Nauczycielka na weselu (I)
9 listopada 2022
Szacowany czas lektury: 7 min
Opowiadanie tę piszę totalnie na spontanie.
I nadszedł. Ostatni dzień wakacji. Słońce prażyło niemiłosiernie. Żar lał się z nieba. Rano szybkie śniadanie i działamy. Chcąc wykorzystać piękną pogodę, mieliśmy w planach basen ze znajomymi. Były tłumy ludzi, widok półnagich dziewczyn powodował u mnie mega podniecenie, co starałem się ukrywać zasłaniając rozporek. Byliśmy w 5: ja, Łysy, Seba, Zuza i Magda. Po 4 godzinach spędzonych na basenie Seba zaproponował:
- Zgłodniałem, macie może ochotę na pizzę?
- O idealny pomysł – powiedziała Zuza. Zwijamy się już?
- Można iść, już byliśmy na wszystkich atrakcjach i marszczy mi się już skóra od tej wody – dodałem.
Do pizzerii był jakiś kilometr. Opuściliśmy basen i szliśmy zaspokoić nasze głody. Dziewczyny szły przodem, woda jeszcze kropelka po kropelce kapała z Zuzy, gdyż zapomniała ręcznika. Tłumaczyła się że pakowała się w pośpiechu i zapomniała, poza tym słońce tam mocno świeciło, że w sumie go nie potrzebowała. Starając się nie patrzeć na jeszcze wilgotne jej spodenki, nawet podczas rozmowy z nimi, ciągle miałem w głowie tyłek Zuzy, która szła 2 metry przede mną.
Tylko tam nie patrz, tylko tam nie patrz… jeszcze zobaczą jak mi stoi – myślałem.
W ogóle nie mogłem się skupić na rozmowie z nimi, bo ciągle myślałem o tyłku Zuzy. Seba coś do mnie gadał, ja tylko odpowiadałem zdawkowo, bo nie mogłem się skupić na rozmowie, wiadomo czemu.
Zuza miała najlepszy tyłek w klasie. Po prostu idealny: duży, jędrny. Spodnie, które zazwyczaj zakładała, idealnie go podkreślały. Na wf ciężko było mi się powstrzymać przed zwaleniem, gdy graliśmy w siatkę, a Zuza była przede mną i się wypinała, przygotowując się do odbioru piłki. Oto ranking pup dziewczyn z naszej klasy, który stworzyliśmy wspólnie z chłopakami:
Zuza 10/10
Paulina 9/10
Ania 7/10
Magda 7/10
Ewa 6/10
Karola 5/10
Aga 5/10
Sabina 4/10
Monika 3/10
Aneta 3/10
Zosia 2/10
Każdy z chłopaków marzył o tyłku Zuzy. W dodatku była wolna, wysportowana, piersi też miała niemałe.
Tego dnia po pizzy pogadaliśmy jeszcze chwilę i rozeszliśmy się do domów. Wieczorem mama mnie zapytała:
- Masz przygotowane ubrane na jutro? W końcu to rozpoczęcie roku, musisz ładnie wyglądać, synku.
- Tak mam, mam jeansy i białą koszulę. Ma być ciepło więc mi to chyba wystarczy – odpowiedziałem.
Nadszedł dzień 1 września. Msza w kościele była o 8, ale prawie nikt na nią się nie wybierał, ja też nie miałem zamiaru. Poszedłem na 9 do szkoły, na apel, na salę gimnastyczną. Z racji, że rozpoczynała się maturalna klasa, jako najstarsi w szkole siedzieliśmy z samego tyłu. Niedługo po mnie pojawił się Seba:
- Jak tam Sebuś, gotowy na nowy rok? – spytałem.
- A weź mnie nie dołuj, ja jeszcze żyję wakacjami. W ogóle widziałeś gdzieś Zuzę? Już prawie dziewiąta a jej nie ma. – spytał.
