Nieoczekiwanie...
5 marca 2013
Szacowany czas lektury: 10 min
Moje drugie opowiadanie. Nie jest ono kontynuacją poprzedniego, a czymś nowym. Trochę się nad nim napracowałam i mam nadzieję, że nie będzie gorsze od poprzedniego.
Uprzedzam od razu, że część erotyczna znajduje się dopiero pod koniec, ponieważ nie chciałam, by opowiadanie należało do tych, w których akcja zaczyna się od razu od stosunku i w którym erotyka jest głównym tematem.
Miłej lektury. (:
Leniwie otworzyłam oczy, próbując przyswoić światło. Nie miałam najmniejszej ochoty wstawać, ale zaplanowałam sobie na dzisiejszy dzień kilka rzeczy. Mianowicie, chciałam posprzątać, pouczyć się i obejrzeć dobrą komedię romantyczną, pochłaniając miskę popcorn'u. Usiadłam na brzegu łóżka i przeciągnęłam się, ziewając. W pokoju jak zwykle panował chaos, ubrania leżały na krześle, książki na podłodze, a buty pod łóżkiem. Zegarek, który całą noc gniótł mnie, wskazywał godzinę trzynastą. Zrezygnowana pokręciłam głową i opuściłam ten bajzel.
- Ktoś tu musi kiedyś posprzątać. - Pomyślałam, idąc do łazienki. Zsunęłam powoli koronkowe figi i zdjęłam T-shirt, po czym rzuciłam go niedbale na pralkę. Przyjrzałam się dokładnie swojemu odbiciu w lustrze i zmarszczyłam brwi. Nie byłam brzydka, gruba i nie miałam krzywych nóg, a mimo to, zawsze coś mi nie pasowało. Spuściłam wzrok z twarzy na piersi średniej wielkości, a później na płaski brzuszek i apetycznie zaokrąglone biodra.
- Poddaję się - Rzuciłam do swojego odbicia i weszłam pod prysznic.
* * *
- Cześć Karo - rzuciłam do słuchawki, wyłączając suszarkę.
- Cześć Misia, idziesz z nami na imprezę? - zapytała, z dającym się usłyszeć podekscytowaniem.
- W sumie... miałam już jakieś plany na dzisiaj - odparłam, próbując się wymigać.
- Tak, znam te Twoje plany. Nie marudź, będę po osiemnastej. - Spojrzałam na zegarek, próbując obliczyć, ile zajmie mi przygotowanie się.
- W porządku. - Skapitulowałam i rozłączyłam się. Położyłam telefon na łóżko i zabrałam się za szukanie czegoś na wieczór. Postawiłam na sukienkę bez ramiączek, do połowy ud, w krwisto-czerwonym kolorze, do tego czarne szpilki i kopertówka tego samego koloru. Ułożyłam wszystko na krześle i kierowana burczeniem w brzuchu, poszłam do kuchni, zrobić sobie jakiś lekki obiad.
* * *
Stałam przed lustrem, robiąc makijaż, gdy rozległo się pukanie do drzwi.
- Otwarte! - Rzuciłam, wychylając się z łazienki.
- No cześć, piękna. Wyglądasz olśniewająco - odparła moja przyjaciółka, wchodząc tanecznym krokiem.
- Co Ty jesteś w takim dobrym nastroju, co? - Zmarszczyłam brwi tak, że prawie się ze sobą stykały.
- Bo mamy sobotę i kilka dobrych klubów do wyboru. - Uśmiechnęła się szeroko, szturchając mnie lekko biodrem.
- Jesteś niepoprawną imprezowiczką i lubisz mnie rozpijać. - Pokręciłam z dezaprobatą głową i wróciłam do robienia makijażu. Pochwyciłam w lustrze Jej pytające spojrzenie. Westchnęłam, odkładając tusz.
- Misia, on nie jest tego wart. Zapomnij o Nim i zacznij żyć. - Przytuliła mnie mocno.
- Tak, wiem... w porządku. - Odwzajemniłam uścisk, próbując się nie rozpłakać.
