Ilustracja: Mickael Gresset

Najsłodszy drań (I)

28 maja 2023

Opowiadanie z serii:
Najsłodszy drań

Szacowany czas lektury: 1 godz 4 min

Dawno mnie tu nie było i trochę się zmieniło w moim życiu. Mam nadzieję, że tęskniliście! <3

Do napisania opowiadania zainspirowała mnie uroda Evana Petersa, więc mam nadzieję, że odpowiednio odwzorowałam jego urodę przez swoje opisy.

Jak podsumował pomysł na to opowiadanie mój mąż: "Co, to będzie opowiadanie o tym, jak Evan Peters jest zagubionym studentem , ty mu pomagasz jako bibliotekarka i ruchacie się w bibliotece?".

Kilka przypominajek – to opowiadanie to fikcja literacka, więc pamiętajcie, że zachowanie Eryka jest toksyczne! Nawet podczas zrywów namiętności należy pamiętać o zabezpieczeniu, a po seksie trzeba sikać.

N'joy!

        Przez szybę w tramwaju wpadało wczesnoczerwcowe, ostre światło słońca, oślepiając Orianę. Kolejny raz pożałowała, że nie zdecydowała się jednak na okulary ze szkłami fotochromowymi, bo zawsze zapominała spakować tych typowo przeciwsłonecznych. Zmrużyła oczy i przytrzymała mocniej książkę, by nie wysunęła jej się z dłoni. Pojazd kołysał się intensywnie na nierównych, pofalowanych torach, przez co miała wrażenie, że albo zaraz się wykolei, albo ona po prostu spadnie z siedzenia. Miała słuchawki nauszne, a muzyka w nich odtwarzana była głośna, żeby niemal całkowicie zastąpić dźwięki otoczenia. Starała się skupić na lekturze, jednak gwałtowne ruchy pojazdu jej to uniemożliwiały. Kątem oka spostrzegła trójkę młodych mężczyzn i zauważyła, że jeden z nich, blondyn, zaczyna prześmiewczo tańczyć, przygryzając dolną wargę. Wiedziała, że jej słuchawki “przebijają” dźwiękiem, więc musiała szybko podjąć decyzję – wyłączyć muzykę i usłyszeć ich uszczypliwe komentarze, albo spróbować ich ignorować, choć widziała, jak blondas zaczyna się do niej niebezpiecznie przybliżać, wciąż wywijając ramionami. Kojarzyła go z biblioteki, w której pracowała. Wiedziała, że studiuje na piątym roku medycyny. Wcisnęła przycisk z boku słuchawek, który pauzował muzykę, przez co wyraźnie usłyszała rozmowy studentów, turkot kół na szynach i wyraźny jęk zawodu trójki młodziaków.

        – Łeee… A taka dobra biba była – powiedział jeden z kolegów blondasa, który również podrygiwał, chociaż bardziej nieśmiało. – Dobra, leszcze, idziemy do KFC przed zajęciami?

        – Zdążymy? – zapytał ten najspokojniejszy, zerkając na smartwatch.

        – Na spokojnie. – Blondas machnął ręką i wdusił przycisk stopu, który znajdował się tuż obok głowy kobiety. Oriana była niemal pewna, że zależy mu na tym, by ją skrępować. Stał blisko niej i przyglądał jej się ciekawsko, wyraźnie zadowolony z siebie i swoich wygłupów.. – Co czytasz?

        – Książkę – odpowiedziała kwaśno, ale przytrzymując stronę palcem zamknęła tom, żeby mógł zobaczyć okładkę. Przychylił się nisko, żeby przyjrzeć się książce, chociaż dobrze wiedziała, że ma dobry wzrok i z łatwością może odczytać tytuł. Wbrew jej woli otoczyła ją woń jego perfum i niemal parsknęła śmiechem, gdy rozpoznała zapach Axe’a czekoladowego. Odrobinę się rozluźniła, bo ten dezodorant kojarzył jej się z chłopcami, którzy uważali się za niezwykle męskich i dojrzałych, choć tak naprawdę wciąż mieli mleko pod nosem. Zapach pozera.

        – Pewnie jakieś romansidło – stwierdził i zajrzał jej prosto w oczy, przekręcając głowę. Był wręcz niepokojąco blisko, gdyby tramwaj się zatrzymał, trafiłby ustami prosto na jej wargi. Dosyć cienkie brwi o wysokim łuku lekko i zawadiacko unosiły się nad niemal czarnymi oczami. Zauważył, że na twarz Oriany występuje rumieniec, więc uśmiechnął się kątem ust, ukazując bielutkie, równe zęby z nieco dłuższymi jedynkami i irytująco uroczy dołek w policzku.

        – Bynajmniej. Choć pewnie nie znasz takiego słowa.

        – Eryk, idziesz? 

        Blondas skinął głową do kumpli i wyskoczył z tramwaju zaczynając temat tego, co mieli zamówić. Oriana mimowolnie podążyła za nim wzrokiem, wciąż czując palenie na policzkach. Nie zdążyła umknąć wzrokiem, gdy Eryk obejrzał się, jakby chciał się upewnić, że na niego patrzy. Natychmiast puścił do niej oko, uśmiechając się przy tym z kpiną, a ona obróciła głowę tak szybko, że długie, kasztanowe loki podskoczyły. Zacisnęła oczy, próbując się opanować. Okrutnie ją irytowali ludzie tego typu, tym bardziej, jeśli mieli ku temu powody. Nie można było odmówić Erykowi urody, jednak jego charakter był wprost paskudny. Był złośliwy, dziecinny, chamski, buńczuczny, ale jednocześnie cholernie inteligentny. Trudno było się dziwić, że studiuje akurat medycynę, a dodatkowo wziął sobie fakultet z antropologii sądowej. Przynajmniej tak się domyślała, ponieważ widziała na jego koncie w systemie bibliotecznym, że wypożyczył kilka książek o tej tematyce.  Oriana stanowczo odepchnęła od siebie myśli o Eryku i znów włączyła muzykę. Włożyła zakładkę w książkę, ponieważ na kolejnym przystanku wysiadała, a wolała nie ryzykować przegapienia przystanku. Już nie raz jej się to zdarzyło.  

        Dzień w bibliotece mijał szybko, zwłaszcza, że miała sporo do zrobienia przy swoim biurku. Niespiesznie sprawdzała rewersy, przygotowywała książki do ubytkowania, oklejała nowości. Całą swoją uwagę poświęciła pracy, niemal kompletnie zapominając o tym, co wydarzyło się podczas jazdy tramwajem. Zajęcia pochłonęły ją tak doszczętnie, że koleżanka musiała kilka razy ją zaczepić, aby w końcu zwróciła na nią uwagę.

        – Te, pracusia – zaśmiała się starsza pracownica. – Idziemy na ladę, już piętnasta.

        – Kurka wodna!

        Oriana czym prędzej zaczęła pakować wszystkie swoje szpargały do małego plecaka. Syknęła cicho, gdy przez pośpiech pchnęła książkę za mocno i okładka brzydko się wygięła. Poprawiła ją z szacunkiem, po czym uprzątnęła biurko i zarzuciła plecak na ramię. Dopiero, gdy znalazła się przy ladzie dotarło do niej, że od przyjścia do pracy nic nie jadła, a nie przygotowała sobie żadnego drugiego śniadania, czy obiadu. 

        – Jakby co ja idę na dół, niedługo wrócę – powiedziała do koleżanki, która uśmiechnęła się niemal chytrze. Oriana lekko zmarszczyła brwi. – O co chodzi?

        – Wiesz, że nie powinnyśmy wychodzić podczas dyżuru, nie? – Kobieta podniosła podbródek i Oriana nie od razu zrozumiała, co ma na myśli. – Możemy zrobić tak, że ty pójdziesz teraz na obiad i nie powiem o tym kierowniczce, a w zamian ty nie powiesz, że ja wyszłam wcześniej. Zgoda?

        – Przecież nie ma zas…

        – Ciebie to się wkręcić nawet nie da.  – Przewróciła oczami wtrącając się w pół zdania. Podeszła do niej i szturchnęła ją ramieniem, uśmiechając się serdecznie. – Idź, idź, nie możemy pozwolić, żebyś mi tu zemdlała z głodu. Świetnie dziś wyglądasz, tak w ogóle.

        – Dziękuję. – Oriana uśmiechnęła się promiennie i popatrzyła na swoją zwiewną, ciemnozieloną sukienkę z kwadratowym dekoltem i lekko bufiastymi rękawami. – Pomyślałam, że ubiorę się w coś innego, bo zawsze w tych spodniach…

        – Ładna pogoda, to aż szkoda dupę zapocić – zachichotała i przyłożyła dłoń do ust, rozglądając się. Szczęśliwie nie było żadnych studentów, którzy mogliby podsłuchać ich rozmowę. – No, to idź już, bo  słyszę, jak ci w brzuchu burczy.

        Kręcąc głową z rozbawieniem Oriana złapała portfel, wyszła zza lady i pokierowała się na parter, na którym była malutka kafejka. Wiedziała, że o tej porze zostaną już tylko ochłapy i dania, które są na wpół wysuszone, ale lepsze było to, niż nie zjeść nic przez osiem godzin. Najbliższy sklep znajdował się niemal kilkanaście minut piechotą, a nie chciała zostawiać współpracownicy samej na prawie pół godziny. Schodząc po schodach zauważyła czubek głowy o charakterystycznych blond włosach, które wiły się w dużych lokach. Poczuła potrzebę, żeby zawrócić i zjechać windą, ale stwierdziła, że nie da się zaszczuć. Przecież to wcale nie było tak, że chciała go zobaczyć. Wzięła krótki wdech, wyprostowała plecy i zeszła spokojnym krokiem, starając się przybrać pozę, która mówi “twoje wygłupy nie robią na mnie wrażenia”. Gdy tylko zbliżyła się do szczytu schodów, poczuła na sobie spojrzenie Eryka i jego towarzystwa, które było równie niewychowane, jak on.

        – Hej piękna – zagadnął do niej, na co ona drgnęła i szybko spojrzała na niego ze zmarszczonymi brwiami. – Jak ci idzie czytanie romansidła? Były już jakieś sceny erotyczne?

        Skrzywiła się i postanowiła nie odpowiadać, chociaż bardzo ją kusiło, żeby wbić mu jakąś szpilę. Podniosła nos wyżej, z całych sił się powstrzymując, by na niego nie patrzeć. Ponoć ignorowanie natręta było najlepszą metodą na zniechęcenie go, jednak Eryk zdawał się w ogóle nie łapać przekazu.

        – Może chciałabyś mi pomóc odświeżyć zajęcia z ginekologii? Mógłbym cię zbadać – zapytał, a grupka studentów wydała z siebie przeciągłe “uuu”, zachęcając go do kontynuacji. – Strój już masz odpowiedni, wystarczy, że podwiniesz kieckę, ściągniesz majtki i pozwolisz mi się przestudiować… 

        – Myślałem, że chcesz zostać patologiem sądowym, a nie ginekologiem – powiedział jeden z bardziej nieogarniętych (lub przemęczonych) studentów, co wywołało potężną salwę śmiechu. Nawet Oriana musiała zacisnąć usta, żeby się nie uśmiechnąć, mimo, że czuła się upokorzona.

        – To bibliotekarka, pewnie nie tykana, więc musiałbyś być delikatny – szepnął inny, jednak na tyle głośno, żeby Oriana mogła to usłyszeć. Poczuła, że zalewa ją fala gorąca i wstydu, a krwisty rumieniec pokrywa policzki. Czym prędzej zeszła ze schodów w akompaniamencie chichotów i niemal pobiegła w kierunku kafejki, powstrzymując łzy palące ją pod powiekami. Zaskoczyło ją, gdy śmiech się urwał, a po nim nastąpiło łupnięcie i ktoś jęknął z bólu. – Za co? Sam się z niej nabijałeś!

        – To nie znaczy, że tobie wolno. Jest moja.

        Oriana prychnęła, czując, że wstyd ewoluuję w złość. Jak on śmiał mówić coś takiego? Absolutnie nie mógł rościć sobie do niej żadnych praw. Pokręciła głową i weszła do kafejki. Pierwszy raz przyszło jej do głowy, że może powinna zgłosić skargę na takie zachowanie studenta, jednak co by to dało? Co najwyżej pogrożonoby mu palcem, a z niej by się naśmiewano i uznanoby, że nie umie przyjąć zalotów. Końskich zalotów, ale wciąż zalotów, zdaniem niektórych. Mimowolnie krzywiąc usta z niesmakiem, zaczęła rozglądać się, co ma do wyboru z kilku pozostałych dań. Tak jak myślała, zostały same resztki, więc z rezygnacją wzięła tacę, talerz i sztućce. Wyskrobała resztki makaronu z pesto, którego było za mało, żeby się nimi najeść i dwa pierogi ruskie. Dziwne połączenie, jednak wybór był na tyle niewielki, że zaspokojenie głodu było na pierwszym miejscu. Zapłaciła i slalomem ruszyła do półki naściennej służącej za stolik, przy której stały krzesła barowe. Nie chciała nikogo oglądać, dlatego zdecydowała się na miejsce, gdzie będzie siedzieć tyłem do ludzi. Niespiesznie zjadła rozgotowany makaron i mdłe pierogi, powtarzając sobie w myślach, że musi zacząć przygotowywać sobie jedzenie do pracy. Drogę powrotną do biblioteki wybrała okrężną, żeby nie natknąć się ponownie na Eryka i jego przyjaciół. Niestety, ten czekał już na nią przy windzie, opierając się bokiem o ścianę. Wyglądał irytująco seksownie w czerwonej koszulce polo opinającej szeroką klatkę piersiową. Umięśnione ramiona krzyżował na piersi, tak samo jak nogi w dopasowanych, czarnych jeansach. Fuknęła jak rozwścieczony kot i obróciła się na pięcie tak, że zachwiała się niebezpiecznie, więc doskoczył do niej, chcąc uchronić ją przed upadkiem.

