Rozpustna eskapada

18 stycznia 2020

Szacowany czas lektury: 8 min

Pieściłem namiętnie jej piersi, co chwilę przygryzając przy pocałunkach. Prężyła swoje doskonałe ciało jak rasowa kotka. Mój szorstki ozor oplatał bajecznie zjawiskowe sutki. Sunął na zmianę, na około gigantycznych brązowych okręgów, by szerokim łukiem zlizywać kropelki potu zdobiące nabrzmiałe fragmenty piersi. Radośnie podrygiwała na piasku słysząc odgłosy namiętnie składanych pocałunków. Zjawiskowa kobieta w zjawiskowym miejscu świata. Nigdy nie pomyślałbym, że złocisty piasek Dominikany będzie tak genialnym miejscem na wilgotną eskapadę pod słomkowym parasolem wetkniętym bezczelnie po środku plaży.

Ochoczo oddawała mi się, podsuwając jędrne cycki i ściskając je leniwie, tuż przy mojej twarzy. Trzymałem łapą jej kruchą talię, co chwilę mocniej przyciskając do siebie. Kiedy zasysałem upojnie jej sterczące sutki, wplotła delikatne palce w kosmyki mojej krótkiej blond czupryny. Usiadła okrakiem masując kroczem miejsce, gdzie gruby olbrzym budził się do życia. Wilgotne majtki kostiumu, niesfornie szorowały po nabrzmiałym z podniecenia fragmencie slipek. Weekend w Punta Rucia był cholernie dobrym pomysłem.

Skradając się do jej zjawiskowych ust, szorstkimi wargami musnąłem obojczyk, by piruetem zakręcić przy jej uchu. Odchyliła głowę poddając się pieszczocie. Przez moment wkręcałem się w jej ucho, by w przerwach zasysać łapczywie jej sakramencko zmysłowe poduszki. Stękała wymownie kręcąc głową jednocześnie, dopasowując się do mojego języka, plądrującego jej rozkoszną dziurkę. Wciąż ocierała się zalotnie, dotykając sutkami moją klatę.

- Całuj, cholera… całuj… ty przebrzydły draniu… - szeptała mrużąc oczy i mocniej oplatając filigranowymi ramionami.

Chwyciłem jej głowę niezdarnymi łapami. Przysunąłem jej fantastyczne usta i musnąłem ozorem po jedwabiście gładkich poduszkach warg. Rozchyliła je pozwalając na buszowanie we wnętrzu zjawiskowych usteczek. Czułem jej zwinny, mokry języczek, który właśnie badał moje podniebienie. Namiętnie całowałem, rozkoszując się jej słodkim smakiem. Nieprzyzwoicie fantastyczna kobieta, której inteligencja skutecznie konkurowała z żarliwą zmysłowością. Jak na panią kapitan, mojego zresztą katamarana, pieprzyła się nieziemsko. Suka.

Uniosłem ją lekko, umożliwiając ześlizgnięcie wpijających się w jej pośladki majek. Przez moment rozkosznie jędrne uda pląsały na wysokości oczu. Króciutko przycięty meszek cipki kusił niemiłosiernie. Skąpane w wilgotnym słońcu różowe płatki wręcz prosiły o pieszczotę. Rozchyliłem drżącą z pożądania muszelkę. Dziurka pulsowała w hipnotycznym transie. Zanurzyłem twarz w jędrnych udach jednocześnie kosztując cudownie aromatycznych soków. Zjawiskowo - fantastyczne odczucie. Gorące wnętrze szczelnie oplatało mój jęzor. Jeździłem wzdłuż rowka, zataczając kręgi na guziczku. Rozchyliła szerzej nogi, jednocześnie mocniej przyciskając moją głowę do łona. Ssałem jej wargi powoli, po czym końcówką jęzora zacząłem pieścić łechtaczkę. Włożyłem gruby paluch i pieprzyłem obracając w środku gorącej cipki. Piszczała z rozkoszy kiedy kreśliłem językiem mapę jej najczulszych miejsc, zupełnie tak samo jak ona, gdy wyznaczała kurs, płynąc przez ocean. Podczas rejsu, w przerwach pomiędzy kreśleniem linii na rozległej powierzchni mapy, oddawała się ćwiczeniom na siłowni. Robiła to by w pełni wyrzeźbić zgrabne ramiona i smukłe uda, które właśnie teraz z rosnącym pożądaniem, pieściłem żarliwie, wszystkimi możliwymi zmysłami.

