Nimfomanka (II)

8 czerwca 2016

Szacowany czas lektury: 1 godz 0 min

Poniższe opowiadanie jest w 100% wytworem mojej wyobraźni. Jakiekolwiek zbieżności z rzeczywistymi zdarzeniami lub osobami są całkowicie przypadkowe i niezamierzone.

To druga i ostatnia część Nimfomanki, która jest powiązana z opowiadaniem „Ekipa Remontowa”.

Zastanawiasz się pewnie, jakim cudem kobieta, która (bez fałszywej skromności) pewnie mogłaby owinąć sobie wokół palca większość mężczyzn w Warszawie i Polsce zachowuje się tak jak ja.

Na usta ciśnie się słowo „dziwka”, prawda?

Po pierwsze - uwielbiam seks.

Co z tego - zapytasz - przecież możesz mieć stałego partnera, który Cię zaspokoi.

Otóż nie. Lubię zbierać doświadczenia z wielu źródeł, poza tym czerpię ogromną przyjemność z seksu z wieloma partnerami. Kiedyś byłam monogamistką, ale kto wie, może za jakiś czas wrócę do jednego partnera.

Po drugie - nie angażuję się w związki uczuciowo.

Wszystko pozostaje w sferze seksu, a jeśli ktoś ma ochotę na coś więcej - szuka sobie innego niż ja obiektu zainteresowań. Pieprzę się dla przyjemności, satysfakcji z umiejętności łóżkowych i zbierania nowych doświadczeń, a nie dlatego, że mąż wymaga ode mnie żebym zrobiła mu laskę, nadstawiła dzisiaj tyłek bo ma ochotę na anala, albo nie - dzisiaj na misjonarza, bo obowiązek małżeński, bo mam chcicę, bo... bla, bla, bla...

Wiem, że to czysty hedonizm, ale mam to głęboko w dupie.

Po trzecie - dziwki za seks biorą pieniądze, mnie nie przeszłoby to przez myśl. Zresztą mam wystarczająco dużo pieniędzy i nie muszę się na szczęście o nie martwić.

Po czwarte - kiedyś byłam zwykłą kobietą, która żyła w związku.

Ale ten związek zakończył się. Niezbyt wesoło.

Wspomnienie o nim tkwi gdzieś głęboko w mojej pamięci - nie mam ochoty wracać do tego koszmaru.

To co dzieje się obecnie całkowicie mnie satysfakcjonuje.

Była połowa lipca, kiedy Czwarty przyprowadził ze sobą dziewczynę, korpulentną blondynkę z dużym biustem, niższą ode mnie o pół głowy. Tak się akurat złożyło, że pierwszy raz od dawna byliśmy w komplecie, a że wcześniej nastawiliśmy się na imprezowanie wyszło chyba najbardziej rozrywkowe spotkanie jakie kiedykolwiek miało miejsce.

Wódka i papierosy, prawie jak na imprezie w liceum. Super!

Zapomniałam wspomnieć, że Czwarty oprócz przyprowadzenia koleżanki - która miała na imię Marta jak się później okazało - przyniósł kilka skrętów wypełnionych ziołem...

Dyskretnie zwinęłam mu dwa i porywając Martę za rękę uciekłam z nią do sypialni. Piłyśmy gin z limonką i tonikiem, zeszło się na temat naszych panów w salonie, którzy wydawali z siebie nieludzkie ryki oglądając (a jakże!) mecz piłkarski. Grała reprezentacja Polski z kimśtam i gadali o tym całe popołudnie.

Tragedia.

- Oni tak zawsze? - Marta była rozbawiona

- W zasadzie to po raz drugi oglądają mecz piłkarski w moim towarzystwie, więc chyba tak. Ale nie są u siebie więc powinni się trochę przymknąć - odparłam i wstałam, żeby uchylić drzwi.

- Ciszej tam do diabła! - wydarłam się w kierunku salonu. Odpowiedział mi rechot i żarty z podtekstem seksualnym.

- Cholerni zboczeńcy - skomentowałam robiąc mocnego drinka Marcie i nieco lżejszego sobie.

Zaległa chwilowa cisza, którą przerwała Marta. Jak się okazało - bezpośrednia dziewczyna.

- Ty naprawdę rżniesz się nimi wszystkimi naraz? - wypaliła patrząc na mnie.

- A jak myślisz? Że czytam tu z nimi książki przy kominku? Albo oglądam mecze piłki nożnej? - odcięłam się.

Kolejne pasmo ciszy przerwała znowu moja towarzyszka:

- Czwarty mówił mi o zasadach.

- Super - rzuciłam lekko nie sprawiając wrażenia zainteresowanej. Zioło zaczęło już działać i czułam się jakbym miała wszystko w dupie - To znaczy, że wiesz co tu robimy, co można a czego nie, prawda?

Spojrzałam na nią, była nieco korpulentna, miała ode mnie dużo większy biust i tyłek. Idealna przeciwwaga dla mojej figury. Jestem raczej drobnej budowy ciała mimo dość wysokiego wzrostu jak na kobietę.

Czas na odrobinę flirtu.

- Podobasz mi się - usiadłam naprzeciw niej i przeszywałam wzrokiem. Marta dokończyła skręta i dotknęła opuszkami palców moich ust. Zbliżyłyśmy się do siebie i pocałowałam ją. Na początek w same wargi, a później kiedy jej usta otworzyły się nasze języki zaczęły powolny taniec. Pod sweterkiem i przylegającą do ciała bluzeczką nie miała nic. Jej piersi były kształtne i naprawdę duże. Zaczęłam je pieścić - sutki stały się twarde i napięte, a oddech Marty przyspieszył.

Nagle z hukiem otworzyły się drzwi, a do sypialni wpadł Czwarty - jak się okazało najbardziej trzeźwy z towarzystwa - i Piąty, który wyglądał nieco gorzej, ale nie było jeszcze z nim źle. Przerwałyśmy pocałunki.

- Oj dziewczyny, zostawić Was na chwilę same i już szalejecie - pokręcił głową z udawaną naganą Czwarty.

- Dziewczyny, zróbcie coś - Piąty był wyraźnie zmartwiony i zaczynał plątać mu się język - Mecz niestety już się skończył i co poniektórzy z nas zaczynają szaleć. Trzeci chce tańczyć na stole, jeśli zaraz nie przyjdziecie to on i Pierwszy polegną w ciągu pół godziny. Są już mocno wstawieni, a poza tym Czwarty cały czas częstuje wszystkich skrętami.

- Sami chcieliście - odparował Czwarty.

- Ok, ok, zaraz się Wami zajmiemy - odparłam podnosząc ręce w geście obrony. Dajcie nam dziesięć minut, ale to Wy musicie przyjść do sypialni kiedy Was zawołam - wydałam polecenie.

- Super, czekamy - Marta spłonęła pod spojrzeniem Piątego.

- Żegnam Panów! - popchnęłam ich w stron wyjścia i zamknęłam drzwi.

- Chodź - złapałam ją za rękę - znajdziemy coś właściwego na dzisiejszy wieczór.

Garderoba była ukryta za ruchomym lustrem zajmującym całą ścianę w sypialni.

- Wow - Marta była wyraźnie zachwycona jej zawartością - musiałaś chyba wydać majątek na te ciuchy.

- Promocje i wyprzedaże, zawsze można znaleźć coś ciekawego nie płacąc nie wiadomo ile - uśmiechnęłam się do niej w trakcie przekopywania się przez kolejne kiecki. Mam! - krzyknęłam radośnie - przymierz, powinno pasować.

Znalazłam dla niej koronkową, półprzezroczystą kremową sukienkę na ramiączka, kończącą się zaraz za pupą, mocno opinającą się na piersiach. W komplecie były też majteczki. W sam raz na rozbieraną randkę lub inne tego typu atrakcje. Dla siebie wyszperałam czarny staniczek i koronkowe majteczki w tym samym kolorze. Całość uzupełniała maska a'la Zorro na oczy.

Po chwili obie byłyśmy przebrane. Nieźle - mój wzrok wędrował po niej od stóp do głowy

- Tobie też nie można niczego odmówić - pożerała mnie wzrokiem - chciałabym Cię przelecieć.

Jej oczy miały głęboki, zielony odcień. Musiałam przyznać, że również miałam na nią ochotę, mimo że zazwyczaj nie kręci mnie seks z kobietą.

- Zrobimy to przed nimi? - zapytałam kręcąc kosmyk włosów na palcu.

- Tak! - Marta zachwycona odpaliła drugiego skręta. Zaciągnęła się i podała go mnie - wszyscy są dla mnie bardzo mili, ale tego blondyna to się trochę boję. Jest ostry w łóżku?

- Pierwszy? - o mało nie zaczęłam się krztusić ze śmiechu dymem - wierz mi, to tylko poza, lubi straszyć wyglądem i sprawiać wrażenie groźnego osobnika, ale nie znam drugiego tak czułego faceta, może Trzeci jest w stanie się z nim równać.

- Gotowa? - zapytałam gasząc po chwili skręta. Marta skinęła głową na znak zgody obserwując mnie przymrużonymi oczami. Podeszłam do drzwi, otworzyłam je na oścież i usiadłam obok niej na łóżku. Zaczęłyśmy się powoli całować, a dłonie wzajemnie badały nasze ciała. Moje sutki sterczały jak małe antenki, a oddech Marty przyspieszył.

- Czas ich zawołać - szepnęłam do niej. Jesteśmy gotowe! - krzyknęłam głośno.

Z salonu dobiegł nas dziki wrzask i po chwili do sypialni wpadło pięciu ogierów.

- Ooo - zastygli w niemym podziwie patrząc na nas - Wyglądacie pięknie - Trzeci jako jedyny nie zapomniał języka w gębie.

- Możecie wstać i nam się zaprezentować? - zapytał wyraźnie już napalony Drugi.

Spojrzałyśmy po sobie.

- Czemu nie? - odparła Marta. Na nią zioło również zaczęło działać. Leniwymi ruchami odwróciła się do nich tyłem i wypięła pupę. Miała świetny tyłek, a kiedy nachyliła się różowe wargi cipki odsłoniły swoje wnętrze poprzez półprzezroczyste majteczki. Machnęła parę razy tyłeczkiem i wśród panów rozszedł się jęk podziwu.

- Mnie już znacie, więc nie zamierzam się tu przed Wami prężyć - wypaliłam i jęk zmienił się w rechot. Mamy dla Was małą niespodziankę - dodałam po chwili stając naprzeciw Marty. Po ich twarzach widziałam, że są napaleni jak banda nastolatków z liceum podglądających koleżanki z klasy pod prysznicem. Pocałowałam Martę, a ona oddała mi pocałunek i popchnęła na łóżko. Wylądowałam na plecach, a moja kochanka uklękła na łóżku, nachyliła się nade mną i znowu zaczęła mnie całować. Jej ciężkie, pełne piersi z napiętymi sutkami wyraźnie odznaczały się pod koronkowym materiałem.

Schodziła coraz niżej, kontynuując pieszczoty między piersiami i na brzuchu, a następnie powoli przemieściła się do źródełka rozkoszy. Rozejrzałam się dookoła. Panowie pozbyli się już ubrań i otaczali nas gotowi do akcji.

Marta zwinnym ruchem ściągnęła mi majteczki i jej język zaczął penetrować cipkę. Jęknęłam i złapałam ją za głowę czując narastającą rozkosz. Głębiej - poprosiłam.

W międzyczasie Piąty zaszedł Martę od tyłu, przesunął majteczki na bok i gwałtownie wjechał do środka. Jęknęła, ale nie przerwała pieszczot, a moje podniecenie narastało. Piąty zaczął się poruszać i w sypialni rozległy się dźwięki zderzających się ze sobą ciał w akompaniamencie jęków i westchnięć. Zamknęłam oczy i złapałam się za piersi. Marta wydawała z siebie dźwięki świadczące o narastającym podnieceniu. Poczułam, że ktoś chwyta mnie za rękę i kładzie na stojącego w pełnym wzwodzie członka.

- Uklęknij nade mną - zarządziłam otwierając oczy.

Penis Czwartego leniwie rozpoczął penetrację moich ust. Reszta panów czekała w kolejce, kiedy Piąty w szybkim tempie nabijał na siebie Martę. Dziewczyna przerwała pieszczoty i zaczęła szczytować jęcząc coraz głośniej. Piąty wbijał się w nią gwałtownie, a penis Czwartego przyspieszył w moich ustach. Nie chciałam go doprowadzać już teraz, więc zwolniłam tempo i wyjęłam go z ust. Marta zadrżała, przerwała lizanie mojej cipki, po czym doszła do końca trzęsąc się i krzycząc. Piąty cały czas pompował dziewczynę, która wiła się pod nim jak węgorz. Po chwili wyjął penisa na zewnątrz i po kilku ruchach dłonią spuścił się na jej plecy i tyłeczek.

Pozostałym chyba się bardzo to spodobało, zaczęli bić brawo i poklepywać Piątego po plecach. Marta po chwili wstała, widziałam po niej, że chce jeszcze.