                – Łapy precz! – warknęła, patrząc mu w twarz, która, ku jej zaskoczeniu, wyrażała szczere zmartwienie. Mimo że nie zdążył jej chwycić, gwałtownym ruchem otrzepała sukienkę, jakby chciała strząsnąć z siebie jego niedoszły dotyk.

        – Hej… – powiedział cicho i zerknął na jej identyfikator na smyczy. Jego brwi skoczyły do góry na chwilę, jakby zaskoczył go widok legitymacji pracowniczej. – Oriana… Piękne imię. Jestem Eryk. 

        – Mhmm… – mruknęła, z trudem się powstrzymując, żeby powiedzieć mu, że doskonale wie, jak się nazywa. Choć zwykle korzystał z samodzielnego wypożyczania książek i oddawał je także bezkontaktowo, często bezwiednie zaglądała na jego konto, by sprawdzić, jakie książki wypożycza. Wiedziała, że to niezdrowe, jednak często  nie mogła się powstrzymać. Tłumaczyła sobie, że nie śledzi go, więc to nie jest stalking.

        – Chciałbym cię przeprosić.

        – Co, może mi jeszcze powiesz, że lubisz się po prostu popisywać przed kolegami?

        – Noo… – zaczął, zrobił niezręczną minę i ze skrępowaniem podrapał się po karku. Nie uszło uwadze Oriany, że koszulka nieco podsunęła się do góry, odsłaniając podbrzusze o skrawek szerokiej gumki majtek. – W sumie tak.

        – Nie do wiary – westchnęła i pokręciła głową, ignorując iskierkę radości, że rozmawia z nim sam na sam. – Wiesz, że mogłabym cię oskarżyć o molestowanie seksualne? 

        – Skoro jestem prymusem i dostaję stypendium rektorskie, to raczej nic by sobie z tego nie zrobili… – Eryk uśmiechnął się drapieżnie. Obejrzał ją dokładnie od stóp do głów, zupełnie, jakby rozbierał ją wzrokiem, oblizując przy tym usta. Przygryzł dolną wargę i z nieskrywaną satysfakcją zmrużył oczy, gdy zauważył, że Oriana znów płonie rumieńcem. – Poza tym, oboje wiemy, że ci się podobam, co nie?

        – Buc – fuknęła i ruszyła szybkim krokiem w kierunku schodów.

        Serce biło jej jak oszalałe, a ręce drżały, gdy usiadła na fotelu i próbowała odblokować komputer. Pod nosem mamrotała przekleństwa i modlitwy, żeby Eryk nie przyszedł do biblioteki, by kontynuować dręczenie. Kiedy kolejny raz źle wpisała hasło zamknęła oczy i oddychała, najwolniej, jak to było możliwe, choć wciąż brzmiała jak parowóz. Zacisnęła dłonie w pięści, starając się odpędzić łzy. Żałowała każdej chwili, gdy fantazjowała o nim leżąc na zimnym łóżku w niewielkim, wynajętym pokoju. Takich momentów było zbyt wiele, ponieważ zdarzały się niemal każdej nocy. Doskonale wiedziała, że Eryk podrywa mnóstwo dziewczyn, a z jeszcze większej ilości nabija się razem z kolegami. Jak szło to powiedzenie? Serce nie sługa? W jej przypadku raczej serce było najgorszym wrogiem. 

        – Co się stało? – Koleżanka podeszła do Oriany i położyła dłoń na jej ramieniu, z niepokojem patrząc na jej profil.

        – Gówniarze – wyjaśniła i skinęła głową w kierunku schodów, jakby to miało wytłumaczyć wszystko. Pomijała fakt, że była od nich nieco młodsza, bo niemal od razu po odebraniu dyplomu licencjackiego udało jej się złapać pracę w zawodzie, a większość z zaczepiających ją gagatków była już na przedostatnim roku sześcioletnich studiów. Kiedy ona została przyjęta do pracy w bibliotece, Eryk rozpoczynał czwarty rok studiów, co oznaczało, że jest od niej około rok starszy.

        – Mogłabym powiedzieć, że kto się czubi, ten się lubi, ale ty chyba nie lubisz tego chłopca, co?

        – Nie – odpowiedziała z mocą i kiwnęła głową. Dokładnie tak. Nie lubi go. To, co czuje, to tylko pociąg fizyczny.

        – Słyszałam, że jego ojciec to kryminalista. Czeka na rozprawę. 

– Co zrobił? – Poderwała głowę, patrząc na współpracownicę, która wzruszyła ramionami.

        – Tego nie wiem.

***  

        Wieczorem Oriana postanowiła, że skoro następnego dnia także ma popołudniową zmianę, może poleżeć trochę dłużej. Co prawda i tak leżała, z książką w rękach, ale nie spieszyło jej się w ramiona Morfeusza. Wiedziała, że i tak będzie miała problemy z zaśnięciem, zwłaszcza po wiadomości, że ojciec Eryka jest recydywistą. Trudno było jej się skupić na książce, bo do jej umysłu spływały zarówno wspomnienia tego, jak Eryk jej się przyglądał, a także naciągane usprawiedliwienia dla jego typu charakteru. Wiedziała, że zachowanie chłopaka jest toksyczne, ale może wynikało to z traumy? Może nie miał go kto wychować jak należy i nie nauczył go empatii? 

        Przypomniała sobie jego oczy. Czarne oczy, które jedynie w bardzo intensywnym świetle ujawniały swój prawdziwy, brązowy kolor. Poza tym zdawały się być puste, przerażające, jak głęboki dół na dnie oceanu. Jak szczelina, w której nie było nic, tylko ciemność, która odebrałaby ostatni oddech. Kształt jego oczu mógł kojarzyć się z wyjątkowo złośliwym chochlikiem, ponieważ były wąskie, a zewnętrzne kąciki były delikatnie skierowane ku górze. Choć wydawał się być uszczypliwym wesołkiem, miał w sobie mrok, który mógłby ją bezlitośnie pochłonąć. Może właśnie dlatego chciał zostać patologiem? Bo może miał świadomość, że jest niebezpieczny i mógłby kogoś fizycznie skrzywdzić, a zamiast tego bez żadnych emocji kroiłby zwłoki i z zatrważającą satysfakcją rozgrzebywał je, by poznać przyczynę śmierci?

        Nawet nie wiedziała kiedy zasnęła. Obudziła się z głośnym westchnieniem i zadrżała, mrużąc oczy od światła wciąż zapalonej lampki. Nie powinna była poświęcać tak wiele myśli Erykowi, zwłaszcza w negatywnych kontekstach, pomieszanych z adoracją jego urody, ponieważ jej się przyśnił. Był to koszmar, co gorsza erotyczny. Miał przeprowadzić na niej sekcję zwłok, mimo że była żywa, o czym nie wiedział. Co prawda nawet nie zbliżył do niej skalpela, za to wkładał w nią palce, mając przy tym minę pozbawioną jakichkolwiek emocji. Jedynie w jego oczach lśniło pożądanie, jakiego nigdy u nikogo nie widziała. Nawet po przebudzeniu zdawało jej się, że czuła ciepłą, dużą dłoń na swoim kroczu, palce obleczone lateksową rękawiczką, głęboko w pochwie. 

        Poruszyła się niespokojnie i poczuła lepką wilgoć między udami. Szybko odrzuciła koc, którym musiała się przykryć przez sen i rozłożyła nogi, aby między nie zajrzeć. Była niemal pewna, że to okres, mimo, że miał się pojawić dopiero za dwa tygodnie. Co prawda na jej cienkich majtkach wykwitła mokra plama, jednak nie była w kolorze krwi. Zerknęła na zegarek i zauważyła, że obudziła się bardzo wcześnie, do budzika zostały jeszcze trzy godziny. Jej organizm przyzwyczaił się do wstawania o takich porach. Zagryzła wargę, niepewna, czy powinna się zaspokoić, zwłaszcza po tak niepokojącym śnie. Czuła ucisk w podbrzuszu, a mięśnie jej pochwy zacisnęły się lekko, jakby prosiły o to, by pozwoliła sobie na chwilę zapomnienia. Zamknęła oczy i odetchnęła cicho. Może zamiast tego powinna wziąć zimny prysznic? Mimo że Eryk nie mógł się o tym dowiedzieć, nie chciała dać mu satysfakcji, że po śnie o nim musiała się dotykać. Zgasiła światło, dochodząc do wniosku, że prysznic o takiej porze to zły pomysł, bo mógłby obudzić jej współlokatorów. Ciemność otuliła ją, dając poczucie, że jest niewidoczna i boleśnie samotna. Położyła rękę na brzuchu i skrzyżowała nogi, choć jej wilgotne wnętrze pulsowało z pragnienia. Przykryła się i położyła dłonie na kocu, starając się myśleć o wszystkim, tylko nie o Eryku. Było to bezcelowe, bo raz za razem widziała go oczyma wyobraźni. Jego pełne, miękkie usta o kącikach delikatnie skierowanych w górę, które tylko w szerokim uśmiechu opadały. Skóra jego warg wydawała się być niesamowicie miękka, a całkowity kształt ust zdawał się wręcz stworzony do pocałunków. Jego łagodnie zarysowana szczęka i zaokrąglony, całkiem szeroki podbródek. Jego nos, wysoko osadzony i nieco zadarty, przywodził na myśl rozkosznego łobuziaka. Długie brwi o mocnym łuku i  zewnętrznych końcach skierowanych ku górze. Oczy. Niemal doskonale czarne oczy. Rozbierające ją samym spojrzeniem. 

        Jęknęła cicho, poddając się pożądaniu, jakie ją ogarnęło. Nie miała siły dłużej walczyć. Wsunęła obie dłonie pod koc, a następnie od razu pod majtki. Rozchyliła palcami nabrzmiałe, wilgotne wargi i przesunęła opuszkami po całej wulwie. Była gorąca i bardzo mokra, wręcz ociekająca. Z podniecenia kręciło jej się w głowie, zwłaszcza, że oddychała najwolniej, jak mogła. Znała swoje ciało już na tyle, że wiedziała, jak przedłużyć swoją przyjemność.  Pragnienie szybkiego orgazmu kłóciło się o pierwsze miejsce z powolnym rozkoszowaniem się własnym ciałem. Ostatecznie doszła do wniosku, że nigdzie jej się nie spieszy. Oblizała usta i dotknęła delikatnie stwardniałej łechtaczki, którą zaczęła powolnie okrążać opuszkami. Palcami drugiej ręki gładziła śliskie wargi mniejsze, próbując odwzorować każdy ruch wykonany przez Eryka w jej śnie. Starannie zwiedzała ujście pochwy, mięciutką labię i zagłębienie, gdzie na wzgórku Wenus łączyły się ze sobą wargi sromowe większe. Była tak rozgrzana, że nie musiała używać lubrykantu, choć niemal zawsze go potrzebowała. Nie było sensu powstrzymywać się przed przyspieszeniem, więc pozwoliła się porwać rozkoszy. Nie kontrolowała swojego ciała, a jej biodra poruszały się razem z ruchem jej palców, zupełnie, jakby odpowiadała na ruchy penetrującego ją w myślach mężczyzny. Choć w śnie jej nie całował, teraz wyobrażała sobie jego miękkie, słodkie usta na swojej szyi, płatku ucha, obojczyku. Gorący język, zęby zaciskające się z bolesną rozkoszą na delikatnej skórze. Wsunęła w siebie palce, zgięła je i raz za razem gładziła opuszkami najwrażliwsze miejsce, nie przestając jednocześnie masować żołędzi łechtaczki. Oczami wyobraźni wpatrzyła się w jego twarz, zmarszczone lekko brwi i uchylone, wilgotne usta, spomiędzy których wypływały jęki i szepty. Zadowolony uśmiech, przez który pojawiły się dołeczki, a potem zagryzienie wargi i zaciśnięcie oczu. Odczuwałby rozkosz tak samo, jak ona. Napierałby na nią całym ciałem, co jakiś czas się zatrzymując, żeby nie dojść za szybko. Błagalnie wypychałaby biodra w jego kierunku, tak samo, jak robiła to w rzeczywistości, próbując spenetrować się palcami tak głęboko, jak dosięgnąłby czubek jego penisa. Przyspieszyła ruchy obu dłoni, sapiąc i niemal powarkując z rozkoszy.

        W fantazji zmienili pozycję, teraz ona była na górze i wyraźniej czuła go w sobie, niemal pod pępkiem. Widziała go z góry, trzymała za nadgarstki z takim zdecydowaniem, na jakie pewnie nigdy by się nie odważyła poza światem fantazji. Eryk podnosiłby głowę, patrząc na nią błagalnie, oczekując pocałunku. Nie okazałaby łaski, wolałaby go dręczyć, znęcać się nad nim. Gdyby słowa wygrały pojedynek o pierwszeństwo z jękami, prosiłby o litość. Pocałowałaby go dopiero w momencie osiągnięcia orgazmu, żeby wręcz połknąć jego krzyk rozkoszy. Zamarłby w bezruchu, zupełnie jak ona w rzeczywistości, by jak najintensywniej odczuwać fale elektryczności przebiegające przez całe ciało. Oriana wstrzymała oddech, pocierając łechtaczkę mocno i szybko, żeby natychmiast rozniecić kolejny orgazm. Zacisnęła się na własnych palcach i wydała z siebie gardłowy, niski jęk, nie myśląc nawet o tym, że ktoś może ją usłyszeć. Kolejna eksplozja rozkoszy przeszyła jej ciało, a ona bezwstydnie wyobraziła sobie, że czuje w sobie drgającego mocno penisa, z którego wystrzeliwały raz za razem porcje nasienia. Zadrżała ostatni raz i wyciągnęła z siebie palce, starając się opanować przyspieszony oddech. Błoga satysfakcja spłynęła na nią, ciągnąc w kierunku snu, jednak potrzeba skorzystania z toalety była silniejsza. 

