Nad wodą
23 lipca 2016
Szacowany czas lektury: 8 min
Już podążając za tylnymi światłami jego auta wiedziałam, że to zły pomysł. Najgorszy. A jednak nie opuszczało mnie przeczucie, że właśnie to jest to. I gdy się zdecydowałam, nabrałam wątpliwości.
Kilka miesięcy rozmów, uśmiechów, wymiany uprzejmości i żartów przerodziły się w chęć posmakowania tego, co drugie ma do zaoferowania. To, o czym tyle rozmawialiśmy. To, czego obojgu brakowało.
Serce waliło mi jak szalone, gdy w końcu zaparkowaliśmy. Dochodziła jedenasta w nocy, więc nie było zbyt wielu ludzi na plaży. Gdzieś w dali odznaczał się jasny płomień ogniska.
- Nie wierzę, że to się dzieje.
- Chodź.
Poszłam. Ufna, wyrzucając z głowy zbędne myśli. Miarowo odliczałam oddechy, żeby choć trochę uspokoić przyspieszony puls. Czego oczekiwałam? Nie mam pojęcia. Kilka, jeśli nie kilkanaście razy wyobrażałam sobie tę chwilę. On – przystojny, wyższy, starszy i bez oporów. Ja – może trochę wystraszona. Skłamałabym, gdybym stwierdziła, że nie chciałam poczuć jego parodniowego zarostu drażniącego mnie po szyi i niżej.
Odchrząknęłam, bo zaschło mi w gardle. Jakieś krzaki drapały mnie po łydkach, bo ubrałam króciutkie spodenki. Chciał, żebym je założyła.
Szedł przede mną, badając drogę, co bez latarki wydawało się dla mnie wręcz niewykonalne.
Jednak w lekkiej poświacie mogłam obserwować zarys mięśni pod jego koszulką. I całkiem ładny tyłek.
- Hm? - Z zamyślenia wyrwał mnie ochrypły głos.
- Mówiłem, żebyś zaczekała, a ja sprawdzę zejście. - Pokręcił lekko głową, jakby chciał skomentować moje roztargnienie. Miałam nadzieję, że nie odbierze tego źle.
- Tu będzie dobrze.
Okej. Wystarczy tylko, że zejdę w dół. To przecież nic trudnego. Prawda? Zbocze okazało się bardziej strome, niż podejrzewałam. Powoli, noga za nogą (w sandałkach, bo jakby inaczej) zeszłam, albo bardziej zsunęłam się po piachu. Podał mi rękę i chwyciłam ją kurczowo. Przez chwilę ten dotyk wywołał u mnie dreszcz, który przyjemnie rozszedł się po całym ciele. Jego bliskość, zapach wody kolońskiej i przeszywające spojrzenie było wszystkim, czego obecnie pragnęłam. Musiałam użyć dużo silnej woli, by od razu nie przylgnąć do niego ciałem.
Rozłożył koc w dość wygodnym miejscu i położył się na plecach. Między nami zapanowała cisza.
Nie czułam się skrępowana. Zdjęłam buty i poszłam w kierunku wody. Była cieplejsza, niż oczekiwałam. Krótkie spodenki pozwoliły mi wejść głębiej tak, by nie zmoczyć ubrań.
- Tego mi brakowało. - W końcu przerwał milczenie.
- Mi też.
- Ciepła?
- Powiedzmy, że tak.
- To wchodzimy? - TO zaraz się stanie. Tak, chodź tu, bierz mnie. Pokaż, do czego jesteś zdolny, pomyślałam.
- Tak. - Odpowiedziałam tylko i wyszłam na brzeg, by zrzucić ubrania.
- Tylko ja nie mam na sobie majtek. - Powiedział to w chwili, gdy zdążyłam już i tak zobaczyć, że ich nie ma. Zaśmiałam się i gdy wchodził do wody, bezwstydnie gapiłam się na jego tyłek.
Ściągnęłam koszulkę i spodenki, zostając w bieliźnie. Czarny stanik i brazylianki zostawiłam dla mężczyzny. Gdy do niego dołączyłam, zaczął się trząść z zimna.
- Nie przesadzaj, nie jest aż taka zła.
