Nie zapomnę

3 października 2009

Szacowany czas lektury: 9 min

To był słoneczny poranek. Obudziło mnie słońce, ale długo jeszcze leżałem w łóżku. Zastanawiałem się jak bardzo się zmieniła. Czy wciąż ma ten śmieszny czerwony kolor włosów? Czy jeszcze goli sobie cipkę? Byłem już żonaty, kiedy się spotkaliśmy. Nigdy nie zapomnę jak pierwszy raz ją rozbierałem.

Wcześniej los umówił nas na spotkanie w najbardziej ekskluzywnym w miasteczku barze. Bawiła się tam z innymi gówniarzami. Zastanawiałem się skąd oni mają na to pieniądze. Czekałem na dawno niewidzianego kumpla i po chwili wcale nie chciałem go już widzieć. Wpadłem na nią w kiblu i razem wyszliśmy prosto do mieszkania mojego brata. Uczyłem ją tańczyć walca. Pochwaliła się, że nigdy nie nosi stanika.

Zacząłem ściągać jej ubranie - rzeczywiście miała opalone piersi. Posadziłem ją na kanapie. Gołą jak dziecko. Rozsunąłem nogi. W życiu nie widziałem nic bardziej świeżego i chętnego. Pewnego swojej siły. Cierpliwie oddawała się moim oczom, długo znosiła fanaberie moich ust, nie powiedziała słowa, gdy wsadziłem swój środkowy palec w jej piczkę. Cohen niestrudzenie zawodził swojego walca.

Próbowałem coś czytać, ale literki nie chciały układać się w żadne sensowne wyrazy. Robiło się coraz cieplej i ptaki hałasowały już na całego. Włączyłem radio. Zaspany spiker czytał nieinteresujące go wiadomości. Pokręciłem gałką, ale znalazłem jedynie jakąś audycję country, dobre i to. Świergot ptaków stał się nie do wytrzymania.

Wkrótce musiałem się rozwieść. Myślę, że w jakiś sposób pomogła mi wyjść z tego gówna. Może jedynie zrobiła to zbyt brutalnie. Pamiętam, jak zabierałem ją z miasteczka. Jechaliśmy przed siebie, jak najdalej od starych miejsc i twarzy. Nad rankiem zatrzymaliśmy się zmęczeni w jakimś lesie. Święciło słońce ale było jeszcze bardzo chłodno. Patrzyłem jak oddalała się od samochodu.

Spod kuso obciętych dżinsowych spodenek wystawały malutkie pośladki. Uważnie rejestrowałem każdy ich ruch. Nie wiem jak to widziała. Spytała czy mam ochotę i szybkim ruchem ściągnęła majtki do wysokości kolan. Na tle starych drzew wydawała się być miniaturową laleczką, ale w chwile potem zamilkły wszystkie ptaki. Przeraziła mnie krew spływająca po jej nogach. To nic - powiedziała i zaczęliśmy jeszcze raz. Smętnie grał poczciwy Wilie Nelson. Potomek nielicznych szczęściarzy, którym udało się przeżyć triumfalny pochód zachodniej moralności przez dzikie terytoria Ameryki Północnej. Jemu z resztą też się dobrali do dupy.

Wszyscy wokół mówili, że nie będzie nam razem łatwo. Facet po rozwodzie i dziewczyna, która pewnie nigdy nie była u porządnego fryzjera. Ale co ludzie wiedzą. Widzą to, co chcą widzieć i najchętniej zaglądają do cudzych łóżek. A nasze trzeszczało. Nie mieliśmy czasu na żarcie, ale pieprzyliśmy się na okrągło. Zresztą taniej wychodziło. Długo jeszcze cieszyliśmy się czystą nagością swoich ciał. Dopiero później uczyliśmy się jak właściwie je eksponować. Jakże rozkosznie wyglądała ubrana jedynie w tenisówki i ten czarny, przykrótki podkoszulek. Pamiętam, bawiło nas też picie wina z genitaliów, tyle, że szybko brakło kasy na takie zbytki, ale dzięki temu odkryliśmy złoty deszcz.

Nigdy nie zapomnę tego ironicznego grymasu, gdy stała nade mną oblewając moją pierś swoim delikatnie ciepłym moczem. Często mówiła, że jest ciekawa seksu z inną kobieta, więc to chyba ona w końcu sprowadziła te siksy. Nie wiem czy im płaciła, czy rzeczywiście były to jej koleżanki. Nigdy w to nie wnikałem. Oczywiście musieliśmy wyjechać z tej dziury.

Rozstaliśmy się w czarną, smutną noc. Zatrzymaliśmy nasz samochód przed małym miasteczkiem przy ruskiej granicy. Tam już został. Obydwoje uznaliśmy, że tak będzie najlepiej. Odwróciła się, gdy odchodziłem. Spotkamy się przecież jutro - zdążyłem usłyszeć.

