Nigdy się nie zatrzymuj

20 listopada 2015

Szacowany czas lektury: 7 min

Opowiadanie zainspirowane twórczością Paty_128, którą serdecznie pozdrawiam :)

Chłodne podmuchy studziły rozgrzane ciało. Amelia biegła wydeptaną ścieżką, dysząc mocno. Zaczerwienione policzki i różowe usta kontrastowały z bladą, niemal białą cerą biegaczki. Patrzyła pod nogi, koncentrując się na oddechu, a nie na muzyce dobiegającej ze słuchawek. Powoli przyznawała przed sobą, że jogging sprawiał jej przyjemność. Jeszcze dwa tygodnie temu, wyśmiałaby każdego, który powiedziałby, co będzie robić.

Czego się nie robi dla kobiety.

Na jednej ze studenckich imprez poznała Kingę, umięśnioną dziewczynę z roku wyżej. Kiedy na nią patrzyła, widziała mężczyznę, ukrytego w kobiecym ciele. Dziewczyna unikała makijażu, włosy ścięła krótko i uprawiała sporty, takie jak biegi, ciężary i picie wódki. W tej ostatniej dyscyplinie podobno nie raz pokonała kolegów studentów. Amelia była zachwycona widokiem koleżanki, jej sposobem bycia i chciała się do niej zbliżyć. Zadanie nie okazało się łatwe.

W oczach Kingi była kruszyną, porcelanową figurką, którą najmniejszy dotyk może uszkodzić. Tak przynajmniej jej powiedziała, kiedy spróbowała uwieść Kingę. Amelia jednak była urodzoną optymistką i zdobywczynią, więc początkową porażkę przekuła w informację zwrotną. Przynajmniej miała potwierdzenie, że Kinga również jest lesbijką. Kolejnym krokiem było zdobycie informacji. Wypytywała znajomych o nią, zbierała każdy skrawek, który pomógłby poznać Kingę dokładniej. Mimo skrupulatnego wywiadu, wszystko sprowadzało się do jednego – sportu. Dziewczyna była tytanem pracy i każdą wolną chwilę poświęcała na trening.

Amelia musiała zacisnąć pośladki i wkroczyć w świat pełen śmierdzącego potu i brudnych ubrań. Postanowiła biegać. Zadanie okazało się nad wyraz trudne, gdyż szczupłą budowę ciała zawdzięczała genom i diecie, a nie ćwiczeniom. Nawet nie pamiętała, kiedy ostatni raz miała jakiś ruch, poza wielogodzinną wędrówką od sklepu do sklepu w centrum handlowym. Z resztą to był jeden z głównych powodów, dlaczego właśnie wybrała bieganie. Uznała je za takie szybsze chodzenie, a przecież je miała dopracowane do perfekcji. Szybko się okazało, że rzeczywistość wygląda inaczej.

Po pierwszych dziesięciu minutach uznała, że Kinga jednak nie jest warta takiego poświęcenia i już miała wrócić do domu w upokorzeniu, gdy spotkała nikogo innego jak upragnioną sportsmenkę. Obie wyglądały na zaskoczone widokiem drugiej osoby, ale tą szybciej myślącą okazała się Amelia. Przyjęła rolę pewnej siebie kobiety, która postanowiła zmienić tryb życia, ale okazało się to trudniejsze niż przewidywała. Kinga złapała przynętę i zaproponowała pomoc w treningu. Tak minęły dwa tygodnie.

Amelka zwolniła bieg i krocząc pewnie, uspokajała oddech. Zatrzymała się przy ławce, ale zamiast usiąść na niej, rozciągała nogi. Kinga była dobrą trenerką i zdążyła wpoić w uczennicę pewne nawyki. „Nigdy się nie zatrzymuj, nigdy nie siadaj”, głęboki głos rozległ się we wspomnieniach Amelii, wywołując uśmiech na twarzy. Kiedy usłyszała te słowa, zrobiła wielkie oczy, jakby Kinga odgadła jej kredo życiowe. Dziewczyna nie chciała tego przyznać, ale fizyczna fascynacja trenerką zaczęła nabierać innych kolorów, niż początkowo zakładała.

