Noc zimowa (II)
16 sierpnia 2012
Szacowany czas lektury: 8 min
Niespodzianek ciąg dalszy.
Agnieszka leżała z zamkniętymi oczami na łóżku, łapiąc oddech jak po długim biegu, niemal kompletnie nieświadoma otoczenia. Dwukrotny orgazm całkowicie ją wyczerpał. Czuła, że Paweł odsunął się od niej, słyszała jakiś ruch, potem znów poczuła jak położył się obok niej.
Powoli uniosła powieki i napotkała jego spojrzenie. Był nagi, widocznie kiedy ona wracała na ziemię po orgazmie musiał się rozebrać do końca. Leżał na boku, podpierając się na łokciu i obserwując jej twarz. Delikatnie się uśmiechał.
- Jak się teraz czujesz? - zapytał cichym, ciepłym głosem.
Roześmiała się drżąco.
- Nie będę nawet próbowała tego opisać – odpowiedziała. - Czy ty masz pojęcie, co ty ze mną robisz?
Przybrał lekko zaniepokojony wyraz twarzy.
- Właśnie nie bardzo, a co, aż tak to widać? - zapytał. - Myślałem, że ci się podobało.
Agnieszka aż otwarła usta ze zdumienia.
- Co to znaczy, że "nie bardzo"? - zapytała podejrzliwym tonem.
- Och, no wiesz... - zaczął i urwał, wyraźnie speszony.
- Czy ty mi usiłujesz powiedzieć, że ty jeszcze nigdy... - zaczęła i urwała.
Wzruszył ramionami.
- Jakoś nie było okazji.
Agnieszka zamknęła oczy, i potarła ręką czoło. Tego się nie spodziewała. Nie po tym jak ją całował, nie po tym jak wylądowali na jej łóżku po jednym dniu znajomości, i - do diabła! - nie po tym jak ją przed chwilą pieścił.
- Nie podobało ci się? - zapytał niespokojnie, a ona otwarła oczy i uśmiechnęła się szeroko.
- Och, to było niesamowite, nieziemskie... powiedzieć, że mi się podobało to za mało – odpowiedziała.
- To świetnie – rozpogodził się – bo to jeszcze nie koniec. Tylko wiesz, chciałem spytać o pewne kwestie praktyczne – znów wyglądał na speszonego.
Agnieszka zmarszczyła brwi.
- Znaczy?
- No Wiesz, mam coś w kieszeni kurtki... kupiłem w kiosku jak zdecydowałem, że wrócę do ciebie...
- Ahaa, o to chodzi – roześmiała się. - Zażywam tabletki, więc nie musisz do tej kieszeni sięgać, chociaż to miło, że pomyślałeś.
- Ja w ogóle jestem miły – powiedział, przesuwając dłonią po jej brzuchu aż do piersi, delikatnie pocierając sutek.
- Jesteś – potwierdziła.
Przyciągnęła jego głowę do siebie, i ich wargi znów połączyły się w pocałunku. Wyciągnęła rękę, dotykając jego brzucha, przesuwając niżej w stronę wyprężonego w erekcji penisa, ale złapał ją za nadgarstek uniemożliwiając dalszy ruch.
- O nie, moja droga, robimy to według mojego planu - powiedział i zanim zdążyła cokolwiek odpowiedzieć wsunął język głęboko do jej ust uniemożliwiając dalszą dyskusję. Przeniósł jej rękę nad głowę, i tam unieruchomił obie jej ręce, trzymając oba nadgarstki w uścisku jednej dłoni, podczas gdy drugą przesuwał po jej ciele, od szyi aż do łona i z powrotem, aż znów zaczęła szybciej oddychać, wyginając się w stronę jego ręki, marząc by jego palce znów zagłębiły się w jej szparce.
Puścił jej ręce, tylko po to aby rozsunąć jej nogi i uklęknąć między nimi.
Pochylony nad nią, trzymając w dłoni swój nabrzmiały penis, przesuwał samym czubkiem po jej mokrej szparce, a ona kwiliła cicho z pragnienia, unosząc ku niemu biodra w prośbie, w błaganiu o to by wreszcie wszedł w nią, by wreszcie ją pieprzył.