- Chodź do mnie - wskazała palcem na Pierwszego. Czyżby chciała sprawdzić, czy to co jej mówiłam było prawdą? Poczułam lekkie ukłucie zazdrości, które natychmiast zniknęło.

- A Ty gdzie mi uciekłeś?- wstałam i łapiąc Czwartego za fiuta pociągnęłam go w stronę łóżka. Uklękłam na dywanie i wzięłam się do pracy. Marta dosiadła Pierwszego i ujeżdżała go w szalonym tempie jak byka na rodeo.

Zachciało mi się pić. Usiadłam na łóżku i poprosiłam Trzeciego o wodę.

- Nie wierzę, jest pijany jak bela, dziwne, że jeszcze mu stoi- pomyślałam. Trzeci zatoczył się w progu i ruszył jak radziecki czołg w stronę kuchni. Wrócił za moment przy okazji demolując połowę pomieszczenia. Odgłos butelek spadających na podłogę prawdopodobnie obudził pół bloku.

- Jesteś cały?

- Tak, ale chujowo się czuję - wybełkotał

- Usiądź pod ścianą, a jak Ci się zrobi lepiej to daj sygnał. Postaram się, żebyś szybko wytrzeźwiał - dałam mu buziaka w ustach i po wzięciu kilku łyków wody z butelki odwróciłam się w stronę Czwartego.

Młody był zwarty i gotowy na dalsze atrakcje. Wznowiłam pieszczoty i jego penis wjechał niemal do końca w moje gardło. Zakrztusiłam się lekko, ale nie przerwałam pieszczot, jednocześnie czując jak Drugi wbija się we mnie od tyłu. Rozkosz była coraz większa, a orgazm czaił się gdzieś za rogiem nie mogąc nadejść. Czwarty głośno sapał, a po chwili zesztywniał i wytrysnął mi prosto w usta. Pozwoliłam, by sperma spłynęła na jego penisa i zlizywałam ją powoli czując jednocześnie nadchodzący szczyt. Jęknęłam i zadrżałam, zrobiło mi się ciemno przed oczami i orgazm w końcu nadszedł, długi i jak zwykle unieruchamiający wszystkie inne czynności poza gwałtownym oddychaniem. Drugi przerwał na chwilę ruchy w mojej cipce dając mi szansę na dojście do siebie. Kiedy byłam już w stanie zrobić cokolwiek poza drżeniem i wydawaniem jęków zaczął mnie znowu pieprzyć. W międzyczasie doszły do mnie krzyki Marty, która ponownie szczytowała, tym razem dosiadając Pierwszego. Drugi był już blisko, nachylił się nade mną i złapał mnie za piersi. Jęknęłam głośno czując zbliżającą się znowu rozkosz kiedy niespodziewanie wyjął ze mnie penisa i ostrożnie wciskając końcówkę główki do pupy spuścił się do środka. Ciepłe nasienie zalało moje wnętrze.

- Fajnie, ale chcę jeszcze- spojrzałam na bok. Tymczasem Marta i Pierwszy bawili się świetnie zmieniając pozycję - tym razem ona leżała na boku a on wjeżdżał w nią leżąc za nią. Nasze spojrzenia spotkały się na moment.

Byłam zła.

I zazdrosna.

Pozycja na łyżeczkę, ze mną nigdy tego nie próbował. Menda.

Uwolniłam się od Drugiego, a jego nasienie natychmiast wydostało się z tyłka spływając powoli po udach. Wytarłam się papierowym ręcznikiem i rzuciłam wzrokiem po sypialni. Trzeci był w dalszym ciągu stanie upojenia alkoholowego pomieszanego z ziołowym otępieniem i grzecznie czekał na swoją kolej patrząc na mnie błagalnie.

- Chodź biedaku - uśmiechnęłam się do niego i rozłożyłam nogi.

Pierwszy z dużą mocą wbijał się w Martę, która chyba nigdy nie przeżyła takiego rżnięcia i była już bliska omdlenia.

Trzeci położył się nade mną i wycelował fiutem w cipkę, poczułam jak powoli zanurzył się we mnie. Złapałam go za barki - przyciągnęłam do siebie:

- Doprowadź mnie i skończ w środku - mój szept wybrzmiał w tle jęków Marty i sapania Pierwszego.

Jego penis rytmicznie wchodził i wychodził kiedy usłyszałam krzyk Pierwszego i kątem oka ujrzałam, jak jego nasienie wystrzeliwało na piersi i twarz Marty. Znowu bardzo się podnieciłam, moje nogi objęły Trzeciego, który systematycznie przyspieszał i w końcu osiągnął szaleńcze tempo. Moje piersi podskakiwały raz za razem w rytm jego ruchów. Pod wpływem nadciągającej jak lawina rozkoszy przejechałam paznokciami po jego plecach zostawiając czerwone pręgi i zaczęłam głośno szczytować, celowo krzycząc, tak żeby Pierwszy słyszał jak jest mi dobrze. Trzeci nie wydając z siebie żadnego dźwięku i skończył w milczeniu. Poruszał się jeszcze chwilę, po czym pocałował mnie w usta.

- Dzięki Ewuniu, już mi lepiej - uśmiechnął się.

- Cała przyjemność po mojej stronie - oddałam uśmiech. Lubię go, bezkonfliktowy i najbardziej dbający o kobietę w łóżku facet z jakim spałam. No, może Pierwszy mu dorównuje, choć nie zawsze. Szkoda, że tyle wypił, bo mogłabym z nim poszaleć tak jak Pierwszy z Martą.

Pół godziny później wszyscy oprócz Trzeciego wyszli. Czułam się nieco dziwnie, zawsze zostawał Pierwszy. No cóż, nie zawsze jest Dzień Dziecka, w końcu to nie jest mój facet i nie podpisał cyrografu.

Zrobiłem Trzeciemu kawę i zamówiłam taksówkę. Czułam, że nadchodzi czas przerwy od spotkań. Potrzebowałam chwili oddechu.

Zaraz po imprezie, w której brała udział Marta dostałam okresu, bolał mnie brzuch więc siłą rzeczy kompletnie nie miałam ochoty na seks. Tydzień przerwy dobrze mi zrobi - pomyślałam.

A jeden tydzień przedłużył się do dwóch. Miałam ciężkie, męczące dni w pracy, gdzie walczyłam o awans i sporą podwyżkę, poza tym naprawdę potrzebowałam chwili oddechu i zastanowienia.

W końcu zadzwonił Pierwszy. Nie rozmawialiśmy od imprezy. Dyskusja była ciężka i słychać było, że coś się między nami wydarzyło. Naprawdę go lubiłam i czułam się dziwnie widząc, jak pieprzy obcą laskę, a później odwozi ją do domu.

- Ciekawe, czy zrobili powtórkę w domu czy zaczęli już w samochodzie? - nakręciłam się, a kiedy zadzwonił byłam szczera i oznajmiłam mu, że przez jakiś czas nie będziemy się spotykać.

- Coś się stało? - w jego głosie było słychać niepokój

- Nie - odparłam - po prostu potrzebuję oddechu, poza tym jestem zmęczona pracą.

- Dobrze, odezwę się do Ciebie za kilka dni - niepokój w jego głosie osłabł, ale w dalszym ciągu słychać było, że nie wierzy mi do końca i myśli, że coś ukrywam - Chciałbym Cię zabrać na koncert za dwa tygodnie. Pójdziemy razem?

Koncert?

Randka?!

- Bierz się za niego, miernoto życiowa! - głos w mojej głowie jak zwykle beształ mnie bez litości

- Zamkniesz się w końcu? - zareagowałam ostro i głos o dziwo umilkł.

Nie zamierzałam podejmować teraz decyzji, chociaż perspektywa pójścia z nim gdziekolwiek wydawała się być przyjemna i kusząca.

- Pomyślę - powiedziałam po chwili ciszy - porozmawiamy za kilka dni.

Dzień później sprawy w pracy uspokoiły się, więc postanowiłam wziąć kilka dni urlopu i odpocząć. Nie potrzebowałam tam towarzystwa, zwłaszcza po tym co ostatnio się wydarzyło. Obrałam kierunek na Łódź, gdzie odbywały się targi erotyczne. Zrobiłam zakupy do sypialni, poza tym chciałam się trochę zrelaksować i odpocząć od Warszawy.

Do Łodzi pojechałam pociągiem. Przyznam, że bawiłam się świetnie. Lubię to miasto, jestem rodowitą warszawianką, ale praktycznie z każdego miejsca, w którym spędzam czas wolny poza Warszawą mam dobre wspomnienia. W Łodzi żyje się dwa razy wolniej, a ludzie są milsi i nie tak skoncentrowani na sobie. Gdybym nie urodziła się w stolicy pewnie tam chciałabym mieszkać.

Targi trwały kilka dni. Przez ten czas zdążyłam zaopatrzyć się w kilka ciekawych sprzętów i późnym wieczorem zmęczona i zadowolona zasnęłam w hotelowym łóżku.

Po śniadaniu zadzwonił do mnie Pierwszy. Boże to już tydzień?! Ale ten czas leci.

- Cześć. Miałem dzwonić, gdzie jesteś? - rozległ się niski głos w słuchawce.

- No hej. Jestem w Łodzi. Dzisiaj wracam do Warszawy.

- W Łodzi?

- Tak. Pojechałam na targi erotyczne, poza tym chciałam odpocząć. Od Was, od pracy i od Warszawy.

- I co, udało się?

- Tak, chociaż zaczynam już tęsknić za Warszawą i codzienną rutyną.

W słuchawce zaległa chwilowa cisza.

- Czym wracasz?

- Mam bilet na pociąg za trzy godziny.

- Będę przejeżdżał przez Łódź, jeśli chcesz mogę Cię zabrać ze sobą.

- Dobrze - odparłam po chwili zastanowienia - przyjedź jeśli chcesz.

Podałam mu adres hotelu.

- Będę za około godzinę - w słuchawce zaległa cisza. Cały Pierwszy...

Ciężko zorientować się, o czym myśli i co ma w głowie.

Przed jego przyjazdem wpadłam na iście szatański pomysł. Autostrada, którą jechaliśmy była świeżo wybudowana przed piłkarskim Euro, na punkcie którego wszyscy z wyjątkiem mnie mieli fioła. Założyłam sandałki, żółtą bluzeczkę oraz krótkie, dość luźne szorty w kolorze granatowym, pod którymi oczywiście nie miałam nic.

Około dwadzieścia minut po wyjeździe z Łodzi zmieniłam pozycję tak, że szorty rozsunęły nogawki i Pierwszy kątem oka musiał dostrzec włoski na cipce i jej różowe wargi. Kiedy spojrzał we właściwe miejsce o mało nie zjechał z drogi. Lewą ręką trzymał kierownicę, a prawą włożył mi między nogi i zaczął bawić się cipką przez materiał szortów. Poczułam rozlewające się w kroczu ciepło i zerknęłam na okolice jego rozporka - wypukłość w spodniach powiększała się w szybkim tempie.

- Chcę Cię przelecieć. Teraz - wychrypiał

- Na tym odcinku nie można się zatrzymać, punkty obsługi pasażerów nie są jeszcze wykończone - dodałam wysuwając język i uśmiechając się prowokująco. Niech wie, że jestem powinnam być dla niego ważniejsza od jakiejś Marty. Poza tym celowo wybrałam ten fragment autostrady, żeby się z nim droczyć. Nie mógł się ze mną bzykać i to musiało być dla niego koszmarne uczucie.

Włożył mi rękę w szorty i zaczął pocierać łechtaczkę. Jęknęłam i po kilku ruchach zrobiłam się mokra w środku. Pracował powoli dwoma palcami raz na jakiś czas wkładając je do środka. W samochodzie było słychać mój ciężki, coraz szybszy oddech oraz odgłos ręki Pierwszego pocierającej moje źródełko rozkoszy.

- Ciekawe, czy ci wszyscy ludzie w samochodach, którzy nas mijają mają świadomość, co się tutaj dzieje - pomyślałam i podnieciłam się nie na żarty. Pierwszy czując reakcję przyspieszył, a mój oddech zmienił się w jęk.

- Nie waż się teraz przerwać - zażądałam i zamknęłam oczy.

Orgazm, który powoli zaczął kiełkować gdzieś w okolicach kręgosłupa był blisko, ale jednocześnie daleko. Moje myśli zmieniały się niczym w kalejdoskopie i stawały się coraz bardziej sprośne. Wyobrażałam sobie jego wielkiego, pokrytego siateczką żył kutasa wsuwającego się i wysuwającego wewnątrz mnie. Marzyłam o tym, żeby przeleciał ostro i skończył w moich ustach, a ja wypiłabym wszystko do ostatniej kropelki. Zaczęłam zastanawiać się, czy nie mogąc mnie zerżnąć spontanicznie spuści się w spodnie. Żelazna obręcz zaciskała się coraz mocniej wokół moich bioder. Zaczęłam drżeć, gwałtownie złapałam i ścisnęłam jego dłoń, która pracowała w wariackim tempie. Chwilę później wszystko rozpadło się na kawałki, przycisnęłam ją do cipki i przeżyłam fantastyczny orgazm w fotelu samochodu.