 

***

 

Jasne słońce rozświetlało bezchmurny nieboskłon roztaczający się nad naszą łajbą. Dzień wydawał się idealny na kontynuację podróży, której zwieńczeniem miała być cicha, przytulna, wenezuelska przystań.

- To którędy tym razem płyniemy, pani kapitan? – rzuciłem zaczepnie widząc jak pochyla się nad rozłożystym kawałkiem mapy.

- Myślę nad kursem do Caracas, choć kusi mnie żeby przy Grenadzie zawinąć po prowiant na dalszą podróż – odpowiedziała, wciąż przypatrując się narysowanym przed chwilą kręgom.

- Może Barbados będzie bardziej sprzyjające? – wtrąciłem uszczypliwie, lekko ją prowokując.

- Czasami myślę, że to ty powinieneś być kapitanem, a ja właścicielką tej cholernej krypy - odparła, uśmiechając się i oblewając rumieńcem.

To nagłe speszenie okryło ją mgiełką zmysłowej, niewymuszonej kobiecości. Wrodzona skromność była jej subtelnym atutem. Niemniej biorąc pod uwagę jej niedoścignioną biegłość i dokładność przy planowaniu takich projektów jak ta wyprawa, powinna puszyć się jak paw. Z arcy dokładnością celebrowała każdy szczegół przedsięwzięcia, który jej zleciłem. Choć wtedy jeszcze nie przypuszczałem, że stanie się towarzyszką fascynującej podróży, pośród rozgrzanych palącym słońcem wysp, w przestrzeni łączącej obie ameryki.

Objąłem ją w pasie i przytuliłem. Zjawiskowy zapach rudych pasemek pobudził kolejny raz zmysły, pozwalając ponieść się niezwykle przyjemnemu doznaniu. Staliśmy tak chwilę dogadzając sobie dotykiem i wzajemną obecnością. Łajba, ocean i my dwoje – istne szaleństwo w głębi Karaibów.

- Wiesz… – powiedziała, przebudzając jednocześnie z przytulnego transu – nie boisz się, że po drodze napotkamy burzę, albo deszcz?

- Wiem, że możemy napotkać na swej drodze, wiele niesprzyjających okoliczności, jednak jedyne co da się zrobić, to wyznaczyć drogę i ruszyć przed siebie. – odpowiedziałem, zaspokajając jej ciekawość.

- Ale jak to…? – powtórnie zapytała mocniej się we mnie wtulając.

- Będąc po środku oceanu jedyne co możesz zrobić, to zaplanować podróż. Możesz dobrać załogę, zakupić prowiant i postawić żagle, po czym wyznaczyć kierunek i się go trzymać, nie ważne co się wydarzy. – podsumowałem, jednocześnie lekko ją uspokajając.

- To zupełnie jak z życiem – pisnęła z zaciekawieniem.

- No, tak jakby. Nie mamy wpływu na to co nas spotka jutro, ba nie wiemy co nas spotka za godzinę. Jesteśmy w stanie jedynie wyznaczyć kurs i płynąć w stronę wymarzonego, wcześniej obranego celu. To co napotkamy jest nie więcej, niż czekającą na nas niespodzianką. Najważniejsze to właśnie obrać kierunek i płynąć…

- A co z tą pogodą? – spytała z niepokojem.

- Bo widzisz, to czy jutro będzie burza, sztorm, a może piękne słońce, jest poza naszym zasięgiem. Trzeba szeroko rozłożyć żagle i uchwycić mocno ster, aby łapać te dobre podmuchy, które poniosą nas dalej i dalej… To do nas należy decyzja, aby codziennie podążać wcześniej obranym kursem. Reszta wyprawy jest już w rękach Boga i Archanioła, który ochroni nas zawsze, gdy będzie z nami krucho. Wszystko co trzeba, to każdego dnia zbliżać się do obranego celu, gdziekolwiek by nie był i cokolwiek by nie znaczył… – dokończyłem kładąc rękę na planie wysp, na którym przed momentem kreśliła zgrabnymi dłońmi, trasę naszej podróży.

- Kocham cię, ty mój nieznośny strategu – szepnęła dociskając zmysłowe usta do moich spierzchniętych warg. Poczułem jej wilgoć i ciepło kruchego oddechu.