Nagle poczuła delikatny klaps na pupie okrytej ciasnymi getrami. Krzyknęła zaskoczona.

- Co jest? - Zobaczyła szelmowski uśmiech Kingi i złość gdzieś się ulotniła.

- Rozgrzewam się. - Ściągnęła słuchawki, wpatrując się w przymrużone oczy koleżanki. Wciąż nie odgadła koloru jej oczu.

- Dobrze. Ja już jestem gotowa, więc jak skończysz, pokażę ci nową trasę.

- Tą, o której wspominałaś wczoraj?

- Tak. Jest trudniejsza, ale robisz olbrzymie postępy, więc uznałam, że czas najwyższy podkręcić tempo.

„Nawet nie wiesz, jak bardzo”, pomyślała o tygodniach przygotowań, które miały prowadzić właśnie do tej chwili. Kinga wiedziała, że Amelia na nią leci, ale jedynymi chwilami, kiedy była otwarta i urobiona były momenty zmęczenia po treningu. Gdy spotykały się w barze lub w mieszkaniu, Kinga była sztywna i wycofana, a wszelkie próby zbliżenia kończyły się porażką. Amelia miała tylko jedno wyjście, ale na drodze stała jej własna kondycja. Po dwóch tygodniach ćwiczeń i wybadania tras, którymi biegały, wiedziała, że lepszej sytuacji nie będzie.

Nowa trasa miała być trudniejsza, ale też mniej uczęszczana. Kinga twierdziła, że wybiera ją zawsze, gdy chce zostać kompletnie sama. Amelia rozczuliła się świadomością, że będzie pierwszą, która pobiegnie z nią. Uznała to za dobry omen. Teraz wystarczyło przetrwać tortury własnego ciała.

Szybko zrozumiała, dlaczego inni ludzie, nie tylko biegacze, unikali tej ścieżki. Dróżka była rozmokła i śliska, prowadziła wąwozami, nieraz zmuszając do przeskakiwania lub schylania się pod przewróconym konarami. Nie wchodziła z podziwu dla Kingi, że zapuszczała się w te rejony, szczególnie sama. Szybko musiała jednak skoncentrować się na oddychaniu.

Było ciężko. Myślała, że już przyzwyczaiła mięśnie do wysiłku, szczególnie, że Kinga zachowała rozsądek i nie narzucała tempa. Jednak nietypowa trasa, pełna spadków, wzniesień i przeszkód, uruchamiała partie mięśni, które dotychczas mało angażowała. Kilkukrotnie była już bliska złapania skurczu. Pocieszał ją widok zgrabnej pupy, która kołysała się przed nią. Kinga nie była, jak to niektórzy chamsko mówili, babo-chłopem. Lata ćwiczeń pozbawiły ją pewnej kobiecości, ale za to wyrzeźbiły niebywałą sylwetkę. Amelia nieraz śniła, jak zatapia się pomiędzy dwa żelazne pośladki.

Dopingująca była również postawa Kingi. Uśmiechała się życzliwie, obdarzając uczennicę nieuchwytną intymnością wspólnie spędzanego czasu. Zagrzewała czułymi słówkami, zdrabnianiem imienia Amelii, składając niezobowiązujące obietnice nagród, którymi ją obsypie, jeśli przetrwa trening. Ona jednak myślała tylko o jednej, głównej nagrodzie, więc nie odpuszczała, a wszelkie myśli o poddaniu się pacyfikowała fantazjami o ciele Kingi.

W końcu przystanęły w jednym z parowów, na małej polance wśród krzewów dzikiej róży. Okolicę zasypały pożółkłe liście i tylko trawa stanowiła jakiś żywy akcent w okolicy. Krótkie, intensywne oddechy przerywał szum wiatru, który podrywał ostatnie liście z drzew. Krążyły wokół siebie, uspokajając się i dając odpocząć mięśniom. Zerkały na siebie, a gdy spojrzenia się skrzyżowały, wybuchały nieśmiałą radością. Amelia widziała w tych nieodgadniętych oczach ufność i otwartość. Uwielbiała widzieć odsłoniętą słabość Kingi, która na co dzień zdawała się żywym pomnikiem, zbroją wyposażoną w jajniki. Dzisiaj Kinga wydawała się niespokojna, jakby targały nią wątpliwości.