Uspokojenie oddechu zajęło mi dłuższą chwilę. Kiedy otworzyłam oczy Pierwszy prowadził nie patrząc na mnie. Prawa dłoń, spoczywająca na kierownicy cała błyszczała od śluzu. Wyglądał cudownie i był cholernie seksowny.

- Zapamiętam na zawsze Twój obraz, rozpalonej i siedzącej z lubieżną, zadowoloną miną - powiedział uśmiechając się.

Oddałam uśmiech.

- Jesteś bardzo piękna - dodał.

Zrobiło mi się bardzo miło, już dawno nikt w ten sposób do mnie nie mówił. Mam świadomość, że mężczyźni oglądają się za mną, ale zwykle patrzą na jak na obiekt do pieprzenia (w sumie nie daję im zazwyczaj pretekstu, żeby widzieli mnie inaczej).

A w jego wzroku było coś.

Coś co powodowało, że...

Czy on był we mnie zakochany?

Nie, to niemożliwe.

Musiałam jednak przyznać, że naprawdę mi się podobał. Bardzo lubiłam go za śmiech, opiekuńczość, a jednocześnie ten image twardziela. Czułam, że to tylko maska.

Tylko co jest pod nią?

Rozważania na ten temat postanowiłam odłożyć na później. Do Warszawy był jeszcze spory kawałek, więc zajęłam się zawartością jego spodni - przecież po tym co dla mnie zrobił nie mogłam go tak zostawić. Kiedy wsunęłam rękę w slipy poczułam, że jego kutas wciąż jest bardzo twardy. Pewnie gdybym teraz wypięła przed nim pupę spuściłby się po kilkunastu ruchach. Rozsunęłam rozporek, nachyliłam się i zaczęłam lizać główkę językiem biorąc ją co kilka sekund do ust i wpychając sobie niemal do końca. Czułam, że Pierwszy jest bardzo podniecony moim wcześniejszym występem, więc przyspieszyłam, a po chwili sperma wystrzeliła mi prosto w usta.

Zlizywałam jeszcze przez chwilę nasienie z główki, po czym usiadłam w fotelu i oznajmiłam:

- Ok, skoro nie rozbiliśmy się po drodze kiedy nie mogłeś się powstrzymać od grzebania w moich szortach i emocje są już za nami pozwól, że trochę się zdrzemnę.

- Czuj się jak u siebie - nikły uśmiech na jego wargach zdradzał, że bardzo mu się podobało - obudzę Cię jak będziemy na miejscu.

Do Warszawy dotarliśmy bez przeszkód. Długo wiercił mi dziurę w brzuchu w sprawie koncertu, aż w końcu zgodziłam się z nim pójść. Miał nadzieję, że zaproszę go do siebie, ale chciałam być sama i grzecznie, acz stanowczo podziękowałam mu za transport, atrakcje w trakcie jazdy i umówiłam się z nim za dwa dni. W domu długo myślałam na temat koncertu.

- W sumie co mi szkodzi? - postanowiłam - przecież to nie zaręczyny tylko zwykły koncert.

- To randka, naiwna cipko - zaśmiał się głos w mojej głowie - sama siebie oszukujesz, a doskonale wiesz, że on Ci się podoba i chciałabyś z nim być.

- Spierdalaj - odcięłam się. Głos ryknął śmiechem i po chwili zamilkł.

Kompletnie mi odbiło, zaczynam rozmawiać ze sobą.

W ten sposób docieramy do miejsca, gdzie kończą się moje wspomnienia, a zaczyna rzeczywistość.

Jest początek sierpnia, jadę dzisiaj do pracy spodziewając się awansu. Ale to nie jest najważniejsze, mimo obiecanej sporej podwyżki czuję się jakby to nie miało dla mnie żadnego znaczenia. Zwykle opanowana i mało podatna na emocje dzisiaj jestem nerwowa jak nigdy.

Po raz kolejny śnił mi się Pierwszy. Całował mnie, trzymaliśmy się za ręce jakbyśmy byli parą.

Prawdziwą parą, a nie partnerami do seksu.

Nie chcę się przed sobą do tego przyznać, ale coś do niego czuję. I wygląda to na poważną sprawę, bo on chyba do mnie też.

Co mam robić?

Nie mam pojęcia. Zaczynam się w tym wszystkim gubić.

Chyba nadszedł czas, żeby poważnie z nim porozmawiać.

Ciemność.

Próbuję otworzyć oczy, ale jedyne co czuję to bolesne pulsowanie w głowie i suchość w ustach. Walczę ze sobą i po chwili udaje mi się uchylić lewe oko, kilka sekund później prawe również zaczyna współpracować.

Obraz rozjeżdża mi się przed oczami, jak po wypiciu przynajmniej pół litra wódki.

Sufit? Nie poznaję go, na pewno nie jestem w domu.

Nie piłam alkoholu, więc to nie kac. Jeszcze raz próbuję się skoncentrować i skupić wzrok na jednym punkcie. Niedaleko stoi wieszak na którym wisi biały płaszcz.

Po chwili okazuje się, że to biały kitel szpitalny.

O Boże, to naprawdę szpital!

Co mi się stało?! Sądząc po moim stanie raczej nie jestem w nim gościem!

Jak tu trafiłam? Co z pracą?

Setki pytań cisną mi się do głowy, ale czuję się bardzo zmęczona i niemal natychmiast zapadam w niespokojny sen.

Minęły dwa dni od mojego ostatniego wpisu, szczerze mówiąc do momentu ponownego obudzenia się, o czym za chwilę niewiele z tego pamiętam.

Podobno zostałam napadnięta pod blokiem podczas otwierania samochodu. Czarna dziura w głowie od chwili otwarcia drzwi od strony kierowcy. Dostałam w solidnie po głowie w środku dnia w centrum ruchliwej dzielnicy.

Całe szczęście, że ktoś to zobaczył i przestraszył napastnika, który uciekł. Przeleżałam kilka godzin w szpitalu, mam mnóstwo szczęścia - poza wstrząsem mózgu nic mi nie jest. Lekarz powiedział mi, że kilka centymetrów niżej i mogłabym skończyć na cmentarzu.

Co się właściwie wydarzyło?

Ciężko mi to opisać, wciąż mam mętlik w głowie, ale spróbuję.

Koszmarny ból i łupanie w czaszce stopniowo przywracały mi świadomość. Powoli otworzyłam oczy czując bolesne kłucie pod powiekami, sufit który widziałam podczas wcześniejszej pobudki miał zielony, uspokajający kolor. Opuściłam wzrok i ujrzałam masywną, męską blond postać drzemiącą na szpitalnym krześle z opuszczoną na piersi głową. Postać wydawała się być znajoma. Próbowałam ją obudzić, ale z moich ust zamiast głosu wydobyło się chrypienie, po ciężkiej walce zdołałam wyrzęzić jedno słowo:

- Pić!

Uff, to był Pierwszy. Budził się z z trudem, aż w końcu zerwał się gwałtownie i pobiegł do automatu z wodą. Obserwowałam go w czasie uzupełniania kubeczka. Ciemne smugi pod oczami i zarost wskazywały, że przynajmniej od wczoraj nie widział lustra i spędził tu porządny kawał czasu. Wracając z wodą uśmiechnął się do mnie, po czym podniósł zagłówek łóżka i delikatnie podstawił kubek do ust pomagając mi napić się. Łapczywie opróżniłam jego zawartość.

- Ile czasu tu leżę? - wyszeptałam opadając na poduszkę. W dalszym ciągu czując bolesne pulsowanie w czaszce. Dotknęłam ręką głowy, która okazała się szczelnie obandażowana.

- Kilka godzin, ale teraz będzie już dobrze - odparł wyraźnie szczęśliwy Pierwszy. Chyba nigdy takiego go nie widziałam.

- Wystraszyłaś mnie - zaczął po chwili - nie mogłem się do Ciebie dodzwonić przez kilka godzin i w końcu zacząłem szukać. Najpierw czekałem pod apartamentem, ale nie chciałaś się pojawić. Potem wypytałem ochroniarza w budynku gdzie masz mieszkanie i czy wie co się z Tobą stało. Oczywiście nie wiedział.

- Zacząłem się poważnie niepokoić - mówił coraz szybciej - więc rozszerzyłem poszukiwania na szpitale, komisariaty. Godzinę później dostałem informację, że do szpitala przy Banacha przyjęto młodą kobietę z raną uderzeniową głowy. Pobieżny opis zgadzał się, więc przyjechałem jak wariat łamiąc po drodze wszystkie przepisy. I znalazłem Cię tutaj - miałam rację, jeszcze nigdy nie widziałam go takiego.

- Dziękuję Ci, jesteś kochany - mój głos nabrał nieco mocy - ile czasu tu siedzisz? - zapytałam patrząc na jego zmęczoną twarz.

- Kilka godzin, ale to jest nieważne. Najważniejsze, że nic Ci się nie stało.

- Co się stało? Wychodziłam do pracy i nagle obudziłam się w szpitalu.

- Dostałaś po głowie od złodzieja na parkingu, złapali go kilometr dalej. Debil uciekał na piechotę.

Mój mózg pracował już na nieco szybszych obrotach i w układance opisanej przez Pierwszego pojawiły się pewne niejasności.

- Coś mi się tutaj nie zgadza - stwierdziłam patrząc na niego - przecież nie wiesz, jak się nazywam. Jakim cudem wszyscy tak łatwo udzielali Ci informacji o mnie? Nie jesteś rodziną, obowiązuje ustawa o ochronie danych osobowych - poczułam się nieco lepiej i wróciła stara, dobra Edyta.

Pierwszy bez słowa wyciągnął legitymację policyjną. Zatkało mnie.

- Jesteś...gliną? - wydukałam zszokowana - Sprawdzałeś mnie? Mieliśmy o sobie niczego nie wiedzieć - stwierdziłam po chwili fakt oskarżycielskim tonem unosząc się na łóżku, ale ból głowy natychmiast powstrzymał moje awanturnicze zapędy i ciężko opadłam na poduszkę.

- A jakbyś się zachowała na moim miejscu?! Niczego o Tobie nie wiedziałem oprócz znajomości adresu pod którym się spotykaliśmy. Domyślałem się, że stało się coś złego i nie miałem innego wyjścia - powiedział z naciskiem - Sprawdziłem Cię dopiero po zaginięciu. Wcześniej, mimo że miałem wielokrotnie taką szansę uszanowałem Twoją prywatność i umowę między nami - próbował wziąć mnie za rękę.

- Nie - zabrałam dłoń.

Bez słowa wstał, żeby dolać wody do kubeczka. Podziękowałam i wypiłam połowę, a kubeczek odstawiłam na szafkę obok łóżka. Byłam na niego trochę zła, ale bardziej udawałam złość przed sobą niż faktycznie się na niego gniewałam. W końcu czy szukałby mnie po całej Warszawie, a później siedział kilka godzin przy łóżku szpitalnym, gdyby chciał mnie po raz kolejny przelecieć? Przyszło mi do głowy, że gdybyśmy znaleźli się w odwrotnej sytuacji zrobiłabym dla niego to samo.

- Boże, czy ja go naprawdę kocham? - zadałam sobie pytanie w myślach. Na myśl o nim czułam motylki w brzuchu. Kiedy ostatni raz odczuwałam coś podobnego? Ostatni raz chyba...

Nie, nie chcę o tym myśleć.

I jeszcze te sny.

Widuję się z nim od kilku miesięcy, ale tak naprawdę nawet nie wiem, jak się nazywa. Jest przystojnym, inteligentnym i opiekuńczym mężczyzną, wiem że nie jestem mu obojętna. Gdybym teraz chciała mieć faceta to ON byłby jedynym kandydatem.

Mimo pogniecionej koszuli i wyraźnych znaków niewyspania na twarzy był cholernie męski i zadbany.

- Co dalej - zapytałam patrząc na niego - może chociaż powiesz mi jak masz na imię?

- Porozmawiamy, ale nie dzisiaj. Musisz odpoczywać - poprawił poduszkę na której leżałam i ruszył w kierunku drzwi. Nie chciałam, żeby wychodził.

- Mogę mieć do Ciebie prośbę?

- Oczywiście - zatrzymał się w pół kroku.

- Zrobisz mi dobrze? - wypaliłam niespodziewanie po chwili jednym tchem

- Teraz?! - otworzył szeroko oczy chyba nie dowierzając w to co słyszy - przed chwilą obudziłaś się po kilkugodzinnej śpiączce.

Miał taką samą minę, jak wtedy w klubie, kiedy oznajmiłam mu po dziesięciu minutach znajomości, że chcę się z nim bzykać.