***

        Pojawiła się w pracy spóźniona, bez okularów, bo po nocnych igraszkach z samą sobą zasnęła na tyle mocno, że przegapiła budzik. Była jednak wdzięczna losowi, że tym razem nie jechała tym samym tramwajem co Eryk. Niewątpliwie spaliłaby się ze wstydu. Gorąco przeprosiła kierowniczkę, która tylko machnęła ręką na jej spóźnienie i Oriana usiadła przy ladzie. Zalogowała się do wszystkich systemów na starym komputerze i wpatrzyła na studentów, którzy mijali ją, taszcząc ze sobą grube podręczniki do anatomii. Obcokrajowcy posyłali jej niezręczne uśmiechy na powitanie, niektórzy witali się głośno i wyraźnie, jak przedszkolacy, a inni zupełnie ignorowali jej obecność. Orianie serce podeszło do gardła, gdy zauważyła Eryka, który schodził ze schodów. Stał pod światło, więc jego blond loki otaczały głowę niczym świetlista aureola, chociaż twarz skrywał cień. Natychmiast spuściła wzrok i zaczęła intensywnie wpatrywać się w stronę główną witryny przeznaczonej bibliotece. Błagała w myślach, żeby do niej nie podchodził. Przypomniała sobie jego spojrzenie w śnie i mimowolnie zacisnęła uda. Sięgnęła po wydrukowane tablice klasyfikacyjne i zaczęła je czytać, choć doskonale znała je na pamięć. Kątem oka zauważyła, że Eryk usiadł na prostokątnym siedzisku, który był zaledwie kilka metrów od lady, przodem do niej. Czuła na sobie jego intensywne spojrzenie, niemal słyszała w myślach jego niski, mrukliwy głos, który prosił, żeby na niego popatrzyła. 

        – A co ty tutaj? – usłyszała głos nad swoją głową i aż pisnęła w wyrazie zaskoczenia. Serce jej drgnęło, gdy usłyszała chichot Eryka, który obserwował całą sytuację.

        – Co… Co ja? – zapytała bezmyślnie i popatrzyła na starszego bibliotekarza, który z przechyloną głową jej się przyglądał.

        – Ziemia do Oriany! – Pomachał jej dłonią przed twarzą, jakby oczekiwał, że ona sama się domyśli o co chodzi. – Dyżur masz dopiero od piętnastej, zmykaj z mojego miejsca. Człowiek idzie na fajkę, a już go podsiadają.

        – Przepraszam – wybąkała i wstała, odwracając się plecami do Eryka. Kolega z pracy uśmiechnął się do niej pokrzepiająco, jakby chciał przeprosić za to, jak zareagował.

        – Nie gniewam się. Widzę, że jesteś trochę zakręcona. Nic się nie stało. 

        Oriana tylko uśmiechnęła się niezręcznie i starannie unikając spojrzenia obserwującego ją młodego mężczyzny, ruszyła w kierunku przejścia służbowego. Dopiero, gdy znalazła się przy swoim biurku odetchnęła cicho i wróciła do zajęć, które przerwała wczoraj. Miała problemy ze skupieniem się, bo jej myśli raz za razem biegły do Eryka. Nie mogła pozbyć się wrażenia, że chciał powiedzieć coś ważnego i wyjątkowo nie chciał jej dokuczyć. Gniewnie pokręciła głową, odtrącając te myśli, bo już na kolejnej książce krzywo nakleiła nalepkę z sygnaturą. Zawsze była uważana za bardzo skrupulatną i dokładną pracownicę, a teraz nie mogła skupić się na najprostszym zadaniu, przez jakiegoś chłopaczka. Zmarszczyła nos i z nowym zapałem wróciła do oklejania książek. Hormony nie będą za nią decydować.

        Kilka godzin później zeszła na dyżur, trzymając książkę tak, żeby wygięta poprzedniego dnia okładka choć odrobinę się naprostowała. Usiadła do komputera, pożegnała się z pracownikami kończącymi poranną zmianę i otworzyła książkę. Choć była skupiona na lekturze, co jakiś czas podnosiła głowę, żeby spojrzeć, czy studenci zachowują porządek i nie wnoszą niepożądanych rzeczy na teren biblioteki. Z uśmiechem przyjmowała zwracane przez nich książki, zapewniając ich, że nie szkodzi, że wypożyczone pozycje były trochę przetrzymane. Przechadzała się po czytelni, odkładając ciężkie tomiszcza na półki, pierwszy raz od wielu godzin czując, że powraca do niej spokój i skupienie na pracy. Z infantylną satysfakcją przykładała palec do ust, by upominieć studentów, którzy zbyt głośno rozmawiali, dosuwała krzesła i wyrównywała woluminy, żeby były ustawione idealnie równo. Nadeszła godzina dziewiętnasta i studenci zaczęli wysypywać się z czytelni. 

        – Ori! – usłyszała głośny szept i szybko obróciła się w kierunku lady. Koleżanka machała energicznie dłonią, przywołując ją do siebie. Podeszła do niej z umiarkowanym zainteresowaniem. Ta konkretna współpracownica niemal za każdym razem, gdy miała popołudniową zmianę, zrywała się idealnie o dziewiętnastej, mimo, że obie powinny zostać do momentu, aż wszystko będzie perfekcyjnie przygotowane na następny dzień.

        – Co tam?

        – Muszę wyjść wcześniej, poradzisz sobie? – zapytała robiąc przy tym minę szczeniaczka. – Obiecuję, to ostatni raz. Następnym razem, jeśli będziesz chciała, będziesz mogła wyjść kwadrans wcześniej, a ja ci będę kryć tyłek. Dobrze, Ori? Proszę!

        – No dobra… – powiedziała, głęboko żałując swojego braku asertywności. Koleżanka uśmiechnęła się z taką ulgą i wdzięcznością, że Orianie zrobiło się miło.

        – Dziękuję! Jutro ci przyniosę coś słodkiego, bo dzisiaj zapisałam się na warsztaty z robienia własnych czekoladek z nadzieniem. Jakbym nie wyszła teraz, tobym na nie nie zdążyła. Ori, jesteś aniołem! – Klasnęła w dłonie, wzięła torbę i ruszyła szybkim krokiem w kierunku wyjścia. – Zasunę od razu taśmy! To trzymaj się, pa!

        Oriana tylko machnęła jej ręką, choć koleżanka nie mogła tego nawet zobaczyć. Westchnęła i zaczęła odnosić ostatnie książki na swoje miejsca. Weszła do czytelni, upewniła się, że jest porządek i dosunęła kilka ostatnich krzeseł. Wyszła drugimi drzwiami i nagle przystanęła w miejscu. Na szerokim siedzisku o wielkości małego łóżka, obok półki z bookcrossingiem siedział Eryk. Serce jej drgnęło, gdy tylko na nią zerknął i od razu opuścił głowę. Przez to krótkie spojrzenie zdążyła zauważyć, że jest zapłakany. Było to ostatnie, co spodziewała się zobaczyć.

        – Co się stało? – zapytała miękko i zamknęła za sobą drzwi od czytelni. Byli kompletnie sami, otoczeni ciszą.

        – Skazali mojego ojca na dożywocie – wyszeptał i zacisnął wargi.

        – Tak mi przykro… – odpowiedziała i usiadła obok niego. Żadne inne słowa nie przychodziły jej do głowy, zwłaszcza, że tak naprawdę kompletnie go nie znała.

        Nie była pewna, w jaki sposób mogłaby go pocieszyć. Widziała, jak raz za razem spod jego powiek wypływają łzy, tocząc się po zarumienionej twarzy. Zacisnął lekko nabrzmiałe, pełne i mocno zaczerwienione usta. Nie patrzył na nią, lecz na swoje ciemne, sportowe buty, ignorując łzy, które łaskocząc spadały mu z czubka nosa. Wyglądał tak niewinnie, zupełnie odmiennie niż zwykle. Nabrał wątłości i wydawał się delikatny, kruchy. Wiecznie rozczochrane, blond włosy, jakimś cudem zdawały się być w jeszcze większym nieładzie. Odezwał się w niej odruch, aby go dotknąć, pocieszyć swoim ciepłem, mimo tego, jaki był wobec niej wcześniej. Przychyliła się do niego i delikatnie dotknęła jego policzka, jakby robiła to już wcześniej wielokrotnie. Skóra miała ledwie wyczuwalną szorstkość od odrastającego zarostu, zwłaszcza, że co drugi ruch gładziła go pod włos, od szczęki, do kości jarzmowej. Choć zdawał się ignorować jej dotyk, to jednak się nie odsunął, jak w pierwszej chwili się spodziewała. Gładziła go i ścierała ciepłe łzy, czując, że niechęć, która tkwiła zadrą w jej sercu, powoli zmienia się w litość i współczucie. Jakim cudem mogłaby przejść obok takiej kupki nieszczęścia i nie pomóc? Przyglądała mu się intensywnie. Zdawało jej się, że wygląda zupełnie inaczej, niż wtedy, gdy twarz wykrzywiał mu kpiący uśmiech, lub gdy cienkie brwi marszczyły się w gniewie. Przez płacz musiał zatkać mu się nos, ponieważ oddychał przez lekko rozchylone usta. Światło zachodzącego słońca odbijało się od wewnętrznej strony warg, niewątpliwie miękkiej i delikatnej. Aż kusiło, aby dotknąć jej kciukiem, lub językiem. Drgnęła lekko, ponieważ podniósł głowę, zupełnie, jakby odczytał jej myśli i chciał na to zareagować. Jego oczy o niemal czarnych tęczówkach były mocno zaczerwienione, a na jasnych rzęsach wisiały łzy. Do tej pory jego oczy wydawały jej się puste, zimne, jak u rekina. Przerażały ją i nie chciała w nie patrzeć, bo czuła się, jak ofiara, która nie ma szans na ucieczkę przed bezlitosnym drapieżnikiem. Jednak w tej konkretnej chwili wyrażały prośbę, wręcz błaganie, żeby nie odchodziła. Zerknęła na jego usta, bo zaczerpnął powietrza, zupełnie, jakby chciał coś powiedzieć, ale tylko wysunął koniuszek języka, żeby przesunąć nimi między wargami, od jednego kącika do drugiego i przełknął ślinę. Tak samo, jak poprzedniego dnia, jednak teraz w kompletnie innym kontekście. 

        – Czy mogłabyś mnie przytulić? – zapytał tak cicho i chrapliwie, że jej serce ścisnęło się z bolesnym współczuciem. Nie była w stanie mu odmówić. Przysunęła się do niego tak, by ich nogi się dotykały i objęła ramieniem, nieco niezręcznie klepiąc go po łopatce. On, ku jej zaskoczeniu, obrócił cały tułów przodem do niej i otoczył ją ściśle ramionami w pasie. Oparł podbródek na jej barku i pociągnął nosem, jakby mimo wszystko chciał powstrzymać się przed dalszym płaczem. Poczuła , że czubek jego brody drży i zaszlochał cicho, żałośnie.

        – Nie krępuj się… – szepnęła i niepewnie pogładziła jego włosy. Kosmyki zaskakująco gładko przesuwały się między jej palcami i nie mogła się nadziwić ich miękkości. – Jeśli chcesz, możesz mi opowiedzieć o swoim tacie.

        – Nie… Nie chcę o tym mówić… 

        – Oczywiście. Nic na siłę.

        Niemalże odruchowo zaczęła gładzić jego plecy i przytuliła policzek do jego włosów, zamykając oczy. Rozkoszne ciepło biło od jego wstrząsanego płaczem ciała. Choć ten uścisk był tylko po to, by go pocieszyć, nie mogła powstrzymać fali przyjemności. Nie chciała cieszyć się jego nieszczęściem, ale fakt, że dzieliła z nim tak intymną chwilę, dawał jej głęboką radość. Nawet zapach nieszczęsnego Axe’a czekoladowego wydawał jej się wyjątkowo przyjemny dla zmysłu powonienia. Starała się skupić całą swoją uwagę na tym, żeby mu współczuć, żeby nie okazywać nadmiernego zadowolenia, że w końcu zwrócił na nią uwagę inaczej, niż tylko i wyłącznie po to, żeby jej dogryźć. Powoli, ale sukcesywnie Eryk zaczynał się rozluźniać, a spod powiek przestały wypływać łzy. Nie puszczając Oriany, niedbale otarł kłykciami wilgoć z twarzy i wtulił powieki w jej szyję. Odetchnął pełną piersią, owiewając jej szyję i dekolt gorącym oddechem. Wyczuł, że kobietę przeszedł dreszcz, dlatego przyciągnął ją do siebie mocniej, jakby chciał uchronić ją od zimna. Gładził jej plecy, tak samo powolnymi i czułymi ruchami, jak ona głaskała jego. Przesunął palcami po jej karku, z satysfakcją odnotowując, że wstrzymała oddech i skuliła się w jego ramionach. Zachęcony reakcją, wsunął palce w gęste, kręcone włosy, pieszcząc cały odcinek szyjny, aż po nasadę czaszki. Poruszył głową i zamiast powiek, przyłożył do jej skóry policzek, zadowolony, że bezwiednie odchyliła głowę, jakby prosiła o pocałunek w szyję. Przesunął czubkiem nosa od obojczyka, aż do krawędzi żuchwy i zatrzymał usta tuż przy uchu, które było ozdobione delikatnym kolczykiem.

        – Pocałuj mnie… Proszę… – wyszeptał i przycisnął ją do siebie, gdy znów zadrżała. 

        Oriana odsunęła się od niego odrobinę, jednak nie na tyle, by przestali się obejmować. Spojrzała w jego przekrwione oczy, które wyrażały dojmujący smutek i pragnienie. Pragnął jej bliskości. Nie chciała się zastanawiać nad tym, czy poszukiwał pocieszenia konkretnie w jej ramionach, i czy gdyby trafił na kogoś innego, to jemu by się wypłakał w koszulę. Liczyło się tylko to, że jest teraz z nią. To ją prosi o pocałunek. Miała wrażenie, że jakby mu odmówiła, zaakceptowałby to i nie chowałby do niej urazy. Jednakże wiedziała, że odmawiając jemu, odmówiłaby także sobie. Może to była jedyna okazja w życiu, żeby posmakować jego ust? Czy w takiej sytuacji go wykorzystywała? Albo co gorsza to on wykorzystywał ją?