- Skąd, nie widziałem, może zaspała czy coś – dodałem.
W końcu weszły, Zuza z Magdą. Obie miały sukienki, ale Zuzi trochę lepiej leżała, bardziej się opinała podkreślając wiadomo co.
- Cześć chłopaki, jak tam nastawienie? – spytała Zuza
- A spoko, ładnie wyglądasz Zuziu i oczywiście ty Magda też – dodałem.
- A dziękuje, bardzo mi miło, godzinę się stroiłam haha – dodała Zuza.
Magda stała jakoś nieruchomo i mało mówiła, jakby się denerwowała czy coś. Ona w ogóle była jakaś skryta, taka nieśmiała. Lepiej mi się rozmawiało z Zuzą, nie dość, że ładniejsza, to jeszcze lepiej się z nią gada. Naprawdę mi się podobała, bardzo.
Magda była brunetką, trochę niska około 165 wzrostu, trochę puszysta, miała lekki brzuszek i ogromny, ponętny biust. Serio. Jakby jej ktoś włożył dwa arbuzy pod bluzkę. Pod tym względem to Magda wygrywała w klasie. Jak przychodziła w dekolcie do szkoły, mało kto mógł oderwać wzrok od jej cycków, i nawet tak nie wisiały, były dość jędrne. Zastanawiałem się nawet czy jej one nie przeszkadzają, czy jej kręgosłup nie boli od nich, ale głupio mi było z nią o tym gadać, wstydziłem się.
Po akademii poszliśmy z kumplami na piwo za sklep, żeby nikt nie widział, oczywiście obgadując przy tym dziewczyny.
- Ciekawe jakie Zuza miała dzisiaj majtki? – spytał Łysy.
- Na pewno mokre – dodałem. I wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- No co, wiadomo, że się robi mokra na mój widok – żartowałem sobie.
Po piwie rozeszliśmy się do domów. I to by było tyle wrażeń na 1 września, potem nic się już nie działo. Zjadłem obiad, wieczorem jeszcze poszedłem na spacer z psem i położyłem się spać.
2 września. 1 lekcja. Angielski.
- Ej a my mamy mieć już jakieś książki do angielskiego, czy dopiero nam pani powie co i jak? – spytała Zuza rano.
- A skąd masz wiedzieć jakie książki kupić, przecież pani dopiero powie – dodałem
- No w sumie racja – dodała.
Gdy siedzieliśmy na ławce przed salą lekcyjną przyszła pani nauczycielka. Zatkało mnie gdy ją zobaczyłem. Po prostu piękna. Miała zwiewną błękitną sukienkę i niewielki obcas. Była blondynką. Około 170 cm wzrostu. Talia osy. Piersi jak piłki do ręcznej (czyli idealne) a tyłeczek chyba lepszy od Zuzy. Co prawda nie było widać dokładnie przez tą sukienkę, ale i tak było tam nieźle zaokrąglone. Myślałem tylko o tym, kiedy zobaczę ją w spodniach. Wpuściła nas do klasy, ona weszła ostatnia. Siadłem, jak zawsze, w tylnej ławce, ale trochę żałowałem, że tak daleko jej. Zuza z Magdą siedziały gdzieś z przodu, a ja siedziałem z Sebą.
Pierwsza lekcja była organizacyjna, omówiła czego będziemy się uczyć i jakie stawia nam wymagania. (Pomyślałem sobie, że co innego też mogłaby mi postawić). Podała tytuł podręcznika i ćwiczeń, o co się tak martwiła Zuza. I koniec. Koniec lekcji. Nawet szybko mi przeleciało. Byłem pod ogromnym wrażeniem urody pani nauczycielki od angielskiego.