- Mam na Ciebie ochotę, ale nie mogę się ruszyć. Po kołdrą dzieli nas tylko strój szpitalny, więc po prostu włóż tam rękę i to zrób - zażądałam.

- A jak ktoś wejdzie w trakcie? - wiedziałam, że się zgodzi.

- Coś wymyślimy - byłam już napalona i podniecona sytuacją - bez ryzyka nie ma zabawy, zrób to proszę - zadrżałam, bo poczułam jego dłoń na brzuchu i piersiach. Ściskał je na zmianę przez chwilę, po czym zjechał dłonią w dół i dotknął cipki przez materiał sukienki szpitalnej. Chyba wyczuł, jak bardzo go pragnę, bo nachylił się niecierpliwie i zaczął powolnym ruchem masować łechtaczkę.

Westchnęłam głośno i zamknęłam oczy. Czułam jak jego palec pieści mnie w leniwym tempie, raz po raz schodząc nieco niżej i wjeżdżając do cipki.

Jęknęłam i wyszeptałam - taak, nie przestawaj!

Poruszał dłonią w górę i w dół, a cipka falowała w rozkosznym uniesieniu. Kształt ręki Pierwszego był doskonale widoczny spod kołdry i gdyby ktoś wtedy wszedł do pokoju natychmiast zorientowałby się co się tutaj dzieje. Oddychałam ciężko i dopingowałam go do jeszcze większego wysiłku. W międzyczasie zerknęłam na jego krocze i widok powiększającej się wypukłości w spodniach jeszcze bardziej mnie podniecił.

- Jeszcze trochę, jeszcze! - jęknęłam głośno i wyrzuciłam biodra do przodu. Pierwszy przyspieszył, a ja zaczęłam dygotać i poczułam że dochodzę. Kiedy osiągnęłam szczyt zamknęłam oczy i przeciągle jęknęłam. Orgazm trwał i trwał, a ja powoli wróciłam do rzeczywistości. Otworzyłam oczy, Pierwszy rozmazał sok z cipki po moim brzuchu i piersiach, a po chwili wyjął błyszczącą dłoń spod kołdry.

Ból głowy ustąpił natychmiast, seks to cudowne panaceum.

- Przelecisz mnie? - zapytałam z nadzieją w głosie.

- Spać - rozkazał tonem nie znoszącym sprzeciwu i wyszedł z pokoju.

W kilka minut odpłynęłam w objęcia Morfeusza.

Niestety musiał wracać do pracy, więc kolejne dwa dni spędziłam sama ze swoimi myślami. Czułam się już naprawdę dobrze, ale lekarze powiedzieli, że dopóki nie skończą badań mojej głowy nie ma mowy o wyjściu do domu. Tęskniłam za nim i brakowało mi jego towarzystwa. Chciałam nawet do niego zadzwonić żeby przyjechał, ale zrezygnowałam. Sama nie wiem dlaczego - chyba nie jestem przyzwyczajona do proszenia o cokolwiek.

Ze szpitala wyszłam dwa dni później. Pierwszy przyjechał wcześniej i przywiózł mi nieco ubrań na zmianę. Wszystko świeże, pachnące i... uprasowane! Naprawdę mi zaimponował, żaden mężczyzna z którym się spotykałam nie prasował mi ciuchów...

Był początek sierpnia i upały sięgnęły apogeum, więc wybrałam lekką, beżową sukienkę w czerwone kwiaty i biały, koronkowy biustonosz z push'upami. Na nogach miałam białe sandałki i - tak, wiem, że to dziwne - założyłam majtki. Białe, koronkowe stringi pasujące do biustonosza. Dość mocny makijaż maskował wory pod oczami. Na głowę założyłam słomkowy kapelusz. Szału nie było, ale przynajmniej mogłam się pokazać na ulicy bez ryzyka, że ktoś weźmie mnie za wiedźmę z bajki o Jasiu i Małgosi.

Pierwszy gapił się na mnie jak w obrazek.

- Wyglądasz pięknie - skomentował z zachwytem.

- Dziękuję - odparłam oddając uśmiech - ale patrzyłam lustro.

Zbędna kurtuazja z jego strony.

Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w kierunku Centrum. Prowadził szybko uśmiechając się do siebie raz po raz. Zerkałam na niego i byłam pewna jednego, coś się między nami wydarzy i stanie się to w bardzo niedalekiej przyszłości.

Po kilku minutach zorientowałam się, że minęliśmy moje mieszkanie.

- Dokąd jedziemy? - zapytałam

Bez słowa skręcił w prawo i zatrzymał się dwieście metrów dalej. Byliśmy niedaleko Zamku Królewskiego.

- Musimy porozmawiać - powiedział patrząc mi prosto w oczy - chodź, znam miejsce gdzie nikt nam nie będzie przeszkadzał.

Siedzieliśmy na ławeczkach nad Wisłą. Było poniedziałkowe, upalne, sierpniowe popołudnie i większość Warszawiaków była jeszcze w pracy. Po drodze kupiliśmy butelkę wody i krakersy. To prawie jak ułomna randka - zaśmiałam się w duchu, ale moja twarz pozostała poważna. Domyślałam się celu rozmowy.

Bez słowa usiedliśmy na ławce. Chrupiąc krakersa cierpliwie czekałam na Pierwszego.

- Bardzo mi na Tobie zależy i chciałbym - zaczął - Chciałbym, żebyś mi w końcu o sobie opowiedziała. Kim tak naprawdę jesteś i byłaś, dlaczego robisz sobie to co robisz. Setki pytań krąży po mojej głowie bez odpowiedzi. Kiedy Cię poznałem poczułem, że jeden z klocków w układance wskoczył we właściwe miejsce. Jest ich więcej i muszę spróbować dopasować pozostałe.

Gula w gardle rosła i rosła. Nerwowo przełknęłam ślinę i odwróciłam wzrok.

- Pewnie tego nie zauważyłaś, ale za każdym razem, kiedy zapraszałaś Piątkę do siebie i uprawialiśmy seks byłem przy Tobie. Nie z powodu zazdrości, chociaż pod koniec naszych spotkań zaciskałem zęby i cierpiałem. Po naszym pierwszym spotkaniu postanowiłem, że będę się Tobą opiekował i może w przyszłości... - urwał.

- Widziałem, że jesteś szczęśliwa i nie chciałem stracić tej namiastki związku, jeśli można nazwać związkiem to co między nami się wydarzyło - po chwili kontynuował - gdybym powiedział Ci wcześniej, co do Ciebie czuję straciłbym Cię bezpowrotnie.

Obraz Pierwszego zamazał się pod wpływem piekących łez, które pojawiły się pod moimi powiekami.

- Wiem, że nie jestem Ci obojętny i zależy Ci na mnie, chociaż próbujesz to ignorować i żyć tak jak do tej pory.

Płakałam.

Każdy z nas ma swoim życiu wydarzenia, które zakopuje głęboko w pamięci mając świadomość, że kiedyś je przeżył, ale nie chce więcej do nich wracać.

A teraz pojawił się on wszystko i wywrócił do góry nogami. Mimo, iż upłynęło sześć lat to co się wydarzyło było dla mnie wciąż zbyt trudne i bolało, tak cholernie mocno bolało!

Zdawałam sobie jednak sprawę, że jeśli mamy zrobić kolejny krok Pierwszy musi poznać całą prawdę.

- Zgoda - odparłam pochlipując - ale zrobię to tylko raz i więcej tego nie powtórzę. To wciąż cholernie mnie boli.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Młoda, dwudziestokilkuletnia dziewczyna z niepokojem patrzy na zegar i nerwowo ściska w dłoni telefon komórkowy. Miał być dwie godziny temu, pod jego numerem w dalszym ciągu zgłasza się poczta głosowa. Znajomi i koledzy nie wiedzą, co się z nim dzieje - podobno wyszedł z pracy o normalnej porze. Dziewczyna ma prawo się denerwować - to nie jest pierwszy raz kiedy on się spóźnia, a niejednokrotnie zdarzało się jej oberwać za „pyskowanie” jak to określał i „wtykanie nosa w nie swoje sprawy”.

Jest ubrana w ciemną, koronkową koszulkę nocną do połowy ud, pod którą nie ma nic. Z przodu odznacza się dość duży brzuch świadczący o tym, że nie jest sama i ich rodzina niedługo się powiększy. Mimo, że wielokrotnie ją zawiódł sama nie wie dlaczego wciąż go kocha i czeka, aż wróci. Ciąża i hormony wpływają na jej apetyt na seks - ma nadzieję, że kiedy on wróci będzie w nastroju. Chciałaby się z nim kochać, a ostatnio zdarza się to coraz rzadziej. Chyba się mną brzydzi - myśli sobie oglądając się w lustrze. Poza sporym brzuszkiem jej ciało wygląda tak, że nie powstydziły by się go modelki, ale ona myśli inaczej i obwinia siebie. Znalazł sobie inną? - w głowie kołacze się niepokojąca myśl i po długiej walce ze snem zmęczona odpływa w fotelu.

Dzwonek domofonu słyszy gdzieś daleko, po czym uświadamia sobie, że to rzeczywistość, a nie sen. W jej głowie pojawia się słowo „wrócił” i po chwili budzi się z trudem. Drzwi wejściowe otwierają się i słyszy jak on wtacza się nierównym krokiem do przedpokoju. Jest pijany - myśli z obrzydzeniem i ciężko podnosi się z fotela.

On widzi ją w progu i nie wygląda na szczęśliwego z tego powodu.

- A co to za kurewskie fatałaszki? I gdzie obiad do kurwy nędzy? - szyderczy ton w jego głosie sprawia jej większy ból niż fizyczne uderzenia, których w przeszłości doświadczyła - A może czekasz tu na jakiegoś gacha i chcesz się rżnąć z nim podczas gdy ja ciężko pracuję, co dziwko?!

Miarka się przebiera, z płaczem krzyczy na niego.

- Te fatałaszki kupiłam, żeby sprawić Ci przyjemność, pierdolony pijaku - jest bardzo zdenerwowana i nie panuje nad sobą - a dziwkę to sam pieprzysz gdzieś na boku - coraz bardziej podnosi głos zupełnie się nie kontrolując - Co Ty myślisz, że tego nie widzę? Wracasz prawie codziennie najebany jak świnia i śmierdzisz babskimi kosmetykami! Już Ci nie wystarczam i oprócz chlania musisz jeszcze rżnąć kurewki?! Kurwa mać, masz w domu ciężarną żonę, a zachowujesz się jak kilkunastoletni gówniarz!

Podchodzi do niego i z całej siły uderza go ręką w twarz. Jego głowa odskakuje do tyłu, a ona czuje pulsujący ból w dłoni.

- Ty jebana dziwko! - dotyka dłonią ust i ogląda krew na palcach. Jest wściekły, a wypity alkohol robi swoje. Oddaje cios zewnętrzną częścią dłoni w policzek. Jest dużo silniejszy. Ona przewraca się na dywan czując metaliczny posmak krwi w ustach pomieszany ze słonym smakiem łez. Kolejny cios, tym razem stopą ląduje na jej podbrzuszu. On poprawia jeszcze kilka razy, tak na wszelki wypadek. Ona czuje ogromny, przenikliwy ból.

- O Boże, proszę, tylko nie mój synek! - przerażająca myśl kiełkuje w jej głowie i sekundę później traci przytomność.

Ciepły wiatr owiewa moją zalaną łzami twarz.

- Miałam dwadzieścia siedem lat, a moje życie legło w gruzach. Straciłam dom i nienarodzonego synka, a mój mąż okazał się być alkoholikiem i zwierzęciem niegodnym życia. Lekarze powiedzieli mi, że najprawdopodobniej nigdy nie będę mogła mieć dzieci - szepnęłam i znowu zaczęłam płakać.

Pierwszy ujął mój podbródek i przybliżył swoją twarz do mojej

- Posłuchaj, to nie Twoja wina - zaczął - byłaś niewinną, młodą kobietą, która chciała mieć zwyczajną rodzinę. Dom, męża, dzieci, pewnie kiedyś wnuki. Trafiłaś na bydlaka, który się nad Tobą znęcał. Zrobił Ci straszną krzywdę, nie wiem jak zachowałbym się na Twoim miejscu. Podziwiam Cię za to, jak poradziłaś sobie z tragedią. Jesteś piękną, silną, inteligentną i nieprawdopodobnie interesującą kobietą. Mogę się założyć, że prawie każdy facet w tym mieście gdyby dostał taką szansę chciałby być z Tobą. Ale do jasnej cholery nie możesz traktować siebie jakbyś była gumową lalką z seks -shopu! - był wściekły.

- Gdybym wtedy zamknęła się i nie próbowała mu pyskować być może wszystko skończyło by się dobrze.

- Jesteś pewna?! Następnym razem mógłby Cię zabić. Widuję takich typów w pracy, oni nigdy nie przestaną, nawet jeśli życie nakopie im za to w tyłek. Ponoszą karę, obiecują poprawę, a później wracają do starych nawyków. Zrobiłaś to, co powinnaś, a to co się stało to nie jest Twoja wina!