- No, więc głowa do góry, piersi w przód i idziemy się zabawić. - Puściła mnie i wyszła z łazienki. Przyjrzałam się sobie raz jeszcze i rozpuszczone włosy spięłam wysoko w koński ogon. Zabrałam kopertówkę, wsunęłam na stopy szpilki i zarzucając na siebie skórzaną kurtkę wyszłam z mieszkania. Karolina wybrała klub, który znajdował się pół godziny drogi stąd i chcąc zadbać o dobre samopoczucie naszych nóg, zamówiła taksówkę, która wbrew moim uprzedzeniom, przyjechała dosyć szybko. W samochodzie poprawiłam usta szminką i próbowałam poprawić sobie nastrój, który jakoś nie chciał ze mną współpracować, ale w końcu chyba się poddał, bo humor mojej przyjaciółki zaczął mi się udzielać.
* * *
Przed klubem zbierał się już tłum, ale z uwagi na to, że bramkarz był naszym dobrym przyjacielem, weszłyśmy poza kolejką. W środku było jeszcze w miarę spokojnie, kilkanaście osób siedziało we wnękach klubu, gdzie znajdowały się skórzane kanapy i fotele, inni siedzieli przy stolikach, barze, lub tańczyli na parkiecie. Ja wybrałam bar, a Karo poszła zapytać o rezerwację, którą wcześniej zrobiła.
- Co podać? - Barman uraczył mnie szerokim uśmiechem.
- Whisky z lodem - odparłam, odwzajemniając uśmiech. Przez Jego twarz przemknęło zdziwienie, ale zniknęło tak szybko, jak się pojawiło. Po chwili sączyłam whisky, rozglądając się po klubie.
- Misia, rezerwacja będzie za piętnaście minut gotowa, idziemy trochę potańczyć? - Karolina wzięła moją szklankę i upiła sporego łyka, ja dopiłam resztę i rzucając barmanowi słodki uśmiech, ruszyłam z Nią na parkiet. Przetańczyłyśmy kilka piosenek, a w klubie robiło się coraz ciaśniej.
W pewnej chwili przy wejściu zauważyłam Pawła, mojego byłego chłopaka i Jego przyjaciela. Miałam wrażenie, że stanęło mi serce. Karolina spojrzała tam, gdzie ja i ścisnęła moją rękę.
- Posłuchaj, baw się dobrze, nie zwracaj na Niego uwagi - Mówiła z ustami przy moim uchu, próbując przekrzyczeć muzykę. Kiwnęłam tylko głową, na znak, że rozumiem i znów zaczęłam tańczyć.
* * *
Rezerwacja była gotowa i już spokojnie siedziałyśmy na miękkich kanapach, odpoczywając po tanecznej rozgrzewce.
- Nie wiem, ile wytańczę w tych szpilkach. - Uśmiechnęłam się do Karo, która zaczęła się śmiać.
- Ja też nie wiem, najwyżej później będziemy tańczyć boso - Rzuciła, puszczając mi oczko.
- Wyłapałam kilka razy, jak Paweł mnie obserwował. - Zmrużyłam oczy.
- Niech patrzy, dotykać i tak nie może, Jego strata. Idę po coś mocniejszego, co chcesz? - Zapytała z uśmiechem.
- Whisky z lodem, znów - odparłam. Pokiwała tylko głową i poszła. Wyjęłam z kopertówki telefon, wyciszyłam go i z powrotem schowałam. Wolałam nie zostawiać go na stoliku, bo znając moje szczęście, to zapomniałabym o nim. Przyglądałam się tańczącym parom na parkiecie, gdy z zamyślenia wyrwała mnie postać, którą dostrzegłam kątem oka. Podniosłam wzrok i moje oczy spotkały się z oczami Pawła.
- Cześć - rzucił luźno, lekko się nachylając.
- Cz-cześć - odparłam, próbując zachować spokój.
- Cudownie wyglądasz. - Usiadł obok mnie, nie pytając nawet, czy może, ale postanowiłam nie reagować na Jego brak taktu.