        – Proszę – powtórzył i przymrużył oczy, zbliżając do niej twarz. Nie odsunęła się, gdy zetknął się z nią czołem i niemal dotknął jej wargi swoimi. – Potrzebuję cię, Oriano. Tylko ciebie.

        Wierzyła w każde jego słowo i nie chciała przeciągać dłużej napięcia. Najłagodniej, jak umiała, położyła usta na jego lekko uchylonych wargach, które natychmiast przycisnęły się do niej mocno. Jego dłoń wciąż tkwiła w kasztanowych włosach, dlatego przyciągnął ją do siebie, wpijając się w jej wargi, jakby ten pocałunek miał być błogosławieństwem losu, oczyszczeniem duszy i ulgą serca. Na ułamek sekundy oderwał się od niej, żeby łapczywie nabrać powietrza i ponowił pieszczotę. Miał wrażenie, że Oriana wręcz rozpływa się w jego ramionach, mimo, że ich uścisk wciąż był mocny. W tej chwili należała do niego. Gdyby chciał, mógłby zrobić z nią cokolwiek zapragnął, a ona by jeszcze za to podziękowała. Był niemal pewien, że kobieta, którą całuje jest niedoświadczona, przez co mogła być jeszcze bardziej spragniona męskiego dotyku. Wiedział, że z tego typu kobietami mogło pójść dwojako – albo były cnotkami, które wzbraniały się przed czymkolwiek, co mogłoby nastąpić po pocałunku, albo były tak chętne, że nie dało się od nich opędzić, po tym, jak się pozbawiło je dziewictwa. Nigdy nic pomiędzy. Gdzieś w głębi duszy pomyślał, że nie powinien tak traktować Oriany, bo dosłownie użyczyła mu ramienia do wypłakania się. Było mu wstyd, że go na tym przyłapała, jednakże czyż sam się o to nie prosił, kryjąc się aż do momentu zamknięcia biblioteki? Prędzej czy później by go znalazła, a gdyby nie była tak wrażliwa, najpewniej by go po prostu wyprosiła, zwłaszcza po tym, jak ją traktował. Przerwał pocałunek i odsunął od niej odrobinę, żeby popatrzeć uważniej w jej twarz. Uderzyło go to, jak bardzo była piękna. Rumiane, okrągłe policzki, wilgotne i rozchylone pełne usta, ciemne brwi o mocno zarysowanym łuku. Otworzyła oczy i dopiero wtedy zauważył, że mają wyjątkowy kolor. Od źrenicy wychodziły brązowe promyki, które przechodziły w morski błękit, a obwódki odcinające tęczówkę od białka miały wręcz granatowo-szary kolor. Nigdy wcześniej nie widział tak niesamowitych oczu.

        – Co się stało? – szepnęła, zupełnie, jakby obawiała się, że głosem rozbije bańkę, w której się znaleźli. Że gdy tylko się odezwie głośniej, on się spłoszy i ucieknie od niej. Poczuła ucisk w podbrzuszu, gdy się uśmiechnął z rozmarzeniem, pokazując dołeczki. 

        – Masz zniewalającą urodę… – odpowiedział i znów przyciągnął ją do pocałunku, w połowie drogi szepcząc: – Chodź do mnie.

        Przechyliła głowę i znów zetknęła się z nim ustami, które zdawały samoistnie się do siebie dopasowywać. Intuicyjnie odwzajemniała jego ruchy, jednak nie umiała powstrzymać dreszczu, który przebiegł jej po plecach, gdy rozchylił usta i pierwszy raz dotknął jej języka swoim. Smakował łzami, słodkim napojem i miętową gumą do żucia. Z wprawą pieścił jej język, błądząc po wnętrzu jej ust. Jej rozkoszne westchnienie brzmiało dla niego, jak najlepszy komplement, jaki mógł usłyszeć w życiu. Mimowolnie zaciskała palce na jego koszulce za każdym razem, gdy zamiast języka brał do ust jej dolną wargę i drażnił ją ssaniem i delikatnym podgryzaniem. Wsuwał język między jej wargi, pieścił przez kilka sekund, po czym wycofywał się, żeby ich usta połączyły się rozkosznym buziakiem. Ilekroć on kończył głębszą pieszczotę, ona na powrót rozchylała chętnie usta, zapraszając go do środka. Była rozpalona i przyciągała go do siebie, nie czując nawet, że stopniowo obsuwa się i kładzie na plecach. Ruchy Eryka, gdy zmienili pozycje były tak płynne, że nie odnotowała momentu, w którym przełożył jej nogę na siedzisko, tak, aby je rozłożyć. Była zamroczona, zupełnie, jakby pocałunek wprawił ją w stan rozkosznej hipnozy. Przywitała jego cudowny ciężar z satysfakcją, gdy ostrożnie się na niej położył, podpierając się łokciami. Bezwiednie objęła go nogami, przyciskając do siebie. Wsunęła obie dłonie w jego włosy, wkładając w pocałunek całą namiętność, jaką mogła z siebie wykrzesać.

        Logiczne myślenie i poczucie rzeczywistości zasnuła szkarłatna mgła pożądania. Była zachłanna, spragniona i całkowicie mokra. Potrzebowała w tej chwili tylko jednego – rozkoszy, którą mógł jej dostarczyć jedynie Eryk. Kiedy naparł na nią biodrami, tak, by wyczuła erekcję jęknęła w jego usta błagalnie. Przeniósł usta na jej szyję i zupełnie jak w jej marzeniach całował skórę zasysając ją, łagodnie liżąc i przygryzając. Bolesne ukłucie pękających naczynek krwionośnych pod skórą od mocnego ssania rozlało się w niej rozkoszą i od samej tej pieszczoty miała wrażenie, że lada chwila może osiągnąć szczyt. Nie obchodziło jej, że w tej chwili Eryk ją naznaczył malinką. Ucałował delikatnie zaczerwienione miejsce i przesunął całym językiem po jej obojczyku, aż do mostka i zagłębił się ustami między jej piersi, wciąż złączone przez przytrzymujące je biustonosz. Jedną ręką podciągnął jej sukienkę, tę samą sukienkę, którą nosiła poprzedniego dnia i pogładził wewnętrzną stronę jej uda. Oriana chętnie poruszyła biodrami, nie będąc w stanie wyartykułować ani jednego słowa. Gdy przykrył jej krocze dłonią jęknęła głośno, niemal z wdzięcznością. Eryk jeszcze nigdy nie dotykał aż tak przesiąkniętych majtek. Cienka tkanina okrywała jej miękką wulwę, która była gorąca i nabrzmiała z pragnienia. Zapragnął wtulić całą twarz w jej krocze, spić słodycz do cna, wsunąć głęboko język i całować jej wargi z namaszczeniem. Oboje zamarli w bezruchu, jak zwierzęta zaskoczone przez drapieżnika, gdy usłyszeli dźwięk otwieranych, ciężkich drzwi i pobrzękiwanie wózka. Pracownica ekipy sprzątającej zakończyła pracę w części biurowej. Odskoczyli od siebie, spłoszeni i zawstydzeni tym, że namiętność pochłonęła ich do tego stopnia, że zapomnieli, że są w miejscu publicznym, a do tego w pracy Oriany. 

        – Ja ją zagadam, a ty cicho uciekaj po schodach – szepnęła do niego, na co on skinął głową, równie rumiany, jak ona. Szybko przyciągnęła go do siebie, łapiąc koszulkę w pięść, cmoknęła w usta i wyszła na widok, wcześniej poprawiając sukienkę. – Dobry wieczór!

        – Dobry, dobry – przywitała się sympatyczna pani sprzątająca. – Co jeszcze tutaj robisz?

        – Zgubiłam gdzieś portfel – powiedziała pierwsze kłamstwo, jakie przyszło jej do głowy. Starała się wyglądać na zmartwioną, choć czuła gorąco na policzkach. – Szukałam za pokojami nauki, ale jeszcze nie wszędzie sprawdziłam. Może mi pani pomoże szukać?

        – Kochanie, oczywiście! Jak wyglądał?

– Skórzany, brązowy, mniej więcej taki. – Pokazała na palcach rozmiar swojego portfela i wskazała na półki w głębi biblioteki, za którymi znajdowały się stoliki z fotelami. – Może przejrzeć pani tam, a ja rozejrzę się jeszcze przy ladzie? Możliwe, że schowałam go w którejś z szuflad.

        Sprzątaczka skinęła głową i od razu ruszyła szybkim krokiem, czujnie rozglądając się po podłodze i półkach. Oriana upewniła się, że Eryk uciekł i zbiegł niemal bezdźwięcznie po schodach. Krzyknęła, że zguba się odnalazła w szufladzie z dokumentami do zniszczenia. Gorąco podziękowała kobiecie za pomoc w poszukiwaniu, zebrała plecak i z mocno bijącym sercem wyszła z biblioteki. Rozejrzała się uważnie, jednak nigdzie nie zauważyła niedoszłego kochanka. Spłynęło na nią poczucie upokorzenia przytłaczająco większe, niż to, które czuła poprzedniego dnia, gdy Eryk się z niej naśmiewał. Uciekł od niej. Zupełnie, jakby pożałował tego, do czego doszło między nimi zaledwie kilka minut temu. Zacisnęła usta, przełknęła gorzko łzy, nałożyła słuchawki i ruszyła w kierunku domu. Była wdzięczna za to, że jest piątek i następny dzień miała wolny od pracy. Nie będzie ryzyka tego, że spotka gdzieś Eryka.

***

        Minął tydzień od chwili spontanicznej schadzki we wnęce z bookcrossingiem. Eryk w końcu zdecydował się na to, aby przeprosić Orianę za swoje zachowanie. Tym razem szczerze, nie tak, jak przy windzie. Nie zrobił tego od razu, ponieważ palił go wstyd tak głęboki, jakiego nigdy wcześniej nie odczuwał. Nie dość, że odsłonił się przed nią, płakał w jej ramię, to jeszcze mało brakowało, a przeleciałby ją w pracy. Dreszcz odrazy do samego siebie odzywał się w nim ilekroć przypominał sobie, jak widział ją rozglądającą się po parkingu zaraz po tym, jak uciekł z biblioteki. Nie zareagował, ani nie wyłonił się zza żywopłotu, żeby jej się pokazać. Co najgorsze, nie podziękował jej za okazanie wsparcia w tragicznej sytuacji. Siedem dni i siedem nocy zastanawiał się na tym, jakich słów użyć i jak jej się odwdzięczyć. Czy zabranie jej na randkę w takiej sytuacji nie byłoby szczytem bezczelności? Czy w ogóle będzie chciała z nim rozmawiać? 

        Wspiął się na piętro biblioteki, drżąc na całym ciele ze stresu. Cały czas wahał się, czy w ogóle powinien się tam pojawiać. Kusiło go, żeby zawrócić i po prostu olać całą sprawę, ale potem przypominał sobie jej oczy, wpatrujące się w niego ze szczerym zmartwieniem i współczuciem. Był doskonale świadom, że bibliotekarka jest w nim zauroczona i czerpał z tego energię do żartów i kpiny. Pomyślał, że niesamowicie dojrzał przez to kilka dni, bo dotarło do niego, jak bardzo był okrutny. Nie przeszkadzało to jednak w tym, aby znaleźć sobie inne ofiary, tym bardziej, że był podatny na zachęty kolegów. Więc jednak nie dojrzał, nadal zachowywał się jak niewychowany gówniarz. Ja pierdole, ale ze mnie kutas… – pomyślał kwaśno, stając przed ladą biblioteczną. Rozejrzał się uważnie, ale nigdzie nie widział kasztanowych loków.

        – W czym mogę pomóc? – zapytał starszy bibliotekarz z umiarkowanym zainteresowaniem.

        – Czy jest może Oriana?

        – Nie – odpowiedział krótko i zaczął badawczo przyglądać się Erykowi, który poczuł się mocno skrępowany. Nie miał jednak zamiaru się poddać tak łatwo.

        – A kiedy będzie?

        – Mamy ochronę danych osobowych, nie mogę panu udzielić takiej informacji. 

        – Rozumiem, dziękuję.

        – Lepiej się do niej nie zbliżaj, chłopcze. Dobrze ci radzę. – Bibliotekarz ściszył głos, wpatrując się intensywnie w Eryka, którego aż przeszedł dreszcz. – Podejrzewam, że to przez ciebie cały tydzień była markotna. Skrzywdź ją jeszcze raz, a tego pożałujesz. Zrozumiano?

        – Tak jest. – Student przełknął ślinę i na miękkich nogach wyszedł z biblioteki. 

        Usiadł na schodach i zaczerpnął głęboko powietrza. Fakt, że skrzywdził ją do żywego, ciążył mu na sercu. Był na siebie wściekły, bo nie dość, że zrobił jej przykrość, to jeszcze przez całą tę sytuację nie mógł się skupić na nauce. Zamiast notować słowa profesorów na wykładach, bezmyślnie gryzł długopis, a zajęcia w prosektorium przestały go fascynować. Ciągle wracał myślami do niej. Nawet fakt, że na jego ojca ogłoszono wyrok dożywocia odeszło na dalszy plan. Czuł się jak ostatni drań, złamas. Tym bardziej, jak uświadomił sobie, że nieświadomie nałożył immunitet na chamstwo jedynie na nią, a wobec innych dziewczyn był taki sam. To, że kobiety przez niego zaczepiane wcale mu się nie podobały, nie miało żadnego znaczenia. Robił to tylko, żeby kumple docenili jego niezbyt lotne poczucie humoru. Pomyślał, że wiele dziewcząt mogło to odbierać tak samo, jak niczemu winna bibliotekarka. Bezczelnie korzystał z własnej świadomości, że jest przystojny i z łatwością może złamać niemal każde serce. Dotarło do niego, że to, co odczuwa to empatia. Do głowy wpadła mu niemądra myśl, że może Oriana pocałunkiem przekazała mu część zdolności do odczuwania prawdziwego współczucia. Chociaż może bardziej tym, jak usiadła obok niego, gotowa, aby go wysłuchać i przytulić czulej, niż kiedykolwiek robiła tego jego matka. Mimo, że był wobec niej wrednym chujem. Zacisnął wargi i wyciągnął telefon, żeby wyszukać najbliższe kwiaciarnie w okolicy. 