- Proszę Cię tylko, żebyś spróbowała skończyć z życiem, jakie prowadzisz - nigdy nie widziałam go tak wzburzonego - Nie dlatego, że bawię się w księdza i prawię Ci morały. Sam przecież nie jestem lepszy, a za chwilę przekonasz się, że moja przeszłość jest w pewnym względzie podobna do Twojej teraźniejszości. Bardzo mi na Tobie zależy i chcę, żebyś była szczęśliwa.

Pociągnęłam nosem i położyłam mu głowę na ramieniu, łzy płynęły po policzku kapiąc na koszulę. Przez dłuższą chwilę między nami panowała cisza. W oddali słychać było szum samochodów jadących ulicą.

Ucieczka w seks była przyjemna, ale podświadomie czułam się jak alkoholik próbujący zagłuszyć wyrzuty sumienia wódą lub innym mocnym trunkiem. Pierwszy rzucił koło ratunkowe tonącemu, czyli mnie.

- Będę potrzebowała Twojej pomocy, sama nie dam sobie z tym rady - wyszeptałam słabo.

Patrzył na mnie z ogniem w oczach.

- Chciałem Ci to powiedzieć już dawno, ale bałem się, że odejdziesz i nigdy Cię nie zobaczę. Kocham Cię. I chcę być z Tobą.

Drżały mi nogi i zrobiło mi się słabo, a gardło miałam ściśnięte od szlochania. Bałam się nieprawdopodobnie, ale byłam już pewna, że czuję do niego to samo.

- Ja...

Cisza.

- Ja też Cię kocham - wydukałam - pokochałam Cię za to, że zobaczyłeś we mnie kobietę, którą byłam, zanim tragedia zmieniła mnie w Ewę. Za to, że byłeś przy mnie, nawet wtedy, kiedy świadomie i nieświadomie raniłam Cię swoim postępowaniem. A także za to, kim jesteś. Czułym, opiekuńczym i seksownym mężczyzną, przy którym czuję się bezpieczna i spokojna.

Przytulił mnie do siebie mocno.

- Wszystko będzie dobrze Kotku - powiedział. Pocałował mnie w czoło, nos i w kącik ust uśmiechając się z radością.

- Powiesz mi w końcu jak masz na imię? - zapytałam

Momentalnie stał się poważny:

- Mam na imię Marek. A Ty jesteś promykiem światła w nędznej czerni mojej ponurej egzystencji - wypalił i runął przed mną na kolana.

- O Boże, nie dość że glina to jeszcze romantyk. Ale trafiłam! - po tym jak zrzuciłam z siebie ciężar zaczął mi wracać dobry nastrój - Wstawaj głupolu, ludzie się na nas patrzą - pociągnęłam go za rękę z powrotem na ławkę.

Niedaleko ławeczki starszy pan z psem przyglądał się nam z zaciekawieniem.

- No dobrze, chcę usłyszeć, co wydarzyło się dalej - powiedział. Doszłam do wniosku, że skoro powiedziałam już tyle dlaczego nie wyrzucić z siebie wszystkiego? Kiwnęłam głową na zgodę i wznowiłam opowieść.

- Bił mnie wielokrotnie wcześniej, ale nigdy nie aż tak jak wtedy, kiedy straciłam dziecko. Przeleżałam dość długi czas w szpitalu, najpierw leczyłam ciało, a później głowę. Wpadłam w poważną depresję, w pewnym momencie zastanawiałam się nawet nad skończeniem ze sobą. Na szczęście zabrakło mi odwagi.

Patrzył na mnie czekając na ciąg dalszy.

- Nie miałam nikogo bliskiego komu mogłabym się zwierzyć. Nie miałam celu w życiu, wszystko wydawało się szare i obojętne.

- Przez dwa lata nie spałam z żadnym mężczyzną. Wreszcie przemogłam się i zaczęłam się spotykać z chłopakiem mieszkającym niedaleko mnie. Poznałam go w kawiarni niedaleko. Było miło, nie naciskał mnie, był cierpliwy i zupełnie inny niż Adam, chyba także nieco młodszy ode mnie.

- Po kilku randkach wylądowaliśmy u niego w domu. Wszystko zmierzało we właściwym kierunku. W ostatniej chwili spanikowałam i uciekłam z sypialni. Nigdy więcej się do niego nie odezwałam. Wróciłam biegiem do domu i przepłakałam całą noc. Rano postanowiłam, że już nigdy nie zwiążę się uczuciowo i mężczyzn będę traktować jak obiekty do pieprzenia. Tak wydawało się być dużo łatwiej i jak się okazało - dużo przyjemniej. A Ty wszystko popsułeś - uśmiechnęłam się słabo.

- Co się z nim stało? - zmienił nagle temat

- Z kim? Z tym chłopakiem? Nie mam pojęcia.

- Nie z chłopakiem, z Twoim mężem.

- Z Adamem? Dostał wyrok, nie wiem nawet ilu lat - wierz mi, że po tym co zrobił nie miałam ochoty na żadne wiadomości na jego temat. Podobno odsiedział cztery lata i wyszedł za dobre sprawowanie. Sąd nakazał mu zapłatę odszkodowania i zakazał jakiegokolwiek kontaktu ze mną. Spłacił mnie od razu - miał dobrą pracę, w której zarabiał mnóstwo pieniędzy. Z tego co wiem siedzi gdzieś w Anglii. Mógłby nie istnieć i świat byłby lepszy bez tego bydlaka.

Patrzyłam na statek przepływający niedaleko nas.

- Zawsze lubiłam seks, nawet z Adamem. Zaskakiwałam go różnymi pomysłami w łóżku, ale on był egoistą i zaspokajał zazwyczaj tylko siebie. Po wszystkim zasypiał, a ja masturbowałam się niezaspokojona - zniżałam głos do szeptu.

- Czasem było przyjemnie i potrafił zachowywać się jak troskliwy mąż, ale bardzo rzadko.

Parsknęłam śmiechem. Marek patrzył z zaciekawieniem.

- Przypomniała mi się jedna sytuacja z nim. Opowiedzieć Ci?

- Pewnie, że tak.

- Uprzedzam, jest obrzydliwa.

- Obrzydliwa to jest moja praca, opowiadaj!

- Dobrze, ale pamiętaj, że sam chciałeś!

Naga klęczę przed Adamem, który stojąc opiera się tyłkiem o stół. Jego fiut wojowniczo sterczy przed moją twarzą. Droczę się z nim całując uda dookoła penisa, brzuch i okolice pępka.

- Weź go do ust, to będzie nagroda - słyszę

- Przelecisz mnie porządnie? - pytam patrząc na niego z pożądaniem

- Jeśli się spiszesz to zerżnę Cię tak, że zapomnisz jak się nazywasz - odpowiada Adam

Łapczywie łapię penisa ustami słysząc jęk mojego męża. Liżę go i wkładam sobie coraz głębiej do gardła, moje ręce również nie próżnują - lewą masuję jądra, a prawą poruszam wzdłuż nasady członka. Chyba mu się to podoba, bo jego oddech przyspiesza coraz bardziej i w końcu przechodzi w jęk, na chwilę wyjmuję go z ust i poruszam wzdłuż główki penisa szybko ręką, a językiem liżę mosznę.

- Włóż go z powrotem do buzi - Adam jest blisko

Penis ląduje z powrotem w moich ustach i zagłębia się prawie do połowy. Krztuszę się, ale posłusznie pracuję buzią i językiem. Adam zaczyna poruszać biodrami.

- Ahhh - krzyczy w uniesieniu, wpycha penisa do końca i sztywnieje. Ruszam głową w szalonym tempie czując jak zawartość żołądka podjeżdża mi coraz wyżej.

- Teraz! - krzyczy Adam i czuję, jak jego fiut zaczyna strzelać spermą prosto w moje gardło.

Próbuję powstrzymać odruchy wymiotne.

Przegrywam.

Krztusząc się gwałtownie wyjmuję penisa ociekającego nasieniem i moją śliną.

Adam jest zdziwiony, a po chwili jego usta układają się w idealne O, kiedy z moich ust strzela struga wymiocin lądująca na jego kroczu, penisie i jądrach.

Rzygam przez kilkanaście sekund, jednocześnie śmiejąc się i płacząc. Adam spogląda na mnie zniesmaczony, po czym wstaje i kieruje się do łazienki.

Patrzę na jego plecy i znowu zaczynam się śmiać. Po chwili śmieję się tak głośno, że prawie nie słyszę, kiedy mój wściekły mąż trzaska drzwiami od łazienki.

- Obrzygałaś mu fiuta? - Marek prawie płakał ze śmiechu trzymając się za brzuch - Na pewno był zachwycony!

Nasz rechot rozniósł się na tyle daleko, że dziadzio z pieskiem, który oddalił się na znaczną odległość znowu na nas patrzył. Chyba mamy kibica.

- Wyobraź sobie, że później przez pół dnia miałam katar składający się obiadu, który wcześniej zjadłam. I jego spermy - dodałam w myślach - wymiotowałam nawet przez nos.

- A on już nigdy więcej nie próbował kończyć w moich ustach - dokończyłam głośno.

Brrr, obrzydliwość!

- Muszę uważać, skoro wtedy go obrzygałaś, to teraz może skończyć się na przykład ogryzieniem przyrodzenia albo urwaniem klejnotów rodzinnych - zażartował. Znowu wybuchnęłam śmiechem.

W końcu po dłuższej chwili udało nam się uspokoić. Wytarłam ręką łzy z twarzy.

- Przed chwilą płakałam, teraz śmieję się tak, że boli mnie brzuch. Co się ze mną dzieje? - zapytałam samą siebie.

- Zakochałaś się dziewczynko, ot co - odpowiedział z oczywistą oczywistością głos w mojej głowie.

- Boże, ale to wszystko jest popieprzone - ale głosu już nie było.

- No dobrze, wiesz już o mnie więcej niż ktokolwiek w tym mieście oprócz mojego lekarza i Urzędu Skarbowego. Twoja kolej, opowiedz mi o sobie - zażądałam.

- Dobrze - odrzekł powoli - moja opowieść nie jest tak dramatyczna jak Twoja.

- Jak już wiesz mam na imię Marek - zaczął cichym głosem - niedawno skończyłem 28 lat. Od 2 lat pracuję w jednostce kryminalnej w Stołecznej Komendzie Policji w Warszawie. Mam młodszego brata. Mieszkam sam. O dzieciach nic nie wiem.

Kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy piłem w samotności po ciężkim dniu pracy. Kompletnie nie miałem ochoty na rozmowę z kimkolwiek, a kiedy przysiadłaś się zamierzałem szybko Cię spławić, schlać się i na piechotę wrócić do domu. Lubię spacery nocą w zimę, zwłaszcza kiedy sobie popiję.

- Ja też - wtrąciłam mając w pamięci spacer do domu po seksie z nim w klubowej toalecie.

- No więc wracając do tematu - nie dałaś się spławić, a po chwili zaskoczyłaś mnie. Nie jest łatwo wyprowadzić mnie w pole, a Tobie udało się to ot tak - pstryknął palcem - Po wszystkim byłem Tobą zaintrygowany, więc postanowiłem skorzystać z okazji i mówiąc kolokwialnie pociągnąłem temat.

- Pociągnęłam to raczej ja i to nie raz - wypaliłam.

- Jeśli nie dasz mi dokończyć będzie kara - pogroził mi palcem z udawaną złością.

- Taak? A jaka? - nachyliłam się nad nim, zmrużyłam oczy i prowokująco rozchyliłam wargi.

- Zostaniesz aresztowana i wtrącona do więzienia za przeszkadzanie funkcjonariuszowi Policji w obowiązkach. A karę obmyślę.

- Mhm, nie mogę się doczekać - uśmiechnęłam się - No dobrze, już się zamykam. Opowiadaj.

- Kiedy dzień później powiedziałaś mi o swoim zamiarze stworzenia Piątki byłem w szoku. Z jednej strony bardzo mnie pociągałaś i intrygowałaś, a z drugiej strony średnio miałem ochotę dzielić się z Tobą z innymi facetami. Skalkulowałem jednak, że jeśli nie zgodzę się na Twoją propozycję nigdy więcej Cię nie zobaczę. I chyba miałem rację, prawda?

Kiwnęłam głową na znak zgody. Ta dziewczyna, która rozmawiała z nim wtedy z kuchni w trakcie śniadania wydawała mi się kompletnie obca. Czy ja się aż tak zmieniłam?

- No więc chcąc nie chcąc zgodziłem się na Twoje warunki. Z początku było całkiem dobrze, czerpałem satysfakcję z naszych wspólnych spotkań i nie byłem zazdrosny, ale w pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że nie dam rady oglądać Cię pieprzącą się z innymi facetami.

- To było wtedy, kiedy przyszła Marta?

- Tak - potwierdził - chyba oboje zagraliśmy sobie wtedy na nosie. Ja pieprząc Martę jak gumową lalę, a Ty spółkując po kolei ze wszystkimi pozostałymi z Piątki.