- Chodź tu. - Powiedział, ale nie czekał aż podejdę. Podpłynął i objął mnie, chowając głowę w moją szyję. Poczułam lekkie drapanie na skórze i nogi mi zmiękły. Pozwoliłam sobie oddać się chwili.
Od wgłębienia obojczyka, przesunął usta na szyję i szczękę, odnajdując w końcu moje wargi.
Zaczęliśmy się całować. Z początku nieśmiele, delikatnie. Jakby każde chciało wyczuć, na co drugie ma ochotę. Pocałunek przeszedł w bardziej namiętny, języki złączyły się razem. Zarzuciłam mu ręce na szyję i nogi zaplotłam z tyłu na jego biodrach. Przez materiał majtek czułam, że wywołałam pożądaną reakcję. Był gotowy. Ręką sięgnął pod moje pośladki, odchylając lekko brazyliany i potarł palcem łechtaczkę. Zajęczałam pod wpływem tej pieszczoty i całowałam go jeszcze gorliwiej, niż przed chwilą.
- Chodź.
W obecnej chwili mogłam iść za nim wszędzie. Bylebym nadal czuła jego przy sobie. Wyszliśmy na koc i lekko pchnął mnie na plecy, sam klęcząc przede mną. Ręką sięgnął do zapięcia stanika. Nie pamiętałam, kiedy ostatnio ktoś mnie rozbierał. Po trzech podejściach udało mu się i stanik poleciał w bok. Zastąpił go dłońmi i ustami, które szybko odnalazły sterczące sutki. Silne ręce powędrowały do moich majtek. Uniosłam biodra, ułatwiając mu zadanie. I gdy leżałam naga, z zapraszająco rozchylonymi nogami, nie czułam żadnego skrępowania. Zupełnie, jakbyśmy byli starymi kochankami, którzy po latach rozłąki wrócili do siebie.
Pocałował mnie głęboko w usta, językiem dosłownie miażdżąc moje wargi. Szyja, piersi, brzuch, uda. Skóra paliła pod jego dotykiem. Aż w końcu poczułam język na nabrzmiałej łechtaczce.
Zamknęłam oczy i delektowałam się chwilą. Ssał, całował zachłannie. W pewnym momencie złączył mi nogi i uniósł do góry, ułatwiając sobie wejście we mnie językiem. Jęczałam, nie przejmując się, czy nie jesteśmy zbyt głośno, ani czy ktoś może nas zobaczyć.
Prawie dochodziłam, czułam, jak napięcie w brzuchu narasta, by wkrótce znaleźć stosowne ujście.
Nogi mi drżały ze zmęczenia i gdyby ich nie trzymał, sama nie byłabym w stanie. Nagle wycofał się. Pociągnął mnie do pozycji siedzącej tak, że znalazłam się na wprost niego. Pocałował mnie w usta i poczułam własne soki na jego języku. Scałowałam je z miękkich warg.
Dłońmi złapał mocno za włosy, wywołując kolejną falę podniecenia i nakierowując usta na sterczący członek. Objęłam go wilgotnymi wargami i zaczęłam lekko ssać i lizać od spodu trzonka aż po sam czubek. Chciałam więcej. Jak na zawołanie zaczął poruszać szybciej moją głową i straciłam kontrolę nad intensywnością pieszczot. Zdominował mnie całkowicie. Wbił się mocno w moje usta, aż się zakrztusiłam. Wycofał i powtórzył ruch.
- Nie wytrzymam tak długo. - Zwolnił uścisk i znów pchnął mnie na plecy.
Wszedł palcami do gorącego wnętrza, a sam prawie położył się na mnie i całował szyję, doprowadzając do szaleństwa. I zdałam sobie sprawę, że realne doznania sprostały wyobrażeniom.
Pieścił intensywnie, zachłannie. Mieliśmy dla siebie tą jedną noc i zamierzał w pełni to wykorzystać. Kucnął nade mną, podnosząc głowę wprost na oczekujący członek. Poklepał mnie nim po policzkach. Złapałam go w usta i zaczęłam ssać. Po chwili odchyliłam głowę, uwalniając go i przejechałam językiem aż po nasadę. Wzdrygnął się lekko. Polizałam gładko wygolone jądra.
Wzięłam do buzi. Docisnął się do mnie i wiedziałam, że stracił kontrolę. Wepchał mi mocno kutasa w gardło i pompował. Leżałam z głową na kocu, z nim nade mną, pozbawiona możliwości ruchu.