- Dziękuję, Ty też całkiem niczego sobie. - Wzięłam głęboki wdech i potrząsnęłam lekko głową, wyrzucając z niej negatywne myśli.
- Zatańczysz? – zapytał, przysuwając usta do mojego ucha. Kiwnęłam głową i wstałam, chwytając Jego dłoń. Wolnym krokiem doszliśmy na parkiet i zaczęliśmy tańczyć. Muzyka nie była najszybszą, do jakiej dane mi było tutaj tańczyć. Czyżby przypadek?
- Wciąż świetnie tańczysz – szepnął mi do ucha, odwracając mnie plecami do siebie. Jego dłonie stanowczo trzymały moje biodra, dociskając je do Niego. Nagle zakręciło mi się w głowie, oblał mnie zimny pot, a nogi same wyrwały się do ucieczki. Przecisnęłam się przez tłum tańczących osób i dobiegłam do łazienki. Zamknęłam się w kabinie i próbowałam uspokoić, ale nie mogłam złapać oddechu. Nie zauważyłam, kiedy po moich policzkach zaczęły płynąć łzy.
- Misia? Jesteś tu? – Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech.
- Tak – szepnęłam. Otworzyłam zamek i wyszłam z kabiny. Karolina na mój widok zbladła.
- Boże, co Ci się stało? Przepraszam, że tak długo mnie nie było, ale porwał mnie do tańca jeden chłopak. – Wyjęła z torebki chusteczki i zaczęła ocierać mi policzki.
- Paweł przyszedł, poszliśmy zatańczyć, a później... – Pokręciłam głową, próbując stłumić szloch.
- Co za skurwysyn. – Wyjęła kilka kosmetyków, które miała w torebce na wszelki wypadek. Poprawiłam makijaż i poszłyśmy do baru.
* * *
Piłam sama do siebie którąś kolejkę z rzędu. W głowie szumiało mi porządnie, ale nie mogłam przestać, nie chciałam. Nie zauważyłam nawet, kiedy ktoś obok mnie usiadł. Czułam na sobie czyjś wzrok, ale próbowałam to ignorować.
- Ile zamierzasz jeszcze wypić? – usłyszałam pytanie skierowane, jak mniemam do mnie.
- A co Ci do tego? – odburknęłam, nawet nie podnosząc wzroku.
- Przestań... – Położył dłoń na moim udzie, a ja skierowałam na nią wzrok. Wszędzie poznam te dłonie...
- To Ty przestań. O co Ci w ogóle chodzi? Zostawiłeś mnie, zakochaną do bólu, a teraz się do mnie przystawiasz. Za kogo Ty się, kurwa, uważasz co?! – wybuchnęłam, wstając z miejsca, ale od razu tego pożałowałam. Zakręciło mi się w głowie i gdyby nie On, runęłabym jak kłoda na podłogę. Wyszliśmy przed klub i od razu zrobiło mi się lepiej. Tego było mi trzeba – świeżego powietrza.
- Chcę do domu – wymamrotałam, wtulając się w Jego ciało. Zamknęłam oczy, a on bez słowa wykonał telefon, prosząc o taksówkę, która miała niedługo przyjechać.
* * *
Usiadłam wygodnie na tylnym siedzeniu, a Paweł obok mnie. Jego dłoń wędrowała po moim udzie niebezpiecznie wysoko, ale w tej chwili miałam to gdzieś. Cały czas patrzyłam w lusterko wsteczne, w którym odbijała się twarz kierowcy. Mój były postanowił zmienić taktykę. Jego usta powoli sunęły po moim policzku, po chwili wylądowały na uchu, a później tuż za nim. Robiło mi się przyjemnie, ale nie chciałam dać mu tej satysfakcji. Wciąż śledziłam reakcję kierowcy, który coraz częściej patrzył w lusterko. Bawiłam się nieźle, ale miałam na ten wieczór całkiem inne plany.