- Z wyjątkiem Piątego, on rżnął Martę - poprawiłam go.

- Może masz rację, ale czy to ma jakiekolwiek znaczenie? - pokręciłam głową, a on kontynuował - później przez długi czas nie widzieliśmy się, a ja zdążyłem wszystko sobie poukładać. Zamierzałem porozmawiać z Tobą i wyznać Ci, co czuję licząc, że mnie nie odtrącisz. Chyba mi się udało, szkoda że musiałaś przy okazji oberwać solidnie po głowie - dodał patrząc na mnie z troską.

- Wiesz, że jesteś jedynym światłem w moim zasranym życiu? - dodał - odkąd poznałem Cię wszystko się zmieniło. Zaczęło mi się lepiej układać w pracy, a mój brat od razu wyczuł, że mam kobietę.

- Powiedziałeś mu o nas?

- Powiedziałem, że się z kimś spotykam, ale przedstawię mu Ciebie jak będziemy oboje gotowi - zamilkł.

Patrzyłam na niego niemal nie oddychając. W szpitalu miałam dużo czasu na przemyślenia. Zastanawiałam się nad jego zachowaniem i przyczynami spotykania się z kimś takim jak ja, w związku, w którym nie ma praktycznie żadnych uczuć, tylko seks. Miałam pewne podejrzenia, ale nie byłam do końca pewna. On też nosił w sobie ból, który instynktownie wyczuwałam.

- Muszę coś wiedzieć, tylko odpowiedz mi szczerze - poprosiłam - Powiedziałeś bratu, że przedstawisz mnie, jak oboje będziemy gotowi. W moim przypadku to zrozumiałe, ale Ty? Czuję, że Ciebie życie też ciężko potraktowało, inaczej nie związałbyś się z kimś takim jak ja. Byłeś żonaty?

Pokręcił głową.

- Zostawiła Cię? - zapytałam po chwili zawahania

Zaległa długa cisza. Patrzył na rzekę zaciskając mocno szczęki. W końcu zaczął.

- Oprócz Ciebie jest jedna kobieta, którą kochałem bezwarunkowo i zrobiłbym dla niej wszystko. To było kilka lat temu. Pracowałem wtedy dorywczo z bratem remontując mieszkania, żeby mieć pieniądze na studia, imprezy i tak dalej. Remontowaliśmy pokoje lub całe lokale głównie młodym dziewczynom, które nas sobie wzajemnie polecały. Oczywiście zajmowaliśmy się nie tylko remontami, pieprzyliśmy je aż trzęsły się ściany - dodał puszczając do mnie oko.

Zamurowało mnie doszczętnie.

- Niezłe było z ciebie ziółko - zaczęłam się śmiać - hej, to o to Ci chodziło kiedy mówiłeś, że Twoje życie było nieco podobne do mojego - dwa plus dwa równało się cztery, a ja właśnie odkryłam podstawy matematyki.

Przemilczał mój komentarz uśmiechając się pod nosem.

- Pewnego dnia trafiliśmy do Justyny, tak miała na imię - urwał.

Czekałam na ciąg dalszy.

- I?

Milczał.

- Nie wykręcisz się tak łatwo - chwyciłam go za rękę - musisz mi powiedzieć.

W dalszym ciągu nie odpowiadał.

- Dobrze, sama tego chciałaś - wymusiłam na nim ciąg dalszy wbijając w niego wzrok - Justyna mieszkała sama, miała około 30 lat. Jej mąż siedział od trzech miesięcy w Stanach na kontrakcie z pracy, a ona była w ciąży. Dowiedziała się już po jego wyjeździe.

- Brakowało jej seksu. Sama wiesz o tym najlepiej, więc nie muszę Ci mówić, że zazwyczaj kobiety w ciąży mają większe potrzeby, tracą równowagę hormonalną i tak dalej. Generalnie była mocno napalona - kontynuował, a ja słuchałam w milczeniu patrząc na wodę, ale nie puszczałam jego ręki - i napatoczyłem się ja razem z bratem. Od samego początku mnie pociągała, a splot okoliczności sprawił, że ona... też coś do mnie poczuła. Widziałem, że gdyby nie fakt, że jest mężatką... - urwał.

- Kochaliśmy się, z początku we dwójkę, a później dołączył do nas Rafał.

- Twój brat? - upewniłam się

Kiwnął głową na znak zgody

- Mimo że byłem młody i miałem raptem dwadzieścia trzy lata potrafiłem zadbać o siebie i swoją kobietę. Nie miałem jednak szans. Nigdy nie zostawiłaby męża, zwłaszcza, że nosiła w sobie jego dziecko i naprawdę go kochała. Ze mną bzykała się z powodu mojego niezłego wyglądu i niezaspokojonych potrzeb.

- Zadurzyłem się w niej jak uczniak i długo nie potrafiłem sobie z tym poradzić - dodał po chwili milczenia- Wiem, że to brzmi głupio, ale wcześniej kompletnie nie interesowały mnie stałe związki. W szkole i na studiach skakałem z kwiatka na kwiatek i nie potrzebowałem stabilizacji. Kiedy spotkałem Justynę coś się we mnie zmieniło. Nagle nabrałem ochoty na postawienie domu, posadzenie drzewa i spłodzenie syna. Szkoda, że druga strona niekoniecznie myślała o tym samym. A później, no cóż, dopóki nie spotkałem Ciebie byłem pewien, że już nigdy nie będę w stanie pokochać kobiety - spojrzał na mnie, a ja ścisnęłam jego dłoń.

- Dopiero szkoła policyjna dała mi oddech i pozwoliła o niej zapomnieć. No i jestem, Marek jakiego znasz. Zimny, opanowany zły pies - uśmiechał się, ale oczy miał smutne.

Milczałam wpatrując się w niego.

- Widywałeś ją później?

- Tak - przez jego twarz przeszedł cień - Paulina, dzięki której tak naprawdę wszystko się zaczęło jest najlepszą przyjaciółka Justyny. Z wzajemnością wpadła w oko Rafałowi, zresztą oni pasują do siebie jak klocki w układance. Mój brat miał prawdziwego farta, że trafił na taką dziewczynę. Siłą rzeczy musiałem widywać również Justynę. Z początku unikałem spotkań, przemogłem się jednak i zacząłem się pojawiać na spotkaniach rodzinnych. Doszło do kolejnego paradoksu - mąż Justyny, Jacek okazał się być świetnym gościem, z którym spędziliśmy wspólnie z Rafałem niejedną imprezę. Nie mogłem popsuć ich szczęścia, cierpiałem i walczyłem ze sobą, ale w końcu wygrałem. Teraz, kiedy ją spotykam jestem obojętny. Między Justyną, Pauliną a mną i Rafałem istnieje niepisany układ - nigdy nie rozmawiamy i nie będziemy rozmawiać o tym, co wydarzyło się kilka lat temu. To była spontaniczna sytuacja, która wymknęła się wszystkim spod kontroli - nie chcemy psuć sobie wzajemnie życia.

- Chciałbym, żebyś ich wszystkich poznała - urwał i popatrzył na mnie przeciągle.

Milczeliśmy dość długo. Upiłam nieco wody z butelki i dokończyłam kolejnego krakersa.

- Wiem, że to dobry człowiek. Kocham go, ale bardzo się boję. A jeśli okaże się drugim Adamem? - myślałam gorączkowo.

- Wtedy go zostawisz i już nigdy nie zwiążesz się z facetem - odpowiedział głos w mojej głowie.

- W końcu masz dla mnie dobrą poradę - odpowiedziałam.

- Cała przyjemność po mojej stronie - czy to na pewno ten sam głos? Niestety nie zdołałam się dowiedzieć.

Trzeba brać, co przyniesie życie. Ten, kto nie ryzykuje nie pije szampana.

Marek patrzył na mnie z niepokojem, starając się odczytać moje myśli. Wiedziałam już co należy zrobić.

- Jedźmy do mnie - wstałam i pociągnęłam go za sobą w kierunku samochodu.

- Nie pojadę tam. Już nigdy nie będę się Tobą dzielił w łóżku z kimkolwiek - zatrzymał się na chodniku i patrzył na mnie z determinacją. Jeśli nie potrafisz tego zaakceptować, odejdę i na zawsze zniknę z Twojego życia - postawił sprawę jasno.

- Nie tam głuptasie, do mojego prawdziwego mieszkania - uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam go czule w usta - To w Śródmieściu sprzedam, nie będzie mi już do niczego potrzebne. Koniec z Piątką, dzięki Tobie.

- No chodź - ponagliłam go i pociągnęłam w kierunku samochodu.

- O kurwa, ale jestem szczęśliwy - odetchnął głęboko po chwili, po czym wyszczerzył zęby i głośno krzyknął z radości. Podniósł mnie jak piórko i oddał pocałunek.

- Masz piegi na nosie od słońca - całował mnie jak szalony po całej twarzy. Śmiałam się i płakałam na zmianę. Marek kręcił mną w powietrzu jak szalony, mój kapelusz spadł na ziemię i potoczył się za ławeczkę. Nie zwróciłam uwagi, że za nami stoi ten sam zaciekawiony starszy pan, który podniósł zgubę i po tym jak Marek postawił mnie na ziemi z uśmiechem wsunął mi ją w dłoń. Dygnęłam z ramach podziękowania i również się uśmiechnęłam.

- Miło widzieć, że młodzi ludzie są szczęśliwi i kochają się, a nie tylko ten seks i seks - dziadzio przedstawił nam swoją mądrość i odszedł.

Spojrzeliśmy po sobie i oboje parsknęliśmy śmiechem. Chichotałam całą drogę powrotną do samochodu, a Marek raz po raz wtórował mi basowym rechotem.

Nie spiesząc się szliśmy trzymając się za ręce, a popołudniowe, upalne powietrze zdawało się wirować w rytm naszej radości.

Kilkadziesiąt minut później wjeżdżaliśmy windą na dziewiąte piętro typowego wieżowca z ery Gierka na warszawskim Ursynowie. Całowaliśmy się namiętnie w windzie, a ręce Marka (Marka, nie Pierwszego! - cieszyłam się w myślach) krążyły po moim ciele. Winda zatrzymała się i uciekłam z jego objęć.

- Nie myśl sobie, że jestem taka łatwa - puściłam do niego oko mocując się z zamkiem w drzwiach od mieszkania - będziesz musiał się solidnie napocić żeby zaciągnąć mnie do łóżka.

Zaśmiał się i zaczął mnie przedrzeźniać:

- Ty też mnie tak nie dobierzesz się do zawartości mojego rozporka, nie jestem taki.

- Jaki?

- Taki, jak inni faceci z którymi do tej pory się spotykałaś - odparował i oboje roześmieliśmy się głośno.

Weszliśmy do środka. Mieszkanie było dość małe, miało dwa pokoje, łazienkę i kuchnię. Standard sprzed czterdziestu lat. Odsłoniłam rolety, żeby wpuścić trochę światła i otworzyłam drzwi na balkon. Z zewnątrz dobiegał hałas ulicy. Marek rozglądał się z zaciekawieniem.

- To Twoi rodzice? - spytał patrząc na zdjęcia na komodzie

- Tak - odparłam - nie żyją od kiedy miałam 18 lat. Zginęli w wypadku samochodowym.

- Przepraszam - powiedział z widocznym żalem.

- Nie masz za co, to było bardzo dawno temu. Nie mam już żadnej rodziny, dziadkowie od dawna nie żyją i jestem jedynaczką. Kiedyś Ci o nich wszystkim opowiem, na razie rozgość się, w lodówce jest piwo jeśli chcesz się napić. Muszę zmyć z siebie szpital, więc nie będzie mnie przez dłuższą chwilę - pocałowałam go w nos i skierowałam w stronę łazienki.

Dłuższa chwila zajęła mi prawie godzinę. Nie spiesząc się specjalnie porządnie wyszorowałam się w wannie. Zgoliłam też włoski na cipce przeczuwając, że będę dzisiaj miała gościa na noc. Zdecydowałam, że zwiążę włosy w kok i założę lekką sukienkę rozszerzaną ku dołowi w białym kolorze oraz kremowe sandałki. Czerwony kolor paznokci, dyskretny makijaż i długie, srebrne kolczyki z łezkami na końcu uzupełniały całość.

Po zakończeniu obejrzałam się w lustrze.

- To jest to - zadowolona otworzyłam drzwi.

Po wyjściu z łazienki okazało się, że Marek nudząc się jak mops zabrał się za przygotowanie jedzenia - od tych wszystkich zapachów zaczęło mnie skręcać z głodu w żołądku. Kiedy zjawiłam się kuchni spojrzał na mnie i zamarł nad patelnią:

- O Boże, ale cudownie wyglądasz - nie mógł oderwać ode mnie wzroku.

- Dzięki przystojniaku - uśmiechnęłam się - ale Twoja piękność jest też głodna. Co upichciłeś?