- Co byś chciała? - zapytał łagodnie, niemal pewny odpowiedzi.
Wymamrotała coś niezrozumiale.
- Nie słyszę, powtórz proszę - zamruczał.
Spojrzała na niego dziko.
- Weź mnie – wydyszała – proszę, zerżnij mnie wreszcie.
Nadal się z nią drażnił, delikatnie czubkiem penisa rozchylając jej wargi, dotykając samego wejścia do mokrej, rozgrzanej szparki.
- Prosisz? - spytał
- Proszę – wydyszała – błagam, pieprz mnie, zerżnij, proszę...
- Skoro prosisz – powiedział, chwytając ją za ręce – to jako miły facet nie mogę ci odmówić.
Wchodził w nią z dręczącą powolnością, centymetr po centymetrze, aż wszedł do końca, wypełniając ją szczelnie, a ona przywarła do niego, owijając nogi wokół jego bioder, wbijając pięty w jego pośladki.
- Więc chcesz żebym cię pieprzył – powiedział bardzo, bardzo spokojnym głosem.
- Tak, o tak – jęknęła.
- Zgodnie z twoim życzeniem - powiedział, i zaczął się poruszać, długimi, mocnymi ruchami, docierając za każdym razem do końca, wsłuchując się w jej głośny oddech przeplatany jękami.
Gdy poczuł, jak jej pochwa znów zaczyna się zaciskać w serii drobnych skurczy przyśpieszył, wbijając się w nią z większą gwałtownością, nieubłaganie zbliżając się do szczytu.
- Tak, o tak! - krzyczała Agnieszka, zaciskając dłonie, wychodząc naprzeciw jego gwałtownym pchnięciom – teraz, błagam, teraz!
Puścił jej ręce, ciasno obejmując ramionami jej drobne ciało, wtulając twarz w jej wilgotną od potu szyję, i w serii gwałtownych ostrych pchnięć doprowadził siebie i ją do szczytu, zalewając jej ciasną, rozgrzaną szczelinkę strumieniem spermy.
Nie wiedziała jak długo leżeli ciasno przytuleni, powoli wracając na ziemię. Poczuła, że się odsuwa a potem bierze ją na ręce i gdzieś niesie. Otwarła oczy – niósł ją do łazienki.
- Obojgu nam przyda się prysznic – odpowiedział na pytanie zawarte w jej spojrzeniu.
W strumieniu ciepłej wody Agnieszka powoli wracała do rzeczywistości. Paweł powolutku, metodycznie mydlił jej całe ciało pachnącym żelem pod prysznic, a potem namydlił szamponem jej włosy.
- Umyjesz ty mnie teraz? - zapytał, a ona posłusznie zaczęła mydlić najpierw jego plecy, potem tors, ramiona. Uklękła przed nim mydląc pośladki i uda.
Potarła policzkiem jego penis – teraz jeszcze miękki i bezwładny, a następnie polizała go lekko, trochę żartobliwie. Z zadowoleniem zauważyła, że niemal natychmiast zaczął reagować na pieszczotę, rosnąc i podnosząc się. Wzięła go do ust, wargami odsuwając skórkę z żołędzi, z zadowoleniem czując jak pęcznieje i wypełnia jej usta. Chwyciła go sprawnie jedną ręką, drugą opierając na jego pośladkach, i nie przestając ustami pieścić główki zaczęła przesuwać po nim ręką pewnie i nieustępliwie.
Położył rękę na jej głowie, lekko nadając jej odpowiedni rytm. Jęknęła i przyśpieszyła pieszczoty, teraz oboma rękami trzymając go za pośladki, i wsuwając go sobie do ust tak głęboko jak mogła, niemal do gardła.
Szybko, szybciej niż się spodziewała krzyknął i zalał jej usta porcją gęstego białego kremu.
Nadal klęczała przed nim, przytulając policzek do jego biodra. Uniósł ją do góry, pocałował, wyczuwając językiem smak własnej spermy.