        W poniedziałek przybył do biblioteki z pokaźnym bukietem składającym się z wyjątkowych, czerwono-białych tulipanów. Żeby mieć dodatkowy pretekst, wziął książkę do zwrotu, a między jej kartkami ukrył starannie napisany list. Już wchodząc po schodach słyszał nieprzyjemny dźwięk gilotyny do papieru. Modlił się, żeby ktokolwiek inny używał tego urządzenia, byle nie Oriana. Przełknął ślinę, próbując uformować w myślach pierwsze zdanie, jakie do niej skieruje. Wyłonił się zza winkla i zauważył Orianę, która w pełnym skupieniu wyrównywała kartki. które miała przeciąć. Jej kręcone włosy były upięte klamrą w niedbały kok, ciemnoszara koszulka luźno wisiała na jej biuście, a granatowy kardigan ukrywał jej figurę. Przemknęło mu przez myśl, że zdecydowanie bardziej woli ją, gdy ma na sobie sukienki, ale szybko przywołał się do porządku. Przyszedł przeprosić, a nie krytykować to, jak się ubiera. Odchrząknął i stanął w bezpiecznej odległości od lady, ściskając kwiaty. 

        – Cześć – zagadnął, starając się z całych sił zabrzmieć swobodnie. Oriana podniosła na niego wzrok i poczuł ulgę, widząc zachwyt w jej oczach i zaczątek uśmiechu na widok kwiatów. Jednakże niemal od razu jej twarz przyjęła wręcz znudzoną i obojętną minę.

        – W czym mogę panu pomóc? – zapytała, z naciskiem na formę grzecznościową.

        – Przyszedłem cię przeprosić… Zachowałem się, jak ostatni dupek… 

        – Jeśli nie jest to związane ze sprawami wypożyczalni… – zaczęła i zamaszystym ruchem przecięła plik kartek ostrzem gilotyny. – To proszę mi nie przeszkadzać. Widzi pan, że jestem zajęta.

        – W porządku. W takim razie chciałbym zwrócić książkę. – Z trudem przytrzymując kwiaty przedramieniem sięgnął do płóciennej torby.

        – Może pan skorzystać z wrzutni na parterze, lub z inteligentnej półki – powiedziała i skinęła głową w kierunku wnętrza biblioteki. Kątem oka zauważyła, że kilkoro studentów szepcze do siebie, uważnie przyglądając się sytuacji przy ladzie.

        – Wolałbym mieć pewność, że wszystko zrobię prawidłowo. Mogłaby mi pani pokazać?

        – Ja pokażę. – Starszy bibliotekarz wstał od komputera i już ruszył w kierunku niskich, wahadłowych drzwi, po stronie lady, która była najbliżej Eryka. 

        – T-to ja nie będę zawracał głowy. – Drgnął z przestrachem i bardzo delikatnie położył kwiaty na blacie, spojrzeniem pytając, czy jest to dozwolone. Nie zauważył negatywnej reakcji, więc szybko podszedł do inteligentnej półki, położył na niej książkę według instrukcji i wrócił do lady. – W książce zostawiłem list…

        – Rozumiem, że jednak nie umiał pan skorzystać z półki? To wcale nie jest takie trudne. – Weszła mu w pół słowa i podniosła na niego oczy. Choć jego spojrzenie, które wyrażało najszczerszą skruchę wywoływało u niej ucisk w sercu, postanowiła być twarda. – I proszę zabrać te kwiaty. Przyjmujemy tylko rośliny doniczkowe w ramach akcji zazieleniania biblioteki. 

        – Już nie bądź taka okrutna, Ori – zagadnęła kierowniczka lekkim tonem i popatrzyła na kwiaty z uznaniem. – Przyniosę ci wazon z sekretariatu, żebyś mogła je zabrać do domu. 

        – Nie chcę ich – powiedziała sucho, ale niemal natychmiast tego pożałowała, widząc, że Eryk drgnął gwałtownie, jakby jego serce przeszyła strzała. Patrzył na nią tak smutnym wzrokiem, że nie mogła odpędzić wrażenia, że jej słowa sprawiły mu wręcz fizyczny ból. Mężczyzna zwiesił głowę i smętnym krokiem wyszedł z biblioteki. 

        Oriana patrzyła za nim przez chwilę i westchnęła ciężko. Kierowniczka przyniosła jej obiecany wazon już wypełniony wodą i wspólnymi siłami włożyły bukiet tulipanów do naczynia. Prezentował się naprawdę pięknie i nie mogła się powstrzymać przed dotknięciem delikatnych płatków. Nie była w stanie sobie przypomnieć, czy kiedykolwiek wcześniej w życiu dostała kwiaty, których nie wręczano z obowiązku Może przesadziła ze swoją reakcją? Przestawiła wazon w miejsce, gdzie nikt nie mógł go strącić i ruszyła do inteligentnej półki. Na całe szczęście była tylko jedna książka, która musiała zostać zwrócona przez Eryka. Otworzyła ją i zauważyła kopertę, mniejszą od standardowej, na której było wypisane jej imię, bardzo ładnym, okrągłym charakterem pisma. Postanowiła odczytać list później. 

        Skończyła dyżur i czym prędzej pognała na piętro, gdzie we wspólnym pokoju znajdowało się jej biurko. Od kiedy wyciągnęła kopertę z książki, miała wrażenie, że list wręcz parzy ją przez kieszeń kardiganu. Drżącą dłonią sięgnęła po nożyk i ostrożnie rozcięła papier. Serce zabiło jej mocniej, gdy zauważyła, że kartka jest wypełniona drobnym, starannym pismem. Wzięła głęboki oddech i zaczęła czytać.

Kochana Oriano,

        wiesz, że piszę ten list po to, żeby Cię przeprosić. Sądzę, że nie udało mi się tego ująć dokładnie w słowa, gdy do Ciebie podszedłem. Choć nie umiem przewidywać przyszłości, podejrzewam, że mnie odtrąciłaś i absolutnie Ci się nie dziwię. Zachowałem się, jak ostatni buc, zostawiając Cię w takiej chwili. Miałaś, masz i będziesz mieć pełne prawo do tego, żeby mnie nienawidzić. Cały tydzień nie umiałem zebrać się w sobie, żeby w końcu do Ciebie podejść i wyjawić, co mi leży na sercu. Napiszę więc prosto – przepraszam. Pokornie błagam Cię o wybaczenie. 

        Jesteś wspaniałą kobietą. Najsłodszą i najczulszą, z jaką miałem okazję mieć kontakt. Nieśmiało marzę o tym, żebyśmy stali się sobie bliscy. Przy tobie poczułem się bezpieczny, a jednocześnie odsłonięty. Po prostu słaby. Mogłem sobie pozwolić na słabość przy tobie. Nie wiem, czy mi uwierzysz, ale jesteś pierwszą osobą, która zobaczyła, jak płaczę. Nie liczę oczywiście chwil, jak byłem niemowlęciem, ale od dziecka zawsze skrzętnie ukrywałem łzy. Nikt nie mógł ich zobaczyć, ponieważ ojciec tępił we mnie każdą, najdrobniejszą oznakę słabości. Jest najgorszym typem człowieka, bo nauczył mnie traktować innych przedmiotowo, nie nauczył mnie szacunku do kobiet. Dzięki tobie i twojej czułości zrozumiałem, że nawet taki drań, jak ja, zasługuje na to, aby poczuć się zaopiekowanym. Postanowiłem, że zacznę myśleć, zanim coś zrobię. Wiem, uświadomiłem sobie to zbyt późno, ponieważ Cię skrzywdziłem. Nie chcę już nigdy więcej powtórzyć tego błędu. 

        Jeśli chcesz ze mną porozmawiać, możesz odwiedzić mnie w akademiku. Jest całkiem blisko biblioteki, poniżej zostawiam adres, żeby łatwo było Ci się odnaleźć, gdybyś zechciała mnie obdarzyć łaską swojego towarzystwa. Będę na Ciebie czekał, bo wiem, że kończysz pracę jakoś przed 16. Zrozumiem, jeśli nie będziesz chciała przyjść. 

 

Najpokorniejszy sługa,

Eryk

 

        Poniżej znajdowało się tylko post scriptum z adresem i numerem telefonu. Oriana zamknęła oczy i przez chwilę starała się skupić na swoim oddechu, by uspokoić mocno łupiące serce. Miała kompletny mętlik w głowie. Z jednej strony list był wzruszający i była gotowa mu wybaczyć, jednak z drugiej, wiedziała, że jeśli przyjdzie do jego akademika, to mu się nie oprze. Wystarczyłoby, że kiwnąłby palcem, a ona natychmiast rozłożyłaby przed nim nogi. Treść listu i jego zachowanie wydawały się być szczere, jednak tak naprawdę wcale go nie znała. Może po prostu z kimś się założył, że ją przeleci i bardzo mu zależy, żeby nie przegrać zakładu? A może faktycznie chciał się zmienić i mogłaby mu w tym pomóc, nauczyć go kochać? Postanowiła, że dopiero, jak skończy pracę podejmie decyzję, choć tak naprawdę od razu była zdecydowana, że do niego przyjdzie.

***

        Eryk siedział na niskiej pufie w recepcji akademika, nerwowo stukając piętami o podłogę. Co chwilę zerkał na telefon, z nadzieją, że nadejdzie SMS oraz, żeby sprawdzić godzinę. Zbliżała się godzina szesnasta i z każdą chwilą czuł, że jego niepokój rośnie. Niepewność niemal go dusiła, więc wykręcał sobie palce i zagryzał wargi. Na pozdrowienia znajomych odpowiadał tylko wątłym uśmiechem i bez przerwy zerkał w kierunku przeszklonych drzwi. Ludzie odchodzili, widząc jego brak zainteresowania i wyraźnie słyszał, że go obgadują, ponieważ wieść o tym, że przyniósł kwiaty bibliotekarce rozniosła się szybciej, niż popiół ze zgliszczy podczas wichury. Miał to głęboko w nosie. Znów spojrzał na telefon, jednak nic się nie zmieniło. Czekał tak prawie do osiemnastej, a Oriana wciąż się nie zjawiała. Powtarzał sobie, że jeśli zaraz nie przyjdzie, to wróci do swojego pokoju i już nigdy więcej nie będzie jej się naprzykrzał. Mimo to nie mógł odejść od siedziska, zupełnie, jakby jego spodnie były przyszyte do tkaniny pufy.

        Wtedy zobaczył, że Oriana wolnym krokiem wchodzi po schodach, więc skoczył na proste nogi, żeby ją powitać. Zauważyła go, więc opuściła głowę starannie i z onieśmieleniem unikając jego spojrzenia. Poczuł tak przytłaczającą ulgę, że aż zakręciło mu się w głowie. Wpatrywał się w nią, jak w anioła, którym jego zdaniem była. Musiała wrócić do domu i się przebrać, bo miała na sobie czerwoną sukienkę na cienkich ramiączkach, która idealnie podkreślała jej krągłe biodra i piersi. Gęste, kasztanowe loki okalały jej rumianą twarz, na której nie było jej charakterystycznych okularów w kocich oprawkach. 

        – Nie spóźniłam się? – zapytała cicho, stając przed nim. 

        – I tak bym na ciebie czekał – odpowiedział z czułością, a ona zerknęła na niego, uśmiechając się nieśmiało, choć zalotnie. Delikatnie ujął jej dłoń, splótł z nią palce i łagodnym ruchem pociągnął ją w kierunku portiera, który przyglądał im się z zainteresowaniem. – Musisz się wpisać, że przyszłaś w odwiedziny.

        – Och, oczywiście.

        Portier podsunął jej bardzo gruby zeszyt i puknął palcem w miejsce, w którym musiała uzupełnić swoje dane. Bez dyskusji wpisała się, z uśmiechem zwróciła zeszyt i obróciła się do Eryka, który patrzył na nią z rozbrajającą czułością. Nie miała wątpliwości, że wyląduje z nim w łóżku ale wyjątkowo jej to nie przeszkadzało. Tym razem z własnej inicjatywy ujęła jego rękę i pozwoliła mu się poprowadzić do jego pokoju.

        Zaskoczyło ją, że pokój miał sam, z nikim nie współdzielony. Nie wiedziała, czy specjalnie posprzątał na jej wizytę, czy może sam z siebie był schludny. Jej uwagę zwróciło to, że na widoku nie było żadnych osobistych rzeczy, a plakaty, które były zawieszone na ścianach przywodziły jej na myśl gabinet lekarski. Wszędzie były ryciny anatomiczne przedstawiające różne organy. Przypomniało jej się, że zapytał ją, czy pozwoliłaby mu się przebadać ginekologicznie i choć to wspomnienie nie należało do najprzyjemniejszych, mimowolnie się uśmiechnęła. Zzuła buty i usiadła na bardzo niskim jednoosobowym tapczanie, który służył za łóżko, patrząc, jak Eryk wyciąga z szafki dwie szklanki. Spodziewała się, że wyciągnie alkohol, jednak zamiast tego wyciągnął dwulitrową butelkę Pepsi. Nie odzywali się do siebie, jednak cisza nie była niezręczna. Wręczył jej pełną szklankę, ona podziękowała cicho i się napiła. Niepokojąca myśl, że coś jej dosypał przemknęła przez jej głowę, ale uświadomiła sobie, że przecież cały czas go obserwowała, a nakrętka była zapieczętowana. Upiła jeszcze dwa łyki i odstawiła szklankę. Eryk również ściągnął buty, usiadł obok niej na łóżku i wpatrzył się w nią. Wydawało jej się, że na coś czeka. Nie była pewna, czy chodzi o pocałunek, czy o słowa.