 

***

 

Chwyciła mnie za kosmyki blond czupryny i z niemałą ochotą pociągnęła w stronę zmysłowych ust. Mijając falujące z podniecenia piersi, musnąłem językiem sterczący bezwstydnie sutek. Przebrzydłe uczucie podniecenia przeszyło moją duszę. Złapałem paluchami delikatny podbródek i pocałowałem namiętnie plądrując wnętrze szorstkim ozorem. Oddychała mocno równocześnie odwzajemniając delikatnymi usteczkami pocałunek. Gruby, nabrzmiały towarzysz, bezpardonowo szorował po udzie. Kreślił kółka, dogniatając, by za chwilę potrzeć o delikatnie przystrzyżony meszek łona. Niezdarnie przejeżdżałem łapą po tyłku co chwilę ściskając i puszczając jej jędrne, soczyste pośladki. Piszczała zalotnie, mocniej się wyginając.

- Wejdź, teraz… – rozkazała, w miłosnym uniesieniu.

Przesuwając leniwie łapę po jej plecach pochwyciłem oburącz zmysłową głowę. Powoli zacząłem obracać ozorem przy pocałunku, specjalnie przedłużając moment penetracji jej zjawiskowej muszelki. Wyginała się jak rasowa kotka, ocierając się nagim ciałem. Oplotła mnie udami, tym samym nabijając się na grubego przyjaciela.

- Ahhhhhhh – westchnęła z nieskrywaną satysfakcją – pieprz mnie ty cholerny…

Pchnąłem mocniej, wchodząc po same jądra. Docisnęła lekko obracając miednicą. Była gorąca i niezwykle mokra. Szorowała cipką łapczywie o moje udo. Chwyciłem jej biodra nabijając na męskość.

Taaaaaaaakkkkkk – piszczała.

Nasze ciała tańczyły w szalonym tempie. Piach, pot i zapach sakramencko dobrego seksu unoszący się pod jedynym słomkowym parasolem w promieniu mili. Dyszała mocno, jednocześnie odchylając głowę do tyłu, tym samym podając zjawiskowe piersi, z bajecznie fantastycznymi sutkami. Zatopiłem w nich łeb szorując dwudniowym zarostem. Oplatałem jej duże sutki językiem, jednocześnie śliniąc i całując namiętnie.

Trzymając zachłannie moją głowę delikatnymi nadgarstkami, nabijała się z uwielbieniem na sterczącego z podniecenia olbrzyma. Coraz intensywniej kręciła pupką jednocześnie rytmicznie podskakując. Jej mokra cipka szczelnie oplatała fiuta, miło masując pokrytą żyłkami powierzchnię. Jedwabiście różowymi płatkami pieściła pożądanego w zachwycie gościa jej rozkosznych ud, który właśnie nieznośnie się rozpychał, plądrując jej spragniony pieszczot zakamarek.

Po kolejnym pchnięciu, wsunęła go w siebie głęboko, zaś jej cipka zaczęła intensywniej pulsować. Przylgnęła do mnie głośno oddychając. Trwała tak długą chwilę, drżąc z podniecenia. Objąłem ją silnym ramieniem i pogładziłem po głowie.

- Dobrze, że jesteś – szepnęła, otwierając oczy.

Ostrożnie zeszła i pochyliła się nad fiutem. Odgarnęła włosy i wsadziła głęboko, w krwisto czerwone usta. Pracowała intensywnie wciskając go w przestrzeń pomiędzy migdałkami. Był cały mokry i błyszczał w słońcu od nadmiaru śliny. Odchylała się zmysłowo, by za moment znów przyjąć go w zachęcająco pojemną przestrzeń podniebienia. Mruczała przy tym rozkosznie jak kociak, strasznie mnie tym podniecając. Wierciła się cały czas, nie dając spokoju moim zmysłom. Objęła delikatną dłonią i poruszała rytmicznie, wciąż śliniąc obficie. Muskała delikatnie moje uda, pachnącymi słońcem włosami. Tym razem to ja wpiąłem paluchy w zmysłowe pasma jej pięknych rudych loków. Dyszałem głośno czując jak jej opuszki suną zmysłowo po moich jądrach. Szum fal zwieńczył eksplozję ciepłej, białej spermy. Spijała łapczywie aromatyczny nektar, oblizując koniuszkiem języka, wilgotny dowód uniesienia. Nadmiar spoczął wokół ust by leniwie skapywać długimi ścieżkami na rozgrzany piasek.

Ująłem jej głowę i uniosłem na wysokość oczu. Delikatnie pocałowałem, pieszcząc łagodnie. Przylgnęła mocno, nieświadomie wbijając paznokcie w moje plecy. Położyłem się na złotym piasku. Jej policzek spoczął tuż przy mojej klacie. Widziałem jej zamknięte, zmysłowe powieki. Unosiła delikatnie plecy w rytm spokojnych, miarowych oddechów. Rozkoszując się jedwabistym dotykiem, głaskałem powoli dłońmi, pokrytą gdzieniegdzie kropelkami słonej wody, opaloną, nagą skórę. Mój wzrok powędrował na morze. W oddali puchate kłębki cumulusów, sunęły leniwie po niczym nie zmąconym niebie. Nieopodal cumował nasz katamaran, gotowy do dalszej podróży.