- No cóż, nie mogłem się Ciebie doczekać, więc sprawdziłem stan lodówki. Co prawda szału w niej nie ma, ale znalazłem co nieco i zrobiłem nam obiad, co mam nadzieje będzie Ci smakowało.

Spaghetti, które przygotował było pyszne. Lekkie i nieco pikantne, w sam raz na upalną pogodę. Czerwone, półwytrawne wino uzupełniało posiłek.

Jedliśmy w milczeniu raz po raz uśmiechając się do siebie.

- Zapomniałam Cię zapytać, co z moją pracą? Nie dałam znaku życia od poniedziałku! - kompletnie wyleciało mi to z głowy, a przecież nie było mnie tam od czterech dni.

- We wtorek, zanim się obudziłaś przeszukałem Twoją torebkę i znalazłem identyfikator z pracy. Zadzwoniłem na centralę firmy i poprosiłem o rozmowę z Twoim przełożonym. Wiedzą, że jesteś na zwolnieniu do końca przyszłego tygodnia. Przestawiłem się jako Twój narzeczony - zmieszał się.

- Hahaha - zaśmiałam się - Mareczku, dlaczego się czerwienisz, kochanie?

- Nie jesteś na mnie wkurzona? W pracy pomyślą, że masz narzeczonego.

- Nie, ale następny raz zanim mi się oświadczysz bez mojej wiedzy przynajmniej poinformuj mnie o tym wcześniej, ok? - puściłam do niego oko.

- Przepraszam Kotku, ale nie wiedziałem co robić, a pierwsza myśl jest zazwyczaj najlepsza. Zresztą najważniejsze było to, że nic Ci się nie stało. Kiedy zobaczyłem Cię nieprzytomną na łóżku szpitalnym... - urwał.

Spojrzałam na niego pytająco.

- Bardzo dawno się nie modliłem, ale wtedy zacząłem - odparł z poważną miną.

- Chyba nie było ze mną aż tak źle?

- Znałem diagnozę lekarza. Gdybyś dostała kilka centymetrów niżej w najlepszym wypadku prowadziłbym teraz z Tobą konwersację na poziomie dyskusji z kwiatkami na parapecie.

- Złego licho nie bierze, tak mówiła moja babcia - uśmiechnęłam się do niego promiennie i pocałowałam w kącik ust.

W pokoju robiło się coraz ciemniej. Jednocześnie spojrzeliśmy za okno. Pokłady czarnych jak smoła chmur kłębiły się na horyzoncie zmierzając w naszym kierunku, a błyskawice raz po raz przecinały niebo. Zanosiło się na porządną burzę.

- Chciałem Cię zabrać dzisiaj na spacer do Łazienek, ale patrząc na to, co się dzieje na zewnątrz chyba będziemy musieli sobie darować romantyczne wycieczki.

- No cóż, przecież nie musimy wychodzić. Chcę spędzić czas z Tobą, nieważne gdzie - uśmiechnęłam się wychylając kieliszek.

- Sprzątnę po obiedzie - Marek wstał i zaczął zbierać talerze.

Łóżko w sypialni wydawało się być naturalnym miejscem na poobiedni odpoczynek. Stwierdziłam, że położę się na chwilę i moment później smacznie spałam.

Obudziłam się gwałtownie. W sypialni panował półmrok. Burza odeszła, ale deszcz w dalszym ciągu intensywnie padał i raczej nie zamierzał przestać.

Zegarek nie kłamał, spałam prawie dwie godziny. Obok mnie w samych bokserkach drzemał mój mężczyzna. Mokre włosy wskazywały, że niedawno wyszedł z wanny, a zapach jego kosmetyków roznosił się po całej sypialni. Patrzyłam chwilę z miłością na jego twarz. Miał dość kanciaste rysy, ale dość wąskie usta i mały nos powodowały, że był na swój sposób przystojny. Blond włosy dopełniały obrazu nordyckiego herosa. Położyłam się obok niego i przytuliłam do jego silnych ramion. Moja ręka powędrowała w dół.

Zerknęłam między jego nogi i zobaczyłam, że jego ptaszek śpi spokojnie pod bokserkami na udzie właściciela.

- Zrobię mu niespodziankę - uśmiechnęłam się pod nosem.

Uniosłam się, przez nogawkę bokserek wyjęłam penisa na zewnątrz, ściągnęłam napletek i wzięłam główkę w usta. Od spodu lizałam ją leniwie językiem, a wierzch główki pieściłam wargami. Prawą ręką masowałam jądra, a lewa krążyła po jego podbrzuszu. O dziwo Marek nie reagował na pieszczoty i dalej spał.

- Już ja znam skuteczne sposoby, żeby Cię obudzić - pomyślałam sobie. Ściągnęłam bokserki, uniosłam penisa i włożyłam sobie jednocześnie oba jądra do ust. Dłoń powoli poruszała się po główce penisa, który robił się coraz większy i twardszy. Wreszcie mój ukochany zaczął reagować na moje starania.

- Ohh, Kotku - otworzył oczy i westchnął - jaka miła pobudka. Spojrzał na mnie i pogładził mnie po głowie.

- Mhm - odparłam mając pełne usta i nie przerywając pieszczot.

Kiedyś spróbowałam tego tricku z braniem jajek do buzi z kimś z Piątki, a może nie - już nie pamiętam. W każdym razie po wszystkim mówił mi, że czuł jakby oddzielały się od reszty ciała i było mu cudownie.

Miałam nadzieję, że Marek czuł się co najmniej tak dobrze.

Wyjęłam jądra z ust, przełożyłam nad nim nogi i usiadłam okrakiem na jego torsie tyłem do niego. Moja pupa była bardzo blisko jego buzi, więc ręce Marka zaczęły krążyć po moich udach i pośladkach. Podciągnął sukienkę i przez majteczki zaczął masować cipkę. Zesztywniały mi sutki, a między nogami poczułam ciepło.

- Zdejmij majteczki - poprosił.

Podniosłam się i stojąc do niego tyłem nad nim na łóżku rozpięłam i zrzuciłam sukienkę, a po chwili też majtki. Zostałam w samym biustonoszu.

- Co za ciało - wyszeptał Marek. Patrzył na mnie z podziwem, a jego fiut stał jak słup na środku pola.

Posłałam mu buziaka po czym kręcąc pupą usiadłam na nim i wróciłam do pieszczot. Moja cipka ponownie znalazła się nad jego twarzą. Poczułam ciepły i śliski język liżący powierzchnię warg sromowych.

Penis wypełniał moją buzię, więc jedynym dźwiękiem, jaki byłam w stanie z siebie wydać było głośne mmmhhmm. Język Marka dotarł do łechtaczki i delikatnie masował jej powierzchnię. Zadrżałam i głośno jęknęłam. Było mi coraz przyjemniej, a doznania potęgowały jego dłonie, które krążyły po moich udach, pośladkach i brzuchu. Marek cały czas pieścił mnie językiem, a w dodatku włożył palec do mojej cipki i zaczął nim gmerać w środku. Wyjęłam penisa z ust.

- Ohh - głośno jęknęłam - nie przerywaj Kochanie, tak jest wspaniale!

Bardzo się podnieciłam i czułam, że z cipki wypływa dużo śluzu. Zaczęłam poruszać tyłeczkiem w rytm pieszczot Marka w górę i w dół i szybko oddychałam. Całkowicie skupiona na nim zaprzestałam pieszczot penisa i czekałam na orgazm. Zaczęłam głośno jęczeć kiedy poczułam, że drugi palec Marka wjeżdża do mojej pupy. Rozkosz rozlała się po całym moim ciele, tak cudowna, że dostałam gęsiej skórki.

- O Boże, teraz! Dochodzę! - krzyknęłam i ścisnęłam mocno uda. Zaczęłam gwałtownie szczytować drżąc i popiskując. Orgazm był jak zawsze wspaniały i rozluźniający, a ciepły śluz spływał po wewnętrznej części moich ud. Język i palce Marka zwalniały tempo pozwalając mi na opanowanie się. Otworzyłam oczy, odwróciłam się do niego i pocałowałam namiętnie w usta. Pół jego twarzy lśniło od tego, co wypłynęło z cipki.

- Poujeżdżam Cię trochę - przesunęłam się do tyłu, chwyciłam jego członka w rękę i dosiadłam. Oboje jęknęliśmy jednocześnie, kiedy wszedł do środka.

- Ale jest twardy - westchnęłam wypełniona.

Zaczęłam poruszać pupą, coraz szybciej i szybciej, Marek zdjął biustonosz, objął moje piersi i bawił się sutkami. Promieniujące ciepło w podbrzuszu zmieniało się w rozrywającą rozkosz. Przyciągnął mnie do siebie i gwałtownie zaczął poruszać biodrami. Spazmatycznie chwytałam powietrze.

- Kochanie, nie przestawaj, błagam! - prosiłam go urywanym głosem. Oddech Marka przyspieszył i z jego ust wydobył się jęk, a członek poruszał się we mnie jak tłok. Przywarłam do niego mocno, zamilkłam nie mogąc wydobyć głosu i po chwili drżąc zaczęłam ponownie szczytować.

- Ohh, teraz! - jęknął wyginając ciało w łuk i wytrysnął w moim wnętrzu. Czułam jak ciepłe nasienie wypływa z jego członka, coraz więcej i więcej. Nie miałam już siły na kolejne szaleństwa.

Nasze ciężkie oddechy wypełniały całą sypialnię.

Marek otworzył oczy i uśmiechnął się do mnie błyskając zębami. Oddałam uśmiech i pocałowałam go z języczkiem.

- Było inaczej niż zawsze - patrzyłam mu prosto w oczy.

- Oczywiście, że tak. Ja też to czułem. A wiesz dlaczego?

Uniosłam pytająco brwi.

- Do tej pory kopulowaliśmy. Jak norki albo inne zwierzęta, których celem jest jedzenie, spanie i rozmnażanie się. A dzisiaj kochaliśmy się. Jak para.

- Tak, jak kochająca się para - przytaknęłam i zsunęłam się z jego nieco już oklapniętego członka. Cały był umazany w nasieniu i śluzie z cipki, wzięłam go do ust i ssałam i lizałam przez chwilę czując, jak coraz bardziej opada i zasypia.

- Chodź do mnie - poprosił Marek i przyciągnął do siebie. Położyłam mu głowę na ramieniu, pierwszy raz od bardzo dawna szczęśliwa i spełniona. Mój mężczyzna objął mnie i czule pocałował w czoło.

Mój mężczyzna.

Może w przyszłości mąż?

Kto wie, co przyniesie życie?

EPILOG

Ciemność.

Niczego nie widzę.

Dookoła słyszę śpiew ptaków i szum wiatru. Powoli otwieram oczy. Siedzę na ławeczce przed domem, drzewo za mną rzuca przyjemny cień dając choć trochę ochrony przed żarem lejącym się z nieba. Upalne powietrze jest cudownie spokojne, jestem zrelaksowana, wypoczęta i zadowolona.

Jest połowa czerwca, niemal dwa lata później. Na moim palcu błyszczy obrączka, a w brzuchu czuję kopnięcia Michasia. Mój chłopczyk niecierpliwie rwie się do wyjścia na zewnątrz.

- Jeszcze kilka tygodni - mruczę nachylając się nad nim i gładząc brzuch - bądź cierpliwy synku.

Lekki wiaterek owiewa moją twarz. Tak jak wtedy, gdy rozmawiałam z Markiem nad Wisłą.

Mam na sobie luźną, białą sukienkę mocno opinającą wydatny brzuszek. Obcięłam włosy do ramion i teraz już zawsze zakładam majtki.

No, prawie zawsze.

Czasem lubię sprowokować Marka do niespodziewanego seksu szepcząc mu o tym niespodziewanie do ucha na zakupach albo w innym miejscu. Wiem, że on to uwielbia, a ja w trakcie ciąży znowu mam ochotę ciągle się kochać. Hormony i wiek robią swoje. Im kobieta jest starsza tym ma większą ochotę na bzykanie - natury nie oszukasz. Nadal więc uprawiamy nieskrępowany, dziki seks. Ale już tylko we dwoje.

Nie potrzebujemy towarzystwa.

Myślisz sobie, że cała ta sytuacja wydaje się być ckliwa i romantyczna. Jak w debilnej, amerykańskiej komedii klasy C dla gospodyń domowych i emerytek.

Może faktycznie tak jest, ale... mam to gdzieś. W końcu odnalazłam swoje miejsce i szczęście w życiu.

Niespodziewanie dla nas udało mi się zajść w ciążę, ginekolog określił to jako ósmy cud świata. Mnie wydaje się , że to sprawiła to (tak, tak!) miłość i... odstawienie środków antykoncepcyjnych. Nie zamierzam prowadzić tu pseudonaukowych wykładów, jednak czytałam w jakimś piśmie (ale nie w tabloidzie, a w poważnym piśmie przeznaczonym dla kobiet w ciąży), że kobiety zaprzestające używania antykoncepcji zachodzą szybciej w ciążę i częściej trafiają im się bliźniaki.