        – Wybaczam ci – powiedziała i uśmiechnęła się łagodnie. Jego reakcja była zaskakująca. Wcześniej tego nie zauważyła, ale miał bardzo napięte ramiona i dopiero, jak je rozluźnił zauważyła zmianę w jego postawie. Zamknął oczy, odetchnął z ulgą w taki sposób, że zdawał się pochłaniać oddech całym ciałem i uśmiechnął się drżąco, powoli rozchylając powieki. Miał wyraz twarzy, jakby przekazano mu dobre wiadomości, w czasie, gdy tak naprawdę spodziewał się tragedii.

        – Dziękuję – odpowiedział, ujął jej dłoń i ucałował jej wierzch z takim namaszczeniem, jak całuje się królowe. – Naprawdę, tak bardzo się bałem. Choć zupełnie się nie znamy, bardzo mi na tobie zależy, nawet sobie nie wyobr…

        – Już cichutko – szepnęła i położyła palce na jego ustach, zaglądając głęboko w jego oczy. – Wszystko zrozumiałam z twojego listu i nie musisz mnie już przepraszać.

        Niewiele myśląc, zastąpiła opuszki palców wargami. Eryk drgnął lekko, zupełnie nie spodziewając się pocałunku, ale niezwłocznie go odwzajemnił, zamykając oczy. Złapał tył jej głowy i przyciągnął do siebie, a ona wtuliła się w niego. Wiedziała, że to nieuniknione, dlatego sama zainicjowała pocałunek, choć liczyła, że to on szybko przejmie kontrolę. Chciała mu się poddać, znów stać się ofiarą, jednak tym razem dobrowolnie. Przechyliła głowę, rozchylając usta i gładko wsunęła język między jego wargi. Westchnęła, znów czując jego słodycz, za którą tęskniła przez ponad tydzień. Zapach Axe’a czekoladowego rozbudził w niej wspomnienie ich pierwszego pocałunku, odzywając się impulsem podniecenia. Eryk przez chwilę dał się prowadzić, odpowiadał na każdy jej ruch, mimowolnie zaciskając palce na jej głowie. Nie planował takiego rozwoju wydarzeń, a rozkosz pocałunku go przytłoczyła na tyle, że nie był w stanie przejąć inicjatywy. Zwykle to on zaczynał, zwłaszcza, gdy był świadom, że osoba, którą ma pocałować aż wierci się niecierpliwie w oczekiwaniu na ruch z jego strony. Teraz było inaczej, choć czuł, że Oriana także jest zachłanna, zupełnie, jakby za kilka sekund miał się skończyć świat, a ona chciała czerpać z życia pełnymi garściami, zatapiając się w pocałunku. Ugryzła go w wargę, co pobudziło go jeszcze bardziej, ponieważ to był impuls, którego potrzebował, by wziąć sprawy w swoje ręce. Chwycił ją pod kolanem i pociągnął mocno, żeby dać jej do zrozumienia, że oczekuje, by na nim usiadła okrakiem. Posłusznie zmieniła pozycję, dzięki czemu mógł ją objąć ramionami w talii i jeszcze mocniej do siebie przyciągnąć. Jako, że była od niego sporo niższa, ta pozycja była idealna, bo nie musiał mocno odchylać głowy, by swobodnie ją całować. Ilekroć się od niego odsuwała, by się podrażnić, posyłał jej zawadiacki uśmiech, który natychmiast sprowadzał ją do ponownego pocałunku. Znów przytrzymał jej głowę, tym razem całując ją brutalniej i głębiej. Pieścił wnętrz jej ust językiem, poruszając nim płynnie, utrzymując go luźno. Wolną rękę położył na jej biodrze, i przyciągnął ją do siebie. Zachwycało go to, że jej ciało było miękkie, idealne do ugniatania. Chciał jej dotykać więcej, poczuć jej nagie ciało pod sobą. Jednocześnie jednak chciał ich oboje doprowadzić niemal do wrzenia, zanim ostatecznie w nią wejdzie. 

        Oriana jęknęła prosto w jego usta i zaczęła niespokojnie poruszać biodrami, ocierając się o jego erekcję, którą czuła wyraźniej, niż poprzednim razem. Tym razem miał na sobie spodnie, które były na pograniczu dresów i jeansów, a dodatkowo nie miały suwaka, więc niemal mogła wyczuć jego kształt. Albo sobie to wyobrażała. Eryk obiema dłońmi chwycił jej biodra, żeby ją unieruchomić, a ona wydała z siebie błagalny pomruk. Uśmiechnął się przy jej ustach, czując, że ma już całą kontrolę, której potrzebował. Odsunął się odrobinę i spojrzał jej w twarz. Nie zawiódł się, jak zobaczył, że jest zarumieniona, jej usta są nabrzmiałe, czerwone i wilgotne, a oczy o rozszerzonych źrenicach błyszczą. Lekko uniósł podbródek, uśmiechnął się kącikiem ust i przycisnął ją do swoich bioder, wciąż wpatrując się w nią intensywnie. Niesamowicie podniecał go jej wyraz twarzy, gdy marszczyła brwi i próbowała dzielnie utrzymać uchylone powieki, żeby odwzajemnić jego spojrzenie. Oblizał usta i przygryzł bok wargi, odsłaniając górne zęby w szerszym uśmiechu. Znów przycisnął ją do siebie i lekko napiął mięśnie Kegla, by mogła poczuć ruch penisa. Nie wytrzymała i zacisnęła oczy, znów wydając z siebie jęk. Usatysfakcjonowało go to na tyle, że pocałował ją namiętnie w szyję, którą natychmiast odsłoniła, gdy zorientowała się, co zamierza zrobić. Wpił się w nią niczym wampir, lekko podgryzając i ssąc intensywnie delikatną skórę. Z żalem zauważył, że malinka zdążyła już zniknąć, ale był na dobrej drodze, aby ozdobić ją kolejną. Oriana jedną dłoń wplątała w jego włosy, a drugą chwyciła koszulkę na jego plecach, niemal rozdzierając materiał. 

        Wielokrotnie wyobrażała sobie podobny scenariusz, jednak rzeczywistość biła fantazję o głowę. Nie wątpiła, że Eryk jest bardzo umiejętnym kochankiem, jednak rozkosz, jaką jej dawał zdawała się odbierać zdolność myślenia. Całe jej jestestwo składało się jedynie z pożądania i rozpaczliwej potrzeby bliskości. Jego usta były miękkie, wilgotne i tak gorące, że miała wrażenie się, że zaraz oboje spłoną, jakby wargi mogły wykrzesać z siebie iskry. Nagle przestał, ku jej zaskoczeniu. W ogóle się nie poruszał, jedynie oddychał szybko, drażniąc rozgrzanym powietrzem jej wilgotną skórę. Niecierpliwie szarpnęła dłonią, w której garści wciąż trzymała koszulkę, więc odsunął się od niej i popatrzył w jej twarz. Poruszył brwią i spełniając jej niewypowiedzianą prośbę, ściągnął z siebie t-shirt. Rozczuliła go jej zachwycona mina, gdy zobaczyła jego szeroką klatkę piersiową i położyła na niej obie dłonie. Przesunęła palce w dół, zahaczając opuszkami o małe, brązowe i twarde sutki. Przygryzła wargę i lekko uniosła się na kolanach, żeby wyciągnąć spod pupy sukienkę, po czym ściągnęła ją z siebie i rzuciła na podłogę. Teraz to ona mogła zobaczyć jego zafascynowaną minę, gdy ujrzał jej piersi. 

        Niemal nieśmiało położył dłonie na jej talii i przesunął rękoma w górę, kciuki kierując ku sobie. Podniecenie pulsowało nieubłaganie w całym jego ciele, ale nie mógł powstrzymać się przed chwilą adoracji dla tak wspaniałego biustu. Jednocześnie chciał się zatrzymać i tylko patrzeć na jej rozkoszne, różowe sutki, ale także pragnął przykryć je wargami i ssać bez opamiętania. Z namaszczeniem objął dłońmi jej piersi od dołu i ścisnął je z wyczuciem. Były cudownie sprężyste i nabrzmiałe, ale jednocześnie ciężkie. Nie był w stanie ująć całej jej piersi w dłoń, aby to zrobić, musiałby od góry przykryć ją drugą ręką. Pochylił się i dotknął nosem jej mostka, jednocześnie przyciskając jej biust do swoich policzków. Zamruczał z rozkoszy i przesunął językiem po wewnętrznej stronie piersi, starannie omijając sutek. Choć Oriana poruszała się niespokojnie i podtykała mu brodawkę pod usta, on zwinnie jej umykał, by kontynuować pieszczoty w innym miejscu. Musiał siłą się powstrzymywać, ale wiedział, że im dłużej będzie to odkładał, tym słodsza będzie przyjemność, jaką będą mogli z tego czerpać. Polizał ją po obojczyku, jednocześnie chwytając jej pośladki i przyciągając do siebie mocno.

        – Obejmij mnie nogami – szepnął, a gdy wykonała prośbę, przytrzymał ją całym ramieniem, uniósł i zwinnie się obracając położył na plecach. 

        Oriana wiedziała, że nie należy do słabeuszy, ale pisnęła z zaskoczenia, gdy podniósł ją tak, jakby ważyła nie więcej, niż nieduży plecak. Leżała pod nim z rozłożonymi udami, które delikatnie drżały w oczekiwaniu. Pozycja, którą przybrali była dla niej sygnałem, że już za chwilę poczuje go w sobie, więc dotknęła jego podbrzusza, palce kierując w dół, by mogły gładko wślizgnąć się pod ubranie. Patrzyła na niego z uwielbieniem, gdy uśmiechał się, a na jego czoło i skronie opadały zmierzwione loki. Przesunęła palce po jego skórze i już dotknęła krawędzi jego spodni, ale wtedy on opuścił się tak, by opierać się na łokciach i znów zbliżył usta do jej piersi. Myślała, że będzie kontynuował drażnienie się z nią, ale tym razem widocznie się ulitował i wyswobodził ją z przynajmniej odrobiny rozkosznej udręki. Czubkiem języka trącił jej sutek, spoglądając na jej twarz, żeby sprawdzić jej reakcję. Westchnęła cicho i znów chwyciła go za głowę, przyciągając do swojego biustu. Posłusznie ujął brodawkę w usta, czując, że jest cała zesztywniała i napięta. Lizał i ssał naprzemiennie, a drugi sutek pieścił palcami, delikatnie go przyszczypując i wykręcając. Odsunął się lekko, wciąż opierając się na łokciach chwycił jej piersi i złączył je, po czym przesunął językiem w powstałej szczelinie. Zlizywał jej słony pot, pragnąc poczuć jej zwilżony, nabrzmiały biust obejmujący jego penisa. Zdusił jednak to pragnienie, bo postanowił, że to jej będzie sprawiał rozkosz. Ostatni raz ucałował oba jej sutki, odsunął się i zszedł z małego łóżka. Widząc zdezorientowane spojrzenie jej niezwykłych oczu, uśmiechnął się do niej z czułością.

        – Przewróć się na brzuch – poprosił, patrząc, jak ona zaciska uda, naiwnie wierząc, że odrobinę uspokoi to jej zwierającą się z niecierpliwości pochwę. Rozkoszny dreszcz przebiegł mu po ciele, gdy mógł zobaczyć jej sylwetkę w pełnej okazałości.

        – Chcę na ciebie patrzeć, jak będziesz we mnie wchodził – powiedziała i jej spojrzenie utkwiło w wybrzuszeniu na spodniach, które zdawało się drgać niecierpliwie. Eryk przełknął ślinę, nie spodziewając się usłyszeć takich słów. Przywołał się jednak do porządku, uśmiechnął się do niej i skinął głową w bok, dając do zrozumienia, że i tak prosi ją o pokazanie pleców.

        – Nie tak prędko, moja słodka. Chcę się nacieszyć całym twoim ciałem.

        Zaczerpnęła gwałtownie powietrza, czując zawstydzenie, którego się nie spodziewała na takim etapie rozwoju wydarzeń. Zagryzła wargi, zamknęła oczy i posłusznie się przekręciła. Mimowolnie wypchnęła pośladki do góry i przekręciła twarz, żeby obserwować go, jak ściąga z siebie spodnie. Nie mogła powstrzymać uśmiechu, gdy zauważyła, że na czerwonych bokserkach widnieje ciemna plama od preejakulatu. Więc nie tylko ona była mokra. Znów opuściła powieki, gdy zbliżał się do niej i siadał na jej udach. Drgnęła niespokojnie, gdy poczuła, że jego członek jest tak blisko, że wystarczyłoby odsunąć dwie warstwy tkaniny, żeby mógł w nią wejść. Jednak coś dawało jej do zrozumienia, że nie stanie się to tak prędko. Jego dłoń wsunęła się pod jej włosy, żeby uformować koński ogon i łagodnie pociągnął w górę, nakłaniając do tego, by odsłoniła kark. Zaskoczyło ją to, ponieważ była raczej przyzwyczajona do tego, że ciągnięto jej włosy do tyłu, chcąc podkreślić dominację. Nie mogła się domyślić, co kombinuje Eryk.