- Hej, to nie było zgodne z moim planem – powiedział.
- Jesteś za mało elastyczny – odpowiedziała z cichym śmiechem – plany są od tego by je zmieniać.
Z niby to groźną miną wypchnął ją delikatnie spod prysznica.
- Już ja ci pokażę jaki jestem nieelastyczny – powiedział, odwracając ją do siebie tyłem, i zmuszając, aby pochyliła się, przytrzymując się rękami umywalki.
Z satysfakcją stwierdziła w lutrze, że jego penis pomimo niedawnego orgazmu nadal sterczy w pełnej gotowości. Miała na to spostrzeżenie tylko chwilę, bo niemal natychmiast chwycił zdecydowanie jej biodra i wbił się w jej cipkę. Trochę zabolało, nie była jeszcze w pełni gotowa i wilgotna, ale gdy znów zaczął ją posuwać dostosowała się do jego ruchów obserwując w lustrze grę jego mięśni, wyraz twarzy. Przesunął ręce z jej bioder i chwycił jej kołyszące się piersi, ściskając mocno.
Jęknęła, czując jak napięcie w jej ciele znowu narasta, pochyliła głowę, z pasją odpowiadając na jego ruchy, z trudem balansując na czubkach palców. Osiągnęła orgazm pierwsza, a wtedy wyszedł z niej, bezwolną obrócił twarzą do siebie i unosząc tak by objęła nogami jego biodra znowu nabił na siebie. Dwa kroki w małej łazience i znów znaleźli się pod prysznicem, pod strumieniami gorącej wody. Paweł całym ciałem przypierał Agnieszkę do ściany, pieprząc tak mocno i szybko jak tylko mógł. Resztką sił wczepiała się kurczowo w jego ramiona, cały świat zawęził się do kłębów pary wokół nich, chłodnych kafelków za plecami, skrzywionej z wysiłku twarzy Pawła o centymetry od jej twarzy i jego twardego, sztywnego fiuta raz po raz zagłębiającego się w jej ciągle spragnionej szczelince.
Jęczała głośno, ochryple, zaciskając palce, wbijając paznokcie w jego gorącą od wody i śliską od mydła i potu skórę. Całe ciało przeszywały jej drobne dreszcze, krzyczała z zachwytu i rozkoszy, usłyszała niski, basowy pomruk wydobywający się z jego piersi i zamknęła oczy, czując jak spada w ciemność przeszytą iskierkami ekstazy.
Paweł przytomnie obniżył temperaturę wody, oboje potrzebowali otrzeźwienia.
- Wybacz, ale z powrotem cię nie zaniosę – powiedział ze śmiechem. - Teraz to ja sam ledwo chodzę!
Agnieszka pokiwała głową.
- Nic dziwnego – powiedziała. - Po takim maratonie to dziwne, że jeszcze się trzymasz na nogach.
- Ja cię jeszcze dzisiaj zadziwię – powiedział nadal się śmiejąc. - Ale teraz potrzebujemy oddechu, oboje. Może przynieś to wino, o którym wcześniej mówiłaś? A ja w tym czasie zadzwonię do domu, że nie przyjdę na noc. I może zamówię jakąś pizzę? Jeszcze nie ma dziesiątej, trzeba odbudować zapasy energii.
Spojrzała zdziwiona.
- Ty jeszcze nie masz dosyć? - spytała zdziwiona.
- No co ty! Za długo czekałem na taką noc, żeby tak szybko miała się skończyć – powiedział. - Czekałem, planowałem... Wiesz, że statystycznie ten pierwszy raz następuje u chłopaków około piętnastego roku życia? Ty wiesz, jakie ja mam zaległości? - mówił z komiczną powagą, doprowadzając ją do śmiechu.
- Ale chyba nie zamierzasz nadrobić wszystkiego w jedną noc? - zapytała z udawaną powagą.
- Och, w jedną noc na pewno się nie da... - powiedział z udawanym smutkiem. - Ale możemy przecież próbować! - klepnął ją żartobliwie w pośladek. - No, idź już po to wino!