Ten tekst odnotował 28,392 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 8.67/10 (16 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Komentarze (8)

+1
0

wplotła delikatne palce w kruczki mojej krótkiej blond czupryny.


co to są kruczki?

sakramencko zmysłowe poduszki.


rozumiem, że autor ma prawo do swoich określeń części ciała, ale nie potrafię sobie umiejscowić tych poduszek

po jedwabiście gładkich poduszkach warg.


kolejne poduszki... tym razem wyraźnie dotyczy warg, poprzednio odniosłam wrażenie, że ucha. Czy ja coś mylę, czy autorowi zabrakło określeń na różne części ciała?

niezdarnymi łapami.

musnąłem ozorem


łapami ani ozorem kompletnie nie pasują do stylu opisu pieszczot

chodź kusi mnie


choć kusi mnie

krypy. - odparła,


krypy - odparła...

uśmiechając się i spływając rumieńcem.


uśmiechając się i oblewając rumieńcem


Chodź w tedy


Choć wtedy

siebie. – odpowiedziałem,


lekko ja uspokajając.


ją

jak z życiem. – pisnęła


strategu. – szepnęła


z niemałą ochota


ochotą

Zatopiłem nich


w
Brakuje mi spójności w nazewnictwie. Te łapy i ozór miały pokazać, jakim brutalem jest bohater, czy o co chodzi? Jeżeli taki był zamiar, to nieudolnie wyszło, jeżeli inne, nie odgadłam zamierzeń autora.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
kruczki - hmmm zawsze mi się to z czupryną kojarzyło jednak w SJP czegoś takiego po prostu nie ma :] – wartościowe spostrzeżenie

poduszki - również nie stwierdzono, jednak przekopując czeluście Internetu znalazłem płatki (uszu oczywiście) :]

poduszki dotyczące warg… - hmmm tu mógłbym pokusić się takim stwierdzeniem, że może chodzić o zasugerowanie, jakież one są, dajmy na to miękkie

choć, ją, ochotą – jak najbardziej, właśnie w takiej poprawnej formie, jaką Krysiu, trafnie opisałaś :]

Zaś „łapy” i „ozór” - najzwyczajniej w świecie, to w tych moich naiwnie doskonałych opowieściach jegomość, który jednocześnie jest głównym bohaterem, jest taki męski, aż szorstki taki. Ma szerokie ramiona, potężne barki i rozsadza go testosteron. Taki nieco niezdarny samiec alfa do kwadratu. Wielki jak brzoza i czuły (jak koza) 😉 Stanowi doskonałe uzupełnienie filigranowej postaci kobiety, która pomimo swej inteligencji jest delikatna, wrażliwa i zmysłowa. Świetnie się komponują. Może to jakieś pozostałości po wychowaniu w duchu prac Borisa Vallejo… no sam już nie wiem 😀
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Podejrzewam, że nie zrozumiałeś dlaczego zacytowałam fragmenty dialogów, trochę moja wina, bo nie wytłumaczyłam. Tu masz linka, jak poprawnie zapisywać dialogi w opowiadaniach http://www.ekorekta24.pl/interpunkcja-w-dialogach-czyli-jak-poprawnie-zapisywac-dialogi/
Odnośnie tego ,,niezdarnego samca" - gdybyś coś o nim wspomniał, chociaż trochę, bardziej by pasowały te łapy, a tak trochę zgrzyta 🙂
Życzę owocnej poprawy i oczywiście powodzenia Krystyna 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
O kurde, znowu moje? 😉
Super dziękuję. Dajcie może jakieś komentarze, to zawsze motywuje do pisania 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-1
Komicznie kaleczna grafomańska pornografia. Do pewnego momentu, miałem nadzieję, że dziewoja rypie się z niedźwiedziem, ale nic z tych rzeczy, czyli tekst nie ma racji bytu.

ps

Ta jedynka jest moja i uzasadniona.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Toś zmotywował...
Nikt nie twierdził, że to nie jest grafomańska pornografia. Dzięki stary :/
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Masz rację. Chciałem cię zdemotywować. Przyznaję, a ty, stary, liczyłeś na twórczą krytykę?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Szczerze? hmmm w sumie tak, ale pewnie przeliczyłem.
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.