        Wtedy poczuła jego usta na wrażliwej skórze karku. Wręcz zadygotała z rozkoszy i zacisnęła zęby na dolnej wardze. Nigdy wcześniej nie była całowana w to miejsce, a teraz nawet tak delikatne muśnięcia budziły ściśnięcia spragnionego wnętrza. Dotknął jej skóry językiem, wykreślając ścieżką śliny fale i ósemki. W międzyczasie jej biodra zaczęły się kołysać, na co on odpowiadał równie bezwiednie, ocierając się o miejsce między jej pośladkami. Zsunął się pocałunkami niżej, wzdłuż jej kręgosłupa. Z trudem chwytał zębami jej jędrną skórę, przygryzając tak, by sprawić jej ból, ale nie zrobić krzywdy. Całował delikatne dołeczki u dołu jej pleców, skubał wargami boki. Każde jej westchnienie napawało go dumą i potęgowało jego podniecenie. Dłonią uchwycił jej pośladek i ścisnął go mocno, a gdy usłyszał wilgotne cmoknięcie rozchylających się warg sromowych, zadrżał intensywnie. Nie wytrzymał, zszedł z łóżka i przyklęknął za podłodze tak, by wygodnie dosięgnąć jej krocza. Ugryzł ją w pośladek, w to słodkie miejsce blisko pachwiny, gdzie tkanka była najbardziej miękka. Jęknęła głośno, zaskoczona. Czując jego twarz blisko swojego najintymniejszego miejsca, uniosła pośladki wysoko, klękając na łóżku. Nie oderwała jednak twarzy od poduszki, żeby zobaczyć reakcję Eryka, gdy wsunęła kciuki pod boki majtek i zsunęła je z siebie. Jego zdławione westchnienie wystarczyło, by się upewnić, że podoba mu się widok, jakim go obdarzyła. Nie bez trudu uniosła jedno kolano, a potem drugie, by wyplątać się całkowicie z bielizny. Była kompletnie naga. Odsłonięta. Bezbronna. 

        – Usiądź mi na twarzy – powiedział cicho i spontanicznie Eryk. Chwycił jej pośladki i ścisnął, rozchylając tym samym jej wargi. Miała piękną budowę, a do tego była tak mokra, że niemal z niej kapało. – Błagam. 

        – Nie chcę ci zrobić krzywdy – powiedziała cicho, ale przesunęła się wyżej na łóżku, żeby mógł się na nim w miarę wygodnie położyć.

        – Jeśli zginę zmiażdżony twoim kroczem to wiedz, że to będzie najpiękniejsza śmierć, jaką mógłbym sobie wymarzyć – zaśmiał się i zagryzł wargi, gdy zauważył, że Oriana faktycznie rozchyla nogi, żeby mógł swobodnie wsunąć między nie głowę.

        Ułożył się wygodnie między jej udami i przyciągnął ją do siebie za biodra. Użył nieco za dużo siły, której ona się nie spodziewała i tak, jak się obawiała zgniotła jego twarz. Podskoczyła szybko, ale on pogładził ją uspokajająco, zachęcając, by ponownie się obniżyła. Zrobiła to powoli i jej krocze owionął gorący oddech, który był preludium rozkoszy, jakiej miała doświadczyć. Do tej pory miała zamknięte oczy, ale ostrożnie je uchyliła, żeby sprawdzić dlaczego Eryk jeszcze jej nie pieści. Zrozumiała, że czekał na to, aby na niego popatrzyła, bo puścił do niej oko i całą powierzchnią języka przesunął po jej wargach, nie spuszczając wzroku z jej twarzy. Zadrżała gwałtownie i zacisnęła powieki, ledwie będąc w stanie znieść podniecenie. Chwyciła jego głowę, powstrzymując się przed potrzebą, by nie zacząć ujeżdżać znajdującej się pod nią twarzy. Jego język bardzo starannie zwiedzał wszystkie fałdki, trącał łechtaczkę, zaskakująco twardą i napuchniętą. Dokładnie zlizywał jej sok, zastępując swoją śliną. Smakowała wyśmienicie, lekko kwaskowata, ale nadal słodka. Wpijał się w nią zachłannie, wręcz dziko, zupełnie jakby całował jej usta. Wsunął w nią język, a ona szarpnęła się gwałtownie i jęknęła, gdy niechcący otarła łechtaczką o jego nos. Zauważając, jak dużą przyjemność jej to dało, zaczął poruszać głową w górę i w dół, jakby potakiwał, by twardy czubek jego nosa raz za razem pocierał clitoris. Zagłębiał się w nią językiem, próbując nim falować, a ona boleśnie zaciskała palce na jego włosach.

        Zerknęła na niego i zwróciła uwagę na to, że ciągnie go za mocno, więc odgięła się lekko i oparła dłonie na jego klatce piersiowej. Bezwiednie bujała biodrami, dosłownie ujeżdżając jego twarz. Odchyliła głowę do tyłu, dając upust rozkoszy przez głośne jęki. Kręciło jej się w głowie, miała wrażenie, jakby lada chwila mogła zemdleć. Nieświadomie powtarzała jego imię i błagała o to, by nie przestawał. Wreszcie dotarła na sam szczyt, całe jej ciało pulsowało gwałtownie, obmywane kolejnymi falami rozkoszy. Zacisnęła uda na głowie Eryka, który choć z ograniczonym polem manewru, wciąż ją pieścił i lizał, by mogła jak najdłużej odczuwać przyjemność. Ledwo mógł oddychać, ale brak powietrza bynajmniej go nie zniechęcił. Przerwał dopiero, jak się zachwiała i oparła dłonie o łóżko, pochylając się do przodu i dysząc ciężko. Uniosła się z trudem na dygoczących nogach, aby go oswobodzić, z czego chętnie skorzystał. Powolnym ruchem położyła się. od razu przekręcając na plecy i uniosła ciężkie powieki. Eryk uśmiechał się i kciukiem ocierał usta ze swojej śliny zmieszanej z jej śluzem. Robił to, patrząc jej głęboko w oczy, licząc na to, że znów zauważy w jej oczach słodkie zawstydzenie. 

        – Chodź tu… Wejdź we mnie – poprosiła, rozkładając szeroko nogi i na jego oczach rozchylając wargi sromowe palcami. Przygryzła niecierpliwie wargi, starając się poruszać kusząco biodrami.

        Eryk był mile zaskoczony tym, że jest tak bezwstydnie spragniona, bardzo podobała mu się w tej wersji. Wstał i zsunął z siebie bokserki, prezentując penisa w pełnym wzwodzie. Widział, że Oriana patrzy na niego intensywnie i przez krótką chwilę zdawało mu się, że powie: “Myślałam, że będzie większy”. Zerknął w dół i zauważył, że całe podbrzusze jest wilgotne od preejakulatu. Patrząc na kochankę ujął w dłoń penisa i zaczął go powoli masować, jednocześnie zbliżając się do niej. Ustawił się między jej udami i wpatrzył się w nią intensywnie, bez zbędnych słów dając jej do zrozumienia, że to on decyduje o tym, jak się potoczy cała zabawa. Kciukiem odchylił członek w dół, żeby dotknąć żołędzią jej łechtaczki i gdy tylko ona niecierpliwie wypchnęła biodra ku niemu, od razu się wycofał. Uchylił usta i uśmiechnął się niemal złośliwie, po czym oblizał i przygryzł dolną wargę. Doskonale wiedział, że ta mina podnieca Orianę, gdyż zawsze brała głębszy wdech, jak się uśmiechał w ten sposób. Znów przyłożył czubek penisa do tego samego miejsca i naciskając z wyczuciem wędzidełkiem masował śliską łechtaczkę. Oriana zacisnęła dłonie na pościeli, zmuszając się do bezruchu. Wnętrze jej pochwy zawierało się mocno za każdym razem, gdy gładki, stalowo twardy penis zbliżał się do jej wejścia podczas zataczania koła. 

        – Jesteś dziewicą? – zapytał cicho, co nieco wytrąciło ją z rytmu. Uchyliła usta do odpowiedzi, ale wtedy zaczął pocierać żołędzią o jej wargi mniejsze, strzegące ujścia pochwy. Zadrżała i zamknęła oczy, bo jego rozpalone spojrzenie budziło w niej jeszcze większą potrzebę, by po prostu chwycić go, pociągnąć na siebie i wręcz nadziać na niego. – Odpowiedz…

        – Nie jestem… – odpowiedziała z trudem i przełknęła ślinę, oddychając drżąco. 

        – Dobrze… – szepnął i wsunął w nią zaledwie czubek, maksymalnie centymetr penisa, na co ona wypchnęła szybko biodra. Eryk był jednak szybszy i umknął jej rozwartym w oczekiwaniu wargom. – W takim razie nie będzie cię bolało, jak będę gwałtowny… Ale nie ma pośpiechu.

        – Proszę – jęknęła, poruszając się niecierpliwie. Czuła, że gorąca krew buzuje w jej ciele, a skóra cierpnie od trudnego do zniesienia podniecenia. Spojrzała na niego, a on przechylił głowę w bok z zainteresowaniem, jakby nie rozumiał co ma na myśli.

        – O co mnie prosisz?

        – Wejdź we mnie w końcu… – Była tak sfrustrowana, że dosłownie dudniło jej w uszach. Serce biło mocno, niemal boleśnie obijając się o klatkę piersiową. Znów poruszyła biodrami. – Błagam, zerżnij mnie, bo dłużej nie wytrzymam. 

        Dźwięk, jaki z siebie wydał był na pograniczu urwanego śmiechu i westchnienia zachwytu. Zniżył się i nakierował żołądź na wciąż ociekające, chętnie rozchylone wargi. Oriana czuła, jak powoli w nią wchodzi, dając rozkoszne i długo wyczekiwane poczucie wypełnienia. Otaczała go ściśle, choć była tak mokra, że wsuwał się w nią gładko, bez najmniejszych oporów. Sięgnął w niej tak głęboko, że czuła, że pochwa musi rozciągnąć się, by go całego przyjąć. Prawie boleśnie naciskał żołędzią na jej szyjkę macicy i już wiedziała, że to będzie najbardziej intensywny stosunek, jaki odbędzie w życiu. O ile seks z Erykiem zdarzy się jej tylko raz, choć miała nadzieję, że połączy ich przynajmniej gorący, pełen namiętności romans. Mężczyzna poruszył się w niej ostrożnie, jakby sprawdzał, czy ma wystarczająco poślizgu i uśmiechnął się drapieżnie. Oriana poczuła, że żołądek jej się zaciska, a wraz z nim także pochwa, co Eryk musiał poczuć, bo na krótką chwilę zmrużył oczy. Lekko wysunął żuchwę do przodu i wykonał pierwsze, silne pchnięcie, że aż skrzypnęło łóżko, a kobiecie wyrwał się urywany krzyk. Wysunął się z niej prawie cały i znów z pełnym impetem się w nią zagłębił, a ona odpowiedziała mu ruchem bioder.

        Zrozumiał, że nie ma w sobie tyle samozaparcia, by kontynuować takie droczenie się, dlatego zaczął się poruszać, mocno i głęboko. Oddychał ciężko, sapał, czując, że rozkosz obejmuje jego lędźwie płomieniem. Dawno nie miał tak aktywnej kochanki, bo Oriana dopasowała się rytmice jego ruchów, wychodząc mu naprzeciw. Zaciskała dłonie na jego pośladkach, przyciągając mocno do siebie, a czasem przenosiła ręce na jego plecy, które przy silniejszych pchnięciach prawie rozorywała do krwi. Była cudownie głośna, a jej mimika twarzy dodatkowo go pobudzała. Mógł w niej czytać, jak w otwartej książce, gdyż kiedy na chwilę zwalniał jej twarz odrobinę się rozluźniała, a przy pchnięciach gdzie sięgał do jej dna, otwierała usta i oczy, w których mógł zobaczyć gwiazdy. Musiał się zatrzymać, bo czuł, że nieubłaganie zbliża się do orgazmu, a nie chciał jeszcze kończyć zabawy. 

        – Chcę być na górze – powiedziała z trudem, gdy oparł czoło na jej obojczyku, oddychając ciężko. 

        – Wedle życzenia – zamruczał z uśmiechem i delikatnie się z niej wysunął. Pomógł jej się podnieść, bo mocno chwiała się na nogach, jak z waty. Pomyślał z rozbawieniem, że jest tak otumaniona rozkoszą, że pewnie będzie miała problemy z tym, by go ujeżdżać. 

        Położył się wygodnie, z przyjemnością obserwując, jak przestępuje nad nim, by klęknąć nad jego biodrami. Bez skrępowania ujęła jego penisa w dłoń i nakierowała ujście pochwy. Nadziała się na niego gładko, od razu opuszczając się całkowicie i ciarki przebiegły po całym jej ciele, gdy wyczuła, że niemal dosięga jej pępka. Zupełnie, jak w fantazji. Podparła się rękoma po bokach jego głowy i zaczęła go ujeżdżać, najpierw powoli się bujając. Patrzyła na niego z góry, nie mogąc oderwać wzroku od jego rozanielonej twarzy. Pochyliła się i pocałowała go, nie przestając poruszać biodrami. Starała się robić to zmysłowo, wczuwając się w każdy ruch. Pojękiwała w jego usta, ledwo będąc w stanie skupić się na pocałunku. Zakiełkował w niej orgazm,więc zaczęła poruszać biodrami w górę i w dół, czując, że duża, nabrzmiała żołądź ociera się mocno o jej punkt G. Chcąc wzmocnić to odczucie, odchyliła się, podparła rękoma na jego udach i zacisnęła zęby. Poruszała gwałtownie biodrami, czerpiąc rozkosz zarówno przez penetrację, jak i widok Eryka, który miał zmarszczone brwi i otwarte usta.