Amelia przerwała krąg i podeszła śmiało do Kingi. Ta znieruchomiała na niespodziewane zachowanie i gapiła się z wybałuszonymi oczami. Filigranowa koleżanka przywarła do niej i wpiła się w drgające usta. Przez chwilę Kinga chciała walczyć, uciec od niespodziewanej bliskości, ale wreszcie uległa. Całowały się z dziką namiętnością, próbując smaku i zapamiętując zapachy.

Seks dla Amelii był festiwalem piękna i zmysłowości, w co nie wpisywał się park jesienią i smród spoconych ciał. Jednak pożądanie zwyciężyło i obie podążyły za zewem natury. Kinga przewróciła Amelię i klęknęła między jej udami. Znów się całowały, a zwinne języczki radośnie splatały się, jak najlepsze przyjaciółki po latach rozłąki. Dłoń Kingi wymacała biust kochanki i chwyciła mocno za pierś. Amelia przyjęła brutalną pieszczotę z rozkoszą, wijąc się pod umięśnionym ciałem Kingi. Sama odszukała jej skórę, wsuwając dłonie pod dres. Rozgrzane, spocone ciało wywoływało dreszcze, kiedy Amelia uświadamiała sobie, że w końcu osiągnęła cel.

Trenerka już nie panowała nad pragnieniami i niemalże rozerwała bluzę Amelii, Wpiła się w sterczące maliny, tarmosząc je dziko. Dziewczyna przyjmowała ostre pieszczoty, wplatając palce w rozwichrzone włosy i delikatnie spychając kochankę niżej. Wkrótce getry zsunęły się do kostek, a nogi Amelii poszybowały w górę. Fajerwerki, które nastąpiły później, były nie do opisania. Rozgrzana muszelka Amelii od tygodni czekała na ten moment. Wrażliwa na najmniejsze muśnięcie, drżała w spazmach pod mocnym dotykiem chętnych ust. Kinga zatapiała się w cipce, zlizując soki i drażniąc łechtaczkę. Tylko kobieta mogła wiedzieć, jak zaspokoić druga kobietę i Kinga świetnie przyswoiła tę lekcję. Obdarzała kochankę niespotykanymi doświadczeniami, na nowo definiując spełnienie i rozkosz.

Amelka jęczała i zapierała się o ziemię, szukając ujścia dla rosnącej ekstazy. Kiedy targnął nią orgazm, wrzasnęła na całe gardło. Opadła zmęczona, drżąc z zimna. Była w błędzie, jeśli myślała, że zabawa dobiegła końca. Kinga podsunęła się wyżej, zakreślając językiem drogę od cipki do ust. Pocałowała namiętnie półprzytomną dziewczynę i wstała. Zrzuciła ubranie, odsłaniając ciało godne renesansowego pomnika. Wszystkie mięśnie były idealnie zarysowane, piersi niemal zlewały się z brzuchem i tylko dzięki potężnym sutkom wyróżniały się na tle wyrzeźbionej sylwetki. Chociaż Kinga nie była wysoka, miała zgrabne nogi, godne modelki.

Stała nagusieńka nad Amelią i patrzyła z ciekawością. Powietrze iskrzyło, a jesień nagle zmieniła się w upalne lato. Fala gorąca zalewała umysł leżącej, tak że w końcu zaczęła się głaskać po nagim ciele. Oddychała ciężko i wyczekująco. Kinga klęknęła tuż nad głową Amelii, nie pozostawiając żadnych wątpliwości. Poczuła, jak uczennica zatapia się w niej.

Zapach potu i kwaskowaty smak cipki odurzał Amelię jak najsilniejszy narkotyk. Chciała zgłębić największą tajemnicę Kingi, gotowa poświęcić wszystko dla tej wyprawy. Wciskała język w każdą szczelinę, zlizując wygoloną skórę z największą lubością. Jęczała z podniecenia, kiedy nozdrza odebrały silniejszą woń. Objęła pośladki kochanki, badając intensywnie jej powierzchnię. Chciała więcej i dostała więcej.