Czułam, jak moja cipka pulsuje i nie dostaje tego, czego naprawdę pragnie. A chciałam go całego w sobie. Wypchał mi usta i brutalnie wchodził i wysuwał się z nich. Krztusiłam się, lecz sprawianie mu przyjemności, zaspokajanie jego żądz było w tej chwili priorytetem. Chciałam, by był zadowolony. Gardłowo pomrukiwał, gdy raz za razem pieprzył mi usta.
W oddali było słychać jakieś głosy, nawet błysnęło światło latarki, jednak wszystko szybko ucichło.
Na skrawku plaży byliśmy tylko my i nasze przyspieszone oddechy.
Zszedł ze mnie równie gwałtownie, jak zaczął. Potrzebowałam odrobinę zwolnić tempo, akurat gdy postanowił mocno wejść we mnie palcami.
- Boli… - Zaprotestowałam. Zwolnił odrobinę, ale nadal odczuwałam lekki dyskomfort. Chwila wytchnienia to jedyne, co chodziło mi po głowie. Podniosłam się na łokciach i wycofałam biodra.
- Połóż się. - Chyba po tym, co zrobił z moimi ustami, chciałam odpocząć. Bez sprzeciwu wykonał moje polecenie i usiadłam na nim okrakiem. Całowałam pokrytą zarostem szyję i zeszłam niżej.
Pragnęłam wycałować go dosłownie całego. Językiem podrażniłam skurczone sutki, aż zajęczał.
- Brakowało mi tego.
- Dlatego to robię. - Zassałam sutek i lekko przygryzłam go zębami, dłonią łapiąc pulsującego penisa. Gładziłam go lekko, by podtrzymać stan podniecenia. Złapałam za jądra i przesuwałam się głową niżej, całując jego brzuch i biodra. Polizałam wilgotny czubek, zlizując z niego słonawe soki.
I wzięłam w usta jego jądra. I to byłoby na tyle spokoju. Wplótł ręce we włosy, mocno. Nie zostawiając mi wyboru, nakierował na kutasa i zostałam zmuszona znów wziąć go prawie całego do gardła. Zakrztusiłam się. Odczekał sekundę i szybko zaczął nabijać mnie raz po raz na niego.
Wsparta na rękach na kocu, próbowałam nadążyć i utrzymać równowagę, co było naprawdę dużym wyzwaniem.
Jego zapach i smak uderzyły mi do głowy, wyostrzając zmysły. I chyba odporność na ból.
Pompował szybko, jakby zamiast zaciśniętych na jego członku ust miał cipkę. Nie wiem, kiedy przestał i gwałtownie obrócił mnie na brzuch. Wypięłam posłusznie pupę i poczułam znów jego wargi i język wdzierający się do środka. Splunął i kciukiem wszedł w ciasny tyłek. Przez krótką chwilę znieruchomiałam, nie spodziewając się, ale po pieszczotach powoli się rozluźniłam i mógł wejść głębiej. Uniosłam wyżej pośladki. Czułam, że drugą ręką wali sobie kutasa tuż przy moich udach. Było mi dobrze. I chyba w tamtej chwili byłam po prostu szczęśliwa.
Opadł na ramionach, które znalazły się po obu stronach mojej głowy i naparł członkiem na odbyt.
Zdusiłam w sobie okrzyk i po jakimś czasie ból, który ogarnął ciało, przeszedł w przyjemność.
Poczułam pulsowanie i nie wiedziałam, czy to ja czy on. Jego przyjemny ciężar i ocieranie się naszych ciał wywołało dodatkowe fale rozkoszy. Poruszał się bardzo szybko i mocno. Nawet szybciej, niż w moich ustach, choć wtedy myślałam, że to już chyba niemożliwe. Całował szyję, która już piekła od jego zarostu, a mimo to chciałam więcej.
Jak na zawołanie położył mi dłoń na wargach, palec wskazujący wpychając bezpardonowo do ust.
Natychmiast zareagowałam. Znów lizałam, jakbym nadal miała w nich jego kutasa.
Kiedy pulsowanie między pośladkami przybrało na sile, spuścił się do środka i ciężko opadł na mnie.
Leżałam i próbowałam uspokoić oddech, lecz wiedziałam, że to daremne.