* * *
Paweł zapłacił za taksówkę i po chwili otwierał drzwi do mieszkania. Gdy tylko przekroczyłam próg, Jego usta zaatakowały moje. Pośpiesznie pozbywałam go odzienia. Najpierw na podłodze wylądowała kurtka, a później koszulka. Całowaliśmy się coraz namiętniej, a ja nie miałam ochoty na czułą grę wstępną. Sięgnęłam dłońmi do paska Jego spodni i sprawnie go rozpięłam, następnie guzik i zamek. Oderwałam usta i przyssałam się do szyi Pawła. Wiedziałam, że to lubi. Kąsałam lekko skórę, zsuwając z Jego bioder spodnie. Przeszliśmy do sypialni, zostawiając za sobą szlak z naszych ubrań. Pchnęłam go tak, że upadł na łóżko.
- Od kiedy jesteś taka ostra? – zapytał, mierząc mnie wzrokiem. Odpowiedzią na to pytanie był jedynie mój uśmiech. Klęknęłam przed łóżkiem, a on podparł się z tyłu rękami, by móc mnie obserwować. Odchyliłam lekko bokserki i wyjęłam Jego członka, który bardzo się cieszył, że mnie widzi. Bez zbędnych pieszczot wsunęłam go do ust, wywołując tym jęk Pawła. Zaczęłam go ssać, a On rozpuścił mi włosy i wsunął w nie palce, lekko mnie ciągnąc. Zawsze po alkoholu lubił ostrzejsze zabawy, a mnie to odpowiadało, tym razem także. Gdy przejechałam lekko zębami wzdłuż Jego penisa, odciągnął od siebie moją głowę i wciągnął mnie na łóżko. Rozpięłam stanik i zsunęłam ramiączka z ramion, a Jego usta od razu przyssały się do mojego sutka. Zamknęłam oczy, cicho wzdychając. Bawiłam się Jego włosami, podczas gdy On ciągle pieścił moje piersi.
- Pragnę Cię – szepnął, sunąc ustami do mojej szyi. Zsunęłam szybko figi i usiadłam na nim, lekko się o Niego ocierając, czym doprowadzałam go do obłędu. Przygryzłam płatek Jego ucha i powoli go w siebie wsunęłam, na co zareagował cichym jękiem. Jego dłonie spoczęły na moich biodrach, a ja powoli zataczałam nimi kółka. Dawno nie było mi tak przyjemnie. Położyłam dłonie na klatce Pawła, dociskając go do łóżka i przyśpieszyłam tempo, unosząc się i opadając na Niego.
- Tęskniłam za Tobą, ale i tak jesteś dupkiem – wyjęczałam mu do ucha.
- Ale i tak mnie kochasz. – Przesunął dłonie na pośladki i mocno zacisnął na nich palce.
- Niestety... – pomyślałam, ale postanowiłam mu tego nie mówić. Byłam już blisko, przyśpieszyłam i doszłam z głośnym jękiem, zostawiając ślady pazurów na Jego klatce. Paweł westchnął i mocno mnie do siebie przytulił. Czułam pulsowanie Jego członka i podziękowałam sobie w duchu za to, że ciągle się zabezpieczałam.
* * *
Otworzyłam oczy i nie byłam do końca pewna, gdzie jestem. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że wciąż leżę z Pawłem w łóżku. Wyplątałam się powoli z Jego objęć i zaczęłam zbierać moje ubrania. W łazience ogarnęłam się i doprowadziłam moje włosy do porządku. Gdy wróciłam do sypialni Paweł wciąż leżał w tej samej pozycji i słodko spał. Stałam chwilę przy łóżku, obserwując go, a na zegarku dochodziła druga w nocy. Wyrwałam kartkę z pierwszego, lepszego zeszytu, który znalazłam i napisałam na niej "Jeżeli chciałeś mnie tylko zaliczyć, to miej świadomość, że tego wieczoru to ja zaliczyłam Ciebie, nie Ty mnie." Kartkę położyłam na stoliku nocnym i docisnęłam lampką, która tam stała.
- Dlaczego ja go wciąż kocham? – szepnęłam do siebie i wyszłam z mieszkania, delikatnie zamykając za sobą drzwi.