Kinga odchyliła się do tyłu i zaparłszy jedną ręką, drugą sięgnęła do szparki Amelii. Obie doświadczały spełnienia, tak upragnionego od dawna. Nagle Kinga odwróciła się i wypięła jędrny tyłeczek w stronę dziewczyny. Przyssała się do łechtaczki, pozwalając drugiej na to samo. Obie miały gęsią skórkę, która nie chciała ustąpić nawet na chwilę. Kolejne dreszcze przeszywały spragnione ciała oddane grzesznej pieszczocie. Świat zdawał się rozkwitać wbrew logice. Przez ułamek sekundy Amelii zdawało się, że krzewy puściły pąki, które szybko zmieniły się w kwiaty dzikiej róży. Magiczna chwila trwała w najlepsze.

Przez okolicę mknęły zmieszane krzyki spełnienia. Mała polanka zdawała się parować od gorąca zaspokojonych ciał, nieświadoma, że to jeszcze nie koniec, a zaledwie preludium do cudów, które niosła przyszłość.

Ten tekst odnotował 23,630 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.47/10 (28 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Komentarze (8)

0
0
Biorąc pod uwagę inspirację jestem pod wrażeniem. Lubię twoje pisanie,czuje się w nim spory dystans i lekkość.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Byłam dwudziestym czytelnikiem na serio. Biegłam ze szkoły na autobus, połączyłam się z wifi i weszłam na pokątne by przeczytać nowe opowiadanie. Cieszę się niezmiernie, że moje historyjki w jakiś sposób cię zainspirowały, opowiadanie super (ode mnie masz 10/10, nie wiem, kto dał ci 1)
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0

...i uprawiała sporty, takie jak biegi, ciężary i picie wódki. W tej ostatniej dyscyplinie podobno nie raz pokonała kolegów studentów.

Dziewczyna była tytanem pracy i każdą wolną chwilę poświęcała na trening.


Hm. Trochę to dziwne. Wydaje mi się, że hektolitry alkoholu kłócą się ze sportem, a z dbałością o wyniki w szczególności.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Opowiadanie ciekawe. Podobało mi się. W niektórych miejscach poetycko i romantycznie. Wymieniłbym kilka wyrazów potocznych na bardziej literackie, żeby całość była bardziej spójna językowo. Na przykład: "Kinga wiedziała, że Amelia na nią leci". Nie podoba mi się wyraz "leci". Zmieniłbym na przykład na: "Kinga wiedziała, że podoba się Amelii' albo "Kinga wiedziała, że Amelia jest nią zauroczona".
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@Indragor:
Masz rację. tą wódką chciałem podkreślić studencką brać, ale teraz widzę, że nie umiejętnie.
@Adix:
Odnotowane 🙂

Wszystkim dziękuję za opinię 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
A mnie się właśnie podoba ta wódka. Znam trochę środowisko biegające w moim mieście, i jest całkiem spora grupa, która pomimo dbania o wyniki i kondycję za kołnierz nie wylewa.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Styl mi się nie podoba. Ale są różne gusta, poprzednicy są zachwyceni, więc się nie będę czepiał. Poczepiam się pisowni "nie" z innymi wyrazami. Otóż w przypadku "nieraz" i "nie raz" występują dwie różne formy zapisu. Kiedy stosować którą? Najłatwiej określić to na podstawie akcentu: gdy mówimy "NIEraz widziałem jak bił się z kolegami", stosujemy pisownię łączną, kiedy powiemy "nie RAZ byłem w Egipcie" piszemy rozdzielnie. Wydaje mi się, że różnica jest oczywista i wydaje mi się, że w kontekście tego zdania "W tej ostatniej dyscyplinie podobno nie raz pokonała kolegów studentów" powinna być zastosowana forma łączna. W drugim przypadku: "nieumiejętnie" piszemy łącznie, bo zasadniczo tak zapisujemy przysłówki utworzone od przymiotników.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Ode mnie 9 gdyż albowiem nie jest tak dobrze żeby nie mogło być lepiej.
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.