Wróciłem do Warszawy. Pracowałem przez pewien czas w wielkiej korporacji. Przeliczałem miliony dołków, zbierając z tego jedynie ochłapy. Z resztą nigdy nie polubiłem tej roboty i pewnego dnia po prostu nie trafiłem do biura. Pojechałem do Krakowa. Zawsze lubiłem to miasto, no i udało mi się załapać tam na przyzwoitą prace. Z biurem przy Floriańskiej. Miałem sporo kasy i mnóstwo wolnego czasu, lądowałem więc co jakiś czas z jakąś turystką Pod Różą czy w Polskim. Obowiązkowy spacer nad Wisłą, Wawel, rundka po przyrynkowych knajpkach. Zawsze dużo alkoholu i mądre rozmowy o niczym.

Skutkowało za każdym razem. Niezależnie od wieku, wagi czy kolory włosów. Przynajmniej miałem kogoś do łóżka na noc. Po pewnym czasie zrozumiałem, że przez cały ten czas byłem sam. Z przeszłością, która nieustannie nosiła jej imię.

Słońce konsekwentnie nagrzewało pościel. Poduszki zaczęły mnie uwierać. Myśli rozsądzały głowę. W chwilę potem byłem już na drodze. Rozpadało się na dobre. Deszcz zalewał mi buty. Przez chwile zastanawiałem się czy popłaciłem wszystkie rachunki i zdecydowałem, że spokojnie mogę jechać przed siebie.

Znalazłem ją w podłej knajpie ze striptizem. Wstąpiłem tam na piwo. Najwyraźniej była już popularna. Tłum spoconych facetów otaczających niewielką scenę bez żenady trzepał swoje ruchy kiedy tańczyła. Zauważyłem, że nader chętnie podchodziła do gości wymachujących forsą. Przy jednych przystawała na chwile, przy bardziej dzianych przyklękała nieco dłuższy czas. Pod koniec występu z wymęczonych kieszeni posypały się w jej kierunku banknoty. Gdy uzbierała ich już wystarczająco dużo, położyła się na scenie i wyciągnęła wibrator. Widziałem, że krzyczy. Oczywiście nikt w tej wrzawie nie mógł tego słyszeć. Oprócz mnie. To był ten krzyk, który uciszał kiedyś ptaki w lesie. Cały czas patrzałem na jej twarz, tak wyraźna w ostrym świetle reflektorów.

Czy takie jak ona kiedykolwiek się starzeją? Nad ranem tłum zaczął się przerzedzać. Pomyślałem, że na mnie też czas, gdy zza pleców usłyszałem: jak masz na imię milutki?

Mruknąłem coś pod nosem - ona pilnie studiowała każdy rys mojej twarzy. Muszę przyznać, że czułem się bardzo nieswojo. Nagle schyliła się by związać mi sznurówki. Podnosząc się zapaliła.

Myślałem, że nigdy nie powiesz mi cześć - powiedziała podając mi skręta - od kiedy jesteś taki cichy? Wyciągnęła jakąś książkę. Otwarła ją na przypadkowej stronie. Popatrzałem na okładkę, jakiś włoski poeta z XIII wieku. Przeczytaj! - otworzyłem strony i słowa zaczęły wypadać jak rozpalony węgiel. Wypalały słowa w mojej duszy. Nie, ja je już dawno dla niej tam wyryłem.

Jestem zmęczona, ale możesz się przespać u mnie - powiedziała spuszczając oczy. Mieszkała na strychu. Było okropnie duszno i ciemno. Łóżko zajmowało 3/4 pokoju. Resztę okupowała szafka z lampką do czytania i wieszak. Na przeciwko drzwi wejściowych był kibel ze sraczem i prysznicem, których wątpliwe walory podkreślał brak drzwi. Napijesz się czegoś? Nie, dzięki. Chodź tu do mnie moja dupeczko!

Nic z tego nie wyszło. Nie mogłem, może byłem zbyt zmęczony, może zbyt dużo przy tym myślałem. Jak zawsze perfekcyjnie wyczuwała intencje moich rak. Jak profesjonalna tancerka zawsze szła w dobrym kierunku, pewnie eksponując swoje wdzięki. Nic nie pomagało. Nie wiem czy przeszkadzała mi wprawa z jaką to robiła, czy po prostu czułem, że ona też nie ma na to ochoty. W końcu zamknęły się przed nami drzwi niebios. Rozpłakała się. Gdy chciałem coś powiedzieć, mocno przytuliła moją głowę do piersi i tak dotrwaliśmy do świtu. Nigdy nie lubiłem jak płacze. Nazajutrz miała czerwone policzki.

Mieszkaliśmy jakiś czas przy Rynku, wynajmowaliśmy pokój w mieszkaniu kiepskiego aktora. Na mieście było gwarnie i prawie w każdej kawiarni grała muzyka. Wokół pełno dziwnie ubranych i wiecznie zalanych ludzi wciąż dyskutowało o rewolucjach. Naprawdę odżyła. Znowu się głośno śmiała i nie chciała wieczorem chodzić spać. Potrzebowaliśmy forsę na mieszkanie i na alkohol. Musiałem iść do pracy. Czułem, że umierałem w środku. Po pewnym czasie przestaliśmy ze sobą rozmawiać. W końcu sprzedała wszystko, co mieliśmy i musiałem odejść.

