdę chcesz mnie zjeść?! – zapytał ją przerażony chłopak.
– Z twojej krwi zrobię kaszankę, a jelita posłużą mi do zrobienia kiełbasy.
– Nie rozważałaś przejścia na wegetarianizm? No wiesz, to teraz modne i w ogóle...



Sytuacja wydaje się dodatkowo trudniejsza, gdy chcemy (tak jak ty często robisz u siebie) podzielić wypowiedź jednej postaci jakąś czynnością wykonywaną przez inną – możemy ponownie skorzystać z którejś z powyższych.

Przejechała ostrzem po futrze na przedramieniu z zadowoleniem i podniosła się ze stołka. Wolno podchodziła do chłopca w czerwonej pelerynce, który szedł do babci.
– Zaczekaj! – krzyknął przerażony. – Nie chcę umierać prawiczkiem!
Zatrzymała się z uniesionym nożem, mrużąc swoje czarne ślepia. Przełknął głośno ślinę i dodał:
– Nie moglibyśmy najpierw… No wiesz jak mężczyzna z kobietą? Podobno to przyjemne… A zadowolone mięso lepiej smakuje!
– Mężczyzna z kobietą?
– Nooo… Jesteś trochę kudłata, ale masz takie piękne duże… oczy i zęby?
Podobny do przerażającego skowytu śmiech rozniósł się po jaskini – uniosła jeden ze swoich palców wolnej ręki i odwróciła się tyłem. Jej futro gwałtownie wyleciało, układając się na ziemi niczym ściółka; tylko kaskada długich włosów jego barwy opadała na plecy. Wolno odwróciła się, prezentując znacznie piękniej od podglądanych w czasie kąpieli w strumieniu kobiet.
Jęknął.
– Jejku… Jeszcze musisz mnie zdjąć z tego haka i…
Tym razem gładką dłonią dotknęła jego policzka.
– Mój biedny, naiwny chłopczyku. Po prostu zamarzyła mi się najpierw przekąska z dobrego wursta z jajkami. – Przeniosła się z twarzy ku jego kroczu. – A teraz ten wygląda na jeszcze apetyczniejszy.



To serio łatwe do wyuczenia i bardzo instynktowne – jednakowo dla autora i (jak pewnie zauważyłeś) czytelnika.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
0
@MikeEcho o zapachach.

Jednakowoż można i tak i nie uważam tego za nudziarstwo (acz to liryka):
Istniał tylko on. Tylko zapach. Zapach spełnienia. Zapach mężczyzny. Zapach Pana.
Milszy niż najdroższe perfumy. Zioła Prowansji. Balsamy Azji. Korzenie Orientu. Pachnidła Arabii. Wonności Wschodu. Kadzidła Indii.
Zapach miłości.
Napawała się nim. Syciła aromatem. Smakowała powonieniem. Delektowała się węchem.

Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0

mam jakiś dziwny sentyment do krzyczącego instynktu


Krzyczący instynkt jest dla mnie OK. Problem mam z zachrypniętym (od krzyku). Tego już nie umiem sobie zobrazować. 🙂

Wolfgang wreszcie przestał się zachwycać i posłuchał swojego, zachrypniętego od krzyku, instynktu.

Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0

Ale to tylko przykłady, że nie przyłożyłeś się do zrozumienia edycji dialogów.


@Tomp Po raz kolejny okazuje się, że tylko mi się wydawało, że się przyłożyłem. 🙂 Myślę, że minie kilka opowiadań zanim to wejdzie mi w krew 🙁
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
@MikeEcho
Uff. Bardzo się cieszę że nie zgorszyłem wrażliwego czytelnika, bo na takich najbardziej mi zależy 🙂 Dziękuję za miłe słowa!
Bardzo trafnie zdiagnozowałeś mój problem! Kuchenna metafora w punkt!
I to, że próbuję wyświetlić w wyobraźni czytelnika film, wpadając w wilcze sidła niepotrzebnych detali.
Z burzą, wąchaniem i kominkiem - wszystko racja. Niestety. Powalczę.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@Rascal Bardzo fajna rada co do dialogów. Dziękuję również w imieniu przyszłych debiutantów.
Postaram się przejrzeć dialogi, mając to w głowie.
Aha - świetne, mrożące krew w żyłach przykłady 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Zrobiłem trochę poprawek. Usunąłem nadmiar niektórych przypraw - trochę deszczu, trochę zapachu. Kilka powtórzeń.
Właśnie, czy ktoś ma sposób na powtórzenia?
Jak na razie najlepszą metodą do której ja doszedłem jest lista słów, których używam za często i wyszukiwanie ich w tekście.
Wielokrotne czytanie nic mi nie daje, a trwa WIEKI.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Znalazłem takie coś:
https://wordcounter.net/
Jak wkleisz tekst, to w prawym wykazie znajdziesz liczbę powtórzeń dla słów, wyrażeń dwu- (przełącz) i trzywyrazowych (przełącz).
Aby to zadziałało w Twoim przypadku, powinieneś wklejać kawałki tekstu np. na pół strony, ale te połówki przeplatać, np linijki 1-15, potem 10-25, potem 20-35 itd.
Teoria mówi, że 2 razy na stronie słowo może się powtarzać (Ha!. Pytanie jakie, bo zaimek na pewno i więcej razy, podobnie imię własne, ale jakiś czasownik już nie więcej niż dwakroć na stronie. I tak wszystko zależy... od autora, bo czasem stylistyka wymaga powtórzeń).
Oczywiście wyjdzie Ci na początek pięć "się" itd. ale może to Ci coś pomoże.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
0
@Tomp Dziękuję, to działa! Działa, aż za dobrze. Po wrzuceniu całości da się wykasować słowa typu "się", "za", "na" i to co zostaje to smutne świadectwo mojego ubóstwa językowego :/ Ale i bardzo dobra wskazówka co jeszcze muszę poprawić.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0

Jeżeli chcesz trochę więcej uwag od kogoś, kto stawia pierwsze kroki w piaskownicy większych form, ale w życiu popracował nad wieloma krótszymi tekstami, to daj znać, wyślę na priva


@MikeEcho Przyjmę każdą ilość uwag 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
0
Poprawiłem jeszcze sporo najczęściej powtarzanych słów. Przed kolejnymi poprawkami chyba odczekam dłuższy czas, żeby nabrać dystansu do tekstu.
Jeszcze raz bardzo dziękuję za wszystkie uwagi! Debiut na Pokątnych okazał się fascynującym przeżyciem!
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
-3
Nie znoszę czytać komentarzy pod opowiadaniami na tym portalu. Cała masa wymądrzających się pseudokrytyków, z których nikt niczego ciekawego nigdy nie napisał i sam ma w swoich wypocinach opowiadania najwyżej na 3-

Dlatego odstrasza mnie to od tego portalu i rzadko tu zaglądam
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+5
0
Hm. To temat raczej na forum niż pod moje opowiadanie. Pragnę Cię uspokoić czytelniku, że jako autor zupełnie inaczej odbieram komentarze i to właśnie one mnie tu przyciągnęły. Nie wypowiem się o twórczości krytyków, bo nie miałem czasu jeszcze się zapoznać. Ale komentarze są bardzo wartościowe, bardzo przenikliwe i sporo mi pomogły - szczególnie te najbardziej surowe 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.