Co prawda Michaś nie będzie miał jeszcze teraz rodzeństwa, ale wszystko jest przed nami.

A co ze mną?

Robię to, przed czym wzdragałam się od początku znajomości z Markiem - jeździmy na obiadki do cioć, na spacerze trzymamy się za ręce, chodzimy razem do kina. Mój mąż okazał się romantycznym i czułym mężczyzną, tak jak przypuszczałam kiedy jeszcze nie byliśmy parą. Często przynosi mi kwiaty i dba o mnie.

Życie potrafi być przewrotne, a zarazem zabawne.

Za pieniądze ze sprzedaży moich mieszkań kupiliśmy działkę i wybudowaliśmy na niej dom. Mieszkamy w Piasecznie, niedaleko rodziców Marka. Mamy ogródek, w którym uprawiam warzywa i owoce. Dom jest niezbyt duży, ale na cztero -pięcio osobową rodzinę spokojnie wystarczy.

Cztero -pięcio osobową? Szalona kobieto, masz zamiar mieć trójkę dzieci?

Wiem, zaraz wypomnisz mi, że kiedyś cytując „nie znosiłam bachorów”, ale tylko krowa nie zmienia poglądów, prawda?

Instynkt macierzyński przebudził się nawet w mojej spaczonej głowie.

Poznałam jego rodzinę - brata Rafała, który jest brunetem, z charakteru wulkanem i kompletnym przeciwieństwem Marka i jego żonę Paulinę. Rafał jest prawdziwym szczęściarzem - Paula to pogodna dziewczyna z wszechobecnym uśmiechem na buzi i dobry człowiek, który każdemu chce pomóc i nie zaszkodzi. Jest w ciąży z trzecim dzieckiem, urodzi dwa miesiące po Michasiu. Prawdziwe z nich maszyny do prokreacji, hihi.

Mnie na razie wystarczy Michaś, chociaż kto wie, co wydarzy się w przyszłości.

Aha, poznałam też Justynę.

Nie dziwię się, że Marek kochał się w niej na zabój. Mój mąż lubi mocne charaktery u kobiet, a Justyna ma taki - dokładnie jak ja. Naprawdę ją lubię i staram się nie być zazdrosna przez pryzmat tego, co kiedyś czuł do niej mój mąż. W końcu to wydarzyło się lata przed naszą znajomością. Justyna to prawdziwy MILF, jeśli wiesz co mam na myśli.

I to by było na tyle.

Czujesz rozczarowanie zakończeniem?

Czasem jest dobrze, kiedy historia kończy się happy endem. W naszym życiu jest za dużo smutku, złości, frustracji i zalewającego nas zewsząd gówna.

Trzymaj się i walcz o siebie. Mnie się udało, dlaczego Tobie ma nie wyjść?

Edyta.

KONIEC

Ten tekst odnotował 79,469 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.96/10 (121 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Komentarze (25)

+1
0
ŚWIETNE OPOWIADANIE.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Zdecydowanie piszesz coraz lepiej. Bez wątpienia najlepsze, ze wszystkich Twoich tekstów. Fajnie, że jest długie. Przynajmniej dla mnie. Takie lubię. Fajnie też wplecione są wątki z poprzednich opowiadań. Aż jestem ciekaw kolejnego Twojego tekstu!
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Dzięki za Wasze opinie 🙂 Szczególnie Tobie, Diabełwgłowie.
Nie jestem do końca usatysfakcjonowany z Nimfomanki, ale w porównaniu z nią Ekipa Remontowa wypada naprawdę blado.
Nowe opowiadanie powstaje, niedługo postaram się opublikować pierwszą część.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Naprawdę bardzo mi się podobało🙂 Liczyłam na takie zakończenie.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@Ola, bardzo dziękuję za Twoją opinię, cieszę się, że Nimfomanka się Tobie podoba :-)
Pisząc je do końca nie wiedziałem, jakie będzie zakończenie, tak po prostu wyszło ;-)
Zachęcam do zapoznania się z moim kolejnym opowiadaniem "Człowiek witruwiański"
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Po "Człowieku Witruwianskim" przeczytałam to opowiadanie.bardzo wciągające.zas 10 się należy.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@Aga- dziękuję 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Jejku to jedno z lepszych opowiadań,na które trafiłam. Pierwsza część sprawiła, że miałam ochotę na więcej a druga po prostu idealna. W trakcie czytania tak strasznie kibicowałam bohaterom i... nie zawiodłam się końcówką.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@Inezz
Dziękuję i jednocześnie bardzo cieszę się z Twojego komentarza. Każda opinia taka jak Twoja to miód na moje łase pochlebstw serce 😉
W Człowieku Witruwiańskim znajdziesz kontynuację losów państwa Konarskich, więc jeśli masz ochotę dowiedzieć się, jak zakończyła się ich historia- zapraszam 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
10/10 ! Czytałam z zapartym tchem kibucując bohaterom, bo od początku czułam, że coś będzie między nią a pierwszym 😉
Na prawde swietne opowiadania wychodza z pod Twojej reki ! Zabieram sie jeszcze dzisiaj za "Czlowieka Witruwianskiego"bo nie zasne !

Ale nie bylabym soba czyli wredna jedza gdybym nie przyczepila sie jak zwykle wiec proszeadnie popraw te babole :
"Kiwnelam zgoda na znak zgody" - troszke inaczej mialo byc czyz nie ? 😀
"Ty też mnie tak nie dobierzesz się do zawartości mojego rozporka, nie jestem taki." - zmienilabym to zdanie, bo ni w zab ni w czosnek mi to nie pasuje wizualnie ;P
Pozdrawiam K.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@Wredna Zołza- dziękuję za opinię i cieszę się, że opowiadanie się spodobało 🙂

"Ale nie bylabym soba czyli wredna jedza gdybym nie przyczepila sie jak zwykle wiec proszeadnie popraw te babole :
"Kiwnelam zgoda na znak zgody" - troszke inaczej mialo byc czyz nie ?"

Racja, poprawione 😉

""Ty też mnie tak nie dobierzesz się do zawartości mojego rozporka, nie jestem taki." - zmienilabym to zdanie, bo ni w zab ni w czosnek mi to nie pasuje wizualnie ;P"

A mnie pasuje i nie poprawiam 😛

pozdrawiam
Lord
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Jednym tchem pochłonęłam dzisiaj Króliczka i Nimfomankę. Specjalnie założyłam konto żeby dodać komentarz. Jestem oczarowana Twoim stylem pisania, wyobraźnią i romantyzmem. Pisz dalej, naprawdę dobrze Ci to wychodzi 😉 w Nimfomace bardzo podobało mi przedstawienie historii bohaterów, nasze zachowania seksualne z czegoś wynikają więc cieszę że pokazałeś skąd u bohaterki tak pociąg że seksu bez zobowiązań 😉 Króliczek też bardzo mi się podobał, wiek nie gra roli liczy się zrozumienie 😉 Powodzenia przy następnych opowiadaniach ;*
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@NiesmialyAniolek

Dziękuję! Opinie takie jak Twoja przynoszą mi mnóstwo radości i czuję się zaszczycony tym, że moje historie zachęciły Cię do założenia konta na Pokątnych 🙂
Liczę, że przeczytasz moje kolejne opowiadania.
P.S. Kilka dni temu zacząłem pisać coś nowego- jeśli spodobał Ci się Króliczek i Nimfomanka to idę o zakład, że to nowa historia wejdzie Ci "bez popity" 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Człowieku uzależniasz! 😉
Przeczytałam już Sigila, więc nie wiele mi już pozostało 😛

Zapewne tak, masz we mnie wielką fankę! Długo szukałam ciekawych historii z motywem erotyczym, aż trafiłam tutaj i znalazłam Ciebie 😀
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Czytałam to opowiadanie ponieważ chciałam mieć ciągłość czytając Człowieka Witruwianskiego. Właściwie to przerwałam czytanie Człowieka... Na rzecz Nimfomanki. Teraz już nie mogę się doczekać kiedy zacznę czytać dalej. Dziękuję!
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@Kasia
To ja dziękuję za przeczytanie i pozostawienie komentarza 🙂
Chronologia opowiadań to: Nimfomanka - Człowiek Witruwiański - Mnich. Liczę na Twoje opinie również w przypadku dwóch pozostałych opowiadań.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
O nie! Zaczęłam od końca! Już teraz chyba wiem gdzie widziałam nazwisko Konarski, czy to nie były partner Ani? Uwielbiam Twoje opowiadania, zaskakują zwrotem akcji. Poleciłem je mężowi, wczoraj skończył Nimfomanke. Dziś zapowiada się miły wieczór: my,wino, kominek i Człowiek Witruwianski:-)
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Czy ludzie tutaj preferują raczej długie opisy erotycznych scen?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Tak, Konarski to partner Ani z Mnicha.
Dziękuję za uznanie i miłej lektury 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
@Panicz
Nie wiem, czy pytanie skierowane jest do mnie czy "w ogół". Pytasz o Czytelników czy Autorów? Dla obu grup odpowiem - nie mam pojęcia 😉
Pisząc nigdy nie nastawiam się na długość sceny seksu oraz ilość erotyki w opowiadaniu. To wychodzi spontanicznie. Możesz stworzyć "tasiemca" z jedną, krótka sceną seksu lub całkowicie pozbawić historię tego elementu, a opowiadanie i tak będzie nasycone erotyką, a możesz też napisać króciutkie opowiadanie składające się niemal z samego seksu.
Zanim wypuszczę cokolwiek "w świat" to "coś" ma przede wszystkim podobać się mnie. I nie sugeruję się jakimikolwiek "trendami" na stronie.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Rozumiem, dziękuję Ci. Pytanie wzięło się stąd, że napisałem dosyć długą scenę erotyczną właśnie z nastawieniem, by podobała się mnie. Choć generalnie jestem zwolennikiem minimalizmu i tego zamierzam się trzymać w dalszych częściach. Zatem postąpię zgodnie z Twoją radą(nawet kosztem tego, że wyjdzie mi po prostu porno). 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
dla mnie to trochę głupie bzykać się z tyloma facetami ale bez podwójnej penetracji - to jak jeść tort bez kremu 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
@Kasia
De gustibus non est disputandum
Ale szanuję opinię i gratuluję możliwości 😉

Dzięki za przeczytanie
Lord
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Okay, więc tak.
Druga część podoba mi się znacznie bardziej niż pierwsza. Szczególnie jeśli chodzi o postać bohaterki- w pierwszej szczerze jej nie polubiłam. Tutaj trochę się"uczłowieczyła", ociepliła, ale i tak, mimo tych wszystkich tragicznych wydarzeń z przeszłości, wielką sympatią jej nie darzę. Trochę taka Królowa Lodu na przedszkolnym kocyku - ja, ja, ja i moje klocki. Babska solidarność nam zgrzyta:/
Sama historia nabrała(na szczęście) fajnego rozpędu. Trochę się bałam, że poza opisami schadzek Ewy/Edyty nie będzie nic więcej. Więc ciąg dalszy, to pozytywne zaskoczenie, szczególnie jak z geometrii człowiek miał naciąganą tróję i za wielokątami nie przepada.
Marek - noo, Marek świetnie wykreowany. Również jako Pierwszy. Kupuję.
Zakończenie cieplutkie, pozytywne. Po oschłym początku ciut oczekiwane.
I teraz najważniejsze - od tej"technicznej" strony pewnie faktycznie można się czegoś tam czepić, doszukiwać zgrzytów, zauważyć sporą różnicę między nowszymi tekstami i tak dalej, ale żeby drzazgi wyciągać?😀 No, nie. Żadnych ekstremalnych przeżyć, ale wiadomo: telewizja kłamie, reklamy kłamią.😉
Gwiazdy zalśniły-sztuk 9.
Spoko historia.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Z ciekawości przeczytałem Nimfomankę po prawie 3 latach od napisania opowiadania, żeby móc odnieść się do Twojego komentarza. To moja pierwsza historia, debiut w pisaniu. Nie liczę Ekipy Remontowej, którą usunąłem z Pokątnych z powodu poziomu, sięgającego zamulonego dna i planuję opublikować raz jeszcze, po gruntownym remake'u.
I to zdecydowanie widać 🙂
Styl jest surowy, liczba błędów zatrważająca, a dialogi bywają toporne, jak narzędzie drwala. Mimo to lubię to opowiadanie, nawet jeśli po tak długim czasie uważam, że jest w nim zbyt dużo mięsa w mięsie (czytaj seksu w opowiadaniu erotycznym -paradoks, prawda? 😉) i sporo bym w nim zmienił. Dobrze mi się to czytało, a samo zakończenie, mimo że trochę cukierkowe wprawia w dobry nastrój. Więc zgodzę się, że historia jest spoko, ale aż tak rozrzutny z tymi gwiazdkami to ja bym nie był 😉
Dzięki za przeczytanie i komentarz.
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.