Trwam. Jak ptak w locie macha skrzydłami by nie spaść, tak ja budzę się by przetrwać kolejny dzień. Wiem, że muszę się jeszcze spotkać z moją małą. Wszyscy ludzie, których kiedyś znałem powoli stali się iluzją. Zostawali matematykami czy tez żonami lekarzy. Nie interesuje mnie kiedy się to stało i jak marnują swoje życia. Interesuje mnie tylko moja mała. Już się widzę na drodze. Kupię starego fiata i na każdym skrzyżowaniu pojadę w dobrą stronę. W sumie nigdy nie byliśmy kochankami, była raczej moją bliźniaczą siostrą. Zawsze przecież czuliśmy to samo, może tylko inaczej patrzyliśmy na ten świat.

Już niedługo stanę na drodze, a deszcz znowu zmoczy mi buty. W przyciemnionym świetle nie widziałem wilgoci jej dłoni, gdy pocierała monotonnie swoją o moją... było całkiem przyjemnie i nieśmiało więc nadal mój wzrok łagodnie może nawet bardziej łagodnie niż łagodnie spoglądał. Ją także musiała nużyć ta łagodność, ta łagodność, co łagodniała do zemdlenia, więc by nie zemdleć naruszyła tę łagodność i odpięła mi niepostrzeżenie bardziej niepostrzeżenie niżbym się spodziewał spinkę mojego prawego rękawa i najbardziej niepostrzeżenie zagłębiła swoje długie paznokcie w zakamarkach mojej koszuli.

Gdy zaczęła sięgać dalej i dalej aż do łokcia wykonałem ruch tak, jak odpędza się bardzo natrętną muchę, ale było za chłodno na muchy i ona to wiedziała i ja też, więc żeby jej nie urazić odpiąłem drugą spinkę, choć to było całkiem nieistotne i podwinąłem rękaw, i to też było całkiem nieważne, gdy położyłem swoją prawą dłoń na jej lewym, lewym powiadam kolanie, a jej kolano nie drgnęło, trwało... i coraz wyżej, wyżej i och jak pięknie, jak radośnie drgnęła moja ręka prawa, ręka a właściwie dłoń, a dokładniej palce, a żeby nie być kłamcą opuszki palców rozumiały się bardzo dobrze z jej gładką coraz wyżej wyżej... a jej gładkość lgnęła do mnie i była coraz bardziej gładka, gdy moje palce, a może raczej opuszki palców otwierały ją przede mną drżącą i pachnącą. A gdy jej gładkość osiągnęła mą męskość, to drgnęło i wyżej coraz wyżej... i mocniej coraz mocniej czułem jej gładkość gdy niżej coraz i niżej, aż do poziomu o 90 stopni w dół. Było trochę twardo ale jej gładkość wynagradzała mi wszystkie twardości i rytmicznie na 2/4 raz dwa raz dwa raz tańczyła, może raczej balansowała całą swoją gładkością i była ponad, gdy ulegała temu czemuś. A jej oczy spały, a może raczej śniły, gdy to coś a jej miękki i wilgotny szukał we mnie cienia i znajdywał głęboko, gdy jej długie bardzo długie paznokcie gniotły moją świeżo wyprasowaną koszulę, ale jej gładkość wynagradzała mi wszystkie zagniecenia, a jej długie ciemne, a może jasne zresztą mogły być też rude włosy łaskotały moją twarz. W świetle świec nie widziałem, nie rozróżniałem kolorów tylko, a może aż kształty i szybciej coraz szybciej tańczyła, a raczej balansowała całą swoją gładkością ulegając temu czemuś i coraz bardziej śliska tańczyła, a raczej jej kształt nade mną, bo świece nie pozwalały mi zobaczyć jej twarzy i tylko czułem jej miękki i wilgotny, jak szuka schronienia coraz natarczywiej, a jej zęby sprawiały mi ból, ale jej gładkość wynagradzała mi wszystkie bóle, a jej oddech śpiewał głośniej i głośniej aż nagle zamilkł i tak przez chwilę, a może więcej niż przez chwilę jej miękki i wilgotny uwalniał się z niewoli labiryntu moich warg i o 90 stopni aż do pionu, a jej gładkość zamknęła się przede mną i tylko jeszcze przez klika, a może przez kilkanaście sekund zresztą może nawet przez minutę łapała normalny oddech zamykając się skrupulatnie.

Jeszcze tylko opuściła uniesioną wcześniej woalkę, a ja spoglądałem na nią, a może raczej na jej kształt, bo świece nie dawały koloru tylko usłyszałem jeszcze zanim wykonała ruch dłonią i wstała, i wyszła. Jej cichy naprawdę cichy pastelowy szept - do siebie? a? może? do? tego? dla? którego? tutaj? siedziała? ledwie strzęp ale pamiętam dobrze

- ... niech będą dzięki

Ten tekst odnotował 19,504 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 4.29/10 (5 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Komentarze (1)

0
0
Nie rozumiem skąd tak niskie oceny... ja chłonęłam to opowiadanie. Z wielką ciekawością zajrzę do kolejnych. Pozdrawiam 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.