Na przerwie poszedłem do kibla, bo chciało mi się lać. Jestem w sumie zadowolony z rozmiaru mojego kutasa. Może gdy leży nie jest za duży, ale gdy stanie ma około 20cm. i w dodatku jest dość gruby. Kiedyś miałem trochę krzywego, ale teraz się wyprostował. Nie wiem w sumie od czego, może od częstej masturbacji, czy coś. Myślałem sobie, że Zuza i pani nauczycielka od angielskiego na pewno byłyby zadowolone, gdyby go zobaczyły.
Wyszedłem z łazienki i podeszła do mnie Zuza:
- Wiesz, mam pytanie, nie poszedłbyś ze mną na wesele w sobotę? Mój towarzysz z którym miałam iść się rozchorował się na amen i mówi, że nie da rady, więc jak?
- O kurde jaka propozycja – powiedziałem.
- Przemyślę to i dam Ci znać wieczorem na messengerze, ok? – spytałem
- No dobrze, liczę na to, że się zgodzisz – dodała Zuza.
Cały dzień myślałem o tym czy z nią iść, ale nasuwała mi się tylko jedna odpowiedź: JASNE, ŻE TAK! Ciekawe co założy, na pewno będziemy tańczyć i po dotykam sobie co nieco, może będzie pijana i będzie u mnie spała, a może ja u niej… może uda się zaruchać – pomyślałem.
Wieczorem napisałem Zuzi: Przemyślałem sprawę i mogę iść.
Odpisała: Super:) będziemy się świetnie bawić. Ślub jest o 14 w naszym kościele parafialnym, a potem wesele w sali “Biała róża”.
Do wesela zostały 2 dni, w piątek, dzień przed weselem, uzgadnialiśmy w szkole jeszcze co i jak. Byłem bardzo podekscytowany. Myślałem tylko o tym żeby na tym weselu, albo po, ją przelecieć.
- Ciekawe czy zaruchasz na tym weselu? – spytał Seba.
- No liczę na to – dodałem.
Ogoliłem kutasa i jaja. Gdy go ogoliłem wydawał się jeszcze większy. Podobno gdy pod drzewem nie ma krzaków to wydaję się wyższe, tak kiedyś gadali i w sumie to prawda.
Nadszedł dzień wesela, 4 września. Byłem z Zuzą umówiony o 13:55 pod kościołem. Gdy ją zobaczyłem, byłem zachwycony, wyglądała bosko. Piękna jasnoróżowa sukienka ze sporym dekoltem, który odsłaniał jej piersi, piękny, nie za mocny makijaż, super fryzura, paznokcie. Sukienka bardzo podkreślała jej pupę. Myślałem sobie:
- Boże, może tej nocy będzie mi dane zobaczyć jej piękny tyłek, a może nawet i zarucham… ale nie wybiegałem myślami w przyszłość, uznałem, że co ma być, to będzie.
Msza trwała ok 50 min, wiadomo kazanie, przysięga itp. Po mszy pojechaliśmy na salę weselną, zawiózł na brat Zuzi, Marcin. Wysadzając z auta powiedział:
- Bawcie się dobrze, udanej zabawy!
- Dzięki i wielkie i dzięki za podwózkę – dodałem, zamykając drzwi od auta.
Weszliśmy na salę i mnie zatkało, bo była tam ona… nasza nauczycielka od angielskiego. Wyglądała jak królowa. Bordowa sukienka, piękne włosy. Jej piersi były ciasno opięte stanikiem. Wpatrywałem się w pasek między piersiami, na prawdę były duże. Nie spodziewałem się w życiu, że ją tam spotkam. Ale nic. Życzenia, obiad, pierwszy taniec. Wszystko spoko, ale napiłbym się już wódy. I nagle oto znienacka pojawia się pan młody z półlitrową flaszką i kładzie ją gdzie? Przede mnie. Myślę sobie:
“Zajebiście. Zaraz opiję Zuzę i będzie łatwa.” Przeliczyłem się nie minęła godzina a Zuza już odpływała. Wtedy podeszła do nas pani nauczycielka.
CIĄG DALSZY NASTĄPI