        Wpatrywał się w ich połączone ciała, jak zahipnotyzowany, a ona pozazdrościła mu tego, że mógł widzieć, jak przyjmuje w siebie lśniącego od wilgoci penisa. Była już blisko, ale straciła siły, co mężczyzna niemal natychmiast zauważył, więc lekko rozchylił uda i podparł się piętami o łóżko. Ona pochyliła się nad nim, opierając się na łokciach, będąc blisko, obejmując go całym swoim ciałem. Chwycił jej pośladki i zaczął poruszać się zamiast niej, penetrując ją z całych sił od spodu. Nawet gdy wydała z siebie krzyk, który stawał się głośniejszy z każdym pchnięciem, nie przerwał ruchów. Utrzymał szybkie tempo, sapiąc przez zaciśnięte zęby. Mógłby przysiąc, że poczuł, jak jej mięśnie się zaciskają i zaczynają pulsować w intensywnym, miażdżącym orgazmie. Wypuściła powietrze z płuc, a że jej struny głosowe musiały drżeć jak reszta ciała, dźwięk był wyjątkowy. Oriana poczuła, że pod jej powiekami rodzą się niechciane łzy. Eryk dołączył do niej w orgazmie, choć on musiał znieruchomieć, trzymając ją mocno za biodra, w które wbijał mocno palce. Odczuwał każdy impuls ekstazy w całym ciele, kiedy zalewał jej wnętrze nasieniem. Choć zwykle przeżywał orgazm niemal bezdźwięcznie, tym razem wydawał z siebie niskie okrzyki, przy każdej fali rozkoszy. W końcu się rozluźnił i przeniósł dłonie na mokre od potu plecy Oriany, która opadła na niego całym ciężarem. Pogłaskał ją delikatnie i mimo, że było mu trochę ciężko, to nie chciał jej zganiać z siebie. Kobieta drgnęła lekko, a z gardła wyrwał jej się szloch. Złapał ją za ramiona i nieco od siebie odsunął, z niepokojem patrząc na jej zapłakaną twarz.

        – Kochanie, co się stało? – zapytał cicho i odgarnął wilgotne włosy z jej czoła. Nie wybaczyłby sobie, gdyby znów poczuła się przez niego skrzywdzona.

        – To ze szczęścia… Czasem tak mam, gdy przeżyję wyjątkowo intensywny orgazm – szepnęła i uśmiechnęła się drżąco, a łza, która zawisła na czubku nosa spadła na jego policzek. Nagle jej twarz stężała i gwałtownie z niego zeszła, stając przy łóżku. Mocno zakręciło jej się w głowie, ale przytrzymała się stolika, żeby nie osunąć się na kolana. Poczuła, że po udzie spływa gęsta sperma z jej umęczonej pochwy, co mężczyzna także zauważył.

        – Nie jesteś na pigułce…? – zapytał ostrożnie, czując, że jej niepokój mu się udziela. Bez słowa pokręciła głową. Eryk przełknął ślinę. – Zaraz zamówimy ci receptę na pigułkę po. 

        – W porządku – powiedziała bezbarwnym tonem, ale spojrzała na niego czujnie. – Byłeś badany na choroby weneryczne?

        – Tak. Jestem czysty, jak łza. Pokazać ci wyniki? – zapytał tonem, wskazującym, że to najbardziej normalna rzecz na świecie. 

        Oriana odetchnęła z ostrożną ulgą. Pokierowała się nieco pokracznie do łazienki, która na szczęście była w pokoju. Pomyślała o tym, że musi zabawnie wyglądać, idąc z rozłożonymi nogami i nieco jej to poprawiło humor. Skorzystała z toalety, trochę się podmyła i poprawiła włosy. Wróciła do pokoju, gdzie wciąż nagi Eryk już siedział przed nowoczesnym laptopem, na którym otwarta była strona do zamawiania recept. Uzupełniła swoje dane i wywiad medyczny, pozwoliła mu zapłacić za niby konsultację lekarską i usiadła przy nim ciężko. Pozwoliła się przytulić i pocałować w szyję. 

        – Zwykle to najpierw kupuje się obiad, a potem dopiero idzie do łóżka, ale może byśmy coś zjedli? – zagadnęła po kilku minutach ciszy. Usłyszała jego parsknięcie, które brzmiało jakoś smutno.

        – Jasne. Na co masz ochotę?

        – Może chińszczyzna?

        Zamówił dla nich jedzenie i zaproponował oglądanie filmu w oczekiwaniu na dostawcę. Pozostali nadzy, bo wyjątkowo żadne z nich nie było skrępowane brakiem ubrań. Łagodnie się obejmowali, syci rozkoszą, ale głodni innej podstawowej potrzeby. Dotarli prawie do połowy pierwszego lepszego horroru, który wyświetlił się na stronie głównej serwisu streamingowego, gdy dostawca zadzwonił, żeby poinformować, że jest na miejscu. Eryk wyjaśnił mu, gdzie znajduje się pokój i zapewnił, że portier go wpuści. Skończyli się ubierać akurat w momencie, gdy ktoś zapukał do drzwi. Eryk na pewniaka otworzył drzwi, ale zamiast dostawcy zobaczył u progu swojego kolegę.

        – Idziemy na piwo, chcesz iś… O kurwa! – Koleś wepchnął głowę do pokoju, gdzie zauważył Orianę, która poprawiała ramiączko sukienki. Zamarła w bezruchu, patrząc na intruza tak samo, jak mysz patrzy na kota, który już szykuje się do skoku. – Rzeczywiście przeleciałeś bibliotekarkę! Wiedziałem, że dotrzymasz słowa!

        Eryk gniewnie walnął go otwartą dłonią w pierś, aż koleżka upadł na tyłek. Zatrzasnął drzwi tak mocno, że szklanki, w których była wygazowana Pepsi zadzwoniły o siebie. Usłyszał przez drzwi, jak chłopak podnosząc się z trudem nazywa go dupkiem i odchodzi. Powoli odwrócił się do Oriany, która patrzyła na niego z nieskrywanym obrzydzeniem. Zamaszyście założyła buty i wstała, ciężkimi krokami kierując się do wyjścia.

        – Przepraszam – powiedział cicho, rozpaczliwie. Niespodziewanie na jego policzek spadł siarczysty cios otwartą dłonią, przez co jego głowa odskoczyła. Pomyślał, że zasłużył, choć zapłonął w nim gniew.

        – Przepuść mnie – wysyczała, z trudem powstrzymując łzy. Jeszcze nigdy w życiu nie czuła się aż tak upodlona. Nie mogła uwierzyć w swoją naiwność. – Powiedziałam: z drogi.

        – To nie tak, jak myślisz. 

        – Gówno prawda, odsuń się.

        – Dobrze – westchnął i odsunął się od drzwi. – Napisz do mnie, żebym mógł oddać ci pieniądze za pigułkę.

        – Nic od ciebie nie chcę, draniu. – Z tymi słowami na ustach wyszła z jego pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi.

 

Ten tekst odnotował 23,617 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.3/10 (39 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Z tej samej serii

Komentarze (15)

0
0

Była tak rozgrzana, że nie musiała używać lubrykantu, choć niemal zawsze go potrzebowała.


To naprawdę niezły ciachosław musiał być z niego. Ale że potrzebowała lubrykantu do masturbacji? Bywa tak, że nie wystarcza lubryk-stymulacja mózgiem?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-2
Przeczytałem 40% i przeleciałem resztę po łebkach.
Pierwsze wrażenie: dawno nie czytałem na pokatne.pl tekstu zawierającego tak niewiele błędów. Pod tym względem spełnia on nawet moje wymagania. Najbardziej w oczy rzuca się brak wcięć akapitowych.
Z innych błędów zauważyłem takie:

ubiorę coś innego


– Co się stało? – koleżanka podeszła


– Co zrobił? – poderwała głowę


którą zaczęła powolnie ją okrążać


z pracownikami którzy


przykładała palec do ust upominając studentów


to bym


Podkreślam, że to efekt pobieżnego przeczytania 40?łości, ale to i tak rekordowo mało. Szczególnie chwalę interpunkcję, tu niemal nie ma czego poprawiać.
Co do treści, to wieje nudą. Nie wiem, czy będę miał cierpliwość dokończyć lekturę, a jeśli, to nie spodziewam się przyjemności. Osobiście wolę żywszą akcję i krótsze opisy przeżyć i stanów psychicznych, ale wiem, że w LA moja preferencja znajduje przeciwników. Sądzę, że w tagach należy umieścić hasło "dla kobiet". Tag "bully" wymógł użycie słownika. Czy naprawdę chodzi o zastraszanie? Nie ma na to polskiego słowa?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
MrHyde – tak, starałam się odwzorować to, co się dzieje ze mną, jak widzę Evana Petersa i jak się czułam przy rozpoczęciach swoich związków 😇

Tomp – dziękuję za obszerną opinię! Przed publikacją starałam się wyłapać wszystkie błędy, jednak nikt nie chciał przeczytać mojego opowiadania, żeby pomóc mi i zaznaczyć to, co nie rzuca mi się w oczy. Jeśli chodzi o brak wcięć akapitowych, to chodzi o to, że nauczyłam się na studiach, żeby podczas składania tekstu do czytania na ekranie, robić raczej światła między liniami, więc tak robię. Faktycznie, zmienię tag na "dla kobiet", nie wpadłam na to, żeby go użyć! Jeśli chodzi o słowo bully, to "zastraszanie" właśnie nie miało takiego samego wydźwięku, jak słowo angielskie, dlatego je wybrałam. Ale rzeczywiście, "dla kobiet" będzie lepszym tagiem, dzięki!
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-3
To może od razu tag "nie dla mężczyzn"?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
0
Pozwolę sobie.

Co do treści, w przeciwieństwie do panów, podoba mi się. Szara myszka (jakby jako podkreślenie, bohaterka jest bibliotekarką) i "bad boy" mogą uchodzić za motywy powszechne (zwłaszcza obecna literatura romansu nimi stoi), ale tutaj zostało to podane w wystarczająco przyjemny sposób, by czytając całość odczuć odrobinę rozrywki.

Jeśli chodzi o formę, to zgodzę się z Tompem, że brakuje wcięć akapitowych, a powiedziałabym więcej — dużej ilości enterów, które tworzyłyby nowe akapity. Powstają dziwaczne, trudne do czytania, bloczki tekstu, które w moim odczuciu kradną dynamikę scenek.

Co do błędów to raczej nie będę ich wytykać w pełni, bo sama dopiero się w tym dobrze szkolę, ale ten trochę zwrócił moją uwagę:


koszulka nieco podsunęła się do góry, odsłaniając podbrzusze o skrawek szerokiej gumki majtek



Brzmi trochę, jakby jego podbrzusze miało skrawek szerokiej gumki majtek. (tak, wiem, czepialstwo, ale mnie też za podobne skróty myślowe się czepiano, więc mam prawo).

Według każdego poradnika o pisaniu dialogów, didaskalia niedotyczące bezpośrednio mowy należy zapisywać w schemacie "Kropka, półpauza, duża litera", o ile nie rozbijają zdania na dwoje. Tutaj da się dostrzec ten problem.


– Ja pokażę – starszy bibliotekarz wstał od komputera i już ruszył w kierunku niskich, wahadłowych drzwi, po stronie lady, która była najbliżej Eryka. 




Niemniej, nie należy oczekiwać, nie wiadomo czego od człowieka piszącego samemu i udostępniającego swoją pracę w pełni za darmo. Z chęcią przeczytam dalsze losy bohaterów, tylko mam nadzieję, że nie będą to znów zwarte bloczki tekstu przedzielone dialogami.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Michalina, pięknie dziękuję za opinię! Z tą gumką, to literówka, miało by być "i". 😅 Wyedytuję te wcięcia, skoro się tak lepiej czyta. No i dziękuję za dokładne wyjaśnienie z tymi dialogami, będę o tym pamiętać!
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
@Michalina Korcz "przeciwieństwie do panów, podoba mi się".
Miejscami się podoba, miejscami nie.
A najbardziej podoba mi się otwartość na dyskusję i gotowość wprowadzenia dobrych rad w życie. Różnie z tym bywa u wielkich Autorów.
@PióroAteny Mogę prosić o jeszcze jedną konsultację faktograficzną? Jak to jest z zakupem "pigułki po" przez internet?
"Zaraz zamówimy ci receptę na pigułkę po [...] Eryk już siedział przed nowoczesnym laptopem, na którym otwarta była strona do zamawiania recept. Uzupełniła swoje dane i wywiad medyczny, pozwoliła mu zapłacić za niby konsultację lekarską"
To są leki na receptę? Refundowane przez NFZ? Można tak po prostu kupić receptę i zniżkę /refundację? Tak to się naprawdę odbywa, czy to tylko fikcja lireracka?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-2
@MrHyde osobiście nie kupowałam pigułki po, ale tak, można zamówić receptę przez Internet, na stronach typu erecept, fajnarecepta, receptomat itp. Dla siebie kupowałam tylko standardową antykoncepcję, nie tę awaryjną. I owszem, są one na receptę (niestety), w normalnej sytuacji trzeba zadzwonić do lekarza, umówić się i w ogóle.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Dobrze, że wróciłaś 😉 Czy planujesz publikować coś dalej 😉 ?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
0
@Marta90 tak, na tę serię mam przynajmniej jeszcze dwie części 💚 I pewnie jeszcze coś uda mi się wymyślić, bo brakowało mi pisania erotyki 😅
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-2
Czy zamierzasz napisać coś jeszcze w temacie kobiecej dominacji? Twój cukierkowo-uszczypliwy styl poprzednich opowiadań mnie mocno urzekł 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
-1
@PióroAteny Dziękuję. Nie wiedziałem o takich serwisach lekarskich. Czego to się człowiek nie dowie z erotyki pokątnej! A mówią – matoły – że erotyka niepotrzebna czy wręcz szkodliwa. 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-1
Bardzo mi się podoba, choć na początku odstraszył mnie tag „dla kobiet”. Jestem za jego usunięciem.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@Marta90 bardzo możliwe, niczego nie wykluczam ^^
@MrHyde staram się, żeby moje opowiadania miały pewne walory edukacyjne, nawet, jeśli to po prostu erotyka ^^"
@Życzliwy cały czas się waham nad tymi tagami, bo jak widać w komentarzach była prośba, żeby właśnie taki tag dodać.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-1
Erotyka nigdy nie jest po prostu 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.